ďťż

elvirka - Strona główna

Z Pacyfiku na Atlantyk...



Gdy cały półwysep Floryda obiega wstrząsająca wieść o katastrofie żaglowca "De Hierro", na wodach Pacyfiku, żadna z żon, matek i kochanek poległych, nie jest w stanie przyjąć do wiadomości ogromu tegoż nieszczęścia. Żyją zatem zgodnie, złudną nadzieją, aż do dnia, w którym wszystkie ofiary zostają potwierdzone przez Oceaniczną Służbę Poszukiwania i Ratownictwa. Zaistniałe wydarzenie odbija się głębokim echem również w życiu Patricii Alvarez - młodej, pięknej lekarki pediatrii, co nakłania ją do podjęcia stosownych kroków. Postanawia otworzyć fundację, mającą zrzeszać kobiety, które utraciły swoich bliskich, w morskich, czy też oceanicznych głębinach. Kobieta nie przypuszcza jednak, że właściciel jej serca, który rzekomo zginął w ów katastrofie, otrzymał drugą szansę od losu. Tyle, że jego ciało wypłynęło na brzeg setki kilometrów dalej. Czy prawdziwa miłość przetrwa zatem odległość pomiędzy Pacyfikiem, a Atlantykiem?? Czy okaże się silniejsza od wizji śmierci?? I na tyle głęboka, by móc ją zrównać z potęgą wzburzonych wód obu oceanów??

OBSADA:



Patricia Alvarez (Angélica Celaya)



Alejandro Carrera (Fabián Ríos)



Miguel Martinez (Lisardo Guarinos)



Marina Suarez (Mariana Torres)



Eva Alvarez (Eva Tamargo)



Carlos Duval (Jorge Luis Pila)



Adriana Medina (Karla Monroig)

madoka dnia 19:25:13 03-11-12, w całości zmieniany 18 razy


Fajnie, że już wstawiłaś tą telkę Obsada super Czekam na pierwszy odcinek
Wow, zdecydowałaś się wstawić Super!!!
Znów nie znam chyba protki
Fabian Wiesz, jak go uwielbiam!!!
Pozostała obsada super, zwłaszcza, ze dałaś Karlę, którą bardzo cenię, a rzadko występuje w naszych telenowelach
Fabuła bardzo fajna tak samo jak i obsada
Czekam na pierwszy odcinek


Dzięki dziewczyny za przychylne opinie;*

Justyś - do Fabiana wystarczy komentarz ohh, ahh, i wszystko jasne W postać protki wciela się moim zdaniem intrygująca aktorka, którą widziałam w Marinie, a którą można obecnie podziwiać w ATM. Zapoznałam się z jej filmografią, wyglądem i stwierdzam, że pasuje tutaj idealnie

A Karlę i ja sobie cenię, więc postanowiłam dać jej szansę
Pomysł mi się podoba. I na dodatek jest tu moja ukochana Mariana
Miło mi to słyszeć CandyGirl. Sama zaś postać Mariany odegra jedną z ważniejszych ról - a przynajmniej taką mam narazie wizję
Aaa... wstawiłaś Super! Będę czytać na pewno i postaram się w miarę na bieżąco komentować
Fabuła świetna lubię takie historię widzę że główną rolą kobiecą gra Angélica Celaya którą lubię więc czekam na 1 odcinek.
Strasznie zaciekawiła mnie fabuła .. Zapowiada się na prawdę ciekawie. Czekam na pierwszy odcinek


"Z cichym jękiem upadł maszt,
W szponach śmierci każdy z nas,
Rana w burcie, cios za sen,
Zamiast walki, tylko lęk..."

Wypływając z portu Jackson w Sydney nikt z załogi nie przypuszczał, jak tragiczny los spotka wszystkich jej członków. I choć prognozy pogody nie były zadowalające, to kapitan żaglowca "De Hierro" zdecydował się na kontynuowanie rejsu. Jego wieloletnie doświadczenie, zdobyte od dnia, w którym jego noga po raz pierwszy postanęła na pokładzie statku, upewniało go w przekonaniu, że jest za pan brat, zarówno z wodami mórz, jak i oceanów. W najśmielszych snach nie przypuszczał jednak, jak bardzo się wtedy mylił.

O godzinie 2:30 w nocy, śpiących marynarzy obudził przeraźliwy alarm, wzywający do natychmiastowego stawienia się w pełnej gotowości, na górnym pokładzie. Zerwawszy się więc ze swoich koi, piętnastu, diametralnie różnych mężczyzn udało się we wskazane miejsce, odbijając się w drodze, od ścian wąskiego korytarza. Gwałtowane fale uderzające z impetem o burty statku zwiastowały nieuniknione - sztorm.
- Żagle w dół!! - rozbrzmiał się głos kapitana, który poprzez silnie wiejący wiatr i szorującą wodę ledwo dochodził do uszu załogi. Kilkoro mężczyzn ruszyło jednak przed siebie, pomimo oporów stawianych im przez siłę jednego z żywiołów. Krople oceanu rosiły ich twarze i ubrania, a niebo zaczęły przeszywać coraz groźniejsze uderzenia piorunów. Marynarze zabrali się zatem za zrzucenie żagli, co miało uchronić je przed zniszczeniem. Nim jednek ostatni z nich opadł w dół, białe płótno przecięła błyskawica, wzniecając tym samym ogień.
- Pali się, pali!!! - krzyczał jeden z najmłodszych członków załogi, zwracając tym samym uwagę sternika, stojącego nieopodal.
- Cholera, biegnij po gaśnicę, zanim deszcz uraczy nas swoją obecnością - rzucił do majtka, jednak ten stał niczym sparaliżowany, wpatrując się w rozprzestrzeniające się płomienie. Opuściwszy więc na kilka sekund swoje stanowisko, odnalazł Alexa.
- Zróbcie coś z tym pieprzonym żaglem! - warknął, przytrzymując się mocniej jednej z lin. Carrera spojrzał na niego z nietęgą miną, wskazując ruchem głowy na miotany przez wiatr, ster - Psiakrew! - sternik wrócił pośpiesznie na miejsce, jednak było już za późno. Żaglowiec uderzył prawą burtą w skupowisko skał, co spowodowało liczne rozszczelnienia wzdłuż kadłuba. Woda zaczęła wdzierać się do poszczególnych przedziałów, zalewając je i powodując nieprzewidywalne obciążenie całego statku.
- Dla nas nie ma już ratunku - oznajmił rozdygotany kapitan, podchodząc do wszystkich mężczyzn. Jego umysł nie pojmował jednak nadal, jak taka fala nieszczęść mogła dotknąć właśnie jego żaglowca i załogi - Nie wiem, czy uda nam się przeżyć, czy też nie, ale bądźcie pewni, że z nikim nie współpracowało mi się tak dobrze, jak z Wami.
- Shit! Spróbujmy chociaż dostać się do szalup - zasugerował kucharz, który w porę zdołał wydostać się z dolnego pokładu.
- Po pierwsze, jest na to za późno - żaglowiec za kilka, krótkich minut zatonie. A po drugie, sztorm jest na tyle silny, że każdą z nich, zrównałby z dnem - wyjaśnił ostatkiem sił kapitan, odchodząc na swój mostek. Marynarze spojrzeli niepewnie po sobie, po czym skinąwszy sobie na pożegnanie głowami, zaczęli skakać w oceaniczne otchłanie. Jeden po drugim zanurzali się w chłodnej wodzie, licząc się z wizją ewentualnej śmierci. Ich ciała, obijające się od groźnych fal, próbowały przeciwstawić się żywiołowi. Ich głowy raz, po raz wynurzały się na powierzchnię, chwytając łapczywie powietrze. Ich usilne starania umilkły jednak w chwili, gdy "De Hierro" dotknął dna, zwiastując tym samym koniec ich rejsu...
Prolog interesujący. Ta katastrofa... Gdyby nie ten pożar na statku, tylko np. uderzyłby w górę lodową, to skojarzyło by mi się z filmem "Titanic". Choć i tak poniekąd podobna historia
Czekam na odcinek

CamilaDarien dnia 20:29:15 17-12-11, w całości zmieniany 1 raz
Na szczęście to nie "Titanic", tylko "De Hierro", nie statek pasażerski, tylko żaglowiec transportowy i uderzył w skały, a nie w górę lodową. Zresztą prolog ma być tylko wprowadzeniem do historii, a nie zawierać w sobie jej całą treść
Prolog króciutki, ale pełen emocji. Nie czytałam wcześniej nic Twojego, ale spodobał mi się bardzo sposób w jaki piszesz, więc z całą pewnością jeszcze tu zajrzę, zwłaszcza że już sam pomysł na opowiadanie bardzo mnie zaintrygował.
Po raz pierwszy obsada podoba mi się w 100% !!!
Wszystkich lubię, niektórych wręcz ubóstwiam!

Prolog pełen przeżyć - doskonale
Jako Twój fan nie mogę ominąć tej pracy
I weny, weny życzę!
No proszę, czyli udało mi się wstrzelić w pełni w Twoje typy Miłoszu - cieszy mnie to, bo będziesz w stanie doskonale wyobrazić sobie wszystkich w poszczególnych rolach Dziękuję za zainteresowanie i zapraszam w przyszłości na więcej - tym bardziej, że wiem, iż na Twoją szczerą opinię mogę liczyć zawsze i wszędzie

Inesita, a raczej chyba Aga - dobrze pamiętam?? Dobrze wiedzieć, że w tak krótkim prologu udało mi się zamieścić tyle, skrajnych emocji. Dzięki za wizytę i za choć drobne docenienie mej twórczości

madoka dnia 0:52:48 18-12-11, w całości zmieniany 1 raz
Prolog jest genialny ! :*:*
Zawarłaś w nim tyle emocji, że hej !
Nie mogę się doczekać pierwszego odcinka
Prolog super nie mogę doczekać się 1 odcinka kiedy będzie wiadomo co dalej z załogą.Czekam na next.
Dzięki dziewczyny - cieszy mnie taki pozytywny odbiór samego prologu. Postaram się zatem, by i pierwszy odcinek Was nie zawiódł
Świetny prolog! Bardzo mi się podobał opis katastrofy. A najbardziej zakończenie... Zwłaszcza, że dopiero co oglądałam Titanic, więc mogłam sobie wizualizować ogrom tego nieszczęścia.

Pozostaje mi więc czekać na odcinek

Inesita, a raczej chyba Aga - dobrze pamiętam?? Dobrze wiedzieć, że w tak krótkim prologu udało mi się zamieścić tyle, skrajnych emocji. Dzięki za wizytę i za choć drobne docenienie mej twórczości

Bardzo dobrze pamiętasz Prolog naprawdę zasługuje na same pochwały. No i jestem pewna, że całość będzie mi się czytać równie przyjemnie, choć nie wiem, czy w kontekście tego, co opisałaś w prologu "przyjemnie" to właściwe słowo. W każdy razie chodzi o to, że czytając ten krótki fragment nie miałam żadnych problemów by wyobrazić sobie tę scenę, a pisanie w taki sposób, by bez większego wysiłku uruchamiać wyobraźnię czytelnika, to naprawdę bardzo cenna umiejętność. Także gratuluję i życzę mnóstwa weny :*
Jeszcze raz dziękuję Aguś za te słowa - są wyjątkowo budujące. A wiem po sobie, że czytanie treści, które niezwykle łatwo sobie wyobrazić, sprawia podwójną przyjemność ze śledzenia losów poszczególnych bohaterów

Justi, dzięki Cieszę się, że i Tobie opis katastrofy przypadł do gustu. A odcinek postaram się stworzyć jakoś na dniach
Idą święta więc wiadomo będzie wiele wolnego czasu więc postanowiłam poszukać nowych historii. Twoja bardzo mnie zaciekawiła, jest oryginalna i ma bardzo ciekawą obsadę. A więc kiedy pierwszy odcinek bo prolog był naprawdę ekscytujący?
Dzięki Anetko - miło mi Cię gościć w mych skromnych progach Pierwszego odcinka można się spodziewać najprawdopodobniej jutro - chyba, że uda mi się jeszcze dzisiaj coś stworzyć. Zobaczymy
No to czekam
Zakochałam się <33
I na tym mógłby skończyć się mój komentarz
Wpadłam szybko, by powiedzieć, że bardzo mi się podoba i czekam na więcej
Obsada cud, miód i palce lizać Lisardo, Fabian, Jose Luis - ogromnie się cieszę, że są ^^ Sam pomysł jest bardzo oryginalny, nie spotkałam się jeszcze z takim i na pewno sobie poradzisz
Wszystko przeczytam dokładnie później, jak sam mój podpis mówi kiedy Zaznaczam tylko mą obecność, że będę czytać
Pozdrawiam serdecznie i weny życzę ;*
Gabrysia.
Oo, dziewczyno...
Taki jest mój komentarz, po prostu nie mam więcej słów. Jesteś niesamowita ;]
Ta fabuła ogromnie przypadła mi do gustu. Jak ty to robisz, że twoje pomysły są za każdym razem tak nieprzeciętne i oryginalne? Oceany, statki i obsada latynoska. Niesamowite połączenie, chyba nigdy nie pomyślałabym, że można na coś takiego wpaść. Oczywiście kupiłaś mnie również obsadą. Angelica jako protka to miód na moje serce, o reszcie nawet nie będę mówić, bo to oczywiste, że jestem absolutnie za i na tak. Nie mogę wprost doczekać się pierwszego odcinka. Coś czuję, że to opowiadanie będzie miało swoisty, piękny i niepowtarzalny klimat :**
Gabi, Sylwuś jesteście wielkie! Wasze komentarze utwierdziły mnie w przekonaniu, że warto podejmować się zupełnie nowej tematyki i przedstawiać horyzonty z zupełnie innej perspektywy. Cieszę się, że zarówno obsada, jak i fabuła, a przede wszystkim oceaniczne klimaty tak bardzo przypadły Wam do gustu. Postaram się zatem Was nie zawieść i stworzyć coś naprawdę oryginalnego i wyjątkowego Dziękuję, że jesteście;*


"Któż wiedział, że ten wiatr,
Że morze - miłość ma,
Pochłoną i mnie,
Tu kończy się rejs."

Drobna blondyneczka wpatrywała się, niczym zahipnotyzowana w postać mężczyzny o długich, kruczoczarnych włosach, oblepiających jego twarz - o charakterystycznie zarysowanej szczęce, pokrytej kilkudniowym zarostem i gęstym wachlarzu, równie ciemnych rzęs. Leżał nieruchomo na chłodnym piasku, a z jego głowy sączyła się cieniutka strużka krwi, krzepnąca powoli na jego licu. Doszczętnie podarte ubranie mężczyzny i ciało, naznaczone licznymi zadrapaniami, otarciami i głębszymi ranami były dobitnym dowodem nieszczęścia, jakie musiało go spotkać.
- Czyżby ocean próbował pochłonąć cię w swoje mroczne otchłanie?? - Marina zbliżyła się do rozbitka i przyłożywszy dwa palce do jego, smukłej szyi, spróbowała wyczuć puls. I choć drżenie ręki skutecznie uniemożliwiało jej to zadanie, to po kilku, cennych w tym wypadku sekundach, opuszki jej palców zmroziły delikatne uderzenia, odbijające się echem na jej skórze.
- Matko Boska, żyje! - natychmiastowo się wyprostowała i co tchu w płucach, pobiegła do drewnianej chatki nad brzegiem oceanu, którą dzieliła ze swoim dziadkiem, Martinem. Nie zastawszy go jednak w środku, wypadła, niczym burza na pomost, znajdujący się na tyłach domostwa, a prowadzący do małego kutra rybackiego, na którym to jej bliski spędzał codziennie przynajmniej kilka godzin - Dziadku, dziadku!! Rozbitek na plaży!!!
- Dziecko, dość tych żartów. Chcesz, żebym zawału dostał od tych twoich krzyków?? - odparł, unosząc pytający wzrok na wnuczkę. Otarłwszy pot z czoła, przyglądał się baczniej jej twarzy, na której zdenerwowanie mieszało się z podekscytowaniem.
- Jak mogłabym żartować w tak poważnej kwestii?? Chodź ze mną, a na własnej skórze przekonasz się o powadze sytuacji - wyjaśniła, po czym obróciwszy się na pięcie, wróciła czym prędzej do nieprzytomnego mężczyzny. Dotknęła delikatnie jego policzka, odczuwając nietypową więź, łączącą ją z jego osobą. Czyżby przepowiednia Maury miała się spełnić - a szczęście zagości i do mojego serca?? Może to zrządzenie losu?? - rozmyślała, gdy tuż obok wyrósł zdyszany Martin. Jego natychmiastowa reakcja okazała się być bezcenną dla życia mężczyzny. Zwołał kilku sąsiadów, którzy za pomocą prowizorycznych noszy przenieśli go wprost do jego domu. Ułożywszy go w bezpiecznej pozycji na łóżku Mariny, Martin przyjrzał się baczniej obrażeniom doznanym przez rozbitka - analizując jednocześnie te, które wymagały natychmiastowej interwencji. Znając się trochę na medycynie naturalnej oczyścił zatem ranę na czole mężczyzny, po czym założył mu opatrunek z czystego, bawełnianego materiału i bandażu.
- Kochanie, przynieś jakiś ciepły koc i zagrzej wodę, w celu oczyszczenia pozostałych zadrapań - nakazał wnuczce, która pośpiesznie zajęła się wykonaniem obu zadań. Uprosiwszy nawet dziadka, skupiła się na obmyciu, kawałek po kawałku, umięśnionego ciało rannego. Jaki on piękny... - westchnęła w duszy, gdy nieznajomy odzyskał nagle przytomność, mrugając przy tym nerwowo oczami. Odkrztusił zalegającą mu we wnętrzu wodę oceaniczną i spojrzał wprost na Marinę.
- Gdzie ja jestem??... - wychrypiał ledwo dosłyszalnym głosem, nie będąc nawet w stanie unieść się na łóżku.
- W bezpiecznym miejscu. Nic już Panu nie grozi... - zapewniła dziewczyna, czuwając cały czas u boku rozbitka.
- Ale, jak to??...Co się stało??...Kim Pani jest?? - wyrzucał z siebie ciche pytania, odczuwając przeszywający całą jego głowę, ból. Marina nie była jednak w stanie odpowiedzieć na żadno z nich, prócz tego, dotyczącego jej osoby. Milczała jednak uparcie, zatracając się w ciemnym, czarującym spojrzeniu mężczyzny - Czy my się znamy?? Jeśli tak, będzie mi Pani w stanie przypomnieć moje imię... - Suarez zamarła, analizując ostatnie słowa nieznajomego, które w brutalny sposób świadczyły tylko o jednym. O jego ewentualnej amnezji...

******

Patricia osłuchiwała płuca małego Thomasa, przemawiając do niego swoim kojącym i ciepłym głosem. Była bowiem świadoma zalet, płynących z jego odpowiedniej modulacji. To właśnie odpowiednia barwa wypowiadanych słów zapewniała jej doskonały kontakt z małymi pacjentami, którzy zwykle z rezerwą podchodzili do badań kontrolnych.
- Dzielny chłopiec. Założymy teraz bluzeczkę i otworzymy buźkę, zgoda?? - wsunęła mu jego t-shirt przez głowę i sięgnęła po specjalistyczny patyczek - Zrób "aaaa" - uśmiechnęła się do malca, w efekcie czego ten posłusznie otworzył usta i pozwolił jej zajrzeć do swojego gardła - Doskonale, jesteś cały i zdrów. Mamusia będzie z ciebie dumna - zapewniła, wręczając mu na odchodne nalepkę z animowaną wersją dzielnego pacjenta. Odprowadziła chłopca wzrokiem do drzwi, po czym wypełniła jego kartę stosownymi zapiskami na temat jego stanu zdrowia. Spojrzawszy na zegarek, jej uszu w jednej chwili dobiegł charakterystyczny dźwięk telefonu, który dzisiejszego dnia przeżywał prawdziwe oblężenie.
- Doktor Patricia Alvarez, słucham??
- Pati - po drugiej stronie słuchawki rozległ się głos jej przyjaciółki, Adriany - Dobrze, że cię złapałam. Dzwoniłam na komórkę, ale chyba padła ci bateria.
- Coś się stało?? Wydajesz mi się być zdenerwowana - zauważyła Patricia, opierając się wygodniej w fotelu. Jej wzrok spoczął zaś na wizerunku Alexa, którego zdjęcie było nieodłączym elementem wystroju jej gabinetu.
- Rozumiem, że o niczym nie wiesz... - westchnęła z rezygnacją Adriana, nie znajdując odpowiednich słów na przekazanie przyjaciółce tak wyjątkowo strasznej wieści.
- Co masz na myśli??
- Od dobrych kilku godzin w wiadomościach mówi się tylko o jednym... - zrobiła wymowną przerwę - Żaglowiec "De Hierro"...Ten sam, którym płynął Alex...Zatonął... - ostatnie słowo odbijało się echem od uszu Patricii, która w jednej chwili zbladła, zaciskając palce wolnej dłoni na krawędzi biurka.
- O czym ty mówisz?? - wyszeptała, czując, jak traci grunt pod nogami. Gdyby stała, w tej chwili upadłaby prawdopodobnie z przerażenia.
- Porozmawiamy, jak przyjadę...Będę u ciebie za dwadzieścia min...
- Cholera, przestań! - przerwała jej Patricia - Co z Alexem?? Tylko mi nie mów, że on...Że... - po jej policzkach spłynęły pierwsze łzy, będące upustem nagromadzonych się w przeciągu kilku ostatnich minut, emocji. Zaczęła drżeć na całym ciele, upuszczając tym samym telefon na podłogę gabinetu. Ostatkiem sił, sięgnęła jednak po ramkę ze zdjęciem Alejandra i złożywszy delikatny, jak płatek róży, pocałunek na jego uśmiechniętych ustach, zemdlała. W jej głowie kołatała się zaś jedna, paląca do głębi swoim bólem, myśl: Tylko nie ty, kochanie...

madoka dnia 1:20:19 19-12-11, w całości zmieniany 1 raz
Wow świetny odcinek Jestem pod wrażeniem. Bardzo miło mi się czytało

Marina odnalazła Alejandra. Ciekawi mnie bardzo, jak rozwinie się ich znajomość...

Patricia przeżyła nie lada szok, dowiadując się o śmierci męża. Gdyby tylko mogła wiedzieć, ze on żyje...

Czekam na next!
O, miło mi to słyszeć Justi, choć muszę dokonać małego sprostowania - Alex nie był mężem Patricii

O, miło mi to słyszeć Justi, choć muszę dokonać małego sprostowania - Alex nie był mężem Patricii

Ups A tak mi się wydawało...
Przeczytawszy jeszcze raz drugą część odcinka, zauważyłam, że faktycznie mogło się tak wydawać - więc Twój komentarz w tej kwestii był uzasadniony. Wolałam jednak wyprowadzić Cię z tego drobnego błędu, bo akurat stan cywilny Patricii i Alexa będzie miał prawdopodobnie swoiste znaczenie w dalszej części opowieści
O cholera. Zrobiłaś na mnie ogromne wrażenie, na prawdę ogromne. Ale od początku. Klimat. Nie wiem, jak to robisz, ale potrafisz wczuć się idealnie we wszelkie krajobrazy i rzeczywistości, to ogromna zaleta. Gdy czytałam ten odcinek, w powietrzu czułam wyraźny zapach oceanu, nieznanych wysp i czegoś jeszcze, czego nawet nie potrafię wyrazić w słowach. Takiej... specyficzności. Jestem zachwycona.
Patricia... biedna kobieta, aż serce mi się krajało, gdy oczami wyobraźni widziałam jej reakcję na informację o domniemanej śmierci swojego ukochanego. Poza tym muszę zauważyć, że Angelica idealnie pasuje do roli lekarki, takiej świadomej i pewnej, ale dobrej kobiety... choć gdyby się tak dłużej zastanowić, to ona każdą rolę potrafi idealnie zagrać, uwielbiam ją ;D
Zastanawiają mnie słowa Mariny odnośnie "Przepowiedni Maury". "Szczęście zagości i dla mojego serca"... to od razu nie wiedzieć czemu skojarzyło mi się z "klątwą" Matilde z "Kiedy się zakocham".
Jak na razie niewiele wiemy o postaci prota, ale już wkrótce z pewnością nas co do niego uświadomisz. Czekam więc na szybki następny odcinek ;*
Zgadzam się z Contigo, czytając rzeczywiście czułam się jakbym tam była...
Patricia musi uporać się ze śmiercią ukochanego, ale boję się jak zareaguje gdy pogodzi się już z tą tragedią a okaże się, że on żyje...
Czekam na kolejny odcinek a kiedy można się go spodziewać?

O cholera. Zrobiłaś na mnie ogromne wrażenie, na prawdę ogromne. Ale od początku. Klimat. Nie wiem, jak to robisz, ale potrafisz wczuć się idealnie we wszelkie krajobrazy i rzeczywistości, to ogromna zaleta. Gdy czytałam ten odcinek, w powietrzu czułam wyraźny zapach oceanu, nieznanych wysp i czegoś jeszcze, czego nawet nie potrafię wyrazić w słowach. Takiej... specyficzności. Jestem zachwycona.
Zgadzam się z Contigo, czytając rzeczywiście czułam się jakbym tam była...

Te słowa są chyba najlepszym komplementem dla mojej twórczości, za który serdeczenie Wam dziękuję, dziewczyny;* Muszę przyznać, że cała wizja tego opowiadania stoi przede mną otworem, a jako zapalona zwolenniczka takich morskich/oceanicznych klimatów, przelewam z niezwykłą pasją swoje myśli, na tutejsze posty. Sama zaś opcja, gdy czytelnik w jednej chwili przenosi się na wyspę, otoczoną jedynie Pacyfikiem i staje się świadkiem cudownego ocalenia jednego z rozbitków, sprawia mi niezwykłą przyjemność.

Angelica faktycznie jest wszechstronną aktorką, za co naprawdę można ją cenić. Dodatkowo, jej charakterystyczna uroda potrafi zrobić wrażenie na nie jednej osobie. A obsadzenie jej w roli lekarki już od dawna chodziło mi po głowie Jej ukochanego - Alexa poznamy już w następnym odcinku, ale z zupełnie innej perspektywy. Co do Mariny to powiem Ci tak, Sylwuś - jako taka klątwa na pewno jej nie dotknęła, ale bardziej w ten temat zagłębimy się w przyszłości.

Anetko, następny odcinek?? Naprawdę nie wiem - może koło czwartku, piątku
Odcinek na prawde genialny
Biedna Patricia, wyobrażam sobie co musiała poczuć na wieść, że statek, którym płynąl jej ukochany zatonął.

Czekam na kolejny odcinek
No ładnie... Alex ma amnezję...
To nieco komplikuje dalszy przebieg akcji.

Patricia musi bardzo cierpieć
Wieść, że straciła ukochanego, nikogo by raczej nie ucieszyła...
Jej ból był tak wyraźny, że nawet ja go poczułam...

Czekam na new
Dzięki Aniu i Camilo za odwiedzinki Cieszę się, że odcinek Wam się spodobał i tak doskonale odczuliście uczucia bohaterów na własnej skórze
Jestem pod mega wielkim wrażeniem pierwszego odcinka. Serio, serio
Masz taką lekkość pisania, że choćby odcinek był sto razy dłuższy, to i tak przeczytałabym wszystko od razu. I do tego jeszcze dochodzi to, o czym już mówiłam, czyli, że nie mam najmniejszego problemu by wyobrazić sobie sceny, które opisujesz.
Same plusy, naprawdę. Tylko w jednym momencie troszkę się zakręciłam - najpierw pisało o ramce ze zdjęciem Alexa, a potem, że ucałowała zdjęcie Alejandra... w związku z tym mam dość istotne pytanie - czy to jedna i ta sama osoba, a jeśli nie, to czy to znaczy, że obaj płynęli na tym żaglowcu? Cofnęłam się na pierwszą stronę, ale nie znalazłam tam żadnego Alexa w obsadzie, więc stawiam na to, że na plaży Marina znalazła Alejandra. Jeśli się mylę, proszę o wyprowadzenie mnie z błędu
Dzięki Aguś za tak serdeczny i motywujący komentarz Co do Twojego pytania - to Alex i Alejandro to jedna i ta sama osoba. Spotkałam się z takim zdrobnieniem ów imienia w jednej z telenowel, a że bardzo mi się ono spodobało, więc zastosowałam i w swojej twórczości. Choć na naszą, polską logikę daleko Alexowi do Alejandra - i wcale mnie to nie dziwi

Dzięki Aguś za tak serdeczny i motywujący komentarz Co do Twojego pytania - to Alex i Alejandro to jedna i ta sama osoba. Spotkałam się z takim zdrobnieniem ów imienia w jednej z telenowel, a że bardzo mi się ono spodobało, więc zastosowałam i w swojej twórczości. Choć na naszą, polską logikę daleko Alexowi do Alejandra - i wcale mnie to nie dziwi

Alex to jak najbardziej odpowiednie zdrobnienie dla imienia Alejandro. Jeśli się nie mylę, to u nich "Alejandro" jest taką jakby odpowiedzią na imię "Alexandro", nawet podobnie się wymawia, więc masz pełne prawo nazywać go "Alex" ;D
Tak też mi się właśnie wydawało Sylwuś - cieszy mnie zatem funkcjonowanie ów zdrobnienia, które w moim mniemaniu idealnie pasuje do bohatera granego przez Fabiana
Widziałam już wcześniej, że postanowiłaś wstawić opowiadanie
Faktycznie jest to inna tematyka niż ta, której do tej pory się podejmowałaś i cieszę się, że zdecydowałaś pisać to opowiadanie Po pierwsze piszesz ciekawie i nie trudno jest sobie wyobrazić opisywane sceny a po drugie zawsze to jakaś nowość i odświeżenie na forum
Co do prologu to zgadzam się z poprzednikami, że mimo tego, że był krótki zawarte w nim było, moim zdaniem, wszystko to co potrzebne, czyli wprowadzenie w akcję przesiąknięte jednocześnie silnymi emocjami
Po lekturze pierwszego odcinka tak się zaczęłam zastanawiać.....podejrzewam, że to iż Alex stracił pamięć to nie będzie jego największy problem. Kłopot się pojawi jak Marina się w nim zakocha, bo jak mniemam do tego właśnie dojdzie. Pytanie tylko czy z jego strony, tym bardziej, że nic nie pamięta, będzie to odwzajemnione, choć po części. No i ciekawa jestem tego co teraz zrobi Pati....wiadomość o śmierci męża nie będzie dla niej na pewno łatwą informacją i ciekawa jestem jak potoczy się dalej jej życie. Coś czuję, że to opowiadanie dopiero nieźle się skomplikuje

Postaram się komentować w miarę na bieżąco, ale czytać będę na pewno
O Madzia - miło mi Cię gościć w progach mej nowej twórczości. Cieszę się, że postrzegasz ten projekt, jako swego rodzaju odświeżenie na forum. Postaram się zatem nie zatrzeć tego wrażenia

Co do samej treści, to faktycznie Twoje przypuszczenia po części kierują się w dobrą stronę, choć nie chcę narazie więcej zdradzać na ten temat. Pewne kwestie dopiero krystalizują się w mojej głowie, więc nowe pomysły i idee zalewają ją od rana do wieczora - komplikacje są zatem, jak najbardziej wskazane Lepiej jednak będzie, gdy znajdę chwilę wolnego czasu i skrobnę tutaj, jakąś nowość
Angelica Celaya w roli protki Na pewno będę czytała!

Po prologu i pierwszym odcinku jestem pod wrażeniem Świetnie przedstawiłaś emocje. Po raz kolejny pochwalę twoje opisy sytuacji i uczuć..
Postać Patricii od razu mi przypadła do gustu. Pokochałam tą aktorkę po obejrzeniu kilku odcinków ATM i każda produkcję z nią będę czytała Nawet mam przed oczami postać Angelici zrozpaczonej po wiadomości o tragedii statku "De Hierra" (nie jestem pewna czy dobrze zapisałam nazwę )
A Alex stracił pamięć... Teraz zapewne nie będzie pamiętał, że bardzo kochał Patricię... Ale czekam na rozwinięcie akcji
No ja oczywiście nie będę miła nic przeciwko jakieś nowości
Skoro nowe pomysły zalewają Cię - to ja tylko czekam na ich realizację


"Wiem, przyjdzie dzień, gdy opuścisz dom,
Aniołów skrzydła uniosą w górę Cię,
Ty w sercu mym, znajdziesz swój port,
I kiedy zechcesz usłyszysz słowa te:
Bo tylko Ty..."

Siedząc w kącie sypialni i ściskając w dłoniach ulubioną koszulę Alexa, Patricia czuła się, niczym w próżni. Otaczająca ją pustka i towarzyszące jej uczucie bezsilności przedzierały się przez wszystkie jej komórki, trafiając w najczulszy punkt - prosto w serce. Przenikliwy ból rozdzierał je od środka, powodując w efekcie jego rozpad, na tysiące, drobnych kawałeczków.
- Kochanie, proszę cię, wróć - szeptała pomiędzy łzami, spływającymi usilnie po jej policzkach. Ostatnia noc, będąca bowiem jedną, wielką udręką, wielokrotnie uświadomiała jej, że najprawdopodobniej w świecie, straciła miłość swojego życia - Błagam cię, nie zostawiaj mnie!! Słyszysz?? Błagam!!! - jej rozpaczliwy krzyk odbijał się echem od ścian pokoju, który niegdyś dzieliła z Alejandrem. Musnęła ustami kołnierzyk jego koszuli, wciągając przy tym w nozdrza, zapach jego perfum. Jakaś cząstka jej duszy obawiała się bowiem, że ów przyjemności związane z ukochanym mogą należeć do ostatnich w jej życiu. Czynność ta, przywołała jednocześnie przed jej oczy obraz sprzed dwóch lat, w którym momentalnie zatonęła. Środek lata. Dante B. Fascell Port w Miami. Ona - śpiesząca się, co tchu na obiecany Adrianie rejs ekskluzywnym katamaranem. On - schodzący właśnie na ląd po kilkudniowym rejsie wzdłuż Atlantyku.
- Gdyby nie wadliwy obcas mojego buta, być może nigdy byśmy się nie poznali... - kąciki jej ust po raz pierwszy od ponad dwudziestu czterech godzin drgnęły w delikatnym uśmiechu. W jej wspomnieniach, nadal żywą, była bowiem scena, kiedy to, zupełnie przez przypadek, wpadła na Alejandra obładowanego kartonami z żywnością. Pierwsze spojrzenie. Pierwszy, elektryzujący dotyk rąk i małe zadrpanie na jej dłoni, którym tak czule się zajął.
- Wierzę, że przetrwałeś...Dla siebie. Dla mnie. Dla nas - powtarzała na głos, chcąc za wszelką cenę, zachować przy życiu, iskierkę nadziei.
- Pati! Wiem, że jesteś w środku - otwórz!! - dobiegł jej uszu zaniepokojony głos przyjaciółki. Wyprostowawszy się więc niechętnie, przeszła przez salon do drzwi wejściowych, w progu których stała Adriana. W rękach trzymała dwie siatki, wypchane po brzegi zakupami, a pod pachą - najświeższe wydanie gazety - Nareszcie! Ale...kochanie, jak ty wyglądasz?!
- Wiem, że się o mnie martwisz, ale niepotrzebnie. Chcę po prostu pobyć sama - wyjaśniła Patricia, przecierając zmęczone od płaczu, oczy.
- Nie ma mowy! - zaoponowała Medina, przeciskając się obok przyjaciółki do środka. Bez skrępowania odnalazła drogę do kuchni, w której wyłożyła zakupioną przez siebie żywność i przygotowała gorącą czekoladę dla Alvarez, którą ta nałogowo spijała każdego dnia.
- Czy ty naprawdę nie rozumiesz, że...
- Ciii! - przerwała jej Adriana - Wiem, ile znaczył dla Ciebie Alex. Wiem także, że planowaliście się pobrać. Dlatego też jestem święcie przekonana, że potrzebujesz teraz wsparcia i obecności kogoś bliskiego - Patricia spojrzała prosto w jej roziskrzone tęczówki, po czym bez chwili zawahania rzuciła się jej w ramiona.
- Tak strasznie chcę, żeby ta katastrofa okazała się być tylko złym snem - wychlipała - Pragnę, by Alejandro stanął w progu i oznajmił: wróciłem, kochanie! By wziął mnie w ramiona i zapewnił, że nigdy mnie już nie opuści.
- Wiem maleńka, wiem...Bądźmy jednak dobrej myśli - stwierdziła cichutko Adriana, nie przestając głaskać przyjaciółki po jej ciemnych kosmykach włosów. Objąwszy ją jedną dłonią w pasie, a drugą chwyciwszy filiżankę z parującą czekoladą, przeniosła się z przyjaciółką do salonu - nie przestając przy tym przemawiać do niej swoim kojącym głosem. Wizja śmierci ukochanego Patricii i jej miażdżące rozżalenie dotykały i ją. Tym bardziej, że konfrontacja wyjątkowej miłości ze wzburzonym oceanem niekoniecznie musiała należeć do wyrównanych. Podobnie, jak starcie życia ze śmiercią...

******

Przez następne czterdzieści osiem godzin młody rozbitek odzyskiwał, a następnie znowu tracił przytomność. Nieustająca gorączka sprawiała, że z każdą kolejną minutą był nie tylko słabwszy, ale także bladł w oczach. Ów obraz, w połączeniu z przenikliwymi dreszczami, z którymi zmagało się jego ciało, nie jednemu nasunąłby na myśl jedno - potworną agonię. Marina trwała jednak dzielnie u boku nieznajomego, zajmując się nim najlepiej, jak tylko potrafiła. Podawała mu liczne napary do wypicia i chłodziła jego czoło kawałkiem materiału, moczonego w krystalicznie czystej wodzie. Co kilka godzin zmieniała także opatrunek na jego głowie - nie chcąc dopuścić do jakiegokolwiek zakażenia. Musiała przyznać bowiem przed samą sobą, że emocjonalna więź, jaka połączyła ją z tym mężczyzną, przerosła jej najśmielsze oczekiwania. Czuła się za niego odpowiedzialna.
- Dziadku, wydaje mi się, że powinniśmy wezwać specjalistę z odległej o pięćdziesiąt kilometrów wioski. Nie możemy przecież dopuścić do śmierci tego człowieka.
- Oj, dziecko, dziecko - czyżbyś zapomniała, że nieznane są wyroki boskie?? - uniósł pytająco jedną brew, podając jej naturalnie wyrobioną maść, skuteczną w przypadku drobnych okaleczeń - Jeżeli nasz nieznajomy ma przeżyć, to tak też się stanie.
- Ale... - zająknęła się, szukając racjonalnych argumentów, mogących nakłonić jej bliskiego do dalszej interwencji w przypadku rozbitka. Takowych jednak nie znalazła. Tupnęła więc stanowczo stopą, odzianą w drewniany trzewik i wybiegła czym prędzej z chatki. Nogi poniosły ją prosto do Maury, w której domu funkcjonował jedyny w wiosce, telefon.
- Mau!! Mau, jesteś??!! - krzyknęła od progu, wpadając, niczym trąba powietrzna do środka. Po krótkiej naradzie ze służącą, odnalazła poszukiwaną kobietę na tarasie, wychodzącym wprost na zachodnią plażę, wylegującą się w promieniach słońca.
- Marina?? - uniosła oczy ku niej, zdejmując z nich okulary przeciwsłoneczne - Cóż za niespodzianka. Co cię do mnie sprowadza??
- Interes - wypaliła bez ogródek dziewczyna, przysiadając nad brzegiem basenu. Maura spojrzała zaintrygowana na gościa, zaskoczona jego pewnością siebie i odwagą. Milcząc, dała jednak znak, by Marisa kontynuowała swoją wypowiedź - Jakieś dwa dni temu, ocean wyrzucił na plażę ciało przystojnego mężczyzny, który padł prawdopodobnie ofiarą ostatniego sztormu. Ku mojemu zdziwieniu żył i nadal żyje, ale potrzebuje pomocy. Dlatego też błagam cię - zadzwoń po doktora Omara i poproś go, by przypłynął...
- Uhh, a nie mówiłam?? Los i do ciebie się uśmiechnął - ten rozbitek na pewno jest tobie przeznaczony - rozmarzyła się Maura - Zgoda, zadzwonię po lekarza, ale pod jednym warunkim...Pokażesz mi to swoje znalezisko.

******

Miguel przeglądał ostatnie karty pacjentów, czekających na zabieg wszczepienia sztucznego rozrusznika serca, gdy próg jego gabinetu przekroczyła elegancka kobieta przed pięćdziesiątką, odziana w czarną sukienkę i granatowe czółenka na obcasach. Oryginalne rysy jej twarzy do tej pory robiły wrażenie na niejednym mężczyźnie. Podobnie było i w jego przypadku, choć pod żadnym pozorem nie mógł się do tego przyznać.
- Pani Alvarez, miło mi panią widzieć - wstał od biurka i na powitanie musnął jej dłoń ustami. Kobieta obdarzyła go jednym, ze swoich najlepszych uśmiechów i przysiadła na wprost niego, nie przestając przy tym rzucać mu wymownych spojrzeń.
- Nie wiem, czy słyszałeś o katastrofie żaglowca "De Hierro" - jeśli nie, to pragnę donieść ci zarówno o niej, jak i o rzekomej śmierci Alejandra Carrery... - mężczyzna uniósł pytająco brwi, doszukując się głębszego sensu tych słów - Powiem jaśniej. Ukochany mojej córki nie żyje. A to idealny moment dla ciebie. Wykorzystaj go i zdobądź Patricię...



Maura (Jeannette Lehr)

madoka dnia 19:55:50 09-01-12, w całości zmieniany 3 razy
Odcinek drugi bardzo ciekawy czekam na next

Życze wszytskim wesołych Świat i udanego Sylwestra
Ooo wstawiłaś nowy odcinek Super

Patricia teraz bardzo cierpi, ale widać, że ma w sercu jeszcze nadzieję i gdzieś w głębi czuje, że jej ukochany mógł przeżyć.

Alex zaś ledwo żyje, ale to nie dziwne, skoro przeżył taką katastrofę. To zrozumiałe, że ma gorączkę i jest z nim kiepsko. Czyżby Marina miała się w nim zakochać?

A ostatnia scena mnie zaskoczyła. Matka Patricii widocznie ma już wymarzonego zięcia.
Mhm, udało mi się znaleźć odrobinę czasu, by choć tutaj napisać coś nowego Ostatnia scena miała być właśnie takim niespodziewanym zaskoczeniem - choć i ten wątek zgłębimy bardziej w najbliższej przyszłości. Nawiązując do Mariny to hmm...Wszystko wyjdzie w praniu, ale narazie wszystko właśnie na to wkazuje.

Natalka, dziękuję - i ja życzę zdrowych i pogodnych świąt

Nati - po takich pochwałach względem roli Angelicki w ATM żałuję, że nie mam polonii 1 i nie mam, jak jej oglądać. Widziałam jedynie drobne urywki i w całości podziwiałam jej rolę w Marinie - to jednak wystarczyło, by poznać się na jej urodzie i talencie

Życie samego Alexa wywróciło się zaś o 180stopni w dniu, w którym doszło do katastrofy.
No i jest kolejny odcinek
Patricia, bez wątpienia cierpi po utracie ukochanego aż łza zakręciła mi się w oku jak czytałam o jej rozpaczy. Jednak mimo całej tej katastrofy kobieta głęboko wierzy w to, że Alex przeżył. Nawet nie wie jak bliska prawdy jest.
Alex potrzebuje lekarza i to bez dwóch zdań, za to dziadek Mariny to jak widać człowiek prosty i starej daty, dla którego lekarz to niczym szarlatan kazał czekać na wyroki boskie....ech....
Zastanowiła mnie natomiast ostatni scena. Jak widać kolejna mamusia wie lepiej niż dzieci z kim będą szczęśliwe i co jest dla nich dobre i postanowiła sama wybrać męża dla córki, knując za jej plecami. Ech...nie lubię takich ludzi, no ale nadają sedno całemu opowiadaniu i jak mniemam tak samo będzie w tym przypadku

Cóż czekam na kolejny odcinek
Odcinek genialny Tyle w nim emocji
Czytajac co przeżywa Patricia aż mi się płakać zachciało... Doskonale oddałaś to co ona czuje

Biedny Alex... Oby ta jego agonia sie skonczyła... Ah... Najgorsze, ze stracił pamięć.... Licze, ze jak wyzdrowieje to i szybko odzyska pamięć by móc wrócić do pati ...

Boże... Co patricia ma za matkę ? ? Ta ją powinna wspierać a nie isc do jakiegoś Miguela by mu powiedzieć, ze ma drogę wolną... Już jej i jego nie znoszę....

Czekam na kolejny odcinek i zapraszam do mnie na "Que puedo darle"
Bardzo fajny odcinek
Patricia jest zrozpaczona "śmiercią" Alexa. Dobrze, że Adriana przy niej jest Wydaje się być wspaniałą przyjaciółką. Musi pomóc Patricii znów stanąć na nogi
Stan Alexa się pogarsza, ale Marina bardzo się o niego troszczy. Mimo wszystko nie szczególnie za nią przepadam Ogólnie to nie wierzę w wróżby i denerwują mnie osoby, które w to wierzą, więc pewnie stąd moja niechęć do Mariny
Matka Patricii od razu planuje zeswatać córkę z Miguelem... Mam nadzieję, że to będzie dobry facet i pomoże Pati w trudnych chwilach, a nie będzie chciał, żeby ta od razu zapomniała o Alexie.
Czekam na następny odcinek
Dzięki kochane za wizytę;* Cieszę się, że tak dokładnie odczuwacie emocje bohaterów na własnej skórze - tym bardziej, że podobne uczucie towarzyszyły mi podczas ich pisania

Podsumowując zatem Wasze komentarze i domysły, trzeba przyznać, że matka Patricii nie należy do wzorowych matek, które w tak ciężkich chwilach dla dziecka, trwają przy nich. A jej bezpośredniość jeszcze nie raz będzie pozostawiać wiele do życzenia.

Nati - haha osobiście też nie wierzę we wróżby i inne przepowiednie, ale czasami i taki wątek może wiele wnieść do opowiadania. Tym bardziej, że dotyczy po części jednej z ważniejszych postaci. Madzia - bardzo trafnie określiłaś dziadka Marisy, który jeszcze nie raz pokaże się od strony "starej daty"

Aniu, kwestia amenzji Alexa jest tutaj kluczową, więc poprawa ów stanu zdrowia tak szybko nie nastąpi. Tego można być pewnym

madoka dnia 20:59:29 23-12-11, w całości zmieniany 1 raz
Patricia dalej rozpacza, a Alex strasznie cierpi ale to i tak cud, że żyje. Jestem ciekawa jak rozwiną uczucia Mariny do Alexa...
Matka Patrici jest jakaś chora, zamiast być teraz przy córce, szuka jej idealnego dla niej(dla matki P.) faceta!
Czekam na nowy odcinek
Uczucia Mariny do Alexa niech pozostaną narazie zagadką A matka Patricii jest dość specyficzną osobą, która raczej jeszcze nie raz zajdzie Wam za skórę.

Tymczasem z racji przeprowadzki, która w końcu dobiegła końca, mogę z mega wytchnieniem życzyć Wam nareszcie pogodnych, szczęśliwych i przepełnionych uśmiechem i miłością Świąt Bożego Narodzenia. ;**

Wesołych Świąt!!!
Wzruszający odcinek biedna Pati ma nadzieję że jej ukochany przeżył oby tak było.Ja również życzę wesołych świąt.
Dziękuję madoka i również życzę wszystkim wesołych i pogodnych świąt w miłej, rodzinnej atmosferze;*
Patricia odchodzi od zmysłów, to, co się jej przydarzyło jest na prawdę straszne. Widać, iż Medina jest jej prawdziwą przyjaciółką, na dobre i na złe, chce ją wesprzeć i podnieść na duchu, to taka radosna dusza. Pati być może i wolałaby w takiej chwili zostać sama, ale obecność takiej przyjaciółki jak ona na pewno będzie dla niej zbawienna.
Fascynuje mnie rzeczywistość, w której żyje Marina, jej dziadek, ta wioska, którą tak barwnie opisujesz. Na prawdę, można się rozmarzyć Tylko coś mi się wydaje, że kiedy już Mari zakocha się w nim (zakładam, że to pierwsza miłość, a dziewczyna jest jeszcze młoda i niedoświadczona), to nie popuści tak łatwo i nie pozwoli Alexowi wrócić do domu, do ukochanej. Boję się, że to zakochanie może się przerodzić w jakąś obsesję, ale jeśli tak się stanie, to z pewnością będzie ciekawie ;]
A matka Patricii jak widać nie do końca ma na względzie dobro córki, nie czuwa przy niej i nie pociesza jej w tak trudnej chwili, tylko szuka następcy Alejandra. Może to również metoda na zmniejszenie bólu córki, ale chyba nie do końca trafna.

Czekam jak zwykle z niecierpliwością na kontynuację, Wesołych Świąt :**
Dziękuję za wszystkie życzenia

Wracając zaś do opowiadania, to niezwykle cieszy mnie Sylwuś Twoja fascynacja opisami wioski, w której żyje Marina. Postaram się, by nie straciły one na swojej barwności i wyrazistości. Co do samej dziewczyny i jej uczuć to tak naprawdę wszystko jest możliwe. Ze swojej strony mogę jedynie obiecać, że będę robić wszystko, by żaden z bohaterów nie znudził Was swoją historią, czy osobowością. A Adriana jest dla Patricii prawdziwą opoką w tym ciężkim dla niej czasie - także takiej przyjaciółki ze świecą szukać
madoka co do Angeliki, to cieszę się, że dostała tak ważną rolę w ATM, bo ma ogromny talent i ujawnia go w każdej scenie Mam nadzieję, że reżyserzy to zauważą i dadzą jej rolę protki w jakiejś telenoweli
Na początku chciałam przeprosić, że nie komentowałam tak długo, ale teraz dużo obowiązków mam.

Patricia bardzo cierpi po stracie ukochanego
Szkoda, że nie wie, że on żyje!

Marina chyba dużo namiesza, szczególnie skoro Alex stracił pamięć...

Widać, że matka Patricii chyba za bardzo nie lubiła Alejandra!
Bo skoro kibicuje Miguelowi to dla mnie wszystko jest już jasne!

PS. Jeśli chodzi o Twoje pozostałe opowiadania to postaram się nadrobić wszystko na dniach! Aha. Przy okazji zapraszam do nowego opowiadania pt. "Klątwa"

CamilaDarien dnia 14:24:03 25-12-11, w całości zmieniany 2 razy
Dudziak i ja mam taką nadzieję - bo kobietka ma naprawdę ogromny potencjał

Cami, naprawdę nie masz za co przepraszać. Teraz jest taki czas, że każdy z nas ma chyba mniej czasu, niż zwykle. Co do odcinka to powiem tak - Marina faktycznie dużo zamiesza w życiu bohaterów - a przynajmniej ja się o to postaram Z kolei pobudki, jakimi kieruje się Eva - mama Patricii, poznamy już wkrótce. Dzięki za wizytę i wesołych świąt!
super opowiadanko czekam na next i weny życze


"Na brzegu kobiet niemy szloch,
W ramiona ich nie wrócą już,
Gdy oceanu twarda pięść
Uderzy w ratowniczą łódź..."

Miesiąc później...

Stojąc na umocnionej kamieniem linii brzegowej, Patricia wpatrywała się uparcie w jeden jedyny punkt, z którego kilka tygodni temu wyruszał w rejs żaglowiec "De Hierro". Żegnając wówczas ukochanego, nie śmiała nawet przypuszczać, że już nigdy go nie zobaczy, a ów pożegnanie okaże się być ostatnim. Brutalna prawda spadła jednak na nią, jakoby grom z jasnego nieba, a wszelkie nadzieje prysły, niczym bańka mydlana, gdy trzy dni temu otrzymała oficjalne potwierdzenie zgonu Alejandra Carrery z Oceanicznej Służby Poszukiwania i Ratownictwa. Jej ból i rozpacz okazały się nie mieć końca w zderzeniu z tą, jakże przygnębiającą rzeczywistością. Łzy spływały jej po policzkach, a wiatr rozwiewał jej splecione w artystyczny nieład włosy i czarną sukienkę. Nie odgonił jednak bezsilności i poczucia bezradności, które oplotły ją swymi silnymi ramionami.
- Alex...Tak bardzo cię kocham... - wychrypiała, muskając przy tym ustami, białe róże. Wykonawszy ten czuły gest, wrzuciła je leciutko do oceanu, dając im tym samym możliwość dotarcia do miejsca spoczynku jej ukochanego. Załzawione oczy, mokre policzki i zaczerwieniony nos kobiety były dobitnym dowodem jej cierpienia, którego nic nie było w stanie, w najbliższej przyszłości, zniwelować.
- Patricio... - jej nagie ramiona nakryły ciepłe i wypielęgnowane dłonie Miguela o długich palcach - Już czas - oznajmił, obejmując ją delikatnie w pasie. Zapach jego wody toaletowej wdarł się do jej nozdrzy, przyprawiając ją o zawrót głowy. I wcale nie dlatego, że podziałał na jej zmysły, ale dlatego, że dokładnie takiej samej używał Alejandro. Zadrżała na samo wspomnienie ukochanego w trakcie ich pierwszej wspólnej nocy, podczas której ów zapach przedzierał się przez wszystkie jej komórki, stając się cząstką jej samej. Odsunęła się więc delikatnie od przyjaciela, ocierając przy tym kolejną łzę, która spłynęła po jej zaróżowionym policzku.
- Pójdę sama - zapewniła, kierując się posłusznie w stronę najnowszego modelu bmw, należącego do Miguela. Zasiadłwszy na fotelu pasażera, wsparła głowę na oparciu, starając się nabrać sił na czekającą ją mszę świętą, poświęconą pamięci wszystkich poległych w oceanicznych głębinach. Jak się okazało, na miejscu zebrali się nie tylko jej bliscy, ale także rodziny i przyjaciele pozostałych członków załogi "De Hierro". Łzy i ból malujące się na twarzach wszystkich obecnych piorunowały swoją autentycznością, a serce Patricii momentalnie ścisnęło się, gdy niepewnym krokiem podeszła do tablicy pamiątkowej z wizerunkami wszystkich zmarłych marynarzy. Palce jej dłoni mimowolnie przesunęły się po zdjęciu Alexa - jego kruczoczarnych włosach, ciemnych oczach i zmysłowych ustach, próbując zapisać już na zawsze w wyobraźni, ów obraz. W kilka sekund później, tuż obok niej wyrosła starsza kobieta, która klęcząc przed wizerunkiem kapitana statku, szlochała w niebogłosy nad jego obliczem.
- Niech pani powstanie... - zasugerowała cicho Alvarez, wyciągając w kierunku wdowy swoją drżącą dłoń. Kobieta nie uniosłwszy nawet oczu ku górze, kołysała się w przód i w tył, przesuwając między palcami oczka różańca.
- On już nie wróci...A ja nie mam po co żyć...Funkcjonowanie w pojedynkę jest najgorszym, co może spotkać człowieka na starość... - wyznała w końcu kobieta, ocierając nos białą, haftowaną chusteczką.
- Nie można tak myśleć - Patricia przykucnęła przy niej, unosząc delikatnie jej pomarszczony podbródek - Wiem, co pani czuje, bo sama straciłam w tej katastrofie miłość swojego życia. Jestem jednak pewna, że nasi bliscy nas nie opuścili - patrzą na nas z góry i otaczają nas swoimi opiekuńczymi ramionami. Nigdy zatem nie będziemy same - jej głos załamał się, a kolejna kaskada łez spłynęła po jej policzkach. Starsza kobieta objęła ją w odpowiedzi ramieniem i również zaczęła płakać - łącząc się ze swoją towarzyszką w potwornym bólu, rozdzierającym serce.

******

Siedząc nad brzegiem oceanu, mężczyzna wpatrywał się w horyzont zabarwiony różnymi odcieniami czerwieni i pomarańczy oraz w fale nabierające z każdą, kolejną minutą na sile. W jego głowie panowała jednak pustka - nie wiedział kim jest, ani jak się znalazł w tak odosobnionym miejscu. Nie pamiętał absolutnie niczego z poprzedniego życia - co w efekcie skutkowało tym, że nie potrafił odpowiedzieć sobie na najbardziej podstawowe pytania dotyczące swojej osoby. Od dnia, w którym znalazł się pod opiekuńczymi skrzydłami uroczej Mariny minął ponad miesiąc, a on zaledwie kilka dni temu doszedł w pełni do siebie. Gorączka odpuściła tuż po wizycie wykwalifikowanego specjalisty, który zaaplikował mu odpowiedni antybiotyk, a po ranie na głowie została się zaledwie maleńka blizna.
- Ooo, tutaj jesteś! - dobiegł go radosny głos swojej wybawicielki. Uniósł delikatnie głowę do góry, a jego wzrok spoczął na drobnej postaci Mariny, odzianej w króciutkie spodenki i jeszcze krótszą bluzeczkę, odsłaniającą jej płaski brzuch. Przysiadłwszy obok niego na nadal ciepłym piasku, chwyciła jego dłoń w swoją i spojrzała wprost w jego przenikliwe oczy - Jak się czujesz Matiasie?? - zwróciła się do niego nowym imieniem, które nadała mu w dniu, w którym odzyskał całkowicie przytomność.
- Doskonale... - odparł, masując leciutko wnętrze dłoni dziewczyny, sprawiając jej przy tym nieświadomie, wyjątkową przyjemność - Chyba do końca życia będę ci wdzięczny za uratowanie mi życia.
- Ohh, myślę, że zdołasz mi się jakoś zrewanżować - uśmiechnęła się, odgarniając do tyłu swoje długie włosy. Bliskość mężczyzny oddziaływała na wszystkie jej zmysły, a miesiąc spędzony u jego boku sprawił, że zakochała się w nim do szaleństwa - I chyba wiem nawet jak - zatrzymała wzrok na jego kuszących ustach, po czym przysunęła się bliżej i musnęła je w delikatnym pocałunku. Dotyk kobiecych ust, po tak długiej przerwie wyrwał z otępienia wszystkie zmysły mężczyzny. Przesunął zatem językiem po jej wargach, rozchylając je na tyle, by móc wtargnąć do ich wilgotnego wnętrza. Niedoświadczona jeszcze w tych sprawach Marina poddała się zaś w pełni tej magicznej chwili, przywierając mocniej do umięśnionego ciała Matiasa. Wysunęła nawet nieśmiało swój język, chcąc odkryć nowe obszary relacji damsko-męskich.
- A cóż tu się do diabła wyrabia??! - zbulwersowany głos dziadka dziewczyny nie pozostawiał jakichkolwiek wątpliwości, co do niezadowolenia z poczynań wnuczki. Matias oderwał się zatem niechętnie od słodkich ust Mariny i spojrzał przepraszająco na Martina.
- Pan wybaczy.
- Żeby mi to było ostatni raz! Moja wnuczka zasługuje na kogoś lepszego, niż rozbitka z amnezją! - odwrócił się na pięcie i nie odezwawszy się już ani jednym słowem, powrócił do domu.

******

Miguel otworzył butelkę czerwonego wina w zaciszu swojego domostwa i nalał sobie pełen kieliszek aromatycznego trunku, chcąc się tym samym zrelaksować po ciężkim dniu spędzonym na pocieszaniu Patricii i ocieraniu jej łez. I choć kobieta oddziaływała na wszystkie jego zmysły, to opcja funkcjonowania, jako kopia marnego marynarza niezbyt mu odpowiadała. Nie mógł jednak odmówić Evie Alvarez, która pokładała w nim ogromne nadzieje i czyniła to w wyjątkowo szczególny sposób. Smak jej dojrzałych ust do dziś czuł na swoich miękkich wargach.
- Ahh, wyjątkowa sztuka - mruknął pod nosem, upijając kilka łyków wina - Chociażby dla niej warto używać tych tanich perfum i kreować się na Alexa. Dzięki temu posiądę i matkę, i córkę - stając się tym samym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemii. O tak...
Pomimo upłynięcia miesiąca od tragedii statku "De Hierra", Patricia nadal tak samo rozpacza nad stratą ukochanego. Ona nie wie, że Alex jako jedyny przeżył. Jest mi jej strasznie żal i ciągle mam przed oczami płaczącą Angelicę...
Myślałam, że może Miguel to dobry człowiek i zaopiekuje się Pati, ale teraz widzę, że jest to cholerny drań ;/ Chce mieć dla siebie matkę i córkę... Nie lubię go
Alex otrzymał nowe imię-Matias Wydaje mi się, że powoli zaczyna się zakochiwać w Marinie. Kobieta jest w nim mocno zakochana i pewne jest, że sobie nie odpuści. Zdziwiła mnie postawa dziadka, czyżby on chciał wydać wnuczkę bogato za mąż? Ciekawie się robi
Oto jestem i już komentuję ; D
Cierpienie Patrici jest niewyobrażalne, aż żal ściska serce. Nie szybko będzie w stanie wyrzucić Alexa - uchodzącego za zmarłego - ze swojego umysłu. I poznała pierwszą wdowę, żonę zmarłego kapitana statku. Czy zżyją się ze sobą? Jestem bardzo tego wszystkiego ciekawa.
I teraz pojawia się postać Miguela. Nawet nie wyobrażałam sobie, że takie będzie jego podejście do sprawy Pati. Całkowicie nie zważa na jej ból, będzie zapewne próbował wkupić się w jej łaski jako kopia Alexa, będzie starał się udawać jej przyjaciela, tym samym jego zamierzenia będą niegodziwe. Okropny typ, już go nienawidzę.
A Marina zadurzyła się w nim po uszy, zresztą jak można się jej dziwić... jednakże czy pozwoli mu odejść w poszukiwaniu swojej przyszłości? To będzie trudne. A jak widać mężczyzna już uległ jej dziewczęcemu urokowi, co nie wróży zbyt dobrze. Mam jednak nadzieję, że dziadek Martin będzie stał na straży i nie pozwoli im na zbytnie spoufalanie, byle tylko Alejandro się nie zakochał
Sylwuś, Nati miło, że wpadłyście;* Cieszę się, że dostrzegłyście prawdziwe oblicze Miguela, które do łagodnego i dobrotliwego na pewno nie należy. Jego postać będzie bez wątpienia bardzo złożoną, dzięki czemu zapewni Wam skrajne emocje, które tak bardzo lubię Nawiązując zaś do Alejandra to powiem tak - zwykłego pociągu fizycznego nie należy od razu utożsamiać z zakochaniem - zresztą większość z nas zna podejście mężczyzn w tych sprawach - od sexu do miłości z reguły jest jeszcze bardzo daleka droga

Swoją drogą, tworząc kwestie Patricii i ja mam przed oczami bezsilną i zapłakaną Angelicę, która spisałaby się w tej roli fantastycznie

Postawa Martina wynika raczej z wieku, w którym się znajduje, a którego wychowanie nakazuje wybrać dla wnuczki jakiegoś chłopaka z wioski - ułożonego i inteligentnego, który zapewniłby jej godziwe życie. A naszemu Alexowi/Matiasowi raczej do takiego wzorca daleko
Rozumiem Patricię doskonale!
Wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego, bo sama tego doświadczyłam. Cztery lata temu (dla mnie to krótki okres czasu, bo strata boli tak samo jak na początku) zmarła mi babcia - właściwie to prababcia, ale dla mnie była jak prawdziwa babcia i strasznie za nią tęsknię.

Alex przybrał nowe imię Matias
Jak mam go teraz nazywać??? Alex czy Matias???
Marina się w nim zakochała i on chyba też coś do niej zaczyna czuć...

A Miguel jest obrzydliwy!!!!
Nie dość, że spotyka się z matką Patricii, to jeszcze ją chce mieć na wyłączność...
Wrrr... Cóż za człowiek...
Widać że Patricia bardzo cierpi po stracie ukochanego . Miguela nie lubie go jest okropny ;/
Odcinek genialny ;D

Biedna Pati... Oby nie dała się uwieść Miguelowi bo Go nie cierpię... To okropny typek... Ma zamiar posiąśc i ja i jej matkę ? Niech tamtą starą wywłokę posiądzie, ale od Patrici niech się trzyma z daleka...

No i nasz bidny Alex... Zapewne zakocha się w Marinie skoro nie pamięta niczego...

Czekam na kolejny odcinek.
Cierpienie Patricii jest strasznie przykre, chociaż nie wiem, skąd ona czerpie siłę, aby pocieszać jeszcze inną wdowę.

Podobała mi się akcja między Alexem, a Mariną, bo była w pewnym stopniu magiczna. Przerwany przez dziadka pocałunek szczerze mówiąc mnie rozbawił

A Miguel jest ciekawą postacią. Zabawne, że chce mieć i matkę i córkę. Ciekawe, co z tego wyniknie..
Strata bliskiej osoby zawsze jest dla człowieka swego rodzaju traumą, z której jedni wychodzą szybko, a inni potrzebują czasu, by oswoić się z zastanym stanem rzeczy. Także każdy z nas miał pewnie okazję poczuć się kiedyś, jak Patricia.

Cami względem Alexa najlepiej używać jego prawdziwego imienia. Per Matias będą się do niego zwracać tylko osoby z wioski Mariny, którzy nie znają jego prawdziwej tożsamości

Co do Miguela - to nikt nie mówił, że będzie dobry. A ja już od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem obsadzenia Lisarda w roli mrocznego i wyrafinowanego charakteru
Między Alexem-Matiasem a Mariną zaczyna się coś dziać.
Biedna Pati dalej rozpacza ale wierzę, że już wkrótce się pozbiera i zacznie żyć na nowo
Miguel to drań, ma bardzo ambitne plany i mam nadzieję, że nie długo ktoś go zdemaskuje i nie uwiedzie Pati
Hmm, Anetko Miguel to faktycznie drań, ale który dopiero się rozkręca - więc przed nami jeszcze wiele jego niecnych działań.
Jestem i ja
Miguel od początku mi się nie podobał, ale nie przypuszczałam, że okaże się aż takim draniem. W każdym razie teraz to już całkiem go nie znoszę i szczerze współczuję Pati. Nie dość, że straciła ukochanego, to teraz jeszcze będzie musiała użerać się z tym gadem Mam nadzieję, że w porę go przejrzy, a jeśli nie, to że przy jej boku znajdą się ludzie, którzy otworzą jej oczy na to, jaki jest naprawdę szanowny pan Miguel.
Na koniec jeszcze chciałam dodać, że uwielbiam dziadka Mariny i w ogóle wszystkie sceny rozgrywające się w tej wiosce. Opisujesz wszystko z taką lekkością, że z łatwością sobie wszystko wyobrażam, a najpiękniejsze w tym wszystkim są właśnie obrazy tej wioski A scena między Mari i Alexem na plaży - cud, miód, malina Aż się rozmarzyłam i wolę na razie nie myśleć, co będzie, gdy mężczyzna zacznie odzyskiwać pamięć. A może też się zakocha i wcale nie będzie chciał wracać do poprzedniego życia? Okaże się Ja w każdym razie czekam z niecierpliwością na new. Buziaki :*
Dziękuję Aguś za odwiedziny i komentarz Cieszę się, że to właśnie opisy wioski i wszystko, co z nią związane, aż tak przypadło Ci do gustu - zważając na to, że to mój pierwszy raz, gdy chwytam się takowych tematów. Samo zaś dddziaływanie na wyobraźnię czytelnika jest czymś naprawdę bardzo ważnym, co warto byłoby, chociaż po części osiągnąć w swoich dziełach. Komplementem dla mnie jest zatem to, że Twoja wyobraźnia odbiera wszystkie, przekazywane przeze mnie wizje

Nawiązując jeszcze do osoby Miguela, to powiem jedynie tyle, że drań to będzie czasem dla niego za mało powiedziane
Nie ma za co, sama przyjemność czytać takie cuda
Wyobraźnię wprawdzie mam bujną, ale często niestety mimo wszystko zdarza się, że nie potrafię sobie czegoś wyobrazić, jednak w przypadku Twojego opowiadania nie mam takiego problemu, więc możesz być z siebie dumna.
A co do Miguela zmartwiłaś mnie, bo skoro "drań" to za mało, to aż się boję zgadywać, co ten gad tam knuje.


"Kiedyś w końcu osiądę,
Ileż można wędrować,
W ludzi twarzach odnajdę,
Zagubione gdzieś słowa,
Szukam portu obok ciebie,
Szukam portu, czy to w niebie."

Przygładziwszy swoją czerwoną spódnicę, Patricia weszła na kamienisty podest i zlustrowała wzrokiem wszystkich obecnych, pośród których znajdowali się matki, żony, kochanki i pozostali bliscy, członków załogi "De Hierro". Serce kobiety zamarło jednak w jednej chwili, gdy jej spojrzenie spoczęło na umartwionej twarzy Samuela Carrery - człowieka, który w wyjątkowy sposób zajął się w pojedynkę wychowaniem swojego syna. Posławszy mu smutny uśmiech, uniosła wyżej mikrofon i wzięła głęboki wdech.
- Dziś dzień mijają niemal dwa miesiące od pamiętnej katastrofy żaglowca "De Hierro", na pokładzie którego znaleźli się nasi najbliżsi. I choć ich ciała spoczywają bezpiecznie w miejscu, w którym na pewno każdy z nich chciałby, żeby się znalazły, to przenikliwy ogień nadal pali nasze serca, przypominając o bolesnej stracie - zacisnęła palce swojej dłoni na zdjęciu z wizerunkiem Alejandra, starając się za wszelką cenę zapanować nad drżącym głosem - Ów dnia straciliśmy mężów, narzeczonych, ojców, czy braci, którzy zajmowali najważniejsze miejsca w naszym życiu. Do teraz spoglądamy z tęsknotą za okno, oczekując na ich powrót z portu...Tłumaczymy dzieciom powody nieobecności ich rodzicielów, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji...Czekamy, a oni nie nadchodzą... - otarła leciutko łzę, spływającą po jej policzku - Stajemy zatem do walki z rozpaczą, bezsilnością i wzmagającym się bólem, uświadamiając sobie, że nic nigdy nie będzie już takie samo...Że nigdy nie powiemy już, jak bardzo ich kochamy... - przerwała, zapatrując się przez chwilę w dal. Emocje miotające jej wnętrzem były bowiem zbyt silne, by ot tak mogła utrzymać je w ryzach - Przepraszam...
- Skarbie, może powinnaś odłożyć na kiedy indziej otwarcie tej fundacji?? - usłyszała za swoimi plecami, nieznoszący sprzeciwu szept matki. Ów pytanie przekonało ją jednak o celowości swojego przedsięwzięcia, więc po wymownej ciszy, dokończyła:
- Chcąc zatem uczcić pamięć po naszych bliskich, pragnę uroczyście oświadczyć, że "Bezpieczną Przystań - De Hierro" uważam za otwartą. Niech ośrodek ten służy naszym wspólnym interesom - będąc zarówno miejscem: cudownych wspomnień o naszych ukochanych, jak także pomocy i wzjamnego wsparcia, w którym my odnajdziemy chwilowe wytchnienie, a nasze pociechy radość płynącą z dzieciństwa... - chwyciwszy nożyczki, przeszła przed główne wejście i w towarzystwie kobiet, mężczyzn i dzieci przecięła białą wstęgę, na znak prawdziwości swoich słów. Dookoła rozległy się symboliczne oklaski i liczne podziękowania ze strony zebranych.
- Wiedziałem, że mój syn nie mógł dokonać lepszego wyboru, decydując się na ożenek właśnie z tobą - dobiegł jej uszu, nostalgiczny głos Samuela. Odwróciwszy się więc w jego stronę, Patricia wtuliła się mocno w jego bezpieczne ramiona.
- Tak bardzo za nim tęsknię - wyszeptała, spoglądając w mądre i przenikliwe oczy ojca Alexa. Mężczyzna pogładził ją leciutko po policzku i odgarnął zbłądzony kosmyk jej włosów za ucho.
- Wiem maleńka, wiem...Odczuwam dokładnie to samo - przeszli do wnętrza budynku, który zapierał dech w piersi. Ściany pomalowane na biało i granatowo nawiązywały, do charakterystycznych dla marynarzy, stroi, a umieszczone na różnych półkach i w gablotkach - statki, stateczki i kutry rybackie stanowiły fantastyczny przekaz tego miejsca. Jedną ze ścian zdobiła zaś marmurowa tablica pamiątkowa, ze zdjęciami i wygrawerowanymi danymi poległych w oceanicznych głębinach.
- Alex byłby z ciebie naprawdę dumny - westchnął Samuel, podziwiając z szeroko otwartymi ustami, efekt osiągnięty przez Patricię...

******

Mając na względzie szacunek do Martina i okazaną mu przez niego pomoc, Matias starał się unikać sytuacji, w których mógłby się znaleźć sam na sam z Mariną. I choć dziewczyna była niezwykle słodką i uroczą istotą, to jego amnezja nie pozwalała mu na zacieśnienie z nią jakichkolwiek więzi. Nie był bowiem pewien niczego, co wiązało się z jego przeszłością. Kwestie, takie, jak żona, dziewczyna, czy kochanka stały zatem pod jednym, wielkim znakiem zapytania. A on sam nie chciałby przyczynić się do niczyjej krzywdy. Natura mężczyzny opierała się więc usilnie cielesnym popędom, co w towarzystwie delikatnej i młodej dziewczyny, jaką była Suarez okazało się być naprawdę trudne.
- Matiasie, potowarzyszysz mi w drodze do miasteczka, do którego miałem dostarczyć ostatni połów?? - zapytał Martin, wskazując ruchem głowy na łódź, wypełnioną niemal po brzegi towarem.
- Oczywiście - zapewnił Matias, pomagając wsiąść starszemu mężczyźnie na pokład.
- Jeszcze ja, jeszcze ja!!! - pomostem biegła roześmiana Marina. Jej pojawienie nie spotkało się jednak z entuzjazmem dziadka, który obdarzył ją nagannym spojrzeniem.
- Ty zostajesz - wyjaśnił - I nawet nie próbuj protestować - Matias przeniósł wzrok z Martina, na rozżaloną dziewczynę, która nie kryła swojego rozczarowania. Mając jednak pewność, że jego interwencja spotkałaby się jedynie z niezadowoleniem męzczyzny, postanowił milczeć. Odcumował łódkę i w towarzystwie Suareza popłynął do cywilizowanego miasteczka, które całkowicie odbiegało od wizerunku cichej i naturalnie pięknej wioski, w której przebywał. Ruch panujący na uliczkach potrafił przytłoczyć człowieka, podobnie, jak wyjątkowo głośny tryb życia tamtejszej ludności.
- Suarez, nareszcie się zjawiłeś! - roześmiał się czarnoskóry staruszek, będący właścicielem stanowiska rybnego, poklepując po plecach przyjaciela.
- Jakże mógłbym cię zawieść - rzucił wesoło Martin, przedstawiając koledze Matiasa, jako rozbitka z amnejzą.
- A niech cię licho! Rozbitek?? - Alonso przyjrzał się baczniej Alexowi, mierząc go od stóp do głów przenikliwym spojrzeniem - Swoją drogą, czytałem dziś o jednej babeczce, która otworzyła jakiś ośrodek, czy coś w tym stylu, dla żon i matek takich, jak on, którzy zginęli na niedaleko stąd, na Atlantyku, pamiętasz??... - wskazał palcem na pierwszą stronę najświeższego wydania gazety.
- Narzeczona jednego z poległych w katastrofie żaglowca "De Hierro" otwiera "Bezpieczną Przystań", dla bliskich ofiar... - przeczytał na głos Matias, a jego wzrok zatrzymał się dłużej na imieniu Patricia, wspomnianym w artykule. Jego serce, nie wiedzieć czemu, mimowolnie zadrżało, a ręce pochwyciły cały egzemplarz gazety, chcąc przeczytać ją od deski do deski.
- To ty umiesz nawet czytać?? - zdziwił się Martin - A może ta katastrofa coś ci przypomniała??
- Niestety nie...Poczułem jedynie bliżej nieopisane uczucie. W mojej głowie nadal panuje jednak otumaniająca pustka...

******

Oczekując na wyjście Patricii z fundacji, Miguel obracał w palcach rzemyk z przewieszoną literką "P", który miał być prezentem, podarowanym kobiecie z okazji otwarcia przez nią "Bezpiecznej Przystani". Prawdą jednak było, że gdyby nie Eva, nigdy w życiu nie wpadłby na tak absurdalny pomysł wręczenia kobiecie, tak mało eleganckiego podarunku. Wiedząc jednak, że na takowy zdecydował się Alejandro, w dniu ich pierwszej randki, postanowił wykorzystać go przeciwko kobiecie.
- Miguel?? Co ty tutaj robisz?? - usłyszał pytanie Patricii, która w czarnej, koszulowej bluzeczce i czerwonej spódnicy wyglądała niezwykle oszałamiająco.
- Pati... - cmoknął ją czule w policzke - Przyszedłem pogratulować ci sukcesu, a przy okazji móc odwieźć do szpitala.
- Dziękuję, to naprawdę miłe z twojej strony - odparła, choć jej dusza pragnęła w tej chwili jedynie kojącej samotności. Zmierzając w stronę samochodu mężczyzny, ten objął ją delikatnie w pasie, chcąc tym samym zbliżyć się choć trochę do jej osoby.
- Wiesz...Mam dla ciebie niespodziankę... - zaczął, po czym wystawił przed nią dłoń, na której spoczywała oryginalna bransoletka. W oczach Patricii momentalnie zakręciły się łzy, a jej wargi zadrżały nerwowo na ów prezent.
- Nigdy więcej tego nie rób...Nie próbuj naśladować Alexa, bo nigdy nie uda ci się go zastąpić w moim sercu - wycedziła przez zęby, po czym odeszła bez słowa, zostawiając Miguela z wyrazem wściekłości na twarzy.



Samuel Carrera (Humberto Zurita)



Martin Suarez (Ignacio López Tarso)
Pierwsza Chociaż raz
Odcinek jak zwykle wspaniały i jak dla mnie za krótki, ale najważniejsze, że jest, więc nie marudzę. Dobrze, że Alex aka Matias trzyma na wodzy swoje "potrzeby", bo mam dziwne przeczucie, że z jego związku z Mari nic dobrego by nie wynikło. No i może teraz, kiedy przeczytał ten artykuł zacznie sobie w końcu coś przypominać. Ale jeszcze bardziej cieszy mnie, że Pati utarła nosa Miguelowi. Wiem, że to nie koniec jego "podchodów", ale dobrze mu tak:P Wredny burak
Pozdrawiam i czekam na więcej :*
Pierwszy akapit... Akurat leciały po kolei piosenki z ulubionych na yt i w czasie czytania pierwszego fragmentu słuchałam piosenkę z TDA: Camila-Abrazame i prawie mi się łezka zakręciła w oku, aż się zdziwiłam, bo przy filmach, książkach, nawet tych najsmutniejszych z reguły nie płacze. W całym życiu płakałam tylko na jednym filmie, no może góra dwóch, chociaż tylko jeden pamiętam. Byłaś bliska wyciśnięcia ze mnie łez, gratuluję talentu pisarskiego, piszesz naprawdę cudownie i dziękuję za taką piękną lekturę.

Podziwiam Patricię. Jest silną kobietą. Kibicuję jej z całego serca, żeby odnalazła męża i przede wszystkim nie straciła wiary w to, że on żyje i kiedyś jeszcze będą razem.

Strasznie irytuje mnie Marina. Okropne dziewuszysko. Bardzo jej nie lubię i oby nie związała się z Alexem. Dobrze, że Alex nie chce się angażować w związki i zdaje sobie sprawę, że w domu może ktoś na niego czekać.

Wielka szkoda, że Alejando sobie nic nie przypomniał... Ale może zacznie mu się coś wreszcie przypominać. Trzymam kciuki za niego.

Tak samo jak Mariny nie cierpię Miguela. A już w ogóle po końcówce poprzedniego odcinka życzę mu jak najgorzej. Co on sobie wyobrażał? Że jak prezentem dla Patrici nawiąże do Alexa to ona wskoczy mu w ramiona. Debil

Świetny odcinek, zresztą jak trzy pozostałe Czekam na new Pozdrawiam :*
Ahh, dziewczyny, dziękuję za tak motywujące komentarze;* Brillantez - nigdy nie sądziłam, że będę w stanie wzbudzić w człowieku takie emocje, także podwójnie dziękuję za ów komplement

Postać Miguela od początku miała być czarnym charakterem, więc opcja wzbudzania w Was, aż tak nieprzyjemnych odczuć jest, jak najbardziej mile widziana. Sama zaś Marina będzie dość złożoną bohaterką, która jeszcze nie raz powinna Was zaskoczyć - niekoniecznie na plus I powiem Ci szczerze Aguś, że w Twoich słowach "...bo mam dziwne przeczucie, że z jego związku z Mari nic dobrego by nie wynikło", kryje się źdzbło prawdy. Więcej na ten temat w kolejnych odcinkach
Przepraszam, ale muszę nadrobić pozostałe odcinki. Nie wiem czy się do jutra wyrobię, ale z innymi jestem już na bieżąco Chyba, że coś przegapiłem...
Hmm, zdaje się, że tylko tutaj masz drobne zaległości. Na szczęście odcinki nie zając, nie uciekną. Miłej lektury

Sama zaś Marina będzie dość złożoną bohaterką, która jeszcze nie raz powinna Was zaskoczyć - niekoniecznie na plus

Ja mam takie odczucie, że ona jest chora psychicznie Wyobrażam ją sobie trochę podobną do Jimeny z Triumfu Miłości
Hihi, niestety nie oglądam TDA, ale kojarzę postać Jimeny - i faktycznie Marina może mieć w sobie jakąś cząstkę z jej bohaterki. Wiadomym bowiem jest, że w telenowelach nieodwzajemniona miłość często kończy się obsesją
Cieszę się, że Pati nie dała się zwieść Miguelowi ale jestem pewna, że on tak prosto nie zrezygnuje...
Na razie Alex podchodzi z rezerwą do związków i mam nadzieje, że to się nie zmieni
Czekam na next kochana
Dzięki Anetko za wizytę. Masz rację - Miguel nie należy do osób, które ot tak rezygnują ze swych podłych posunięć i celów A Alex?? Hmm, na dzień dzisiejszy nawet ja nie wiem jeszcze, co Wam zaserwuję z jego udziałem
Kolejny odcinek świetny ale ten Miguel mnie wkurza nie lubie go . Alex jak widać podchodzi do nowych związków z rezerwa czekam na next moja droga i weny życze w pisaniu
Odcinek genialny
Ah... Nasz biedny Alex... Dobrze, ze przynajmniej podchodzi do tego wszystkiego z rezerwą.
No i ciesze się, ze Pati tak przygadała temu Miguelowi.

Czekam na kolejny odcinek no i zapraszam do mnie na ostatni odcinek "Que puedo darle"
Natalko, Aniu, dzięki za komentarze Alex może i stracił pamięć, ale ku naszej uldze, nie zatracił zasad, którymi kierował się wcześniej w życiu...Stąd też wspomniana przez Was rezerwa względem Mariny.
Przeczytałam już wczoraj, ale nie miałam czasu, aby napisać komentarz

Patricia otworzyła fundację. Musi mieć dużo sił w sobie, aby móc prowadzić coś takiego i jakoś żyć dalej.

Alex zobaczył w gazecie imię Patricii, a jego serducho zaczęło szaleć. To musi o czymś znaczyć Ich miłość musiała być naprawdę silna

Prezent Miguela okazał się jednym, wielki niewypałem
Patricia otworzyła fundację Bardzo podobała mi się jej przemowa, taka z głębi serca, a nie wykuta na pamięć Kobieta ma przy sobie ojca Alexa, Samuela. Wydaje się być miłym staruszkiem
I Alex jednak nic nie czuje do Mariny! Mimo, że ma amnezję, po przeczytaniu imienia Patricia od razu poczuł ciepło na sercu Nadal ją kocha, chociaż nic nie pamięta. Uwielbiam go I spodobało mi się to, że nie chce zbliżyć się do Mariny, bo być może gdzieś czeka na niego ktoś, kogo kocha, a nie chce nikogo krzywdzić. Podoba mi się jego postawa
No i Miguel Dobrze mu Pati dogadała, nigdy nie zajmie miejsca Alexa, nawet jakby się bardzo starał i kupował jej takie same prezenty jak Alejandro, to ta i tak będzie pamiętać o nim Miguel niech idzie do matki Patricii, a dziewczynę zostawi w spokoju
No cóż...
Nie dziwi mnie, że Pati oburzyła się, gdy Miguel chciał dać jej prezent...
Nie powinien naśladować Alexa.

Ale fajnie, że Patricia otworzyła tą fundację.

Artykuł w gazecie zdaje się przywołał w Alexie jakiegoś rodzaju wspomnienia...
Jednak nadal nic nie pamięta...

Czekam na new
Cieszę się, że przemowa Patricii przypadła Wam do gustu - starałam się niesamowicie, by nie brzmiała, niczym wykuta na pamięć regułka, a jedynie jako odzwierciedlenie najszczerszych uczuć bohaterki. Co do miłości jej życia, to muszę przyznać, że rozpiera mnie duma, iż nie dopuściłam do tego, by Alex wpadł ot tak w ramiona Mariny, szukając w nich zapomnienia o swojej amnezji.

Nawiązując zaś do drania Miguela, to macie rację - prezent okazał się niewypałem, ale to nie koniec jego podchodów względem Patricii...Będzie jeszcze bardziej hardcorowo

Nati, Samuel faktycznie okaże się być przemiłym mężczyzną, w którego osobie Pati jeszcze nie raz znajdzie wsparcie
jestem

Ale dobrze Miguelowi, że Patricia tak mu powiedziała Nieznośny jest, ale go lubię

Napisałaś, że Alex nie wiem czy miał żonę, dzieci itp. . To obrączki nie nosił? Czy Marina mu go ukryła(swoją drogą lubię Marianę Torres, ale teraz mi tka jakby zbrzydła)?
O proszę, miło mi Cię widzieć Miłoszu w mych skromnych progach:) Nawiązując do Twojego pytania to podkreślam to nie tylko Tobie, ale również wszystkim innym: Alex nie był mężem Patricii - ich duet był narzeczeństwem, ale do ślubu nigdy nie doszło. Zauważyłam bowiem często spekulacje na temat ich rzekomego małżeństwa, więc prostuję to po raz kolejny


"I ona taka w tej białej sukience,
Jak piękny ptak, który zapiera w piersi dech.
Chwyciłem mocno jej obie ręce,
Oczarowany, zasłuchany w słodki śmiech..."

Rzucając się niespokojnie na łóżku, Alex walczył usilnie z odległością, dzielącą go od kobiecej postaci, stojącej w centrum portu, wśród okazałych jachtów i żaglowców. Biała, długa sukienka, w jaką była odziana nieznajoma powiewała na wietrze, niczym żagle podczas starcia z oceanicznym żywiołem, a bose stopy niosły ją prosto na piaszczysty brzeg.
- Patricia...Patricia... - słowa mimowolnie wydobywały się z jego ust, podczas gdy on starał się za wszelką cenę dogonić, oddalającą się dziewczynę. Biegnąc w jej kierunku, zmniejszał powoli dystans dzielący go od jej osoby i gdy już miał ją niemal na wyciągnięcie ręki, ta w jednej chwili zniknęła, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienie najpiękniejszego uśmiechu, jaki do tej pory widział. Ów wspomnienie wyrwało go gwałtowanie ze snu, rozbudzając wszystkie jego zmysły. Rozejrzwaszy się jednak dookoła, zarejestrował jedynie otumaniającą ciszę, przerywaną miarowymi oddechami, śpiących nieopodal Mariny i jej dziadka.
- Słodki Jezu... - jęknął, wysuwając się z ciepłego koca i wychodząc cichutko na drewniany pomost, tuż przed domem. Zaczerpnąwszy w płuca świeżego powietrza, przetarł lekko zaspane oczy i zapatrzył się w dal. Panująca dookoła ciemność, nie zmazała jednak oblicza pięknej nieznajomej, które wryło się w jego pamięć po ostatnim śnie.
- Kim jest Patricia?? - usłyszał tuż za swoimi plecami szept Mariny, w którym pobrzmiewała niepokojąca nuta zazdrości. Odwróciwszy się w jej stronę, Alex stanął twarzą w twarz z dziewczyną, odzianą w króciutką koszulkę nocną, która z całą pewnością więcej odsłaniała, niż zasłaniała.
- Nie wiem - odparł zgodnie z prawdą, wracając do poprzedniej pozycji.
- Jak to?? Przecież na własne uszy słyszałam, jak wzywałeś ją przez sen... - zauważyła, a jej dłonie mimowolnie oplotły go w pasie, rozkoszując się ciepłem jego dobrze zbudowanego ciała. Mężczyzna wziął głęboki wdech, starając się przy tym zapanować nad kuszącą bliskością młodziutkiej dziewczyny.
- Podczas wczorajszego kursu do miasteczka, miałem po prostu okazję przeczytać najświeższe wydanie gazety. Znalazła się w niej wzmianka o niejakiej Patricii, która otworzyła fundację, mającą zrzeszać rodziny i bliskich marynarzy, poległych głównie w katastrofie żaglowca "De Hierro".
- I co w związku z tym?? Przecież nawet jej nie znasz - przesunęła opuszkami palców wzdłuż jego torsu, przyprawiając jego ciało o słodki dreszcz rozkoszy - A ja jestem tuż obok i mogę spełnić twoje najskrytsze pragnienia...
- Marino... - westchnął, ujmując jej dłonie w swoje i odsuwając je od siebie - Jesteś uroczą i piękną dziewczyną, ale stworzoną dla kogoś innego, niż ja. Nie prowokuj mnie zatem do czegoś, czego oboje byśmy później żałowali.
- Ale czy ty nie rozumiesz, że zakochałam się w tobie?? - zapytała, a jej usta nerwowo zadrżały. Matias pociągał ją bowiem całym sobą od dnia, w którym znalazła go umierającego na plaży. Ba, w jej mniemaniu stanowił nawet jej prywatną własność, z której pod żadnym pozorem nie zamierzała rezygnować - Ranisz mnie... - wyrzuciła z siebie, po czym bez słowa wróciła do środka chaty. Sama zaś wzmianka o niejakiej Patricii bolała ją podwójnie. Postanowiła zatem uczynić wszystko, by dowiedzieć się, dlaczego ów kobieta zrobiła na nim tak piorunujące wrażenie, odbierając jej tym samym jego zainteresowanie.

******

- Wdech i wydech, wdech i wydech...Właśnie tak - Patricia uśmiechnęła się do sześcioletniej dziewczynki z rudymi włoskami, która od zawsze bała się panicznie wizyt u lekarza. Niestety, ból gardła i gorączka u dziecka, zmusiły jego matkę do odwiedzenia specjalisty w tym zakresie - Serduszko pani córki bije, niczym dzwon.
- Uff, dzięki Bogu. Obawiałam się czegoś dużo gorszego...
- Na szczęście to tylko zwykłe przeziębienie. Zapiszę Inez syrop i antybiotyk, które powinny skutecznie zwalczyć grypowe wirusy - podczas, gdy mała pacjentka włożyła na siebie koszulkę i czapeczkę z daszkiem, Patricia wypisała receptę, wypełniając od razu kartę dziecka stosownymi zapiskami - Zapraszam za tydzień, na wizytę kontrolną.
- Dobrze pani doktor, na pewno się stawimy. Do widzenia.
- Pa-pa! - Inez pomachała lekarce na pożegnanie, opuszczając jej gabinet z cieniem uśmiechu na twarzy, co Patricia odnotowała, jako osobisty sukces. Oparłwszy się wygodniej w fotelu, odetchnęła z ulgą, po czym pochwyciła karty wszystkich, dzisiejszych pacjentów i odniosła je do recepcji.
- O, dobrze, że panią widzę - oznajmiła blondwłosa dziewczyna, siedząca za kontuarem - Dosłownie kilka minut temu dostarczono dla pani przesyłkę - wskazała ruchem dłoni, na stojący, na oknie, okazały bukiet herbacianych róż.
- To dla mnie?? - zdziwiła się Patricia, podchodząc do kosza wypełnionego kwiatami. Dostrzegłwszy liścik zaadresowany do niej, pośpiesznie odczytała jego treść.

"Przepraszam. Zachowałem się, jak idiota. Wybacz mi, Miguel."

Lekarka westchnęła przeciągle, wspominając mało przemyślany prezent kolegi. Schowawszy jednak różową kopertę do kieszeni kitla lekarskiego, wróciła do gabinetu i chcąc mieć za sobą podziękowania, wykręciła numer do Martineza.
- Pati...Jak dobrze, że dzwonisz - usłyszała po drugiej stronie ociekający słodyczą głos Miguela.
- Chciałam ci po prostu podziękować za kwiaty. Są...piękne - przyznała.
- Cieszę się, że ci się podobają... - zrobił wymowną przerwę, po czym zaproponował - Nie dałabyś się może zaprosić na smaczną kolację??
- Dzisiaj niestety nie dam rady...W planach mam bowiem wizytę w fundacji, a następnie spotkanie z Adrianą. Przykro mi.
- Rozumiem. W takim razie, zdzwonimy się. Całuję - pożegnał ją, odkładając z poirytowaniem telefon - Phi, inne plany. Chyba będę musiał użyć podstępu, by móc zaciągnąć ją do ołtarza...

******

Siedząc na wygodnej sofie w salonie Maury, Marina przebierała nerwowo palcami, oczekując na jakiekolwiek wieści od kobiety. Wypiwszy cały dzbanek wody i przeanalizowawszy dokładnie wszystkie obrazy, znajdujące się na ścianach, zaczęła w końcu stukać rytmicznie paznokciami w blat szklanego stolika. Mimo wszystko miała jednak nieodparte wrażenie, że jej przyjaciółka dotrze do wspomnianej przez Matiasa, Patricii. Gdy po godzinie Maura opuściła swój gabinet, niosąc w ręku szklaneczkę whisky, powstała pośpiesznie z miejsca i spojrzała na nią z uwagą.
- I co, i co?? Natrafiłaś na coś?? - zapytała podekscytowana Suarez.
- Hmm...Znalazłam liczne artykuły dotyczące zatonięcia żaglowca "De Hierro" oraz otwarcia fundacji "Bezpieczna Przystań". Do wieczora powinnam je wszystkie przeczytać...Wróć zatem jutro z samego rana, a być może wtedy poznamy prawdziwą tożsamość naszego seksownego rozbitka... - mrugnęła do niej z rozbawieniem, upijając łyk trunku.
- Nie zapominaj, że Matias jest mój! - warknęła Marina, przygryzając dolną wargę.
- Po cóż te nerwy kochanieńka...Cała wioska już o tym wie... - Maura spiorunowała ją wzrokiem, po czym bez słowa, wskazała dziewczynie drzwi wyjściowe, a sama udała się na plażę.
Alexowi nie może wyjść z głowy imię "Patricia". Biedaczek nie może spać. Marina wyznała mu wreszcie miłość. Dziewczyna mnie trochę irytuje, ale pewnie tylko dlatego, że mam przed oczami Gaby z Osaczonej

Miguel nie odpuszcza. Zapewne będzie dążył do swojego celu, aż go zdobędzie. Chociaż mam nadzieję, że mu się to nie uda.

Marina jak się zezłościła na komentarz Maury Zakochała się biedaczka po uszy.

Dull dnia 18:29:15 01-01-12, w całości zmieniany 1 raz
Pierwsza scenka urocza! Przyprawiła mnie o szybsze bicie serca, ale Marina coraz bardziej zaczyna mnie irytować. "Przywłaszczyła" sobie Matiasa i nawet do głowy jej nie przyszło, że być może mężczyzna ma jakąś rodzinę, która wciąż opłakuje jego stratę nie mając pojęcia, że cudem ocalał. Na początku wydawała się naprawdę miłą dziewczyną, ale z odcinka na odcinek przekonuję się, że jest samolubną egoistką. Ciekawe co zrobią z Maurą, gdy odkryją jego tożsamość, bo na to, że mu powiedzą, wcale nie liczę. Ale może on sam sobie wszystko przypomni? Oby.
A Miguel? Co za... nawet nie wiem jak go nazwać. Bardzo dobrze, że Pati trzyma go na dystans, niech sobie nie myśli
Ha, jak już teraz Marina Was denerwuje to później będzie już tylko i wyłącznie gorzej...Ojj tak Ale cóż, nikt nie mówił, że będzie słodką istotką z krystalicznie dobrymi intencjami. Jej osobowość i dalsze postępowanie mam już bowiem opanowane do perfekcji.

Justyś, właśnie ów imię "Patricia" trzyma jeszcze chyba Alexa w ryzach. Nie jeden mężczyzn już dawno uległby Marinie, która bez oporów wodzi go na pokuszenie.

Uhh, Aga, a mówiłam, że z Miguela będzie wychodzić prawdziwy padalec Jeszcze chwila i naprawdę zabraknie nam słów dla jego osoby.
Marina przyznała się Matiasowi, że go kocha, a ten cały czas myśli o imieniu ukochanej Pati
Do Miguela już brak mi słów...
Czekam na kolejny odcinek
Ja tam wcale nie uważam, że ze strony Mariny to miłość. Moim zdaniem to raczej jakaś obsesja spowodowana tą przepowiednią Maury, o której mowa była bodajże w drugim odcinku. Nawiasem mówiąc, chętnie bym się czegoś więcej dowiedziała o tej przepowiedni
Odcinek bombowy ! ♥
Ah... i Alexowi przyśniła się Patricia. Cudownie. Oj coś czuję, że jak Marina dowie się kim Ona jest to zrobi wszystko by Alex sobie tego nie przypomniał.
Wrr... Jak czytam jakąkolwiek wypowiedź Miguela i opis tego co robi to aż mi ciśnienie skacze. Nie trawię tego typka. Oby Patricia była bardzo uważna i mu się nie dała.
Eh... Po przeczytaniu ostatniej sceny to przestałam darzyć sympatią Marinę. Jeszcze do tej pory jako tako ją lubiłam, ale po tym ostatnim to mi się już nie podoba.
Masz w zupełności rację Aguś, bo zachowanie Mariny dalekie jest od powszechnie rozumianego pojęcia miłości. Co do przepowiedni to postaram się o niej wspomnieć, ale w odpowiednim momencie

Aniu, świetnie, że odcinek przypadł Ci do gustu. Może to, co teraz powiem zabrzmi śmiesznie, ale lubię kreować bohaterów, którzy swoim wyrafinowaniem i bezczelnością potrafią dobić człowieka na całej linii. A za takich uważam bowiem i Miguela i Marinę

Anetko dzięki za komentarz. Miguel jeszcze nie raz zajdzie Wam wszystkim za skórę. A wtedy, będę się cieszyć, że jest tylko wyimaginowaną postacią, bo mógłby źle skończyć
Lubię mieć rację, ale w tym przypadku trochę mnie to przeraża, a do tego jeszcze zły do szpiku kości Miguel... grrr.... W każdym razie z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki
Jak to mówią, telenowelowe komplikacje są mile widziane - tak też będzie i w tym przypadku, za pośrednictwem Miguela i Mariny
Alexowi śni się Patricia! Czyli w podświadomości cały czas o niej myśli I nadal nie daje się uwieść Marinie Kocham go po prostu Natomiast Mariny bardzo nie lubię Oby nie udało jej się rozkochać w sobie Alexa. On jest Patricii!
Miguel znowu pokazał jaki jest wyrozumiały Nie trawię gościa. Powinien zrozumieć, że Patricia nigdy nie zapomni o Alexi i nawet nie ma co marzyć, że kobieta go pokocha
I znowu Marina poszła do Maury. Jakaż ona jest zazdrosna o Alexa... Przecież to logiczne, że facet, który przeżył sztorm i niestety stracił pamięć, ma kogoś kogo kocha. Ona nie może wymagać od niego by się w niej od razu zakochał. Ojć, nie przepadam za nią
Alexowi przyśniła się Patricia...
Jest na dobrej drodze do odzyskania pamięci, ale powoli...

Marina tak łatwo chyba nie zamierza zrezygnować z rozbitka, co nieco wszystko komplikuje...

A Miguel przeprosił Pati, przysyłając jej bukiet róż...
Romantycznie... Ale mnie nie przekonało, choć sama róże po prostu ubóstwiam, lecz treść dołączonego liściku była nader banalna, zbyt banalna.

Czekam na new

Ps. Zapraszam na nowy odcinek "Widząca inaczej"
Hihi Nati masz 100% rację - Alex jest i już zawsze będzie tylko Patricii Dlatego też z każdej opcji swatania go z Mariną momentalnie się wycofuję, bo wiem, że u jej boku nigdy nie byłby w pełni szczęśliwy. Swoją drogą nie jesteś odosobniona w tej swojej awersji względem Mari, więc bez obaw. Sama zaś chętnie kreuję ją na coraz bardziej nieznośną istotę, więc cieszę się, że mi się to udaje

Cami, Miguel nie należy do osób, które będą płaszczyć się przed kobietami. Wychodzi bowiem z założenia, że zdobędzie je swoją pewnością siebie i wyrachowaniem, a to nie zawsze jest dobre podejście

Dzięki Wam kochane za komentarze;* Przy okazji zapraszam na new w temacie "Dryfując w stronę marzeń"
Przeczytałem ten odcinek już wcześniej i zapomniałem skomentować...
No to biorę się do roboty...

Postawa Mariny była nie na miejscu...
Jak można posiadać człowieka?
Torres w tej roli jest nieznośna i widziałem ją tylko jako tą miłą i słodziutką, ale się po woli przyzwyczajam...

Jeszcze słowa prota, który wzywał przez sen Patricię..
Oby coś mu się przypomniało.
Prawda, zachowanie Mariny pozostawia wiele do życzenia, a z każdym, kolejnym odcinkiem będzie tylko gorzej. Żeby jednak więcej na ten temat nie zdradzać, podziękuję za odwiedziny
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl
  •