ďťż

elvirka - Strona główna

,,ZAKAZANY OWOC"



PROLOG
Miłość...No cóż...każdy ją doświadczył,dotkną,poczuł.Ale czy doświadczyliśmy miłości zakazanej.Niektórzy z nas o tym marzą,a inni wręcz przeciwnie.Kiedy otwierasz serce na kogoś nowego nie wiesz,że ta osoba wniesie do twojego życia tak dużo miłości,ciepła a za razem poczujesz się lepszy dzięki niej...Miłość nie jedno ma imię...Ona szuka ,lecz czy zawsze strzała amora trafia w odpowiednią osobę.?Uciekamy przed czymś bojąc się konsekwencji,zapominamy o życiowych wartościach,a co nam daje poczuć że żyjemy to przypływ adrenaliny we krwi nie legalne wyścigi lub inne złe rzeczy przed którymi ostrzegali nas rodzice...Ale czasem może zdarzyć się coś co odmieni nasze dotychczasowe życie a my w końcu dorastamy i stajemy się odpowiedzialni za swoje czyny.Poznajemy miłość życia i jesteśmy gotowi zrobić wszystko...W pewnym momencie życia odejdą w świat zapomniany. Gdzie tylko oni będą mogli pisać swój dalszy własny scenariusz życia.

TRAUMA ; Los A ( Vondy i Levyrroni)
GATUNEK; DRAMAT - ROMANS
ILOŚĆ ROZDZIAŁÓW : ?
MUZYKA PRZEWODNIA;Evanescence - Anywhere
BĘDĄ WYSTĘPOWAŁY WULGARYZMY I SCENY EROTYCZNE

ZAPOWIEDŹ FILMOWA

GŁÓWNI BOHATEROWIE

PABLO - Lat 21.Mówią na niego Cygan.Szef gangu ,,Hasta la Muerte".Od 12 roku życia wychowuje go ulica. Zwykły chuligan, buntownik i awanturnik. Popadający w coraz gorsze kłopoty. Dla niego nie ma granic czy zasad. Nigdy nie kochał. Kobiety są tylko zabawką na jedną noc. A miłością darzy tylko swój motor. Jego największa pasja to wyścigi.

KAREN - 16 latka. Córka najbogatszych ludzi w mieście. Jest skromna i dobrze wychowana. Zawsze robi to czego oczekują od niej rodzice. Nigdy nie łamie zasad. Nie chodzi na imprezy i nie ma chłopaka. Jej jedyną miłością jest śpiew i taniec.Tylko w tym czuje ,że żyje po swojemu.
CARMEN ( matka Karen) -Kobieta biznesu. Jest nieczuła i wymagająca tak samo jak jej mąż nie znosi sprzeciwu. Nigdy nie chciała mieć dzieci dlatego Jej córka jest dla niej jak kara Boża. Jej wymarzony zięć to Juan.
JORGE (ojciec Karen) - Jest prezydentem miasta. Wymagający i nie znoszący sprzeciwu. Wszystko musi być tak jak on chce.Kocha Karen ale tak samo jak jego żona uważa ,że marzenia córki o tańcu i śpiewaniu są nic nie warte.

POSTACIE DRUGOPLANOWE
JUAN - lat 19. Bogaty synalek tatusia. Nosi głowę wyżej niż powinien. Już od roku próbuje zdobyć serce Karen. Jak na razie z marnymi skutkami bo ona nie zwraca na niego uwagi.
ERIN - ma lat 17. Mówią na nią Kocica. Kocha się w Cyganie odkąd przygarnął ja do gangu.On jednak traktuje ja jak kumpla. Tak samo jak on wychowała się na ulicy.
ANDRE lat 21.Mówią na niego Puno. Najlepszy kumpel Cygana i jego prawa ręka. To on załatwia narkotyki i broń.
JACK -lat 20. Jego ksywka to Cruz. Jest informatorem. Dzięki niemu Cygan wie co w trawie piszczy.
IVAN- lat 21. Trzyma z Cyganem ale tak naprawdę jest wtyczką.
MARIANA - lat 17. Najlepsza przyjaciółka Karen. Jej miłością jest Miguel. Tak samo jak przyjaciółka tańczy i śpiewa.

MIGUEL lat 23. Jest gliniarzem. Od roku chodzi z Marianną. Karen to jego kuzynka.

ZAPOWIEDŹ FILMOWA

anetta418 dnia 22:58:53 29-11-12, w całości zmieniany 23 razy


wszystko co kocham i jak się nie mylę <wiesz> to zaczęłam nawet czytać :d
kochana moja fajnie ze i tu dodałas
szalejesz tyle pomysłó wspaniałych
czytam oczywiście i czekam na odcinek


Sylwuś i ty tutaj ??? Ale niespodzianka
Pati kochana ty wiesz ,że to nie koniec tych opek ?
Wstawię i resztę tylko z czasem
Dziękuję wam wszystkim za komy:)
no wiem wiem bo ty masz ich z trzy razy tyle co tu jest :d
ROZDZIAŁ 1


,,POCAŁUNEK!"

PABLO czyli Poncho
Jakie jest moje życie ? Normalnym bym go nie nazwał. Wychowała mnie ulica. No może nie od urodzenia. Ale od 12 roku życia. Jak się tam znalazłem ? Po prostu uciekłem z domu.Kiedy moja matka przyprowadziła sobie fagasa. I razem z nim chciała oddać mnie do domu dziecka. I tak na ulicy nauczyłem się kraść.Oraz bić i walczyć o swoje. Bo by tam przetrwać musisz być twardy i niczego się nie bać.A strach pochować głęboko w ziemi.Na początku kradłem z głodu.Potem już z przyjemności. Kiedy poznałem Andre, Jacka i Ivana założyliśmy gang ,,Hasta la Muerte".Czyli ,,Do śmierci". Na początku kradliśmy samochody na sprzedaż.Zbieraliśmy haracze i robiliśmy niewielki przekręty. Z czasem zaczęliśmy handlować narkotykami i bronią. Ale największą naszą pasją są motory. A wyścigi są dla nas jak chleb powszedni.Nie było dnia byśmy nie brali udziału w wyścigach. Tam też można zgarnąć grubą forsę. Ale mi bardziej zależało na adrenalinie niż na forsie.Na komendzie byłem już nie raz. Moja ksywka już jest wryta w głowy tych suk policyjnych. Za co tam trafiałem ? Pobicia, napady, rozboje i nielegalne wyścigi.Za handel jeszcze mnie nie złapali. I nie złapią. Skąd ta pewność ? Bo gliniarze to debile.Gdzie mieszkam ? W tej chwili stać mnie na wynajęcie małego mieszkanka. Kiedyś moim domem był karton. Lub stacja PKP. Mówią na mnie Cygan ... dlaczego ? Nie wiem zapytajcie moich ziomali może oni wam powiedzą. Jaki jestem ? Powiem tylko tyle mam trzy zasady którymi kieruje się zawsze. Pierwsza ; Granice dla mnie są tylko te które ja ustalam.Żadne inne mnie nie obchodzą. Druga; Zasady też tylko te które ja ustalam. Innych nie przestrzegam. Trzecia ; Żadnej miłości.Kobiety są tylko do łóżka. Ale za sprawą jednej dziewczyny moje zasady szlag trafił. Czy żałuję ? Hym ... na to pytanie odpowiem wam na samym końcu.
*************************
KAREN czyli Anahi
Jak wygląda moje życie? Znajomi i przyjaciele mówią ,że jestem szczęściarą. Bo mam bogatych i wpływowych rodziców. Którzy spełniają moje zachcianki. Ale tak naprawdę ja wcale nie jestem szczęśliwa. Owszem mam przyjaciół i to jedyne osoby w moim życiu na które mogę polegać. Bo co do rodziców to nie bardzo. Moja matka uważa ,że jestem jak kara Boża. Mam mnie gdzieś i jedyne co tylko potrafi to wydawać rozkazy i rządzić mną. A ojciec może i mnie kocha ale do końca nie jestem o tym przekonana. Bo nigdy nie ma dla mnie czasu. Jest prezydentem i jak sam mówi takie stanowisko ,,do czegoś zobowiązuje". Moją jedyna pasją i miłością jest taniec i śpiew. Bo tylko w tym czuję ,że żyję po swojemu. W tańcu i muzyce wyzwalam swoje uczucia i te dobre i te złe które się we mnie gromadzą.Ale rodzice uważają ,że to głupota. Czy mam faceta? Nie i jeszcze nigdy nie miałam. Nie żebym nie chciała. Bo jak każda dziewczyna marzę o miłości.Brzydka też nie jestem i mam dość spore powodzenie w szkole. Ale żaden chłopak ze szkoły jakoś specjalnie mi się nie podoba. Poza tym mój facet musiałby spodobać się rodzicom. Inaczej mogę zapomnieć o spotykaniu się z nim. Oni nawet już mają dla mnie kandydata do ręki. Ale to laluś i do tego brzydal. Czemu nie sprzeciwię się rodzicom ? To proste dopóki nie jestem pełnoletnia muszę robić to co mi każą. Bo inaczej wyląduję na ulicy. Poza tym powiem szczerze boje się ich. Mój ojciec jak i matka naprawdę potrafią uprzykrzyć życie dlatego wolę być posłuszna. Dopóki nie skończę 18 lat. Jednak moje posłuszeństwo skończyło się dużo wcześniej. Jak tylko poznałam Pabla. Czy ta znajomość wyszła mi na dobre? Zobaczycie sami. A teraz posłuchajcie od czego się zaczęło.
**********************
PABLO
Tego dnia miałem pecha jak nigdy. Najpierw popsuł mi się motor co mnie cholernie wkur.wiło bo wieczorem miał być wyścig. A kiedy chłopaki z warsztatu wreszcie doprowadzili go do ładu. Puno oznajmił mi ,że skradziono nam kokę którą mieliśmy następnego dnia sprzedać pewnemu bogatemu dupkowi. Byłem tak wściekły,że tylko czekałem wieczoru by wyżyć się na wyścigach. Do 20.00 czas wlókł się niemiłosiernie. Gdyby nie Erin pewnie rozjebał bym chłopaków na strzępy ze złości. No ale nasza Kocica zawsze potrafiła rozładować napięcie. Gdy wybiła 19.30 ucieszyłem się, że za kilka minut dostarczę sobie potrzebnej mi adrenaliny. Niestety mój pech tego dnia nie miał końca. Bo jak tylko pojawiliśmy się na torze i byliśmy już gotowi do startu.Zjawiły się te pieprzone gliny i trzeba było spier.dalać. Fakt to też był wyścig ale jak to przy pechu moja ślicznotka (motor) znowu nawalił. By nie dać się złapać psom zostawiłem motor przy jakimś budynku za śmietnikiem po czym sam wbiegłem do środka.Dopiero po chwili zorientowałem się gdzie jestem. To była szkoła. Sądziłem ,że tu mnie nie znajdą ale po chwili wbiegło dwóch gliniarzy i zaczęło się rozglądać. Stałem za filarem i zastanawiałem się co dalej. Nagle podbiegła do mnie jakaś panna i zaczęła coś nawijać. ,,Kur.wa zamknij się! Bo mnie tu znajdą przez ciebie." pomyślałem. Ale nie ona dalej gadała. W końcu by zamknąć jej buzię i jednocześnie schować się przed nadchodzącymi sukami. Złapałem ją i rzuciłem na podest który był podtrzymywany przez oba filare. I zamknąłem jej buzię pocałunkiem.To miał być zwykły pocałunek by tylko ją uciszyć.Ale kiedy poczułem jej słodkie i miękkie usta. Nie mogłem się powstrzymać i zacząłem wsuwać swój język do środka jej warg. Z początku czułem opór. Ale po chwili dziewczyna rozchyliła delikatnie wargi. A ja zanurzyłem w nich swój język który dość szybko odnalazł się z jej językiem. Po chwili niewinny pocałunek przerodził się namiętny taniec kochanków. Była namiętny za zarazem taki niewinny i czuły.I choć całowałem wiele lasek.To ten pocałunek całkowicie różnił się od tych wszystkich jakie doświadczyłem do tej pory. Poza namiętnością , niewinnością i czułością poczułem jak by magię. To było coś tak nowego ,że przez chwilę sam się przeraziłem i byłem gotowy zakończyć pocałunek nawet za cenę złapania przez policję. Ale jej gorące i słodkie usta cały czas mnie przyciągały i nie potrafiłem przestać chciałem więcej i więcej. Jej też się chyba podobało bo oddawała pocałunek z ogromną przyjemnością.Opamiętanie przyszło gdy poczułem jak rośnie we mnie podniecenie. Wtedy zrozumiałem ,że muszę się opanować.Oderwałem się więc szybko od niej i rzuciłem krótkie;
- Dziękuję!
Po czym zwiałem. Szczerze nawet nie wiem jak wyglądała. Jedyne co zdążyłem dostrzec to jej oczy. Śliczne zielone oczy. Które zapadły mi w pamięci za zawsze. No i jej słodkie gorące usta.
*******************
KAREN
Był piątek tego dnia miałam jechać do domu na weekend ale moim rodzice jak zwykle o mnie zapomnieli. Postanowiłam więc wykorzystać ten wieczór i iść na salę gimnastyczną by sobie potańczyć.Rozładować złość jaka we mnie siedziała. Bo to już nie pierwszy taki piątek który spędzam w szkole. Kiedy szłam korytarzem zobaczyłam wbiegającego chłopaka. Który po chwili schował się za jeden z filarów. Miała na sobie czarną koszulę bez rękawów i tatuaże na rękach. Do tego powycierane dżinsy. Włosy miał krótko strzyżone lekko postawione do góry. Jego twarzy nie widziałam bo stał do mnie tyłem. I tu moja ciekawość mnie zżarła. Postanowiłam podejść i się przekonać jak wygląda. A poza tym zwrócić mu uwagę ,że na teren obcym wchodzić nie wolno. Nawet nie wiecie jak po chwili pożałowałam swojej głupiej ciekawości. Bo gdy do niego podeszłam i zaczęłam mówić ;
- Hej! Nie wiesz,że tu nie wolno wchodzić? To szkoła prywatna i nie mogą ...
Tyle zdążyłam powiedzieć za nim mnie złapał i położył na kładkę filaru. Byłam tak zszokowana i przestraszona ,że nie wiedziałam co się dzieje.Ale to co potem się wydarzyło było jeszcze bardziej szokujące. Facet całkiem obcy gość ! Nagle mnie pocałował.Chciałam zacząć krzyczeć i się wyrywać. Ale kiedy poczułam zapach jego wody kolońskiej i jego słodkie a zarazem silne usta napierające na moje. Zapomniałam o wszystkim i po chwili odwzajemniłam pocałunek. Nie wierząc,że to robię. ,,Ja Karen! Uczennica elitarnej szkoły,grzeczna córeczka prezydenta miasta całuje się z obcym gościem. No szczyt głupoty i niewychowania!" tak przynajmniej powiedziała by moja matka. A ojciec to by mnie chyba w klasztorze zamkną. Ja sama uważałam ,że zwariowałam.Ale on całował tak cudownie,że w tej chwili miałam gdzieś zasady wychowania. Tak ja! Ta która nie łamie zasad. Miała je teraz głęboko gdzieś. Teraz liczył się tylko ten wspaniały pocałunek. Całował tak namiętnie a jego silne ciało ocierało się o moje.Że na całym moim ciele pojawiła się gęsia skórka.A w środku czułam przebiegający przez mnie prąd pomieszany z latającymi motylkami łaskoczącymi mnie. Sprawiając mi ogromne szczęście. Po raz pierwszy poczułam coś niezwykłego ... magicznego a zakazanego.Po raz pierwszy też poczułam podniecenie. Przestraszona tymi odczuciami chciałam uciec ale nie bardzo wiedziałam jak. Na szczęście on po chwili sam zszedł ze mnie. Chciałam mu powiedzieć do słuchu.Ale on rzucił krótkie;
- Dziękuję!
I już go nie było.Nie zdążyłam zauważyć jego twarzy ale jego oczy i pocałunek zapamiętam na zawsze. Po całym tym zajściu byłam tak rozkojarzona,że zrezygnowałam z tańca i poszłam do siebie do pokoju.Wzięłam kąpiel i położyłam się do łóżka.Cały czas miałam w głowie oczy i pocałunek tego chłopaka.Zasnęłam zastanawiając się ,,Czy jeszcze kiedyś go spotkam?".

Wiem ,że rozdział krótki ale po pierwsze. Chciałam was trochę w prowadzić byście lepiej poznali głównych bohaterów. Po drugie. Chciałam pokazać wam styl pisania jakim zamierzam się posługiwać pisząc to opoko by się przekonać czy się wam podoba. Liczę na szczere komentarze. Krytyka mile widziana. Za błędy przepraszam jeśli się jakieś pojawią.
kot ty z każdym opowiadaniem inaczej piszesz więc ja się już do tego przyzwyczaiłam i kładę lachę na te style o każdy mi się podoba i jest ciekawy na swój sposób.D rozdział jest boski.hahaha nie no lepszego miejsca na spotkani4e nie mogłaś wybrać.kurka molka aby w budzie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ale cóż widać że oryginalna jesteś bo większość pewnie wybrała by dyskotekę czy parka<nuda>czekam na nowy i pozdrawiam
Pati ja tak lubię zmieniać style
Dzięki za koma no wiesz buda też dobre miejsce na spotkanie
zależy kot dla kogo i o jakiej porze
No w sumie
No ale niestety jeszcze nie raz się tam spotkają tak więc się przyzwyczaj lepiej
haha jeszcze pokocham szkołe przez cb
Oj wątpię ,że pokochasz
ja TEŻ !!!!
super odcinek
czytam oczywiście czekam na new
UWAGA - zmiana narratora teraz będę pisała w oso.3 bo chyba tak jednak będzie lepiej.

ROZDZIAŁ 2

,,SPOTKANIE"

Pablo (Poncho)
Puno siedział na schodach i wpatrywał się w Pabla który już piąty raz tego dnia glancował swój motor. Przez cały weekend jego kumpel chodził zły jak osa. Nie dziwiło go to zważywszy,że zgubił w piątek telefon.A miał tam zapisane numery do wielu bardzo ważnych dla ich gangu osób.Jednak dziwiło go to,że chodził też jakiś zamyślony.Co nigdy się mu to nie zdarzało.Wkurzało go to jednocześnie bo kiedy mówił coś do niego ten go nie słuchał. W końcu wściekły krzyknął;
- Kur.wa Cygan czy ty posłuchasz wreszcie co do ciebie mówię!
Cygan obejrzał się w stronę kolegi i zmierzył go srogim oraz wściekłym wzrokiem;
- Puno uważaj!Dobrze wiesz jak nie lubię gdy ktoś na mnie krzyczy.
- Krzyczę bo mnie kur.wa nie słuchasz.
- Dobra mów.Słucham.
Powiedział rzucając na bok ścierkę która czyścił motor.Potem oparł się o niego z założonymi rękoma i czekał na to co ma mu do powiedzenia Andre.
- Mówię,że ten gówniarz z bogatej szkoły nie oddał jeszcze kasy za ostatni towar.
- To nie moja działka tylko twoja.Dorwij go i odbierz forsę. - powiedział wzruszając ramionami.
I już chciał wrócić do pucowania swojej ślicznotki kiedy usłyszał pytanie;
- O czym ty kur.wa tak myślisz od piątku ? Tylko nie wal ściemy,że o pieprzonym telefonie!
- Tak właśnie,że o telefonie! - krzyknął choć dobrze wiedział,że kłamie.
Nie myślał o komórce.A przynajmniej nie w takim stopniu jak o oczach tej panny. I jej pocałunku. Nie widział jej znał tylko jej oczy i usta a wciąż siedziała mu w głowie. To dla niego samego było niepokojące więc nie dziwił się iż Puno tak zareagował gdy go olewał.Nigdy wcześniej nie myślał o żadnej lasce dłużej niż minutę.Nawet w czasie seksu rozmyślał o interesach czy swoim motorze.I właśnie dlatego,że nie mógł zapomnieć o panience ze szkoły chodził taki wściekły. Jak najszybciej musiał to zmienić bo inaczej chłopaki zamiast go słuchać będą się z niego nabijać. Więc szybko dodał.
- Poważnie o telefonie. Ale ok dam na luz. Załatw sprawę z tym małolatem i powiedz chłopakom,że dziś wieczorem idziemy zabalować.A i Erin zabieramy ze sobą.
- A ona tam po co ? Myślałem,że zaliczymy kilka lasek a przy niej to nie wyrwiemy żadnej ! - powiedział wkurzony na decyzję kolegi.
- Bo zaliczymy. I nie rozumiem czemu ty się tak boisz Erin stary.
- Nie? A zapomniałeś już jak podpaliła mój motor?
- Było jej nie wpieniać to by ci go nie podpaliła. - odparł śmiejąc się na wspomnienie owego zdarzenia.
- Śmieszne rzeczywiście. Ciekawe co powiesz jak kiedyś podpali go tobie! - rzekł na odchodne.
Do wieczora zajmowali się tym co zawsze.Zbiórka haraczy,sprzedaż koki i na koniec wyścig.A po wyścigu zwarci i gotowi ruszyli do ,,Paszczy lwa". Największa dyskoteka obok której stał motel gdzie można było się zabawić w razie czego.W niej zbierali się najgorsi bandyci, handlarze i dziewczyny które szukały księcia z bajki choć by na jedna noc. Tam znali ich wszyscy. Gdy tylko się tam pojawiali panny obskakiwały chłopaków od razu.A panowie ze strachu albo chowali się po kątach albo nadskakiwali im.Kiedy grupa zajęła miejsce przy swoim stoliku od razu Jack i Ivan poszli zamówić piwo.Erin usiadła koło Cygana. On podobał się jej już od momentu kiedy tylko go poznała. Niestety nie traktował jej tak jak by tego chciała.Mimo wszystko dalej próbowała zwrócić jego uwagę na siebie jak na kobietę a nie kumpla czy siostrę.Nie długo nacieszyła się jednak jego towarzystwem bo jak tylko dostrzegł blond piękność tańczącą na parkiecie od razu do niej ruszył.Wściekła zaczęła wyżywać się na Puno.
- A ty co casanowo nie idziesz na podryw? - zapytała ze złością.
- Ej nie zaczynaj dobra! - powiedział ostrzegawczym tonem.
- No co ja tylko pytam czy ty też masz zamiar dziś zaliczać ?
- Mam. Ale najpierw chciałem napić się piwa. - powiedział i uśmiechnął się do niej.
- Wiesz co Puno jak na ciebie patrzę,to mi węgiel w piwnicy kiełkuje.
- Kur.wa Erin o co ci chodzi ? Zawsze czepiasz się mnie. Co ja ci takiego kur.wa zrobiłem ?
- Nie wiesz co mi zrobiłeś?
- Nie!
- Urodziłeś się ! - powiedziała i wstała by iść potańczyć.
On jednak się wkurzył.Od kiedy Cygan przygarnął ją do gangu cały czas bez zbytniego powodu się go czepiała.Znosił to tylko dlatego,że bardzo mu się podobała. Poza tym była pod skrzydłem Pabla. Ale miał dość ciągłego czepiania się i robienia mu numerów takich jak ten z podpalonym motorem.Wstał więc szybko i złapał ją za rękę. Odwrócił w swoją stronę i zapytał;
- Erin a może ty zazdrosna jesteś i dlatego tak się czepiasz co ?
Spojrzała na niego tymi swoimi czekoladowymi oczami i zaczęła się śmiać.A kiedy skończyła powiedziała;
- Wiesz co Andre żebym zaczęła być o ciebie zazdrosna. Najpierw musiałbyś zrobisz sobie operację plastyczną.I zamknąć ten swój opryszczkowy dziób.A wtedy będę Twoja!
Po czym wyrwała się i poszła tańczyć. Stał chwilę z buzia rozdziawioną do samej ziemi. W końcu nie wiele myśląc znowu podszedł do niej przyciągnął do siebie i zatopił swoje usta w jej malinowych wargach.Chciała się wyrwać ale jego uścisk jej nie pozwolił. Poza tym gdy poczuła jego słodkie i namiętne wargi poddała się. Jego zapach i to jak całował całkowicie zawrócił w jej głowie. ,,Co jak co ale całować umiał." przeszło jej przez myśl. W tym czasie reszta chłopców popijała piwo w towarzystwie poderwanych panienek przy barze. Cygan zaś wraz z blondyną opuścili salę i poszli do barowej toalety.Jak tylko do niej weszli blondynka popchnęła Pabla do jednej z kabin i zaczęła rozpinać mu rozporek przy spodniach.Oboje dobrze wiedzieli po co tu przyszli.Kiedy wyciągnęła już na wierzch jego grubego i długiego członka zapytała;
- Chcesz żebym ci obciągnęła czy wolisz...
Nie dokończyła jednak zdania bo podniósł ja do góry za ręce i przycisnął do ściany.Następnie zwinnym i szybkim ruchem podciągnął jej krótką mini spódniczkę i zsunął koronkowe majtki.Po czym złapała ja za oba pośladki i uniósł do góry na wysokość swojego członka. Oplotła go nogami w biodrach i już po chwili poczuła jak wszedł w nią szybkim i gwałtownym wręcz brutalnym ruchem.Jęknęła i zarzuciła dłonie na ściankę kabiny wypinając przy tym swoje duże krągłe piersi. Unosił ja w górę i w dół coraz szybciej i szybciej. Dziewczyna jęczała zaciskając coraz to mocniej ręce na poręczy ścianki.Nie całowali się,nie pieścił jej najzwyczajniej w świecie ją rznął.Jak to miał w zwyczaju. A kiedy już sobie ulżył i jej. Postawił ja zasunął rozporek i bez słowa wyszedł wracając do stolika.
- Gdzie Puno i Kocica ? - zapytał Jacka.
- Nie wiem jeszcze nie dawno byli na parkiecie. I kur.wa stary nie uwierzysz co robili ! - powiedział podekscytowany tak nie codziennym widokiem
- Co robili? - zapytał zaciekawiony.
- Lizali się!
- Pieprzysz ? - krzyknął nie wierząc w usłyszaną nowinę.
- Powaga. - powiedział uderzając się w pierś.
- Dobra to niech oni się bawią a my nie traćmy czasu i też się zabawmy.
Powiedział wypijając kufel piwa i ruszając do kolejnej panny. Nie miał w zwyczaju bawić się z jedną laską tym bardziej z ta która przed chwila co bzykał.Zawsze gdy balował to na całego. Bzykanko,duża dawka alkoholu, trochę tańca z laskami i na koniec wieczoru kolejne bzykano. tym razem jego ofiara była brunetka.Numerek odbył się na tyłach dyskoteki. A gdy skończyli zgarnął Ivana i Jacka i pojechali do swojej bazy. Swoją bazą nazywali stary opuszczony dom. Tam spotykali się by pić gdy czuli nie dosyt po dyskotekach czy innych imprezach.Tam też sprowadzali panienki, brali dragi to znaczy Jack i Ivan bo reszta załogi od tego trzymała się z daleka.Tu trzymali towar i omawiali sprawy. Każdy miał swoją chatę ale to właśnie tu się spotykali jako gang. Pablo był pewny,że w bazie znajdą zaginionego Puno i Erin. I się nie pomylił. Jednak czekał tam na nich tylko Andre.
- A gdzie Erin ? - zapytał Cygan nie widząc nigdzie czerwonowłosej.
- Na chacie ! - burknął wściekły.
- A ty coś taki zły ?
- Bo ta jędza mnie skopała i przez nią nie tylko opuściłem imprę ale też nie pociupciałem! - rzekł jeszcze bardziej wściekły.
Natomiast chłopcy ryknęli śmiechem.Puno poczerwieniał aż ze złości wkurzony wstał i powiedział;
- I co się kur.wa cieszycie?
- Puno daj spokój nie dramatyzuj bo to do ciebie nie pasuje. - powiedział Cygan otwierając puszkę z piwem.
- Cwaniak bo zaliczył !
- Bo ja zawsze zaliczam. - powiedział uśmiechając się od ucha do ucha.
- Cygan sprzedaj mi działkę. - odezwał się nagle Jack.
- Kasa do rączki i se weź wiesz gdzie leży. - powiedział poważnie Pablo.
Siedzieli tak do czwartej rano pijąc i rozmawiając o najbliższych wyścigach. Potem każdy rozszedł się do siebie.
[size=large]*********************************[/size]
Karen (Anahi)
Poniedziałek. Kiedyś nie lubiła tego dnia tygodnia.Gdy żyła jej babcia czyli matka jej ojca uwielbiała spędzać z nią czas. Bo tylko ona jej go poświęcała. To właśnie babcia namówiła ją do tańca i śpiewania twierdzą iż wnuczka ma talent.Głównie to babcia ją wychowała,nauczyła co jest najważniejsze w życiu.Wpoiła jej zasady i wartości którymi powinien kierować się człowiek. Sandra tak miała na imię osoba której Karen zawdzięczała tyle miłości i ciepła.Zawsze powtarzała,że człowiek powinien spełniać swoje marzenia. Bo poza miłością marzenia są kolejną najważniejszą która pozwala człowiekowi wznieść się do góry. To miłość i marzenia potrafią zmienić nawet najgorszego grzesznika i postawić na nogi nawet tych którzy przestali wierzyć w to,że w ich życiu może zdarzyć się jeszcze coś dobrego.Karen w to wierzyła. I rzeczywiście dzięki temu,że tańczyła czy śpiewała miała siłę znosić obojętność matki i ojca.Muzyka i taniec pozwalała jej na okazanie emocji takich jakich chciała.To dzięki swojej pasji czuła się wyzwolona.Taniec i śpiew to był jej świat.Świat do którego dostęp miała tylko ona i nikt więcej. To właśnie tam czuła się iż żyje po swojemu.Oczywiście jej rodzicom nie podobało się to zamiłowanie.I tylko ze względu na pamięć i szacunek do swojej matki jej ojciec i matka pozwalali Karen uczęszczać na takie typu zajęcia.I do czasu kiedy żyła babcia Kara nie lubiła po weekendzie wracać do szkoły. Teraz jednak gdy babci już nie było powrót do szkoły ją wręcz cieszył.Nie to ,że nie lubiła jeździć do domu na sobotę i niedzielę.Owszem chętnie jeździła do domu bo wtedy mogła spotkać się ze swoją najlepszą przyjaciółką Mariną i swoim kuzynem Miguelem. Ale obojętność,rozkazy,wymogi i ciągłe gadki o tym,że powinna porzucić te pierdoły jakim jest taniec i śpiew.I zająć się czymś pożytecznym dobijały ją tak bardzo iż pod koniec niedzieli wręcz marzyła o powrocie do szkoły.Tak samo marzyła o miłości. Na miłość od rodziców nie miała co liczyć więc marzył iż kiedyś spotka księcia z bajki.Który zabierze ja z tego potwornego życia jakie wiodła.Czemu twierdziła,że jest potworne? Skoro miała można by rzec wszystko.Ale duży dom,ogromny pokój który należał do niej,ciuchy,samochód,pieniądze jakie otrzymywała od rodziców.To wszystko chętnie oddała by za odrobinę miłości i ciepła z ich strony. Jej rodzice zamiast miłości i ciepła stawiali tylko wymagania. ,,Masz się dobrze uczyć! Nie garb się,zachowuj się!Spotykaj się z Junem to miły chłopak!" Lub rozkazy ,,zapomnij o dyskotekach,imprezach i przyjaciółkach". Nie mogła wychodzić nigdzie tam gdzie jej rówieśniczki.Z Marianną też pewnie by się nie przyjaźniła gdyby nie to,że jest z bogatej rodziny i obecną dziewczyną Miguela. Kuzyna za którym moi rodzice przepadają.No ale ona sama go uwielbiała.Bo tak jak na Mari mogła liczyć też i na niego.No ale dość zanudzania was o jej nudnym i okropnym żywocie.Teraz czas na to co przydarzyło się jej w owy poniedziałek.Z samego rana jak zwykle wstała pobiegać.Robiła to codziennie dla zachowania formy.O figurę nie musiała się martwic raczej tendencji do tycia nie posiadała.A zbędny tłuszcz spalała w tańcu.Jednak lubiła biegać. Jak tylko skończyła poranną bieganinę wzięła prysznic i kazała się zawieść do szkoły.Pierwszą lekcją była matma.Potem angielski, historia, biologia i miała być informatyka ale się nie odbyła z powodu nie obecności profesorki. Karen pobiegła więc na górę by odetchnąć przed w -f. Położyła się na łóżko i tępo patrzyła w sufit próbując się odprężyć.To jednak nie pomagało zamknęła więc oczy i znowu zobaczyła cudowne oczy gościa który pocałował ją w piątek.Od tamtego czasu nie potrafiła myśleć o niczym innym.Być może wynikało to z tego iż był to pierwszy chłopak który ją pocałował.A może po prostu te jego przyciągające jak magnez oczy tak na nią zadziałały.Sama nie wiedziała poza tym iż nie mogła o nim zapomnieć. Miała jednak nadzieję na kolejne spotkanie kiedy znalazła jego komórkę następnego dnia jak tylko zeszła rano by pobiegać.Leżała dokładnie tam gdzie się całowali stąd uznała,że to jego.Wzięła ją wiec do swojego pokoju. Liczyła,że właściciel zacznie jej szukać.Ale skoro przez weekend nikt nie pytał o zgubne to zaczęła tracić powoli nadzieję.,,No chyba,że facetka z sekretariatu ją oszukała." pomyślała.Jej rozmyślania przerwał dzwonek.A to oznaczało,że zaczyna się w -f.Położyła szybko telefon na szafce i pobiegła na dół na salę gimnastyczną.W połowie lekcji facet wysłał ją do sekretariatu po nowe stroje które właśnie przysłano.Szła korytarzem i nagle spostrzegła,że przy filarze ktoś stoi.Stał tyłem oparty o filar miał na sobie granatowo czerwono- białą kurtkę sportową i dżinsy.Miał czarne krótkie włosy i był dość dobrze zbudowany.Chciała już podejść by zapytać ,,Na kogo czeka?" owy mężczyzna.Lecz nagle on się odwrócił w jej stronę.Wtedy całkowicie odebrało jej mowę a jej ciało było jak sparaliżowane.Jej serce zaczęło bić szybciej a oddech stał się nie miarowy. Po jej brzuchu latało pełno motylków a w głowie kręciło się z wrażenia.A to wszystko dlatego iż ponownie ujrzała właściciela tych pięknych piwnych oczu.Teraz mogła podziwiać nie tylko oczy ale i jego usta które tak namiętnie ją wtedy całowały.Oraz jego twarz i resztę jego silnego ciała które przylegało wtedy do niej.Był tak przystojny,że nie potrafiła oderwać od niego wzroku.,,Do tego patrzy tak słodko,że chyba zaraz zemdleję."pomyślała. Ale jak widać nie tylko on wywarł na niej tak piorunujące wrażenie. Bo on sam stał bez słowa i wpatrywał się w nią.Jemu też przyspieszyło serce i poczuł coś dziwnego na jej widok.Nic dziwnego w końcu wyglądała jak anioł. Długie blond włosy,delikatna twarz jak i drobna postura.Śliczne oczy i boskie usta.Figura jak u modelki. Dziewczyna wprost idealna. W swoim życiu miał już nie jedną oszałamiającą laskę.Ale ta laska różniła się czymś od tych ,,wszystkich".Czym?Na pewno wiekiem.Bo nie wyglądała na pełnoletnią.Ale było coś jeszcze.To coś to była słodycz i niewinność wypływająca z jej wyrazu twarzy i oczu.Strasznie go zaintrygowała.Była młoda i niewinna ale kiedy ją całował miał wrażenie,że całuje kobietę dojrzałą i doświadczoną.,,Chociaż nie tak od razu. Na początku się zawahała." przypomniał sobie nagle.No ale potem w życiu by nie powiedział iż to młoda i raczej niedoświadczona dziewczyna.Nie był pewny ile tak stali patrząc na siebie.Ale musiał w końcu przestać.To nie leżało przecież w jego naturze by tak gapić się na pannę i to w dodatku małolatę.Postanowił się w końcu ruszyć i do niej zagadać.Bo był już gotów wybuchnąć śmiechem na myśl,że przez cały weekend rozmyślał o niej. A ona okazała się piękną dziewczynką a nie kobietą.Czyli czymś nie dla niego. Tak zwanym ,,zakazanym owocem" .A więc musiał jak najszybciej o niej zapomnieć. Dlaczego więc nie wyszedł ze szkoły tylko podszedł i zagadał do niej ?Z dwóch prostych powodów. Po pierwsze szukał telefonu mając nadzieję,że tu go zgubił.A po drugie miał sprawę do załatwienia.Bogaty gnojek z tej szkoły wciąż nie oddał im kasy.Puno miał się tym zająć no ale Cygan wziął to na siebie.Wiedząc iż dziś znajdzie się w tej budzie dla bogaczy.Trafił jednak w czasie lekcji i dlatego stał przy filarze czekając na dzwonek gdy ta dziewczyna nagle się pojawiła.I tak przykuła jego uwagę.No ale wracając do tematu. Wolnym krokiem podszedł do niej i zapytał;
- Widziałaś może tu gdzieś mój telefon ?
Jego słodki i zarazem seksowny głos jeszcze bardziej ją onieśmielił.I zamiast odpowiedzieć spojrzała na niego i pobiegła do siebie na górę.,,No świetnie nie dość,że młoda to jeszcze dziwaczka.A więc o telefonie nie dowiem się niczego.Trudno poczekam na tego szczyla i spier.dalam stąd jak najszybciej." pomyślał.Nie minęło jednak kilka minut jak dziewczyna wróciła i podeszła do niego.
- Proszę twój telefon. - powiedziała uprzejmie.
I wyciągnęła dłoń w której trzymała aparat.Odebrał swoją własność.
- Dzięki lalka! - rzekł puszczając do niej oczko i uśmiechając się.
- Karen. - powiedziała zła,że nazwał ją ,,lalką".
- Że co ? - zapytał zdziwiony nie wiedząc o co jej chodzi.
- Jestem Karen a nie lalka ! -powiedziała dumnie jednocześnie podnosząc głos by dać mu jasno do zrozumienia iż tak ma się do niej zwracać a nie inaczej.
- Jasne lalka.
- Czy ty masz problem ze słuchem? Przecież ci mówię,że nazywam się Karen i nie chcę byś mówił do mnie lalka! Bo nie jestem żadnym przedmiotem czy zabawką.
Spojrzał na nią zdziwiony zastanawiając się jak z tak małych usteczek mógł tak szybko wypłynąć taki potok słów.W dodatku dopiero co uciekła na jego widok a teraz najwidoczniej pokazywała różki. W przypadku kogoś innego pewnie by się wkurzył.Ale ona wręcz go bawiła.Dlatego siedział i się śmiał.
- No i z czego się cieszysz idioto ? Myślisz,że jak jesteś starszy to możesz się ze mnie nabijać?Matka nie nauczyła cię wychowania?!
To,że nazwała go idiotą jeszcze by jej darował. Ale tego tekstu o matce już nie wytrzymał. Wstał i złapał ją za ręce przygniatając do ścianki filaru.
- Posłuchaj lalka! Nie lubię jak nazywa się mnie idiotą.A tym bardziej gdy ktoś wspomina o mojej starej.Dzięki za telefon a teraz lepiej spadaj nim wkurzysz mnie bardziej i stanę się agresywny!
Przestraszona spojrzała na niego a w jej oczach błysnęły łzy. Wpieniła go i to dobrze ale kiedy zobaczył jej łzy coś w nim drgnęło.Puścił ją natychmiast i po raz pierwszy w swoim życiu powiedział;
- Przepraszam.
Nie odpowiedziała bo wtedy zadzwonił dzwonek i na korytarz wybiegła masa uczniów. Karen szybko pobiegła na górę. On zaś zaczął rozglądać się za gościem który wisiał im kasę. Jak tylko go dostrzegł podszedł do niego i nie zważając na innych złapał go za koszulę i podniósł do góry mówiąc;
- Oddawaj kasę!Bo za chwilę przy tych wszystkich bogatych dupkach wyrucham cię w dupsko jasne?
Spanikowany i ostro przestraszony chłopak patrzył na niego otwartymi oczami i zaczął coś dukać;
- Cy... Cy...ja...ja...postaw...a oddam.
Pablo nie wiele z tego zrozumiał ale postawił go na ziemi. I patrzył jak chłopak trzęsąc się cały grzebie w plecaku w poszukiwaniu portfela. Zgromadzeniu uczniowie stali i patrzyli na to z ciekawością. Jak tylko dzieciak wręczył Cyganowi zwitek banknotów dostał mocny cios prosto w żebro. Zwijając się z bólu upadł na podłogę. Pablo pochylił się nad nim i szepnął mu do ucha;
- Pamiętaj z chłopakami z ,,Hasta la Muerte" się nie zadziera.
Po tych słowach zaczął opuszczać szkołę gdy był już przy schodach zobaczył ponownie Karen. Która zatrzymała się w pół stopnia na jego widok. Puścił do niej oczko i nim zniknął w drzwiach powiedział;
- Miłego dnia laleczko !

Wiem iż jest nie za bardzo fascynujący ale akcja z czasem się rozkręci
Za jakiekolwiek błędy przepraszam
Ciekawy odcinek i dosyć dobre wprowadzenie
Czekam na dalsze części.
hahaaaaaaaaaaaaa nie no ona jest boska mam na myśli czerwonowłosą
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa chciałam by to zobaczyć hahaha
oj kolejne spotkanie Los A jak słodko tylko szkoda że przez niego popłakała się ;/
czekam na nowy i pozdro
odcinek świetny
no cóż Karen tez potrafi pokazać pazurki ale już czuć miłość w powietrzu ;p
czekam na new
ROZDZIAŁ 3


,,Donos"

Po ostatnim spotkaniu z tą dziewczyną znowu o niej myślał. Wkurzał się teraz jeszcze bardziej wiedząc iż to małolata.Bo gdyby była już kobietą nie miał by zahamowań ją poderwać. No ale teraz miał. Gnębiło go tym bardziej,że jej jako jedynej do tej pory udało się tak zakręcić mu w głowie.Wciąż myślał o jej słodkich ustach, o oczach, smukłej figurze która miał dość spore krągłości tam gdzie potrzeba.Jak na małolatę to była bardzo kobieca i seksowna.,,Dlaczego akurat ona musiała tak mocno mu się spodobać?Czemu musi mieć mało lat a wyglądać jak kobieta doświadczona?"pytał sam siebie.Jego rozmyślania przerwał jednak czyjś głos;
- Herrera !
Obejrzał się za siebie i zobaczył dwóch gliniarzy.
- A wy tu kur.wa czego ? Nudzi się to krawężniki podpierać! - powiedział zły na ich widok.
- Ty tu nie cwaniakuj koleś bo jesteś aresztowany.- rzekł starszy policjant.
- Za co kur.wa ? - zapytał zdziwiony.
- Za pobicie i napastowanie nieletniego. Luis Ortis mówi ci to nazwisko coś ? - zapytał z cwaniackim uśmiechem wiedząc ,że na pewno wie o kim mówi.
- Nie! - krzykną prosto w twarz gliniarzowi.
- Trudno. On jednak cię zna.I zeznał ,że go pobiłeś i napastowałeś.Więc dawaj łapki.
- Jaja se robisz psie!Chcesz mnie to najpierw kur.wa złap!
Odparł wsiadając na motor i odpalając.Ruszył z piskiem opon a policjanci biegiem do samochodu i ruszyli za nim w pogoń . Poncho przyspieszył i pewnie by zwiał gdyby motor po raz kolejny się nie zepsuł. Jak tylko rozwalił się na barierce psy podbiegły i od razu go skuli. Teraz to dopiero był wściekły. Zawieźli go na komendę tam przesłuchiwali on jednak twardo trzymał się swojej wersji.
- Jak ci kur.wa mówię psie,że go nie znam to nie znam. Nie kumasz! - krzyczał do młodszego gliniarza.
- Cygan ja mam cię dość zaraz zapomnę kim jestem i...
- I co mi zrobisz?Pobijesz ... dawaj mnie to nie rusza gliniarzu. - syczał ze złością.
Chciał już podnieść na niego rękę ale nagle wszedł drugi policjant. Złapał go za twarz i powiedział;
- Wszystko ci jakoś uchodziło do tej pory tym razem masz pecha koleś.Twoja ofiara miała świadka. - zatriumfował starszy.
Wyrwał twarz i wściekły powiedział;
- Chyba twoja bo ja nikogo nie pobiłem.
Po pięciu godzinach męki zaprowadzili go do celi.Położył się na pryczy i zaczął myśleć kto jeszcze go sypnął poza tym szczeniakiem. Nic jednak nie przychodziło mu do głowy.W końcu zasnął wiedząc,że jutro i tak wyjdzie.I tak też się stało. Zaraz po telefonie jaki wykonał do chłopaków. Oni przycisnęli małolata który oskarżenie cofnął.Choć policja wiedziała,że to kolejny raz sprawka Pabla to bez dowodów nie mogli go trzymać.Wrócił do domu wziął prysznic i jak tylko zmienił ciuchy pojechał odebrać nowy motor. Ten wcześniejszy nie nadawał się już do nie czego.Potem pojechał do szkoły.Chciał sam załatwić sprawę z młodym tym razem skuteczniej. Jak tylko wszedł do środka wpadł na Karen.Speszona spojrzała na niego i już chciała wyminąć gdy ten zastawił jej drogę i zapytał;
- Dokąd to lalka?Pogadajmy.
- Ile razy mam ci ...
Nie skończyła bo przysunął się do niej jeszcze bliżej i powiedział;
- Ciii... czasem za dużo mówisz wiesz. Ale ładna z ciebie d**a dlatego ...
- Ty nie wychowany debi...
Ponownie jej przerwał przyciągając do siebie. Byli tak blisko,że nawet zapałka nie zmieściła by się pomiędzy nimi. Czuła jego oddech i zapach. Znowu jej serce zaczęło łomotać a gdy przystawił swą twarz do jej ucha i zaciągnął się zapachem jej perfum tym samym składając pocałunek na jej szyi zadrżała.Zaczęło brakować jej tchu nie wiedziała co ma począć.Był zbyt silny by mogła uciec.On po chwili spojrzał w jej oczy i powiedział;
- Lubisz to prawda ? Podoba ci się jak cię dotykam i...
- Pochlebiasz sobie za bardzo wiesz i puść mnie bo twój zapach mnie odstrasza. - syknęła próbując go zniechęcić.
- Nie przerywaj mi bo to kolejna rzecz której nie lubię...
- A jest coś na tym świecie co lubisz? - zapytała z ironią.
- Ty!- odparł puszczając do niej oczko.
Zatkało ją na chwilę. Ale zaraz się przebudziła i powiedziała;
- A ja ciebie nie lubię baranie! I czep się innej d**y bo ta jest już zajęta! - skłamała.
- Wiem. - odpowiedział pewny siebie.
- Wiesz ? Niby skąd ? - zapytał zdziwiona.
- Bo to ja jestem facetem twoich marzeń. - odparł zadowolony z siebie.
Miała dość tej głupiej rozmowy tym bardziej,że facet miał po części rację.Marzyła o nim od dnia ich pocałunku a jeszcze bardziej zaczęła gdy ujrzała go całego. I choć był starszy i nie wychowany jej zdaniem to cholernie ją pociągał.Postanowiła się wyrwać ta szamotanina jednak nie przyniosła skutku a jedynie obdarła ją z sił.Zrezygnowana spojrzała z nienawiścią w oczach na jego roześmianą twarz.
-I po co ci to ?Wysłuchaj mnie a obiecuję ,że cię puszczę.
- Dobra mów. - rzekła zrezygnowana.
- Zaczepiłem cię bo jutro robimy imprezę w klubie kumpla i chciałem zapytać czy wpadniesz?
Jej odpowiedź była krótka i stanowcza;
- Nie!
- Masz tu namiary gdybyś zmieniła zdanie. Obiecuję ci nie zapomniane przeżycia. - powiedział muskając jej policzek.
- Przeżycia to ja już mam koszmary co noc z tobą w roi głównej ! - krzyknęła mu w twarz i kopnęła w krocze. Jak tylko klęknął sycząc z bólu uciekła.Na koniec krzycząc ,,Palancie".Jak tylko otrząsnął się z bólu wstał i już chciał jej szukać. Ale jego ofiara ukazała mu się na wprost. Zrezygnował więc z dziewczyny i dopadł jego.Kazał mu wyjść poza teren szkoły dam spuścił mu łomot. Chłopak ze strachu wygadał kto był jego świadkiem;
- To była Karen.... ta blondynka...ona widziała wszystko i to ona poświadczyła moje zeznania.Wściekły puścił go odjechał na motorze.
Całą drogę zastanawiając się jak ma załatwić tą pannę. Może i był skur.wielem który wykorzystywał laski do potrzeb seksualnych. Ale nawet on miał zasady ,,Nie bić kobiet nawet jeśli to szma*a" i ,,Nie pozwalać sobie robić laski". Te czyny uważał za ohydne i uwłaczające.Pozbawiające całkowitej moralności, szacunku i godności kobietę.Musiał jednak znaleźć sposób by zapłaciła mu za donos.I nie był by sobą gdyby nie znalazła. Będąc pod domem już miał dobrze ułożony plan.Tym czasem Karen leżała na łóżku i zastanawiała się czy powinna iść na imprezę. Nigdy nie mogła tego robić ze względu na starych ale teraz będąc w szkole mogła pozwolić sobie na odrobinę zabawy. Sama jednak w życiu nie odważyła by się tam pójść więc zadzwoniła do Mariany.Opowiedziała jej lżejszą wersję prawdy o chłopaku i poprosiła o pójście na zabawę. Po wielkich protestach przyjaciółka w końcu się zgodziła.Szczęśliwa blondynka poszła pod prysznic i położyła się spać.Wyobrażając sobie jak będzie jutro.
****************************
RANEK
Kocica siedziała na schodach ich bazy. Po chwili na teren wjechał Puno ,Jack i Ivan.
- Siema Erin! Jak tam dzionek? - zapytał Jack
- Tak samo jak twój sflaczały fiut! - syknęła jadem.
- Uuuu sarenka jest dziś zła. - powiedział Puno
- Sarenkę to ci zaraz w dupę wsadzę oprychu! -krzyknęła głośno w jego stronę.
- Ja ci mówią ty kiedyś oberwiesz ode mnie i będę miał w d***e ,że chroni cię Pablo. - odparł wściekły ,że znowu brzydko się zwraca do jego osoby.
- Takiś kur.wa mocny to choć ! Mi Cygan nie potrzebny do obrony. Prze siekam ci jaja i już więcej nie poruchasz casanovo.
Wściekły podszedł do niej złapał za rękę i wykręcił do tyłu.
- Słuchaj no ruda wiewióro nie bije kobiet ale jeszcze raz a tak ci wpierdolę,że na ulice nie wyjdziesz jasne? - rzekł do jej ucha by na pewno usłyszała i zrozumiała.
Jak tylko ją puścił powiedziała;
- Już zbieraj na nowy motor bo tego jutro już nie masz! - zagroziła mu.
- Nie no zabije cię jak rany...
Powiedział biegnąc za nią gdy zaczęła uciekać.Po dość długiej bieganinie ją złapał.I razem rąbnęli na ziemię.Za nim zdążyła coś powiedzieć pocałował ją.Zszokowana odwzajemniła Ivan z Jackiem patrzyli przez chwilę jak oniemiali a potem ryknęli histerycznym śmiechem.
- Kur.wa ale cyrk biją się, wyzywają a potem liżą. - powiedział Jack śmiejąc się.
- Wy to zamiast drzeć koty powinniście od razu przyznać,ze was do siebie ciągnie. - krzyknął Ivan.
Tym samym przerywając pocałunek.Kocica natychmiast zrzucił z siebie Puno i kopnęła go swoim glanem w tyłek.
- Ty sflaczały fiucie zrób to jeszcze raz a rzygnę ci prosto do gardła!
Przygoda się jednak nie skończyła bo Andre szybko podniósł się z ziemi i ponownie powalił Erin na podłogę zaczęli się tarzać. Ich walkę przerwało przybycie Cygana. Spojrzał na nich oboje zły i zapytał;
- Co się tu kur.wa dziej ?
- Nasze gołąbki sobie gruchają nie widzisz! - rzekł Jack
- Cruz jak się nie zamkniesz to wsadzę ci fiuta Puna do d**y! - krzyknęła wściekła.
W końcu głos zabrał Pablo.
- Wstawać oboje...ale już!Zachowujecie się jak dzieci i tak was potraktuje teraz.
Powiedział biorąc ich za ręce.Zaciągnął ich do bazy i powiedział;
- To wasza kara posiedzicie tu sobie 5 godziny jak wrócę z chłopakami buda ma myć cała i wy też. I to w zgodzie jasne!
Nie czekał na odpowiedź bo już wiedział co usłyszy.Wyszedł zamknął ich i razem z Ivamen i Cruzem pojechali zbierać haracz.Tym czasem nasza parka rozsiadła się jak najdalej od siebie i tylko z oczu było widać pioruny które strzelali w swoją stronę.Po godzinie ciszy pierwszy odezwał się on;
- Chcesz piwo ?
- Tak. - odpowiedziała grzecznie ale z grymasem na twarzy.
Jak tylko wyją z lodówki podał jej usiadł tym razem koło Erin.
- Złaź bo mnie wszy od ciebie pogryzą.
- Erin przestań wreszcie.Twardzielkę zgrywaj gdy pracujesz a przede mną nie musisz bo wiem,że fajna z ciebie laska i w głębi duszy bardzo wrażliwa.
- Ty już całkiem o chujałeś! Ja wrażliwa ależ wymyślił!
- A nie?
- Nie!
- To czemu płaczesz gdy widzisz Cygana z inna laską niż ty?
Nie wiedziała co powiedzieć. Bo nawet nie przypuszczała ,że zauważył.Fakt Pablo się jej podobał i to bardzo. Bolało ją gdy widziała go z inną. Ale myślała iż tylko ona wie o swoim cierpieniu.
- Widzisz milczysz bo wiesz,że mówię prawdę. I powiem ci coś...odpuść on nigdy z tobą nie będzie bo traktuje cię jak siostrę. Lepiej poszukaj kogoś kto cię zauważy.
- A znasz kogoś takiego ? Bo ja nie!Kto zwróci uwagę na taką niewychowaną brzydulę jak ja ?
- Na przykład ja. I nie jesteś brzydulą jak już to niewychowaną kocicą.
- Czy ty mnie w coś próbujesz wkręcić ? A może brałeś coś?
Przysunął się bliżej i wziął jej twarz w swoje ręce.
- Masz śliczne czekoladowe oczy,piękne długie i bujne włosy ,słodkie delikatne usta oraz seksowne ciało. Do tego jesteś wrażliwa choć tego nie okazujesz gdy ktoś widzi.Dlatego cię kocham Erin.
Słuchając tego jej oczy napełniły się łzami.I ze szczęścia i ze smutku. To co mówił było piękne ale wiedziała,że to tylko tak by złapała się na jego haczyk.Puno był jak Cygan. Dziewczyny wyrywał tylko w jednym celu.Dlatego szybko otarła łzy i powiedział;
- Dobra teatrzyk skończony udowodniłeś sobie,że mam serce a teraz spadaj!
- Czy ty słyszałaś do cholery co ja powiedziałem?
- Tak ale wiem,że to twoja stała gadka na podryw dlatego ci nie wierzę.
Powiedziała wstając i podchodząc do okna.Wkurzony podszedł do niej złapał za rękę i kiedy ich oczy spotkały się powiedział;
- Pierwszy ...pierwszy raz w swoim życiu powiedziałem komuś,ze go kocham. Nawet moja matka nigdy nie usłyszała tego słowa.Więc nie wyjeżdżaj mi z tekstami takiego typu.Kocham cię już od dawna i tak jak ciebie trafia szlag gdy widzisz Pabla z inną tak mnie trafia gdy widzę ciebie z innym. Bez różnicy czy to Cygan czy jakiś mamut z innego gangu.
Gdy skończył puścił ją i chciał wrócić na kanapę. Jej ręka go powstrzymała. Jak tylko odwrócił się ponownie w jej stronę wpiła się w jego usta. W tej chwili nie zastanawiał się nad tym co robi.Wyłączyła swoje myśli całkowicie i poddała się chwili.Pocałunek był coraz zachłanniejszy i namiętny.Puno posadził ją na parapecie okiennym i zanurzył rękę w jej włosach. Oplotła go nogami w koło bioder i sama wślizgnęła dłonie w jego włosy. Co jakiś czas łapali oddech by znowu mieć siłę na pocałunek. Namiętność i podniecenie rosło w nich coraz bardziej. On jednak nie odważył się posunąć dalej. Chciał poczekać aż sama tego ze chce.I długo nie czekał Erin kilka sekund później wyciągnęła mu białą koszulkę ze spodni i szybko z niego zdjęła ten gest wystarczył. Rozpiął jej bluzeczkę która i tak ledwo co zakrywała i wessał się w jej ponętny biust. Odchyliła się do tyłu opierając o framugę okna delektowała się pieszczotami.Całował jej sutki , przygryzał rozpinając w tym czasie jej krótkie szorty. Potem zsuną jej z niej a gdy chciał pozbyć się koronkowych majtek powstrzymała go;
- Co jest nie chcesz?
Nie odezwała się tylko sama zaczęła zsuwać mu spodnie. Jak tylko opadły pozwoliła mu dopiero zdjąć z siebie bieliznę. A potem wysunęła się delikatnie do przodu by mógł w nią swobodnie wejść. Wsadził rękę pod jej plecy a drugą złapał złapał za biodro po czym wszedł w nią zdecydowanym ale delikatnym ruchem. Chwilowy ból który ją ogarną w środku sprawił,że wbiła mu paznokcie w jego umięśnienie jakże cudnie wyrzeźbione plecy.Usłyszał jej jęk pomieszany z syknięciem i przystanął.Spojrzał na nią i zapytał;
- Czy ty ...
- Tak byłam dziewicą.
Szczęście jakie go ogarnęło dało mu jeszcze większą chęć do działania.Ucałował ją czule tym razem i zaczął po woli wsuwać i wysuwać swojego członka do jej jaskini rozkoszy. Z każdą chwilą,z każdym jękiem zaczął przyspieszać.Całując jednocześnie jej, twarz, szyję , dekolt czy też różowe stojące sutki. Był jej pierwszym kochankiem choć nie wiedziała czy to właśnie tak ma wyglądać to uważała,ze to najlepsza chwila jaka ją w życiu spotkała i nie zamieniła by jej na nic innego.A kiedy doprowadził ją do szczytu myślała,że oszalej ze szczęścia które czuła.Wtuliła twarz w jego włosy i na koniec ekstazy wyszeptała mu do ucha;
- Kocham cię Puno.
Chciał już zareagować na jej słowa które wiedział iż wypowiedziała pod wpływem chwili ale usłyszeli zgrzyt w zamku. Szybko podniósł więc koszulkę z ziemi i kazała jej założyć a sam nagi pobiegł do drzwi i krzyknął ;
-Cygan zaczekaj chwilę ok?
- Jasne! - odpowiedział
Jak tylko się ubrali oboje podeszli do drzwi i zapukali na znak,ze można ich wypuścić.Otworzył i pierwsze co zapytał;
- Pogodzeni?
Wymienili spojrzenia i równocześnie powiedzieli;
- Tak!
Do wieczora atmosfera był wprost idealna. Wszystko szło jak należy. sprzedali prawie cały towar jaki mieli,z haraczy też dużo uzbierali więc na imprezę byli ustawieni.
***********************
IMPREZA
Od rana chodziła nakręcona jak w zegarku. Wciąż szukała sobie zajęcia by nie myśleć o tym gościu. I o zabawie na którą miała iść wieczorem.Dla niej to było ogromne przeżycie.W końcu pierwszy raz w życiu idzie na imprezę co więcej zaproszona przez najprzystojniejszego faceta jakiego widziała.Najśmieszniejsze w tym wszystkim było to,że całowała się z nim teraz miała zamiar iść na imprę dla niego a nawet nie wiedziała jak on ma na imię. Od Luisa dowiedziała się tylko iż mówią na niego Cygan. I to ,że jest od niej starszy tego jednak nikt nie musiał jej mówić bo sama zauważyła.Była tylko ciekawa jak dużo lat ich dzieliło. Dziś zamierzała dowiedzieć się o nim wszystkiego.O 18.00 zaczęła się szykować założyła spodnie rurki i długie czarne kozaki na 5 cm obcasie.Do tego różowa bluzeczka i na to biała krótka kurteczka z rękawami 3/4.Na oczy rzuciła brzoskwiniowy cień który doskonale kontrastował z jej kolorem cery i przejechała delikatnie różowym błyszczykiem po ustach.Włosy rozpuściła i jak tylko była gotowa zeszła na dół czekając na Marianę.Przyjaciółka przyjechała punktualnie o 19.30.Przywitały się buziakiem w policzek i jak tylko wsiadły do samochodu Mari zaczęła swoje śledztwo.
- Jak się nazywa ten gość,do jakiej szkoły chodzi,ile ma lat,miły jakiś ....
-Dobra może tak starczy co ?
- Posłuchaj dla ciebie narażam się swojemu facetowi więc odpowiadaj i to szybko.
- Ok!Mówią na niego Cygan do szkoły raczej nie chodzi tylko jak już to pracuje. Ile ma lat nie wiem ale więcej niż ja na bank.
Marianę zamurowało. Nie mogła pojąć jak przyjaciółka może lecieć na imprezę jak szalona dla typa o którym wie tylko tyle iż wołają go Cygan.I nie zatrzymała się tylko dlatego bo chciała by Karen choć raz w życiu skorzystała z zabawy jak normalna nastolatka.Gdy dojechały na miejsce bramkarz nie chciał ich wpuścić ale jak tylko pokazała mu kartkę od Pabla od razu zrobił przejście w wejściu.Weszły wraz z Marianą. Klub był cały zapełniony na parkiecie nie był nawet miejsca ale ludzie bawili się świetnie. Przy stolikach siedziały piękne dziewczyny dość skąpo ubrane a obok nich siedział zawsze jakiś facet. ,,Jak go znaleźć w tym tłumi?" zapytała samą siebie. Mari klub się nie spodobał. Tu mężczyźni nie tylko byli starsi ale też podejrzanie wyglądający.Wiek jej akurat nie przeszkadzał bo sama miała faceta starszego od siebie o 6 lat.Ale ich tatuaże na rękach sposób w jaki się poruszali, bawili nie podobał się jej wcale. Zaczęła więc ciągnąć przyjaciółkę do wyjścia. Nie zamierzała tam zostawać ani chwili dłużej.
- Ej no co robisz? - zapytała zdziwiona Karen.
- Zwariowałaś?
- Nie to ty raczej zwariowałaś ! Skoro ten typ bawi się w takim klubie to zastanów się czym on się zajmuje.
- To już musi robić coś złego by bawić się w takim klubie?
Mariana już chciała strzelić jej gadkę gdy nagle z za pleców Karen wyłonił się nie wiadomo skąd brunet.
- Hej lalka ...wiedziałem ,że wpadniesz. - powiedział udając radosnego na jej widok. A tak naprawdę był wściekły na nią za ten donos. Ale plan był...był więc miał zamiar go zrealizować. On nie pozwoli by ktoś z niego kpił by z nim zadzierał. Nawet tak śliczna panna jaką była Karen. Na dźwięk jego głosu przeszedł ją dreszcz był taki sexsowny jak on sam.Odwróciła się w jego stronę i powiedziała;
- Chyba nie masz mi za złe,że przyprowadziłam kumpelę??
zlustrował Mari od góry do dołu i powiedział;
- No co ty skarbie.- odpowiedział a potem dodał.- Jestem Cygan a ty ? - wyciągną rękę w stronę dziewczyny.
- Mariana. Cygan to twoje imię ? - zapytał z ironią.
- Nie to ksywka na imię mam Pablo.
- A więc Pablo z reguły jestem szczera nie bardzo mi się podobasz ale skoro moja przyjaciółka cię lubi to ok. Życzę wam dobrej zabawy bo ja spadam.
- Ale jak to? - zapytała zdziwiona blondynka.
- Kara mi towarzystwo nie odpowiada ale ty zostań przyjadę potem po ciebie obyś tylko zadzwoniła.No chyba,że ten dżentelmen cię odwiezie. - dodała i spojrzała na niego ironicznie.
Cygan stał z uśmiechem na twarzy ale w środku skręcało go wręcz by dać tej bogatej panience popalić.Powstrzymał go tylko fakt ,ze wtedy jego plan mógłby nie wypalić.I jak tylko brunetka skończyła swoje wywody słodkim głosem powiedział.
- Jasne nie ma problemu.
Mari ucałowała więc Karen i opuściła lokal.Pablo zaś zaprosił blondynkę do stolika.Celowo usiadł z nią z dala od kumpli.I zaczął czarować.
- No i widzisz po co nam była ta sprzeczka w szkole.Skoro i tak oboje wiemy,że się sobie podobamy.
- Szczerze to sama nie wiem czy dobrze zrobiłam przychodząc tu.W końcu jesteś starszy ode mnie a to oznacza ,że i tak nic z tego nie będzie.
- Mi wiek nie przeszkadza. No chyba ,że tobie.
- Mi też nie ale...
- Ale co?
- Moi starzy...
- Ciii... nie mówmy o nich korzystajmy z czasu.
Powiedział zbliżając się do niej.Objął ja i zaczął całować po szyi.Pozwoliła mu na muśniecie a potem powiedziała.
- Jeśli zaprosiłeś mnie bo chcesz czego więcej to zapomnij ja wychodzę.
I wstała złapał ją za rękę.Usiadała.W tym momencie kolo ich stolika zjawiła się cala banda Cygana.Na widok paczki Karen poczuła się nie na miejscu. Tym bardziej kiedy usłyszała komentarz jednego z kolegów Pabla.
- Cygan ja nie wiedziałem ,że ty w małolatach gustujesz!
Była pewna ,że on stanie w jej obronie kiedy jego koledzy zaczęli się z niej nabijać a on tym czasem zrobił coś zupełnie odwrotnego.
- No co ty Puno ja ? Nigdy wiesz,że kocham dojrzale i doświadczone kobiety!
Spojrzała na niego i nie wiedziała co ma myśleć.A on kontynuował dalsze poniżanie jej.
- A spójrz na nią nie dość ,że dziecko to jeszcze nic pięknego.Piersi nie ma w ogóle a doświadczenia w tych sprawach wcale ale wiesz napaliła się na mnie to tu usiadła.Skąd mogła wiedzieć ,że ja już mam pannę.Prawda Erin? - i tu spojrzał w stronę Kocicy a potem przyciągnął do siebie sadzając na kolana.Ta objęła go za szyję i powiedziała ;
- Tak mój macho.- całując go w usta.
Każde jego słowo raniło ją coraz mocniej i mocniej.Nie wiedział co ma zrobić.Czy powinna wstać i wybiec stad jak najszybciej czy strzelić go w twarz i dopiero wyjść.Nie rozumiała po co było to przedstawienie. Dlaczego ją zaprosił skoro wcale się nią nie interesuje i uważa za małolatę.Spojrzała na niego smutnym ,zagubionym wzrokiem i nie mogąc dłużej znieść ich śmiechów i nabijanie się wstała. Uniosła dumnie głowę jak na damę przystało i chwyciła kufel z piwem który stal na stoliku jednym ruchem wylała mu na głowę.Po czym postawiła z powrotem na stolik i ruszyła do wyjścia.Bała się ,że pobiegnie za nią by dać jej nauczkę za ośmieszenie go dlatego przyspieszyła kroku.Nie chciała też by widział jej łzy. On jednak tego nie zrobił został na miejscu i co więcej powstrzymywał Erin przed atakiem na blondynkę.Czemu tak spokojnie pozwolił jej odejść? Bo uzyskał to co chciał i to mu wystarczyło. Ona zaś jak tylko wyszła stanęła na ulicy i zadzwoniła po taksówkę. Nie mogła przecież w tym stanie pokazać się przyjaciółce.Wszystko latało jej w środku z nerwów.Ale to było niczym w porównaniu z bólem jaki czuła w sercu.Zakpił z niej i ośmieszył.I choć prawie go nie znała to jego czyn bardzo ją zabolał. Zapłakana wsiadła do taksówki która zjawiła się po kilku minutach.Całą drogę do szkoły przepłakała.A potem i noc bo wciąż w jej głowie huczały jego słowa raniące jej duszę.Dopiero nad ranem zasnęła.
odcinek świetny
Erin i Puno pogodzeni i to w jakim stylu mam nadzieję że ona mu uwierzyła i nie była to tylko reakcja pod wpływem chwili
jak poncho on mógł tak potraktować Karen
czekam na new
Wciągnęło mnie. Ja chce jeszcze : D !
ROZDZIAŁ 4
ŁZY

Rano jak tylko wstała spakowała swoje rzeczy i czekała na szofera. Tak dziś była sobota czas by pojechała do domu. miała nadzieję iż tym razem wyślą po nią kogoś. I wysłali cieszyła się ale humor opuścił ja od razu po wejściu do domu. Dlaczego ? Bo tam czekała już na nią matka ale nie sama lecz w towarzystwie Juana. Matko jak ona nie lubiła tego gościa na jego widok chciało się jej wymiotować.A tym czasem jej rodzice próbowali ich zeswatać.Podeszła do nich ze sztucznie przyklejonym uśmiechem na twarzy i powiedziała grzecznie jak damę przystało;
- Witaj mamo!
- Witaj Juan !
I oboje ucałowała w policzki.Potem usiadła na sofie tak jak wskazała jej matka.
- Karen ...Juan bardzo tęsknił za tobą wiec zaprosiłam go dlatego dziś do nas na obiad. A potem pójdziecie razem na spacer.- powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Dobrze mamo. - odpowiedziała grzecznie.
- No a teraz dopóki nie ma posiłku zabierz go do swojego pokoju i porozmawiajcie na pewno macie sobie dużo do powiedzenia.
,,Co?Ma zabrać go do siebie i z nim gadać?Niby o czym?Ten laluś był gorszy od nie jednej głupiej blondynki!" pomyślała. Ze skwaszoną miną wykonała prośbę rodzicielki.A tam zaczął się jej koszmar. Odkąd weszli on wciąż gadał i gadał.Nawet ona z natury gadatliwa nie mówiła tyle słów w przeciągu kilku sekund co on.
- Karen byłaś ostatnio na wyprzedaż?Widziałaś jakie super ciuchy były świetnie i drogie marki po pól cenie.Wiesz naprawdę tęskniłem za tobą. Wciąż myślałem o twoich oczach. A wczoraj widziałem jak za rogiem Bursztynowej skopali gościa ale dobrze mu tak idiota jakiś!Kupiłem sobie ostatnio super żel no nic tak super nie trzyma włosów jak on.A matka podarowała mi stringi różowe wyśmiałem ja ale wiesz co potem przymierzyłem i muszę ci powiedzieć ze wygodne nawet.
O matko! ,,Czy on powiedział różowe stringi ...mierzył ...wygodne!To jakiś koszmar!" myślała.Już zastanawiała się jak uciec. Ale do pokoju weszła służąca zapraszając ich na obiad.Zadowolona wręcz wybiegła z pokoju.No i jak to przy rodzicach Juan zachowywał się nie jak bezmózga larwa ale jak mądry uczony student.Wkurzał ją okropnie ale wolałaby obiad trwał jak najdłużej bo myśl o spacerze przyprawiał ją o mdłości.No ale co dobre szybko się kończy i czy tego chciała czy nie musiała iść na spacer.I znowu się zaczęło.
- Gardzę ubogimi i złodziejami to nie roby takich powinni od razu wieszać.Ale co cię będę zanudzał wiesz tak sobie myślałem nie długo walentynki możne pójdziemy razem na bal.Wiesz w końcu kiedyś zostaniemy parą ty mnie lubisz ja ciebie też to czemu nie. Ja założę różowe stringi a ty czerwone i....
W czasie gdy on nawijał ona odleciała tak bardzo ją nudził i wygadywał bzdury iż wolała wspominać chamskiego Pablo niż jego.Zachował się źle ale nie potrafił o nim nie myśleć.Jego oczy i usta, dotyk , zapach tak głęboko zapadł jej w pamięci,że zatęskniła za nim.Z niewiadomych przyczyn ten facet wywoływał u niej palpitację nawet wtedy gdy nie było go w pobliżu. Łapała się nawet na tym,ze pośród kilkunastu osób przechadzających się alejkami parku szukała twarzy Pablo.,,Karen to chore!Daj spokój facet cię upokorzył a ty o nim rozmyślasz!" skarciła się w duchu.Ale nawet to nic nie dało.Wciąż myślała i myślała.Dopiero kiedy jej towarzysz od siedmiu boleści ją szturchnął ocknęła się.
- Ej no to jak zostaniesz moją żoną jak będziemy już pełnoletni?
Spojrzała na niego z przerażeniem i obrzydzeniem.Uśmiechnęła się i po chwili odparła;
- Jasne jeśli lubisz facetów to problemu nie widzę. - wzruszyła ramionami.
- Facetów ale jak to ? - zapytał zdziwiony.
- No bo wiesz Juanitku powiem ci coś w tajemnicy tylko zachowaj to dla siebie ok?
- Jasne.
- Bo widzisz ja urodziłam się jako kobieta ale w środku jestem 100% facetem i jak tylko skończę 18 lat mam zamiar zrobić sobie operacje tego i owego. - szepnęła mu do ucha.
- Tego i owego to znaczy czego ? - zapytał przerażony.
- No szparkę zamienię na drąga a cycki na taką super klatę jak ty masz! - powiedziała uradowana.
Ludzie żebyście widzieli w tym momencie jego minę! wyglądał jak by mu koń na blachę nalał.Z ledwością powstrzymała się od śmiechu.
- Ty żartujesz prawda? - zapytał z powagą.
- Yyy! - pokiwała głową.
-Wiesz co a sobie właśnie przypomniałem ,ze mam probe wiec chyba rozumiesz!
- Tak...tak spokojnie biegnij ja sobie jeszcze pochodzę.- rzekła poważnie a kiedy zniknął jej z oczu ryknęła śmiechem.
Ludzie patrzyli się na nią jak na wariatkę ale ona po raz pierwszy miała to gdzieś. Tak samo to ,że za ten wkręt przyjdzie jej zapłacić słoną karę. Ale już nie mogła go znieść i musiała utrzeć mu nosa.Gdy przestała się już śmiać usiadła na chwilę na ławce i znowu zaczęła myśleć o niewychowanym acz nieziemsko przystojnym brunecie.Może to nie była jej sfera i daleko było mu do ideału ale chciała takiego właśnie mężczyzny.,,Nie Kara to nierealne!Nie możliwe!Wybij to sobie z głowy!" powiedziała sama do siebie.By zapomnieć o nim wstała i w drodze do domu zadzwoniła do Mariany.
- No hej! Ja w domu przyjdziesz?
- Cześć!Jasne właśnie z Miguelem szliśmy do was.
- Oki.
Jak się tylko rozłączyła przyspieszyła kroku. Chciała być przed gośćmi i podwieczorkiem by móc zdążyć opowiedzieć przyjaciółce o Cyganie i różowych stringach jej chyba już byłego amanta. Zaczęła więc biec nie zważając na przechodniów oraz na samochody. I to była jej zguba. Bo chwilę później dosłownie pól centymetra przed nią zatrzymał się motor. Zdenerwowana i wystraszona zaczęła krzyczeć.
- Kto idioto dał ci prawko ? Nie wiesz ,że tu jest ograniczenie prędkości do 60 ciu!
Krzyczała coraz głośniej wymachując rękoma.Właściciel motoru nie tylko nie reagował ale nawet nie zdjął kasku co doprowadziło u niej do większej furii.Wściekła uderzyła go w tył kasku;
- Może baranie był byś tak łaskaw zdjąć to coś i spojrzeć mi choć w oczy!
Poskutkowało. Bo zdjął kask. Ale wtedy ją wbiło w ziemię.To był nie kto inny jak Pablo. Z cwaniackim uśmiechem powiedział;
- Cześć laleczko !
Po czym dodał;
- Wiesz wczoraj pokazałaś klasę brawo!Ale dziś znowu takie samo z ciebie dziecko jak ostatnio. Wbiegasz mi sama pod motor i się jeszcze śmiesz pluć.
Znowu...znowu był chamski i denerwujący.Postanowiła więc tym razem zmienić taktykę.Złapała go za bluzę obiema rękoma i wbiła się w jego usta najnamiętniej jak tylko potrafić mogła 16 latka.No i jak to facet dał się złapać.Przygarnął ją do siebie i zaczął z ogromną chęcią odwzajemniać pocałunek.Całował tak cudownie iż trudno było się jej od niego oderwać ale skoro miała już to czego chciała musiała zwiewać nim on się zorientuje. Wyrwała się mu więc i powiedziała szczęśliwa jak nigdy;
- Ciał bebe!!!
I pomachała mi przed nosem kluczykami od motoru. Rzucił się za nią w pogoń ale nie dogonił bo ona szybko wsiadła do autobusu który jak na złość nagle nadjechał nie wiadomo skąd.wkurzony wrócił po swoje cacko. Usiadł na nim i zadzwonił do Puno.
- Za 10 minut jesteś na Ogrodowej z holownikiem lub z nowymi kluczykami do mojego motoru!
- A co jest...
- Kur.wa nie pytaj tylko rób co mówię! - krzyknął uderzając pięścią w kask.
- Jasne zaraz jestem!
Rozłączył się i czekała a w głowie już myślał o zemście.,,Ta mała się za bardzo rozbrykała chyba czas ją utemperować" pomyślał.Tym razem jednak miał zamiar użyć ostrzejszych środków niż ośmieszenie.,,Lalka chce bitwy?Nie ma problemu zamiast bitwy załatwię jej wojnę i to taką,że raz na zawsze mnie popamięta!". Kilka minut później zjawił się Andre z nowymi kluczykami.
- Dobra gadaj kto zajebał ci kluczyki? - zapytał zakładając ręce na biodra.
- Blond lalka! - rzekł wściekły.
- Ulala! - zaśmiał się Puno.
- Jak cię pizdnę to już na zawsze ci tak zostanie wiec przestań się nabijać ! - powiedział kąśliwie brunet.
- Dobra wyluzuj!
Powiedział i za sekundę obaj odpalili motory i wrócili do bazy.
- Ej Cygan co jest kluczyki zgubiłeś? - zapytała Erin.
- Nie słonko na jego drodze stanął blond anioł z kuflem piwa.
- Puno jeszcze słowo a przysięgam! - ostrzegł kumpla grożąc palcem.
- Co ta małolata znowu zalała ci za skórę...wiesz jak chcesz zajmę się nią.- rzekła z ochotą.
- Nie Kocica nie ma potrzeby ja mam już plana. Ty lepiej się zajmij swoim wesołym Romeo bo jeszcze ci go jakaś sprzątnie. - podpuścił ją.
- A co wyrywał jakieś po drodze?- zapytała z zainteresowaniem.
- No wiesz ... - droczył się.
- Ty padalcu ...szujo...fiucie...
Krzyczała targając go za włosy.
- Ale kochanie on cie wkręca ...prószę puść.
Błagał Andre tym czasem panowie mieli nie zły ubaw.
- Może i wkręca ale to tak na zaś byś pamiętał. I inaczej twój motor znowu stanie w płonieniach!Jasne kochasiu?
-No widzisz Cygan coś narobił ...dzięki stary !
- Dobra koniec żartów do roboty! Ty Puno i Cruz po haracze.Ty Ivan po kokę a ty Erin pomożesz mi dogadać się z tym staruchem.
-Jasne.
Po wydanych rozkazach każdy zajął się swoim. Tym czasem Karem wraz z brunetką siedziała już u siebie w pokoju i opowiadała o Juanie obie wręcz padały ze śmiechu.Jednak gdy doszła do momentu Pabla od razu posmutniała.
- Cholera Mari ja wiem ,że on jest starszy i taki ...taki ...
- Niewychowany!
- No dokładnie. Ale ma coś takiego w sobie,że nie potrafię przestać o nim myśleć.Jest jak zakazany owoc którego chcesz mieć a nie możesz.
- Fakt jest przystojny no ale Kara ...
- Tak ja wiem to nie moja bajka. Tylko,ze to pierwszy facet który tak mi się podoba i ma to ,,coś" rozumiesz?
- Jasne to samo było ze mną gdy zobaczyłam Miguela. Ale u ciebie to bardziej skomplikowane więc lepiej odpuść go sobie. Poza tym sama mówiłaś,że nazwał cię małolatą czyli nic z tego.
- Wiem. I wiesz nawet zastanawiam się czy rodzice nie mają racji.
- Racji w czym ?
- Chyba powinnam wziąć się za Juana.
- Zwariowałaś ! To zarozumiały idiotyczny padalec!
- No ale...
- Co ale ? Mało jest innych facetów. Weź się za jakiegoś z twojej szkoły na bank jest tam jakiś przystojniak.
Rozmawiały tak jeszcze długo. W końcu Marianie udało się przekonać przyjaciółkę by nie wiązała się z lalusiem tylko poszukała kogoś bardziej mądrego by zapomnieć o brunecie.Te dwa dni dzięki kumpeli i Miguelowi minęły jej dość szybko. I nadszedł dzień powrotu do szkoły.Pierwsze lekcje minęły dość szybko na ostatniej niestety bardzo się jej nudziło a była to biologia.Zaczęła się więc rozglądać po klasie kto mógłby ewentualnie zastąpić jej Pabla. i w końcu dostrzegła ucznia który trzy dni temu doszedł do ich klasy. Na imię miał Santos co prawda daleko mu było do bruneta ale o wiele lepiej się prezentował od lalusiowatego blondyna.,,Tylko jak go poderwać skoro nigdy tego nie robiła?" zastanawiała się. Okazja nadarzyła się sama. Bo sorka zadała im napisanie referatu na temat zdrowego żywienia. Profesorka podzieliła ich w pary i ku radości Karen Santos został jej partnerem. Zaraz po dzwonku zaczepił ją by omówić szczegóły.Przedstawili się sobie i przeszli do rozmowy.Santos okazał się bardzo fajnym i miłym facetem z mózgiem i do tego był bardzo kulturalny ale nie sztywny i lalusiowaty. Całkowita odmiana obu panów których blondynka chciała się pozbyć.Zadowolona z tego faktu zaprosiła go na kawę do bufetu.Popijając czarną ciecz rozmawiali nawzajem poznając się bliżej. Cieszył ją fakt iż spodobała się brunetowi bo łatwiej będzie jej go zdobyć.Kiedy opuszczali kawiarenkę wpadali na Cygana.Jej uśmiech natychmiast znikł z twarzy tym bardziej ,że chłopak złapał ja za rękę i zaczął ciągnąć w stronę łazienki.
- No to sobie teraz pogadamy! - powiedział zły.
- Puszczaj troglodyto! - krzyknęła wkurzona iż ja tak traktuje.
Na ta zaczepkę zareagował Santos.
- Hej koleś zostaw ją!
Cygan przystanął na chwilę zmierzył go srogim wzrokiem i rzekł;
- Gościu nie jesteśmy na ty! I nie mów mi co mam robić z własną laską ok ?
Mina obojga ucieszyła bruneta.Karen chciała już zaprzeczyć ale nie zdążył bo znalazła się z piwnookim w łazience.Zamknął drzwi na zamek i przycisnął ją do ściany.
- Co robisz ? Puszczaj!
- O nie laleczko teraz dokończysz to co zaczęłaś wczoraj!
- Wczoraj ? - zapytała zdziwiona.
- To znaczy tego dnia co pod motor mi się rzuciłaś!
Zaczęła się śmiać.Jego złość urosła tym bardziej.
- Ja rzuciłam się pod twój motor ha ha ...a to dobre!
- Zamknij się i nie wkurzaj mnie bo ...
- Bo co ? Posłuchaj no Cygan czy jak cię tam zwą jesteś głupi ,niewychowany a do tego cholernie ślepy. To nie ja wpadłam pod twój motor a ty najechałeś na mnie! I nie strasz mnie bo się nie boję! Przestań też mnie nękać.Bo pójdę na policję już raz to zrobiłam i nie zawaham się drugi.Nie jestem też żadną laska, dupą czy laleczką jasne? A teraz puszczaj draniu i wynocha z tej budy ! - powiedziała wyrywając się mu.
On jednak był szybszy.Przyciągnął ją z powrotem przycisnął a potem złapał dość mocno jej twarz w dłoń i ściskając powiedział;
- Teraz ty słuchaj lalka ! Zadzierasz z niewłaściwą osobą wiesz? Może i jestem nie wychowany ale nie głupi czy ślepy!Akcję z motorem ci odpuszczę nich będzie na twoim ale co do glin!To zapamiętaj jeszcze jeden twój donos!A znajdę cię i tą twoją śliczną buźkę tak urządzę,że do końca życia zostaniesz starą panna jasne?
Przestraszyła się w sumie bała się od momentu kiedy ją tu wciągnął nie chciała jednak mu tego okazywać by nie miał satysfakcji.Ale teraz się już naprawdę go bała bo gdy mówił jego oczy świeciły gniewem.Twarz była napięta i bardzo poważna. Jego uścisk był agresywny i trochę mocny.Wpatrywał się w jej oczy chcą z nich wyczytać czy jego słowa do niej dotarły.Ona stała bez ruchu po raz pierwszy nie gadała jak najęta.Przestała też się stawiać.Jej wcześniejsza pewność z siebie gdzieś się ulotniła.W jej oczach zaświeciły łzy.Zobaczywszy to natychmiast puścił jej twarz ale sam się nie odsunął wciąż przyglądał się jej oczom.Tak bardzo się mu one podobały,że chciał popatrzeć w nie jak najdłużej.Ciszę przerwała jednak ona.
-Zrozumiałam a teraz jak możesz to puść mnie.Proszę. - rzekła łamiącym się głosem.
Wciąż był zły ale te łzy i ton jej głosu sprawił,że po raz pierwszy w życiu zrobiło mu się żal kobiety.Zazwyczaj nie ruszały go łzy ani błagania jeśli go któraś wkurzyła potrafił pokazać kto jest panem i władzą.Nienawidził kobiet i traktował je jak zabawki.Tylko seks i ,,spadaj mała". Wyjątkiem była tylko Erin bo ją traktował jak rodzinę. Ale i blondynka potrafiła zmiękczyć jego twarde serce.Co go strasznie zdziwiło.,,Czemu gdy widział łzy, strach czy przerażenie czuł się z tym źle?" zastanawiał się.Nigdy nie miał problemu ze skrzywdzeniem kobiety.Choć ich nie bił to jednak potrafił zastraszyć je wystarczająco by się go bały i nigdy potem nie miał wyrzutów z tego powodu.A teraz właśnie je miał. Wkurzało go to.I choć jeszcze chwilę temu chciał dać jej nauczkę za akcję z motorem to teraz najzwyczajniej ją puścił.Kiedy wyszła uderzył z całej siły pięścią w ścianę.,,I coś imbecylu zrobił?Czemu zachowujesz się przy niej jak idiota?"powiedział sam do siebie ma głos. Tym czasem ona pobiegła na górę do pokoju i zaczęła płakać.Kilka minut później ktoś zapukał i bez zaproszenia wszedł. Nie podniosła jednak głowy by sprawdzić kto to.Była przekonana,że to jakaś jej współlokatorka.Dopiero kiedy jakieś silne ramiona ją objęły spojrzała na gościa od razu na jej twarzy zagościł uśmiech a potem przytulił się do niego.
odcinek świetny
akcja z tym że jest facetem i motorem bezcenna
ciekwe czyje to silne ramiona
czekam na new
Te silne ramiona, to na pewno Santosa . Chociaż wolałabym, by były Pabla :*.
ROZDZIAŁ 5


,,RATUNEK I ZAZDROŚĆ"

Wkurzało go to.I choć jeszcze chwilę temu chciał dać jej nauczkę za akcję z motorem to teraz najzwyczajniej ją puścił.Kiedy wyszła uderzył z całej siły pięścią w ścianę.,,I coś imbecylu zrobił?Czemu zachowujesz się przy niej jak idiota?"powiedział sam do siebie ma głos. Tym czasem ona pobiegła na górę do pokoju i zaczęła płakać.Kilka minut później ktoś zapukał i bez zaproszenia wszedł. Nie podniosła jednak głowy by sprawdzić kto to.Była przekonana,że to jakaś jej współlokatorka.Dopiero kiedy jakieś silne ramiona ją objęły spojrzała na gościa od razu na jej twarzy zagościł uśmiech a potem przytuliła się do niego.To był Santos przygarnął ja w swoje ramiona i głaskał po głowie kiedy się trochę uspokoiła zapytał;
-Karen czy ten twój chłopak cie bije?
Spojrzała na niego zdziwiona.I dopiero po sekundzie uświadomiła sobie czemu on myśli iż Pablo to jej facet by rozwiać jego wątpliwości szybko powiedziała;
- Nie Santos. On ani mnie nie bije a tym bardziej nie jest moim facetem.
- No ale powiedział...
- Żartował. Poza tym czy ty uważasz , że ja chodziła bym z kimś takim ?Widziałeś jak on wygląda.Ubiera się jak gangster ,ma tatuaże do tego jest chamski i nie wychowany oraz dużo starszy ode mnie to nie facet dla mnie.
- Może i masz rację no ale wyglądało...
- Wyglądało ale jest inaczej.
- Ok jasne. A czy ze mną byś się umówiła ?
Nie znała go jeszcze za dobrze ale wzbudził w niej zaufanie , do tego był przystojny i miły. ,,Wiec czemu by miała się z nim nie umówić?" pomyślała.Uśmiechnęła się do niego i powiedziała;
- Jasne czemu nie.
Potem rozmawiali jeszcze bardzo długo na koniec umówili się na imprezę do nowo otwartej dyskoteki w dniu Walentynek.Co prawda nie byli parą ale Santi był jej zdaniem lepszym towarzystwem niż Juan.Do dnia spotkania zostało dwa dni.W tym czasie skupili się na pisaniu referatu.Tym czasem Pablo zajął się swoimi sprawami jednak ciągle nie potrafił zapomnieć akcji w łazience sam nie wiedział czemu ale to nie dawało mu spokoju.Była nawet chwila ,że chciał iść i ja przeprosić.Powstrzymał się jednak bo to nie leżało w jego naturze.Zaczął nawet unikać jej szkoły by jej nie widywać.Wzbudzała w nim emocje na które nie miał wpływu do tego czuł,że przy niej miękł a na to nie mógł sobie pozwolić.Tylko z tego unikania jak ona wciąż siedziała w jego głowie.Gdzie się nie ruszył, co by nie robił wciąż o niej myślał.Wkurzało go to strasznie przez co nie raz wyżył się na niewinnych osobach takich jak Jack czy Ivan.On unikał jej a ona chcąc też wyrzucić go ze swojej głowy modliła się by już nigdy go nie spotkać.Niestety dzień przed dniem Walentego musiała zanieść koleżance z klasy materiały lekcyjne bo tamta chorowała.Zapisała sobie jej adres i po wieczornych zajęciach tanecznych wezwała taksówkę by zawiozła ja na miejsce.Kilka minut później była już na miejscu zapłaciła taksówkarzowi i wysiadła.Rozejrzała się po ulicy i doznała szoku. Kamienica przed która stała była stara wręcz się rozpadała.W około było ciemno i śmierdziało zdziwił ja fakt iż ktoś chodzący do tak drogiej szkoły mieszka w takiej dzielnicy.Spojrzała na kartkę z adresem dla pewności i zaczęła szukać numeru domu.Chodziła już z 10 minut ale nie znalazła.Postanowiła w końcu zadzwonić po taksówkę i wrócić a dopiero jutro przed zajęciami zawieźć je jeszcze raz bo dziś było już zbyt ciemno i późno.Wyjęła telefon i wybrała numer nagle ktoś wyrwał jej komórkę spojrzała na osobnika i się przeraziła.Był od niej wyższy do tego miał groźną minę na domiar złego po chwili pojawiło się jeszcze dwóch. Przestraszona zaczęła cofać się do tylu ale jeden z nich zagrodził jej drogę.
- A dokąd to laluniu ?Nie uciekaj bo ja i moim koledzy chcemy się z tobą zabawić! - powiedział przeciągając językiem po jej szyj.
Wzdrygnęła się z obrzydzenia i już chciała zacząć ucieka całe wtedy ten wysoki złapał ja i przygniótł do ściany.
- Kur.wa nie słyszałaś co powiedział mój ziomal ?Zabawimy się paniusiu!- powiedział wkładając rękę pod jej bluzkę i z agresja łapiąc za jej pierś.
- Nieeee! Ratunku ! - zdążyła krzyknąć nim zakrył jej twarz ręką.
- Morda ! - krzyknął a potem wyciągnął nóż i przystawił jej do gardła.
- Jeszcze raz a podetnę ci gardło a potem i tak się zabawie !
Przytaknęła tylko głową a z jej oczu spływały łzy, strach całkowicie sparaliżował jej ciało.I choć zaczął pchać już rękę pod jej spódnicę stała bez ruchu tak jak kazał.Nie krzyczała tez bo koledzy stali kolo nich jeden się przyglądał macając się po swoich genitaliach a drugi zaś trzymał nóż przy jej gardle na wszelki wypadek.Wysoki brunet zaś zaczynał dobierać się do jej majtek. I wtedy usłyszał;
- Zigi skur.wielu ładnie to tak trzech na jedną? - nie było to jednak przyjacielskie pytanie.
Zigi odwrócił się w stronę z której pochodził głos i powiedział gniewnie;
- Wypier.dalaj z mojej dzielnicy Cygan!
- Twojej ? - zapytał kpiąco a potem dodał.
- Zigi zapamiętaj dzielnica jest moja!A to co się na niej znajduje tez jest moje! Czyli ta lalunia też jest moja! - powiedział podchodząc do nich coraz bliżej pewnym i zdecydowanym krokiem.Na jego widok od razu jej ulżyło.
- Weź mnie kur.wa nie rozśmieszaj bo zaraz i z tobą się zabawie cwelu!
To było jego ostatnie słowo bo po chwili padł na ziemie od uderzenia jakie zadał mu Pablo.Jeden cios a szczeka połamana Zigi zaczął krzyczeć z bólu a Cygan zdjął kaskiet z reki i złapał blondynkę która stała skulona przy ścianie i ruszył w stronę motoru.Kumple Zigiego nawet nie drgnęli oni wiedzieli ,że jeśli tylko spróbują wystartować skończą jak kolega.Brunet posadził Karen na motor dal jej kask potem usiadł sam i na koniec krzyknął;
- Asta la vista cwele ! - i razem odjechali.
Karen trzymała się go kurczowo ze strachu.Nie chodziło o jazdę na motorze ale wciąż miała przed oczami twarze tych debili. Nadal czuła dotyk brudnych rąk Zigiego. Całe jej ciało drżało od płaczu i strachu jaki panował w środku jej ciała.On chociaż nie widział jej łez to czuł ,że płacze. Jego serce coraz bardziej mu się zaciskało dodał gazu by jak najszybciej znaleźć się na miejscu.Nawet nie zapytał dokąd ma jechać sam podjął decyzję i zabrał ją do siebie. Czemu to zrobił?Nie potrafił sobie odpowiedzieć ale poczuł,że tu teraz powinna być.Kiedy dojechali powiedział by zeszła bo są na miejscu ale ona nawet nie drgnęła.Odsunął delikatnie jej splecione ręce zsunął się kawałek i zobaczył ,że śpi.,,Dobra jest zasnąć przy prędkości 200k/h" pomyślał.Wziął ją ostrożnie na ręce i zaniósł do domu. Była leciutka jak piórko a kiedy ułożył ja na pościeli spojrzał na jej twarz była taka spokojna i słodka już chciał pogłaskać ją po policzku. Ale nagle cofną rękę jak oparzony.,,Nie Cygan żadnych kur.wa czułości to taka sama laska jak pozostałe.Nic nie warte ścierwo tyle tylko,że młode." powiedział sam do siebie w myślach.Okrył ją kocem.Sam zdjął kurtkę rzucił na krzesło po czym wziął piwo z lodówki i rzucił się obok niej na łóżko.Próbował obejrzeć coś w telewizji ale nie mógł się skupić bo ciągle zerkał w jej stronę.Przyglądał się jej włosom,bladej ale spokojnej twarzy, smukłym nogom które wstawała z pod koca.Zapragnął ja przytulić , pogłaskać oraz pocałować.Jego ciało znowu ogarnął dziwny niepokój a kiedy się w niego wtuliła serce natychmiast mu przyspieszyło.W brzuchu poczuł coś dziwnego.Nie podobało mu się to ani trochę dlatego też szybko ale delikatnie zsunął ją z siebie i poszedł spać na podłogę.,,Po jaką cholerę ja ci pomogłem?Teraz nie spałbym na podłodze tylko we własnym wyże.Co mnie kur.wa podkusiło by bawić się w bohatera?" zastanawiał się.Za nim zasnął jeszcze długo myślał o niej kręcąc się na nie wygodnej podłodze. A rano kiedy się obudził ona wciąż spała.Poszedł wziąć więc prysznic. W tym czasie Karen się obudziła jeszcze zaspana usiadła na łóżku i się rozejrzała.Widząc,że nie jest ani w szkole ani we własnym domu zaczynała po woli wpadać w panikę szybko jednak ten stan zamienił się w szok kiedy zobaczyła wychodzącego z łazienki bruneta do połowy [url=http://lh5.ggpht.com/_nkw_msfmTkI/SF-oG8peiSI/AAAAAAAAC9M/b9V-GKLEcVM/s512/Poncho%20Herrera%20(1230).jpg]nagiego[/url].Miał na sobie jedynie biały ręcznik opleciony w około jego bioder.Po jego dobrze umięśnionym torsie spływały po woli krople wody.Tatuaże które miał ma prawym ramieniu i przedramieniu teraz idealnie do niego pasowały gdy zobaczyła jego umięśniony biceps.Po raz pierwszy widziała nagiego ...no prawie nagiego mężczyznę i zamiast się wstydzić ona nie potrafiła oderwać od niego wzroku.Co więcej miała ochotę podejść i dotknąć jego umięśnionej klatki piersiowej, przeciągnąć po wyrzeźbionym brzuchu i dotknąć jego mięśni.Był taki seksowny a kiedy odkręcił się do niej tyłem i zobaczyła jego pośladki myślała ze oszaleje.Poczuł jej spojrzenie bo od razu się odwrócił ona zaś szybko schowała twarz w kocu.
- Hej lalka! Jak się spało? - zapytał jak by nic się nie stało.
- Średnio.I nie mów do mnie lalka! - powiedziała jakby nadąsana.
- Extra to ja ci kur.wa ratuje życie i twoje młode dupsko!A ty mi tak odpłacasz fochami !
- Nie prosiłam cię oto! - krzyknęła choć tak naprawdę była mu wdzięczna za to co wczoraj zrobił.
- Ok a więc choć odprowadzę cię do nich i niech cię zerznął jak chcą! - krzyknął wściekły.
Załapał ja za rękę i zaczął ciągnąc w stronę drzwi.Od razu przypomniała sobie sytuacje w łazience szkolnej i zdała sobie sprawę że jest zdolny zrobić jej coś takiego. By tego uniknąć szybko wtuliła się w niego i cicho powiedziała;
- Nie proszę...ja przepraszam.
Pod wpływem jej dotyku i ciepła jakie od niej biło jego mięśnie jeszcze bardziej się napięły.Poczuł jak rośnie w nim podniecenie wraz z szybko bijącym sercem.Ona czuła podobnie uniosła głowę do góry i spojrzała w jego oczy.Jej bliskość i spojrzenie sprawiły,że jego oddech natychmiast przyspieszył.Jeszcze chwila i rzucił by się na nią tak bardzo jej teraz pragnął.Ale szybko się opamiętał i odrywając ja delikatnie od siebie powiedział ;
- Jak chcesz możesz iść do łazienki i się umyć. - jego ton był chłodny.
Nie bardzo rozumiała czemu się tak zachowuje.,,Ok wkurzyła go ale dopiero co o mały włos na by ja pocałował a teraz?Teraz zachowuje się jak nie czule bydle."pomyślała.Jednak bez słowa poszła do łazienki.Zdjęła ubranie ,weszła pod prysznic i kiedy ciepła woda zaczęła spływać po jej ciele namydliła je podśpiewując sobie nawet nie słyszała kiedy wszedł do środka łazienki.Dopiero kiedy ze chciała sięgnąć po szampon krzyknęła;
- Aaaa!Co ty tu robisz ?Pukać nie umiesz? - zapytała zasłaniając się ręcznikiem który złapała zamiast szamponu.
- Ha ha... dobre sobie mam pukać do drzwi własnej łazienki!
- A czemu nie ?Chyba teraz ja tu jestem no nie?
- Posłuchaj dzidzia moja chałupa i nie będę pukał do własnej łazienki bo jakaś dziunia się w niej pluska.A jeśli chodzi o goliznę ...uwierz widziałem nie jedno i nie lepsze. - powiedział na koniec mrugając do niej oczkiem.
Z natury była raczej spokojna ale teraz nie wytrzymała miała dość ,że ją obrażał i jej kobiecość.Zaczęła rzucać w niego czym popadnie. On zaczął robić uniki jednocześnie śmiejąc się z niej.Dopiero kiedy zarobił szamponem w łeb wybiegając z łazienki krzyknął ;
- Dobra laska zrozumiałem przesłanie!
Poszedł prosto do kuchni i zaczął robić śniadanie masując co chwila obolałe miejsce. Kilka minut później pojawiła się w niej tez blondynka.Usiadła naburmuszona i zapytała;
- Czy ty zawsze taki jesteś?
- Jaki ? - zapytał nic nie rozumiejąc.
- Nienormalny.
- Kto jest tu nienormalny lepiej nie będę pokazywał palcem.
- Wkurzasz mnie wiesz ...czepiłeś się mnie jak rzep psiego ogona!Skoro ci się nudzi znajdź sobie DZIUNIĘ! Która nie jest dzieckiem tylko kobietą i jej zatruwaj życie a mi daj oddychać świeżym powietrzem.
- Twierdzisz ,że śmierdzę?
- O Boże czemu ty mnie tak każesz ! - powiedziała wznosząc ręce do góry.
- Pytałem o coś? - zapytał poważnie.
- Tak śmierdzisz,do tego jesteś nienormalny,głupi jak but z lewej nogi i nie rozumiem jakim cudem ludzie się ciebie boją.
- No widzisz ja tez nie rozumiem wielu rzeczy ale jedno wiem na pewno. - powiedział opierając się o blat stołu i zagłębiając swój wzrok w jej spojrzeniu.
- Co takiego?
- Że lecisz na mnie.
- Ooooo! Że co ?!!!Zwariowałeś?
- Nie zapowietrzaj się skarbie bo się udusisz. - rzekł z uśmiechem na twarzy.
- Szampon to chyba za mało na ciebie! - powiedziała łapiąc patelnię.
Zaczęła go ganiać w koło stołu ich dziwna sprzeczka nagle przerodziła się w zabawę bo najpierw ona go ganiała a potem on ją a kiedy ją złapał oboje upadli na podłogę. Teraz on leżał na niej a ona pod nim.Oboje natychmiast spoważnieli Karen spojrzała w jego oczy i nim zdążyła cokolwiek powiedzieć Pablo zatopił swoje usta w jej wargach.Jego ręce zaczęły błądzić po jej smukłych udach.Poczuła rosnące podniecenie przestraszyła się tego i szybko zepchnęła go z siebie.
- Odwieź mnie już do domu... to znaczy do szkoły.
Wstał nie zadowolony z takiego obrotu sprawy bo podobało mi się to co przed chwilą zaszło i chciał więcej.Ale z drugiej strony ucieszył się bo w końcu to było jeszcze dziecko.Bez słowa poszedł się ubrać ona tym czasem usiadła z powrotem przy stole i zaczęła rozmyślać o tym co się wydarzyło.Teraz była już pewna,że choć jest chamski i wkurzający bardzo się jej podoba.Co więcej strasznie ją pociągał i czuła coś do niego.Jednak myśl o tym ile ich dzieli uświadomiła jej,że musi szybko sobie kogoś znaleźć by o nim zapomnieć a jego znowu zacząć unikać.Dziś były Walentynki miała spotkać się z Santosem.Postanowiła tę okazję wykorzystać i jeśli sam Santos nie poprosi ją by z nim była ona zamierzała to zrobić by tylko zapomnieć o Pablu.Kiedy wrócił ubrany od razu wyszli zamknął mieszkanie i kilka minut później byli już w drodze. Teraz jednak był wściekły i to na siebie. Bo ubierając się uświadomił sobie,że ona bardzo mu się podoba i choćby nie wiem jak próbował o niej zapomnieć to nie będzie potrafił. Była dziecinna i wkurzająca ale zarazem kobieca i zadziorna a taka mieszanka podobała się mu bardzo. Strasznie go kręciła przy niej czuł coś innego .Coś specjalnego , dziwnego i nie znanego ale i miłego. Gdy znaleźli się już przed szkołą szybko zsiadła stanęła obok motoru i powiedziała;
- Dzięki za nocleg i uratowanie mnie przed tymi typami. Jednak mimo wszystko mam nadzieję cię już więcej nie spotkać.
- I nawzajem ! – powiedział zły i odjechał na motorze.
A ona wróciła do budynku ze złami w oczach. Owszem sama chciała by więcej się nie spotkali ale kiedy usłyszała,ze i on tego chce zabolało ją to. Wróciła do pokoju i do końca dnia z niego nie wychodziła dopiero wieczorem kiedy miała wyjść z Santim do nowo otwartej dyskoteki.
***********************************
WIECZÓR < DYSKOTEKA ALIBI”
Cały dzień chodził wściekły od rozstania z nią coś go uwierało wręcz w klatce piersiowe.j Dobijało go to ogromnie dlatego wieczorem postanowił się zabawić jak zawsze. Najlepszym miejscem była nowo otwarta dyskoteka.,,Nowe miejsce , nowe laski i odprężenie gotowe. „ pomyślał. Zebrał cała paczkę i pojechali. Tu mógł się zabawić każdy bez względu na wiek czy tez ilość gotówki w portfelu tym bardziej mu się to spodobało. Usiedli przy stolikach i zamówili piwo. W czasie kiedy Erin i Puno się migdalili on rozglądał się za nowy ,,towarem”. Długo szukać nie musiał na parkiecie dojrzał wijącą się jak waż brunetkę o dość sporych walorach w biuście. Dopił piwo i ruszył na podryw nim jednak do niej doszedł zobaczył Karen wchodzącą do środka obejmującą się z gościem ze szkoły. To co poczuł było jak uderzenie pioruna .Nie wiedział czemu ale widok jej klejącej się do niego wkurwił go.Bez namysłu podszedł do nich i wściekły zapytał;
- Śledzisz mnie?
Spojrzała zdziwiona jego widokiem ale i przerażona jego miną. Jednak szybko się opanowała i odparła;
- Ty masz chyba za wysokie mniemanie o sobie. Nie mam co robić tylko śledzić takiego mamuta cofniętego w rozwoju jak ty!
- Nie przeginaj ! – ostrzegł.
- A może to ty mnie śledzisz ?Lecisz na mnie i dlatego! – zapytała
- Ja na ciebie?Dziecinko na ciebie nikt nie poleci bo nie potrafisz być namiętna i nie masz doświadczenia!
Ostatnie zdanie ja wkurzyło złapała więc Santosa za koszulę i powiedziała;
- Stój i patrz jak wygląda namiętność jełopie! – wpiła się w usta bruneta.
Ten przygarnął ją do siebie i całowali się bez opamiętania.By jeszcze bardziej zagrać mu na nerwach zaczęła wkładać rękę pod koszulkę Santosa. Ten jak to nie zobaczy jak się nie wścieknie chwycił ją natychmiast za rękę i od ciągnął od chłopaka.Po czym ruszył z nią w stronę wyjścia.
- Co robisz puść idioto! Puszczaj mówię! – krzyczała na całe gardło.
Ale on miał to gdzieś tym bardziej ,ze muzyka zagłuszała jej słowa. Dopiero kiedy Santos złapał ją za druga rękę przystanął i powiedział ;
- Puść ją lepiej bo za chwilę stracisz zęby!
- nie ! Ona nie ma ochoty z tobą iść nie rozumiesz!
Cygan już chciał rzucić się do niego ale Karen szybko wtuliła się w jego ciało krzycząc;
- Zostaw go !Zostaw …wyjdę z tobą ale go zostaw.
Machnęła do bruneta by poczekał i razem z Pablem wyszła na zewnątrz a jak tylko znaleźli się za dyskoteka na skoczyła na niego.
- Ty jesteś nienormalny ! A gdzie tam nienormalny całkiem ci mózg zeżarło! O co ci do cholery chodzi ?Gdzie się tylko nie spotkamy to się czepiasz …nic ci się nie podoba , wciąż albo mi grozisz albo mnie całujesz a jak nie to … to mnie obrażasz! Czy ty dasz mi wreszcie żyć?
Stał i słuchał jej wyrzutów aż wreszcie podszedł do niej przegarnął do siebie i powiedział;
- Nie dam ci życ bo jesteś moją kobietą!I I nie pozwolę by jakiś siusiumajtek cię obmacywał jasne?
Spojrzała na niego zdziwiona i powiedziała;
- Ty jesteś pojebany jak sto gwoździ bez łebków !Takie żarty zachowaj dla swoich kumpli a ode mnie wara! – rzekła odpychając go od siebie.
Przyciągnął ją z powrotem do siebie.
- Posłuchaj tylko uważnie bo drugi raz nie powtórzę!Nie masz prawa zadawać się ani z tym ani z innym gościem jasne?Jesteś moja i tylko moja !
- A moja babcia miała rogi !Spadaj idioto wracam do środka !
Tym razem nie udało się jej jednak wyrwać pchnął ją pod ścianę i zaczął namiętnie całować. Przez chwile walczyła ale zaraz się poddała zagłębiając się coraz bardziej w jego słodkich namiętnych ustach. Jego ręce wędrowały po jej biuście oraz brzuchu. Poczuła dreszcz podniecenia jeszcze większy niż wtedy w kuchni tym razem jednak zamiast go odepchnąć wyciągnęła mu koszulkę ze spodni i wsunęła pod nią dłonie.Podniecenie miedzy nimi rosło coraz bardziej coś takiego czuła pierwszy raz i podobało się jej to strasznie. Miała ochotę na więcej nie ukrywajmy on tez. Zaczął całować jej szyję na przemian z ustami. Ona suwała po jego plecach paznokciami czując na swoim udzie jak jego podniecenie rośnie coraz bardziej.Sama była nie mniej podniecona niż on. Serca biły im szybko i nie równomiernie i oddechy były przyspieszona o 360 stopni.Namiętnością parującą od nich aż czuć było w powietrzu.Złapał jej udo i zarzucił na swoje biodro po czym zaczął sunąć dłonią po jej udzie w górę szukając jej stringów i wtedy ona ledwo słyszalnym głosem zapytała;
- Chcesz zrobić to tu ?
- A czemu nie ?Zawsze to tu robię. – powiedział jak gdyby nigdy nic.
Te słowa zepsuły wszystko odepchnęła go natychmiast i uderzyła w twarz.
- To rób sobie dalej ale nie ze mną bo ja nie jestem dziwką ! – krzyknęła i zaczęła biec co sił w nogach.
Zaczęło się dziać, a jakie teksty tam padły .
dobrze że ją uratował przed Xigim i kumplami
pocałunek w kuchni romantyczny
ah ta zazdrość
dobrze że zna swoją warość dziwczyna
czekam na rozwój sytuacji
szybko new poprosze
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl
  •