elvirka - Strona główna

Postanowi³am wstawiæ. Ze zmienion± obsad±. Je¶li siê nie spodoba, to najwy¿ej usunê.

Fabu³a:

Cocaina zaczyna³a jako dilerka kokainy, jednak to jej nie wystarcza³o. Chcia³a byæ taka, jak bracia. I... uda³o siê. Dziêki rodzeñstwu z dziewczynki sta³a siê prawdziwym bossem narkotykowym.
Ma 30 lat. Wychowali j± bracia. Ona wychowa³a Aliciê. Jest silna psychicznie - nie miewa chwil s³abo¶ci, nie p³acze nad z³amanymi paznokciami ani biednymi bezdomnymi pieskami - i fizycznie - o tym ju¿ nie jeden siê przekona³. Zdaje sobie sprawê, ¿e aby doj¶æ do celu nie potrzebne s± trupy, a jedynie pieni±dze, strach i seks. Z nadu¿yciem ostatniego, dziêki czemu do d³ugiej listy kochanków mo¿na doliczyæ miêdzy innymi Verdugo, Barmana, Dolara, Kermita i naprawdê wielu innych.
Agata ma plany. Dorobiæ siê (jeszcze bardziej), zem¶ciæ siê, zostawiæ biznes w rêkach jedynych zaufanych osób i wyjechaæ. Wyjechaæ jak najdalej st±d. Tylko co zrobiæ, kiedy jeden z romansów wymyka siê poza idealnie ju¿ u³o¿one plany i kompletnie nie pasuje do jej ¶wiata?


Tomas Carmona


Agata "Cocaina" Sanchez


"Verdugo"


Maria "Mamba"


Carlos "Ciego"

Alicia "Lora"


Arturo "Florida"


Nadia

PROLOG

To mia³ byæ ten ostatni raz. Potem mieli wyjechaæ. Razem… A teraz sta³a nad jego grobem, trzymaj±c w rêce jedn± jedyn± bia³± ró¿ê, wpatruj±c siê w tabliczkê z nieistniej±cym nazwiskiem i po raz kolejny przysiêga³a mu zemstê.
- Oni zap³ac±, za wszystko. Jeszcze zobaczysz… - wyszepta³a, k³ad±c kwiat pod krzy¿em.

Upi³a ³yk whisky i pos³a³a jeszcze jedno uwodzicielskie spojrzenie mê¿czy¼nie przy drugim koñcu baru. Odchylaj±c g³owê do ty³u przesunê³a d³oni± po czarnych lokach, a pó¼niej po mocno wyeksponowanym dekolcie.
- Co o nim wiesz?
- Ten? – Barman spojrza³ w kierunku przystojnego bruneta. – Nie dla ciebie.
Shake opar³ siê ³okciami o bar, podsuwaj±c kobiecie kolejn± szklankê trunku.
- On szuka kogo¶ na ca³e ¿ycie. Do chodzenia na spacery i rodzenia dzieci. Nigdy nie wychodzi st±d z kobiet±.
- Tym lepiej – rzuci³a. Jednym haustem wypi³a alkohol i uda³a siê w stronê drzwi.

Coca siedzia³a na biurku. Mê¿czyzna coraz namiêtniej ca³owa³ jej szyjê, a jego d³onie wêdrowa³y po udach kobiety.
- Ilu mamy ¶wiatków? – zapyta³a, niewzruszona pieszczotami.
- Czterech, ale pewnych…
- A co z tym facetem?
- Ju¿ go nie ma…
- Na pewno? – odsunê³a jego twarz od swojej szyi tak, aby mog³a skierowaæ na niego podejrzliwe spojrzenie.
- Wczoraj. 23:30. Za miastem. Wykonawca: Bebo. P³ywa w oceanie, chcesz zobaczyæ? – zirytowa³ go ton kobiety. Zwa¿aj±c na to, ¿e Kermit nigdy nie nawala³, mog³a mu oszczêdziæ ostatniego pytania.
- Co¶ do przekazania?
- Od Floridy. Tir, tam gdzie zawsze, jutro o 05.00
- Coca! – drzwi Komnaty otworzy³y siê z impetem. – Dokoñczycie pó¼niej.
Go¶æ spojrza³ w stronê mê¿czyzny dopinaj±cego koszulê, po czym ten pospiesznie wyszed³.
- Florida, ile taktu… - zadrwi³a.
- Daruj sobie, mamy wa¿niejsze sprawy.
- No w³a¶nie. Zwariowali¶cie?! Nie zd±¿ê zebraæ ludzi do jutra! Mo¿e trzeba by³o…
- Odwo³ane! S± wa¿niejsze sprawy! – przerwa³ jej. – Mam kapusia. Nie zgadniesz, kto… - na jego twarzy pojawi³ siê cyniczny u¶miech. – Seco.
Rzuci³ na biurko kilka zdjêæ. Jego twarz zdradza³a z³o¶æ, ale te¿ zawód. Poczu³a siê, jakby dosta³a kastetem w twarz. Czy on móg³ byæ zdrajc±?
- To pewne? – zapyta³a po otrz±¶niêciu siê z pierwszego szoku.

Wenus dnia 14:00:20 15-08-13, w ca³o¶ci zmieniany 13 razy


I jestem Przeczyta³am jeszcze raz uwa¿nie prolog i chyba Cocaina i ta kobieta ¿±dna zemsty to dwie ró¿ne osoby? Wydaje mi siê, ¿e Coca zleci³a morderstwo tego mê¿czyzny. Czekam na pierwszy odcinek, bo pomys³ bardzo ciekawy
Zagiê³a¶ mnie. Na to nawet ja nie wpad³am, a sama to pisa³am. W tym przypadku rozwi±zanie jest du¿o prostsze.

A i mam nadziejê, ¿e nikogo nie razi pseudonim g³ównej bohaterki. Chcia³am go nawet zmieniæ na mniej kontrowersyjny, ale mam ju¿ dawno napisane odcinki i nie chce mi siê zmieniaæ, poza tym nie mia³am ¿adnego ciekawego pomys³u.
Kombinujê, kombinujê, ale nic sensownego nie mogê wymy¶liæ Poczekam na pierwsze odcinki, mo¿e wtedy rozwi±zanie mi za¶wita
Pseudonim bardzo dobry, taki typowy dla tego spo³eczeñstwa


Odcinek 1

- Tu masz dowód. - Mê¿czyzna rzuci³ kilka zdjêæ na biurko.
Spojrza³a na plik fotografii. Br±zowe cyferki w rogu sugerowa³y, ¿e ka¿da pochodzi³a z innego dnia. Ostatnia zosta³a zrobiona kilka dni przed feraln± akcj±. Ka¿da przedstawia³a wchodz±cego lub wychodz±cego z posterunku policji mê¿czyznê – Soco.
- Nie – zaprzeczy³a stanowczo.
- Co nie?! Mówi³a¶, ¿e mamy kapusia! Popatrz, kto nim jest! – Florida podniós³ g³os. Ca³y swój zawód przela³ w krzyk.
- Nie. – Coca nadal zachowywa³a spokój. – Nie on.
- A masz jaki¶ inny pomys³?! Patrz! – Nerwowym ruchem chwyci³ zdjêcia i podsun±³ jej pod oczy. – Trzeba go jak najszybciej sprz±tn±æ!
- Zamknij siê! To nie jest dowód! – odkrzyknê³a, wyrywaj±c mê¿czy¼nie obrazy i rzucaj±c gdzie¶ w k±t pomieszczenia. – Nie ufasz nawet jemu? Wiêc kogo jeste¶ pewny?
- Nikogo.
- ¦wietnie! Pozb±d¼ siê te¿ mnie. I Mamby.
Uda³o siê. Z satysfakcj± patrzy³a na osi±gniêty cel. Uspokoi³ siê. Usiad³ na krze¶le przy biurku.
- Dobrze wiesz, ¿e on by tego nie zrobi³.
- By³ u psów. Nie by³ wzywany.
- No dobra, ale tam jest te¿ wiêzienie. – Coca zsunê³a siê z blatu i usiad³a naprzeciw brata.
- W którym nie siedzi nikt, kogo Soco móg³by znaæ! Sprawdzi³em.
- Pomy¶l… Móg³by to zrobiæ mnie albo tobie, ale nie Zorro. Byli jak bracia. – Na si³ê chcia³a wybroniæ przyjaciela. Nie mog³a znie¶æ utraty drugiej osoby, której ufa³a.
- Nie, Coca! Zorro by³ NASZYM bratem. Nie jego.
- Dobrze. Chcê go sprawdziæ… Daj mi kilka dni. Odwo³aj tira i… resztê. Je¶li to prawda, ca³y posterunek ju¿ wie, co siê na nich szykuje. Porozmawiam z Carlosem.
- Masz trzy dni. Tylko trzy. A z Carlosowi ja powiem. Wy siê tylko pobijecie.

Po raz pierwszy w ¿yciu biega³a. W dresie, sportowych butach i z w³osami spiêtymi w kucyk. Omiata³a szybkim, ale uwa¿nym spojrzeniem ludzi spiesz±cych siê do pracy, siedz±cych na ³aweczkach z lodami w rêku i wyprowadzaj±cych swoje czworono¿ne pociechy na poranny spacer.
- Au! – Coca skrzywi³a siê z bólu, upadaj±c na trawê.
- Wszystko w porz±dku? – zapyta³ brunet miêkkim, mi³ym g³osem .
- Biega³am i chyba skrêci³am kostkê. W dodatku prawie na pana wpad³am. Przepraszam – powiedzia³a zawstydzona, dotykaj±c bol±cego miejsca.
- Proszê mi pokazaæ… - Mê¿czyzna delikatnie dotkn±³ jej nogi.
- Aaa… - jêknê³a, chwytaj±c jego rêkê. – Boli! – poskar¿y³a siê, podnosz±c wzrok na jego twarz.
Mê¿czyzna westchn±³, równie¿ podnosz±c g³owê. Sk±d¶ zna³ tê kobietê. Mia³ wra¿enie, ¿e ju¿ siê spotkali. Jednak w tamtej chwili nie chcia³ siê nad tym zastanawiaæ.
- Da pani radê i¶æ?
Agata pokrêci³a przecz±co g³ow±, ukazuj±c zbola³y wyraz twarzy.
- No i co ja z pani± zrobiê? – westchn±³. – Podprowadzê pani± do mojego mieszkania. To tu, na pierwszym piêtrze. – Wskaza³ na ¿ó³ty, czterokondygnacyjny blok zaledwie kilka metrów dalej. – Tam co¶ poradzimy. – U¶miechn±³ siê, chc±c dodaæ jej otuchy.
- Nie trzeba – zaoponowa³a szybko. – Na pewno siê pan spieszy, a ja poradzê sobie sama.
- Tak, na pewno. – zadrwi³, ³api±c za ³okieæ i ratuj±c przed kolejnym upadkiem kobietê, która w³a¶nie próbowa³a udowodniæ prawdziwo¶æ swoich s³ów, wstaj±c.

- Ja pani± sk±d¶ znam… - zagadn±³, owijaj±c jej kostkê banda¿em elastycznym. Po raz drugi spojrza³ na jej twarz. W dresie, bez loków i mocnego makija¿u, ale to by³a ona. – Wiem… Widzia³em pani± wczoraj w barze.
- Mów mi Agata.
- Tomas.
- Wczoraj w barze… by³am trochê pijana. Nic nie pamiêtam, mam nadziejê, ¿e nie tañczy³am na stole… - U¶miechnê³a siê nie¶mia³o. Wczoraj nie wydawa³ siê zainteresowany. Mia³a nadziejê, ¿e jej nie zapamiêta³ albo chocia¿ nie pozna³.
- Nie – za¶mia³ siê. – Tylko flirtowa³a¶ z barmanem. Teraz powinno byæ dobrze – powiedzia³, kiedy skoñczy³. – Spróbuj siê przej¶æ.
Agata wsta³a z drewnianego krzes³a i utykaj±c dosz³a do drzwi. Mieszkanie by³o tak ma³e, ¿e nawet z³amana noga nie sprawi³aby problemu w poruszaniu siê po nim.
- Dziêkujê. Nie wiem, jak ci siê odwdziêczê. Muszê ju¿ i¶æ.
- Odprowadzê ciê, ale tylko kawa³ek, bo naprawdê zaczynam siê spieszyæ.

Wenus dnia 20:46:12 18-03-13, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Ej no, mo¿e jakie¶ komentarze?

Odcinek 2

- Po co mnie tu ¶ci±gnê³a¶? Zamierzasz mnie zabiæ? – za¿artowa³, rozgl±daj±c siê po starej szopie na obrze¿ach miasta. Odk±d pamiêta³, zawsze s³u¿y³a im do egzekucji. Czasami te¿ jako sala tortur dla Cocainy. Ona lubi³a siê bawiæ w takie rzeczy.
- A mam powód? – u¶miechnê³a siê zadziornie. – Mo¿e pó¼niej. Teraz musimy pogadaæ. Daj spluwê..
Coca wyci±gnê³a rêkê przed siebie. Mê¿czyzna odda³ broñ towarzyszce bez wiêkszego wahania. Kwituj±c to jedynie zaciekawionym, pytaj±cym spojrzeniem. Ufa³ jej. Nie spodziewa³ siê, ¿e go przejrza³a. Spryt. Przez tyle lat udawa³ przyja¼ñ, lojalno¶æ i wystarczy³o mu sprytu, ¿eby sobie z tym poradziæ, ale teraz zabrak³o go ¿eby zorientowaæ siê, co mu grozi.
Siedzia³a na niewysokim murku w do¶æ mêskiej pozycji. Na szeroko rozstawionych kolanach opar³a ³okcie i zaczê³a obracaæ w d³oniach pistolet, pozornie skupiaj±c na nim ca³± uwagê.
- Siadaj.
Mê¿czyzna z odraz± popatrzy³ na drewniane krzes³o. Identyczne jak to u Cocainy. Nie chcia³ nawet my¶leæ, ile razy spoczywa³y na nim zw³oki, albo bici i przetrzymywani ludzie. Nikomu nie chcia³o siê nawet wytrzeæ czerwonych plam krwi. Nie, nie mia³ zamiaru na nim siedzieæ.
- Dziêki, postojê.
- Mam kapusia – rzuci³a jakby bez zainteresowania. Ukradkiem spojrza³a na jego twarz. Nie wyra¿a³ strachu, zdenerwowania, ani ¿adnych innych emocji, które sugerowa³yby, ¿e jest winny.
- Kto?
- Zdziwisz siê – zadrwi³a. Co robi³e¶ ostatnio u psów? – tym razem u¿y³a tonu jak na przyjacielskiej pogawêdce przy grillu.
- Ja? Od dawna nie by³em…
- No popatrz – przerwa³a mu. – Fotomonta¿ Jak my¶lisz, gimp czy photoshop?!
Rzuci³a mê¿czy¼nie w twarz plik zdjêæ, dot±d spokojnie le¿±cych na murku obok niej. Soco podniós³ fotografie. Nie musia³ siê im nawet dok³adnie przygl±daæ. Bez w±tpienia przedstawia³y jego. Nie by³o sensu udawaæ. Wiedzia³a, mia³a dowód. K³amanie rozw¶cieczonej Cocainie by³o niebezpieczne. Nawet dla niego. Wtedy do mê¿czyzny dotar³o, co tu naprawdê robi. Z wra¿enia a¿ usiad³. Ju¿ nie zwraca³ uwagi na historiê miejsca spoczynku. Nogi siê pod nim ugiê³y, wiêc musia³ to zrobiæ.
- Coca, zwariowa³a¶? Ty chyba nie my¶lisz, ¿e… - podniós³ wzrok na stoj±c±, teraz zaledwie kilkadziesi±t centymetrów od niego kobietê.
- Szefowo! – krzyknê³a, wymierzaj±c mu cios luf± jego w³asnego pistoletu. – Tak, zwariowa³am! Wiesz, co robi³am przez ostatni tydzieñ?! Szuka³am czegokolwiek, co da³oby minimaln± w±tpliwo¶æ, ¿e to nie ty! I wiesz, co znalaz³am?! Twojego zaprzyja¼nionego gliniarza, który niby nam pomaga³! Ty chuju... Wszyscy ci ufali¶my! A ty zrobi³e¶ nam ko³o d**y! Przez ciebie nie ¿yje Zorro!
- Coca, uspokój siê… Odwiedza³em brata.
- Có¿ za ironia… Twój brat jest do¶æ daleko – na jej twarzy pojawi³ siê cyniczny u¶miech. To nie wró¿y³o nic dobrego.
- Co zyska³bym, wsypuj±c was?! D³ugi wyrok i zemstê – wasz± i tego psychopaty, Verdugo?! – wsta³.
- Obiecali ci krótszy wyrok, czy mo¿e od pocz±tku by³e¶ po tamtej stronie? – zapyta³a, teraz ju¿ spokojnie patrz±c mu w oczy. – To bez sensu. Masz jedn± jedyn± szansê, ¿eby wszystko powiedzieæ. Co wiedz±, kogo znaj±? Wszystko. A obiecujê, ¿e twojej ¿onie i córce nic siê nie stanie.
- Nic nie wiem. To nie ja…
- Jak chcesz.
Coca na³adowa³a broñ. Powoli unios³a j± w górê i odczeka³a kilka sekund. Zawsze tak robi³a. Czêsto ludzie rozpuszczaj± jêzyk dopiero wtedy, gdy widz± przed sob± ¶mieræ.
- Coca, przysiêgam. Odwiedza³em brata przyrodniego. Niedawno siê o nim dowiedzia³em…
- Daruj sobie – wyszepta³a, naciskaj±c spust.

- Zrobi³a¶ to? – Arturo patrzy³ jak kobieta prostuje w³osy.
Cocaina pokiwa³a tylko g³ow±. Nie mia³a ochoty rozmawiaæ o Soco.
- Przejê³a¶ siê nim.
- Po prostu jestem wkurwiona.
Podszed³, opar³ siê o ogromne lustro, zas³aniaj±c odbicie kobiety.
- Agata, kocha³a¶ go? – zapyta³ bezceremonialnie.
- Kocha³am tylko raz. 15 lat temu. Odsuñ siê.
Dokoñczy³a fryzurê, dobra³a bi¿uteriê i powoli zmierza³a do wyj¶cia, kiedy zatrzyma³a j± Alicia.
- £adnie wygl±dasz… - rzuci³a sarkastycznie – Mog³a¶ chocia¿ zapytaæ.
- Po¿yczy³am siê. Nie by³o ciê, a ja siê spieszê.
- Gdzie idziesz? – zainteresowa³a siê.
- Do baru.
M³odsza siostra spojrza³a na bia³±, prost± minisukienkê z delikatnym wyciêciem zamiast g³êbokiego dekoltu. Coca wygl±da³a ³adnie, ale… jak nie ona. W³a¶ciwie nigdy nie wychodzi³a poza czarny kolor, a jej znakiem rozpoznawczym zawsze by³y czarne skurzane spodnie i bluzka z bardzo g³êbokim dekoltem. Mi³a odmiana, ale Alicia wiedzia³a, ¿e co¶ innego siê za tym kryje.
- Tak? – u¶miechnê³a siê, jeszcze raz lustruj±c siostrê spojrzeniem.
- Dzi¶ jestem grzeczn± dziewczynk±. Dziwne? A jednak…
Coca ju¿ sta³a siê moj± ulubion± bohaterk± Opanowana, rozs±dna i chyba nie jest tak± z³± osob± Sama scenka ze skrêcon± kostk± pokazuje, ¿e Coca jest sympatyczna dla innych. Zdziwi³a mnie ta nie¶mia³o¶æ wobec wybawiciela
Jednak drugi odcinek wskazuje na co¶ zupe³nie sprzecznego- tortury? Uwa¿am, ze torturowanie kogo¶ to du¿o gorsze ni¿ morderstwo, a ludzie, którzy tego dokonuj± s± nienormalni. Ale wracaj±c do sedna... Cocaina jest strasznie przebieg³a- my¶la³am, ze naprawdê broni³a przyjaciela, a okaza³o siê, ze sama postanowi³a siê z nim rozprawiæ. Wydaje mi siê, ¿e ten Soco mówi³ prawdê o przyrodnim bracie.
Cocaina straci³a ukochanego 15 lat wcze¶niej i od tej pory pa³a zemst±. To opowiadanie kojarzy mi siê nieco z La Reina del Sur, a t± telenowelê bardzo lubi³am
Heh, my¶la³am, ¿e tak ciê zniechêci³ 1 odcinek, ¿e nawet bez komentarza uciek³a¶
Coca tak naprawdê bardzo chcia³aby byæ z³± osob±, a tak naprawdê gdzie¶ w ¶rodku niej siedzi kobieta. Skrzywdzona i to niejednokrotnie. A przy Tomasie - chyba nie zdradzê za du¿o - udawa³a, ¿eby zrobiæ wra¿enie.
To jak ta kobieta traktuje ludzi te¿ ma swoje przyczyny. Tortury tu akurat s± czê¶ci± jej "Zawodu". Nie wiem, czy nie powycinam tych scen, bo niektóre s± brutalne, ale tam bêd± sytuacje, kiedy Coca dziêki swoim zabawom du¿o osi±gnie. Po drugie daje jej to poczucie w³adzy, czuje siê kim¶ wa¿niejszym.
Co do Soco - ona naprawdê go broni³a. Mówi³a, ¿e szuka³a dowodów jego niewinno¶ci, ale nie znalaz³a. Bez niej pewnie zgin±³by kilka dni wcze¶niej.
Fajnie, ¿e kojarzy ci siê z czym¶ co lubi³a¶, choæ to przypadek, bo kiedy to pisa³am, emisja siê dopiero zaczê³a. Z tym ukochanym by³o nieco inaczej. Kolejna osoba, która j± skrzywdzi³a.
Jak zwykle za bardzo rozpu¶ci³am jêzyk. Ale chcia³am ci te¿ trochê przybli¿yæ obraz sytuacji.
Przegapi³am ca³kowicie pierwszy odcinek, a opowiadanie jest bardzo fajnie obmy¶lone i zachêcaj±ce
Absolutnie nie wycinaj tych scen! Czytam wiele ksi±¿ek, w których morderstwa i tortury s± na porz±dku dziennym, wiêc dla mnie to ¿aden problem, wrêcz przeciwnie- jeszcze bardziej zachêca mnie to do czytania Po prostu uwa¿am, ¿e osoby, które torturuj± ludzi- choæby nie wiem, jak okrutnych- maj± co¶ nie tak z g³ow±, ale takie fikcyjne scenki lubiê
Swoim komentarzem podsyci³a¶ tylko moj± ciekawosæ, a Coca jest coraz to bardziej tajemnicz± osob± Chcia³am przeczytaæ co¶ o bohaterce maj±cej w³a¶nie takie zajêcie, wiêc to opowiadanie z pewno¶ci± przeczytam od deski do deski
Zobaczê z tymi scenami. Im d³u¿ej je czytam, tym bardziej mam wra¿enie, ¿e s± ¿a³osne, ale ja tak mam zawsze, a wszystkiego nie wytnê
Mo¿e ona jednak ma co¶ z g³ow±? Tak patrz±c na jej zachowanie...
Strasznie siê cieszê, ¿e mam tak± wiern± czytelniczkê. I to zawsze z komentarzem. Jeste¶ wspania³a. Jak co¶ nowego wymy¶lê, to bêdê ciê wykorzystywaæ
Nie no,¿artujê.

Fajny masz podpis. To drugie zdjêcie boskie.
Nie wycinaj ¿adnych scen, przecie¿ bardzo fajnie piszesz Moja polonistka zawsze powtarza, by nie poprawiaæ tego co siê zapisa³o, bo tylko wyjdziemy na tym ¼le
A tak w ogóle to jak± aktorkê wcieli³a¶ do roli Cocainy?
Nie czytam Twojego drugiego opowiadania, bo mam du¿o do nadrabiania i nawet nie mam kiedy siê za to zabraæ. Ale to z pewno¶ci± przeczytam do koñca i nastêpne opowiadania równie¿, o ile bêdê na bie¿±co

Dziêkujê Uwielbiam Agnieszkê i uda³o mi siê wyszukaæ zdjêcia, na których widaæ radosæ, bo Agnieszka znana jest z 'pokerowej twarzy'
Cocaina - Angie Cepeda. To Kolumbijka. Gra³a Fiorellê (2000) i jeszcze w Luz Marii, ale nie wiem kogo, bo tego nie ogl±da³am.
Do drugiego opowiadania ciê nie zmuszam.

No w³a¶nie. Jak ju¿ widzê gdzie¶ jakie¶ zdjêcia Agi to zawsze ta mina pt "zero emocji".
Ah, to Angie Cepeda Kojarzê j± jedynie, ale nie oglada³am ¿adnej z tych telenowel z jej udzia³em Chyba jeszcze w ¿adnym opowiadaniu siê nie pojawi³a

Ona jest z tego znana Ka¿dy inaczej siê koncentruje i nie ka¿dy pokazuje emocje po sobie Aga czasem siê wkurzy i wrzeszczy sama na siebie, ale z regu³y jest opanowana i nawet gdy wygrywa jedynie lekko siê u¶miechnie i zaci¶nie piê¶æ, bo jak powtarza: "Na ¶miech przyjdzie czas po wygranym meczu"
Jak jej nie znasz, zawsze mo¿esz sobie wyobraziæ kogo¶ innego. Tak naprawdê jedyn± aktork± tutaj jestem ja. Zawsze jak wyobra¿am sobie scenê, to my¶lê, jak ja bym to zagra³a.

Zauwa¿y³am, ¿e bardzo interesujesz siê sportem.
Ja ubóstwiam Angelicê Celayê i w ka¿dym opowiadaniu j± sobie wyobra¿am, a tutaj pasuje mi jak ula³ Ale Angie Cepeda pasuje wizualnie do tej roli, a jeszcze kojarzê j± z reklamy El Patron del Mal, gdzie chyba te¿ zagra³a taka kobietê, wiêc jest to mi obojêtne

Sport jest dla mnie ca³ym ¿yciem Moje ¿ycie by³oby bardzo nudne, gdyby nie sport A ty interesujesz siê jak±¶ dyscyplin±?
Tak ogólnie, to ¶rednio. Jak s± jakie¶ mecze, to sprawdzam wyniki. Jedynie siatkówki nigdy nie odpuszczam. Moja wielka mi³o¶æ. Heh, pamiêtam jeszcze za czasów wielkich osi±gniêæ Ma³ysza zawsze wszyscy przed telewizorem siedzieli¶my.
Siatkówka, siatkówka, siatkówka Nie da rady jej nie kochaæ Teraz miliony Polaków siedzi przed telewizorami i ¶ledzi poczynania Justyny
O, w³a¶nie! Justyny te¿ nie odpuszczam. Zawsze ogl±dam jej poczynania i w ogóle lubiê j± jako osobê. Wzbudza sympatiê.
Justyna i Agnieszka to dla mnie wzory do na¶ladowania- obie pracowite, waleczne i ambitne

Kiedy planujesz dodaæ 3 odcinek?
Dwie fantastyczne babki.

A odcinek - nie wiem. Mo¿e nawet dzi¶...
To czekam z niecierpliwo¶ci± na nowy odcinek
ODCINEK 3

Verdugo rozsiad³ siê na skórzanej kanapie ze szklaneczk± whisky w rêku. Patrzy³ na trzy powoli rozbieraj±ce siê przed nim w tañcu m³ode kobiety. Próbowa³ przez chwilê zapomnieæ o Cocainie. Nie by³o to ³atwe. Ka¿da z tych dziewczyn by³a ³adna. Wyzywaj±ce stroje, a w przypadku Loli ju¿ tylko koronkowa, prze¶wituj±ca bielizna idealnie podkre¶la³y walory ich kobieco¶ci. Ale ¿adna nie by³a tak piêkna jak Cocaina. ¯adna z nich nie by³a tak seksowna. ¯adna z nich nie mog³a dorównaæ Cocainie w ³ó¿ku. W³a¶ciwie mia³y tylko jedn± zaletê. Ka¿da z nich kosztowa³a go zaledwie jedn± ¶cie¿kê, podczas gdy ona mog³a wyci±gn±æ od niego wszystko i zmusiæ go do wszystkiego. W dodatku zna³a i nie raz ju¿ wykorzysta³a swój potencja³. Verdugo zdawa³ sobie sprawê, ¿e jego obsesja kiedy¶ go zniszczy. ¯e ONA go zniszczy. Mimo to zapragn±³ j± mieæ teraz przy sobie. To by³o silniejsze od niego. Nie zwracaj±c uwagi na rozpinaj±c± mu koszulê blondynkê, zamieni³ szklankê na telefon i odszuka³ numer Coki.

Siedzia³a na skórzanym barowym krzese³ku, zak³adaj±c lew± nogê na praw± i opieraj±c ³okcie na barze. Proste w³osy opada³y jej na przedramiona, miejscami dotykaj±c blatu. Nieco zniecierpliwiona miesza³a s³omk± w Martini.
- On nigdy nie wychodzi z kobiet±. To nie jest facet na jedn± noc.
- Ze mn± wyjdzie.
- Nie uda ci siê.
- Czy mi siê kiedy¶ nie uda³o? Gdzie on jest? Mówi³e¶, ¿e przyjdzie…
- Przyjdzie… Dla niego siê tak wystroi³a¶? – zapyta³ z pob³a¿liwym u¶miechem, dolewaj±c wódki do drinka przeznaczonego dla zalanego ju¿ w trupa go¶cia 2 miejsca dalej.
W odpowiedzi Cocaina rzuci³a mu tylko gro¼ne spojrzenie i nacisnê³a czerwon± s³uchawkê, kiedy na wy¶wietlaczu telefonu ujrza³a napis: Verdugo.
- Jak idzie? – wypowiedzia³a z naciskiem, jakby chcia³a podkre¶liæ zmianê tematu.
- Dobrze. Mam sporo nowych klientów. W³a¶nie, koñczy mi siê towar. – ¶ciszy³ g³os prawie do szeptu i opar³ siê na blacie, zbli¿aj±c swoj± twarz, do twarzy kobiety.
- Nic nie mam – wycedzi³a konspiracyjnym szeptem. – By³a wsypa. Musieli¶my odwo³aæ tira. Najwcze¶niej w przysz³ym tygodniu.
- Bêdzie ciê¿ko.
Podniós³ siê, wracaj±c do swojego zajêcia.
- Nie odwracaj siê. Idzie. Coca… Wiem, ¿e to nie robi na tobie wra¿enia, ale pamiêtaj, ¿e to dobry cz³owiek.
Nie odpowiedzia³a. Wola³a pu¶ciæ tê uwagê mimo uszu i poczekaæ, a¿ Tomas podejdzie do baru.
- Tequilê, proszê. Agata. Cze¶æ.
- Cze¶æ, Tomas – u¶miechnê³a siê. – Czêsto na siebie wpadamy.
- Ostatnio to ty na mnie wpad³a¶.
- I to do¶æ bole¶nie.
- Ale, jak widzê, ju¿ ci przesz³o – mê¿czyzna spu¶ci³ wzrok na jej stopy, oprawione w wysokie szpilki.
- Tylko dziêki fachowemu opatrunkowi.
- Przechodzi³em kurs pierwszej pomocy.
- Mmm… Lekarz? – zapyta³a, filuternie obgryzaj±c s³omkê.
- Nie. Policjant.

Wenus dnia 1:38:08 24-01-13, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
dubel

Wenus dnia 1:38:34 24-01-13, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Verdugo ma obsesjê na punkcie Cocainy, a ona ma go gdzie¶ On jest jej potrzebny tylko do za³atwiania ró¿nych spraw, a ten nie mo¿e przestaæ o niej my¶leæ
Ciekawi mnie czego Cocaina chce od Tomasa. Upar³a siê na niego, a wiadomo, ¿e jeszcze nic a nic do niego nie czuje. Szybko te¿ j± przesta³a boleæ kostka, skoro ju¿ wysz³a w szpilkach Cocaina ma jaki¶ cel w spotkaniach z Tomasem, ale pewnie fakt, ¿e ten jest policjantem nieco j± zaskoczy³
Tam zaraz czego chce. Spodoba³ siê jej mo¿e po prostu. Od razu jakie¶ intrygi wêszysz Ile¿ to par pozna³o siê w barze, na dyskotece czy jakich¶ innych imprezach.
Heh, jako¶ bêdzie musia³a prze³kn±æ ten zawód, no chyba, ¿e da sobie spokój.
Ale Cocaina jest strasznie natarczywa i te s³owa barmana Wiem, ¿e to nie robi na tobie wra¿enia, ale pamiêtaj, ¿e to dobry cz³owiek.
ODCINEK 4

- Tu mieszkasz? – zapyta³, obrzucaj±c spojrzeniem pomarañczowy blok z numerem 59.
Pokiwa³a g³ow±.
- Dziêkujê, ¿e mnie pan odprowadzi³, panie w³adzo – u¶miechnê³a siê szeroko.
- Nie ma za co. By³o bardzo mi³o. Spacer przy blasku ksiê¿yca, z piêkn± kobiet± – prawie jak randka…
- Randka? – zapyta³a z przekornie. – Spotkali¶my siê przypadkiem, a na ten spacer, to w³a¶ciwie ja ciê wyci±gnê³am. ¯adna randka nie mia³a tutaj miejsca.
- A mo¿e to naprawimy?
- Nie mam obiekcji. – roze¶mia³a siê po raz kolejny. - Powiedz tylko, gdzie i kiedy?
- Jutro o 8? W tej kawiarence, któr± mijali¶my?
- ¦wietnie.
- To… do jutra.
- Cze¶æ – rzuci³a. Sta³a jeszcze chwilê i czekaj±c a¿ mê¿czyzna odejdzie, udawa³a zaabsorbowan± szukaniem kluczy.

- Coca, nie mamy czasu! – Florida coraz bardzie siê denerwowa³.
- Mamy… - odpowiedzia³a lakonicznie, poprawiaj±c oparte na biurku nogi.
- Nie! Nie mamy!
- To te¿ mo¿e byæ prawda – odpar³a ze spokojem, nie odrywaj±c siê od klawiatury telefonu.
- Coca… - wypowiedzia³ bezradnie. Nic go tak nie irytowa³o, jak brak zainteresowania siostry. – Mo¿esz na mnie patrzeæ, kiedy do ciebie mówiê?!
Pokiwa³a przecz±co g³ow±.
- Przegra³abym…
- Co ty tam w³a¶ciwie robisz?!
- Gram sobie… Tobie te¿ polecam. Podobno tetris uspokaja.
- Agata – podj±³ jeszcze jedn± próbê. – Nie mamy kokainy! Rozumiesz?!
- Przecie¿ mówi³am, ¿e mam trochê na magazynie. Daj ludziom i powiedz, ¿eby przetrzymali klientów.
Arturo z w¶ciek³o¶ci± przewróci³ krzes³o, o które dot±d opiera³ d³onie. Po czym, w jeszcze wiêkszej furii wyszarpa³ Cocainie telefon.
- Mia³am 10 poziom, idioto! – wsta³a. Zrezygnowa³a. I tak nie dali by jej spokoju.
- Ch³opie, ale czego ty ode mnie chcesz? Jad± do nas z Brazylii. Bêd± tu za trzy dni. Mam zrobiæ czary-mary, czy sama wyhodowaæ, bo nie rozumiem?
- Id¼ do Verdugo.
- A on zrobi czary-mary, czy wyhoduje, bo te¿ nie ³apiê?
- Wiesz, co? Chyba czas odes³aæ ciê na emeryturê – siedz±cy dot±d w k±cie Ciego wsta³, sil±c siê na cynizm. – Ostatnio masz problemy ze zrozumieniem prostych komunikatów i zrobi³a¶ siê ufna – z wy¿szo¶ci± zaakcentowa³ ostatnie s³owo.
Chodzi³o mu o Soco. Cocaina nie mia³a zamiaru tego przyznawaæ, ale tym razem to Ciego mia³ racjê. On jako jedyny nigdy nie ufa³ zdrajcy. Jednak ta uwaga wreszcie wyprowadzi³a j± z równowagi.
- A wiesz, jaki jest twój problem? – zbli¿y³a siê do brata. – WYDAJE ci siê, ¿e nikomu nie ufasz. A tak naprawdê musisz wierzyæ w lojalno¶æ ka¿dego dilera i ka¿dego æpuna! Bo w ka¿dej chwili starzy którejkolwiek ma³olaty z baru mog± siê dowiedzieæ o jej nocnych imprezkach, a wtedy mo¿esz tylko liczyæ na to, ¿e nie sypnie Barmana, a Barman nas! Wiêc nie ucz mnie, bo siedzia³am w tym, kiedy ty jad³e¶ z butelki – staraj±c siê na nowo uspokoiæ, Coca usiad³a na swoim fotelu i znów wy³o¿y³a nogi na blat.
- Co dowodzi, ¿e ju¿ dawno osi±gnê³a¶ wiek emerytalny.
- Uspokójcie siê! Id¼ do Verdugo – powtórzy³ Florida.
- On te¿ nic nie zrobi.
- Jak siê postarasz, to mo¿e dotr± na jutro… - Carlos znów zabra³ g³os.
- Nie jestem tani± dziwk± i nie mam na imiê Nadia. Sypiam kiedy, gdzie i z kim chcê – teraz to ona mog³a mu rzuciæ cyniczny u¶miech w stronê Ciego.
- Jeste¶ wiêksz± dziwk±…!
- Stul pysk zanim po¿a³ujesz! – nie wytrzyma³a. – I podnie¶ to krzes³o, bo mnie irytuje – doda³a ju¿ spokojnie.
- Nie uciszysz mnie. Widzia³em ciê wczoraj! Z gliniarzem!
- Z gliniarzem…? – Florida by³ szoku. W tej chwili straci³ resztkê cierpliwo¶ci i wiary w Cocainê. Nie przysz³oby mu do g³owy, ¿e ONA mo¿e byæ tak nieostro¿na. – Carlos, wyjd¼.
- Nie.
- Wypierdalaj! Co ty odstawiasz? – wycedzi³, kiedy m³odszy zamkn±³ ju¿ za sob± drzwi.
– Jest m³ody, przystojny, podoba mi siê.
Po tych s³owach szybko wysz³a. W ostatniej chwili go dogoni³a.
- Ciego! – zawo³a³a.
Mê¿czyzna odwróci³ siê automatycznie. Cocaina z zaciêtym u¶miechem wymierzy³a mu bardzo silny cios.
- Ostrzega³am. A wiesz, ¿e prawy sierpowy mam mocny – powiedzia³a, patrz±c na wydobywaj±c± siê z jego nosa krew.
Uwielbiam Cocê! Ta kobieta jest tak inteligentna, a przy tym zabawna... I odwa¿na, tak, zdecydowanie bardziej odwa¿na ni¿ jej bracia. Mo¿e mieæ w przysz³o¶ci problemy z Tomasem, bo ten jest policjantem i z pewno¶ci± dowie siê o jej 'pracy', bo nie w±tpiê, ¿e on jej siê spodoba³. W sumie to ju¿ nie wiem, która Coca jest prawdziwa- tak skromna i nie¶mia³a czy moze ta ostra i czasem brutalna? W ka¿dym razie, ¶wietne zestawienie cech
Ciego oberwa³ od Coci za to, ze nazwa³ j± dziwk±?
Je¶li w moim opowiadaniu widzisz cokolwiek zabawnego to dobrze, bo to zawsze by³a moja piêta Achillesowa.
Tak naprawdê trudno powiedzieæ jaka dok³adnie jest Cocaina. To ³agodniejsze oblicze chowa gdzie¶ g³êboko w sobie i nie dopuszcza go do g³osu. Mo¿e nawet nie wie, ¿e ono istnieje. Pó¼niej siê przekona. Byæ mo¿e gdyby wychowa³a siê tak jak Tomas, nie pozna³aby nawet tego gorszego. Co nie umniejsza faktu, ¿e w tej chwili próbuje siê podlizaæ.
To ostrzejsze oblicze przybra³a w ge¶cie obronnym i tak zosta³o. Bo jej ¿ycie nigdy nie by³o ³atwe, a nie mo¿na wci±¿ p³akaæ. Nie mia³a te¿ nikogo, dla kogo mog³aby byæ mi³a, dobra itd. Poza tym zajmuje siê, czym siê zajmuje, a w tym "zawodzie" nie ma lito¶ci i s³odkich dziewczynek.

A Carlos (Ciego) dosta³ z kilku powodów:
- Za to, ¿e nazwa³ j± dziwk±
- ¯e siê wygada³ o policjancie
- Bo chcia³a go usadziæ.

Znowu za du¿o napisa³am.
Od jutra wracam do szko³y i nie bêdê tak czêsto katowaæ odcinkami.
Wiadomo, ze w tym zawodzie, który wykonuje nie mo¿na byæ s³abym Czekam na jej gor±ce akcje z Tomasem, ale on nie zosta³ wybrany na takiego szpiega do tego baru? Albo nie odpowiadaj, dowiem siê w kolejnych odcinkach

Ja te¿ jutro wracam do szko³y, ale mam nadziejê, ze przynajmniej jeden odcinek na tydzieñ siê pojawi?
Nic ci ju¿ nie zdradzê. Musisz siê wysiliæ i przeczytaæ.
Taki wysi³ek to czysta przyjemno¶æ
No! Mam nadziejê
A wracaj±c do twojego pytania. Odcinki pewnie bêd± pojawiaæ siê z du¿± nieregularno¶ci±, bo to, ¿e s± napisane nie znaczy, ¿e wszystko ju¿ mam gotowe, a czasu niewiele, ale na pewno nie bêdzie jakich¶ ogromnych przerw.
Rozumiem ciê, bo ja pewnie te¿ bêdê wpada³a komentowaæ jedynie w weekendy Niestety, trzeba siê jeszcze pomêczyæ te 5 miesiêcy ze szko³±
5 miesiêcy... a potem nowy rok i od nowa. I tak jeszcze kilka lat, wiêc wakacje specjalnie mnie nie pocieszaj±. A ¿eby by³o ¶mieszniej ka¿dy nastêpny rok jest gorszy.
Ale na to forum znajdê czas, najwy¿ej kosztem zadania z matematyki. Co mi tam...
Pesymistka? Mnie ciesz± wakacjê, ale gdy tak powoli up³ywa tydzieñ po tygodniu to od razu wpadam w lêk, ze nied³ugo szko³a
Matematyka jest fajna, ale to forum zdecydowanie lepsze
Bywam te¿ optymistk±, ale szko³a mnie dobija na tyle, ¿e nie potrafiê Mam dok³adnie takie same odczucia w stosunku do wakacji. ¯yjê sobie przez ponad pó³tora miesi±ca sielance, a potem urodziny i wpadam w panikê, bo to przecie¿ ju¿ koniec
A jak ci pode¶lê Andrzejka to zmienisz zdanie o matematyce..
Jakiego Andrzejka? Ja uwielbiam matematykê, trochê ¿a³ujê, ¿e nie posz³am w tym kierunku, ale trudno siê mówi
Ja te¿ wpadam w panikê po moich urodzinach, ¿e ju¿ nied³ugo koniec wakacji, ale pó¼niej ¿yjê odliczaj±c dni do weekendu/¶wi±t/ferii/wakacji
Andrzejek to mój nauczyciel od matematyki. Chamski, cyniczny, wymaga od uczniów 5 razy wiêcej ni¿ od siebie, bez skrêpowania patrzy sobie dziewczynom tu i ówdzie, je¶li kogo¶ nie lubi, ka¿e mu przez ca³y czas myæ tablicê itd. D³ugo by wymieniaæ. Ale tak ogólnie te¿ lubiê matematykê. Mog³abym i¶æ w ten kierunek, gdyby nie to, ¿e jestem zbyt roztrzepana. Zdarza mi siê tego zapomnieæ, tamto przeoczyæ i pó¼niej wychodzi, co wychodzi. A w jaki kierunek posz³a¶, je¶li mo¿na wiedzieæ?
Ech, jednak 2-dniowy weekend to nie to samo co 2 miesi±ce wakacji
Hahaha, no to masz 'fajnego' nauczyciela Ja mam fajn± babkê
Ja jestem na biol-chemie A ty?
Ja te¿ tak mam, ¿e co¶ przeoczê czy ¼le pododajê Dzisiaj na lekcji tak szybko wszystko wylicza³am, ¿e podzieli³am 12:4 i wysz³o mi 1, a potem siê zastanawia³ co ¼le zrobi³am xD A przez takie g³upoty traci siê mnóstwo punktów na testach.
O Jezu! Za cholerê nie posz³abym na biol-chem Ja jestem dopiero na etapie wyboru szko³y.
Pomy³ki zdarzaj± siê ka¿demu. W sumie - nie wiem, czym to jest spowodowane - tak na próbnych i te¶cie w podstawówce, jak i teraz na próbnych raczej nie pope³niam b³êdów z g³upoty, ale takie codzienne kartkówki czy przy tablicy, to zawsze co¶ ¼le zrobiê. I wtedy pada moje nazwisko z dopiskiem "co ty wyprawiasz? To by³o w podstawówce!" i jeszcze taka zar±bista mina, ale tego nie mo¿na sobie wyobraziæ - trzeba zobaczyæ

EDIT: Kogo masz w avku?

Wenus dnia 20:00:28 01-02-13, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Czemu nie biol-chem? Ja kocham biologiê, chemiê du¿o mniej, ale ujdzie Dla mnie nie ma odpowiedniego profilu, bo chcia³abym byæ na biol-mat-wf A jaki profil Ciê interesuje?

Takie pomy³ki siê najczê¶ciej zdarzaj±, jak chcesz co¶ szybko zapisaæ i nie sprawdzisz
A w avatarze mam biathlonistê Simona Fourcade Uwielbiam tego go¶cia, ma przes³odki u¶miech
Je¶li chemia, to tylko nieorganiczna, a biologii to w ogóle nie lubiê. I nie umiem, ale to ju¿ wina metod nauczania. Ja nie zastanawiam siê na razie nad profilami, bo idê do technikum. Chyba, ¿e siê nie dostanê, ale tu jestem optymistk±, na pewno siê dostanê A gdyby jednak nie... no có¿. Prawdopodobnie wybra³abym profil matematyczny, bo po tym s± studia dla mnie. Po humanie mog³abym i¶æ na prawo, ale jestem za leniwa. A, Bo¿e ¦wiêty, nie zostanê kolejnym psychologiem czy nauczycielk±. To ju¿ dawno stwarza³o sens w Polsce.

On ca³y jest s³odki. Wczoraj siedzia³am chyba z piêæ minut i wgapia³am siê w twój avatar.
Te¿ wolê chemiê nieorganiczn±, ale akurat wa¿niejsza jest organiczna... Ja mam fajn± nauczycielkê od biologii, du¿o sami musimy my¶leæ, uczyæ siê, rozwi±zujemy mnóstwo zadañ i podaje nam wiele ciekawostek Wiele zale¿y od nauczyciela, ja np. w gimnazjum kocha³am polski, a teraz a¿ mi siê ¿yæ nie chcê jak o tym pomy¶lê
A je¶li do technikum to te¿ w kierunku matematycznym?

Simon jest mniej s³awny ni¿ jego brat i mniej doceniany, ale ja go bardziej lubiê Chyba w³a¶nie za te cudowne oczka i przes³odki u¶mieszek Mi³o mi, ¿e Ci siê podoba
Je¶li nauczyciel potrafi zachêciæ do przedmiotu i dobrze go wyt³umaczyæ, to w³a¶ciwie ka¿dy mo¿na polubiæ. Ale je¶li biologia wygl±da tak jak u nas, czyli na lekcji zaczyna od powtórzenia na g³os tematu i... tu siê koñczy lekcja, bo pó¼niej maksymalnie po trzech zdaniach schodzimy kompletnie z tematu (fizyka, polityka, relacje rodzinne, aktualno¶ci, cokolwiek), a po dzwonku s³yszymy: "doczytajcie sobie w domu" i zwykle potem jest kartkówka.
Wybieram siê do Technikum Organizacji Reklamy.

Ja ju¿ go polubi³am, a jeszcze go nie widzia³am w akcji Nie jestem tak wszechstronna w sporcie jak ty, wiêc ich nie znam. Choæ jego brata kojarzê. Nie zmieniaj avataru
Na takich lekcjach to nie mo¿na siê ani niczego nauczyæ, ani polubiæ tego przedmiotu. Nauczyciel musi umieæ przekazaæ wiedzê
Organizacja Reklam? Bardzo fajny kierunek i przyznam, ¿e pierwszy raz o nim s³yszê

Na razie nie zamierzam zmieniaæ, aczkolwiek mam kilka pikantniejszych jego zdjêæ To, ¿e kojarzysz Martin'a to i tak sukces, bo biathlon w Polsce jest niezbyt popularny
Wiesz, jak biologii nienawidzê, tak fizykê lubiê, a nauczycielka ta sama. No chyba, ¿e to ja jestem tak specyficzna. Nauczyciel musi najpierw posiadaæ wiedzê, a dopiero pó¼niej j± przekazaæ, bo czasami jak nam biologica zadaje pytanie, to mam wra¿enie, ¿e sama nie zna odpowiedzi, a jak kto¶ j± o co¶ zapyta, to ju¿ w ogóle.
Te¿ mi siê wydaje ciekawym kierunkiem. Najwy¿ej zmieniê zdanie po maturze hehe. ¯artujê. W sumie chyba rzeczywi¶cie nie jest to rozpowszechniony kierunek - tym lepiej. Mniejsza konkurencja
Bathlon wcale nie jest popularny w naszym kraju. Co prawda mam tylko podstawowe kana³y w telewizji, ale na tych, teraz ju¿ 19 kana³ach nigdy nie spotka³am siê z ¿adn± relacj± z tego sportu. Nawet w Sporcie o tym nie mówi±, no chyba, ¿e akurat jak nie ogl±dam. Jakby zapytaæ ludzi na ulicy, to pewnie by nie wiedzieli, co to jest.
Mo¿e po prostu lepiej prowadzi fizykê ni¿ biologiê Ja mia³am jedn± nauczycielkê od 3 przedmiotów- biologia, chemia i geografia. Z tych 3 to lubi³am tylko biologiê, a geografii nie trawi³am Czasem nauczyciele robi± kilka przedmiotów, a tak naprawdê to potrafi± prowadziæ tylko jeden...
Mniejsza konkurencja to tylko plus Ja chcê i¶æ na medycynê, ale je¶li ju¿ mia³abym wybraæ specjalizacjê to raczej tak±, która jest rzadko wybierana W³a¶nie ten Twój kierunek jest chyba do¶æ nowoczesny, wiêc po tym powinna¶ mieæ bardzo fajn± pracê
Biathlon leci jedynie na Eurosporcie, od czasu do czasu na TVP Sport. To by³ sport popularny za czasów Tomka Sikory, kiedy prowadzi³ w klasyfikacji generalnej to nawet Tvp2 pokazywa³o... Szkoda, bo nasze dziewczyny nie s± takie s³abe i zas³uguj± na to, by je pokazywaæ. A u facetów jest na kogo popatrzeæ...
Nie, tak samo prowadzi. Ona siê akurat nie nadaje do niczego.
Wiadomo, ¿e akurat na rynku pracy konkurencja nie jest po¿±dana. Akurat na medycynie nie jest chyba tak ¼le, bo to trudny kierunek i nie ma tych pata³achów tylu, co psychologów czy pedagogów.
A tak. Masz racjê. Za czasów Sikory lecia³o na TVP. Ale te czasy szybko, je¶li w ogóle, nie wróc±. Heh, a wiesz, co mnie najbardziej wkurza? Jak jest na kogo popatrzeæ, to go ca³y czas z daleka pokazuj±
Dobra. Cocaina powraca!

ODCINEK 5

- Agata, nie widzia³a¶ mojej czarnej bluzki?! Tej w paski?! Agata! – nie s³ysz±c odpowiedzi, zawo³a³a po raz kolejny
- Nadii zapytaj! –odkrzyknê³a na odczepnego.
- Ju¿ pyta³am.
Z rezygnacj± zamknê³a szafê i zamierza³a zej¶æ na dó³, jednak w po³owie schodów jej uwagê przyku³a siostra.
- O, nie! Nie, nie, nie! Nie ta! Oddawaj – wysycza³a, patrz±c w dó³. – Zawsze ci pozwala³am chodziæ w moich ciuchach, ale to nie mo¿e kolidowaæ ze mn±.
- Gdzie siê wybierasz? – zapyta³a, przeci±gaj±c prostownic± po czarnych pasmach.
- Z dziewczynami. Agata, proszê ciê… - Alicia poczê³a traciæ cierpliwo¶æ. – Potrzebujê jej. Muszê ³adnie wygl±daæ.
- Ja te¿… Masz ca³± szafê – zauwa¿y³a Cocaina.
- No to sobie któr±¶ wybierz, ale oddaj mi tê.
- Inne s± za ciasne – odpowiedzia³a, nie wykazuj±c krzty zainteresowania.
- Agata, no… – wydusi³a b³agalnym tonem. – Arturo, powiedz jej co¶.
- Nie bêdziecie siê chyba biæ o bluzkê? – siedz±cy na kanapie mê¿czyzna nawet nie oderwa³ wzroku od telefonu.
- Ma³a, trzymaj, id¼, kup sobie co¶ ³adnego –wepchnê³a Alicii kilka banknotów do rêki – I szerokiego w cyckach, bo znowu siê nie zmieszczê.
Alicia chcia³a jeszcze co¶ powiedzieæ, ale Arturo jej na to nie pozwoli³.
- Id¼. Muszê porozmawiaæ z Agat±.
Chowaj±c prostownicê do kosmetyczki, s³ysza³a trzask zamykanych przez siostrê drzwi i widzia³a w lustrze odbicie opartego o filar mê¿czyzny. Chowa³ komórkê do kieszeni.
- Gdzie idziesz? – upewniwszy siê, ¿e m³odsza siostra ju¿ nie s³yszy, zapyta³ ostrym tonem
- A gdzie mogê i¶æ w ciuchach Alicii?
- Chyba nie z tym psem?
- Ma na imiê Tomas. Jest m³ody, przystojny, podoba mi siê – odwróci³a siê w jego stronê.
- Coca! W co chcesz nas wpakowaæ?! Zapomnia³a¶ o Soco? Przez niego wszystko prze³o¿yli¶my, a teraz tobie zachcia³o siê randek z glinami. Nie masz pojêcia, co o nas wiedz±… Na pewno ju¿ ciê sprawdzi³ – Arturo po raz kolejny zosta³ wyprowadzony z równowagi przez Cocainê..
- Uspokój siê. My¶lisz, ¿e on ka¿d± laskê sprawdza w aktach? Poza tym Agata i Cocaina to dwie ró¿ne osoby. Nikt ich ze sob± nie po³±czy. Wiesz jaka jest zasadnicza ró¿nica miêdzy tob±, a Zorro? On by³ odwa¿niejszy.
- A druga to ta, ¿e on nie ¿yje. By³ taki sam jak ty. Czasami wydawa³o mi siê, ¿e to twój bli¼niak. I ni ¿yje. Chcesz skoñczyæ jak on?
- Przemy¶lê to – rzuci³a, odwróciwszy siê do lustra z niewzruszon± min±. – Przestañ siê mnie czepiaæ. Wiem, co robiê. A ty? Do kogo przed chwil± pisa³e¶?
Nic nie powiedzia³. Nie musia³ – i tak zna³a odpowied¼.
- Te¿ nie wykazujesz siê rozs±dkiem posuwaj±c Mambê. Gdyby Verdugo siê dowiedzia³… - zrobi³a zatroskan± minê.
- Wiesz, ¿e to co innego… - wysycza³.

- Zawsze zabierasz dziewczyny na filmy kryminalne?
- Ej… Przecie¿ to ty go wybra³a¶. Trzeba by³o powiedzieæ, ¿e chcesz i¶æ na komediê romantyczn±.
- Wolê krymina³y. Poza tym w±tek mi³osny te¿ by³.
Szli przez chwilê w±sk± uliczk± w stronê bloku 59. Latarnie o¶wietla³y szary chodnik. Mimo niezbyt pó¼nej pory, samochody nie jecha³y. Ciszê zag³usza³ tylko lekki szelest li¶ci.
- O czym my¶lisz? – zapyta³ Tomas.
- O p³atnych mordercach i policjantkach – u¶miechnê³a siê. – Móg³by¶ siê zakochaæ w przestêpczyni?
- Gdybym wiedzia³, czym siê zajmuje – nie, ale gdybym nie wiedzia³… pewnie tak.
Pytanie zbi³o go z tropu, jednak chcia³ odpowiedzieæ jak najszczerzej.
- I by³by¶ w stanie zrobiæ dla ukochanej tyle, ile ona zrobi³a dla niego?
- Wed³ug mnie na tym w³a¶nie polega mi³o¶æ. Dla osoby, któr± kochasz, jeste¶ wstanie po¶wiêciæ ¿ycie. Z czego siê ¶miejesz?
- Nie wiedzia³am, ¿e w tych czasach faceci maj± tak romantyczne podej¶cie do ¿ycia. A gdyby¶, tak jak Mark, dosta³ wyrok ¶mierci na swoj± narzeczon±?
- Ej. Jestem policjantem, my nie zabijamy ludzi, a ju¿ na pewno nie strzeli³bym do ukochanej.
- Nie strzeli³by¶ do nikogo – zauwa¿y³a.
- Zdziwi³aby¶ siê, ile razy musia³em ju¿ to zrobiæ.
- Zaczynam siê baæ.
Spojrza³a do ty³u, na pomarañczowy budynek.
- Zaprosi³abym ciê do ¶rodka, ale nie wolno mi przyjmowaæ mê¿czyzn wieczorami, a mam wredne s±siadki, które nie zawahaj± siê donie¶æ w³a¶cicielce.
- Spokojnie, na ka¿dego znajdzie siê paragrafik. Wystarczy poprosiæ.
- Ok – odpar³a ze ¶miechem. – Spotkamy siê jeszcze?
- Jasne. Trzeba siê tylko umówiæ.
- To… cze¶æ.
- Cze¶æ.
Cmokn±³ j± na po¿egnanie. Odczeka³a, a¿ mê¿czyzna odejdzie i zadzwoni³a po taksówkê. Jak zawsze wulgarna i niemi³a dyspozytorka triumfalnie poinformowa³a, ¿e ¿ó³ty pojazd pojawi siê najwcze¶niej za pó³ godziny. Nie op³aca³o siê. Wybrawszy drogê na skróty, Cocaina dosz³aby do willi w 20 min.

Sz³a w po¶piechu. Do domu mia³a ju¿ niedaleko. Poprawi³a znów opadniête rami±czko sukienki. Czeka³ j± najgorszy odcinek drogi. Zawsze ba³a siê têdy przechodziæ. Nie trudno by³o naci±æ siê na wygolonych osi³ków, których wola³a unikaæ.
Us³ysza³a krzyki. Dwóch napakowanych mê¿czyzn bi³o siê z jakim¶ trzecim. Walka wygl±da³a na nierówn±. Co teraz? Uciekaæ, czy i¶æ na pomoc – tak, to by³ on! – bratu? Nie potrafi³a podj±æ decyzji. Strach odebra³ jej w³adzê w nogach. Potem zobaczy³a ju¿ tylko b³ysk metalu, prawdopodobnie no¿a i strza³. Poczu³a silny ból w lewym boku. Mê¿czyzna z no¿em w brzuchu osun±³ siê na chodnik. Ona te¿. Ledwo udawa³o jej siê z³apaæ oddech. Dotknê³a obola³ego miejsca. Jej rêka w zastraszaj±cym tempie pokry³a siê czerwon± ciecz±. Zamknê³a oczy i… nic ju¿ nie pamiêta³a.
Nie przepadasz za psychologami, pedagogami i tym podobnymi osobnikami?
W±tpiê, ¿eby który¶ z biathlonistów móg³ dorównaæ Tomkowi. Patrz±c na to, co dzieje siê w polskim mêskim biathlonie to na d³ugie lata mamy oszczêdzone nerwy Tomek to fantastyczny facet, a osiagniêcia mia³, wiadomo nie takie jak Adam czy Justyna, ale by³ takim rodzynkiem w biathlonie W³a¶nie Simona bardzo rzadko pokazuj±, chyba, ze jest z bratem. Pamiêtam, jak jeden z komentatorów opowiada³, ¿e Simon by³ zrozpaczony, kiedy Martin zdoby³ z³oto olimpijskie. Nie dziwiê mu siê, wszedzie tylko Martin i Martin (nie ¿ebym go nie lubi³am, bo on tez jest fajny), a Simon to tak w odstawkê poszed³...

Cocaina come back!
Agata nie¼le siê odstawi³a dla Tomasa Facet musi siê jej naprawdê podobaæ skoro tak siê dla niego stroi. Te jej pytania by³y dziwne, ale Tomas odpowiada³ na nie tak, jakby pyta³a czy lubi kawê Ale Coca dalej brnie w k³amstwa- tym razem nie powiedzia³a mu prawdy o tym, gdzie mieszka. Chocia¿ akurat tutaj siê jej nie dziwiê, bo Arturo móg³by odstraszyæ policjanta
I zakonczenie odcinka mro¿±ce krew w ¿y³ach- Coca postrzelona, a jej brat dosta³ no¿em w bok... Jestem pewna, ¿e Agata z tego wyjdzie, ale byæ mo¿e dojdzie do kolejnego, niespodziewanego, spotkania z Tomasem?
Do zawodu nic nie mam. Niech siê zajmuj±, czym chc±. Po prostu ¶mieszy mnie, ¿e wszystkie muchy lec± na jedno gów*o, a obok stoi wiêksze i wolny, tylko ¿adnej nie chce siê podlecieæ. Ma³o tego. Wszystkie widz±, ¿e ju¿ nie ma miejsca, ale i tak siadaj± naoko³o i czekaj± zdychaj±c z g³odu.
Dobrze, ¿e mieli¶my kogo¶ takiego w sporcie, który w³a¶ciwie nie istnieje w naszym kraju. Czemu on zrezygnowa³, bo siê nie orientujê? I jak tu kochaæ rodzeñstwo... Ja tak mam ca³e ¿ycie, wiêc wiem o co chodzi. Mo¿e siê jeszcze wybije i poka¿e Martinowi.
Do reszty twojego postu siê nie ustosunkujê, bo... nie. Jak siê rozpiszê, to skoñczê na epilogu. Ale nie spotka siê teraz z Tomasem.
Co do tego to siê zgadzam Tak samo, jak obecnie zapanowa³a moda na dziennikarstwo, co i rusz slyszê, jak dziewczyny mówi±, ¿e ida na dziennikarstwo, a przecie¿ ile dziennikarek mo¿e byæ?
Tomek zakoñczy³ karierê, bo by³ ju¿ stary (mia³ 38 lat) i ci±gle chorowa³. Musia³ opuszczaæ wiele startów, bo nie móg³ wyleczyæ przeziêbienia, które potem przesz³o w zapalenie p³uc/oskrzeli itd. Ogólnie to chyba te k³opoty zdrowotne spowodowa³y, ¿e zakoñczy³ karierê.
Marzê o tym, ¿eby w Soczi zdoby³ przynajmniej jeden z³oty medal indywidualnie i pokaza³, ¿e on te¿ jest ¶wietnym biathlonist±

Dobrze, poczekam na nastêpny odcinek A ile planujesz tych odcinków? Mam nadziejê, ¿e bêdzie ich du¿o
To chyba taka lokalna moda - u was. U nas np. wszystkie do niedawna sz³y na technika ¿ywienia, ale to te¿ na zasadzie, jak wszyscy tam, to ja te¿. Chyba nie ma takiego strasznego trendu na dziennikarstwo. Przynajmniej nie w gronie moich znajomych. A przyznam siê, ¿e te¿ KIEDY¦ o tym my¶la³am.
Aha, dziêki za doinformowanie. Jak tak, to faktycznie nie by³o po co siê ju¿ trzymaæ pazurami. Kariera kiedy¶ siê koñczy, ale szkoda go, bo naprawdê by³ dobry.
Wzbudzi³a¶ moj± sympatiê do tego go¶cia. Jakby go mo¿na by³o zobaczyæ na jakim¶ programie NTC, to uprzed¼.

Czekaj, czekaj. Nie mam pojêcia. Jakbym to teraz podzieli³a na odcinki to... sporo. Jestem na etapie wyrzucania co nudniejszych w±tków. Powi±zania rodzinne, w których sama siê pogubi³am (mam tendencjê do kombinowania). Ale to jest jak spaghetti. Chcesz prze³o¿yæ z miski na talerz i poci±gasz za jedn± nitkê, a tu leci wszystko. I wyci±g czê¶æ tak, ¿eby nie potargaæ reszty...
W mojej okolicy to praktycznie co druga dziewczyna chce i¶æ na dziennikarstwo. Ja mieszkam w malutkim miasteczku, wiêc zbyt wiele do wyboru nie mamy
Jasne Tomek jest teraz trenerem dzieciaków i w telewizji w ogóle nie wystêpuje. Ale mo¿e kto¶ kiedy¶ zainteresuje siê i zrobi z nim wywiad

To niech tych odcinków bêdzie jak najwiêcej
Jak nie chcesz, nie odpowiadaj, ale z jakiego miasta jeste¶? To musi byæ gdzie¶ blisko mnie.
Nie wiem czy bêdziesz to miasto kojarzy³a, ale jestem z Gorlic A ty, je¶li mo¿na wiedzieæ?
Kojarzê, kojarzê. Chyba nawet kiedy¶ przeje¿d¿a³am.
Ja jestem ze wsi, która na pewno nic ci nie powie, ale mo¿e kojarzysz My¶lenice.
My¶la³am, ¿e gdzie¶ bli¿ej mieszkasz...
My¶lenice, sk±d¶ kojarzê
Nie wiem czy na tym forum bêdzie kto¶ z moich okolic
Nie podoba mi siê to, ale nie mam pojêcia, jak to przerobiæ, wiêc chyba musi zostaæ.

ODCINEK 6

- Agata! Wstawaj. Musimy jechaæ do szpitala.
Kobieta z trudem otwar³a oczy. O¶lepiaj±ce ¶wiat³o lampki nocnej roz¶wietla³o pokój i zdenerwowan± twarz stoj±cego nad jej ³ó¿kiem Artura. Przetar³a oczy.
- Co…? Po co…? – wymamrota³a z trudem. – Jest ¶rodek nocy…
- Dzwoni³ Carlos. Alicia zosta³a postrzelona, jest w szpitalu. Ubieraj siê.
Minê³a jeszcze chwila, zanim s³owa brata dotar³y do jej umys³u.
- Alicia?! Jak… postrzelona?! Kto! – krzyknê³a zrywaj±c siê z ³ó¿ka.
- Nic nie wiem… - wyszepta³, ¶ciskaj±c coraz mocniej kluczyki od samochodu. – Nie mogê zabroniæ ci tam jechaæ, ale nie zrób czego¶ g³upiego.
Rzuci³a mu pogardliwe spojrzenie. W po¶piechu za³o¿y³a skórzane spodnie i pierwsz± z brzegu, czarn± bluzkê. Kiedy uda³o jej siê zasun±æ zamki czarnych butów na wysokim obcasie, wsunê³a komórkê do kieszeni spodni.
- Pospiesz siê! – krzyknê³a, zbiegaj±c po schodach.
Arturo pod±¿y³ za ni±.

Carlos czeka³ przed wej¶ciem. Zauwa¿ywszy samochód Artura, podszed³ do niego. Nie wiedzia³, jak zareaguje Cocaina, ale nie móg³ siê przed ni± chowaæ. Sta³a przed samochodem, dopalaj±c papierosa. To raczej nie by³ dobry znak. W ka¿dej chwili mog³a wybuchn±æ, co zazwyczaj koñczy³o siê czyj±¶ ¶mierci±.
- Agata… - zacz±³.
Odwróci³a twarz w jego stronê. Widok zakrwawionej bluzy zdenerwowa³ j± jeszcze bardziej. By³a jednak opanowana, co doda³o Carlosowi odwagi.
- Co siê sta³o? – zapyta³a.
- Operuj± j±. Powiedzieli, ¿e nie ma zagro¿enia ¿ycia – obserwuj±c ulgê na twarzy Cocainy, zdecydowa³ siê powiedzieæ resztê. - Jest problem. Dopad³y mnie jakie¶ trzy typy. W³a¶ciwie dwóch, trzeci pilnowa³. On strzeli³. Rzucili siê na mnie, nie widzia³em jej.
- A ty? – Arturo poda³ mu papierosa.
- Dobrze. Mia³em nó¿ – zaci±gn±³ siê dymem. – Jednego za³atwi³em, drugi siê przestraszy³ i uciekli.
- Co z cia³em? – zapyta³a.
- Posprz±tane.
- Kto to by³ i czego chcia³?
- Nie wiem. Naprawdê – doda³ w odpowiedzi na gro¼ne spojrzenie Cocainy.
- Gliny? – kontynuowa³a ¶ledztwo.
- Jeszcze nie byli.
- Udawaj szok. Pó¼niej zastanowimy siê nad wersj± oficjaln± – rzuci³a pet na brukowany parking i przydepnê³a zgrabnym noskiem buta. – Gdzie ona jest?
- Zaprowadzê was.
W szpitalu byli ju¿ policjanci. Jeden pyta³ lekarza o Carlosa Sanchez.
- k***a! - zaklê³a pó³szeptem. – Wracasz przed budynek. Gdyby ciê znale¼li przede mn±, nic nie pamiêtasz. Spotykamy siê rano, u mnie. Nie próbuj nic sam! Ty idziesz ze mn± – szepnê³a do Floridy. – Nic nie wiedzieli¶my.
- Co z Alici±? – zapyta³a mundurowego, wychodz±c zza za³amania korytarza. – Co jej siê sta³o?
- To pañstwa córka? Zosta³a postrzelona. Jest teraz operowana… - powiedzia³ policjant ze wspó³czuciem.
- Jak to postrzelona?! Kto jej to zrobi³?! Jak to mo¿liwe?! Muszê j± zobaczyæ! – zanios³a siê histerycznym p³aczem.
- Proszê siê uspokoiæ. Zna pani Carlosa Sancheza? – odczyta³ nazwisko z notesu.
- Jak to siê sta³o?! Chcê j± zobaczyæ! – pu¶ciwszy pytanie policjanta mimo uszu, nie przestawa³a szlochaæ. Od dziecka by³a dobr± aktork±. Brakowa³o tylko ³ez. Nigdy nie potrafi³a ich wycisn±æ na zawo³anie.
Z sali operacyjnej wyjecha³o szpitalne ³ó¿ko, na którym le¿a³a nieprzytomna Alicia. Na koñcu wyszed³ lekarz. Sprawia³ wra¿enie zmêczonego.
- Wyci±gnêli¶my kulê. Jej ¿yciu nie zagra¿a niebezpieczeñstwo, ale jest w ciê¿kim stanie. Nie wiemy, czy i kiedy siê obudzi. Przewieziemy j± na salê nr 8. Jednak proszê na razie tam nie wchodziæ.
Wcisnê³a twarz klatkê piersiow± Artura, nerwowo ¶ciskaj±c w d³oniach jego koszulê.
- Uspokój siê powoli. Musimy tu poczekaæ – wyszepta³, obejmuj±c j±.
- Nie mogê teraz przestaæ, bo to bêdzie sztuczne. Zabierz mnie st±d – odszepnê³a pomiêdzy rozpaczliwym ³kaniem, korzystaj±c z nieuwagi policjantów. – Muszê i¶æ do Verdugo.
- Po co?
- Dowiem siê, kto to – wymamrota³a w czerwono-czarn± flanelê.
- Ciii…. Wszystko bêdzie dobrze – powiedzia³ na tyle g³o¶no, by tamci mogli us³yszeæ, po czym znów wróci³ do szeptu. – Kto¶ tu musi zostaæ. Sztucznie to dopiero wyjdzie, jak sobie pójdziesz, a ja tu zostanê.
- Przecie¿ i tak od razu siê nie obudzi. Muszê jeszcze znale¼æ Ciego.
- Chod¼. Nic nie jad³a¶.
- Nie chcê! – zaszlocha³a. – Muszê tu byæ…
- Zaraz wrócimy. I tak nie mo¿emy wej¶æ. No chod¼. Do widzenia – rzuci³ w stronê policjantów i podprowadzi³ Cocainê w stronê windy.

Wenus dnia 16:03:29 04-02-13, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Jestem!
Alicia to w koñcu siostra Cocainy czy córka? Dobrze, ¿e jej ¿yciu nic nie zagra¿a, nie mo¿e zgin±æ przez k³opoty Coci i jej braci. W ogóle to Cocaina jest ¶wietn± aktork± Nikt siê nawet nie zorientowa³, ¿e tylko udawa³a rozpacz Ciekawa jestem kto napad³ na Carlosa i postrzeli³ Aliciê...
Siostra. Gliniarz móg³ siê pomyliæ, szczególnie, ¿e jak powszechnie wiadomo za inteligentni to oni nie s±.

Hehe wczoraj wchodzê do szatni, a tam dziewczyny dr± siê "kokaina". W sumie nie wiem, o co chodzi³o, ale roz¶mieszy³o mnie to.

Ogl±da³a¶ mecz przedwczoraj?
W³a¶nie mnie ta pomy³ka zdziwi³a, bo Coca tego nie sprostowa³a
Hahaha, zupe³nie jakby czyta³y ci w my¶lach A one maj± okazjê przeczytaæ Twoje opowiadanie?

Mecz Polska-Irlandia? Ogl±da³am, ogl±da³am A ty?
Mo¿e jej to nie obesz³o. A mo¿e nie chcia³a tego prostowaæ...
Nie, nie czytaj±. Dlatego mnie to rozbawi³o.

Tak, mecz Polska - Irlandia. Ogl±da³am na wyrywki. Nie s±dzi³am, ¿e wygramy, ale mogli¶my chocia¿ zremisowaæ.
Tak siê ¶miesznie z³o¿y³o

Ja s±dzi³am, ¿e mamy szanse na wygran±. Ale có¿ robiæ, kiedy Robert gra od niechcenia i zamiast podawaæ na si³ê próbuje sam strzelac...
aha
ODCINEK 7

Agata stanê³a przed pancernymi drzwiami Komnaty. Popatrzy³a na opartego o kamienn± ¶cianê Carlosa. W czystej, niepoplamionej krwi± bluzie i z umyt± twarz± nie prezentowa³ siê ju¿ tak ¼le. Wygl±da³ na zniecierpliwionego czekaniem.
- Tonto i Gordo ciê nie wpu¶cili? – zapyta³a z satysfakcj±. Przenios³a wzrok na dwóch ochroniarzy. Spojrzeli po sobie zmieszani.
- Bo szefowa zawsze mówi³a…
- Mo¿e dostaniesz premiê, Gordo... Chod¼ – zwróci³a siê do Carlosa.
Popchnê³a mocno ciê¿kie drzwi i wesz³a do ¶rodka, ogl±daj±c siê, czy brat idzie za ni±.
- Jak mi³o, ¿e musia³em tam staæ tyle czasu – zacz±³ wymówki.
- Musia³am jeszcze wpa¶æ do domu.
- My¶lisz, ¿e nie mam ciekawszych rzeczy do roboty?!
- Na przyk³ad? – zapyta³a, krzy¿uj±c rêce na piersiach.
- Dobra. To co powiemy psom?
- Mia³e¶ czas, ¿eby co¶ wymy¶liæ. Nie powiesz chyba, ¿e brak³o ci inwencji twórczej… S±dzisz, ¿e przez ca³e ¿ycie bêdê po Tobie sprz±taæ?
Obesz³a biurko dooko³a, usiad³a i otworzy³a jedn± z trzech szuflad po prawej stronie. Po chwili wyci±gnê³a z niej kilka kartek i roz³o¿y³a je na blacie.
- No. S³ucham… - ponagli³a. – Tak my¶la³am. Nawet siê nie produkuj – powiedzia³a z pogard±, kiedy ten próbowa³ siê odezwaæ. Zawsze tak by³o. Cocaina i Zorro uwa¿ali go za gorszego. W³a¶ciwie nie odgrywa³ wiêkszej roli ni¿ ochroniarze, co doprowadza³o go do sza³u. W koñcu zawsze chcia³ byæ taki jak starszy brat. Budziæ strach… i mieæ ogromn± w³adzê. – Lepiej opowiedz wszystko po kolei. Dok³adnie – doda³a z naciskiem na ostatnie s³owo.
- Wyszed³em z „Tequili”, a oni ju¿ na mnie czekali. Dwóch. Jeden by³ wysoki i napakowany, drugi trochê ni¿szy, ale niewiele. Ten wy¿szy powiedzia³ do tego drugiego „To on”, a potem dosta³em. Broni³em siê, ale ich by³o dwóch – doda³ pospiesznie, obserwuj±c kpi±cy u¶mieszek Agaty. Nie mia³ w±tpliwo¶ci, ¿e poradzi³aby sobie i z trójk± takich osi³ków, jednak on nigdy jej nie dorówna. A mo¿e nie? Mo¿e wyolbrzymia³ jej cechy? – Potem zauwa¿y³em jeszcze jednego. Pilnowa³. Dobrze, ¿e mia³em przy sobie nó¿. Jednego d¼gn±³em i wtedy ten trzeci strzeli³ i krzykn±³, ze uciekaj±. Skurwysyn zostawi³ kumpla na ¶rodku i zdupczy³. Dopiero wtedy zauwa¿y³em Aliciê. Zawo³a³em ch³opaków i sprz±tnêli tamtego, a ja zadzwoni³em po pogotowie. Obudzi³a siê ju¿?
- Nie – powiedzia³a, odruchowo zerkaj±c na wy¶wietlacz telefonu. Arturo by³ z ni±. Gdyby co¶ siê sta³o, zadzwoni³by. Ale komórka niezmiennie milcza³a. – Jako¶ nigdy wcze¶niej siê ni± nie interesowa³e¶ – zauwa¿y³a.
- Mo¿e nie jest moj± siostr± – odgryz³ siê.
- Mo¿e. Mo¿e ty nie jeste¶ moim bratem. S³ysza³e¶ o tym? A wracaj±c do tematu… kto to by³?
- Nie wiem. Nie znam.
Podci±gnê³a brwi wysoko w górê. Mia³a wra¿enie, ze Carlos dobrze zna zarówno swoich napastników jak i powód pobicia. Od dawna nale¿a³a mu siê nauczka. Pewnie nic by z tym nie zrobi³a, gdyby nie Alicia. Nie mog³a odpu¶ciæ jej krzywdy.
- Spróbuj byæ bardziej przekonuj±cy…
- Nie wierzysz mi? A co bym zyska³, ok³amuj±c ciê?
- Ci±gle ³¿esz. Ale niech ci bêdzie. Dobra, niech bêdzie, ¿e ci wierzê. Ale ma³a poprawka. By³o tylko dwóch. Jeden z tob±, drugi pilnowa³. Tamtego nie widzia³e¶, a ten, który ci przy³o¿y³ by³ niski… - Zmru¿y³a oczy, staraj±c siê przywo³aæ w pamiêci obraz poznanego kiedy¶ mê¿czyzny. - …chudy, niepozorny, z w±sem i zakolami. Czarne w³osy, do¶æ jasna cera i odstaj±ce uszy, ale tego akurat nie musia³e¶ zapamiêtaæ.
- Nawet gliniarz nie uwierzy, ¿e jaki¶ kurdupel da³ mi radê.
- Nie bêdzie mia³ z tym problemu, kiedy ciê zobaczy. Teraz chod¼.
- Gdzie?
Popatrzy³a na Ciega jak na idiotê.
- Gdzie chcesz. Po prostu wchodzê, a ty nie zostaniesz tu sam.

Stanê³a przed bram± i poczeka³a, a¿ siê odsunie. Nawet nie spojrza³a na goryli Verduga. Jeden z nich w³a¶nie zawiadamia³ pana o jej przyj¶ciu. Nadal by³a jedyn± osob±, która nie musia³a czekaæ na pozwolenie. Po prostu przychodzi³a i wchodzi³a do ¶rodka. Ze strony w³a¶ciciela willi by³ to wyraz ogromnego zaufania albo, jak czasem s±dzi³a, próba u¶pienia jej czujno¶ci. Nie zamierza³a jednak przestaæ korzystaæ z przywileju. Wesz³a na posesjê, stukaj±c czarnymi szpilkami po kamiennym podje¼dzie, a pó¼niej schodach. Drzwi do samego budynku by³y oczywi¶cie otwarte. Trzasnê³a nimi wymownie, kiedy ju¿ znalaz³a siê w ¶rodku.
- Co siê sta³o, ¿e znów ciê widzê? – zapyta³ Verdugo. Zwróci³ uwagê na jej zaciêty wyraz twarzy. Sugerowa³ z³o¶æ. Na niego. Cocainê trudno by³o rozszyfrowaæ, jednak po tych wszystkich latach trochê j± ju¿ zna³.
Nawet siê nie odezwa³a. Od razu ruszy³a w stronê gabinetu, gdzie zawsze siê spotykali. Nie musia³a siê ogl±daæ. Wiedzia³a, ze mê¿czyzna pójdzie za ni±. Zatrzyma³a siê na ¶rodku pomieszczenia, odwróci³a w stronê towarzysza i za³o¿y³a rêce na piersi.
- Co to mia³o byæ?
- Co? – zapyta³ zdezorientowany.
- Wczorajsza akcja z Ciego. Masz z nim jaki¶ problem? Uwa¿aj, bo teraz mo¿esz mieæ wiêkszy. – U¶miechnê³a siê zaciekle.
- A, to. S³ysza³em, ale nie mia³em z tym nic wspólnego. To nie moi ludzie – zaprzeczy³ stanowczo. Nie k³ama³. Po tylu latach ona te¿ go zna³a. Nawet do¶æ dobrze.
- Nie rób ze mnie idiotki. O co ci chodzi?
- Nic. To nie ja. Chocia¿ nie zaprzeczê, ¿e mu siê nale¿a³o.
- Ale Alicii nie. Dobrze to wiesz. Mo¿e jako¶ udowodnisz swoj± niewinno¶æ?
- Mam ci powiedzieæ, gdzie wczoraj by³ ka¿dy z moich ludzi, nie roz¶mieszaj mnie. – Podszed³ bli¿ej. Prawa rêka Verduga wyl±dowa³a na lewym po¶ladku Agaty.
- Zapomnij. – Z impetem odepchnê³a go od siebie. – Skoro to nie ty, to znajd¼ ich. Chcê mieæ te ³by u siebie. Potem pogadamy. – Nie zmieniaj±c ch³odnego spojrzenia, podesz³a do mê¿czyzny, wbijaj±c delikatnie zêby w jego podbródek. – Jak ich dostanê. – I wysz³a usatysfakcjonowana osi±gniêtym celem.
Moim zdaniem Cocaina ¼le traktuje Carlosa. Ci±gle siê z niego na¶miewa i go lekcewa¿y. Tak nie zachowuje siê siostra. Wiem, ze sprawia jej du¿o k³opotów, ale robi to po to, by zwróciæ na siebie uwagê. Tylko ta rzecz w Cocainie mi siê nie podoba
Ju¿ scena z Verdugo bardzo mi siê podoba³a Widaæ, ze ma nad nim w³adze, facet spe³nia ka¿de jej ¿yczenie. A¿ dziwnie jest sobie wyobra¿aæ Varoniego w takiej roli, bo ja go kojarzê g³ównie z ról facetów dominatorów
Fajnie, ¿e jeste¶.
Nie bêdê broniæ Cocainy, ale chyba nie masz rodzeñstwa No có¿, ka¿dy musi mieæ wady, przynajmniej u mnie.
Ogl±da³a¶ Mas Sabe el Diablo? Tam Varoni do samego koñca nie schowa³ pazurków, ale te¿ sporo by zrobi³ dla Mariny. Ech, babka nie umia³a go wykorzystaæ

A... co ci mówi³am o avatarze?
Mam rodzeñstwo, mam, ale nie by³abym w stanie traktowaæ sióstr z tak± wy¿szo¶ci±
Ja ogl±da³am Varoniego w La casa de al Lado jedynie i tam by³ facetem, co to nie pozwoli sob± manipulowac

A co do avataru, czekam na jakie¶ nowe zdjêcia Simona, ale co¶ nie chce wstawiaæ Ale zaraz zobaczysz inne..
Starsze czy m³odsze?\
Oj, polecam ci MSED. Varoni mia³ ¶wietn± rolê. Zreszt± on zawsze jest ¶wietny. Hierro polubi³am od pierwszego odcinka, a pó¼niej by³o tylko lepiej

Heh, u ciebie ci±gle widzê inne avki i podpisy. Nie da siê znudziæ.
Wszystkie siostry m³odsze A ty masz rodzeñstwo?
Mo¿e kiedy¶ obejrzê, ale obecnie nie mam czasu, bo ogl±dam Otch³añ namiêtno¶ci i seriale zagraniczne, a jeszcze trzeba znale¼æ czas na naukê
No tak, co jaki¶ czas zmieniam i podpis i avatar, ale co poradziæ, kiedy tyle cudownych osób chodzi po ¶wiecie
Mam siostrê i brata, te¿ m³odsi. Niby normalna rodzina, a nie uwierzy³aby¶, co siê u nas potrafi dziaæ Mimo wszystko nasze relacje chyba s± nieco lepsze ni¿ tutaj
Nie chcê potêpiaæ Cocainy, bo bardzo j± polubi³am, ale mog³aby byæ nieco serdeczniejsza w stosunku do brata
Serdeczno¶æ to raczej nie jej domena
Nie no, Coca chyba nie jest a¿ tak 'zepsuta'
Mo¿e nie... a mo¿e bardziej.. zobaczysz
Hej .
Ja to jestem rozgarniêta . Dopiero dos³ownie przed chwileczkê zorientowa³am siê, ¿e to Twoje opowiadanie. Chyba po prostu co¶ mi rzuci³o na oczy, ¿eby tego nie zauwa¿yæ. Zaczê³am nawet je czytaæ, tylko potem ca³kowicie wypad³o mi to z g³owy. No u mnie to normalne . Jak co¶ muszê siê nauczyæ, to jest ok i szybko mi to wychodzi, ale ju¿ jak mam co¶ komu¶ przynie¶æ czy to notatki czy co¶ tam innego, to jak mi siê nie przypomni to tragedia . A ju¿ nie wspominaj±c o imionach, to jest dopiero pora¿ka z mojej strony.
No dobra koñczê tê malutk± dygresjê. Je¿eli chodzi o opowiadanie muszê sobie je przypomnieæ i co¶ tam powiem .
Agu¶, ty tutaj? Nie wiem, jak to siê sta³o, ¿e nie zauwa¿y³am wcze¶niej twojego postu. Jako¶ nie wygl±dasz mi na osobê, której co¶ wypada z g³owy

Dzisiaj sobie to przypomina³am i czytaj±c nasunê³o mi siê jedno pytanie. Dlaczego nikt nie krzyczy, ¿e tu jest tyle literówek? Przecie¿ to nie do pomy¶lenia. Sama nie wiem, jak ja pisa³am. Muszê to lepiej sprawdzaæ.

A teraz kolejny odcinek. Przepraszam za zw³okê. Tak jako¶ wysz³o, w³a¶ciwie nie wiem dlaczego

ODCINEK 8.

- Nigdy nic nie wiecie! Ile chcesz? – Pochyli³a siê nad biurkiem lekarza, ukazuj±c ods³oniête piersi.
- Proszê siê uspokoiæ i nie obra¿aæ mnie. Nie biorê ³apówek. My¶lê, ¿e powinna pani teraz do niej i¶æ. Mo¿e obudziæ siê nawet teraz. – Mê¿czyzna wsun±³ rêce do kieszeni bia³ego kitla. Popatrzy³ na ni± ze zrozumieniem. – Mój zespó³ zrobi³ ju¿ wszystko.
- Ma pan racjê. Pójdê tam. – Spojrza³a w jego spokojn± twarz. Co w tym dziwnego? Pewnie przeprowadza³ takie rozmowy codziennie. Ona robi³a du¿o gorsze rzeczy bez mrugniêcia okiem. Odwróci³a siê powoli i dotknê³a klamki. Podziêkowaæ? Ale za co? Przecie¿ nic nie wiadomo. – Do widzenia – powiedzia³a. Ju¿ na korytarzu opar³a siê o drzwi. Mê¿czyzna przegl±daj±cy swój notes podniós³ g³owê.
- Agata? Co ty tu robisz? Co¶ siê sta³o? – zapyta³, wstawszy z niebieskiego krzese³ka w poczekalni. Schowa³ notes do kieszeni.
- Moja siostra... ¬le z ni± – Cocaina wtuli³a twarz w s³u¿bow± koszulê Tomasa, jednocze¶nie ¿a³uj±c swoich s³ów. Nie powinna ich wypowiadaæ. Lepiej, ¿eby policjant nie interesowa³ siê t± spraw±. Poczu³a delikatny dotyk jego d³oni na w³osach.
- Spokojnie. Co siê sta³o?
- Muszê do niej i¶æ. – Uda³a, ¿e nie us³ysza³a pytania. Jeszcze nie wiedzia³a, co mu powie. Odsunê³a siê powoli. – Muszê i¶æ. Przepraszam. – Otar³a nieistniej±ce ³zy.
- Id¼. Opowiesz, jak bêdziesz mog³a. – Mê¿czyzna popatrzy³a za odchodz±c± znajom±. Nawet nie wiedzia³, ¿e ma siostrê. W ogóle tak ma³o o niej wiedzia³.
Cocaina pospieszy³a na piêtro, gdzie le¿a³a Alicia. Przystanê³a pod sal±. By³o cicho. Kobieta uspokoi³a siê, odk±d wiedzia³a, ¿e ¿yciu Ali nic ju¿ nie grozi, ale to za ma³o. Mia³a nadziejê, ¿e kiedy wejdzie do ¶rodka, zastanie dziewczynê rozmawiaj±c± z Arturem. Jednak ze ¶rodka nie dochodzi³y ¿adne odg³osy. Powoli popchnê³a szpitalne drzwi. Wesz³a i zamknê³a je za sob±, przybieraj±c tradycyjny zimny wyraz twarzy. Florida podniós³ na ni± zmêczony wzrok. Zapomnia³a, ze prawie nie spa³ tej nocy.
- Siedzisz ca³y czas przy tej smarkuli?
- Tak. Bo ciebie tu nie ma. – Powieki same mu siê zamyka³y, ale s³owa siostry skutecznie go dobudzi³y. – Jak mo¿esz j± tak nazywaæ? Nawet teraz?
- Jak? Normalnie. – Prze³knê³a ¶linê. – Sama jest sobie winna. Kto kaza³ jej siê w³óczyæ po nocach? Tylko straci³am dzieñ, a uwierz, ¿e mam sporo roboty. Znajd¼ Kermita. Ma dla ciebie zadanie.
- Nie wierzê, ¿e ani trochê jej nie kochasz. – Pokrêci³ g³ow± z niedowierzaniem. – Przecie¿ jest twoj±…
- Jest moj± siostr± – dokoñczy³a za niego. - Tak jak Carlos. Jego te¿ kocham. – Celowo wypowiedzia³a te s³owa z ironi±. Wiedzia³a, ¿e bratu zdarza siê mieæ chwile s³abo¶ci, ale móg³by chocia¿ postaraæ siê to ukryæ. – Id¼ ju¿.
Kiedy Arturo wyszed³, Coca usiad³a na jego krzese³ku, zamknê³a w swoich d³oniach palce Alicii i opar³a na swoich kciukach czo³o. Westchnê³a ciê¿ko.
- Obud¼ siê, ma³a. Znów bêdziemy rozmawiaæ przed snem i k³óciæ siê o ubrania. I przysiêgam, ¿e nigdy nie nara¿ê ciê na niebezpieczeñstwo. – Podnios³a g³owê. Alicia mia³a taki spokojny wyraz twarzy. Nie wygl±da³a jakby co¶ j± bola³o. Nieprzerwanie spa³a. Cocaina dotknê³a delikatnie jej policzka. – Nie mo¿esz cierpieæ przez to, ¿e ja jestem z³a. Przysiêgam.

Coca siê spieszy³a. Arturo musia³ za³atwiæ poprzedniego dnia parê spraw, a potem spêdzi³ noc przy Alicii. Musia³ wreszcie odpocz±æ, a Ali nie mo¿na by³o spu¶ciæ z oka. Kiedy siê obudzi, kto¶ musi jej wszystko wyt³umaczyæ. Nie mogli ryzykowaæ. W drodze do samochodu usi³owa³a zwi±zaæ niesforne czarne pasma w kucyk. Na podje¼dzie co¶ le¿a³o. Nie wiedzia³a, co to jest, ale z ca³± pewno¶ci± nie powinno tam tego byæ. Beznamiêtnie podesz³a do bramy. Ze zdziwienia a¿ otwar³a usta. Widok pewnie by j± przerazi³, gdyby nie fakt, ¿e widzia³a ju¿ w ¿yciu ró¿ne nieciekawe obrazy. Jeszcze kilka lat temu tak by siê sta³o. Teraz prze¿y³a tylko zdziwienie. Na czerwonej od krwi kostce brukowej le¿a³y dwie odciête g³owy mê¿czyzn. Br±zowe oczy jednego z nich patrzy³y wprost na ni±. Mo¿e jednak minimalnie przerazi³ j± ten widok. Zakrzep³e strugi czerwonej cieczy ¶wiadczy³y, ¿e le¿a³y ju¿ od dawna. Mo¿e nawet od wieczora. Narastaj±ca w¶ciek³o¶æ nie dawa³a siê opanowaæ. Co ci mê¿czy¼ni robili pod jej domem? Zdawa³a sobie sprawê, ¿e za tak psychopatyczny czyn musia³ odpowiadaæ prawdziwy psychopata. Tylko jedna osoba przysz³a jej na my¶l. Chwyci³a telefon. Nie… musia³a za³atwiæ to osobi¶cie.

Z piskiem opon zaparkowa³a pod domem Verduga, omal nie przestawiaj±c wysokiej latarni. Ochroniarze tylko na ni± popatrzyli. Znali Cocainê. Zawsze wpuszczali j± bez mrugniêcia okiem. W³a¶ciciel wili, zainteresowany ha³asem, wyszed³ na taras. Kobieta wysiad³a z samochodu, z rozmachem trzasnê³a drzwiami, a¿ czarny jeep siê zatrz±s³.
- Coca… Jeste¶. Czy to znaczy, ¿e widzia³a¶ ju¿ prezent? – zapyta³ z u¶miechem, choæ wiedzia³, ¿e nie powinien. Chyba jeszcze nigdy nie widzia³ kochanki w takiej furii. Zawsze zimna, opanowana i cyniczna, teraz zmierza³a w jego stronê, a w oczach mia³a ogieñ. Lubi³ w niej ten pazur, kiedy uprawiali seks, w tym wydaniu trochê mniej. Gdyby nie ochrona, mo¿e nawet zacz±³by siê baæ.
- Ochuja³e¶?! – Nie by³a zaskoczona. Wiedzia³a, ¿e to Verdugo jest autorem „prezentu”. To nawet do niego pasowa³o. – Co to, k***a, ma byæ?! – Stanê³a tu¿ przed nim. P³omienie w jej oczach zamieni³y siê w po¿ar hektarów lasów, którego nie mo¿na ugasiæ wylewaj±c trochê wody.
- O co ci chodzi? Nie mów, ze nie podoba ci siê niespodzianka?
- Kim oni s± i co robi± przed moim domem?! – Skrzy¿owa³a rêce na piersiach, wbijaj±c paznokcie w przedramiona. Tak bardzo stara³a siê go nie uderzyæ. Nie mog³a. Pozwala³a sobie na wiele, ale to mog³oby byæ niebezpieczne.
- To ci, którzy pobili twojego nieudolnego brata i postrzelili siostrzyczkê. Mówiê ci, Ciego powinien trochê przypakowaæ. Gdyby¶ zobaczy³a resztê… ty pewnie wykoñczy³aby¶ ich jednym palcem. No, ale prosi³a¶ tylko o g³owy.
Agata przypomnia³a sobie ich ostatni± rozmowê. Doskonale wiedzia³a, ze mê¿czyzna zrozumia³ przeno¶niê. Po prostu chcia³ jej pokazaæ, do czego jest zdolny. Ale tym jej nie zastraszy.
- Ty chuju! – Szybkim, zwinnym ruchem zacisnê³a d³oñ w piê¶æ i wysunê³a j± w stronê twarzy Verduga. Jednak on by³ szybszy. Mocno chwyci³ jej nadgarstek.
- Pos³uchaj, kotku. Robiê dla ciebie, co chcesz. Jestem jak twój pies, który aportuje w zamian za pieszczotê, ale nie przeginaj – wysycza³. Chcesz co¶ jeszcze o nich wiedzieæ? – zapyta³, powracaj±c do normalnego tonu. Poczeka³, a¿ atak furii minie i stopniowo pu¶ci³ rêkê Cocainy.
- Kim oni s±? – zada³a pytanie, rozcieraj±c zdrêtwia³y nadgarstek.
- Mam ci powiedzieæ? Przekonaj mnie.
- Nie mam zamiaru! – krzyknê³a, kiedy mê¿czyzna znikn±³ we wnêtrzu willi. Pod±¿y³a za nim. Stanê³a bardzo blisko niego. – Kim oni s±? – twardo powtórzy³a pytanie prosto do jego ust.
- Dobrze, powiem ci. Jak bêdziesz grzeczna. Albo nie. Jak bêdziesz bardzo niegrzeczna. Bêdziesz? – zapyta³ i nie czekaj±c na odpowied¼, popchn±³ j± na komodê. Robili to na niej tyle razy, ¿e ów zwyk³y, drewniany mebel niemal sta³ siê symbolem ich seksu. Podda³a siê mu. Tylko tak mog³a siê czego¶ dowiedzieæ. Chcia³a mieæ to ju¿ za sob±. Musia³a jechaæ do szpitala. Nie namy¶laj±c siê d³ugo, rozsunê³a rozporek Verduga.

Wenus dnia 20:28:59 01-04-13, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Nie wygl±dam, to co powiesz teraz, jak dopiero dzisiaj przeczytam wszystkie odcinki?
No dobra, z mojej strony to troszkê brak czasu, bo jak ju¿ siê za co¶ biorê to chcê to zrobiæ dobrze, a nie na szybko.
Zmobilizowa³a¶ mnie dzisiaj, aby w koñcu siê za to wzi±æ.

Co do samego opowiadania, to tak:
Bardzo ciekawie "skonstruowana" postaæ g³ównej bohaterki. Skomplikowany charakter to ona ma. Z jednej strony silna, bezkompromisowa, troszkê, a nawet bardzo despotyczna, pewna siebie, niezale¿na i oczywi¶cie ironiczna. Jakby nie patrzeæ to ona prowadzi ca³y ten interes, a ¿e ma pod sob± dwóch braci z pewno¶ci± nie jest jej ³atwo zapanowaæ nad wszystkim, ale siê nie poddaje i walczy. Z drugiej strony widaæ, ¿e przejmuje siê, a nawet kocha swoj± rodzinê i ¿e zrobi wszystko by pom¶ciæ, krzywdê swojej siostry. Co do braci pewnie te¿ by tak zareagowa³a, ale nie mo¿e daæ im poznaæ, ¿e jej na ich zale¿y, bo pewnie uwa¿a, ¿e odbior± to jako jej s³abo¶æ. A wiadomo, ¿e to tylko by jej zaszkodzi³o. Lubi ryzyko, to pewne i jest gotowa na wszystko byle tylko zdobyæ to, co chce. Ale kto w dzisiejszych czasach taki nie jest.

Co do samego stylu opowiadania to operujesz bogatym s³ownictwem i nie robisz powtórzeñ, a to z regu³y jest nagminne w opowiadaniach. Wypowiedzi dialogowe bardzo rozbudowane i co istotne niemonotonne, w stylu: powiedzia³, rzuci³, zapyta³ i koniec. Wa¿ne jest by zawiera³y element opisowy i Tobie siê to udaje. Wypowiedzi bohaterów oddaj± ich charaktery, doskonale operujesz ironi± i sarkazmem. Sam jêzyk barwny, przymiotniki dobrze dobrane do czasowników, nie ma nat³oku zdañ podrzêdnie z³o¿onych, co czasem utrudnia czytanie, a z racji swojej d³ugo¶ci i zawi³o¶ci czêsto traci sens ca³e zdanie. Zrêcznie wplatasz dialogi, co urozmaica akcjê i tre¶æ opowiadania. Unikasz powtarzania pewnych schematów, co zazwyczaj jest trudne.

Co do samej techniki, to faktycznie kilka literówek siê znalaz³o, gdzieniegdzie brak przecinków. Nie trzymasz siê jednej formy wypowiedzi, chodzi mi tutaj o stawiania kropki na koñcu dialogu, czasem jest, a czasem jej nie ma np. " - Tak. Bo ciebie tu nie ma. - ...", " - Mo¿e nie jest moj± siostr± - ...". Z regu³y nie podaje siê kropki po dialogu i wówczas czasownik okre¶laj±cy zaczyna siê ma³± liter±. Dialog zamyka siê kropk±, gdy nie odnosi siê on do konkretnej wypowiedzi, czyli je¿eli nie istnieje nawi±zanie do poprzedniego dialogu. B³êdów ortograficznych nie zauwa¿y³am .

No dobra koñczê, jako ¿e ja nigdy nie by³am dobra w opowiadaniach, rozprawkach i itp. to podziwiam i chylê czo³a. Wybacz tê moj± opiniê, która bardziej dotyczy kompozycji, a nie samej tre¶ci opowiadania. Zazwyczaj jak czytam czyj±¶ pracê, któr± dostajê do sprawdzenia, to czepiam siê o wszystko . Staram siê pomóc, a nie jak najbardziej utrudniæ komu¶ ¿ycie . Mam nadziejê, ¿e nie bêdziesz na mnie z³a za te moje uwagi.
Dobranoc i buziaki.
O, jaki¶ krytyk literacki tu zawita³ To¶ siê rozpisa³a A wiêc czym ja ciê tak zmobilizowa³am, co?
Dziêkujê, ¿e tu zajrza³a¶, naprodukowa³a¶ siê tyle i jeszcze te wszystkie komplementy. Masz racjê, chyba na nic nie zwracam takiej uwagi jak na powtórzenia, bo to mnie zawsze doprowadza do sza³u, kiedy co¶ czytam. Potem ortografy. Przyznajê, ¿e pisz±c to opowiadanie jeszcze nie bardzo wiedzia³am jak siê pisze dialogi, a teraz muszê to poprawiaæ. Nie zawsze da siê wszystko wy³apaæ.
Przez ciebie siedzê i szczerzê siê do laptopa jak kretynka

Wenus dnia 22:04:51 18-03-13, w ca³o¶ci zmieniany 2 razy
Co, co? Gdzie ten krytyk? .
Czym zmobilizowa³a¶? Tyle ju¿ czeka³a¶, ¿e w koñcu czas by³o co¶ napisaæ.
Nie lubiê za bardzo oceniaæ opowiadañ, bo zazwyczaj zawsze mam jakie¶ uwagi. Dlatego tego tutaj nie robiê. Twoje naprawdê jest dobre pod wzglêdem stylistycznym i kompozycyjnym.
Ja siê zawsze do czego¶ przyczepiê, ¿eby¶ widzia³a, ile b³êdów potrafiê znale¼æ w pracach kole¿anek na studiach.
To dobrze, ¿e siê szczerzysz, ale jak to mówi moja mama uwa¿aj tylko wtedy na muchy . Kurde zapomnia³am, ¿e jest zima .
Szczerze mówi±c, nie czeka³am, bo my¶la³am, ¿e zapomnia³a¶ o tym. Ale jak zamierzasz wpadaæ regularnie, to nie mam nic przeciwko
Mo¿esz siê czepiaæ. Ciekawa jestem, co tam wypatrzy³a¶.
Jaka zima? Przecie¿ ju¿ wiosna. Przynajmniej u mnie... mentalnie. Poza tym ja nie mam takich problemów, bo nie hodujê much. A¿ tak zaanga¿owana w ochronê ¶rodowiska nie jestem
Vi nie obiecujê, ale postaram siê zagl±daæ .
Aj, we¼ mi nie przypominaj. Jak ostatnio zobaczy³am tak napisane s³owo: "spowrotem", to w ogóle zw±tpi³am w swoj± inteligencjê i nawet sprawdzi³am jak to siê powinno pisaæ. Normalnie nie mog³am uwierzyæ, ¿e kto¶ takie b³êdy potrafi zrobiæ i to na studiach.
Dobrze, ¿e przynajmniej mentalnie, bo w rzeczywisto¶ci to jeszcze bêdziemy musia³y na wiosnê poczekaæ.
Jak to naszych much nie hodujesz? Co to ma znaczyæ?
Dobra nie robiê offtopu, wracam do nas .
Spowrotem to ja wszêdzie widzê. Kiedy¶ ju¿ nawet w Worda zw±tpi³am i sprawdza³am w s³owniku. Okaza³o siê, ¿e i ja i mój Word mieli¶my racjê, ale naprawdê mo¿na siê zdezorientowaæ.
Nie mów do mnie takich rzeczy. Ja dajê jej czas do koñca tygodnia. Potem wyjdê z suszark± i bêdê topiæ ¶nieg.
A co, masz zamiar siê przykuwaæ do much czy co¶?
Mo¿na, mo¿na zw±tpiæ.
Oj, to musisz mieæ niez³± suszarkê, albo lepiej przed³u¿acz .
Jakby¶ mieszka³a w mie¶cie uzdrowiskowym, gdzie w lato pe³no turystów i nie sposób po mie¶cie siê normalnie poruszaæ, to te¿ by¶ wola³a zimê.
Do much nie, ale o pszczo³y to bym powalczy³a .
Po¿yczê od s±siadów .
Nie s±dzê.
Pozbieram wszystkie, jakie mi siê napatocz± i ci przywlekê. Ule przygotuj .
Dobra, dobra, spêd¼ w takim mie¶cie ponad 17 lat to Ci siê lata odechce .
Chocia¿ niektórzy to stworzeni s± do ciep³ych klimatów .
Dawaj, dawaj Vi, ule ju¿ s±, mamy na uczelni w³asn± pasiekê, tylko w³a¶nie pszczó³ ma³o. Jak siê postarasz, to nawet za³atwiê Ci prawdziwy miodek .
Jak mo¿na nie lubiæ turystów? Ci±gle nowi ludzie. A do t³oku akurat jestem przyzwyczajona i nie przeszkadza mi.
To mo¿e s±siadowi z uli podkradnê, jak na taki szczytny cel . Ty za³atwisz? Ju¿ sobie wyobra¿am, jak wk³adasz g³owê do ula, ¿eby zapytaæ, czy pszczó³ki ju¿ co¶ wyprodukowa³y. A one na to, ¿e paru trutni, w³a¶nie przygotowuj± siê do kolejnej poprawki .
Ja tam jestem aspo³eczna chyba, a nawet na pewno ,
No nie mogê, haha, czy ja "wygl±dam" na Puchatka? .
Cel szczytny, ale czy warto ryzykowaæ ¿ycie, ja nie Monia, tak szybko biec to nie umiem , a pewnie po drodze jeszcze zaliczy³abym wszystkie dziury i ka³u¿e
Ty jeste¶ aspo³eczna? Czy¿by ten termin nabra³ nowego znaczenia?
Kurcze, no nie wiem. Poka¿ zdjêcie twoje i Puchatka, to oceniê. Tylko oba musz± byæ z tych samych lat, bo on te¿ siê zmienia.
Jak siostra wyje¿d¿a, a ja mam wolne, to ca³e 3 dni potrafiê posiedzieæ u siebie i nikogo nie przyjmowaæ. Lubiê jak jestem sama, to chyba siê kwalifikujê
Vi, no i gdzie Ci teraz znajdê Puchatka jak mia³ 25 latek? Masz jaki¶ pomys³?
Ka¿dy czasem musi posiedzieæ sam. To jeszcze nie aspo³ecznik.
Nie wiem. Mo¿e mieæ 45, bêdzie wiarygodniej .
Vi wiesz, ¿e podnosisz moj± samoocenê? .
Ale dosta³am zadanie domowe , dobra jutro poszukam . Kiedy¶ nawet mia³am ksi±¿kê o Kubusiu z obrazkami, pewnie jest jeszcze gdzie¶ w domku, muszê do niej zajrzeæ, a nó¿ znajdê tego 45-latka.
Sk±d masz bajki o starym Kubusiu?
Szczerze to nie wiem, pamiêtam tylko, ¿e te ksi±¿ka jest stara, bo troszkê zniszczona, mo¿e nale¿a³a do mamy. Oj dawno temu je czyta³am.
Jak ksi±¿ka stara, to tym bardziej Kubu¶ m³ody. Chcesz mi pokazaæ jakiego¶ smarkatego mi¶ka i wmówiæ, ¿e to 45-letni Kubu¶. Nie ze mn± takie numery .
Nie mogê, miej lito¶æ .
W ¿yciu mi by to do g³owy nie przysz³o, ale co tam mog³abym próbowaæ, jakby trzeba by³o . Najwy¿ej dorysowa³abym mu parê siwych w±sów, to ju¿ powinno Ciê przekonaæ, w koñcu chwyci³am za kredki, a rysowaæ to ja nie umiem
Byleby¶ tylko miejsc nie pomyli³a, bo ró¿nie mog³oby to wygl±daæ
Postaram siê, ale nic nie obiecujê, nie mam talentu do takich rzeczy, jeszcze rêka mi siê obsunie i ju¿ po sprawie . Ale Puchatek mi to wybaczy, w koñcu dla niego liczy siê miodek, a to mogê mu za³atwiæ.
Natalia, ca³kiem mnie opu¶ci³a¶?
Wracaj, bo nie bêdzie kolejnego odcinka. .
ODCINEK 9.

- Coca? – Arturo nieco siê zmiesza³ widokiem Agaty.
- Co tu robisz? I ty? – doda³a, rzuciwszy gro¼ne spojrzenie Carlosowi, który wszed³ za bratem. – A Alicia?! – Poprawi³a siê na niewygodnym krze¶le, dla zabawy obraca³a w d³oniach Berettê.
- Nadia z ni± zosta³a. Wie, co ma jej przekazaæ.
- za****¶cie! – wykrzyknê³a z udawanym entuzjazmem, upuszczaj±c pistolet na biurko. – Po nim mog³abym siê tego spodziewaæ, ale ty zwykle u¿ywasz mózgu. – Ze z³o¶ci± wbi³a wzrok w Artura.
- Przypominam ci, ¿e mia³a¶ byæ w szpitalu zaraz z rana! – odgryz³ siê. – Jak zwykle nic ciê nie obchodzi!
- Mia³am pewn± sprawê do za³atwienia. Zaraz tam idê.
- Czekaj, musimy pogadaæ. Wszyscy. – Arturo zacisn±³ d³onie na oparciu krzes³a przed biurkiem Cocainy.
- Fakt. Znalaz³oby siê kilka tematów. Carlos, czy nasza kostka brukowa znów jest szara? Wybacz, ze nie powiedzia³am ci, gdzie jest szma*a, mam nadziejê, ze znalaz³e¶? – Z satysfakcj± patrzy³a, jak Ciego chowa zaci¶niête piê¶ci w kieszeniach. Nic nie odpowiedzia³. Ba³ siê jej, jak zwykle. – Pozna³e¶ ich? – zapyta³a, wstaj±c.
- Nie – odburkn±³.
- Uuu, nawet nie wiesz, kto ci mordê obija – zauwa¿y³a ze z³o¶liwym u¶miechem. – Zawsze by³e¶ niedorobiony, a mo¿e to przez te ciemno¶ci. W koñcu od latarni dzieli³o was dobre pó³ metra.
- Cocaina, do¶æ! – Artura ogarnê³a z³o¶æ. Jak zawsze Agata zignorowa³a jego pro¶bê o rozmowê i, jak zwykle, wy¿ywa³a siê na Carlosie.
- Masz racjê – zgodzi³a siê, nie odrywaj±c ¶widruj±cego spojrzenia od Ciega. – Do¶æ. Powiedz wprost, kim jest Ruso i co mu zrobi³e¶? Dobrze siê zastanów, to nie kod PIN, masz tylko jedn± próbê.
- Nie wiem, nie znam go – odpowiedzia³ niewzruszony.
- Nie wiesz… A Negro?
- Te¿ nie znam. – Coraz trudniej przychodzi³o mu opanowanie emocji. Jak do nich dotar³a? Sk±d wiedzia³a?
- B³±d – powiedzia³a lekko, wymierzaj±c bratu cios w brzuch. – Ci±gle wpieprzasz mnie w nowe problemy. My¶lisz, ¿e jak d³ugo bêdê to tolerowaæ, co?!
- Przestañ! – krzykn±³ Florida, patrz±c na zwijaj±cego siê z bólu Carlosa.
- Dopiero jak powie! – odkrzyknê³a. – Chyba ¿e nie powie! – dokoñczy³a i zabrawszy zrêcznym ruchem broñ z blatu, na³adowa³a j± tu¿ nad jego g³ow±.
- Zostaw go. Carlos idzie do Alicii – zasugerowa³ Arturo, g³ow± wskazuj±c mu drzwi.
Ciego chcia³ jeszcze co¶ powiedzieæ, zaprotestowaæ, ale zrezygnowa³, wychwytuj±c ostrzegawcze spojrzenie Floridy. Nie podoba³o mu siê ci±g³e lekcewa¿enie ze strony rodzeñstwa. Nawet nie kryli siê przed nim ze swoimi tajemnicami, a teraz jeszcze Cocaina grzeba³a w jego ¿yciu.
- Ja te¿ w tym siedzê! – Trzasn±³ drzwiami.
Agata i Arturo zostali sami. Kobieta pokaza³a mu d³oni± krzes³o przed biurkiem, sama siadaj±c po przeciwnej stronie. Znów poczê³a obracaæ pistolet w d³oniach.
- Znasz ich? – zapyta³a badawczo.
- Wiem tylko, ¿e to ci z klubu.
- Po co te eufemizmy? To burdel.
- Co oni maj± wspólnego z Carlosem?
- Te¿ chcê wiedzieæ. I dowiem siê. Nawet je¶li po drodze bêdê musia³a zrobiæ z naszego braciszka a¿urow± siatkê. – U¶miechnê³a siê ironicznie. – Oni obili ryj Carlosowi. W³a¶ciwie ich ludzie. Nie wiem, co im zrobi³. Ci±gle muszê po nim sprz±taæ.
- Coca, daj mu szansê. Potrzeba nam kogo¶ na miejsce Zorro, a teraz jeszcze Soco. Na miejsce Soca chyba ju¿ kogo¶ mam.
- Nikomu nie ufam.
- To pewny cz³owiek. Kiedy¶ ju¿ razem pracowali¶my, a potem wyjecha³ do Brazylii. Zajmuje siê tam transportem, ale mo¿emy go awansowaæ.
- Mówi³am ju¿, ze nikomu nie ufam. A Carlos wsypa³by nas, zanim zd±¿y³by cokolwiek zrobiæ.
- Zorro te¿ kiedy¶ w ciebie nie wierzy³, a potem siê dogadali¶cie – próbowa³ j± przekonaæ. Mia³ do¶æ ci±g³ych k³ótni i bójek.
- Ja nie sprawia³am problemów.
- Nie?
- Mia³am 15 lat, a nie 25.
- I nadal nie wiem…
- Co z nasz± zemst±? – przerwa³a mu, zmieniaj±c temat.
- Nie wiem, to ty mia³a¶ zbieraæ materia³y. Wiesz, ¿e niepodobna mi siê sposób w jaki to robisz, ale mam nadziejê, ze chocia¿ co¶ z tego wyjdzie.
- Wyjdzie, mo¿esz byæ pewien. Tylko nie wiem, czy po¿ar to dobry pomys³. Zawsze jest szansa, ¿e kto¶ siê uratuje, a tego nie chcemy, prawda?
- Masz lepszy pomys³? – Arturo nie ukrywa³ zaciekawienia.
- Jeszcze nie wiem. Chyba ¿e… - urwa³a, marszcz±c brwi w zamy¶leniu.
Ciszê przerwa³ d¼wiêk telefonu w kieszeni Agaty. Leniwie wyci±gnê³a komórkê i spojrza³a na wy¶wietlacz, unosz±c brwi. Na pocz±tku nie zamierza³a odbieraæ przekonana, ¿e to Verdugo po raz kolejny chce zaspokoiæ swoje niepohamowane po¿±danie. Jednak, ku jej uciesze, pomyli³a siê.
- Odbierz – ponagli³ Florida.
- Tomas?
- Cze¶æ. Dzwoniê, bo w szpitalu by³a¶ w kiepskim stanie. Pomy¶la³em, ¿e mo¿e chcesz pogadaæ? – rozleg³ siê g³os po drugiej stronie. – Spotkamy siê?
- Nie wiem, czy akurat dzi¶ jestem dobr± towarzyszk±, ale OK – wypowiedzia³a najsmutniejszym tonem, na jaki by³o j± staæ.
- Kawiarnia?
- Nie, nie mam ochoty na miejsca publiczne. Mo¿e mogliby¶my spotkaæ siê u ciebie? - zaproponowa³a z doz± nie¶mia³o¶ci.
- Skoro chcesz...
- Bêdê za pó³ godziny. Muszê koñczyæ, pa. – Nacisnê³a czerwony guzik i spojrza³a wymownie na Artura. – Prawda, ¿e ¶wietnie mi idzie? – U¶miechnê³a siê s³odko.
- Uwa¿aj, dobrze ci radzê, bo wiem, ¿e i tak ciê nie odwiodê od tego pomys³u.
¯eby nie by³o przeczyta³am, ju¿ wcze¶niej teraz tylko muszê sobie przypomnieæ, co tam by³o i napiszê . Dzisiaj wieczorkiem dam znaæ.
Vi oj guzdrzesz siê co¶ z tymi odcinkami .
Nie mia³am zbyt du¿o czasu na opowiadania, ale ju¿ jestem z powrotem i czytam!
Coca jest ch³odna dla otaczaj±cych j± ludzi, ale to tylko potwierdza, ¿e w przesz³o¶ci musia³a zostaæ mocno skrzywdzona. Przy mê¿czyznach stara siê nie okazywaæ s³abo¶ci, ale gdy jest sama albo z siostr± to ju¿ nie jest jej tak ³atwo zgrywaæ twardzielkê Ja bardzo lubiê takie postaci, bo wiadomo, ¿e walcz± o swoje i nie pozwol± sobie wej¶æ na g³owê Jednak nie podoba mi siê sposób, w jaki traktuje brata. W pewnych momentach a¿ mi jest ¿al Carlosa, kiedy raz po raz musi s³uchaæ ironicznych komentarzy siostry albo znosiæ razy. Wiadomo, ze w takich klimatach trzeba byæ twardym i nie okazywaæ w zadnym aspekcie s³abo¶ci, ale nie wszyscy s± w stanie tak skrywaæ uczucia, jak Agata
Teraz pozostaje tylko czekaæ na zemstê Coci oraz jej spotkanie z Tomasem
Nie przejmuj siê, ja te¿ nie mia³am czasu ostatnio na nic. Ale fajnie, ¿e sobie o mnie przypomnia³a¶. Teraz czekam na Twoje opowiadanie, zabieraj siê za pisanie. No, mo¿e nie teraz, po meczu .
Pierwszy odcinek ju¿ mam gotowy, wiêc mo¿e ju¿ jutro wstawiê Ja za to czekam na nowe odcinki!
A mecz jest s³aby w naszym wykonaniu...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl
  •