elvirka - Strona główna

Tradycja wojska polskiego siêga Sielc nad rzek± Ok±, gdy z inicjatywy polskich patriotów przebywaj±cych w ZSRR powo³ano do ¿ycia odrodzone Ludowe Wojsko Polskie. Tradycja LWP by³a wielokrotnie opiewana w ksi±¿kach i filmach, a nawet w jednym i drugim jednocze¶nie. Tak by³o z wielkim dzie³em wybitnego pisarza, dzia³acza pañstwowego Janusza Przymanowskiego. Ten wybitny piewca polsko (ludowo)-radzieckiego braterstwa broni jest autorem najs³ynniejszej ksi±¿ki wojennej PRL, która sta³a siê podstaw± scenariusza filmu pt. “Czterej pancerni i pies”. Po przemianach, jakie mia³y miejsce po 1989 roku, tak w Polsce, jak i w Zwi±zku Radzieckim, otworem stanê³a czê¶æ archiwów pañstwowych. Krok ten, s³uszny ze wszech miar, pozwoli³ poznaæ dalsze losy bohaterów tego wspania³ego filmu.

Przypomnijmy w telegraficznym skrócie.

Akcja filmu koñczy siê w 1945 roku gdzie¶ w górach (chyba w Beskidach) na weselu Janka Kosa i Marusi Aganiok oraz Gustlika Jelenia i Honoratki. Pod wp³ywem weselnej atmosfery Gruzin Grigorij Szaakaszwili o¶wiadcza siê polskiej telegrafistce Lidce Wi¶niewskiej. Ta, odtr±cona przez Janka, o¶wiadczyny przyjmuje i godzi siê na wyjazd do ojczyzny Stalina, czyli do Gruzji. W takiej to sytuacji matrymonialno-psychologicznej urwa³ siê nasz kontakt z bohaterami.

Co by³o dalej?

Jan Kos po ¶lubie z radzieck± sanitariuszk± Marusi± wyjecha³ do ojca do Gdañska. Janek nie wyobra¿a³ sobie przysz³o¶ci bez wojska. Jako bohater wojenny bez problemów dosta³ siê do szko³y wojsk pancernych. Marusia zamieszka³a u te¶cia, który zosta³ urzêdnikiem w Urzêdzie Wojewódzkim w Gdañsku.

Czekaj±c na powrót mê¿a ze szko³y oficerskiej, Marusia podjê³a pracê jako pielêgniarka w szpitalu wojskowym w Gdyni. Jankowi wró¿ono wielk± karierê w wojsku i Marusia ju¿ widzia³a siebie jako polsk± pani± genera³ow±. Los chcia³ jednak inaczej. Gdzie¶ na pocz±tku 1950 roku niespodziewanie aresztowano starego Kosa, ojca Janka. Jak pamiêtamy z filmu, by³ on przed wojn± mieszkañcem Wolnego Miasta Gdañska, potem wiêzili go Niemcy, mia³ jakie¶ bli¿ej nie okre¶lone powi±zania z ruchem oporu na Pomorzu. S³owem: cz³owiek niepewny. Starego Kosa oskar¿ono o wspó³pracê z hitlerowcami (wiadomo: Wolne Miasto Gdañsk), powi±zania z II Oddzia³em Sztabu Generalnego, czyli z sanacyjnym wywiadem (Komisariat RP w WMG), a wreszcie o wspó³pracê z brytyjskim wywiadem morskim i o sabota¿e na Wybrze¿u Gdañskim. Jak by³o naprawdê, archiwa milcz±. Stary Kos procesu nie doczeka³ i zmar³ w wiêzieniu w Sztumie.
Aresztowanie Kosa seniora by³o koñcem kariery Janka. Z ostatniego roku szko³y oficerskiej, wprost z zajêæ politycznych, aresztowa³a go Informacja Wojskowa. Jako syn zdrajcy, wroga klasowego, szpiega i sabota¿ysty nie mia³ czego szukaæ w Ludowym Wojsku Polskim. D³ugo go nie trzymali, wyszed³ po roku z odbitymi nerkami i z³amanym ¿yciorysem. Najgorsze czeka³o na niego jednak w domu. Tam zasta³ kartkê napisan± przez ¿onê Marusiê. Jak pamiêtamy, Marusia by³a Rosjank±, obywatelk± ZSRR. Na wracaj±cego z aresztu Janka czeka³a kartka napisana nieporadnie w polsko-rosyjskim jêzyku:

“Janek, ja komunistka, ja Ruskaja, moj atiec eto Stalin, twoj atiec eto szpion. Wy reakcyjnaja swo³ocz, ja nie chaczu tieba. Ja jedu w Sowieckij Sojuz.
Z mojej ambasady ty dostaniesz papiery rozwodowe. Ty mnie nie szukaj. Ja tiebia nie lubliu.
Marusia”.

Po kilku miesi±cach przysz³y dokumenty rozwodowe. Przez nastêpne lata Janek biedowa³ i znowu, jak w czasie wojny, szuka³ ojca. Tym razem ju¿ go nie znalaz³. Starzy znajomi z czasów wojny albo te¿ siedzieli w kryminale, albo odwrócili siê od niego jak od zad¿umionego. Janek nie mia³ ¿adnego wykszta³cenia, nie mia³ zawodu, pracowa³ wiêc jako niewykwalifikowany. Po 1956 roku i rehabilitacji ojca (po¶miertnej) skoñczy³ jakie¶ szko³y zaocznie. Podj±³ pracê w stoczni gdañskiej, nie o¿eni³ siê drugi raz. Pod koniec lat 60. zaprzyja¼ni³ siê z podobnym sobie rozbitkiem ¿yciowym, z Mateuszem Birkutem, ale tu ju¿ historia na inn± opowie¶æ…
Marusia Kos, de domo Aganiok. Na polecenie sowieckiej ambasady odciê³a siê od swojego mê¿a i te¶cia i wróci³a do ZSRR. Tam rozwiod³a siê z Jankiem. Pracowa³a jaki¶ czas w szpitalu w Nowosybirsku, wysz³a za m±¿ za oficera wojsk rakietowych, mia³a z nim syna i rozwiod³a siê. Drugi raz wysz³a za m±¿, za lotnika, który zgin±³ nad Kore±. Owdowia³a i nadal piêkna, zajê³a siê wychowywaniem synów po rakietowcu i lotniku. Nigdy ju¿ nie by³a w Polsce.

Gustaw Jeleñ. Gustlik po weselu wróci³ na ¦l±sk i zamieszka³ wraz z ¿on± Honorat± w jednoizbowym mieszkaniu ojca, po³o¿onym w typowo ¶l±skim familoku, z wygódk± na podwórku, obok maleñkiego ogródka i klatek z królikami. Mundur obwieszony orderami wyl±dowa³ na dnie szafy, zast±pi³ go górniczy kombinezon. Gustlik by³ ch³op jak tur i fedrowa³ za dziesiêciu ch³opa. Ju¿-ju¿ mia³ zostaæ przodownikiem pracy (mówi³o siê nawet o awansie na sztygara i mieszkaniu zak³adowym), gdy zdarzy³o siê nieszczê¶cie. Jak pamiêtamy z filmu, ojciec Gustlika ca³± wojnê przesiedzia³ na ¦l±sku, gdzie pracowa³ w kopalni. Gdy wrêczono mu dokument stwierdzaj±cy, i¿ jest obywatelem III Rzeszy, zakl±³ pod nosem i poszed³ na szychtê do kopalni. Stary Jeleñ nie wiedzia³, co to strajk w³oski i symulowanie pracy. Wiedzia³ za to, ¿e szychta to jest szychta, a fedrunek to fedrunek, bez wzglêdu na to jaka flaga wisi na kopalnianej bramie.
Takie podej¶cie do pracy spodoba³o siê jego prze³o¿onym, Jeleñ senior dosta³ list pochwalny od samego dr. Roberta Leya, przywódcy niemieckich robotników. To by³ pocz±tek jego zguby. W 1945 roku, jakie¶ pó³ roku po tym jak na katowickim rynku radzieccy wyzwoliciele zaczêli zabieraæ przechodniom zegarki, s±siad starego Jelenia, by³y szef dzielnicowej komórki SA. wywiesi³ na balkonie czerwon± flagê z widocznym, jasnym ko³em na ¶rodku po odprutej swastyce, wst±pi³ do PPR i zadenuncjowa³ starego. W ¶ledztwie na UB nawet go nie bili, wystarczy³ im znaleziony w komodzie ów fatalny list z podpisem dr. Leya.

Gustlik wyci±gn±³ z szafy mundur i zacz±³ biegaæ po urzêdach, ¿eby ratowaæ ojca. Nic nie pomog³o, nawet order za Studzianki, krzy¿ za forsowanie Odry i za wziêcie do niewoli hitlerowskiego genera³a ze sztabem ani nawet odznaka grunwaldzka za zdobycie Berlina. Stary Jeleñ trafi³ do £ambinowic, gdzie ju¿ w pierwszym tygodniu podpad³ komendantowi Morelowi, pó¼niejszemu obywatelowi Izraela. Gustlik straci³ pracê w kopalni akurat w dniu, gdy Honoratka rodzi³a drugie dziecko. Stary Jeleñ zmar³ za drutami kolczastymi w £ambinowicach i dopiero po 45 latach Niemiecki Czerwony Krzy¿ ustali³ miejsce jego pochówku w zbiorowej mogile. Gustlik biedowa³, a¿ gdzie¶ oko³o 1959 roku u¶miechnê³o siê do niego szczê¶cie. Pamiêtamy z filmu, i¿ Gustlik pozna³ Honoratkê ju¿ za Odr±, gdy ta by³a s³u¿±c± u niemieckiego genera³a, którego Gustlik wzi±³ do niewoli. Genera³ prze¿y³ radzieck± niewolê, symuluj±c komunizm. Gdy powsta³a NRD, zg³osi³ akces do jej armii. Zwolnili go z niewoli i genera³ wsiad³ w metro w Berlinie i trafi³ prosto do rodzinnego maj±tku w s³onecznej Hesji. Po powrocie zacz±³ szukaæ dawnej s³u¿±cej. Starania trwa³y d³ugo. Pañstwo Jeleniowie wraz z pi±tk± dzieci opu¶cili ¦l±sk na krótko przed nawi±zaniem stosunków dyplomatycznych miêdzy PRL a NRF. Na pocz±tku Gustlik fedrowa³ w Westfalii, potem dosta³ du¿e pieni±dze - za ojca z niemieckim paszportem i listem od dr. Leya, zamêczonego przez polskich komunistów i Salomona Morela, za pracê Honoratki na s³u¿bie u genera³ostwa, za pozostawiony za ¿elazn± kurtyn± familok z wygódk±, ogródkiem i klatkami. Kupi³ ma³y domek w okolicach Padeborn. Tam zaprzyja¼ni³ siê z s±siadem, takim jak on emerytem i równie¿ by³ym pancerniakiem, tyle ¿e od Guderiana.

Siedz±c na ³awce w ogrodzie przy piwie, godzinami wiedli spory na temat wy¿szo¶ci T-34 nad “Tygrysem”…

Grigorij Saakaszwili, Gruzin, w cywilu mechanik, przydzielony do LWP jako kierowca czo³gu. Ten sympatyczny brunet przez ca³y film bawi³ nas swoimi problemami z opanowaniem jêzyka polskiego, a przede wszystkim k³opotami sercowymi. Grigorij kocha³ siê w ka¿dej napotkanej na szlaku bojowym dziewczynie. Bez wzajemno¶ci. Na weselu Janka i Gustlika czu³ siê ¼le.
Wojna skoñczy³a siê, koledzy z czo³gu znale¼li sobie ¿ony. Jak pamiêtamy, miêdzy jednym a drugim tañcem Grigorij o¶wiadczy³ siê Lidce Wi¶niewskiej, polskiej telegrafistce. Lidka, zrozpaczona definitywnym odrzuceniem przez Janka, niemal wymog³a na Gruzinie o¶wiadczyny. Zgodzi³a siê nawet wyjechaæ do Gruzji. Czwartego dnia po weselu, po wytrze¼wieniu, Grigorij zameldowa³ siê u swoich prze³o¿onych i przed³o¿y³ im pro¶bê o zgodê na po¶lubienie Lidki. Nie dali mu nawet po¿egnaæ siê. Miesi±c po weselu Grigorij zasiad³ za kierownic± czo³gu w Mand¿urii, gdzie Stalin dotrzyma³ s³owa i zap³aci³ Amerykanom krwi± za nabytki w Europie. Grigorij dobi³ Japoñca i zosta³ zdemobilizowany. W rodzinnej Gruzji nikt na niego nie czeka³. Bliskich zamordowa³ Stalin do spó³ki z Hitlerem. Nadal nie mia³ szczê¶cia do kobiet, Lidkê wybito mu z g³owy. Rozpi³ siê, zamykali go na odwykach. W koñcu wyl±dowa³ jako brygadzista na wielkiej budowie na Magadanie. Tam prze¿y³ szok. Wracaj±c po pijanemu do swojego baraku, mija³ kolumnê wiê¼niów ³agru. Nagle z cz³api±cej w b³ocie ludzkiej ci¿by kto¶ zawo³a³ go po imieniu. W t³umie wychudzonych wiê¼niów sta³ z kilofem na ramieniu, w kufajce z numerem na plecach jego pierwszy dowódca, porucznik wojsk pancernych Olgierd Jarosz, oficjalnie poleg³y ponad 10 lat wcze¶niej.

NKWD-zista prowadz±cy kolumnê okaza³ siê ludzki i za butelkê spirytusu zwolni³ na kilka godzin Jarosza. Bez obaw, nikt nie ucieka³, nie by³o gdzie i po co. Jak pamiêtamy, Olgierd by³ pierwszym, jeszcze w Sielcach nad Ok±, dowódc± czo³gu o numerze taktycznym 102, zwanego “Rudym”. Jarosz by³ obywatelem ZSRR, w cywilu meteorologiem, wnukiem powstañca styczniowego z 1863 roku. Oficjalnie Olgierd zgin±³, gdy jego za³oga przebywa³a w szpitalu. Aresztowa³ go Smersz (”¦mieræ Szpiegom”). Jarosz, nosz±c polski, tj. LWP-owski mundur i obcuj±c na co dzieñ z Polakami, sta³ siê Polakiem, co u³atwi³y mu rodzinne, powstañcze koneksje. Raz i drugi co¶ powiedzia³. Przy wódce skrytykowa³ brak nale¿ytej opieki medycznej nad rannymi cz³onkami jego za³ogi, w trakcie narady sztabowej powiedzia³, co my¶li o rzucaniu piechoty bez pancernego wsparcia na niemieckie bunkry. Na koñcu powiedzia³ co¶ z³ego o Stalinie. To by³ koniec.

Aresztowanie i proces przed s±dem polowym nie trwa³y nawet doby. Mia³ szczê¶cie, przed niechybn± kul± w potylicê uratowa³ go mundur LWP i ordery jeszcze za 1941 rok. Zamiast plutonu egzekucyjnego, 25 lat ³agru. Formalnie Olgierd, mimo i¿ poddany Stalina, by³ oficerem LWP. Aby nie wprowadzaæ zamieszania, jego prze³o¿onych i podw³adnych poinformowano, ¿e zgin±³ ¶mierci± bohatera. Jak pamiêtamy, Olgierda w oficjalnej wersji u¶miercono seri± z ckm-u gdy z ga¶nic± w rêkach gasi³ p³on±cy czo³g. Rano, chwiej±c siê na nogach, Grigorij odprowadzi³ swojego pierwszego dowódcê do bramy ³agru. Wiêcej siê ju¿ nie widzieli. Niestety w archiwach brak informacji na temat losów Olgierda. Mo¿e do¿y³ XX Zjazdu KPZR i amnestii.
O sympatycznym Gruzinie, spragnionym ¿eñskiego towarzystwa, radzieckie archiwa równie¿ milcz±…

Lidia Wi¶niewska, czyli Lidka, LWP-owska wersja kobiety fatalnej, obarczonej pechem. Najpierw nie wyszed³ jej podryw Janka. Ubieg³a j± Marusia. Na weselu Janka i Marusi postawi³a wszystko na jedn± kartê, zgodzi³a siê nawet na wyjazd do Gruzji. Na pró¿no. Grigorij wytrze¼wia³ i nawet nie zd±¿y³ siê z ni± przespaæ. Znikn±³ jak kamfora. Po zdemobilizowaniu, jako by³a radiotelegrafistka, pracowa³a na poczcie. Mia³a stale problemy w zwi±zku z romansami z ¿onatymi mê¿czyznami w pracy. Sk³ada³a nawet samokrytykê przed POP warszawskiej poczty. W latach 60. kto¶ z dawnych znajomych za³atwi³ jej posadê szatniarki w wojskowym kasynie. Przez afery z ¿onatymi oficerami nie chcieli jej przyj±æ do ZBoWiD-u.
Potem s³uch o niej zagin±³…

Tomasz Czere¶niak. Tomu¶ trafi³ do za³ogi “Rudego” ju¿ po niby-¶mierci Olgierda, gdy dowódc± czo³gu zosta³ Janek. Kto wie, czy gdyby nie pazerno¶æ ojca, starego Czere¶niaka, typowo ch³opski materializm, mo¿e Tomu¶ w ogóle nie zazna³by wojaczki. Jednak sta³o siê, stary Czere¶niak przehandlowa³ jedynego syna za talon na drzewo i za konia. Po weselu Janka i Gustlika Tomasz wróci³ na ojcowsk± gospodarkê. Stary Czere¶niak przed wojn± pierwszy ¶ci±ga³ czapkê na widok dziedziczki, w czasie wojny nie ¿a³owa³ bimbru i zagrychy niemieckim ¿andarmom, po wojnie jako pierwszy we wsi wyci±gn±³ spracowane d³onie po ziemiê z parcelacji. Potem mêczy³y go koszmarne wizje powrotu dziedziczki, mo¿e nawet jakie¶ resztki ch³opskiego sumienia.

Tomek, na polecenie ojca, wst±pi³ do Korpusu Bezpieczeñstwa Wewnêtrznego (dali staremu za to talon na poniemieckie maszyny rolnicze), walczy³ z UPA w Bieszczadach (na tle jego dziejów nakrêcono nawet nastêpny film), a potem z reakcyjnym podziemiem w szeregach Urzêdu Bezpieczeñstwa. Tomek Czere¶niak walczy³ o utrwalenie w³adzy ludowej i o zachowanie ojcowskich gruntów z parcelacji tak jak umia³, po ch³opsku. Nigdy wziêtym do niewoli NSZ-etowcom nie strzela³ w brzuch ani w kolana, tylko w potylicê. W tych chlubnych walkach stera³ siê, zmêczy³, bior±c udzia³ w ko¶cielnym pogrzebie ojca - podpad³ prze³o¿onym. Wreszcie osiad³ na ojcowi¼nie, tej z parcelacji maj±tku dziedziczki.

Po przej¶ciu w stan spoczynku w UB próbowa³ nawet odszukaæ swojego dowódcê Janka Kosa. Da³ jednak spokój, gdy dowiedzia³ siê, co przydarzy³o siê jego ojcu. Wspomnienia wspomnieniami, a ojcowizny nara¿aæ nie mo¿na….

Zosta³ jeszcze ostatni cz³onek historycznej za³ogi.

Owczarek niemiecki Szarik. Jeszcze przed weselem uzgodniono, ¿e tymczasem Szarika we¼mie Tomek. Na wsi zawsze ³atwiej utrzymaæ psa ni¿ w gdañskim mieszkaniu Janka czy w klitce Gustlika. Trzej bohaterowie umówili siê, ¿e ka¿dego roku bêd± spotykaæ siê i decydowaæ o losie Szarika. Jak ju¿ wiemy, sta³o siê inaczej. Pancerniacy nigdy nie spotkali siê. Janek poszed³ do szko³y oficerskiej, a potem do krymina³u, Gustlik Jeleñ poszed³ do kopalni, a potem w nie³askê. Szarik razem z Tomusiem tropi³ wrogów w³adzy ludowej, wyci±ga³ ich z le¶nych kryjówek i przekazywa³ w rêce UB, by³ ranny, gryz³ nieprzyjació³, swoim ratowa³ ¿ycie. Razem ze swoim panem, z Tomaszem Czere¶niakiem, odszed³ w stan spoczynku. Gdy Tomu¶ popad³ w stan nie³aski, kto¶ przypomnia³ sobie, ¿e Szarik nie jest w³asno¶ci± prywatn±, tylko mieniem uspo³ecznionym. Zabrali go Tomusiowi do milicyjnej szko³y w Szczytnie. Tam zakoñczy³ swój ¿ywot i dost±pi³ zaszczytu wypchania. Zrobili z niego wypchan± sianem mumiê, tak jak z Lenina….

Zosta³ jeszcze jeden bohater. Martwy, nieo¿ywiony. Czo³g produkcji ZSRR, T-34 o taktycznym numerze 102, zwany “Rudy”

Czo³g Janka, Grigorija, Gustlika i Tomusia zakoñczy³ swój szlak bojowy u stóp Bramy Brandenburskiej w Berlinie. Potem sta³ w hangarach pod Poznaniem. Szkolili siê na nim rekruci, nastêpcy Gustlika i Grigorija. Jedena¶cie lat po zdobyciu Berlina “Rudy” pod±¿y³ na odsiecz oblê¿onemu Urzêdowi Bezpieczeñstwa w Poznaniu. W czerwcu 1956 roku czo³g-bohater sta³ jak mur w obronie w³adzy ludowej. Przebrani za robotników niemieccy spadochroniarze nawet nie ¶mieli do niego podej¶æ. Potem przenie¶li go do demobilu. Pos³ali na z³om, z wyj±tkiem armaty, która na statku zawêdrowa³a a¿ na Wzgórza Golan, aby zostaæ spalona w ogniu izraelskiej artylerii. Taki by³ koniec “Rudego”, w arabskiej s³u¿bie, zniszczonego przez ¯ydów z amerykañskiej broni.

Czo³g o numerze taktycznym 102 s³u¿y³ nadal w LWP. By³ to ju¿ nowy typ T-55. W sierpniu 1968 r. w ramach misji pokojowej kierowanej przez genera³a Floriana Siwickiego, nastêpca “Rudego” jako pierwszy rozbi³ barykadê w Libercu i utorowa³ drogê na Pragê. Dwa lata pó¼niej spadkobierca tradycji Janka, Gustlika i Szarika, tym razem pod komend± genera³a Grzegorza Korczyñskiego, ws³awi³ siê w Gdañsku, blokuj±c drogê wiod±c± do Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Potem z³om. Na uzbrojenie LWP wszed³ nowy typ czo³gu, T-72. Kolejny czo³g o numerze 102, mo¿na rzec wnuk “Rudego”, 16 grudnia 1981 roku, po kawaleryjsku, wzi±³ szturmem bramê kopalni “Wujek”.

Gdzie¶ na pocz±tku lat 90. weteran z “Wujka” zakoñczy³ s³u¿bê w wojsku, kupi³ go jaki¶ polski milioner w ramach imprezy charytatywnej organizowanej przez pewnego showmana o fatalnej dykcji.

W pierwszych miesi±cach XXI wieku w jednostce wojskowej w ¦wiêtoszowie nadterminowy ¿o³nierz za pomoc± palnika ¶ciera³ z wie¿yczki potê¿nego “Leoparda” czarny krzy¿. Obok le¿a³ przygotowany szablon nowego, polskiego numeru taktycznego 102.

http://nczas.com/publicystyka/cala-prawda-...ech-pancernych/


¦wietne
i tak to siê skoñczy³o? ³eee....
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl
  •