elvirka - Strona główna

Moi mili proszê was z ca³ego serca o nie za¶miecanie tematu w którym nasz wierny towarzysz kysio opowie tê mroczn± historie. Darujcie sobie pianie zachwytów nad jego twórczo¶ci± co by twórczo¶æ ta nie zaginê³a w kwiecisto¶ci waszych pochwa³ i domys³ów.
Wasz kochany ADMINISTRATOR

Na pro¶bê autora
Jestem w¶ciek³y. Jako autor zastrzegam sobie Wszelkie prawa do Tego tekstu, co oznacz i¿ KURWA ZABRANIAM bez mojej zgody, na przetwa¿anie, wysy³anie, zamieszczanie Kronik Bichacia gdziekolwiek indziej ni¿ Forum TEAM 40. A ZW£ASZCZA DODAWANIA NIEAUTORYZOWANYCH, PIERDOLONYCH, ZDJÊÆ

Oto pierwsza czê¶æ dzie³a nades³ana przez naszego wybitnego Kronikarza...

Historia.
10 15 mieszkanie

W „¶rodku nocy” ze snu wyrwa³o mnie najwiêksze przekleñstwo XXI wieku. Kiedy ju¿ odebra³em ten cholerny telefon mój g³os ocieka³ serdeczno¶ci± i mi³o¶ci±.
-Czy¶ Ty, kurwa, ochuja³?! Wiesz, która godzina?!
-Nie, nie ochuja³em, ale niewiele brakuje. Jest 10 15 i normalni ludzie s± ju¿ od trzech godzin w pracy.
-ALE JA NIE JESTEM NORMALNY!! – mój wrzask nie zrobi³ na Edku wra¿enia.
-Wiem. I nie interesuje mnie to – a jego spokojny ton, wkurwia³ mnie niepomiernie – a wrêcz gówno mnie to obchodzi. Rusz dupê i dawaj gazem do firmy. Stary wrzeszczy…
Teraz to mnie zatka³o, a w g³owie odezwa³ siê alarmowy buczek. Edek musia³ to wyczuæ, bo doda³:
-Wszyscy siê schodz±, nie tylko Ty dzi¶ na mnie wrzeszczysz. Stary ruszy³ nawet Kasprzaka.
-Ale Kasprzak le¿y w szpitalu z nog± na wyci±gu… – do buczka do³±czy³y dzwony na trwogê.
-Laptop z kamer± i netem jest ju¿ w drodze do szpitala, na 11 00 jest zebranie wszystkich obecnych po³±czone z wideokonferencj± dla reszty.
Mój buczek dosta³ zawa³u, a dzwony rozsypa³y w ryku huraganu. Ostatni raz co¶ podobnego by³o jak runê³a z dnia na dzieñ Federacja, czyli…
-Bo¿e. Amerykanie siê rozpadli, czy przeszli na komunizm?
-Gorzej. O 4 35 Bichaæczycy zestrzelili rozpoznawczy chamerykañski F-35 nale¿±cy do MSS i a o 7 og³osili niepodleg³o¶æ. W ci±gu trzech godzin 11 krajów z by³ej Federacji i po³owy Jewuropy uzna³o tê niepodleg³o¶æ i zaoferowa³o pomoc wojskow± w jej obronie, a 14 innych pomoc dla Sabrii w zwalczeniu tego haniebnego buntu, w tym chamerykanie. Reszty dowiesz siê na miejscu. – i roz³±czy³ siê. Zszokowanym wzrokiem wpatrywa³em siê w telefon, a w g³owie ucich³ huragan i zako³ata³o ko³ata³o pytanie:
-Co to, do kurwy nêdzy, jest Bichaæ?!

11 01 Narodowa Agencja Prasowa, Sala Posiedzeñ, zebranie nadzwyczajne

-KURWA MAÆ!! – g³os szefa dochodz±cy z korytarza nie pozostawia³ nikomu z³udzeñ co do stanu psychicznego w jakim siê znajduje. Cz³owiek zwany Budd±, Guru, który NIGDY nie przeklina³ i s³yn±³ ze swojego spokoju i kultury osobistej, wzór TYSIECY dziennikarzy i studentów, NIEOFICJALNY doradca prezydenta, cz³owiek nazwany SUMIENIEM JEWUROPY wszed³ i powiedzia³:
-Co za pojebany burdel!
Nawet jak z dnia na dzieñ run±³ s³ynny mur Federacji Ojciec, jak go nazywali w agencji pracownicy ( bo taki by³, jak ojciec, jak by³o trzeba to przytuli³ i cz³owiek to czu³ i wiedzia³, ale i „klapsa” te¿ ) nie krzycza³. A ju¿ takie s³owa?!?!? Wszyscy zaniemówili!
-Wszyscy ju¿ s±?
-Dzia³y w komplecie, 9 brak, z czego 7 jest on line, pozosta³ych dwoje z dzia³u weryfikacji elektronicznej dotrze w ci±gu 10 minut… - powiedzia³ szef Archiwum, de facto tzw. Drugi.
-Dobra. To zaczynamy. Tadziu, wprowad¼ nas w sytuacje.- szef zawsze do swoich zaufanych ludzi zwraca³ siê po imieniu.
- A wiêc tak. W skrócie: o 4 35 Bichaæczycy zestrzelili na pu³apie 10000 metrów rozpoznawczy chamerykañski F-35 nale¿±cy do MSS i a o 7 00 og³osili niepodleg³o¶æ. Do tej pory 11 krajów z by³ej Federacji i po³owy Jewuropy uzna³o tê niepodleg³o¶æ i zaoferowa³o pomoc wojskow± w jej obronie, a 14 innych pomoc dla Sabrii w zwalczeniu tego haniebnego buntu, w tym chamerykanie. Genera³ Witalij Kliczko dowódca by³ych Federacyjnych Si³ Powietrznych na konferencji prasowej ze ¶miechu nie móg³ mówiæ, cytuje „A taki ³adny by³, niewidzialny, a banda wie¶niaków go zdjê³a!” Tu salwa ¶miechu i ”Pewnie z dwururki!”. Jak siê mo¿na domy¶leæ chamerykanie dostali sza³u.
-Jasiu co mo¿esz nam powiedzieæ o tym burdelu? – pytanie by³o skierowane do Jana Kasprzaka naszego guru od bajzlu powsta³ego po upadku Federacji. Wie kto naprawdê poci±ga za sznurki i najwa¿niejsze dlaczego TO robi.
- Totalnie nic. To siê po prostu nie trzyma kupy. Za czasów Federacji nie by³o tam nic szczególnego, ot rolniczo-le¶ne zadupie. Jak Federacja posz³a w gruzy, fakt, mogli przej±æ trochê sprzêtu wojskowego, wtedy, wybuch³o wiele lokalnych wojen i konfliktów, nie raz bardzo krwawych. T³ukli siê dos³ownie o wszystko, o wiarê, o pochodzenie, o kopalnie i surowce, raz nawet o mecz pi³ki no¿nej. W tym wojennym tyglu rejon równiny Bichaæckiej by³ oaz± spokoju. Nikt tam nie walczy³ i to by³o w sumie trochê niesamowite, bo przez ten region przetoczy³y siê dwie najkrwawsze wojny jedna religijna i s³ynna o mecz, co przesz³a w etniczne czystki. Na powojennej fali wyp³ynê³y w³a¶nie Sabria i Horwycja. Niezbyt siê lubi±, a rejon Bichacia od samego pocz±tku by³ terenem spornym, o który móg³ wybuchn±æ konflikt, który móg³by przerodziæ siê w otwart± lokaln± wojnê. Jednak¿e nie zmienia to faktu ¿e to jest cholerne zadupie. Ja po prostu tego nie rozumiem. Nawet je¶li Sabria i Horwycja wezm± siê za ³by to i tak jest to nic nie znacz±cy konflikt lokalny! Maj± trochê broni po Federacji, trochê nowszego sprzêtu dosz³o im w trakcie wojen, ale nic czym mogliby zaszaleæ. Zreszt± nie jestem specem, ale wydaje mi siê ¿e aby ¶ci±gn±æ z nieba z 10000 metrów F 35 potrzeba chyba czego¶ wiêcej ni¿ dwururki, nie jestem pewien ale i stingera by³oby chyba ma³o…
-Tak… -szef wyrwa³ siê z zadumy, ale by³o widaæ ¿e wraca rekin, który zwietrzy³ krew! –Dobra! Ruszamy do boju! Skoro tak, to trzeba siê dowiedzieæ o co tu chodzi! Trzeba dowiedzieæ siê jakj dosz³o do zestrzelenia, i kto ma tak± broñ, dalej kto to jest ten So³tys i czego chce, wreszcie o co tu NAPRAWDÊ chodzi!
-Szefie… Ja chyba wiem z kim pogadaæ…-zagai³em nie¶mia³o, i nagle zapad³a cisza. Wszyscy patrzyli na mnie, a ja tego nie lubiê… Peszy mnie to i zaczynam siê czerwieniæ jak uczniak.
-No dalej proszê, mo¿e jakie¶ szczegó³y? – w g³osie szefa nie by³o ironii, a zaciekawienie.
-Na uniwerku jest taki jeden profesor, on jest w³a¶nie stamt±d. Robi jakie¶ badania i… No poznali¶my siê na jakim¶ spotkaniu i… noo… eeee… no zapoznali¶my…
-Tak, czyli tradycyjnie… schlali¶cie siê jak ¶winie i sprawdzali¶cie, który ma wiêkszego kutasa. –Stary przejecha³ siê po mnie bez lito¶ci.
-No nie zupe³nie tak to by³o…-Próbowa³em siê nie¶mia³o t³umaczyæ, bo nie sprawdzali¶my d³ugo¶ci, a pisali¶my sikami nasze nazwiska na ¶niegu. Cyrylic± jest to strasznie trudne…
-Niewa¿ne – uci±³ mi krótko – leæ i wydob±d¼ co¶ z niego.

1330 Uniwersytet, Katedra Historii

Biuro Gorana znalaz³em bez trudu, choæ ma³o precyzyjne. Budynek Historii w sutenerze, trzecie drzwi po lewej za babskim sraczem. Zastuka³em w odrapane drzwi i wszed³em. Na mój widok pulchny grubasek zerwa³ siê z krzes³a.
-Witaj, mordo kochana!!! Ju¿ my¶la³em ¿e¶ o mnie zapomnia³! A tu telefon i Ty!! Chod¼ proszê, siadaj. Czego siê napijesz? - Po b³ysku w oczach wiedzia³em ju¿ ¿e nie pyta³ o kawê, czy herbatê.
-Masz jeszcze to swoje paskudztwo? – zapyta³em w nadziei, ¿e wytr±bi³ ju¿ wszystko.
-Dla Ciebie znajdê jeszcze z litr! Ty wiesz co dobre, cwaniaku. – powiedzia³ to z tak± dum±… a mnie ciarki przesz³y po plecach - litr Palinki. To cholerstwo destyluj± z wi¶ni i ma jakie¶ 50 procent. Z³apa³y mnie dreszcze… Mo¿e byæ ciê¿ko.
Rozsiad³em siê wygodnie i rozejrza³em. W³a¶ciwie to bardziej pasowa³oby okre¶lenie pakamera ni¿ biuro. 3 metry na jakie¶ 3 i pó³. Wielgachne biurko, dwa krzes³a i nie bardzo by³o ju¿ gdzie nogi wyci±gn±æ. Ca³e biurko zawala³y jakie¶ papiery i notatki.
Kiedy na stole stanê³a herbata, a Goran nalewa³ do szklanek zagadn±³em delikatnie.
-S³uchaj s³ysza³e¶ najnowsze wie¶ci, Ty chyba gdzie¶ tam mieszkasz…
Goran skamienia³.
-S³ysza³em… ¬le siê sta³o… Bardzo ¼le… Tyle czasu by³ spokój, tyle wysi³ków i wszystko na marne…- i wypi³ duszkiem ze swojej szklanki. Jestem dobry, ale zadziwi³ mnie tym, bo potrzebowa³em trzech podej¶æ i szklanki wody... 50 gradusów i nawet siê nie skrzywi³.
-Nie rozumiem… O co tu chodzi? Wiesz, ¿e jestem reporterem i ¿e trzymam rêkê na pulsie, ale nic z tego nie rozumiem. Wie¶, która chce byæ niepodleg³ym pañstwem. To troche…
Goran nala³ ponownie. Jak na 54 lata wygl±da³ nie¼le, ale teraz w oczach przybywa³o mu lat.
-To i tak siê teraz wyda, wiêc… Jakby to powiedzieæ? Ju¿ wiem! W IXw w Anglii modlono siê „od gniewu Wikingów wybaw nas Panie”. Rozumiesz? - zapyta³
-Tak, ale co to ma do Bichacia?!
-Wbrew pozorom du¿o. Po 200 latach Pan wys³ucha³ mod³ów Anglików. Tu ludzie modl± siê do dzi¶ „od Bichacia wybaw nas Panie”… Wiem ¿e brzmi to dziwnie, ale proszê uwierz mi, to miejsce wzbudza dzi¶ taki sam strach jak 900 lat temu. W moich stronach o ludziach okrutnych mówi siê „jakby z Bichacia by³”.
-Jaja sobie ze mnie robisz?!
-Nie, gdzie¿ bym ¶mia³ – profesor u¶miechn±³ siê smutno – Otó¿ Bichaæ powinien staæ na piedestale naszej historii. Powinien, ale nie stoi i staæ chyba nie bêdzie… Pierwsze wzmianki o tym miejscu pochodz± z 766r.n.e. ze wspomnieñ Marcjusza Barbatusa Glicynusa, dowódcy birantyjskiego Legia Ferrata. Po ³acinie legion jest ¿eñski, a Legia Ferrata znaczy zakuta w ¿elazo. Legion ten, zreszt± najlepszy w Brizancjum, zosta³ w 764 r na polecenie Cesarza Justyninusa skierowany do zaprowadzenia porz±dku na wybrze¿u morza Jorskiego, a na jego czele postawiono rzeczonego Glicynusa . Chodzi³o o ukrócenie piractwa, które siê tu szerzy³o. Glicynus mia³ wtedy 44 lata i od 11 lat by³ tzw. Biczem Bo¿ym cesarzy, do specjalnych zadañ. Maj±c poparcie samego Cesarza Glicynus w dwa lata spacyfikowa³ ca³e wybrze¿e. Szacujemy ¿e w tej kampanii ¿o³nierze Ferraty wyciêli oko³o 100 tysiêcy ludzi, w niewole sprzedano dwa razy tyle. Piractwo przesta³o istnieæ. Ostatnim bastionem piratów by³a piracka republika Kylk. To prawdziwy naturalny port, do dzi¶ doskona³e miejsce, gor±co polecam zobaczyæ i zwiedziæ! Ale wracajmy do tematu. Otó¿ po upadku ostatniego bastionu w porcie resztki obroñców uciek³y furtk± w murze do lasów. Pogoñ dosz³a piratów stoj±cych nad brzegiem strumienia. ¯aden z nich nie przeszed³ na drug± stronê. Wszyscy zginêli. Ich zachowanie by³o tak dziwne, ¿e legioni¶ci przepytali rannych, nim ich dobili, dlaczego nie uciekali dalej. Glicynus zanotowa³ ¿e jedyn± odpowiedzi± by³o „Tam jest Bichaæ, lepiej tu umrzeæ jak tam i¶æ”…
- Chyba nie wierzysz w te mity?-zapyta³em beztrosko.
-Ten fragment wspomnieñ Glicynusa – profesor ci±gn±³ dalej niezra¿ony - jest opisany tak dok³adnie, ¿e uda³o siê ustaliæ nie tylko trasê pogoni, ale i miejsce samej bitwy. W 1988r w miejscu domniemanej bitwy zorganizowano wykopaliska. W ich trakcie znaleziono masowy grób i 233 ludzkie szkielety, oraz du¿o broni i ozdób z czasów pó¼nobizantyjskich.
Moja mina musia³a byæ niez³a, bo profesor u¶miechn±³ siê z wy¿szo¶ci±.
-Ca³y czas nie bardzo rozumiesz o czym ja do Ciebie mówiê… Ja nie opowiadam legend czy mitów. Od dwudziestu lat badamy historie tego miejsca i wci±¿ znajdujemy nowe fakty…
-Badamy? – zapyta³em zdziwiony. Do¶wiadczenie mówi³o mi ¿e staruszek nie k³amie mi chyba, ¿e trafi³em na co¶ grubszego, ni¿ zwyk³a lokalna ruchawka.
-Och… A jak my¶lisz co ja tu robiê? Nasz Uniwersytet wspó³pracuje ze wszystkimi uczelniani na ¶wiecie. Pocz±tkowo by³ to nasz lokalny projekt dotycz±cy w³a¶nie weryfikacji wiarygodno¶ci Glicynusa i jego wspomnieñ. Jak ju¿ wspomnia³em okaza³ siê bardzo wiarygodny...
Profesor siêgn±³ po szklankê, upi³ ³yk i ci±gn±³ dalej.
-Glicynus, jak sam napisa³, zaciekawi³ siê kogo tak panicznie bali siê piraci i wys³a³ jedn± kohortê na zwiad. Po dwóch dniach, kiedy nikt nie wróci³, Legia Ferrata wesz³a w lasy Bichaca. Ta czê¶æ zapisków zawsze by³a niejasna. Glicynus opisywa³ w nim rze¼ swego legionu. Doszed³ do wsi, ale nikogo i niczego nie zasta³. Legioni¶ci tradycyjnie podpalili zabudowania i rozpoczêli odwrót. Nagle zasypa³ ich grad strza³. Natychmiast przyjêli szyk testudo, czyli ¿ó³wia i przygotowali siê na odparcie ataku. Wiesz co to jest ¿ó³w?
-Tak – skin±³em g³ow±.- ¯o³nierze okrywaj± siê tarczami. I id± tak razem…
-Dok³adnie. Tu urywa siê spójno¶æ „Wspomnieñ”. Uwa¿ali¶my, ¿e kopi¶ci przepisuj±cy Wspomnienia zmy¶lali ten fragment , albo go wyolbrzymiali. Kto¶ nawet wysun±³ teoriê, ¿e Glicynus móg³ oszaleæ od tego i napisa³ bzdury. Fakt faktem, fragment ten opisywa³ masakrê Legia Ferrata. W ci±gu kilku godzin Ferrata straci³a kilkuset legionistów, nie widz±c nawet przeciwnika. – Nagle zmieni³ temat -Dwa lata temu w Kornstantynopolu pod ko¶cio³em Haga Dorfia, podczas prac renowacyjnych odkryto bibliotekê z IIX w. Powiniene¶ pamiêtaæ lub choæby s³yszeæ?
-Oczywi¶cie! By³o to przecie¿ sensacyjne znalezisko! Ponad 6 tysiêcy zwojów!!
-W ¶ród nich znaleziono zwój „Wspomnieñ”, prawdopodobnie jest to oryginalny rêkopis Glicynusa, albo jego pierwszy odpis. Czyta³em go. Kopi¶ci nic nie zmy¶lili, ani nie dodali, oni WYCIÊLI spore fragmenty, bo nawet dla nich by³y zbyt niewiarygodne i przera¿aj±ce.

CDN... dnia Pon 9:45, 17 Sty 2011, w ca³o¶ci zmieniany 2 razy


A oto czê¶æ II....

-Co masz na my¶li?
- Nie bardzo wiem jak mam to Tobie powiedzieæ, bo brzmi to jak jaka¶ bajka… Widzisz, Marcjusz Barbatus Glicynus by³ najlepszym genera³em Cesarza Justyninusa, twardo st±paj±cym, nie znaj±cym lito¶ci, pragmatykiem. Wiêc mam pytanie, czy móg³ w jednej chwili oszaleæ, zwariowaæ, a w nastêpnej dalej byæ Biczem Bo¿ym cesarzy? A s³u¿y³ jeszcze ko³o 15 lat nim odszed³ na Honoria Emerytia.
-Goran, nie jestem psychiatr±, do cholery!! Sk±d mam to wiedzieæ?
-Mimo to, proszê pomy¶l i odpowiedz mi.
-Kurczê, naprawdê nie mam pojêcia, ale nie wydaje mi siê… - odpar³em niepewnie.- Ale ka¿demu mo¿e przecie¿ odbiæ…
-Ale czy tak by twierdziæ, ¿e pokonali go jego w³a¶ni, martwi, ¿o³nierze?
-„ Ja pitole, on zwariowa³!!” – pomy¶la³em – „Prawdziwy ¶wir” – ale Goran ze stoickim spokojem ci±gn±³ dalej.
-Glicynus napisa³, ¿e nie widzieli ³uczników, nikogo nie widzieli… Jakby to sam las strzela³. Nawet najmniejsza szpara w linii tarcz ¶ci±ga³a strza³y. Taka taktyka ca³kowicie zaskoczy³a legionistów. Rannych i zabitych by³o coraz wiêcej. Nie sposób by³o i¶æ dalej do przodu z tyloma rannymi. Na nic takiego nie byli przygotowani. Glicynus jak sam napisa³, zapyta³ centurionów o zdanie. Jeden z nich, Flawiusz Dentatus, zaproponowa³ zaatakowaæ mimo wszystko, nawet je¶li siê nie uda, to da to czas innym na odwrót. Do walki rzuciæ siê mia³y dwa manipu³y, a reszta legionu pod ich os³on± ruszyæ do przodu. Napijesz siê jeszcze? Tak? To nalej. Teraz Twoja kolej. Glicynus zgodzi³ siê, bo lepsze to jak zag³ada wszystkich. Oddali honor i legioni¶ci ruszyli do ataku, a reszta biegiem popêdzi³a przed siebie. Pomys³ uda³ siê, widzieli ju¿ kraniec lasu, kiedy kto¶ zawo³a³, ¿e z ty³u widzi legionistów. Wstrzymano bieg, by trochê odetchn±æ, i daæ czas reszcie z tych os³onowych manipu³ów, by ich dogoni³a… Kiedy dobiegli… Glicynus napisa³, ¿e spojrza³ w oczy ¶mierci, bo gonili ich ci, co zginêli jako pierwsi. Martwi legioni¶ci, naszpikowani strza³ami, por±bani i pociêci, przybiegli z broni± w rêku i uderzyli na swoich ¿ywych towarzyszy… Uderzyli w milczeniu z tak± furi±, ¿e choæ legioni¶ci próbowali stawiæ opór, to cytuj±c Glicynusa „ale jak¿e mo¿na zabiæ co¶ co ju¿ nie ¿yje? To by³a walka bez strachu i dbania o siebie. Zabijaæ, zabijaæ, tylko to siê liczy³o, a ich furia nie mia³a sobie równych.” Na miejsce rozsiekanych wci±¿ przybiegali nastêpni. Straty by³y ogromne, ale legion cofa³ siê w miarê sk³adnie. Byli prawie na krawêdzi lasu, kiedy zaczêli przybiegaæ ich towarzysze, którzy padli w walce z tymi „wskrzeszeñcami”. Wtedy szyk poszed³ w rozsypkê i wszystko wziê³o w ³eb. Wybuch³a panika i zaczê³a siê paniczna ucieczka. Po raz pierwszy w swojej historii Legia Ferrata ucieka³a. Ucieka³a tak, ¿e porzucono nawet rannych. Genera³ napisa³, i¿ od ca³kowitego pogromu i rzezi uratowa³o ich to, ¿e nieumarli, jaki ich nazwa³, zatrzymali siê na brzegu strumienia.
Siedzia³em i patrzy³em na niego jak… Sam nie wiem jak. To co powiedzia³ wymknê³o mi siê z jakiegokolwiek normalnego pojmowania.
-Dziwne to dla Ciebie, co? Nie przejmuj siê, ka¿dy tak na pocz±tku reaguje. – powiedzia³ spokojnym g³osem – „ Wspomnienia” Glicynusa s± jednym z najbardziej, je¶li nie najbardziej, wiarygodnym, dokumentem z drugiej po³owy pierwszego tysi±clecia. Z wyj±tkiem tego jednego fragmentu.
-Jeste¶ pojeb, je¶li my¶lisz, ¿e w to uwierzê!!! - wrzasn±³em.
-Na dzi¶ wierzy w to po³owa Uniwersytetów na ¶wiecie. Chcesz podzwoniæ? Dam Ci numery… Bo widzisz uda³o nam siê zweryfikowaæ trochê ten fragment… Z pozytywnym wynikiem… I to ¿e ludzie modl±c siê „od Bichacia wybaw nas Panie”, robi± to nie bez powodu. Bo widzisz, w Bichaciu nie zapominaj±… Nikogo… Niczego… Nigdy…
-Chcesz powiedzieæ, ¿e oni tam…
-Tak, ale jest nie tak jak my¶lisz, jest jeszcze gorzej ni¿ my¶lisz. Nie tylko pamiêtaj±, co siê dzia³o i gdzie. Oni do dzi¶ przechowuj± w rodowych siedzibach trofea po tamtej i wszystkich innych rzeziach. He³my, miecze, tarcze! Widzia³em je na w³asne oczy!
-Ty nie mówisz powa¿nie!!- nie mog³em w to uwierzyæ. To siê nie mie¶ci³o mi w g³owie!
-Fascynuj±ce, prawda? Ponad 1200 lat i wci±¿ to maj±… Polaæ jeszcze? – zapyta³ z trosk± w g³osie.
Spojrza³em na pust± szklankê i stwierdzi³em, ¿e wypi³em j± duszkiem… 50 gradusów a wesz³o jak woda.
-Poproszê… I nalej do pe³na, chyba siê mi to przyda… - i nagle mnie ol¶ni³o.
-Dlaczego, do cholery, nikt nie s³ysza³ o tym miejscu?! To przecie¿ jest niesamowite!!! – zawo³a³em przejêty.
-Z bardzo prostego. Bo tego nie rozg³aszaj±. A zreszt± Bichaæ to BARDZO wrogie dla obcych miejsce… Niewielu chce tam w ogóle jechaæ, bo miejscowi, jakby to powiedzieæ s³yn± z endemicznej, „aktywnej” wrogo¶ci do obcych.. I mimo i¿ Bichaæckie Behemoty s± wiecznie g³odne, to taki nap³yw intruzów… A zakopywaæ nie maj± ju¿ za bardzo gdzie…Przez dwana¶cie wieków TROCHÊ siê TEGO nazbiera³o… Wiêc odstraszaj± ich jak mog±, a mog± i uwierz mi, potrafi± TO robiæ.
-To jak TO Ty widzia³e¶?... I jakie Behemoty? I jak to nie maj± gdzie zakopywaæ? Ja chyba zwariuje!!!!! – zawy³em.
-Poczekaj, dowiesz siê, ale o Bechemotach to dopiero bêdzie w XIII wieku. Na czym to ja stan±³em?
-Dlaczego TY to widzia³e¶?! – warkn±³em.
-Widzisz… Obecny So³tys Bichacia, Sutan to… my eeee tego… to…- Goran zrobi³ siê czerwony jak burak.
- Twój kochanek?! – mrukn±³em jadowicie i nastêpne co wiem, to to ¿e Goran podnosi³ mnie z pod³ogi. Z rozbitego ³uku brwiowego la³a siê krew. Prawie mi po³owê gêby urwa³o … Ma facet parê, a przy tej posturze to by³o nie wiarygodne…
-Ale¶ mi jebn±³… Musia³e¶?- stêkn±³em, sprawdzaj±c zêby. By³y wszystkie, choæ parê siê rusza³o.
-Ciesz siê ¿e ¿yjesz! – warkn±³ - Lubiê Ci, ale uprzedzam, nastêpnym razem, to Ciê zajebie. To mój pradziadek, je³opie.
-O kulwa… Ale on jest pod cteldziestke… - nie uwierzy³em mu…
-Nie¼le siê, skurwiel, trzyma, co? – zachichota³ Goran, podaj±c mi kolejn± szklankê na znieczulenie. - Ma 94 lata. I jest 64 So³tysem Bichacia znanym z nazwiska i czasu sprawowania urzêdu. Chla od urodzenia jakie¶ zielone cholerstwo Znachora to i efekt widaæ.
-Znachola? – wysepleni³em. My¶la³em ju¿ ¿e niczym nie zaskoczy, a jednak…
-Dojdziemy i do niego, ale to dopiero w XIX wieku…

-Powiedz mi, co wiesz o krucjatach? – zapyta³.
-To, ze byly, a cio?
-Dobra, to poczekaj, bo muszê siê odlaæ… Zaraz wracam, polej za ten czas… - i wyszed³, ja z³apa³em za telefon i zadzwoni³em do Starego.
-Sefie…
-Masz jakie¶ informacje? – gwa³townie mi przerwa³.
-Chyba siedzimy s lenkom f gófnie. To siê f pale nie mie¶ci… - sepleni³em z trudem.
-Jest jeszcze gorzej! W³a¶nie w tej chwili, Su³tan Burneji i Królestwa Conga, czyli najwiêksza potêga naftowa ¶wiata, skoñczy³ swoje o¶wiadczenie, cytuje: „Dopóki my ¿yjemy i istnieje nasza dynastia uwa¿amy Bichaæ za naszego przyjaciela, a przyjació³ my, nie mamy w zwyczaju zostawiaæ w potrzebie. Ka¿dy, powtarzam, ka¿dy, kto wtr±ci siê w sprawy naszego umi³owanego Bichaæckiego przyjaciela, wbrew jego woli, odczuje nasz SROGI GNIEW!”
Us³ysza³em otwierane drzwi, wiêc rzuci³em g³o¶no:
-Dzêki Sefie – i roz³±czy³em siê, mam nadziejê, ¿e zrozumie, ¿e jestem zajêty.
-Golan – powiedzia³em odwracaj±c siê – Jest kupa. Sultan Bulneji powiedzia³, ze psypieldoli kasdemu kto lusy Bichaæ!
-Nie dziwiê siê. W koñcu od 130 lat kupuj± od Bichaæczyków Bechemoty to i dbaj± o swoje. – mrukn±³, a ja… Có¿… Napi³em siê… I to duszkiem…

-Kolejna wzmianka, a raczej wzmianki, s± z XI wieku. Z czasów pierwszej krucjaty. Otó¿ kolumna krzy¿owców dosz³a do dzisiejszego Wyszechoru i stamt±d mieli skrêciæ na zachód aby w trzy dni omin±æ Bichaæ, ale dowodz±cy, margrabia Manfred von Wpupeszturchen z Gejlandii, zwymy¶la³ przewodników i kaza³ i¶æ dalej, ale nawet stoj±c na szubienicy woleli umrzeæ ni¿ wej¶æ w te lasy. Ostatecznie puszczono ich wolno, a sami krzy¿owcy ruszyli dalej, prosto przez lasy Bichaæa. Co tam zasz³o nie bardzo wiemy, ale te wzmianki, to s± dokumenty lokacyjne z 1098 roku trzech ko¶cio³ów i jednego klasztoru, jako wotum dziêkczynne wielmo¿ów z krucjaty za cudowne ocalenie z lasów Bichaæa … „ I pokara³ Pan pychê nasz± zsy³aj±c Anio³a Zag³ady…”. Te ko¶cio³y stoj± zreszt± do dzi¶, i do dzi¶ modl± siê w nich „ od z³a z Bichacia ustrze¿ nas Panie”.

CDN. dnia Sob 20:52, 15 Sty 2011, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Hitu to dla Ciebie!! Uprzejmie proszê o wypowiedzi na temat stylu i tre¶ci Kronik na PW. Wszelka krytyka mile widziana.

- Wies, tludno f to ufesyæ…- wysepleni³em, masuj±c gêbê.
- Wiem. Poszukiwanie tych wszystkich dokumentów zajê³o nam 20 lat… Na pocz±tku jak uda³o siê nam znale¼æ dwa, trzy dokumenty rocznie to by³ wielki sukces. Jakie¶ 8 lat temu posz³o z górki kiedy jeden ze studentów wpad³ na now± metodê wyszukiwania danych i rozes³a³ to wszystkich uczelniach w regionie. Wtedy zacz±³ siê m³yn…- zamy¶li³ siê – Ciekawe kiedy Stolica Apostolska zabierze g³os w sprawie Bichacia? – mrukn±³ zamy¶lony.
Z szoku o ma³o co siê nie ud³awi³em palink±. Kiedy przesta³em kaszleæ tym cholerstwem, popatrzy³em na Gorana jak na kosmitê i to takiego zielonego z antenkami!
- A co ONI maj± z NIMI wspólnego?! – z wra¿enia przesta³a mnie boleæ gêba.
- S³ysza³e¶ kiedy¶ o Zgromadzeniu Miecza Pañskiego? – zapyta³.
- Dobry Bo¿e!! A któ¿ o nich nie s³ysza³! Komandosi ko¶cio³a! – zawo³a³em. - Podobno od wieków, s± ka¿±cym ramieniem ko¶cio³a podleg³ym bezpo¶rednio papie¿owi, ale nikt nigdy im nic nie udowodni³, bo nie mo¿na znale¼æ kogokolwiek kto przyznaje siê, ¿e jest od nich, bo niby s±, ale ich nie ma! S± jak cholerny cieñ!
- Hihihihihihihihihihihi… - chichota³ ubawiony. – Komandosi? Dobre! I nawet nie wiesz jak blisko prawdy jeste¶ i fakt, s± od wieków! A konkretnie od 1128 roku… W 1119 roku po raz pierwszy usi³owano podporz±dkowaæ Bichaæ. Odby³o siê to na rozkaz margrabiego Paw³a z Darlovii zwanego Palownikiem i nie bez przyczyny, ¿e tak powiem. To bardzo mroczna postaæ pozbawiona jakichkolwiek hamulców moralnych. 6 razy owdowia³y, 3 ¶ciête, 1 utopiona, 1 nie prze¿y³a nocy po¶lubnej i 1 wbita na pal, tak jak i ca³a opozycja i wszyscy wrogowie i jeñcy jacy kiedykolwiek wpadli mu w rêce. Podczas bitwy pod Peszechorem w 1117 roku wyrwa³ Wezyrowi Mechmetowi go³ymi rêkoma serce i rozszarpa³ je zêbami na strzêpy na oczach jeszcze ¿yj±cego. To na nim wzorowa³ Stoker siê pisz±c Dlakule w 1896.
- Nie¼le… - mrukn±³em – Fajny s±siad!
-Jak ju¿ mówi³em, na rozkaz Paw³a, zwo³ano na zajazd, by „ przywróciæ porz±dek mi³y Bogu”, okolicznych mo¿nych i rycerstwo. Zajazdem, w tej okolicy, nazywano brutalny podbój ziemi s±siada, na podstawie upowa¿nienia SWOJEGO suzerena, przy czym niewa¿ne by³o, kto jest w danym momencie jej w³a¶cicielem. W tym czasie na równinie Bichaæckiej by³o ju¿ 41 wsi i kilkadziesi±t sió³ podleg³ych w³adzy So³tysa i by³ to cholernie ³akomy k±sek. Zajazd skoñczy³ siê masakr±. Poleg³a ponad po³owa z atakuj±cych. Pawe³ Palownik rozpêta³ medialn± burzê, mówi±c wspó³czesnym jêzykiem. Oskar¿y³ Bichaæczyków o wszystko co mo¿liwe. O czary, konszachty z diab³em, o demony , o co tylko móg³. I mia³ na to wielu ¶wiadków… Nikt nie s³ucha³ So³tysa, ¿e to by³ brutalny i krwawy najazd. Kolejna wyprawa posz³a na Bichaæ w maju 1120 roku, ale ju¿ jako krucjata by walczyæ ze z³em. Zakoñczy³a siê w czerwcu pogromem krzy¿owców. Niedobitki dogryza³y wilki. W ¶wiat posz³y straszne wie¶ci, o walce z czarami i wcielonym z³em. Zaczê³o ¶ci±gaæ rycerstwo z ca³ej Jewuropy. Kolejne wyprawy posz³y w 1122, 1124 i 1126. Wszystkie by³y krwawe, ale ka¿da kolejna dociera³a dalej. Straty Bichacia musia³y byæ ogromne, bo w 1127 roku So³tys Mikuæ pojecha³ do Stolicy Apostolskiej. Jakie i o czym by³y rozmowy nie wiemy. £atykan milczy na ten temat, wcale nie odpisuj± na nasze listy. Wiemy jednak, i¿ w 1128 roku na miesi±c przed kolejn± wypraw± Innogrosz II odebra³ wyprawie status krucjaty. Ma³o tego w specjalnej bulli, której mam tylko XVI wieczny odpis, zawiadamia³, i¿ nie ¿yczy sobie by rycerstwo przelewa³o swoj±, tak mu drog±, krew w Bichaæu, oraz by wykorzeniæ z³o wysy³a swoich rycerzy, wiêc rycerstwo zaczê³o siê rozje¿d¿aæ, za¶ Pawe³ Palownik dosta³ sza³u, ale nie mia³ wyj¶cia i zatrzymaæ rycerstwa nie móg³. Wtedy po raz pierwszy na ³amach historii pojawia siê Zgromadzenie Miecza Pañskiego.
- Nic nie kumam – powiedzia³em – to jaki¶ gruby wa³ek! Tyle siê bronili i nagle poddali?! Dlaczego? I co to ma wspólnego z dzisiejsz± sytuacj±?
- Ma i to wiele… I sk±d to przypuszczenie, ¿e poddali? Hehehehehe – zarechota³ – wa³ek powiadasz? I to gruby! Widzisz do Zgromadzenia nie mo¿na wst±piæ, tam siê dostaje zaproszenie. Na ten zaszczyt trzeba ciê¿ko zapracowaæ. I nie ka¿dy zaproszony zostaje przyjêty. Zgadnij kogo zapraszaj±?
- Jobanyj w rot... – zakl±³em szpetnie – nie mam pojêcia!!
- Nie denerwuj siê, hehehehehehe, tylko i wy³±cznie ¿o³nierzy. Oficjalnie s± zgromadzeniem pokutniczym, wiesz, jak ¿o³nierze to i maj± za co pokutowaæ... Wstêpuj±c do nich tracisz imiê, nazwisko, rodzinê, to¿samo¶æ, w ogóle przesz³o¶æ. Swoj± prac± i postaw± dla Ko¶cio³a pracujesz na swoje zbawienie… Otó¿ rycerze zgromadzenia przybyli do Bichacia jesieni± 1128 roku wraz z bull± zawi±zuj±c± Zgromadzenie i oddaj±c± im pod opiekê Bichæ, wraz z przyleg³o¶ciami i spornymi terenami. By³o ich ledwie 63, ale nawet Palownik zw±tpi³ jak ich zobaczy³ i pokornie ust±pi³. Zgromadzenie zbudowa³o dwie komandorie, jedn± reprezentacyjn± w Wyszechorze, drug± w Bichaciu. Do 1880 roku zbudowali jeszcze 7 komandorii, a raczej domów reprezentacyjnych, ale to w³a¶nie ta Bichaæcka zawsze by³a najwa¿niejsz±, i to w niej nowi cz³onkowie Zgromadzenia odbywali nowicjat i to tam nadawano cz³onkostwo i wybierano Wielkich Mistrzów. Zachowa³a siê notatka Lorda Oxykorta do szefa gabinetu królowej El¿biety XXIII, ¿eby na wzór Zgromadzenia Miecza Pañskiego zreorganizowaæ Królewsk± S³u¿bê Wywiadu. Tak by³o, a¿ do 1919 roku kiedy po rewolucji w³adzê przejêli £ysy i spó³ka i powsta³a Federacja Rad. Pomimo wydalenia Zgromadzenia nie tknêli komandorii w Bichaciu, choæ zniszczyli tê w Wyszechorze. Co dziwniejsze, od 1966 roku, a¿ do rozpadu pozwalali w bichaæckiej komandorii na pó³roczne turnusy „wypoczynkowe„ grupom po 10-20 osób z paszportami £atykanu. A przecie¿ w 1960 roku na Równinie Bichaæckiej zorganizowano poligon 6 Dywizji Powietrznodesantowej, wiesz jak± mieli paranoje na punkcie tajno¶ci. Zdumiewaj±ce, co? Nawet pó¼niej, ju¿ w trakcie wojen domowych po rozpadzie Federacji pojawia³y siê tam pojedyncze grupy. A najlepsze jest to, ¿e opiekunami KA¯DEJ grupy by³ Znachor z Sutanem! Widzia³em dokumenty specs³u¿b, ch³opie!
- Jasna cholera !- wymsk³o mi siê – Najpierw Su³tan Burneii i £atykan, a teraz wywiad £atykanu i specs³u¿by Federacji… Muszê siê napiæ… I zadzwoniæ do Szefa! Tak w tej kolejno¶ci!
-Hehehehehehe – rechota³ polewaj±c – a dzwoñ, ale pamiêtaj jeste¶my dopiero w XII wieku!
Reakcja Starego by³a dziwnie spokojna.
-Zgromadzenie Miecza Pañskiego? Ale bajzel! Je¶li to prawda… Od rewolucji w 18tym nic o nich nie by³o s³ychaæ. Nie s±dzi³em, ¿e jeszcze w ogóle istniej±! – i doda³:
-Dosta³em wiadomo¶æ, na MÓJ PRYWATNY numer – podkre¶li³ – bo nie mog± siê do Ciebie dodzwoniæ, do tych piwnic, ¿e cytujê „ Mafia Geriatyczna zaprasza Ciebie jak wyjdziesz od psora na, bia³± pod ogóra”… Mo¿esz to mi wyt³umaczyæ?!
- O KULWA! – prywatny numer Starego zna³o mo¿e z 10 osób, a tu… - Szefie to Wilczak i spó³ka… TEN Wilczak! Od wojska!
- O KURWA! – teraz to Stary by³ w szoku.
10 lat temu jaki¶ idiota wpad³ na pomys³ zreformowania s³u¿b specjalnych i przy okazji pozbycia siê tzw. betonu i komuchów. W rezultacie rozpieprzyli wszystko w drobiazgi. Wywiad jako taki, fizycznie przesta³ istnieæ. Dosz³o nawet do sytuacji w której, jaki¶ oszo³om da³ prasie listy agentów wywiadu wojskowego naszego kraju. Katastrofa, goni³a katastrofê. Winny byæ musia³, wiêc ca³± winê zwalono wiêc na tych co jeszcze trwali na posterunkach i ratowali co siê da³o. Usma¿ono ich publicznie na stosie za „ba³agan w resorcie”. Odeszli w strasznej nies³awie jako komuchy, betonowe dupy, g³upcy i sklerotycy, Wilczakowi sugerowano wrêcz by zbada³ siê na Alzhaimera. Po roku, kiedy politycy odeszli, wszystko ucich³o i zmieni³a siê opcja polityczna, okaza³o siê, ¿e armia jest ¶lepa i g³ucha. Nowa zgraja politykierów i oszo³omów znowu rzuci³a siê na armiê, ¿e znowu pieni±dze w b³oto, ¿e niekompetentni, ¿e sramto i owamto... Jednak nowy naczelny mia³ jaja na miejscu i powiedzia³ dobitnie, by siê odpierdolili, bo Armia wystawi rz±dowi rachunek za „reformy” i to nie w s±dzie... A z trybuny na „tajnym” posiedzeniu ( czyli wszystko by³o w porannych wydaniach ) przedstawi³, ile kosztowa³a nasz kraj, poprzednia „reforma” i co on, jako dowódca si³ zbrojnych, o tym my¶li. Zaczêto próbowaæ ¶ci±gaæ z powrotem starych, wytrawnych graczy, ale napotkano na solidarny mur obojêtno¶ci. Wymawiali siê , ¶miej±c w twarze nowych, tym o co ich oskar¿ano, czyli betonowymi dupami, g³upot± i skleroz±, Wilczak za¶ badaniami na Alzhaimera. Przeciek³o to do prasy i podniós³ siê raban, zaczêto zadawaæ pytania kto do tego doprowadzi³ i dla czego? Odpowied¼ by³a mia¿d¿±ca. 30tu lat do¶wiadczenia, szacunku wrogów i kontaktów kupiæ siê nie da. Mimo ¿e oficjalnie byli obra¿eni, podobno czasami co¶ podpowiadali, czasami gdzie¶ siê przejechali, na tyle skutecznie, ¿e nazwano ich Mafi± Geriatyczn±...
- Dlaczego TY? - zapyta³ po chwili.
- Wilczak by³ bliskim przyjacielem ojca. Nie raz siedzia³em mu na kolanach. Ale dlaczego teraz to zaproszenie? Pojêcia nie mam! – a odk³adaj±c s³uchawkê zda³em sobie sprawê z jeszcze jednego faktu. – I sk±d wiedz± gdzie jestem?! dnia Pon 21:22, 24 Sty 2011, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
W szoku wpatrywa³em siê w s³uchawkê. Dopiero kiedy Goran potrz±sn±³ mnie za rêkê dotar³o do mnie, ¿e co¶ mówi.
- Ch³opie!! Wszystko w porz±dku?
- Nie, kurwa!! Nic nie jest w porz±dku!!! – jêcza³em
- Uspokój siê. Odsapnij i g³êboko oddychaj!
Pomog³o. Po chwili znowu mog³em my¶leæ.
- Goran, o co tu naprawdê chodzi, co? Z tym Bichaciem… Proszê powiedz, bo ja ju¿ nic nie rozumiem…
- Wiesz, to tak naprawê sam nie wiem o co im posz³o… Ja te¿ tego nie rozumiem, ale wiem jedno. To jest dopiero pocz±tek, oni nie zrobili tego bez przyczyny. Gdyby chcieli naprawdê niepodleg³o¶ci to z ich kontaktami wystarczy³yby, moim zdaniem dwa, trzy telefony i by³o by po zawodach, a referendum by³oby czcz± formalno¶ci±.
- Cholera!!!! Su³tan, £atykan, wywiad £atykanu, specs³u¿by Federacji, Mafia Geriatyczna, ciekawe co jeszcze? – mrucza³em pod nosem.
- Mafia? – zapyta³ Goran – Nie s³ysza³em by mieli co¶ do Bichacia po tym jak dostali klapsa w 68mym.
- ¯e co? – zapyta³em zdziwiony.
- Cycylijska Coomorra w 1967 zaczê³a organizowaæ kana³ przerzutowy prochów do Federacji przez Bichaæ. Wys³ali transport, podobno pó³ tony z solidn± obstaw±. Nikt, niczego, nikomu nie udowodni³, ale wszyscy wiedzieli, ¿e So³tys, ku uciesze policji, siê nie pierdoli³ i za³atwi³ sprawê, po Bichaæcku. Po tygodniu na p³ocie dooko³a willi Dona zawis³o 76 g³ów. Byli to ludzie z obstawy, umówieni celnicy, umoczeni milicjanci, miejscowi, w sumie ka¿dy, kto mia³ cokolwiek z tym wspólnego. Tak, ¿e mafia odpada. Nie wejd± tam. Nawet ci z Po³udniowej, próbowali w 80tym, ale d¿ud¿u Znachora ich zniechêci³a.
- D¿ud¿u?!
- Yyyyyyyyy… Wiesz o tym akurat nie mogê mówiæ… Ale pamiêtasz masakrê Glicynusa?! – kiwn±³em g³ow± – Oni tam w Po³udniowej maj± fio³a na punkcie magii i zombie, to im Znachor pokaza³ profesjonalizm w tej dziedzinie. Z³apali dwóch z nich i na ich oczach zar¿nêli i z miejscowym Chirurgiem, wypatroszyli, naprawdê wypatroszyli, a Znachor w 40 sekund „o¿ywi³” ich, da³ karabiny i kaza³ pozabijaæ resztê. Z ca³ej gromady zwia³o ino trzech.
- Zombi?! W 40 sekund! –„ Kurwa MAÆ!” zadudni³o mi w g³owie.
- Te¿ jestem zdziwiony… Musia³ byæ wtedy zdrowo nachlany, bo normalnie to wstaj± od razu.
- Bo¿e…
- Akurat On chyba raczej nie mam z tym nic wspólnego… Tak¿e oni te¿ za nic tam nie wejd±. Ale wracajmy do historii, je¶li, oczywi¶cie, chcesz pos³uchaæ dalej.
- Za nic bym tego nie odpu¶ci³. – powiedzia³em
- Tak wiêc w 1128 roku nad Bichaciem w³adzê zwierzchni± przejêli wielcy mistrzowie Zgromadzenia. Z zapisków i kronik wynika, ¿e warunki jakie dali ludno¶ci by³y wtedy wiêcej ni¿ luksusowe. ¯adnych podatków z wyj±tkiem 1/10 zbiorów i zwierz±t, oraz 20 dni pracy na rzecz Zgromadzenia w roku, ale nigdy nie brali wiêcej ni¿ potrzebowali, wiêc zazwyczaj by³o to nawet 1/20 lub mniej. Dziêki temu, ju¿ pod koniec trzeciej æwierci handel bichaæckim zbo¿em i byd³em sta³ siê podpor± ca³ego regionu. Nie wtr±cali siê w rz±dy nad regionem, wszelkie sprawy pozostawiaj±c samorz±dowi i So³tysom . So³tys Mikuæ uchwali³ wtedy podatek w wysoko¶ci 2 groszy wyszechorskich rocznie od ³ana ziemi na rzecz Bichacia z zaznaczeniem 1 grosz na cele spo³eczno¶ci i 1 na obronê. Braciszkowie w to te¿ siê nie wtr±cali, a nawet nie raz bronili Bichacia z mieczem w rêku na dworach Jewuropy. Znany jest pojedynek markiza d’Sru z bratem Janem, który odby³ siê w 1391 roku na dworze Fcuskim. Markiz publicznie zarzuci³ bratu Janowi, i¿ pod p³aszczykiem religijno¶ci wspieraj± pogañstwo, oraz kult diab³a i diabelskie praktyki w Bichaciu. Brat Jan wyzwa³ go na S±d Bo¿y. Do historii przesz³a rozmowa markiza i króla – markiz:
- „ Na honor, mam siê biæ z mnichem?”. A kiedy Jan zdradzi³ swoj± to¿samo¶æ królowi i wtedy król powiedzia³:
– „ Markizie, brat Jan nie jest mnichem i ma pe³ne prawo wyzwaæ Ciebie na S±d Bo¿y i dlatego proszê ukorz siê i przepro¶ za swe s³owa.” A kiedy odmówi³ i jeszcze rzuci³ w twarz rêkawicê, odpar³ „niech Bóg Lito¶ciwy ma Ciê w swojej opiece, bo ja ju¿ nie mogê…”. A potem brat Jan rzuci w twarz markiza swoj± rêkawicê. Pojedynek prze³o¿ono o tydzieñ, bo markiz mia³ z³amany nos i powybijane zêby.
Wje¿d¿aj±c na miejsce Jan nie zsiad³ z konia, tylko ¶cisn±³ go kolanami tak mocno, ¿e bydle zwali³o siê bez tchu na ziemiê, a Jan zwinnie na niej stan±³.
Ju¿ w pierwszym zwarciu brat Jan rozr±ba³, jednym uderzeniem, markizowi g³owê i korpus, a¿ do mostka, wraz z przy³bic± i zbroj± i ca³± reszt±… Takich wypadków jest jeszcze kilka, ale wszystkie skoñczy³y siê mniej wiêcej tak samo.

Zacz±³em sobie wyobra¿aæ takiego cz³owieka. Bo¿e, czy tacy ludzie w ogóle istnieli?! Czarnynager pakowa³, cholera, wie ile lat, ale czy by tego dokona³?!

- Mimo tego wszystkiego Bichaæ mia³ coraz bardziej ponur± s³awê. Z lasów dochodzi³y straszliwe wycia wilków… Czasami z tych lasów wyrywa³o siê co¶ innego ni¿ wilki. Nie raz znajdywano straszliwie porozrywane szcz±tki ludzi i zwierz±t, jednak niemal zawsze pojawiali siê braciszkowie ze Zgromadzenia, p³acili hojnie za szkody i ruszali tropiæ bestie, wiêc skarg za bardzo nie by³o.
W 1197 roku na mocy uk³adu ze Sromoty Równina Bichaæka wesz³a w sk³ad Korony Ba³kañskiej i od tego momentu datuje siê jej jeszcze bardziej ponura s³awa. Po koniec XIII wieku pod w³adz± So³tysów by³ obszar wielko¶ci ksiêstwa z którego do skarbca królewskiego nie sp³ywa³y podatki i daniny. Wywo³a³o to oczywiste zainteresowanie króla Twerda, który z³o¿y³ tam wizytê w marcu 1298 roku. Jak pisze kronikarz królewski Magnus im bli¿ej granic Bichacia tym opowie¶ci ludno¶ci by³y straszniejsze. Na granicy lasów Twerda powita³ So³tys Chrywko wraz z Mistrzem Komandorii bratem Jakubem po czym ruszyli do Bichacia. Król, oraz ca³e jego otoczenie, by³ zaskoczony organizacj± i bogactwem krainy i samym So³tysem. Drogi którymi jechali by³y starannie utrzymane i oznaczone, wsie wybrukowane i otoczone solidnymi umocnieniami. Kontrast musia³ byæ szokuj±cy, bo Król zapyta³ o to. Magnus zanotowa³ odpowied¼ Chrywki.
- „ Mi³o¶ciwy Panie, Ko³o uchwala Prawa, ja So³tys z woli Ko³a mam w³adzê i mam dbaæ o jego przestrzeganie. Komu nie wola, niechaj zaciska zêby i je przestrzega, albo uchodzi, bo innej drogi nie ma, a Prano nakazuje dbaæ o drogi i mury. Ka¿dy, komu siê cosik w Prawie nie podoba mo¿e na pergaminie to spisaæ i na radê Ko³a z³o¿yæ, gdzie odczytane zostanie i pod obrady oddane i je¶li s³usznym siê oka¿e, jako Prawo uchwalone zostanie. Co do wa¶ni Ko³o mê¿ów zacnych na sêdziów obiera i na ich os±d w sprawach siê zdaje. A kary arcyzacne mamy, to i ludzie w zgodzie ¿yæ wol±.”
- Kurczê – mrukn±³em - to¿ to chyba pierwsza deklaracja praw obywatelskich w historii!
- A ¿eby¶ wiedzia³! Bichaæ zacz±³ p³aciæ podatek na rzecz Korony w 1 grosza od ³ana i nigdy w historii Królestwa Korony Ba³kañskiej siê nie spó¼nili z jego uiszczeniem, co by³o swoistym ewenementem. W stolicy zaczêto z czasem mówiæ terminowy jak bichaæcki podatek. W czasie wizyty dosz³o do incydentu, który zmrozi³ krew w ¿y³ach Króla i dworzan. Mieszkañcy miasteczka Nowe Bilice poskar¿yli siê So³tysowi na bandê zbójów napadaj±cych na kupców na pó³nocnym trakcie, rzekomo z bichaæckich lasów. Magnus zapisa³ i¿ So³tys skargi wys³ucha³ i zapyta³ o dowody. Mieszczanie powiedzieli, ¿e trop zbójców zawsze dochodzi³ do granic, a oni wol± ich sami nie przekraczaæ. Po dniach trzech So³tys zaprosi³ Króla i mieszczan na egzekucjê owych zbójów, których noc± pojmano czterna¶cioro na go¶ciñcu na rabunku, mordach i gwa³cie. Okazali siê nimi synowie i dwie córki miejscowej szlachty i miejskiego patrycjatu, którzy w ten sposób siê „zabawiali”. Podniós³ siê wieli lament matek i posypa³y gro¼by ojców. Nie pomog³y pro¶by ¿e nie godzi siê tak szlachcica traktowaæ. Cytuj±c za Magnusem:
- „Nie interesuje mnie urodzenie, ni pochodzenie, szlachcic, nie szlachcic, zbój jest zbójem i lito¶ci nie bêdzie! Mogli¶ta ich lepiej pilnowaæ”. - Po czym wszystkich ¿ywcem ob³upiono ze skóry, któr± ich zwi±zano i przy trakcie tak ob³upionych wbito na pale. Rozpêta³a siê wielka burza. Król, do którego siê odwo³ano, przemy¶la³ wszystko i ukara³ So³tysa czyni±c go odpowiedzialnym za prawo i porz±dek na traktach dzisiejszej Sabrii i Horwyrcji. Masakra przesz³a do legendy jako bichaæckie porz±dki. Na pale wbijano bez ¿adnej lito¶ci. Paru magnatów spalono ¿ywcem we w³asnych zamkach. Ale po jakim¶ czasie kupcy zaczêli mówiæ, ¿e po tych traktach naga dziewczyna z workiem z³ota mog³aby spacerowaæ nie niepokojona. A ju¿ w 1210 w pierwszym „Diariuszu norymberskim czyli traktów Jewuropy opisie” zaleca siê te trakty jako najbezpieczniejsze i ¿e warto drogo nad³o¿yæ, by sen by³ spokojny.
- Ale hu¶tawka! – by³em zdziwiony.
- To, to nic. Wiosn± 1233 roku Orda najecha³a Królestwo Ba³kañskie. Na podbój ruszy³o 250 000 Ordyñców. W bitwach pod Brdiciem 6 kwietnia, nad Splew± w 1 maja i Szekezerew± 30 maja wojsko królewskie zosta³o rozgromione. Kraj by³ otwarty na podbój. Orda nios³a ¶mieræ, zgliszcza i niewolê. 22 lipca Kukuj-chan dowodz±cy po³udniowym od³amem Ordy licz±cym 70 000 je¼d¼ców wys³a³ grupê 20 000 na rozpoznanie w kierunku Wyszechoradu . Rankiem 24 lipca, mieszkañcy widz±c ³uny po¿arów, zd±¿yli, tylko wys³aæ goñca z pro¶b± o pomoc do So³tysa i zamkn±æ bramy, gdy zacz±³ siê szturm na miasto. Mieszkañcy wytrwali ca³y dzieñ, ale wszyscy zdawali sobie sprawê, ¿e ranka nie do¿yj±. Bichaæ nadszed³ noc± i zaczê³a siê walka. W kronikach miejskich, a s± dwie, napisano ¿e nawet zaprawieni w bojach rycerze pobledli od tego, co dochodzi³o z za murów. Przed ¶witem wszystko zaczê³o ucichaæ z wyj±tkiem potwornych wrzasków, a kiedy podnios³a siê mg³a, ludzie ujrzeli jak bichaæckie kobiety koñcz± do¿ynaæ rannych, mê¿czy¼ni wbijaæ na pale ¿ywych, a wilki setkami, jak psy spasione, w³óczy³y po pobojowisku. Pó¼niej mieszczanie policzyli, ¿e pokotem le¿a³o 12000 ordyñców, a na pale nabito ponad 3000. Nadmieniam i¿ wedle spisu z 1231 bichaæckie dobra Zgromadzenia liczy³y wszystkiego 14331 dusz, czyli mê¿czyzn, kobiet i dzieci. Jak policzyli¶my, maksymalnie, z lasów mog³o wyj¶æ ko³o 4000 ludzi. Zastanów siê teraz nad tym,a Orda by³a w tym czasie NIEPOKONANA.
- Wiesz zaskoczenie, noc, pewno¶æ siebie… - mrucza³em nie¶mia³o.
- Co Ty pierdolisz, to tak jakby banda wie¶niaków, bez noc WYJEBA£A dywizjê zwiadu US Marins!! Jest to, kurwa, realne?!?!
- YYYYYY… No fakt. Ma³o. – przyzna³em.
- Kronika Ordy mówi i¿… Wiesz co¶ o kronikach Ordy i w ogóle o samej Ordzie? – zapyta³.
- Ni chuja. – dopar³em szczerze.
- Kurwa, nastêpny laik. – mrukn±³ – Orda nim ruszy³a, wysy³a³a wcze¶niej specjalnych szpiegów na interesuj±ce tereny, wystêpowali jako kupcy, lekarze, najemnicy. Za ka¿dym razem by³o to co¶ innego. Zbierali oni wszelkie informacje o terenie, ustroju, spo³eczeñstwie, polityce, uk³adach, wojsku, s³owem o wszystkim. Specjalny sztab to analizowa³ i za pomoc± z³ota, zdrady i obietnic starano rozbiæ siê pañstwo od wewn±trz. Najazd by³ tylko konsekwencj± tych dzia³añ. Jak ju¿ dosz³o do najazdu, ka¿dy dowódca Ordy mia³ przy sobie pisarza, który notowa³ wszystkie jego rozkazy i opinie dlaczego je wyda³ i ich konsekwencje, po to by nastêpni wodzowie mogli siê uczyæ o ich czynach. Rozumiesz?
- Pierdole!... – zaniemówi³em. – Przetrwa³o cos z tego?
- Wszystko!! Ale w 6 jêzykach, z chiñskim w³±cznie i kilkudziesiêciu dialektach i ciê¿ko to odczytaæ, a ¿e jest tego 5567 zwojów, a ka¿dy ma ponad 20 metrów d³ugo¶ci, to wyobra¼ sobie poszukiwania! Ale da siê, jak wiesz czego szukasz. Kronika mówi ¿e, Kukuj-chana obudzono nad ranem, pos³aniec opowiedzia³ mu o pogromie i natychmiast wyruszono na pomoc. Kukuj- chan wjecha³ do kotliny wyszechorskiej ko³o po³udnia i choæ wiedzia³ ju¿ o klêsce to skala pogromu zaskoczy³a go, a widok powbijanych na pale rozgniewa³. Z gniewem zjechali pod miasto i z bliska ujrzeli pobojowisko. Cia³a by³y straszliwie zmasakrowane. Kronikarz zapisa³, ¿e niektóre cia³a mia³y POURYWANE cz³onki, inne by³y porozcinane na po³owy straszliwymi ciêciami, ujrzeli ludzi i konie le¿±cych pó³kolami jakby jaki¶ straszliwy kosiarz szed³ i kosi³. Zadr¿a³y serca ordy.



Ten fragment jest jednym z najdziwniejszych, jakie znaleziono w Kronikach. Zazwyczaj podawano co¶ w stylu „ na polu bitwy leg³o tylu a tylu, a wa³y trupów na ch³opa wysokie” i co zrobiono z jeñcami. Tu jest inaczej, kronikarz do¶æ plastycznie opisa³ pobojowisko i swoje wra¿enia oraz towarzyszy. Wed³ug mnie, a zgadza siê z tym wiêkszo¶æ, musia³o to wygl±daæ wrêcz apokaliptycznie, by wzbudziæ strach i lêku u tak zaprawionych ¿o³nierzy. Jeszcze dziwniejszy jest opis poselstwa bichaæckiego do Kukuj-chana. Kronikarz zanotowa³, ¿e byli SZCZʦLIWI, ¿e przybyli i to w tak wielkiej liczbie, bo cytuje „ z tamtemi to za szybko posz³o i zabawy nie by³o”. I zaproponowali by odpoczêli z dwie msze przed bójk±, a jak mocno strudzeni to i do jutra. Zwa¿, ¿e nie u¿yto tu s³owa bitwa, tylko bójka. Nastêpnie kronikarz zapisa³ ze zwo³ano naradê, któr± przerwano w po³owie i zawo³ano dowódców na zewn±trz. Dooko³a przysz³ego placu boju zaczê³y gromadziæ siê czarne ptaki wszelkich gatunków. Ale nie kraka³y, lecz wszystko odbywa³o siê w ca³kowitej ciszy. Obsiada³y wszelkie drzewa i czeka³y. ¯o³nierze byli zdziwieni i przestraszeni takim zachowaniem, a jeszcze bardziej gdy z lasu zaczê³y wychodziæ setki ogromnych wilków i siadaæ w równych szeregach , jak ¿o³nierze. Wieczorem Kukuj-chan da³ rozkaz do odwrotu. Wydaje mi siê, ¿e to wtedy chyba po raz pierwszy opisano bochaæckie bechemoty…
- Kurwa… - stêkn±³em zszokowany – Bechemoty? Co¶ wspomina³e¶ wcze¶niej. To wilki?
- Nie, ale blisko! Zdaniem kynologów, tych którzy badali te zwierzêta jest to co¶ po¶redniego pomiêdzy wilkiem, a psem, ale i tak s± to wielkie sukinsyny. Te psy nie wystêpuj± praktycznie nigdzie po za Bichaciem i co najdziwniejsze nie da siê ich hodowaæ, bo te które stamt±d wyp³ynê³y prostu siê nie rozmna¿aj±, s± na to zbyt agresywne. Jak znasz kogo¶ kto siedzi w walkach psów zapytaj go o bechemoty – za¶mia³ siê – swego czasu by³o o nich g³o¶no. Znasz? - zapyta³.
- Yyyyyy, no znam – odpar³em trochê g³upkowato – jest taki jeden…
- Dzwoñ – zawo³a³ nie wiedzieæ czemu ucieszony.
Numer wzi±³em z komórki i zadzwoni³em do Miêtos³awskiego. To wielki facet z ciê¿kim zajobem na punkcie psich walk. Zajob tak mu siê rozwin±³, ¿e 8 lat temu specjalnie wyprowadzi³ siê na wie¶ i sam hoduje psy do walk. Telefon zadzwoni³ parê razy i us³ysza³em spokojny, niski g³os.
- Witajcie towarzyszu! Có¿ to siê sta³o?
- Witaj! Mam pytanie z twojej dzia³ki. – zacz±³em delikatnie – Oczywi¶cie nie podam ¿adnych nazwisk itepe, dzwonie prywatnie, ale sam wiesz, ¿e czasami muszê zweryfikowaæ dane.
- Hehehehehehehe – rechota³ – czyli to co zwykle? Weryfikujcie!
- Czy wiesz co¶ o bechemotach?
- Kurwa!! – prawie wrzasn±³ – Pojeba³o Ciebie ju¿ do reszty, czy ochuja³e¶?!
- Pos³uchaj…
- Nie to Ty pos³uchaj! – przerwa³ mi – Cokolwiek robisz bierz dupe w troki i spierdalaj stamt±d! – w jego w¶ciek³ym g³osie by³o s³ychaæ panikê.
- JA SIÊ TYLKO PYTAM! I to PRYWATNIE! – wrzasn±³em. – Jestem na uniwerku i go¶æ opowiada mi jakie¶ bajki o bichaæckich bechemotach.
-Kurwa, kurwa, kurwa… - by³o s³ychaæ jak mamrota – jak jeszcze raz wytniesz mi taki numer to przysiêgam Ci, ¿e Ciebie zat³ukê nim jebne na zawa³! Co mówi³? – zapyta³ ju¿ spokojnie.
- ¯e to dziwne psy i wielkie. I bardzo agresywne.
- Gówno tam! Raz widzia³em jednego. Nie warcza³, nawet nie szczeka³, po prostu wszed³ do klatki i stan±³, a pierdolony pitbull ba³ siê wyj¶æ z kojca. Pó¼niej spu¶cili „warzywo” to takie co¶ co nie ma ju¿ mózgu, tylko czyst± agresje. Ten skurwiel z³apa³ go za ³eb i dos³ownie zmia¿d¿y³ mu czaszkê, ¿e mózg sp³ywa³ mu po szczêce! Jedno wielkie chrupniêcie i 8 sekund ca³ej walki! Pó¼niej wyplu³ go i po prostu wyszed³.
- Kurwa…- zakl±³em po raz enty.
- ¯eby¶ wiedzia³! A co najdziwniejsze to bydle by³o jakiej¶ g³upiej dupy. Mówi³a ¿e dosta³a go od jakiego¶ frajera co siê w niej zakocha³. Jej nowy fagas zw±cha³ interes i zacz±³ wystawiaæ go do walk i szybko doszed³by na szczyty, gdyby nie dwóch go¶ci co przysz³o po tego psa. Po prostu weszli na sale przed sam± walk± o mistrzostwo Jewuropy i na niego gwizdnêli i to bydle polecia³o do nich! Do dupy powiedzieli tylko, ¿e nie jest warta bichaæckiego bechemota. Gryzli, wiesz taki wielki siwy, wpieni³ siê, bo to by³o na jego terenie w S³añsku i rozumiesz poruta na ca³± Jewurope, kaza³ ch³opakom wypierdoliæ tych wsioków i zabraæ psa, ale jak podeszli, jeden za¶ gwizdn±³ i do hali wpad³o jeszcze 8 takich bydlaków i wszystkie by³y wkurwone i tak w¶ciekle warcza³y siê panienki popopuszcza³y w stringi. Wsioki za¶ wywali³y wielkie mgolce, to takie kaemy na ta¶my z pod p³aszczy i zapytali: „ bawimy siê czy rozchodzimy? Nie? Szkoda! Pozdrowienia z Bichacia ”. I wyszli, ot tak jak gdyby nic siê nie sta³o! dnia Sob 19:18, 12 Lut 2011, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Ciacho to dla Ciebie!!



- Przecie¿ Gryzli trzêsie ca³ym ¶wiatkiem walk. Sam mówi³e¶, ¿e jest jak car! Nikt mu nie podskakuje!
- Wiem co mówi³em i wiem co widzia³em!! Gryzli zrobi³ siê blady jak us³ysza³ ¿e to bichaæcki Bechemot. Po prostu blady. Kaza³ wypierdzieliæ frajera i tê dupê. Idiotka mia³a sapy o kasê i psa, zaczê³a siê stawiaæ. Gryzli pizn±³ j± tylko raz, z li¶cia, a i tak posypa³y siê zêby. Powiedzia³ wtedy: „ Ty g³upia cipo mogli nas wszystkich wyr¿n±æ przez Ciebie!”. Moim zdaniem by³ przera¿ony.
- Dziêki. Mam ju¿ jaki¶ obraz sprawy.
- Uwa¿aj na siebie, bo ja jeszcze nie widzia³em i nie s³ysza³em by Gryzli siê ba³… Rozumiesz?
Blady od³o¿y³em s³uchawke.
- Teraz zaczynasz mi wierzyæ? – zapyta³ z pozorn± beztrosk±. Sam ju¿ nie wiedzia³em co mam my¶leæ.
- Chyba tak…
- Kolejne lata s± niezwykle wa¿ne w historii Bichacia. Zadecydowa³y bowiem o ich losach na kolejne trzy wieki. Otó¿ w 1234 roku w spisie urzêdników Magistratu Wyszechorskiego pojawia siê adnotacja o zatrudnieniu na stanowisku kata Dudiego z Bichacia, który maj±c Dyplom Szko³y w Bichaciu w pi¶mie i prawie wprawionym by³, prócz kar rejestry s±dowe prowadziæ mia³. Jak dla nas, to prawdziwa rewolucja!!
- A niby dlaczego? – nie rozumia³em.
- No wiesz?!?! To oznacza, ¿e w Bichaciu jest prawdopodobnie najstarsza szko³a istniej±ca w Jewuropie!!! Je¶li w 1234 rzeczony Dudi zosta³ katem musia³ byæ dojrza³ym mê¿czyzn±, przyjmijmy orientacyjnie minimum 20 lat. Tak? Czy takiemu m³okosowi powierzono by ksiêgi s±dowe?
- Noooo, nie wydaje mi siê – przyzna³em.
- Ale jak czytamy, by³ wprawiony i w pi¶mie i w PRAWIE na co mia³ jako dowód dyplom szko³y, któr± ukoñczy³! A to znaczy… - zawiesi³ g³os i wtedy do mnie dotar³o! DYPLOM!!
- Wyk³adali prawo!!!! – wrzasn±³em – Ale do tego potrzebny by³ status uniwersytetu!!
- Heheheheheheh – rechota³ ubawiony – niekoniecznie, zale¿y kogo znasz… Masz popatrz. To odpis z kronik £atykañskich z roku 1235. Otó¿ w tym roku Wielki Mistrz Zgromadzenia Hrechor zwróci³ siê z pro¶b± do £atykanu, by w Bichaciu na podstawie szko³y przy Komandorii bêd±cej ulokowaæ Akademie wraz z pomieszczeniami sypialnymi dla studentów. Nauka w Akademii mia³aby obejmowaæ nauki wyzwolone, ¶cis³e oraz prawo z rozgraniczeniem na zwyczajowe i kanoniczne. Sutantus I wyrazi³ zgodê na lokacje Akademii w dowolnym miejscu, co te¿ uczyniono w roku 1237 w Wyszechorze, ale kategorycznie zakaza³ lokacji w Bichaciu, bo bêdzie to ze szkod± dla Szko³y Zgromadzenia. Jednak¿e w tym samym dokumencie zaleca³ by, najzdolniejszych uczniów z Bichacia kierowaæ do owej Akademii na m³odszych wyk³adowców, by wprawy i og³ady nabrali, a po ukoñczeniu praktyki kierowaæ do owej Szko³y Zgromadzenia na dalsz± naukê, bo pomimo ich wiedzy i zdolno¶ci wstyd tylko przynosz± swym prostactwem. Czy co¶ z tego rozumiesz?
- Chyba ju¿ nic – przyzna³em szczerze –pogubi³em siê w tym.
- Widzisz akademia, to tak jak dzi¶ uniwersytet. Je¶li chcieli go otworzyæ w Bichaciu, to potrzebowali zgody £atykanu, bo wtedy £atykanowi podlega³o wszelkie szkolnictwo, a zw³aszcza prawo. Wiêc wyobra¼ sobie jaki poziom musia³a reprezentowaæ owa szko³a, skoro polecono wysy³aæ jej uczniów na praktyki jako wyk³adowców do nowo otwartego uniwerku i druga sprawa, wiesz sk±d by³o dwóch ówczesnych OSOBISTYCH sekretarzy Gregora I?
- Pierdzielisz… To nie jest mo¿liwe.
- W roku 1330 Wielki Mistrz Zgromadzenia Hrechor osobi¶cie wys³a³ Hitka zwanego Podnó¿kiem i Ciska zwanego Ponurym z Bichacia jako wyszkolonych sekretarzy– znowu siê za¶mia³ – w 1335 by³y to ju¿ nie szare, ale mroczne eminencje £atykanu. Je¶li prawd± jest co o upodobaniach do p³ci w³asnej mówi± kroniki o Sutantusie, to Hitek by³ BARDZO osobistym sekretarzem, zreszt± sam przydomek mówi za siebie. Cisek za¶ zarobi³ na miejsce w historii swoj± bigoteri± i brakiem skrupu³ów, czyli spowiada³ siê 5 razy dziennie, bo mordowa³ i niszczy³ ka¿dego, kogo mu wskazano. Sutantus napuszcza³ go na swoich wrogów, tych prawdziwych i tych domniemanych. By³ jak Anio³ Zag³ady, pod koniec swojego ¿ycia wzbudza³ taki strach, ¿e nie móg³ do nikogo i¶æ w odwiedziny, bo ludzie na jego widok w swoich drzwiach rzucali siê z okien. Ale wracajmy do szko³y w Bichaciu, bo to jest wa¿niejsze. Otó¿ w 1240 roku na uniwersytet Kawizgranie zapisa³o siê 9 studentów. Na egzaminach wstêpnych, które, nie jak dzi¶ decydowa³y o przyjêciu, a jedynie sondowa³y poziom wiedzy studentów, owi pocz±tkuj±cy studenci dokonali pogromu uniwersyteckiego cia³a pedagogicznego. Zasób wiedzy, retoryka i logika ich wypowiedzi wstrz±snê³a profesorami. W dosz³o nieomal do wojny miêdzy profesorami, którzy musieli prze³kn±æ upokorzenie uznaj±c zasadno¶æ logiki studentów po zapoznaniu siê z materia³ami dowodowymi na których opierali swoje wywody. Ale w sporze o prawo kanoniczne, gdy nie potrafili zbiæ argumentacji studenta, sam rektor Uniwersytetu E.U. Geniusz von Marienberg wykrzykn±³ „Blu¼nierca!”. Rêka nieznanego kronikarza, który prowadzi³ rejestr przes³uchañ, zanotowa³a odpowied¼ studenta, cytujê: „- A niby na jakiej podstawie zarzucasz mi blu¼nierstwo?! Wszak w klarowny sposób przedstawi³em dowód na indolencjê przy tworzeniu prawa i jego nielogiczno¶æ, a tak¿e b³êdy decyzji Zoborów, które po kolei zaprzeczaj± nie tylko tym prawom wzajemnie, ale same sobie! I to na konkretnych przyk³adach! Skoro nie potraficie zbiæ moich argumentów, Wy którzy prawa nauczcie, wiêc ja blu¼nie? Rektorze, ukoñczy³em jedynie szko³ê przy Komandorii Stowarzyszenia Miecza Pañskiego w Bichaciu. Przeka¿ê mojemu by³emu nauczycielowi, i¿ jest ignorantem i g³upcem, bo nauczy³ mnie k³amstw i blu¼nierstw. „ Po czym wyszed³. W trzy miesi±ce pó¼niej u Rektora z OSOBISTEGO polecenia Sutantusa I strawi³ siê CA£Y, Najwy¿szy S±d Kanoniczny, czyli 31 najwybitniejszych £atykañskich znawców prawa, w wiêkszo¶ci cardyna³ów, by rozstrzygn±æ skargê brata Hregora i brata Gefrajtezego ze Stowarzyszenia Miecza Pañskiego, jakoby ¼le wyuczyli ucznia swego. Czego¶ takiego siê nigdy wcze¶niej i nigdy pó¼niej nie zdarzy³o. To tak jakby na uniwerek Cagielloñski zjawi³ siê ca³y S±d Najwy¿szy, bo nauczyciel z Pipidówka z województwa Zabitodechamickiego poskar¿y³ siê, na to ¿e wy¶miano ucznia, którego uczyli. Uznano wszystkie tezy studenta za prawdziwe i wymagaj±ce natychmiastowej naprawy, za¶ rektora i wiêkszo¶æ pedagogów napiêtnowano i publicznie o¶mieszono. Odk±d pozna³em ten zapis zastanawiam siê kim byli i jakie wp³ywy mieli by tego dokonaæ. Ale to wszystko piku¶ przy bibliotece. W 1237 roku za³o¿ono Bibliotekê Akademick± i pieczê nad ni± oddano kobietom z rodu Karolinów, wiedz± swoj± Akademiê wspar³y. Wielki Mistrz da³ im prawo, a zarazem i obowi±zek, by dbaæ o ksiêgozbiór, oraz do utrzymywania ³adu i porz±dku w obrêbie Biblioteki wszelkimi dostêpnymi ¶rodkami, oraz nakaz by powiêkszaæ ksiêgozbiór ku chwale akademii.
- Co to, kurwa, znaczy?! – nie skuma³em.
- Widzisz to do¶æ skomplikowanych problem. W tamtym czasie kobieta nie mia³a ¿adnych praw. Na terenach Sabrii w tamtych czasach kobiety sprzedawano jak rzeczy, np. zdrowa, m³oda baba na ¿onê kosztowa³a 3 – 4 krowy, a w Horwyrcji kobiety dopisywano w spisach inwentarskich do inwentarza. Pisaæ i czytaæ potrafili tylko mnisi, a i to nie za dobrze. Nawet rycerstwo i ¶rednia szlachta by³a analfabetami. I nagle, tu pod bokiem w Wyszechrze, pojawiaj± siê kobiety, które ¶mi± umieæ czytaæ!! Ma³o tego maj± czelno¶æ pokazywaæ siê publicznie z ksi±¿k± w rêku i nie byæ zamê¿ne! Takiej herezji tolerowaæ nie mogli i w trzy tygodnie po otwarciu Biblioteki dosz³o do zamieszek i masakry pod Bibliotek±. W kronikach miejskich zapisano, ¿e strumienie krwi p³yn±ce ulicami utworzy³y na rynku miejskim bajoro, które skrzepn±wszy, trzeba by³o z wysi³kiem kawa³ami rwaæ i wozami wraz z trupami z miasta wywie¶æ, by zarazy unikn±æ.
- Kurwa, to ilu ludzi poleg³o?!
- Dudi, bêd±cy pisarzem miejskim skrzêtnie zanotowa³, ¿e „wywieziono 409 cia³ ca³ych, 195 pokawa³kowanych i 3 wozy skrzep³ej krwi, za co magistrat zap³aci³ :
, za wywóz cia³ florenów 302
, za krwi zebranie i wywóz florenów 9
, za pochówek florenów 30
, ksiêdzu florenów 30.”
- Ale jatka! – mrukn±³em.
- Nooooo, zw³aszcza, ¿e w Bibliotece, pod dowództwem niejakiej Aganiokowej broni³o siê 9 kobiet i ¿adna nie zginê³a. Dudi zapisa³ tu cytujê „ próbowa³em t³uszcze uspokoiæ i do rozs±dku nawo³aæ, ale mnie nie s³uchali, sami poszli wiec niechaj siê teraz sami broni± ”. O Aganiokowej zapisa³ ¿e z toporem w jednej rêce i tasakiem w drugiej stanê³a w wej¶ciu do Biblioteki i zawo³a³a:
- „Tylko tylu? No dalej dziewczêta, robota jest, ruszaæ siê, sama wszystkich nie wyr¿nê!!” – i rzuci³a siê w t³um. Legenda spisana w XVII wieku mówi, ¿e jak z³ama³a topór i zgubi³a tasak zagryz³a jeszcze trzech mê¿czyzn, a jej kole¿anki jeszcze przez msze, czyli ko³o godziny, biega³y po mie¶cie za¿ynaj±c ka¿dego, kto nie uciek³. W tamtym czasie by³a to rzecz tak nies³ychana, ¿e lokalnie przewróci³a nieomal porz±dek rzeczy spo³eczeñstwie., a jej reperkusje odbi³y siê w ca³ej Jewuropie. Kiedy w 1257 roku ³apierz Roy I zwo³a³ w Koacyli cobór, by spisaæ ogólne prawa w kodeks prawa kanonicznego, w sprawie s±downictwa, oraz by ustaliæ zasady orzekania. Otó¿ w tamtych czasach cobór by³ wielkim wydarzeniem, nie tylko kulturalnym, ale i gospodarczym. Zje¿d¿a³o siê mnóstwo ludzi, handel kwit³ i by³o to dos³ownie dobrodziejstwo dla regionu w który go zwo³ywano. Wielki Mistrz Zgromadzenia pe³ni³ tam jak zawsze role adwokata diab³a, wiesz co to jest?
- Tak, czepia siê wszystkiego i usi³uje znale¼æ wszelkie luki.
- Dok³adnie, wiêc Hrechor, jako bieg³± w sprawach prawa i s±dów wezwa³ w³a¶nie Aganiokow±, by radami mu pomaga³a. Aganiokowa to bardzo ciekawa postaæ, bo zas³ynê³a nie tylko jako têga g³owa w prawie, ale i z pierwszego procesu o czary, ale o tym za chwile. Co do prawa to robi³a to tak skutecznie, ¿e dwa razy próbowano wyrzuciæ j± z Sali obrad, ale za ni± stali i ³apie¿ i Zgromadzenie. Wiêc spróbowano zamachu. Aganikowa wesz³a na sale obrad z toporem w rêku i rzuci³a pod nogi cardyna³ów g³owy zamachowców, l¿±c inspiratora tego czynu, ¿e tylko 9 na ni± jedn± to czysta obelga.
- Bo¿e…
- To nie wszystko. Jako ¿e zjecha³a siê ca³a ¶mietanka Jewuropy to zabawom koñca nie by³o. Obrady przek³adano, odwo³ywano, lub w ogóle zawieszano do czasu wytrze¼wienia. Aganiokowa po kolejnych odroczeniach publicznie zaprzysiêg³a, ¿e sprawi, ¿e trze¼wo¶æ zapanuje na tym coborze. Nazajutrz, dok³adnie 10 marca 1257 roku spad³a na Koacyliê i ca³y region straszna plaga. Zaczê³o gniæ wino i piwo. Wszystkie zapasy uleg³y zepsuciu w ci±gu dwóch dni. Ma³o tego wszelkie próby sprowadzenia nowych trunków koñczy³y siê tak samo, w sprowadzonych beczkach by³ ocet lub zgnilizna. Nic nie pomaga³o, nawet egzorcyzmy. Wtedy przypomniano sobie o obietnicy Aganiokowej. Zwo³ano S±d Bo¿y i sprowadzono j± na niego. Na salê wesz³a z Wielkim Mistrzem Zgromadzenia i wszystkimi 132 Braæmi, którzy weszli w pe³nych zbrojach, oraz samym ³apie¿em Royem, który wystêpowa³, jak zapisa³ kronikarz, jako kurator nad procesem. Maj±c takie zaplecze, proces okaza³ siê tylko zwyk³± fars±, ku zabawie ludu, a sam cobór przeszed³ do historii jako ten, który zlikwidowa³ precedensy i uporz±dkowa³ prawo w dwa miesi±ce, tak skutecznie, ¿e do dnia dzisiejszego wprowadzono do niego tylko 11 poprawek. dnia Czw 23:18, 10 Mar 2011, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz


W tym samym roku do historii przeszed³, ¿yj±cy w latach 1235-1311, s³awny lekarz i alchemik bichaæki Jarenau de S³awnonowa zwany Pleszk±. Studia skoñczy³ w Akademii Wyszehorskiej, gdzie pó¼niej sam wyk³ada³ filozofiê i medycynê. Osobisty lekarz króla Fcuskiego. Wyk³ada³ równie¿ i by³ rektorem na uczelniach w Pry¿u i Kawizgranie. Napisa³ s³ynny "Brewiarz praktyki", który zaj±³ wybitne miejsce w¶ród medycznych dzie³ ¶redniowiecza. Jako jeden z pierwszych stosowa³ chemiê w medycynie, ale w praktyce lekarskiej u¿ywa³ równie¿ amuletów i talizmanów, co spotka³o siê z wrogo¶ci± ze strony duchowieñstwa. Uwa¿ano go za czarnoksiê¿nika i sprzymierzeñca diab³a i zosta³ zmuszony do ucieczki, ostatecznie znajduj±c azyl w Bichaciu. Tam napisa³ ksiêgi z zakresu m.in. higieny, dietetyki. Dziêki swoim eksperymentom alchemicznym nauczy³ siê destylowaæ alkohol etylowy z wina, co przynios³o mu fortunê i s³awê. Do koñca ¿ycia udoskonala³ metody destylacji i mimo obfito¶ci wina, ukocha³ destylaty z owoców, zw³aszcza ze ¶liw i wi¶ni. Do dzi¶ dzieñ w Bichaciu funkcjonuje gorzelnia zbudowana przez Pleszke w 1281 roku, a jego aparat do destylacji, który zbudowa³ osobi¶cie w³asnymi rêkami, stoi tam na honorowym miejscu, nadmieniam, ¿e wci±¿ w pe³ni sprawny. To w³a¶nie z receptur Pleszki jest ten trunek, który teraz pijesz. Kumasz? Wielka Zwyrlandia mo¿e siê w dupê poca³owaæ!! Bo co to jest 400 lat tradycji Zwyroli w destylacji, przy prawie 850 Bichacia?! Zreszt± co to du¿o gadaæ, od czasu przekszta³cenia Bichacia w 1960 w Specjalny Poligon Wojsk Powietrzno-Desantowych ca³o¶æ produkcji by³a zarezerwowana dla ¦pecnazu Federacji. Czasami desanty dostali jak±¶ porcjê, ale to tylko dla tego, ¿e dostali to od Jareckiego, który opiekuje siê gorzelni±. ¦pecnazy swego czasu zauzurpowali sobie prawo do wy³±czno¶ci do trunków z Pleszkowskiej Destylarni, ale Jarecki szybko im, empirycznie, wybi³ to z g³owy. Nim go z³apali ch³opaki So³tys, zd±¿y³ tak im wpierdoliæ, ¿e 16 wy¿szych oficerów ¶pecnazu znalaz³o siê w szpitalu, a dwóch musia³o odej¶æ pó¿niej ze s³u¿by ze wzglêdów zdrowotnych.

Kolejna wzmianka o Bichaciu pochodzi z 26 czerwca 1284 roku z tragicznych zapisków z miasta Hamela. By³o to bardzo bogata, kupiecka republika. Otó¿ miasto opanowa³a taka plaga szczurów, ¿e uniemo¿liwi³a, de facto jego funkcjonowanie. Mieszkañcy bali siê zasn±æ we w³asnych ³ó¿kach, dosz³o nawet do po¿arcia przez szczury kilkoro niemowl±t i starszych osób nie mog±cych siê ruszyæ. Nic nie pomaga³o. W koñcu wezwano na pomoc niejakiego Rangerskiego znanego znachora z Bichacia. Niewiele o nim wiadomo. Na pewno nie by³ to osobnik mi³y i lito¶ciwy, po tym co zrobi³. Zawar³ on kontrakt z w³adzami miasta, ¿e w ci±gu dwóch dni wypêdzi z miasta szczury. I kontrakt wykona³. Otó¿ kaza³ przygotowaæ za miastem nad brzegiem rzeki ³ód¼, a sam, chodz±c po ulicach, zacz±³ graæ na fujarce tak niesamowit± melodiê, ¿e szczury jak zahipnotyzowane zaczê³y chodziæ zanim ca³ym stadem. Do wieczora zebra³ wszystkie szczury z ca³ego miasta i ca³y czas graj±c, wyprowadzi³ je nad rzekê, gdzie wsiad³ do ³odzi i wyp³yn±³ na wodê, a szczury wabione melodi± za nim. Rangerski podobno gra³ do rana, a¿ wszystkie siê nie potopi³y. Rankiem wyczerpany zg³osi³ siê do rajców miejskich po zap³atê. Wy¶miano go i batami wypêdzono z miasta. Poprzysi±g³ zemstê. Wróci³ po tygodniu, w³a¶nie 26 czerwca 1284. Zacz±³ graæ rankiem, ale tym razem swoj± gr± zahipnotyzowa³ ludzi, a zw³aszcza dzieci, które, nim siê kto¶ zorientowa³, wyprowadzi³ z miasta tak jak szczury. Nie ma racjonalnego wyt³umaczenia tego zdarzenia i by³aby to legenda gdyby nie dwa fakty. Pierwszy fakt to zapiski miejskie które podaj±, listê zaginionych dzieci z nazwiska, p³ci i wieku. Dziêki temu wiemy, ¿e zniknê³y wszystkie dzieci od 2 do 15 lat, czyli od takich które potrafi± ju¿ chodziæ do nastolatków przed okresem dojrzewania ³±cznie 443. I fakt drugi – wykopaliska. W 1998 roku rolnik Manfred von Ruchalsen z Kutasburga 5 km na wschód od Hemela wyora³ na swoim polu kilka dzieciêcych czaszek. Wezwano policjê, a pó¼niej archeologów i patologów. £±cznie wykopano 443 szkielety dzieci. Dziêki li¶cie z zapisków miejskich prawie setkê uda³o siê zidentyfikowaæ z nazwiska… Chcesz wiedzieæ co siê im sta³o?
- Chyba nie…- odpar³em przera¿ony.
- To i tak Ci powiem, KTO¦ poroztrzaskiwa³ im g³owy…
Proszê o uzbrojenie siê w cierpliwo¶æ. Syn chcia³ sobie na moim laptopie tylko zainstalowaæ gierke i tylko go spali³. 8 stron drobnym drukiem Kronik posz³o siê jebaæ... A mia³ byæ prezent na zaj±czka...
By³em przera¿ony skal± takiego mordu. Ale Goran nawet siê nie skrzywi³.
- Bichaæ wyp³ywa nam znowu w 1286 roku wraz ze spraw± kasacji Zakinu Temptariuszy.
- A co oni mieli z nimi wspólnego?!
- To oni ich wyr¿nêli.
- Co?! Ale dlaczego?!
- Dla pieniêdzy, a co my¶la³e¶?!
- Kurwa… - zatka³o mnie.
- Temptariusze byli wtedy bankierami ¶wiata, przez ich rêce przechodzi³y miliony. I to w z³ocie. Gdzie¶ oko³o 1170 roku handel bichaæckim zbo¿em sta³ siê ju¿ nie podpor±, ale filarem ca³ego regionu. Ten export by³ tak dochodowy, ¿e ju¿ oko³o 1200 roku gospodarka prawie ca³ego regionu opiera³a siê ju¿ na exporcie zbo¿a. Ale Jewuropa by³a nienasycona i potrzebowa³a wci±¿ wiêcej i wiêcej. Aby sprostaæ temu zapotrzebowaniu maksymalnie rozbudowano porty istniej±ce na wybrze¿u morza Jorskiego i zbudowano dwa nowe. Ale by³a to zbyt kosztowna inwestycja jak na mo¿liwo¶ci Sabrii i Horwyrcji, wiêc w 1248 pieni±dze po¿yczono w³a¶nie od Temptariuszy. W zamian za pieni±dze Sabria i Horwyrcja podpisa³y umowy oddaj±ce Temptariuszom prawa do wy³±cznego po¶redniczenia w handlu zbo¿em z ich portów na 20 lat do 1268 i do wy³±cznego po¶redniczenia w obrocie pieni±dza z handlu w tych portach do 1288.
- Rozum im odjê³o?! Przecie¿…
- Dok³adnie! Temptariusze ¿elazn± rêk± schwycili ze handel zbo¿em i wywindowali ceny! Bichacia ma³o to obchodzi³o dopóki w 1261 nikt nie kupi³ ich zbo¿a, bo po rekordowych zbiorach w 1260 by³o go w spichlerzach w nadmiarze, a Temptariusze woleli zniszczyæ zbo¿e ni¿ spu¶ciæ z ceny. Bichaæczycy ¿adnych umów nie podpisywali wiêc zmagazynowali z trudem zbo¿e i podburzyli region do buntu wobec Sabrii i Horwyrcji oraz Temptariuszom. Po cichu dogadali siê z miastem Kylk, które le¿y ma pograniczu Sabrii i ma mo¿liwo¶æ dowozu rzecznego z terenów Bichacia, choæ wymaga³o to regulacji rzeki Kylki. W 1262 Bichaæczycy nie sprzedali ni jednego ziarenka zbo¿a, co zaowocowa³o nieomal zawa³em w Jewuropie i uregulowali Kylke oraz rozbudowali port w Kylk. Temptariusze starali siê przeszkadzaæ ile si³, ale nic to nie pomog³o, bo Bichaæczycy za³atwiali wszystko po „swojemu” zabijaj±c ka¿dego kto szkodzi³. Od 1263 nieomal ca³y export z Bichacia szed³ przez Kylk, za¶ porty sarbryjskie i chorwyrckie zaczê³y mocno podupadaæ, co uderzy³o straszliwie w kieszeñ Temptariuszy. Niewiele dzi¶ wiemy o ca³ym tym konflikcie, ale dosz³o nieomal do otwartej wojny pomiêdzy Bichaciem, a Temptariuszami, w której oko³o 1285 Temptariusze, dziêki swojej potêdze ekonomicznej, zaczêli braæ górê. W 1289 So³tys Bichacia, Felix zwany ¯elaznym zwróci³ siê do Mistrza Zgromadzenia Miecza Pañskiego o pomoc by z³amaæ potêgê Temptariuszy. Przygotowania trwa³y oko³o 18 lat. Nieomal wykoñczy³o to Bichaæ, ale uzyskano potê¿nych sojuszników i dok³adnie rozpoznano struktury i organizacjê Zakonu. Najpotê¿niejszy by³ król fcuski Flip IV ¦liczny, który by³ zad³u¿ony u temptariuszy na sumê dwukrotnie przekraczaj±c± warto¶æ ca³ego królestwa. Dziêki mo¿liwo¶ciom Zgromadzenia uda³o siê utrzymaæ przygotowania w ¶cis³ej tajemnicy i w pi±tek 13 pa¼dziernika 1307 roku, uderzono równocze¶nie w ca³ej Jewuropie. Uwiêziono cz³onków zakonu w ca³ej Jewuropie, zarzucaj±c im herezjê, ¶wiêtokradztwo, innowierstwo, czary, rozpustê, kult bogiñki Mamony, odstêpstwo od wiary i spiskowanie z Saracenami. ¦ledztwo w ich sprawie prowadzi³ nie kto inny jak Felix ¯elazny z Bichacia. Po d³ugotrwa³ym i niezwykle bolesnym ¶ledztwie, trwaj±cym do czerwca 1311 roku, bêd±cy pod wp³ywem królów Fcuskich cobór w Vienna zdecydowa³ o kasacie zakonu temptariuszy. Jego maj±tki we Fcji zosta³y skonfiskowane, wielu templariuszy ponios³o ¶mieræ przez spalenie na stosie, w tym wielki mistrz Jakub de Molay i 54 innych dostojników zakonnych.

W tym momencie rozleg³ siê d¼wiêk telefonu. Goran siêgn±³ do teczki i wyj±³ jak±¶ dziwn± aluminiow± blaszkê, tak± z 15 na 30 cm i z 4 mm grubo¶ci po czym co¶ wcisn±³ i to cholerstwo siê roz³o¿y³o i wy¶wietli³o panel dotykowy, i to taki ¿e mi szczêka opad³a, bo takiego cuda jeszcze nie widzia³em!! Chyba zadowoli³a go moja mina, bo siê u¶miechn±³ i powiedzia³:
- Wiesz to taki lu¼ny prototyp, do przetestowania technologii diamentów zamiast krzemu, zreszt± za du¿o by gadaæ… - po czym musn±³ co¶ ma panelu i ukaza³a zaro¶niêta twarz w okularach wykrzywiona w¶ciek³o¶ci± i zaczê³a wyrzucaæ ca³e potoki wrzasków.
- Kurwa, zadzwoñ to tego debila Jaja i wybij mu ze ³ba, kurwa, te jego, w dupe jeban±, pomoc!! Niech spierdala na szczaw, burak jeden. Nie chce go tu, kurwa, widzieæ, niech idzie w tri pizdy kitajskowo boha duszu mat’! Jak zobaczê cokolwiek ¿ó³tego w Bichaciu, to skurwysyna osobi¶cie zwa³aszê i na pal wbije, choæ to moja rodzina!! To nasza rozpierducha i niech spierdala…
- So³tys, uspokój siê – Goran przerwa³ stanowczym tonem potok wyzwisk – Jaka pomoc i dlaczego sam nie zadzwonisz? A po za tym nie jestem tu sam…
- Bo z debilem, kurwa, nie gadam!!! – twarz ryk³a do ekranu. – I kto tam jest? – zapyta³a ju¿ spokojnie. Goran przechyli³ to swoje cudo i dopiero teraz ujrza³em ten cud. W pe³ni dotykowy, trójwymiarowy ekran ze wspania³± g³êbi± ostro¶ci!! Twarz wygl±da³a jakby by³a przede mn± osobi¶cie. Wpatrywa³em siê zauroczony i o ma³o co nie us³ysza³bym…
- Aaaaaa, m³ody od Ksiów z Trzydziestych… - Ju¿ wie?- zapyta³a twarz.
- Powoli wprowadzam Go…
- To siê, kurwa po¶piesz, bo potrzeba nam dobrej prasy, a M³ody g³adkie bukwy stawiaæ umi! I zadzwoñ do Jaja! Nie pamiêtasz co by³o ostatnim razem przez debila?
- So³tys ja mam dopiero 49 lat…
- Fakt, gówniarz jeste¶! Ten, kurwa, psychopata nie ma, kurwa, umiaru! Wszystko co robi, robi z przegiêciem, jak mia³ nar±baæ za dzieciaka drwa na opa³ to, ¿eby siê nie mêczyæ zbudowa³ maszynê parow± do r±bania i przy okazji wyci±³ ca³y las nad Wieprzech±, 1200, pierdolonych, hektarów!! Na opa³!! BO JAK ZABRAKNIE?? A jak chcia³ zrobiæ petarde na Sylwestra? Jake¶my go dupli to mia³ pod cha³up± gotowego do wybuchu 19 ton cholerstwa!!! A jak wciry dostaæ, od oæców, mia³ to spierdzieli³, a¿ do Hameryki jakby bli¿ej siê nie da³o! I nawet nazwisko sobie zmieni³ na £oppenhajmer i za¶ w petardach miesza³ i wiecznie by³o ma³o i czym siê to, kurwa, skoñczy³o?! Kiroszim±, Nadasaki i cholern± bomb± ATOMOW¡!!! A te jego, popierdolone, pomys³y z ratowaniem ¶wiata i pomaganiem najbiedniejszym? To co? Pojecha³ TYLKO, kurwa, pomagaæ i co mamy??? Cholernego Jajo!!!! DZWOÑ do debila, bo jeszcze nieszczê¶cie na nas sprowadzi!! – twarz popatrzy³a siê na mnie i powiedzia³a – Powiedz matce, ¿e jak dalej siê bêdzie d±saæ na rodzinê to sam jej wpierdolê i ¿e czekam na telefon, numer zna. I pozdrów te¿ tatê, powiedz mu, ¿e jakby chcia³ to zapraszamy na imprezê. – I znikn±³, a ja zszokowany wpatrywa³em siê w ekran.
- O co tu chodzi? – wyj±ka³em – Kto to by³ i co ma do mojej mamy i taty?! Jakie d±sy?! O co tu chodzi?!
- Poczekaj, o tym za chwile, teraz muszê podzwoniæ, bo rzeczywi¶cie jaja wyj¶æ mog± jak Jajo siê ruszy. – i zacz±³ szybko przebieraæ palcami po ekranie. Po chwili ukaza³a siê ikonka po³±czenia i zobaczy³em ¶liczn± cinkê.
- Z towarzyszem Pierwszym Sekretarzem proszê, to pilne – powiedzia³ Goran bez wstêpów, choæ mocno zdziwiony.
- Towarzysz Pierwszy Sekretarz jest bardzo zajêty, proszê zadzwoniæ pó¼niej. – uprzejma odmowa spowodowa³a u Gorana „lekk±” irytacje.
- Panienko, sam fakt ¿e jestem w tym systemie, powinien co¶ dla Ciebie znaczyæ, a to ¿e znam ten numer i nie boje siê tu dzwoniæ powinno solidnie daæ Tobie do my¶lenia, i wiêc RUSZ DUPE I POWIEDZ MU ¯E DZWONIE!! NATYCHMIAST!!!!– ¶liczna cinka zachowa³a kamienny spokój, lekko siê sk³oni³a i ju¿ jej nie by³o, a ja wpatrywa³em siê w Gorana coraz bardziej baranim wzrokiem… Po chwili na monitorze pojawi³a siê owalna, lekko ³ysawa g³owa… Nie wierzy³em w³asnym oczom!! Nie uchwytny i niedostêpny, od 60 lat niepodzielnie rz±dz±cy ¿elazn± rêk± Ciñsk± Demokracj± Ludow± Jao Dze Dong, we w³asnej osobie!!!!! Cz³owiek o którym Hamerykanie twierdzili, ¿e nie istnieje, a je¶li istnia³ to ju¿ dawno nie ¿yje, rozmawia³ z Goranem i wygl±da³ jak na zdjêciach, max na 40 lat!
- Co Ty Goran odpierdalasz? Ochuja³e¶ tak mi personel straszyæ?! Pojeba³o Ciebie czy co? – Spodziewa³em siê wszystkiego, ale nie tego z ust w³adcy 1/5 populacji ziemi. – Wiesz jak ciê¿ko wyszkoliæ tu ludzi by siê w koñcu mnie nie bali?
- So³tys do mnie dzwoni³, ¿e co¶ chcesz wys³aæ do Bichacia i jest tym cholernie wkurzony.
- Niech spada na drzewo, za ma³pê robiæ!! Nie bêdzie mi, kutas rozkazywaæ!! – wrzasn±³ Jao.
- Powiedza³ ¿e zwa³aszy Ciebie jak wy¶lesz COKOLWIEK ¿ó³tego o Bichacia i my¶lê, ¿e mówi³ to serio, a wiesz… - Goran zawiesi³ znacz±co g³os.
- My¶lisz, ¿e mówi³ powa¿nie? – zatroska³ siê Jao Dze Dong.
- Wrêcz ¦MIERTELNIE powa¿nie, mo¿esz mi wierzyæ. Nie wiem co knuje, ale odwo³aj to co zamierza³e¶.
- Kurwa maæ! Kutas jeden!! A tyle dobra jest do wys³ania! Nie to nie, chuj mu w dupe! – by³o widaæ, ¿e siê wpieni³ – Dobra, jeszcze jest czas, odwo³am wszystko!
- Wiesz Jajo…- zacz±³ Goran, ale nie dokoñczy³.
- NIE NAZYWAJ MNIE TAK!!!!! – nie wiem jakie g³o¶niki mia³o to ustrojstwo, ale wrzask wielkiego Jao odda³y wspaniale – Wiesz jak nienawidzê tych debilnych przezwisk!!
- Dobra, dobra, powiedz mi tylko co chcia³e¶ zrobiæ.
- A po co pytasz, jak to ju¿ nieaktualne?! – Jao wygl±da³ na solidnie zdziwionego.
- Bo nie wszystko jest stracone – ponury rechot Gorana zje¿y³ mi w³osy na karku – Wiesz, ¿e jest u mnie m³ody od Ksiów z Trzydziestych, ten co pismakiem zosta³ u…
- U Buddy w Narodowej Agencji Prasowej Lachistanu!! Kurwa, jeste¶ genialny!!! Dawaj go na wizje! Siema m³ody, jak tam mamu¶ka?! Wci±¿ wali focha na rodzinê? A stary wci±¿ ma fio³a na rakiety?!– entuzjazm w jego g³osie wrêcz zara¿a³. Ale mnie przera¿a³ jeden fakt. Sk±d oni mnie znaj±?! I moj± matkê i ojca?! I co za to za rodzina, jak mama jest sierot±?! I jakie rakiety?!
- Co M³ody, zdziwiony, co? Stara nagada³a, ¿e jest sierot±, co? HEHEHEHEHE!!! A i Stary charakterny… Zawsze swoje zdanie mieli i nikogo siê nie s³uchali, ale teraz to ju¿ przegina, 30 lat to trochê d³ugo jak na fochy. Masz ch³opie rodzinê i to niema³±…
- Stul ryj, dobra?! Jak przyjdzie czas to siê dowie, a teraz mów co knu³e¶. A ty zamknij japê – powiedzia³ do mnie - i notuj, bo masz oficjalny wywiad z Pierwszym Sekretarzem Jedynej S³usznej Partii Ciñskiej Demokracji Ludowej.
- We¼, kurwa, Goran nie przeginaj!! Nie tak oficjalnie, chyba ¿e chcesz mnie zabiæ. Wiesz jakiego maj± tu fio³a na punkcie twarzy? Jak dam wywiad takiemu smarkowi z obcego kraju, to go wpierdol± ¿ywcem, ¿eby siê dowiedzieæ jak mu siê to uda³o. Chcesz tego? No sam pomy¶l!
- Fakt, nie pomy¶la³em. To mo¿e „nieoficjalny” przeciek?
- A ¼ród³a? Co powie?
- Nic. Kompletnie. HEHEHEHEHEHEHEHEHE. Wyobra¿asz sobie ich miny? – Goran by³ zachwycony, a ja ju¿ przesta³em cokolwiek z tego rozumieæ, o czym oni rozmawiali. Za du¿o tego wszystkiego by³o na mnie jednego. Glicynus, Behemoty, pale, Orda, Aganiokowa, mordy, rzezie, Jao Dze Dong i moja Mama i Tata…
- Kurwa maæ… - jêkn±³em i zacz±³em rzygaæ do kosza na ¶mieci. Mia³em do¶æ!
- Gori – us³ysza³em – m³ody Ci siê chyba zwa¿y³…
- Nie dziwie mu siê po takiej dawce palinki i tylu wie¶ciach. Ale twardy jest, da rade.
- Hehehehehehe, w koñcu nasz, no nie? Dobra zacznij pisaæ, potem mu dasz. Tak wiêc od godziny 10 00 Si³y Szybkiego Reagowania zosta³y postawione w stan gotowo¶ci bojowej czasu pokoju, a od 12 00 na mój rozkaz w stan gotowo¶ci bojowej czasu wojny. Do przerzutu szykuje siê : 9 i 17 brygady powietrzno-desantowe; 3 brygada pancerna wzmocniona 1 pu³kiem artylerii ciê¿kiej i 2 pu³kiem artylerii dalekiego zasiêgu; do os³ony 4 i 9 pu³ki przeciwlotnicze za¶ wsparcie z powietrza daje 1 flota powietrzna…
- Kurwa… A mówi±c w ludzkim, ile¶ Ty chcia³ tam wys³aæ? Tak razem…
- 18 tysiêcy komandosów, 380 czo³gów klasy T 90, 220 dzia³ 155 i 203 mm w tym 60 dzia³ o zasiêgu 90 km, wszystko samobie¿ne, 60 wyrzutni SS – 500 o zasiêgu 450 km, 120 my¶liwców przechwytuj±cych czwartej generacji, choæ, prawdê mówi±c, bli¿ej im do pi±tej i 160 szturmowo-uderzeniowych klasy Su-35… I sam ju¿ nie pamiêtam, co¶ tam jeszcze…
- Pojeba³o Ciebie?! - w g³osie Gorana by³o s³ychaæ przera¿enie – Co jeszcze?! Znam Ciebie dobrze!! Co jeszcze chcia³e¶ tam wys³aæ?!?!?!
- EEEE, no jeszcze tylko trzy transportowce lotniczo-desantowe Huang-Ho, Jing-Jang i Jao Dze Dong z ma³± os³on±…
- Bo¿e!!! – w oczach Gorana by³o widaæ przera¿enie, nagle drgn±³ i krzykn±³ – Co to za transportowce lotniczo-desantowe Jajo?!
- No wiesz, takie zwyk³e, zreszt± ja siê nie znam… I nie mów do mnie, kurwa, Jajo!!
- Nie pierdol!! Co jeszcze, kurwa, chcia³e¶, pojebie, wys³aæ?!?!?!?!?! Co to s± te transportowce lotniczo-desantowe, do cholery?! Mów albo sam Ciebie zajebie!!! – tego siê nie spodziewa³em, ale Jao tylko spu¶ci³ g³owê i z cicha zacz±³ mówiæ.
- To atomowe lotniskowce dla samolotów pionowego startu i ¶mig³owców, ka¿dy ma 48 samolotów my¶liwsko-uderzeniowych, 12 my¶liwskich, 6 radarowych stanowisk dowodzenia i 48 ¶mig³owców dla zaokrêtowanego pu³ku piechoty morskiej, a wsparcie to jeden pancernik, trzy ciê¿kie kr±¿owniki, 16 niszczycieli i fregat, 3 atomowe podwodne okrêty my¶liwskie i jeden atomowy podwodny nosiciel g³owic… Tak na wszelki wypadek…
Goran oklap³ na krzes³o zszokowany, by³o po nim widaæ ¿e ma do¶æ. Wpatrywa³ siê w ekran eeeee… ekran tego…no… p³askiego komunikatora i dopiero po chwili siê odezwa³.
- B³agam, zatrzymaj TO! Nic nie wysy³aj, bo zabijesz nas wszystkich, idioto! Nic wiêcej nie rób! Rozumiesz?
- A to dla czego? To przecie¿ te¿ i moja ojczyzna! Mam pozwoliæ na to by j± jakie¶ hamerykañkie bydlaki napastowa³y?! Puki ¿yje, nikt na tym ¶wiecie nie tknie Bichacia!! – Jao zawrza³ gniewem.
- Pos³uchaj idioto, a pomy¶la³e¶ co zrobi reszta ¶wiata jak zwalisz siê tam z t± swoj±, cholern±, „pomoc±”? POMY¦LA£E¦ O ODPOWIEDZI?! A jak oni wy¶l± podobne si³y, by broniæ Bichacia przed Tob± i Twoj± pierdolon± „pomoc±”, to co, kurwa, zrobisz?! Zaryzykujesz 3 wojnê ¶wiatow±?!
- To przecie¿ mój dom, moja ojcowizna!!! – zawo³a³ ze wzburzeniem, ale w g³osie by³o s³ychaæ zw±tpienie.
- A czy ONI o tym wiedz±?! Przecie¿ pomy¶l, oni k³óc± siê czy ty w ogóle istniejesz!! Proszê Ciebie odwo³aj TO! I czekaj na wie¶ci ode mnie i przygotuj o¶wiadczenie dla prasy o tych krokach, ale nic nie rób sam! – po czym roz³±czy³ siê i obróci³ w moj± stronê.
- No M³ody, czas na Ciebie, do roboty – i wysun±³ w moj± stronê s³uchawkê, ale ja nadal rzyga³em…

Szef wys³ucha³ mnie cierpliwie, po czym zapyta³:
- Pi³e¶, æpa³e¶, porwali Ciebie czy oszala³e¶?
- Tak, nie, nie i nie. Szefie ciñczycy wydadz± nadzwyczajne o¶wiadczenie dla prasy za… - spojrza³em na Gorana, który pokaza³ mi dwa palce – dwie godziny…
- Sk±d te wie¶ci?
- Z samego szczytu Szefie, ale nie powiem nic wiêcej.
- To za ma³o M³ody. Tu ju¿ nie wystarczy Twoje s³owo. Ta sprawa jest za du¿a i ja nie kupuje tego – i roz³±czy³ siê. Spojrza³em bezradny na Gorana, ale ten tylko otworzy³ te swoje magiczne blaszki i powiedzia³:
- Budda tego nie kupuje, potrzeba potwierdzenia.
- Jak du¿e to potwierdzenie ma byæ? - w g³osie Jao by³o s³ychaæ entuzjazm.
- Takie ¿eby w piêty posz³o! Zaszalej sobie, ale masz 10 minut!
- Kurwa!! – zawo³a³ uszczê¶liwiony i znikn±³.
- No M³ody – powiedzia³ do mnie Goran – wyp³ywasz na szerokie wody, bo jak znam Jajo to grubo bêdzie. Wypijmy!
Dok³adnie po 4 minutach, przy zak±sce z konserwy, odezwa³ siê ten magiczny komunikator Gorana i twarz Jao Dze Donga w pe³ni u¶miechniêta wype³nia³a go po brzegi.
- Trochê siê stawia³, ale go usadzi³em, pokaza³em miejsce w szeregu i ju¿ jest w porz±dku. Uwierzy we wszystko co mu M³ody powie! - Nie mog³em w to uwierzyæ! „ Trochê siê stawia³”? Jak mo¿na usadziæ i pokazaæ miejsce w szeregu, cz³owiekowi, który potrafi powiedzieæ Prezydentowi prosto w oczy, ¿e jest g³upcem i ma siê odwaliæ, a wkurwiony niszczy ca³e rz±dy?!?! Zreszt± ostatnia dymisja rz±du fcuskiego, którego premier powiedzia³, ¿e nie bêdzie mu byle dziennikarzyna szczeka³…
- Bo¿e… - jêkn±³em – Co Pan mu zrobi³?!
- Trochê nim po prostu potrz±sn±³em, bo my¶la³, ¿e jest taki straszny i wszyscy siê go maj± baæ i s³uchaæ.
- Ale jak… Co… - by³em w ciê¿kim szoku.
- No po prostu zadzwoni³em sobie na jego ¶ci¶le prywatny numer, przedstawi³em siê i powiedzia³em, ¿eby popatrzy³ na numer z którego dzwonie i go sobie zapamiêta³, a potem ¿eby mnie nie wkurwia³, bo jak mu przyjebie, ¿e poca³uje siê we w³asn± dupê dwa razy nim spadnie na ziemie i ¿e ja, kurwa, nie ¿artuje, zacz±³ co¶ dziamgoliæ, ale kaza³em mu siê zamkn±æ, bo zrobiê dwa tygodnie embarga na handel z Jewurop± i wsiem powiem kto mnie wkurwi³. I jeszcze Matsumoto Fukushima, który akurat s³ysza³ nasz± rozmowê te¿ sobie zadzwoni³, jajcarz, i powiedzia³ mu, ¿e to bezdennie nierozs±dne irytowaæ mnie i traciæ tak wspania³e ¼ród³o nieoficjalnych informacji. To chyba wystarczy, co?
- Chyba tak. – mina Gorana by³a bardzo wymowna, a ja tylko jêkn±³em w duchu – „ O chuju s³odki…”
- Jeszcze jedno, Matsumoto wzi±³ namiary na ciebie M³ody. Jakby co, to wal od razu do niego, zawsze Ci pomo¿e. Numer do niego dostaniesz w ich ambasadzie u ambasadora Yamamoto, ale jest on tylko dla Ciebie. Pamiêtaj o tym!
- Dziêki Ci. I pamiêtaj odwo³aj wszystko.
- Ok, ju¿ zatrzymane, ale odwo³aæ wszystko mogê dopiero jutro, zrozum, procedury…
- Kumam, kumam, niech bêdzie po twojemu…- po czym wy³±czy³ siê i spojrza³ na mnie.
- No co? A nie mówi³em, ¿e nie ma umiaru? Dzwoñ do Buddy i podaj mu jeszcze raz te dane.
Podnios³em s³uchawkê, ale mia³em wra¿enie, ¿e to jaka¶ obca rêka j± podnosi.
- Matsumoto Fukushima? – zapyta³em.
- Osobisty sekretarz cesarza Kaponii i zarazem szef cesarskiej kancelarii.
- Acha – jêkn±³em i wybra³em numer. G³os spiêty g³os Szefa us³ysza³em.
- To ja Szefie… - powiedzia³em nie¶mia³o.
- Nie wiem w co Ty grasz, ani dlaczego, ale chyba musimy porozmawiaæ… I to powa¿nie…
- Szefie ja… Ja sam nie wiem… - g³os mi siê ³ama³ – To… Ja…
- Milcz i pos³uchaj mnie teraz uwa¿nie – spokojny i rzeczowy g³os Starego dzia³a³ na mnie uspokajaj±co – wyp³ywasz na szerokie wody Synu, to co siê teraz bêdzie dzia³o na ¶wiecie zale¿eæ bêdzie w du¿ej mierze od tego, co zrobisz. Rozumiesz? Otrzyma³e¶ szansê o jakiej ja nawet nie ¶ni³em, wchodzisz w ¶wiat naprawdê WIELKIEJ polityki. Wiêc we¼ siê w gar¶æ, i rób co do Ciebie nale¿y, zbieraj dane i szukaj informacji. Masz woln± rêkê, rób co chcesz, tylko zdob±d¼ wiêcej informacji, bo jeszcze nam tu wybuchnie Trzecia Wojna ¦wiatowa! Trzeba pu¶ciæ te wiadomo¶ci w ¶wiat, ale to ju¿ moja dzia³ka. Ty szukaj.
- Dobrze Szefie…- ledwo jêkn±³em.
- A M³ody i jeszcze jedno.
- Tak?
- Dowiesz siê sk±d pochodzi Jao Dze Dong?
- A po co Szefie?
- Bo znam p³ynnie 6 jêzyków, w 9 siê dogadam, ale nie przypuszcza³bym, ¿e szef najwiêkszego kraju ¶wiata zwyzywa mnie w moim w³asnym i to tak p³ynnie… dnia Sob 14:44, 30 Kwi 2011, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
D³ugo wpatrywa³em siê w s³uchawkê z wytrzeszczonymi oczami, nim j± od³o¿y³em i spojrza³em na Gorana.
- Moja mama i tata i ta rodzina. Mów! – warkn±³em i by³o mi ju¿ wszystko jedno co zrobi.
- No có¿… Mo¿e lepiej sam do nich pó¼niej zadzwoñ i niech sami Tobie powiedz±, bo mi jeszcze, nie daj Bo¿e, nie uwierzysz.
-MÓW! – warkn±³em.
- Nie! I nie zmuszaj mnie, bo nic Ci nie powiem! Bichaæczycy do spraw rodzinnych podchodz± BARDZO powa¿nie. To Twoja rodzina i Twoja sprawa, a ja nie zamierzam siê w to wtr±caæ, bo mi jeszcze g³owê upitol±, albo co innego i nie jest to ¿art! Pó¼niej sam sobie zadzwonisz i siê zapytasz. Powiem Ci tak. Bichaæ to 23 klany, które wywodz± siê z pierwszych osiedli za³o¿onych przy wsi. Przez wieki by³a to zamkniêta etnicznie enklawa, nieomal niedostêpna dla obcych, skutkiem czego sta³a siê do¶æ mocno ze sob± spowinowacona.
- A mo¿esz, do cholery, mówiæ ja¶niej?! To ile mam, kurwa, tej RODZINY 20, 30, 50 osób?!?!?! – wrzaskn±³em.
- No dobra. Nie zdziw siê wiêc, jak siê dowiesz, ¿e masz do¶æ DU¯¡ rodzinê. - Muszê przyznaæ, ¿e mnie solidnie zatka³o. – Ale muszê mocno zaokr±gliæ, bo sam siê nie orientujê w tych zawijasach genealogicznych, a nie chcia³bym sk³amaæ.
- Nie wierze! – wychrypia³em.
Goran bez s³owa rozwin±³ to swoje magiczne cudo i mrukn±³:
- I tak mia³em zadzwoniæ… - i powiedzia³ do ekranu – So³tys!
Ekran natychmiast rozb³ysn±³ i us³ysza³em d¼wiêk wywo³ywania jak w telefonie. Po chwili pojawi³a siê twarz i us³ysza³em mi³e:
- ¯e tak, kurwa, grzecznie spytam, czego?
- Za³atwione. A nawet lepiej – i przez chwile relacjonowa³ mu sytuacje.
- Dobra. Niech siê m³ody bystro zwija, bo chyba bombowaæ nas bêd±, sucze syny. Lataj± nad nami jak zesrane, temi swojmi sredatorami czy jak im tam i kameruj± nas. A ¿e za wysoko fruwaj±, co by im normalnie przysraæ, to ch³opaki se taki fajny cwajcyk zmajstrowali do tej lu¶ni co u Hrehorego za stodo³± stoi, ale pukaæ tera nie nada, bo Hrechoy naprany i ¶pi. A sam wisz, jak to jebniête jak ³obudzone i jeszcze jaka chryja bydzie. Jak wstani to przysma¿± bezjajcom zasranym.
- So³tys…
- Nu?
- Ja Ciebie proszê, mów rzesz normalnie. Po kiego robisz z siebie wioskowego debila? – delikatnie zapyta³ Goran.
- Hehehehehe, i jak mi idzie? Æwiczê do wywiadu dla telewizji.
- A po cholerê Ci to? Ma³o masz jeszcze rozg³osu?
- A czemu by nie? – So³tys wygl±da³ na ura¿onego – A wyobra¿asz sobie ich miny, jak zaczniemy im zdejmowaæ bezza³ogowe, a w wywiadzie bêd± ogl±daæ MNIE? A jak jeszcze poka¿emy mi nasz± tajn± broñ w wersji Znachor, który bêdzie wbija³ szpilki w woskowe samolociki, mamrocz±c pod nosem to dopiero bêd± jaja! Niech, kutasy, my¶l± jak to zrobili¶my. Ju¿ nie mogê siê doczekaæ, tylko ten Hrehor! No, kurwa, strach strzelaæ, bo on amoku dostaje jak siê na kacu obudzi i nam jeszcze tragedii narobi.
- Jak to zdejmowaæ? Chcecie strzelaæ do Predatorów? – nie wytrzyma³em - Z czego?! Z dwururek?
So³tys popatrzy³ na mnie rozbawionym wzrokiem i zarechota³.
- Hehehehehehe. Oj M³ody, M³ody… Musisz siê jeszcze wiele nauczyæ. Sredatory lataj± jak naæpane krowy i strzelanie do nich zostawiê dzieciom, niech sobie popukaj±. OOO mam pomys³! Podzielê ich na grupy i zrobimy konkurs na Bichaæckiego Króla Strzelców! – i zacz±³ co¶ szybko notowaæ – Ale dzieciaki bêd± mia³y radoche!! A wracaj±c do tematu, mi chodzi o Global Hawki. Te cholerstwa lataj± na 20 kilometrach i to dopiero jest wyzwanie! Mo¿e te¿ zrobiæ konkurs?! Muszê pomy¶leæ!
- Ale jak?! Z czego?! – nie mog³em uwierzyæ ¿e mówi³ powa¿nie.
- Ano mamy TROCHÊ sprzêtu… - to TROCHÊ mocno podkre¶li³ – Ale zostawiamy go na czarn± godzinê. Ten ich eF lecia³ rano powoli na 11 kilometrach i nie by³o potrzeba nam ani rakiet, ani radarów, ani cudów-wianków. Strzelili¶my raz z Hrehorowej lu¶ni i spad³. Jeno ¿e grucha z tej armaty dolatuje do 12 i pó³ kilosa . Tu ju¿ trza napierdzielaæ nie ze zwyk³ych z patronów, ale z rozdzielnego ³adowania, co je Jarecki wyduma³, ale i tak czas dolotu jest d³ugi, ca³e 22 sekundy. Bez ten czas to cholerstwo robi z dwa kilometry, a mo¿e nawet zrobiæ i z piñæ, jak bystro popêdz± i we¼ tu traf! I dlatego te Globale, s± takim wyzwaniem!! Ch³opaki, a¿ siê trzês± co by se popukaæ!
- Bez jaj! Przecie¿ nie da siê strzelaæ do samolotów tak na oko, tu jest za du¿o zmiennych! Musicie mieæ jak±¶ stacje namierzania, jaki¶ przyrz±d kierowania ogniem! Na takie odleg³o¶ci to ju¿ ma wp³yw nawet si³a Coriolisa!
- A po chuj?! – zdziwi³ siê So³tys – Mamy d¿ud¿u Znachora do strzelania ze skobli w muchy, tu wsio jest tak samo ino ¿e ciut wiêksze. A jak nie wierzysz, ¿e siê sprawdza, to spróbuj trafiæ skoblem w lec±c± muchê, wtedy pogadamy!! Co¶, ¿e tak, kurwa, grzecznie spytam, jeszcze?
I- Tylko jedno pytanie. Jak liczn± M³ody ma rodzinê?
- Ale¶ mi, cholera, pytanie zada³! Pojêcia nie mam! – So³tys zamy¶li³ siê g³êboko –Mo¿e zapytam tak. Po matce czy po ojcu, tylko rodow± czy ca³±?
Goran popatrzy³ na mnie, a ja siedzia³em… No… No mia³em do¶æ… Znowu…
- Daj rodow±, ³atwiej zniesie.
- Od Karolinów w zesz³ym roku na do¿ynkach by³o z 900 z ok³adem, a od ojca te¿ gdzie¶ tyle. Ale ca³ej familii to z drugie tyle. Chyba. Pewny nie jestem, bo wsie nie przyjechali. A wiesz, ¿e to by³ pierwszy rok co siê z ³by nie wziêli? Normalnie spokój by³ taki, ¿e a¿ wszyscy za karabiny z³apali, bo uwierzyæ nie mogli. A w ogóle to czemu pytasz?
- M³ody my¶la³, ¿e liczna rodzina to 50 osób.
Rechot So³tysa by³ przeogromny. Dopiero po chwili siê opanowa³ i wycieraj±c ³zy powiedzia³:
- Dzi¶ to powiem ch³opakom! Ale bydzie ubaw!! – i roz³±czy³ siê.
- Zadowolony? – zapyta³.
Nic nie powiedzia³em, po prostu odjê³o mi mowê. Goran nala³ wiêc kolejkê i jak gdyby nigdy nic kontynuowa³ wyk³ad.
- Niestety podczas egzekucji Jakuba de Molay, sta³o siê co¶ czego nikt nie przewidzia³. Stoj±c ju¿ na p³on±cym stosie rzuci³ kl±twê na króla fcuskiego Flipa ¦licznego, na ca³y ród i kraj. I okaza³o siê, ¿e staruszek by³ nie¼le kumaty w te klocki. Znachor ma zapiski swojego poprzednika, który przeanalizowa³ ca³e to zdarzenie i wysz³o mu, ¿e prawdopodobnie Kubu¶ w³o¿y³ jako fundament kl±twy swoje ¿ycie i nie tylko. Do niego dobrowolnie do³±czy³o pozosta³ych 54 braci, którzy wraz z nim byli skazani na stos i ofiarowali mu dobrowolnie swój ból i ¿ycie. Tak potê¿nej kl±twy ¶wiat jeszcze nie widzia³, bo dziêki tej solidarnej i dobrowolnej ofierze nabra³a niezwyk³ej mocy. Filip nie prze¿y³ nawet roku, za¶ wszyscy jego czterej synowie zmarli w ci±gu dekady i wszyscy bezpotomnie. Fcje ogarnê³a nie do¶æ, ¿e wojna domowa o sukcesjê, to jeszcze najecha³a j± Zwyrlandia, która uzurpowa³a sobie prawo do korony Fcuskiej. Rozpêta³a siê najd³u¿sza wojna Jewuropy, która przesz³a do historii jako wojna stuletnia. Nasta³ czas rzezi i zniszczeñ o jakich nikomu siê do tej pory nie ¶ni³o, mo¿e z wyj±tkiem s±siadów Bichacia, ale oni mieli to na co dzieñ.
Ja dodam
flaga Bichaæa z jednej strony ¿ó³to czarna ,z drugiej strony ca³a ¿ó³ta
kolory flagi symbolizuj±
¿ó³æ-aby wrogów ¿ó³æ zala³a
czarny-aby wrogów czarna zaraza zabi³a
Hejkum gejkum moje kochane ciotogeje!!
Zamieszczam kolejny odcinek Kronik. Miêta, Hitu i Ciso mam nadziejê, ¿e bêdezie siê wam podobaæ

Kl±twa przywali³a te¿ w £atykan. £apie¿ Cisus I przeniós³ siê na zaproszenie Filipa ¦licznego, wraz z ca³ym majdanem, na czas trwania procesu do fcuskiego Kawinionu. Taka krótkowzroczno¶æ by³a cholernie na rêkê Filipowi, bo dziêki temu mia³ nie tylko realny wp³yw na samego £apierza, ale i ca³± w³adzê ³aspiesk± i takiego ³akomego k±ska, ju¿ nie pu¶ci³. Tak zacz±³ siê okres zwany w historii Ko¶cio³a Niewol± Kawinioñsk±. Cisus zmar³ ze zgryzoty w kwietniu 1312 i ju¿ w maju zebra³o siê w Kwinionie jonklawe, które zosta³o ca³kowicie zdominowane przez Filipa i po dwóch dniach wybra³o na nowego ³apie¿a kuzyna króla, który przyj±³ imiê Hitusa I, a i tak zwanego pó¼niej Podnó¿kiem z racji swego stosunku do króla. Nawiasem mówi±c to jonklawe trwa³o i tak d³ugo, je¶li we¿niemy pod uwagê fakt, ¿e wybiera siê w sali z widokiem na plac egzekucyjny, gdzie ¶cinano i ³amano ko³em politycznych wrogów Filipa.
Filip przej±³ nieomal ca³± w³adzê degraduj±c Hitusa do roli podpisywacza dokumentów. Usi³owa³ te¿ za wszelk± cenê przej±æ przez nad Stowarzyszeniem Miecza Pañskiego. Niewiele wiemy o tym okresie, ale na pewno mu siê to nie uda³o, bo maj±c tak± potêgê w rêku namiesza³by bardziej. 11 czerwca 1319 gwa³town± ¶mierci± zszed³ ze ¶wiata Hitus. Nawiasem mówi±c to po pijaku wchodzi³ przez okno, do ¿ony ochmistrza, ten nakry³ go na tym i nie poznawszy, kto on, przylutowa³ rondlem w ³eb, a ten spad³ z drabiny i z³ama³ sobie kark. Filip nie spa³ i natychmiast zwo³a³ natychmiast nowe jonklawe w Kawinionie. Jednak prawie po³owa purpuratów maj±c w pamiêci rok 1312, odmówi³a przyjazdu do Kawinionu i zwo³a³a w lipcu w³asne jonklawe w £atykanie, prosz±c o opiekê w³a¶nie Stowarzyszenie, gdy¿ Filip og³osi³ wszem i wobec, i¿ mieczem rozpêdzi tych cyt. „heretyckich ¶winiopasów”. Wielki Mistrz Zgromadzenia ¶ci±gn±³ do ochrony ³atykañskiego jonklawe 293 Braci i za pieni±dze purpuratów naj±³ 700 pieszych bichaæczyków pod wodz± so³tysa Miêcika. Filip tak jak zapowiedzia³ wys³a³ pod wodz± swego kuzyna Geya d’Wpuppê, zbrojny oddzia³ 250 rycerzy z pocztami, czyli oko³o 1000 jazdy z zadaniem rozpêdzenia purpuratów w £awykanie. Wiesz co to poczet rycerski? Rycerz nie walczy³ sam, ale wraz ze swoim pocztem, czyli z przybocznymi - giermkami. Razem stanowili podstawow± jednostkê - kopie, w zale¿no¶ci od stanu maj±tkowego by³o to od 2 do nawet i 6 jezdnych, ale zazwyczaj by³o to rycerz + dwóch pocztowych z przodu i 3-4 konnych s³ug lekko zbrojnych dla zapewnienia czo³owej trójce dodatkowej os³ony z ty³u. Pocztowi i rycerz byli zazwyczaj tak samo uzbrojeni. Do tego trzeba doliczyæ s³u¿±cych wo¼niców i ca³e to tata³ajstwo, czyli tak zwan± czelad¼ obozow±. Czasami ca³y poczet rycerza to by³o kilkunastu ludzi plus wozy i konie do jazdy, na koniach bojowych nie je¿d¿ono, bo musisz wiedzieæ, i¿ wtedy dobry koñ bojowy dla ciê¿kiej jazdy potrafi³ kosztowaæ z równowarto¶æ i z trzech wsi i wiêcej, ale do samej jazdy nie nadawa³ siê. Po prostu z racji swojej masy i wielko¶ci, jak chodzi³ straszliwie dobija³ kopytami i dlatego zawsze mieli osobne konie do jazdy. Po drodze oddzia³ urós³ do ponad 3000 jazdy plus czelad¼. Przy³±czali siê wszyscy, którzy, mówi±c obrazowo, chcieli wej¶æ w dupê Filipowi i ci co nie mieli innego wyj¶cia, bo obligowa³y ich zobowi±zania feudalne. Do starcia dosz³o 31 lipca 1319 roku niemal pod murami Wiecznego Miasta we wsi Roma. Trzystu konnych braci i siedmiuset bichaæckiej piechoty przeciw trzem tysi±com ciê¿kiej jazdy i oko³o siedmiu tysi±com lekkiej piechoty, rekrutowanej z czeladzi obozowej. Wtedy tego dnia po raz pierwszy dosz³o za³amania ca³ego rycerskiego systemu feudalnego. Przed bitw± purpuraci przyszli do Wielkiego Mistrza i so³tysa Miêcika i zapytali co zrobi przed tak± potêg±. Ta dyskusja przesz³a do historii i zosta³a zanotowana w trzech ró¿nych ¼ród³ach wiêc mamy pewno¶æ, ¿e siê odby³a naprawdê, pos³uchaj :
„ – Panie toæ to potêga! Ukorzmy siê!
- Prêdzej sczeznê, ni¿ schylê kark przed tym ³achudr±!
- Panie, b³agam! Tam s± przecie¿ ludzie, którzy walki nie chc± i s± po naszej stronie! Pomog± nam unikn±æ rzezi!! Nie pokonasz ich panie t± garstk± rycerzy! Sam wszystkich pokonasz?!
- JA?! ¯ebym siê pobrudzi³?! Od tego mam bichaæczyków!
- A jak chcesz ich pokonaæ t± garstk± obszarpañców!?
- Obszarpañców? Poczekajcie, MIÊCIK!
- Tak, Wielki Mistrzu?
- Jak nastroje?
- Ujjj Wielki Mistrzu toæ dawno takiej rozróby ni by³o. ¦lag jasny trafi ry¶te co¶cie jich ni wziali. Taka zabawa ich minie! Ni odpuskaj± wam tego Mistrzu.
- A na co mi Miêcik sze¶æ tysiêcy bichaæczyków?! Co ja, ¶wiat chce podbiæ? Toæ sam widzisz, ¿e roboty ledwo starczy dla was siedmiuset, a i to nie wiem czy we msze nie skoñczycie.
- Co prawda, to prawda Wielki Mistrzu, ma³o ich…
- S³uchaj no, Miêcik. Tam s± ludzie co nam sprzyjaj±, jak ich wam opiszê poznasz, którzy to?
- A po co ich poznawaæ?! Zabijem wszytkich, dyæ Bóg rozpozna swoich…”.
Osobi¶cie chcia³bym widzieæ miny ludzi z otoczenia jak Miêcik zmartwiony mówi, ¿e ma³o jest ich przeciwników. Pierwszy raz w historii Jawuropy przeciw rycerskiej armii stanêli najemni ¿o³nierze z Bichacia. Pierwsza zaatakowa³a swoj± mas± ciê¿ka jazda Filipa, za¶ ciurowie mieli dobiæ rannych. Sta³o siê jednak inaczej. Wszyscy bichaæczycy byli uzbrojeni w topory, w³ócznie i d³ugie, ponad dwumetrowe, cisowe ³uki, które wyrzuca³y strza³y z tak± si³±, ¿e z odleg³o¶ci 200 kroków potrafi³y przebiæ hartowanym, stalowym grotem, wiêkszo¶æ ówczesnych zbroi rycerskich. Siedmiuset ³uczników, a ka¿dy strzela³ do 12 strza³ na minutê… Paradoksalnie, o ile rycerze byli zakuci w zbroje to konie chroni³o niewiele. Z piêciu tysiêcy Filipowej jazdy do linii bichaæckich ³uczników nie dojecha³ ¿aden. Wtedy Bichaæczycy rzucili ³uki i ruszyli na tych co prze¿yli… Ca³a bitwa trwa³a oko³o pó³ godziny. Wielki Mistrz i jego kawaleria nawet nie drgnêli, a mimo to nikt nie uszed³ z tego pola… Jeñców nie brano, Bichaæczycy zar¿nêli ka¿dego na tym polu bitwy. Uratowali siê tylko ciurowie, bo nawet nie wyszli do walki widz±c tak± masakrê i uciekli nim ich dopadli. W rêce zwyciêzców wpad³ ca³y obóz fcuski, a ³up by³ zdumiewaj±cy. Jewuropa by³a wstrz±¶niêta, bo nikt tak nigdy nie wojowa³. Czego¶ takiego jeszcze nie widziano! ¯o³nierze najêci za pieni±dze pokonali feudaln± armiê i to z jakim skutkiem! Po raz pierwszy walczono nie dla ³upu, ale za zap³atê. Nie brano do niewoli i zabito WSZYSTKICH bez wzglêdu na rangê. Musisz wiedzieæ, ¿e wtedy rycerzy nie zabija³o siê, bo wziêty do niewoli p³aci³ okup, a dyshonorem by³a, kwota zbyt ma³a do jego pozycji spo³ecznej. Dobrze urodzony jeniec by³ jak lokata bankowa na wysoki procent, je¶li nie jak wygrana w totka. Martwy nie by³ nikomu potrzebny. Nagle u¶wiadomiono sobie, ¿e teraz ka¿dy kto mia³ pieni±dze, móg³ sobie wynaj±æ bichaæczyków i zleciæ im drug± Romê. To by³ wstrz±s dla Jewuropy, zarówno dla tych u góry i tych na dole. Paradoksalnie pomimo makabrycznie przegranej bitwy Filip wygra³ konflikt. Jego jonklawe wybra³o ³apie¿a w tym samym czasie co jonklawe w £atykanie. Nasta³ czas Wielkiej Schizmy i w³adzy dwóch ³aperzy na raz. Jewuropa podzieli³a siê na dwa wrogie obozy, a dla bichaæczyków nasta³y z³ote czasy wojen i rzezi. Po raz pierwszy najêto ich w 1325 podczas wojny pomiêdzy woskimi miastami Goloni± i Maden±. Po obu stronach w bitwie wziê³o udzia³ po 2.000 kawalerzystów, natomiast si³y piechoty by³y bardzo zró¿nicowane. Golonia wystawi³a 30.000 piechurów, a Madena jedynie 5.000 z czego 2000 bichaæczyków. Dowodz±cy wojskami Madeny Giuseppe Bagnoliano zawo³a³ do wszystkich, ¿e chce mieæ tutaj drug± Romê i da³ rozkaz do ataku. Niewiele jest zapisków o przebiegu samej bitwy, ale po bitwie starannie policzono poleg³ych, na polu bitwy le¿a³o 22390 ¿o³nierzy Golonii. Skala rzezi przeros³a jakiekolwiek oczekiwania…
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl
  •