elvirka - Strona gĹĂłwna
,,Niebezpieczna Gra"
PROLOG
Los każdego człowieka zaczyna się od narodzin.Jak potoczy się nasze życie, zależy od tego jak wychowają nas rodzice.Jakie wpoją nam zasady i wartości. To jakim człowiekiem się staniemy, spoczywa głównie na ich barkach ,ale też i nas samych.A konkretnie, od tego jaką ścieżkę życia wybierzemy.Dobrą czy złą!On wybrał ,drogę którą pokierował go ojciec.Stała się takim samy, bezwzględnym twardzielem,bez skrupułów i litości.Nie szanował życia drugiego człowieka.Zasady oraz warunki ustalał sam.Strach był mu obcy.Zabijał jak tylko ktoś wszedł mu w drogę,a kobiety!One były dla niego żywym towarem ,na którym mógł zarobić fortunę.Niestety ona, pewnego dnia też trafiła w jego szpony.Początkowo traktował ją jak każdą inną.Jednak jej krzywda z czasem zaczęła go boleć.Dlaczego?Skoro nie wiedział co to litość.Czyżby, jej jako jedynej udało się zmiękczyć serce, najgroźniejszemu mafiozie w kraju?A może przyszedł czas, kiedy zrozumiał,że nie chce być już takim skur.wielem jakim był jego ojciec!Tylko czy ona ,po mimo miłości jaką go darzy nie zażąda zemsty?
Alfonso,Hector Herrera (Poncho,Gatito) - Szef mafii.Handluje bronią i kobietami. Interes odziedziczył po ojcu.Matki się wyrzekł tak samo jak ona jego. Twardziel bez skrupułów i grama litości. Zabije każdego kto stanie mu na drodze. Strach jest mu obcy.Zasady i warunki jakimi ma kierować się on i jego ludzie ustala sam.Takim człowiekiem stał się przez ojca który całe życie powtarzał ,,Mężczyzna jest stworzony dla władzy.Poza władzą i pieniędzmi nic innego się nie liczy." Będąc małym chłopcem nie marzył o takim życiu jednak to samo życie sprawiło,że musiał stać się kimś takim by przetrwać i dać sobie radę.Nie szanuje kobiet bo nikt go tego nie nauczył.Traktuje je jak towar na którym można jedynie zarobić lub przelecieć.[/size]
Chris ,Luca Uckermann (Cuks,Bebe) - Jest jednym z ludzi Alfonsa i jego przyjacielem. Zajmuje się fotografią i prowadzeniem strony internetowej agencji.Swoim urokiem zwabia młode, piękne dziewczyny do pracy w agencji. Potrafi tak oczarować i zbajerować pannę,że każda wierzy w jego obietnice o zarobieniu fortuny.Spryciarz ,on też nie zawaha się zabić gdy trzeba.Przeleciał już chyba każdą dziewczynę z agencji.
William,Marcos Levy Gutierrez(Will,Tito)- Najbogatszy biznesmen w stanie Meksyk.Prowadzi interesy z Alfonso od dawna.Poza interesami łączą ich też więzy krwi.Panowie są przyrodnimi braćmi. Nie ma czasu ,ani ochoty na założenie rodziny.Jednak jak każdy facet ma swoje potrzeby i dlatego korzysta z usług agencji.To właśnie tam poznaje May.Z pozoru miły dżentelmen.Jednak i on ma swoje za uszami.
Anahi,Angel Portilla (Annie,Aime) - Pochodzi z biednej rodziny by zarobić na studia medyczne szukała dobrze płatnej pracy.Pewnego dnia dostaję ofertę pracy w agencji modelek.Nie wie,że to tylko przykrywka.I takim to sposobem trafia w szpony mafii.Nie należy do osób które słuchają rozkazów jednak tym razem jej przeciwnik okazuje się silniejszy.By utrzymać się jakoś przy życiu z nadzieję,że kiedyś wydostanie się z tego piekła zaczyna go słuchać.Chcą nie chcąc zakochuje się w nim po mimo tego jak ją traktuje.
Dulce,Marisa Espinoza (Dul,Mari) - Pracuje u Poncha to ona przygotowuje dziewczyny do pracy. Uczy je wszystkiego od podstaw ,a kiedy są już gotowe przekazuje je w ręce szefa który decyduje która z dziewczyn ma zostać ,,panią do towarzystwa" ,a która ,,dziwką".A jeszcze inne sprzedaje zagranice do innych agencji. Sprawia wrażenie kobiety wyrachowanej pozbawionej jakichkolwiek uczuć.W głębi duszy jednak jest bezbronną duszyczką,zakochaną w Cuksi od dawna.By być jak najbliżej niego zaczyna z nim sypiać.
Maite, Elena Perroni (May,Lena) - Wychowywała się w sierocińcu.By zarobić na siebie przyjęła pracę którą zaproponował jej Chris.Uświadomiwszy sobie w co się wpakowała chciała uciec jednak od mafii nikt nie ucieka. Zmuszona zostaje. Jest ,,damą do towarzystwa". Pewnego dnia jeden z klientów dokonuje na niej gwałtu przez co dziewczyna próbuje odebrać sobie życie.Próba samobójcza jednak się nie udaje, a jedynie sprowadza na nią kłopoty.
>>ENTRADA>>
UWAGI - INFORMACJE
1. Wstawiłam listę osób, które wcześniej zadeklarowały, chęć czytania tego opoka,jeśli jednak ktoś rezygnuję proszę o powiadomienie mnie.
2. Chociaż prolog mówi o traumie Los A ,to traumy główne będą trzy ,jakie chyba wiecie.Reszta osób występujących w opoku pojawi się z czasem.
3. Będą występowały wulgaryzmy i sceny erotyczne i nie będą to raczej grzeczne scenki czy słowa,tak więc ci którzy są zbyt wrażliwi ,doradzam zastanowić się dobrze czy chcą to czytać.
4. Nie zajmujemy sobie miejsca na koma,a jeśli już edytuj go potem i uzupełnij.Nie zrobisz tego ,ostrzegę do 3 razy potem nie powiadomię.
5. Jeśli komentujesz niech ten kom ma przynajmniej ze trzy zdania.Komy typu ,,fajne,cudne,podoba mi się lub powiadom" nie interesują mnie.
6. Dopisywać się do listy ,inaczej mogę kogoś pominąć.
No i to chyba wszystko ,dziękuję za uwagę !
PS. Nie obiecujcie sobie czasem zbyt dużo ,bo sama nie wiem jak to wyjdzie z czasem
anetta418 dnia 22:20:15 13-10-12, w całości zmieniany 7 razy
Interesujące. Zawsze kręciły mnie opowiadania o wątku kryminalnym, no i oczywiście miłosnym. Na pewno będę czytać, bo obsada moja ulubiona. Tytuł zaintrygował mnie, dlatego między innymi tutaj weszłam i nie żałuję Czekam na premierę
Życzę miłego dnia i dużo weny
CamilaDarien dnia 19:37:15 09-12-11, w całości zmieniany 2 razy
Bardzo ciekawa tematyka i opusy postaci. Myślę, że tutaj zajrzę pomimo tego, że nie znoszę duetu Levy-Perroni.
Kiedy pojawi się odcinek?
No i jest rozdział pierwszy jego ocenę,pozostawiam wam.Za błędy i co tam się jeszcze dopatrzycie,przepraszam.Miłego czytania
ROZDZIAŁ 1
Stała po środku dwóch dryblasów trzymających ją za ręce,ich uściski były tak silne,że nawet nie próbowała się wyrwać. Łzy spływały po jej bladych ze strachu policzkach,a całe ciało drżało jak galareta.Brunet ubrany w czarny garnitur i czarną koszulkę ,podszedł do niej wolnym krokiem i spojrzał głęboko w oczy.Nic nie mówiąc wziął zamach i zewnętrzną częścią dłoni uderzył ją z całej siły w twarz.Jej głowa odwróciła się na bok,policzek natychmiast zaczął strasznie boleć,ale na tym nie było koniec.Chwilę potem ,wziął ją za gardło i mocno zacisnął swą dłoń, na jej szyi.Panowie natychmiast puścili rudowłosą,a ich szef wciąż trzymając ją za gardło przycisną pannę do ściany.Patrząc zimnym i gniewnym wzrokiem w jej oczy powiedział;
- Wiesz,że za zdradę się płaci suko!
- Wiem... - wyszeptała z ledwością tracąc powietrze oraz siły.
- Wiesz !A mimo to,polazłaś do tego chuja Mastiego!I co tym chciałaś ugrać szmato ?!!! - zapytał jeszcze bardziej zaciskając rękę na szyj dziewczyny.
- A...aaa,ja...a - próbowała złapać powietrze by odpowiedzieć.
Zwolnił uścisk by dać jej dojść do głosu.Jak tylko skończyła kasłać i nabrała potrzebnego powietrza powiedziała;
- Szefie ja,przepraszam!Ja nie chciałam,ja tylko...ja ...ja błagam niech szef, mnie nie zabija! - mówiła ze złożonymi rękoma jak do Boga.
Stał patrząc na nią nadal zimnym i niewzruszonym wzrokiem,klęknęła więc na kolana.
- Błagam,ja już będę posłuszna,zrobię wszystko co szef każe tylko...
- Milczy suko!!! - krzyknął ponownie łapiąc ją mocno za szyję i stawiając do pionu. - Teraz podzielisz los, swojej koleżanki,która niedawno, zrobiła to samo. Skoro u nas było ci źle,ciekawe co powiesz będąc w tamtym piekle! - powiedział puszczając ją ,po czym skinieniem głowy kazał wyprowadzić dziewczynę.Tym razem ,zaczęła się rzucać.Jak tylko poczuła duże łapy, dobrze napakowanych panów na swoich nadgarstkach.
- Nie!Proszę,nieeeeeeee!!! - krzyczała na całe gardło dławiąc się łzami. Poncho jednak stał ,niewzruszony.Taka sytuacja,była dla niego normalką,łzy,błagania nie wywierały na nim krzty uczucia.Można by rzecz ,iż nie posiadał serca,owszem posiadał!Tylko w jego przypadku, był to jedynie narząd, utrzymujący go przy życiu.On sam był pozbawiony jakichkolwiek uczuć,litość,sumienie,skrucha czy miłość były mu obce.Czy był taki od zawsze? Jasne,że nie!Nikt nie rodzi się od razu zły ,to rodzice kształtują nasz charakter,to oni uczą szacunku,miłości,oni wpajają nam zasady,tradycję oraz wszystko to,co potem w życiu, pomoże nam wybrać tą dobrą lub złą drogę.W każdej normalnej rodzinie,rodzice uczą dziecka szacunku do innych,miłości jednym słowem wszystkiego co dobre,a za złe każą. W jego rodzinie, było inaczej. Matka,przestała się nim interesować jak tylko ojciec pozbył się jej z domu,on sam co tydzień miał inną pannę,która robiła za niewolnicę i w łóżku i domu.Alfonso jako dziecko nie miał lekkiego życia,już od małego był wychowywany przez ojca według jego zasad i warunków.To ojciec wpoił mu,że poza kasą i władzą nic innego się nie liczy.On też skutecznie zniechęcił go do kobiet,od zawsze wpierał mu ,że ,,kobieta to diabeł w ciele anioła,który tylko czeka ,by zabrać go do piekła". To z jego ust zawsze padały słowa ,że kobieta to ,,kur.wa,szma*a,suka i dzi**a potrzebna jedynie do zaspokojenia fizycznego i usługiwania".Feliks ,był do tego stopnia podłym człowiekiem,że na oczach dziecka pokazywał jak bije ,poniża czy wyzywa swoją kobietę ,a kiedy mały nie chciał patrzyć też obrywał.To on ,pokazał Poncho jak jego własna matka, oddaje się innym mężczyznom.Pozwalał mu na to patrzeć ,by tylko wzbudzić w nim jeszcze większą nienawiść do płci przeciwnej.Jego samego musztrował bardziej niż żołnierza w wojsku.Brunet nie mógł bawić się jak jego rówieśnicy,nie można mu było płakać,okazywać litości czy jakichkolwiek uczuć ,poza agresją,złością i nienawiścią.Od dzieciństwa był uczony,jak zarabiać handlując bronią,kobietami i narkotykami,jak być bezwzględnym i jak likwidować tych którzy stawali mu na drodze do ,,szczęścia". Wszelkie protesty na nic się nie zdawały,bo gdy tylko próbował się sprzeciwić dostawał manto lub lądował na tydzień w ciemnej piwnicy o suchym chlebie i wodzie ,do czasu dopóki nie miękł.Dlatego teraz, każda kobieta była ścierwem w jego oczach.Wracając do zajścia w gabinecie.Jak tylko goryle wyprowadzili pannę ,usiadł w fotelu z cwaniackim uśmiechem na twarzy i powiedział;
- Głupia suka!Myślała,że kur.wy nie dorwę.
- Czemu jej nie zabiłeś ? - zapytał szatyn siedzący na przeciw niego.
- Po co ,skoro tam będzie konała w męczarniach,albo sama się powiesi pod wpływem presji. - odparł dumny z siebie.
,,Piekło" czym było ? To najgorszy burdel w Izraelu.Dlaczego nazywano go piekłem ? Bo tam kobieta ,miała gorzej niż zwierzę. Była bita,gwałcona kilka razy dziennie przez wielu osobników na raz. Czasem dla zabawy wkładano im różne narzędzia w pochwę lub kazano uprawiać seks z bydłem czy koniem. Spały na zimnej ,brudnej jak chlew podłodze,bez okryci ,materaca czy choć skrawka materiału.Jedzenie dostawały ,lecz tak samo jak spały, tak i jadły.Z podłogi,bez względu na obrażenia,musiały zawsze być na zawołanie.Jakikolwiek sprzeciw ,był karany.Żadna z nich, nie wytrzymała tygodnia.Każda się powiesiła,utopiła czy poderżnęła sobie gardło by tylko zakończyć swoje męki.Alfonso uważał,iż taka kara jest najodpowiedniejsza dla zdrajców.On być może, nie traktował kobiet z szacunkiem,jednak w jego przybytku panowały pewne zasady. Dziewczyny był podzielone,jedne były dziwkami zarabiając na seksie z klientami w różnym wieku i różnego pochodzenia,inne były ,,damami do towarzystwa" ich zadanie polegało na towarzyszeniu klientowi na przyjęciu czy innej imprezie.Jeśli chciały mogły służyć innego rodzaju usługą,ale tylko jeśli tego chciały.Był też trzeci podział na który składały się panny sprzedawane do innych burdeli.Jego ,,firma" dużo różniła się od pozostałych domów zabawy. Kobiety tu,miały swoje pokoje elegancko urządzone,posiłki były wytrawne i smakowite.Miały zapewnioną opiekę medyczną,fryzjera,kosmetyczkę ,stylistkę i wiele innych przywilejów oraz dogodności.Nie wszystko jednak, było takie kolorowe,jak wydawać by się mogło.Poza udogodnieniami, były też zasady.Panie, nie mogły opuszczać terytorium bez pozwolenia i tylko z ochroną, za nie posłuszeństwo, były karane. Podobnie jak tam, bito je i gwałcono,czasem zabijano lub wysyłano do owego ,,Piekła".
**************
Jesteście pewnie ciekawi jakim cudem,kobiety chciały tam pracować.Hym...pewnie gdyby wiedziały co je tam czeka,nie przyjęły by tej pracy za nic w świecie.Niestety ,umawiając się na spotkanie z Chrisem ,fotografem a jednocześnie współpracownikiem Poncha myślały,że idą w sprawie pracy w Agencji Modelek.Każde spotkanie z nową dziewczyną wyglądało tak samo,najpierw mydlenie oczu,boskimi opowieściami. Jaką to niby ona karierę zrobi,ile pieniędzy na tym zarobi,jakie luksusy ją czekają przyjmując ta pracę.Zawsze słuchały z uwagą i z każdym słowem coraz bardziej wpadały w pułapkę. Jednak by mieć pewność ,iż dobrze zakręcił im w głowie,na koniec robił im mini sesję,a inne próbował przekonać używając do tego uroku osobistego. I jak do tej pory,udawało mi się zdobywać coraz to nowe damy. W tej właśnie chwili ,czekał na kolejną kandydatkę.By umilić sobie jakoś czas ,zamówił czarną kawę bez cukru. Kilka minut później, do restauracji weszła blondynka i jak tylko się przedstawiła ,usiadła na przeciw szatyna.
- No więc panno Anahi ,dlaczego akurat ten zawód ? - zapytał rozkładając się wygodnie na krześle.
- Potrzebuję pieniędzy,proste. - powiedziała bez żadnego skrępowania.
- I tylko dlatego ? - zapytał uważnie się jej przyglądając.
- Tak,bo widzi pan.Chcę wrócić na studia medyczne,niestety nie stać mnie,dlatego najpierw chciałam zarobić. - skwitowała na koniec uśmiechając się do niego.
- To trafiłaś w dobre ręce,u nas zarobisz nie tylko szybko,ale i sporo. - rzekł uśmiechając się cwaniacko.
- A od kiedy, mogę zacząć ? - zapytała podekscytowana.
- Po wyjściu z restauracji zrobię ci kilka fotek w plenerze,pokażę szefowi i jutro zadzwonię z odpowiedzią. Ok ?Musisz jednak o czymś wiedzieć. - powiedział poważnie,ale ostrożnie.
- O czym ? - zapytała podejrzliwie.
- Mój szef,trzyma się pewnych zasad oraz ma wymogi,więc jeśli nie jesteś na to gotowa zrezygnuj od razu. - skwitował upijając łyk drugiej już kawy.
- Jakie to zasady i wymogi ? - zapytała poprawiając się na krześle.
- Jeśli chcesz zostać naszą modelką ,musisz zamieszkać w rezydencji z resztą dziewczyn i podporządkować się zasadom.Dam ci zaraz mini regulamin,co do kwatery to uwierz,źle tam nie jest.Każda z dziewczyn ma swój pokój z łazienką,jest wyżywienie,możecie też same sobie coś gotować,macie pod nosem lekarza,fryzjera ,kosmetyczkę no po prostu full wypas. Jeśli się słuchasz ,masz przywileje jeśli nie. Tracisz pracę.Jasne ? - zapytał na koniec patrząc jej prosto w oczy.
- Jasne, bez czytania tego regulaminu, mogę dać panu już odpowiedź.Wciąż chcę tą pracę. - rzekła stanowczo.
- Skoro tak,to idziemy robić sesję. - uśmiechną się dumnie.
Robienie zdjęć zajęło im godzinę.Potem spacerowała trochę po parku rozmyślając o nowej pracy.Co prawda nigdy nie uważała się za piękność ,jednak dla ukończenia studiów gotowa była zrobić wszystko. Wielokrotnie słysząc od koleżanek ,że praca modelki jest bardzo dochodowa,postanowiła spróbować swoich szans. Nie chodziło oto ,by ktoś ją zauważył lub by zyskać sławę i rozgłos,ale o kasę na studia. Zostać lekarzem,to było jej marzeniem,przysięgła sobie,że zarobi na nie choćby miała zamiatać na ulicę.Jej rodzina od zawsze była biedna ,pierwsze dwa lata studiów opłaciła jej ciotka,teraz jednak ona nie żyła ,a blondynki rodziców nie było stać na to. Porzuciła je więc,na jakiś czas. Zaczęła szukać pracy,nie szło jej najlepiej ,aż do dzisiejszego dnia. Była zbyt zmęczona i sfrustrowana by nadal szukać ,dlatego tez przyjęła dzisiejsza ofertę bez wahania. Poza tym,kiedy usłyszała to wszystko od szatyna,uznała że to najlepsze co mogło ją spotkać. Nie dość ,iż zyska pracę to jeszcze takie luksusy i przywileje. Nie będzie musiała wydawać na wiele rzeczy ,dzięki czemu szybciej zarobi.Zapłaci za studia,dołoży rodzicom do życia i będzie mogła sama wynająć mieszkanie.Szczęśliwa wróciła do domu koło wieczora,o wszystkim powiedziała rodzicom.Oni tez ucieszyli się na tę wiadomość,potem zajęła się pakowaniem. Przed snem obiecała sobie przeczytać ,,mini regulamin" jednak w rezultacie nie zrobiła tego bo jak tylko weszła do cieplutkiego łóżeczka zasnęła.
********************
Drobna brunetka ,siedziała skulona na wielkim parapecie, wpatrywała się w gwiazdy. Łza ,za łzą spływała po jej bladych policzkach. Miejsce w którym była, choć z zewnątrz wyglądało luksusowo.Tak naprawdę było piekłem.Przyjmując tę pracę myślała,że z okropnego sierocińca trafiła do prawdziwego nieba.Wierzyła,że po raz pierwszy w życiu los się do niej uśmiechną.Jakże gorzko się rozczarowała,gdy uświadomiła sobie ,iż trawiła z deszczu pod rynnę.Po nieudanym dzieciństwie ,które spędziła 18 lat w Domu Dziecka chciała ,zacząć układać je sobie na nowo.Była sama,ale zdeterminowana gotowa do wyrzeczeń i poświęceń ,by tylko odnieść sukces. Nie chodziło o sławę,jedynie czego pragnęła to dobra praca,małe ale przytulne mieszkanko i kochając mężczyzna.By to osiągnąć ,po wyjściu z sierocińca zaczęła szukać pracy,pierwszy rok przepracowała jako kelnerka. Mieszkała w wynajmowanym pokoju,żyła skromnie,ale szczęśliwie.Gdyby nie on, pewnie jej życie, wciąż było by takie samo.Ale nie żałowałby.Tego co ma teraz ,żałowała jak cholera.Owszem, miała elegancki duży pokój z ogromną łazienką,wytrawne jedzenie,ciuchy najlepszej marki ,ale za jaką cenę ? ,,Dlaczego nikt nie powiedział jej,że będzie musiała się sprzedawać ?!!!Czemu nikt do cholery jej nie ostrzegł ?!!!" wiele razy pytała samą siebie. Gdyby wiedziała,prędzej by się zabiła niż przyjęła tę pracę. Bardziej wolałby mieszkać w rynsztoku ze szczurami,codziennie żebrać o jedzenie ,niż robić to co kazano jej tu.Początkowo wszystko zapowiadało się bosko.Sesje zdjęciowe,ćwiczenia jak chodzić,co mówić i rożnego rodzaju inne lekcje. Tylko po to ,by stać się sławną i zarobić na tym dużo. Przychodząc tu ,prawie nie umarła z wrażenia na widok,ogromniastej posesji.Plac był mega wielki,stała tam, nie tylko rezydencja w której teraz mieszka.Były też cztery inne,do tego mały park,wielki basem,ogród,stawik,hala sportowa łącznie z siłownią.To było jak sen i snem się okazało.Tylko potem ,on zamienił się w koszmar.Kiedy została już ,,przeszkolona" czekała ją selekcja. Była zbyt głupia,naiwna oraz zafascynowana ,by wtedy zwracać uwagę na sygnały.Dopiero gdy usłyszała, zostajesz ,,damą do towarzystwa" dotarła do niej gorzka prawda.To żadna Agencja Modelek, a zwykły burdel był.Owszem luksusowy,ale burdel.Chciała uciec,ale jak taka mała ,głupia bezbronna kobitka jak ona ,może dać sobie radę z trzema gorylami ? Nie ma szans!Złapali ją!I wtedy, po raz pierwszy dotkliwie ją pobito.By jednak zrozumiała,że ma więcej nie kombinować i słuchać rozkazów, na tydzień wsadzono ją do piwnicy.I raz dziennie ,była chłostana by nabrać posłuchu. Wystarczyło,zmiękła i przystała na ich warunki.Chodziła na przyjęcia i spełniała każdą zachciankę, swojego klienta.Bez względu na to ,czy był stary czy młody ,ona musiała robić co jej kazał.Samo przebywanie z nim na przyjęciu,uśmiechanie się.Nie sprawiało jej problemu,ale kiedy ją dotykali ,czy też pragnęli pocałunku lub czegoś więcej.Od razu chciała umrzeć,szczególnie gdy klient był stary,obleśny,nachalny czy napalony. Nawet ci młodzi potrafili wzbudzić w niej wstręt.Brunetka jednak nie mając wyboru musiała to znosić,albo liczyć się z konsekwencjami.Czyli znowu wpier.dol lub karcer. bywało ,że gwałcono lub zabijano dziewczyny,za nie wykonane polecenie lub ,źle wykonane.Tak więc nie pozostało jej nic innego jak zostać ich NIEWOLNICĄ.Nie było jednak dnia,by nie prosiła Boga o pomoc lub nie płakał nie mogąc tego znieść.Chociaż nie była na najgorszej pozycji to jednak ,psychicznie nie radziła sobie z tym. Jednak na ratunek ,jak na razie nie miała co liczyć.Przysięgła sobie jednak,że nim umrze zabije tego, który ją w to wpakował.
*****************
Wściekła na maksa ,bez pukania wparowała do gabinetu zatrzaskując za sobą drzwi. Nim brunet zdążył się odezwać wrzasnęła;
- Kur.wa Poncho prosiłam tyle razy ,nie bij mi dziewczyn, kiedy szykuje się wielka impreza!No,ale nie !Ty jak zawsze, musisz zadziałać po swojemu !Jak ja ma teraz do cholery jasnej, zakryć im te sińce ?!!!No,jak mądralo ?! - zapytała uderzając w biurko dłonią.
Brunet popatrzył przez chwilę na nią ,po czym wstał bez słowa z fotela. Obszedł biurko i usiadł na jego kancie ,cały czas obserwując czerwonowłosą. Spojrzała mu w oczy czekając na odpowiedź.
- Wszyscy wyjść ! - rozkazał nagle.
Pedro jak i Ivan posłusznie opuścili gabinet,Dulce już chciała zrobić to samo,ale złapał ją za przedramię i stanowczo powiedział;
- Ty zostajesz !
Zimny ton jego głosu ,sprawił iż kolana się pod nią ugięły.Czuła jak jej serce przyspiesza,przełknęła ślinę i już chciała przeprosić,jednak Alfonso był szybszy.Zacisnął dłoń na jej szyi i wściekły wysyczał ;
- Jeszcze raz,wejdziesz bez pukania, powiesz do mnie po imieniu,zamiast SZEFIE,albo wrzaśniesz na mnie !Zabije cię!Rozumiesz?!
- T...ta...tak. - wydukała z ledwością.
Puścił ją ,poprawił marynarkę i ponownie usiadł na fotel.
- No więc ,zacznijmy od nowa.Co cię do mnie sprowadza, Marisa ? - zapytał jak gdyby nigdy nic podpalając papierosa.
- Szefie,bo ja chciałam zapytać ,co z tymi dziewczynami które są pobite ?Przecież, nie mogą w tym stanie iść na przyjęcie,a makijaż nie wszystko zakryje. - rzekła potulnie masując szyje.
- Dulce,czy ty myślisz,że mnie to interesuje ? Dobrze wiesz,że mam to gdzieś !To ty,jesteś od tego by coś z tym zrobić!Stań na głowie,a doprowadź je do porządku,chyba za to ci kur.wa płace no nie ? - zapytał zaciągając się szlugiem.
- Tak. - szepnęła.
- No,a teraz spier.dalaj do roboty i nie marnuj mojego, jakże cennego czasu. - powiedział śmiejąc się cwaniacko.
- Tak jest szefie. I jeszcze raz przepraszam,zapomniałam się. - powiedziała spuszczając głowę.
- To się kur.wa nie zapominaj więcej, siostra !Bo skończysz,jak te dziwki którymi się opiekujesz ! - powiedział mierząc ją zabójczym wzrokiem.
Kiedy opuściła gabinet ,łzy samoistnie potoczyły się po jej policzku.Otarła jej jednak szybko ,widząc nadchodzącego Lucasa.
- No młoda,niedługo dostaniesz nowe laski pod swoje skrzydła. - powiedział uśmiechając się.
- Masz fotki ? - zapytała starając się zachować jak najbardziej naturalny głos.
- Mam,idę właśnie pokazać je Hectorowi. A tobie co,płakałaś? - zapytał krzywiąc się.
- Ja ?Nie, no co ty ! - skłamała ,spuszczając głowę.
- Aha. Dobra lecę,a wpadnij do mnie dziś w nocy,zabawimy się ! - powiedział puszczając do niej oczko.
Kiedy się oddalił,uderzyła pięścią w ścianę,a kolejne nowe łzy poleciały po jej twarzy.Miała dość takiego życia.Jak nie brat,zanęcający się nad nią,to ukochany który chciał tylko jednego. Tak Poncho był jej bratem ,ale przyrodnim,nie traktował jej zbyt dobrze, bo była kobietą.Czyli dla niego zerem.Dziwiła się i tak,że nie zrobił z niej dziwki,być może dlatego,że była mu potrzebna ,by wyszkolić inne panny na to stanowisko. Ale ona, nawet jako jego rodzina, nie miała lekko.Za nie posłuszeństwo też obrywała lub była podobnie karana jak inni.W jakimkolwiek towarzystwie musiała mówić do niego szefie,po imieniu mogła zwrócić się tylko wtedy gdy byli sami.I to też ,za jego zgodą. Tak więc, rzadko zwracała się do niego, po imieniu.Kolejnym człowiekiem w jej życiu ,który sprawiał jej ból i przykrość był Chris. Od dawna się w nim kochała,ale on miał ją gdzieś. W pierwszym roku jego pracy ,często jej dokuczał lub gnębił.Potem,zaprzestał tego,bo był zbyt zajęty lataniem,za coraz to nowymi laskami.Nie skończył z tym,nadal co noc w jego łóżku jest inna panna,ale do tego grona od miesiąca zalicza się ona.Liczyła,że może przez łóżko zdobędzie jego serce w końcu,myliła się.Bo szatyn, traktował ją jak każda inną, dziwkę.Rżnął ją ,nie wkładając w to żadnych uczuć,a po wszystkim wyrzucał jak śmiecia. Dlaczego godziła się na to ? Bo go kochała,od dawna ,szaleńczo,ponad życie.Kochała go!Jednak tu ,żaden mężczyzna, nie szanował i nie kochał. Byli jak roboty,bez uczuć z ciężką żelazną dłonią.Gotowi zabić każdego, kto wejdzie im w drogę.Ale czerwonowłosa ,wciąż łudziła się ,iż kiedyś jej życie stanie się lepsze,by jednak dotrwać do tego czasu,słuchała posłusznie ich rozkazów.Tresowała nowe panny,tak jak jej nakazano.Udawała twardą i bezwzględną ,by miały posłuch.A potem sama ,pchała je w ręce brata, który wydawał na nie wyrok.Było jej żal,tych wszystkich młodych ,niewinnych czasem kobiet,ale niestety nic nie mogła na to poradzić. Bo sama też, była ofiarą.
Choć do niedawna nie czytałam żadnych telek, to pomału to się zmienia i postanowiłam tu zajrzeć, tym bardziej, że jest to nowe opowiadanie i nie miałam zbyt wiele do nadrobienia, a poza tym są tu moje kochane Levyrroni i historia wydaje się być ciekawa. Szykują nam się mafijne porachunki, co mi odpowiada. Lubię takie historie miłosne z domieszką kryminału
Dopiero pierwszy odcinek, a ja już nie znoszę Hectora. Fakt faktem jego dzieciństwo było okropne. Ojciec był bydlakiem i zwyrodnialcem przez co on stał się taki sam i traktuje kobiety jak zwykłe szmaty, albo i gorzej.
May spędziła dzieciństwo w domu dziecka, ale to był chyba raj w porównaniu z tym co przeżywa teraz. Wpadła w szpony mafi i nie ma od tego odwrotu. Anahi nie wie w co się pakuje i pewnie podzieli los May.
Hector nawet nie ma litości dla własnej siostry cóż za bydlak! Chris pewnie okaże się nielepszy od Hectora, już widać, że traktuje Dul tylko jak obiekt seksualny. Żal mi dziewczyn, mają przechlapane.
Czekam na kolejny odcinek i postaram się komentować na bieżąco
majka623 dnia 16:02:17 11-12-11, w całości zmieniany 2 razy
To opowiadanie jest wspaniałe , przeczytałam już 30 rozdziałów niebezpiecznej gry , codziennie zaglądam z nadzieję że jest nowy rozdział . To mnie wciągnęło , jestem uzależniona od większości twoich opowiadań , ale niestety brak konta na rebelde , nie pozwala mi na skomentowaniu . Czy mogłabym się kiedys spodziewać od ciebie jakiegoś opowiadania o levyrroni ? lub wtoczyć w ten świat czegoś Świerzego , nowego i ubrać razem Iglesiasa i Perroni ? to byłaby fajna mieszanka .;d taka niepowtarzalna a zarazem wybuchowa , moim zdaniem pasowaliby do siebie . tyle że liczy się także zdanie innych , no cóż . Aa , i może jakieś o Manerroni ? Przepraszam cię bardzo , za propozycje ale gdziekolwiek chciałabym zobaczyć , takie pray , a nie samo levyrroni . a bardziej przypadłoby mi to Iglerroni . : D pewnie zauważyłaś że mi odbija na punkcie " Rroni " ale co na to poradzić ? ;* UWIELBIAM TWOJE OPCIA ;***
To opowiadanie jest wspaniałe , przeczytałam już 30 rozdziałów niebezpiecznej gry , codziennie zaglądam z nadzieję że jest nowy rozdział . To mnie wciągnęło , jestem uzależniona od większości twoich opowiadań , ale niestety brak konta na rebelde , nie pozwala mi na skomentowaniu . Czy mogłabym się kiedys spodziewać od ciebie jakiegoś opowiadania o levyrroni ? lub wtoczyć w ten świat czegoś Świerzego , nowego i ubrać razem Iglesiasa i Perroni ? to byłaby fajna mieszanka .;d taka niepowtarzalna a zarazem wybuchowa , moim zdaniem pasowaliby do siebie . tyle że liczy się także zdanie innych , no cóż . Aa , i może jakieś o Manerroni ? Przepraszam cię bardzo , za propozycje ale gdziekolwiek chciałabym zobaczyć , takie pray , a nie samo levyrroni . a bardziej przypadłoby mi to Iglerroni . : D pewnie zauważyłaś że mi odbija na punkcie " Rroni " ale co na to poradzić ? ;* UWIELBIAM TWOJE OPCIA ;***
majka623 - Dziękuję ci za wyczerpującego koma. Co do Hectora to jeszcze go znienawidzisz. Buziaki
karolina1919 - dziękuję ci za twój komentarz. Co do opowiadanie z Maite i kimś innym niż William to hym... kurcze nie wiem czy bym potrafiła się w to wczuć. Jednak pewnie kiedyś spróbuję ,ale ja na razie jest to nie możliwe gdyż mam sporo opowiadań i jak na razie więcej nie zamierzam wstawiać póki nie skończę. A i na pewno nie wezmę Mene , gdyż ja gościa nie lubię. Jak już to Iglesiasa mogę. A tak a propo mam opowiadania z Herroni nie wiem czy wiesz. Jeszcze raz dziękuję za koma. Buziaki Aneć.
anetta418 dnia 23:19:38 20-12-11, w całości zmieniany 2 razy
Nie jest długi,ani superowy,ale jest. Za błędy przepraszam,ale oczy mnie bolą i sprawdzać mi się nie chce. Miłego czytania
ROZDZIAŁ 2
Siedział jak zwykle za biurkiem z papierosem w ręku i przeglądał fotki. Dziś nie bardzo miał chęć na to więc ,przerzucił jedną za drugą w pośpiechu. Po czym cisnął nimi na blat i powiedział;
- Mogą być,nie są jakieś urodziwe ,ale ujdą.
- Te może nie,ale ta na pewno ci się spodoba. - rzekł szatyn podsuwając mu pod nos zdjęcie Annie.
Zerknął kątem oka na kumpla i wziął do ręki podawaną mu fotografię.Spojrzał na foto i jego źrenice natychmiast się rozszerzyły.
- Zgodziła się ? - zapytał wpatrując się wciąż w zdjęcie.
- Jasne,naiwna tak samo jak reszta tych dziwek. - skwitował krótko.
- Świetnie! - rzekł wciąż przyglądając się dziewczynie ze zdjęcia.
- Co podoba ci się ? - zapytał Cuks.
- Hym... ładna jest nie powiem,ale jest taka sama jak każda z tych suk. Jednak...zarobimy na niej na pewno sporo,bo to jedna z tych które można zaliczyć do diamentów. - powiedział obracając jeden z nich ze swojej kolekcji.
- Jak May ? - zapytał Chris siadając na fotelu po drugiej stronie biurka.
- Dokładnie! - przytaknął brunet.
- Na Dulce, też byśmy zarobili sporo.Ja nie wiem czemu,nie poślesz jej do tej roboty. - powiedział spoglądając podejrzliwie na Hectora.
- Ktoś musi je szkolić,nie!Poza tym wystarczy,że ty ją bzykasz.Dziwie się,co ona widzi w takim draniu jak ty. - prychnął z cwaniackim uśmiechem na twarzy.
- Draniem powiadasz ? A ty to niby lepszy ? - zapytał unosząc brwi.
- Życie drania mi odpowiada,żadna babka nie wejdzie ci na głowę. Chcesz ja bzyknąć ,bzykasz!Zero zobowiązań ,uczuć i tych innych pierdoł. - skwitował dumnie.
- To fakt ,co noc można mieć inną. - odparł zadowolony z owego życia które prowadził.
- Co noc?Co chwila,ale dobra dość gadania.Trzeba za robotę się wziąć. - powiedział wstając.
- Jaka dziś dostawa? - zapytał spoglądając na kumpla.
- Broń z Irlandii.Zamówiłem ostatnio dla tego, jebniętego Meksykanina. - rzekł otwierając drzwi ,by opuścić gabinet.
- Czemu ty go kur.wa jeszcze nie sprzątnąłeś? - zapytał z deka zdziwiony.
- Za dużo szmalu,bym na nim stracił. - skwitował Alfonso.
Po czym obaj ruszyli w stronę wyjścia.Jak tylko,znaleźli się przed willa Poncho zwołał ludzi i wydał rozkazy. Sam zaś wsiadł do czerwonego Audi z przyciemnianymi szybami i ruszył przed siebie.Miał do załatwienia coś osobistego,mógł posłać ludzi,ale tym razem,chciał zadanie wykonać sam.Od rana był wkur.wiony na maksa.Musiał się wyładować,teraz miał okazję postanowił więc, w pełni z niej skorzystać.W tym czasie Ucker udał się na miasto,musiał upolować kolejną zdobycz. Od rana do południa jeździł po mieście,w poszukiwaniu lasek które mógłby ewentualnie zgarnąć do tej roboty. Jak tylko jakaś wzbudzała jego zainteresowanie ,robił jej zdjęcie a potem podchodził i zagadywał ,wręczał wizytówkę ,nawijkę o cudownej pracy na której można zbić spora kasę i dziewczyna już na drugi dzień,sama się do niego zgłaszała.Tak wyglądała jego robota,do godzin południowych.Potem, zajmował się tym co każdy,dostawa,transakcja.Czasem, trzeba było komuś dać wycisk,albo sprzątnąć.Uwielbiał to.W tej branży,żaden z nich nie miał skrupułów, czy wyrzutów sumienia.I dlatego nawet policja bała się reagować, na ich postępki,choć doskonale wiedzieli,czym od dawna zajmuje się Alfonso Herrera i jego ludzie.Władza miała związane ręce,a mafia korzystała z tego, pełną gębą.Po powrocie do rezydencji szatyn udał się do swojego gabinetu,szybko wywołał zdjęcia nowych zdobyczy,zaniósł na biurko kolegi i razem z Rodrigo pojechał dokonać transakcji z owym Meksykaninem.Zadanie,miał wykonać Poncho,jednak sam szef,załatwiał w tej chwili coś innego.Stał nad swoją ofiarą,patrzył jak gościu powoli się wykrwawia.Na początek obił mu gębę,zadając cios za ciosem mocno zaciśnięta pięścią,potem wbił mu w udo sztylet,by cierpienie było większe co jakiś czas,deptał go lub dzióbał końcami ostrza w ową ranę.Gdy Rosjanin zwijał się z bólu i błagał o choć odrobinę litości,brunet stał niewzruszony i cwaniacko się uśmiechał,zaciągając się co chwila dymem z papierosa.
- Szefie... aaaaaaaa! Błagam, na litość boską...aaaaaaaaa,ja mam rodzinę!!!niech szef...aaaa...da mi...aaa - błagał co chwila zwijając się z bólu gdy czuł dotyk buta lub ostrza.
- O rodzinę się nie martw ,ją też zabiję biały skur.wielu! - rzekł zimno i zgasił papierosa, na udzie ofiary,po czym wyciągnął gnata i strzelił mu między oczy.
Odszedł trzy kroki,przystaną odwrócił się do ciała.
- Wiesz co Delgado,zmieniłem zdanie.Twoją żonkę, zatrudnię u siebie ,córkę poślę do burdelu,w innym stanie ,a synalka dam lwom na pożarcie.Bo z niego taka sama ciota,jak z ciebie. - powiedział ,po czym jego szyderczy śmiech rozszedł się po całej piwnicy.
*******************
Blondynka, stała w wyznaczonym miejscu i czekała na szatyna.Spóźniał się już trzydzieści minut,zaczynała myśleć,że ją wykiwał. Po kolejnych kilku minutach postanowiła wrócić do domu,perspektywa braku pracy i taszczenia tych waliz całkiem popsuła jej humor.Wzdychnęła i uniosła pierwszą z walizek,miała już sięgnąć po druga,kiedy usłyszała klakson.Spojrzała i zobaczyła Cuksa wychodzącego z samochodu.Podszedł do niej z czarującym uśmiechem na twarzy,wziął bagaż wsadził do auta. Następnie poczekał,aż dziewczyna zajmie swoje miejsce i ruszył.Anahi usiadła z tyłu,bo na przodzie siedziała już jakaś blond piękność,a koło niej kolejna tyle ,że brunetka. Nikt nic nie mówił,dziewczyny mierzyły się wzajemnie wzrokiem,zaś szatyn zadowolony z siebie, prowadził wczuwając się w rytmy muzyki hip - hop.Annie czuła się trochę niezręcznie,była pewna,iż tylko z nim będzie jechała i miała nadzieję na pogawędkę po drodze,a tym czasem on nawet nie powiedział jej cześć.Dodatkowo jechali nie sami,a wzrok rywalek wkurzał ją niemiłosiernie. Starała się je ignorować ,ale przychodziło jej to z trudem. W tej chwili,nie czuła się jak kobieta zaczynająca nowy etap w swoim życiu,tylko jak jakiś towar.Kupił,zapakował i już.,,No cóż,może ma zły dzień!" pomyślała,chociaż nie wyglądał na takiego.Po godzinie jazdy,znaleźli się na miejscu. Wszystkie trzy,wysiadły jak na rozkaz. Nieznajoma brunetka jak i blondynka na widok domu jak i ogromniastego terenu zaczęły skakać i piszczeć z radości. Anahi zaś, stała spokojnie i rozglądała się uważnie.Na niej ten widok tez zrobił wielkie wrażenie,ale nie zamierzała zachowywać się jak debilka. W końcu była dorosłą ,dojrzałą kobietą,a nie małą dziewczynką.To wszystko,było takie piękne,eleganckie jak w bajce.Tylko do tej bajki,nie pasowało jej kilka,elementów.Po posiadłości,kręciło się mnóstwo facetów,dobrze zbudowanych z bronią.Na ich twarzach gościła powag,oczy były puste i zimne,wręcz przerażające.Nie zastanawiała się jednak zbyt długo, na nimi gdyż uznała,ze muszą tu być by pilnować owego dobytku który na pewno wiele był wart.Zresztą po chwili z rozmyślań wyrwał ją głos,czerwonowłosej piękności stojącej na wzgórzu schodów, prowadzących do wnętrza rezydencji.
- Witam! Jestem Dulce,od dziś należycie do mnie. - powiedziała zimno i wyniośle. - To ja,będę wprowadzała was w tajniki tutejszej pracy,jak i zwyczajów. Macie słuchać co mówię i robić co każę.Dla waszego dobra,radze się dostosować. - rzekła na koniec.
Następnie wydała po cichu jakieś polecenia brunetce, stojącej obok i zniknęła w środku.Zaraz za nią,wszedł Cuks,zaś one jak i dziewczyna której Dul wydała rozkaz zeszła do nich.
- Jestem Maite ,ale tu mówią na mnie Lena. - powiedziała wyciągając rękę w stronę dziewczyn.
,,Przynajmniej ta nie grzeszy uprzejmością." pomyślała Any podając jej swoją dłoń.
- Ja jestem Anahi,a tych dwóch nie znam. - rzekła spoglądając w stronę rywalek.
- Gina,a to Rosa. - powiedziała brunetka dumnie unosząc głowę i wypinając swoje duże piersi do przodu.
- Dobra,skoro powitanie mamy za sobą,chodzie pokażę wam, wasz dom i wasze pokoje. - powiedziała ruszając do przodu.
Dziewczyny bez słowa ,wzięły bagaż i ruszyły za May. Annie,po drodze oglądała to,co stało za samą willą.Był to wielki ogród,fontanna i wiele innych atrakcji których zbrakło by czasu by wymienić. Tym bardziej,ze już dotarły na miejsce ich dom,tak samo jak główna willa był piękny choć z deka skromniejszy,ale i tak robił wrażenie.Szczególnie wnętrze mieszkania. Rozejrzały się trochę za nim Lena,pokazała każdej z nich, sypialnie.Kiedy weszła do swojego pokoju, oniemiała.Był większy od domku jej rodziców, do tego jasny i bardzo luksusowy, jak dla niej.Samo łóżko robiło niesamowite wrażenie,rzuciła bagaże na podłogę i od razu wskoczyła na wyro. Rozłożyła się na nim i patrząc w sufit, uśmiechała się sama do siebie, od ucha do ucha.
- Anka wygrałaś los na loterii!!! - krzyknęła uradowana.
Tę chwilę radości,przewała jej May która po kilku minutach pojawiła się w drzwiach jej sypialni.Stanęła w progu i powiedziała;
- Masz dla siebie dwie godziny. W tym czasie możesz się rozpakować,obejrzeć resztę domu i zapoznać ze współlokatorkami. O 18.00 jest kolacja,a potem zebranie z Dulce. - powiedziała po czym zniknęła zamykając drzwi.
Nie podobało jej się to traktowanie,ale dziś była zbyt podekscytowana, by zawracać sobie tym głowę.Wstała i w pierwszej kolejności wypakowała rzeczy,potem obeszła każdy zakamarek domu.Gdy skończyła ,do kolacji zostało jej 30 min postanowiła to wykorzystać i wziąć prysznic,a także zmienić strój. Dwadzieścia minut później, była już gotowa ,bez czekania na koleżanki,a raczej rywalki ruszyła w stronę głównej willi.Miała ochotę iść spacerkiem,ale ze względu na czas przyspieszyła.Była już przy samym domu kiedy zobaczyła podjeżdżające auto,chwilę potem wysiadł z niego brunet.Początkowo nie widziała jego twarzy,bo stał tyłem do niej,ale gdy odwrócił się w stronę schodów, mogła przyjrzeć się mu dokładnie.Był przystojny z lekkim zarostem na twarzy,który dodawał mu jeszcze więcej urody jak i męskości.Włosy były krótko przystrzyżone,a do połowy rozpięta koszula ukazywała jego umięśniony tors.Próbowała zobaczyć kolor jego oczu,ale był zbyt daleko,jednak i bez tego jej serce biło szybko na jego widok. Po raz pierwszy ,poczuła nieodpartą chęć poznania ów nieznajomego. Tym bardziej,że jeszcze nigdy ,nie zareagowała tak silnie na widok mężczyzny. Zawsze gdy spotykała jakiegoś przystojniaka ,denerwowała się ,ale tylko to,nic więcej.Teraz jednak jej nogi były jak z waty,serce szalało,a w brzuchu czuła dziwne łaskotanie.Zamiast iść dalej,by się nie spóźnić,stała jak zahipnotyzowana i gapiła się.Dopiero czyjś głos sprowadził ją na ziemię.
- Zgubiłaś się ? - zapytał ktoś za jej plecami. - Czy może szpiegujesz ? - dodał męski chropowaty głos.Obejrzała się wolno i na widok srogiego wyrazu twarzy łysego mężczyzny,przełknęła głośno ślinę.Nie wyglądał przyjaźnie,co wywołało u niej strach.Nie mogąc wydusić z siebie,ani słowa i przerażona patrzyła na niego.
******************
Zamknął samochód i nim wszedł do środka domu,oparł się na chwilę o auto.Wciągnął głęboko powietrze do płuc,po czym wypuściła następnie ,podpalił papierosa którego, już od zaparkowania trzymał w dłoni.Sztachnął się dymem kilka razy,rozejrzał i na widok blondyna rzucił peta i zdeptał.
- Masz forsę?! - krzyknął ruszając w jego stronę.
- Leży na biurku,tu masz klucze. - odparł rzucając mu kluczyki od walizki.
- Jakieś kłopoty ? - zapytał podchodząc do brata.
- Żadnych,szczególnie gdy Tevez, przystawił mu gnata do skroni.Biedak nie tylko oddał kasę ,ale i posikał się ze strachu. - rzekł uśmiechając się perfidnie.
- Niech on dziękuje ,że mnie tam kur.wa nie było. - powiedział poważnie. - No to ,zapraszam na drinka,trzeba to oblać. - rzekł puszczając Williama przodem.
- Chętnie,tym bardziej,że czeka mnie ta pieprzona podróż do Grecji. Zabiję skur.wiela jak tylko znajdę! - wysyczał wściekły pokonując próg gabinetu bruneta.
- Lecisz tam dziś ? - zapytał zdziwiony Poncho nalewając koniaku w dwie szklanki.
- Jutro. - odparł biorąc do ręki podane szkło z trunkiem.
- Eee ,to dziś możesz sobie zaszaleć. - skwitował rozsiadając się w fotelu.
- Co masz na myśli ? - zapytał podejrzliwie lustrując brata.
- Najpierw zapraszam na kolację,gdy zapełnisz brzuszek,jedna z moich dam.Zapewni ci,nie zapomniane przeżycia,erotyczne. - wyjaśnił unosząc znacząco lewą brew.
- Wiesz co,dzięki!Ale ostatnio jedna z nich o mało, mi kutasa nie odgryzła.Już wolę ,żyć w celibacie. - rzekł upijając łyk brunatnego napoju.
- Nie pękaj,tym razem ja!Wybiorę ci laskę albo wybierzesz sam. - powiedział wstając z fotela.
- Dobra,a teraz pokaż mi tego gnata.Chce zobaczyć, czy sukinsyn padnie jak mucha,gdy mu zafunduję kulkę, prosto w tej jego zawszony łeb. - rzekł poprawiając pozycję na zajmowanym miejscu.
- Proszę,COLT M 1911 A1.Pojemność magazynka pistoletu,od 7 - 19 nabojów.Wymiana magazynka jest bardzo prosta i szybka.Ponadto pocisk,wystrzelony z lufy pistoletu.Ma większą prędkość początkową, od pocisku wystrzelonego z rewolweru.Sekunda i masz skur.wiela z głowy! - rzekł szczerząc się do blondyna.
Will wziął do ręki owy prezent i oglądając z każdej strony podziwiał srebrny nabytek. Zadowolony ,zaciągnął spust i wycelował w słonia wiszącego nad głową bruneta.Ten nawet nie drgnął,a kiedy zwisając figurka,natychmiast rozprysła się na kawałeczki.Poncho spojrzał na Marcosa z uśmiechem na twarzy i rzekł;
- Nigdy mi się nie podobał,mogłeś jednak ostrzec ,bo teraz muszę zrobić sobie nowego drinka.Gdyż w tym, pływają zwłoki twojej ofiary.- dodał otrzepując się z resztek po figurce która spadła na niego.
- Dzięki za giwerę ,a teraz przestań chrzanić i choć na tą kolację.Zgłodniałem! - powiedział wstając i chowając broń za pasek spodni z tyłu marynarki.
- Idź,schowam kasę do sejfu i zaraz przyjdę,a powiedz Dulce,by zarezerwowała dla ciebie,Lenę. - rzekł przekładając pieniądze z walizki do schowka.
- To jakaś nowa dzi**a ? - zapytał przystając w progu.
- Nowa nie,ale nie miałeś okazji jej poznać,bo nagrzeszyła.Trzeba było ją ,chwilowo nauczyć grzeczności.Wiesz co mam na myśli? - zapytał na koniec.
- Karcer ! - skwitował wychodząc na korytarz.
- Dokładnie! - potwierdził idąc w ślady brata i zamykając za sobą drzwi.
W połowie drogi,komórka bruneta zaczęła zawzięcie wibrować w jego kieszeni.Wyciągnął szybko aparat i odebrał;
- Czego?! - zapytał wściekły wiedząc kto dzwoni.
- Szefie,mamy szpiega! - rzekł dryblas ciągnąc dziewczynę w stronę willi.- Zabić czy przyprowadzić?-zapytał mocniej zaciskając dłoń na karku blondynki.
- Przyprowadź,sam ją zabiję ! - wysyczał wkur.wiony.
Pewnie tego nie wiesz , ale ja przeczytałam chyba wszystkie opowiadania , których autorką jesteś ty , także w których rolę odgrywała trauma Herroni . To było dość dawno i niestety nie zajrzałam później , bo brakowało mi czasu na naukę, a z dnia na dzień jest coraz trudniej , już nie mówić co będzie dalej . Totalny koszmar , określając tymi dwoma słowami . Osobiście nie lubię Manelica , ale jednak mi się wydaje że pasuje do Maite , nawet mimo to że go nie trawię . A para Iglesiasa & Perroni w opowiadaniach byłaby nieziemska , zawsze warto spróbować czegoś nowego , niż ciągle nawijać o tym samym LosA , Vondy - bo tego jest najwięcej . ; DDD Doskonale cię rozumiem i jestem świadoma tego że masz cholernie dużo opowiadań , widziałam na własne oczy na zbuntowane.pl ( niestety nie mam na tym forum konta , dlatego nie mogę komentować ) . Jednakże mam nadzieje , że kiedyś pojawi się opowiadanie w autorskim wykonaniu : Anetty? Enrique Iglesias & Maite Perroni . Pozdro XD
opowiadanie bardzo ciekawe czekam na next
Mam szczęście czytać te dalsze odcinki Twojego opowiadania Anettko na innym forum ale i tak miło będzie wrócić do pierwszych odcinków. Więc mogę tylko powiedzieć, że ta telka jest wspaniała. Podoba mi się to, że bohaterowie są ,, trochę niegrzeczni"
Mam takie małe pytanko : kiedy pojawi się nowy odcinek ,, Ile jeszcze bólu ? " i ,, Oddaję Ci wolność" ???
Pozdrawiam Marysia
marysiax1999 dnia 20:10:51 21-12-11, w całości zmieniany 1 raz
Muszę powiedzieć, że fajną odmianą jest zobaczyć Poncha, Uckera i Willa w rolach takich podłych sukinsynów. W rolach grzecznych chłopców już się sprawdzili, a w takiej wersji jeszcze ich nie widziałam
Chris to podła świnia, nie dość, że ciągle zwabia nowe ofiary to jeszcze Dul by wysłał do tej roboty. Poncho to człowiek...nie on nie zasługuje na miano człowieka, to zwierzę pozbawione jakichkolwiek uczuć.
Mai była dość miła dla dziewczyn w przeciwieństwie do Dul. Biedna Anahi ciągle nie wie w co się wpakowała i ciekawe co zrobi jak już do niej dotrze gdzie się znalazła i w jakim celu. Czyżby to Lena miała zaspokajać Willa. Pewnie i on się okaże podłym draniem. Anahi wzieli za szpiega, mam nadzieję, że Hector jej nic nie zrobi.
Czekam na next
Mam szczęście czytać te dalsze odcinki Twojego opowiadania Anettko na innym forum ale i tak miło będzie wrócić do pierwszych odcinków. Więc mogę tylko powiedzieć, że ta telka jest wspaniała. Podoba mi się to, że bohaterowie są ,, trochę niegrzeczni"
Mam takie małe pytanko : kiedy pojawi się nowy odcinek ,, Ile jeszcze bólu ? " i ,, Oddaję Ci wolność" ???
Pozdrawiam Marysia
No właśnie nie wiem bo obecnie brak weny ,a poza tym święta przez które obecnie nie mam czasu napisanie rozdziałów. Ale może po świętach uda mi się coś tam naskrobać. Dziękuję za komentarz Reszcie też bardzo dziękuję za miłe komentarze. Buziaki Aneć.
anetta418 dnia 10:21:34 22-12-11, w całości zmieniany 1 raz
ROZDZIAŁ 3
W połowie drogi, komórka bruneta zaczęła zawzięcie wibrować w jego kieszeni. Wyciągnął szybko aparat i odebrał;
- Czego?! - zapytał wściekły wiedząc kto dzwoni.
- Szefie, mamy szpiega! - rzekł dryblas ciągnąc dziewczynę w stronę willi.- Zabić czy przyprowadzić?- zapytał mocniej zaciskając dłoń na karku blondynki.
- Przyprowadź, sam ją zabiję ! - wysyczał wkur.wiony.
Nie minęło dziesięć minut jak w drzwiach gabinetu pojawił się Tony wraz z blondynką. Brunet spojrzał na nią lodowatym wzrokiem.
- Co zrobiła ? - zapytał groźnie podchodząc do ofiary która wciąż trzymana za kark klęczała teraz przed nim.
- Złapałem ją w pokoju Dulce, kradła jej biżuterię. - powiedział grubas.
- Czyli złodziejka ,a nie szpieg. - podsumował krótko.
- I jedno i drugie ,bo wcześniej zaglądała po całej rezydencji.
- A skąd to kur.wa wiesz ? - zapytał spoglądając na niego podejrzliwie.
- Śledziłem ją. - rzekł dumnie.
- Śledziłeś! - powiedział spoglądając kątem oka na swojego człowieka.
- Tak szefie. - rzekł przytakując głową.
- Ty debilu ! - wysyczał uderzając go pięścią w twarz. - Zamiast od razu złapać za wsiarz i przyprowadzić ty czekałeś ,aż obluka każdy zakamarek?!Co za kretyn! Wypier.dalaj, ale już! - krzyknął wściekły.
- Ale szefie ...
- Wypier.dalaj mówię!!! - powtórzył mierząc tym razem bronią w czoło delikwenta.
Ten zaś bez słowa szybko wycofał się na korytarz. Jak tylko drzwi się zatrzasnęły Poncho wierzchem dłoni ,strzelił dziewczynę w policzek.
- Ty kur.wo, przyszłaś tu węszyć?!Kto cie dziwko nasłał ,no kto ?!!!- zapytał łapiąc ją z całej siły za gardło.
- N...ni...nikt...ja...ja tylko...
- Wiesz co ? Nie wierzę ci, ale szkoda mi kulki na takie ścierwo jak ty! - rzekł rzucając nią o podłogę.
Jak tylko upadła zalana łzami ,brunet sięgnął po telefon stojący na biurku nacisnął zero i po chwili powiedział;
- Zak ,zawołaj Grubego mam dla niego zadanie. - rozkazał.
Nim zjawił się ów człowiek ,Alfonso usiadł na brzegu biurka i spoglądając kątem oka na dziewczynę siedział i spokojnie palił papierosa. Ona zaś skulona siedziała przy ścianie i zastawiała się co dalej. Łzy leciały jej po policzkach a całe ciało łącznie z rękoma drżało. Patrząc na twarz mężczyzny czuła, ze czekają ją kłopoty, by z nich wybrnąć zastawiała się co powinna zrobić ,by uratować swoje życie. Nie myśląc dłużej ,by nie stracić cennego czasu, powoli wstawać z podłogi .Następnie wolniutkim krokiem zaczęła iść się w stronę Poncha. Nie drgnął ,tylko czekał na rozwój sytuacji ,gdy stanęła na przeciw niego ,klęknęła rozpinając mu przy tym rozporek. Uśmiechnął się cwaniacko. Dziewczyna spojrzała na niego zalotnie i wsunęła dłoń pod jego bokserki. Nim jednak zdążyła wyciągnąć mu małego na zewnątrz ,złapał ją za nadgarstek ,wykręcił rękę do tyłu i przyciągnął do siebie.
- Chcesz uratować swoją dupę ,robiąc mi loda ?Hym...skorzystałbym ,ale spieszy mi się, jednak mój kolega zadowoli cię na maksa! - wysyczał i pchnął ją ponownie w stronę ściany.
Brunet zasunął rozporek i jak tylko w progu stanął Gruby rzekł;
- Zerżnij ,a potem zabij ! Miłej zabawy. - rzekł wychodząc i śmiejąc się perfidnie.
***
Strach, którego się najadła na widok łysielca już minął. Mimo to straciła apetyt, bo gdy przypominała sobie jak musiała się tłumaczyć i jak owy facet gapił się na jej dekolt. Próbował nawet ją pocałować ,gdyby nie to, że zawołał go jakiś blondyn. Od razu jej ulżyło gdy dryblas się oddalił. Ona zaś pobiegła w końcu na kolację. Żałował, że w tym czasie brunet zniknął z jej pola widzenia. Jadalnia, była dość spora ,no ale i dziewczyn nie brakowało. Anahi tak naprawdę zdziwił widok takiej ilości dziewcząt, ale bardziej chyba zadziwił ją ich sposób zachowania jak i ubioru. Jedne były eleganckie, poruszały się i mówiły jak damy ,a inne bardziej przypominały dziwki niż modelki. Jednak było coś co je łączyło, wszystkie nie tylko chodziły ,,jak zegarku" to jeszcze wyglądały na przestraszone lub zlęknione .Nie rozumiała z tego nic, ale teraz bardziej interesował ją, widziany wcześniej mężczyzna, niż dziwne zachowanie swoich rywalek. Siedząc, przy stoliku z trzema z nich myślała o brunecie, nie słuchając kompletnie tego, co mówiły koleżanki. Widziała go dość krótko, do tego z daleka ale ta chwila wystarczyła by ją zaintrygował. Nie tylko był przystojny ,ale też posiadał jakąś tajemniczość. To przyciągnęło jej uwagę jeszcze bardziej. Z rozmyślań wyrwało ją dość mocne i siarczyste uderzenie.
- Mówię do ciebie suko ! Zgrywasz damę ?! - zapytał kobiecy głos.
Any złapała się za policzek, zaraz po tym jak jej głowa odwróciła się w bok. Następnie odwróciła się do przeciwniczki, mierząc ją morderczym wzrokiem.
- Jeszcze raz to zrób ,a powyrywam ci to zielone siano, co masz na głowie! - wysyczała Anahi podnosząc się od stolika.
- Wow ,ale się boję!!!Blond szma*a pokazuje Różki ,już ja ci pokażę kto tu rządzi! - rzekła rzucając się z łapami to blondynki.
W czasie, kiedy dziewczyny okładały się pięściami, wyrywały sobie włosy, szarpały się, inne stały i zagrzewały do coraz ostrzejszej walki. Annie miała już zmiażdżyć swojej przeciwniczce nos, gdy usłyszała strzały. Zapadła cisza, dziewczyny wcześniej stojące w kółeczku nagle siedziały już na swoich miejscach, tylko on i zielonowłosa wciąż były na podłodze we wcześniejszej pozycji. Żadna nie była wstanie drgnąć póki dwóch goryli nie podeszło ich rozdzielić. Złapane w pasie, rzucały się. Jednak, żaden z panów nie reagował na to. Uspokoiły się dopiero, gdy zostały zamknięte w pokoju w którym stał, jedynie stolik i dwa krzesła.
- No i głupia k***o, mamy teraz przesrane przez ciebie! - wysyczała zielonowłosa.
- Jeszcze raz, powiedz tak do mnie, a cię zajebie rozumiesz? Tak na marginesie, ty zaczęłaś ulągu! - skwitowała Anahi.
- Ty pieprzona zdziro! - krzyknęła rywalka znowu się do niej rzucając.
- Spokój !!! - usłyszały głos Dulce.
Obie stanęły w bezruchu i jednocześnie spojrzały na czerwonowłosą.
- Kika, już raz narobiłaś sobie kłopotów, szukasz kolejnych ? - zapytała oschle. - A Ty, dopiero co się wprowadziłaś i już szukasz zadymy ? - Dulce skierowała kolejne pytanie w stronę Any.
- To ścierwo zaczęło, nie ja! - krzyknęła wściekła.
- Uważaj zdzi...
- Milczeć !I słuchać uważnie, jeszcze raz taki numer, a odeślę was do szefa, jasne! Jeśli żadna z was, nie chce wylecieć radzę posłuchać tego co mówię. A teraz jazda na zajęcia! - rzekła otwierając przed dziewczynami drzwi. Pierwsza wyszła zielonowłosa, a zaraz za nią ruszyła blondynka, nim jednak postawiła nogę za próg pokoju Dul złapała ją za przedramię i powiedziała;
- Lepiej, schowaj pazurki ,bo ci jeszcze je ktoś połamie, rozumiemy się ?! - zapytała mierząc ją zimnym i srogim wzrokiem.
- Puszczaj! - krzyknęła wyrywając się. - Dobre rady, zachowaj dla siebie rudzielcu! - powiedziała na koniec i z dumnie podniesioną głową ruszyła przed siebie.
***
Po dość obwitej kolacji, panowie udali się do sali bilardowej na drinka i partyjkę billarda. Tym czasem Maite poinformowana przez Dulce ,że za jakąś godzinę będzie miała klienta szykowała się na spotkanie. Chociaż była tu już od roku ,to za każdym razem czuła to samo wiedząc, iż za chwilę będzie musiała się sprzedawać. Po mimo, że była tylko ,,damą do towarzystwa" czuła się jak zwykła dzi**a. Poza seksem, praktycznie musiała robić to, co inne dziewczyny .Czyli uśmiechać się, wdzięczyć pozawalać dotykać tam gdzie życzył tego sobie klient. Nie musiała się z nimi bzykać. Jednak, obmacywanie też nie było tym, czego pragnęła. Szczególnie gdy klient był stary, natarczywy, cholernie napalony. Nawet, gdy trafiali się jej młodzi, przystojni mężczyźni, czuła obrzydzenie i strach. Ci młodzi czasem, byli bardziej niebezpieczni niż ci starsi. Przy żadnym, nie czuła się ani dobrze, ani bezpiecznie. W ogóle jak w takiej pracy można czuć się dobrze ? Jedyne co ją pocieszało ,to fakt, iż nie uprawia jednak z nim seksu, tego na pewno by nie zniosła .Ostatnim razem, trafił jej się gość, który sądził ,że za dodatkową opłatą, będzie mógł ją bzyknąć. Miała prawo odmówić i zrobiła to, niestety delikwent nie zrozumiał słowa ,,nie". Tak więc, brunetka chcąc obronić się przed jego natarczywością i schłodzić jego zapędy, kopnęła go w kroczę, następnie uciekła. Na jej szczęście, klient nie złożył skargi, dziękowała wtedy Bogu .Myśl, że znowu wpędzono by ją do karceru przerażała ją. Wystarczająco długo już tam spędziła, za próbę ucieczki z owego piekła. Dlatego teraz ,czy chciała czy nie, zaciskała zęby i robiła co jej kazano. Gotowa udała się do pokoju, w którym miała czekać na owego klienta. Z tego co mówiła czerwonowłosa wynikało iż razem z nim ma iść na kolację biznesową, ale nie do restauracji, a do klubu nocnego. Trochę dziwne miejsce jak na takowe spotkanie ,ale rozkaz to rozkaz. Dlatego, nie stroiła się w jakieś wytworne ciuszki, tylko założyła krótką, błyszczącą kieckę, ukazująca jej dekolt. Włosy rozpuściła, by choć trochę ale nie mogła w tym zawodzie tak się ubierać. Czekając na mężczyznę, nalała sobie drinka ,by choć trochę uspokoić skołatane nerwy, nie mógł widzieć, że drży ze strachu, dla niego musiała być, opanowaną kusicielką z zalotnym spojrzeniem i powalającym uśmiechem. Piła ,bo alkohol nie tylko pomagał rozładować napięcie, ale też dodawał jej odwagi .Oparła się o framugę drzwi balkonowych i czekała. Gdy usłyszała ,kroki pochodzące z korytarza, wzięła ostatni łyk brązowego trunku i odstawiła pustą szklankę na stolik ,następnie odwróciła się tyłem, by zaczerpnąć łyk powietrza i zapanować nad bijącym sercem. Kiedy to uczyniła ,chciała się już odwrócić w stronę faceta, jednak on był pierwszy. Podszedł do niej ,odgarnął spory kosmyk jej włosów z ramion i zaczął obsypywać pocałunkami, jej szyję i ramiona .Nie widziała jego twarzy, nie słyszała głosu czuła jedynie zapach jego wody po goleniu, a także gorące usta, błąkające się po jej odkrytych skrawkach ciała. Zaskoczył ją, tak bardzo iż przez chwilę stała bez ruchu, nie wiedząc co począć .Jej serce, zamiast bić spokojniej, przyspieszyło ze zdwojoną siłą .Powinna natychmiast przerwać ową chwilę i dać jasno do zrozumienia od czego tu jest ,ale to w jaki sposób ją całował .Nie dość, że przyprawiło ją o miłe dreszcze przechodzące przez całe jej ciało, to po raz pierwszy czuła spokój, podniecenie i w pewnym sensie bezpieczeństwo. Dla niej samej to było dziwne, nie zrozumiałe i choć przysięgała sobie, że nigdy tu się z nikim nie prześpi .To teraz, miała na to wielką ochotę .Bała się jednak odwrócić ,bała się zobaczyć twarz tego, który całował ją tak namiętnie, a jednocześnie słodko i lekko brutalnie .Zamknęła więc oczy i pozwalała, by on pokierował sytuacją ego usta sprawiały, że coraz bardziej drżała z podniecenia ,a gdy jego silna dłoń przejechała wzdłuż jej pleców ,a potem ramion na skórze pojawiła się gęsia skórka ,a plecy wygięły się w łuk. Był tak blisko, że jej głowa opadła na jedno z jego ramion, spodobało mi się to, bo intensywniej zaczął okładać ją pocałunkami. Jedną dłonią wolno zaczął rozsuwać suwak jej sukienki, zaś drugą rękę wsuną od dołu ,by dotrzeć do jej koronkowych majtek .Czując jego dłoń, jęknęła .Mimowolnie jej pośladki wypięły się do tyłu ,napotykając na jego nabrzmiałą męskość .Był gotów czuła to, ona zaś nie wiedziała czy jest, choć w jej kroczu było już wilgotno. Jej ramiączka od sukienki opadły, odsłaniając tym samym jej jędrne ,nabrzmiałe piersi. Różowe sutki, stojące na baczność, zachęcały do pieszczot .Złapał jedną z nich , w silną dłoń i zaczął miętosić ,drażniąc koniuszkiem kciuka, jej sterczącego sutka. Westchnęła a gdy jego palec drugiej ręki dotarł do jej dzyndzelka i zaczął zataczać na nim kółka, z jej ust wyrywał się co chwila coraz to głośniejszy jęk. Jej ciało wiło się i gięło, pośladki ocierały się coraz bardziej o jego członka. To podniecało go, jeszcze bardziej jego pocałunki, jak i inne pieszczoty stały się coraz bardziej intensywne, namiętne. Była tak pochłonięta, że nawet nie zwróciła uwagi kiedy zdarł z niej stringi. Dopiero gdy zanurzył palec w jej ciasnej szparce, zorientowała się jak daleko się posunęli .Teraz, nawet gdyby chciała się wycofać, nie zrobiła by tego z obawy przed jego gniewem, poza tym nie chciała. Podobało się jej ,pragnęła tego tak mocno, jak mocno nienawidziła tego zawodu. Rozkosz zalewała ją coraz bardziej, oddech przyspieszał, jęki i wijące się ciało, dało mu do zrozumienia, że brunetka za chwilę dojdzie, by zabawa nie zakończyła się za szybko wyjął palec z jej gorącej cipki. Już miał obrócić ją w swoją stronę, by całkowicie posiąść w pozycji stojącej, gdy nagle usłyszeli pukanie, a następnie głos bruneta.
- William ,jest zadyma wyłaź! - krzyknął do drzwi uderzając w nie pięścią na znak, że to pilne.
Blondyn bez słowa zostawił dziewczynę i opuścił pokój. Lekko zawiedziona, wreszcie otworzyła oczy, które przez całą zabawę były zamknięte i niechętnie zaczęła się ubierać .By po chwili, wrócić do swojego pokoju. Była dopiero 20.00.Wskoczyła więc w dres i usiadła na parapecie ,spoglądając w niebo wspominała zajście z przed kilku minut, wdychając zapach z sukienki, który pozostawił po sobie nieznajomy .Dopiero teraz żałowała, że nie miała odwagi, spojrzeć na jego twarz. Miała nadzieję, spotkać go ponownie.
***
Było późno, kiedy wszedł do jej pokoju. Chociaż wiedziała po co przyszedł, cieszyła się na jego widok.Za każdym razem, gdy przychodził, miała nadzieję, że stanie się w końcu dla niego kimś więcej, niż tylko laską do łóżka. Marzyła ,że pewnego dnia wyzna jej, iż ją kocha .Powie, iż nie może bez niej żyć, że dla niej porzuci inne kobiety i będzie tylko jej na wieki. Niestety, jak na razie ten dzień nie nadszedł, jak zwykle zaraz po wejściu dopadł się do niej jak dzikie zwierzę. Rzucił ją na łóżko, zerwał z niej kusą koszulę nocną i zachłannie oraz brutalnie zaczął ssać i miętosić jej piersi oraz sutki. W między czasie ściągając z niej stringi i rozsuwając sobie rozporek .Gdy jego spodnie, łącznie z bokserkami osunęły się po umięśnionych udach, wszedł w nią jednym gwałtownym i brutalnym ruchem .Jęknęła, ale bardziej z bólu niż rozkoszy, po jej policzkach potoczyły się łzy. Gdyby nie półmrok panujący w pokoju, pewnie by je dostrzegł, ale na jej szczęście było zbyt ciemno. Każde jego mocne pchnięcie, sprawiało jej ból, pieszczoty zamiast przynosić rozkosz, sprawiały coraz większe cierpienie .Dlaczego się na to godziła? Nie była dziwką, a mimo to pozwalała się tak upokarzać. I po co, dla kogo ? Dla niego, bo kochała go. Kochała tak bardzo ,od tak dawna, że wolała być traktowana jak zabawka, by mieć go choć przez chwilę .By choć przez tych kilka minut, godzin był tylko jej i nikogo więcej.Mimo ,że łzy leciały jej jedna za drugą na jej twarzy gościł uśmiech, nie chciała by odczuł jej ból ,by go nie zrazić do siebie. Zamknęła oczy i wdychając jego zapach wody kolońskiej pomieszany z alkoholem ,starała się znaleźć w tej zabawie odrobinę pieszczoty, delikatności. Niestety nim zdążyła nacieszyć się jego ciałem i bliskością ,on skończył. Zsunął się z niej, przez chwilę leżał łapiąc oddech, po czym usiadł na brzegu łóżka w samej koszuli sięgnął po spodnie z których wyjął papierosy .Podpalił jednego z nich, obejrzał się za siebie ,spoglądając na nią.
- Chcesz ? - zapytał kierując paczkę w jej stronę.
- Nie. - odpowiedziała podnosząc się.
Kiedy stanęła przed nim całkiem naga, klepnął ją w pośladek. Spojrzała na niego, uśmiechał się. Niestety, nie był to uśmiech jakiego oczekiwała nie było w nim delikatności ,a jedynie fascynacją jej ciałem.
- Piękna jesteś. - rzekł przeciągając palcem po jej plecach wzdłuż kręgosłupa. - Tym ciałem, mogłabyś zarabiać kupę forsy. - skwitował unosząc znacząco brew.
- Możliwe, ale nie chcę. - odparła naciągając na siebie stringi.
- Dlaczego ? - zapytał zaciągając się dymem z papierosa.
- Bo nie chcę ,być dziwką .Oddawać się co noc, innemu.
Uśmiechnął się cwaniacko, wstał zaciągając na siebie bokserki razem ze spodniami. Jak tylko zapiął rozporek ,złapał ją za przedramię i przyciągnął do siebie i patrząc prosto w jej czekoladowe oczy zapytał;
- Uważasz się lepszą od nich ?Myślisz ,że jak rżnę cię tylko ja i nie bierzesz za to forsy, to jesteś lepsza ?!
- Chris puść proszę...to boli...proszę...
- Milcz! - wrzasnął ściskając ją jeszcze mocniej. - Jesteś dziwką ,co noc oddajesz się mi, choć dobrze wiesz ,że ja nigdy cię nie pokocham. By zaspokoić swój głód, poniżasz się i sprzedajesz swoją dupę mi Właśnie mi !Więc jesteś dziwką, taką samą suką jak reszta tych kur.ewek!- wysyczał wściekły.
Następnie rzucił ją na wyro i wyszedł trzaskając drzwiami, skuliła się w kłębek i płakała .Serce rozpadało się na miliony drobnych kawałeczków, dusza paliła z bólu,w tej chwili pragnęła umrzeć.
Hej Zabierałam się za czytanie tutaj, ale wyczytałam, że jest już 30 odcinków na innym forum i zajrzałam tam Przeczytałam wszystko w jakieś 3h! Świetna telenowela! Uwielbiam levyrroni W tej telenoweli ku mojemu zdziwieniu lubię też Los A i Vondy. Czyli wszystkie traumy. Dulce, Ucker i Anahi nie irytują mnie tak jak w rzeczywistości Świetne, naprawdę. Oby tak dalej, pozdrawiam
Tyle tutaj znajomych nicków! ;-D
No ja tu już od dawna jestem tylko tam jakoś więcej czasu zaczęłam spędzać teraz jednak jak widzisz będę wszędzie
hah widze że i tu się znalazło
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl burdelmama.opx.pl
PROLOG
Los każdego człowieka zaczyna się od narodzin.Jak potoczy się nasze życie, zależy od tego jak wychowają nas rodzice.Jakie wpoją nam zasady i wartości. To jakim człowiekiem się staniemy, spoczywa głównie na ich barkach ,ale też i nas samych.A konkretnie, od tego jaką ścieżkę życia wybierzemy.Dobrą czy złą!On wybrał ,drogę którą pokierował go ojciec.Stała się takim samy, bezwzględnym twardzielem,bez skrupułów i litości.Nie szanował życia drugiego człowieka.Zasady oraz warunki ustalał sam.Strach był mu obcy.Zabijał jak tylko ktoś wszedł mu w drogę,a kobiety!One były dla niego żywym towarem ,na którym mógł zarobić fortunę.Niestety ona, pewnego dnia też trafiła w jego szpony.Początkowo traktował ją jak każdą inną.Jednak jej krzywda z czasem zaczęła go boleć.Dlaczego?Skoro nie wiedział co to litość.Czyżby, jej jako jedynej udało się zmiękczyć serce, najgroźniejszemu mafiozie w kraju?A może przyszedł czas, kiedy zrozumiał,że nie chce być już takim skur.wielem jakim był jego ojciec!Tylko czy ona ,po mimo miłości jaką go darzy nie zażąda zemsty?
Alfonso,Hector Herrera (Poncho,Gatito) - Szef mafii.Handluje bronią i kobietami. Interes odziedziczył po ojcu.Matki się wyrzekł tak samo jak ona jego. Twardziel bez skrupułów i grama litości. Zabije każdego kto stanie mu na drodze. Strach jest mu obcy.Zasady i warunki jakimi ma kierować się on i jego ludzie ustala sam.Takim człowiekiem stał się przez ojca który całe życie powtarzał ,,Mężczyzna jest stworzony dla władzy.Poza władzą i pieniędzmi nic innego się nie liczy." Będąc małym chłopcem nie marzył o takim życiu jednak to samo życie sprawiło,że musiał stać się kimś takim by przetrwać i dać sobie radę.Nie szanuje kobiet bo nikt go tego nie nauczył.Traktuje je jak towar na którym można jedynie zarobić lub przelecieć.[/size]
Chris ,Luca Uckermann (Cuks,Bebe) - Jest jednym z ludzi Alfonsa i jego przyjacielem. Zajmuje się fotografią i prowadzeniem strony internetowej agencji.Swoim urokiem zwabia młode, piękne dziewczyny do pracy w agencji. Potrafi tak oczarować i zbajerować pannę,że każda wierzy w jego obietnice o zarobieniu fortuny.Spryciarz ,on też nie zawaha się zabić gdy trzeba.Przeleciał już chyba każdą dziewczynę z agencji.
William,Marcos Levy Gutierrez(Will,Tito)- Najbogatszy biznesmen w stanie Meksyk.Prowadzi interesy z Alfonso od dawna.Poza interesami łączą ich też więzy krwi.Panowie są przyrodnimi braćmi. Nie ma czasu ,ani ochoty na założenie rodziny.Jednak jak każdy facet ma swoje potrzeby i dlatego korzysta z usług agencji.To właśnie tam poznaje May.Z pozoru miły dżentelmen.Jednak i on ma swoje za uszami.
Anahi,Angel Portilla (Annie,Aime) - Pochodzi z biednej rodziny by zarobić na studia medyczne szukała dobrze płatnej pracy.Pewnego dnia dostaję ofertę pracy w agencji modelek.Nie wie,że to tylko przykrywka.I takim to sposobem trafia w szpony mafii.Nie należy do osób które słuchają rozkazów jednak tym razem jej przeciwnik okazuje się silniejszy.By utrzymać się jakoś przy życiu z nadzieję,że kiedyś wydostanie się z tego piekła zaczyna go słuchać.Chcą nie chcąc zakochuje się w nim po mimo tego jak ją traktuje.
Dulce,Marisa Espinoza (Dul,Mari) - Pracuje u Poncha to ona przygotowuje dziewczyny do pracy. Uczy je wszystkiego od podstaw ,a kiedy są już gotowe przekazuje je w ręce szefa który decyduje która z dziewczyn ma zostać ,,panią do towarzystwa" ,a która ,,dziwką".A jeszcze inne sprzedaje zagranice do innych agencji. Sprawia wrażenie kobiety wyrachowanej pozbawionej jakichkolwiek uczuć.W głębi duszy jednak jest bezbronną duszyczką,zakochaną w Cuksi od dawna.By być jak najbliżej niego zaczyna z nim sypiać.
Maite, Elena Perroni (May,Lena) - Wychowywała się w sierocińcu.By zarobić na siebie przyjęła pracę którą zaproponował jej Chris.Uświadomiwszy sobie w co się wpakowała chciała uciec jednak od mafii nikt nie ucieka. Zmuszona zostaje. Jest ,,damą do towarzystwa". Pewnego dnia jeden z klientów dokonuje na niej gwałtu przez co dziewczyna próbuje odebrać sobie życie.Próba samobójcza jednak się nie udaje, a jedynie sprowadza na nią kłopoty.
>>ENTRADA>>
UWAGI - INFORMACJE
1. Wstawiłam listę osób, które wcześniej zadeklarowały, chęć czytania tego opoka,jeśli jednak ktoś rezygnuję proszę o powiadomienie mnie.
2. Chociaż prolog mówi o traumie Los A ,to traumy główne będą trzy ,jakie chyba wiecie.Reszta osób występujących w opoku pojawi się z czasem.
3. Będą występowały wulgaryzmy i sceny erotyczne i nie będą to raczej grzeczne scenki czy słowa,tak więc ci którzy są zbyt wrażliwi ,doradzam zastanowić się dobrze czy chcą to czytać.
4. Nie zajmujemy sobie miejsca na koma,a jeśli już edytuj go potem i uzupełnij.Nie zrobisz tego ,ostrzegę do 3 razy potem nie powiadomię.
5. Jeśli komentujesz niech ten kom ma przynajmniej ze trzy zdania.Komy typu ,,fajne,cudne,podoba mi się lub powiadom" nie interesują mnie.
6. Dopisywać się do listy ,inaczej mogę kogoś pominąć.
No i to chyba wszystko ,dziękuję za uwagę !
PS. Nie obiecujcie sobie czasem zbyt dużo ,bo sama nie wiem jak to wyjdzie z czasem
anetta418 dnia 22:20:15 13-10-12, w całości zmieniany 7 razy
Interesujące. Zawsze kręciły mnie opowiadania o wątku kryminalnym, no i oczywiście miłosnym. Na pewno będę czytać, bo obsada moja ulubiona. Tytuł zaintrygował mnie, dlatego między innymi tutaj weszłam i nie żałuję Czekam na premierę
Życzę miłego dnia i dużo weny
CamilaDarien dnia 19:37:15 09-12-11, w całości zmieniany 2 razy
Bardzo ciekawa tematyka i opusy postaci. Myślę, że tutaj zajrzę pomimo tego, że nie znoszę duetu Levy-Perroni.
Kiedy pojawi się odcinek?
No i jest rozdział pierwszy jego ocenę,pozostawiam wam.Za błędy i co tam się jeszcze dopatrzycie,przepraszam.Miłego czytania
ROZDZIAŁ 1
Stała po środku dwóch dryblasów trzymających ją za ręce,ich uściski były tak silne,że nawet nie próbowała się wyrwać. Łzy spływały po jej bladych ze strachu policzkach,a całe ciało drżało jak galareta.Brunet ubrany w czarny garnitur i czarną koszulkę ,podszedł do niej wolnym krokiem i spojrzał głęboko w oczy.Nic nie mówiąc wziął zamach i zewnętrzną częścią dłoni uderzył ją z całej siły w twarz.Jej głowa odwróciła się na bok,policzek natychmiast zaczął strasznie boleć,ale na tym nie było koniec.Chwilę potem ,wziął ją za gardło i mocno zacisnął swą dłoń, na jej szyi.Panowie natychmiast puścili rudowłosą,a ich szef wciąż trzymając ją za gardło przycisną pannę do ściany.Patrząc zimnym i gniewnym wzrokiem w jej oczy powiedział;
- Wiesz,że za zdradę się płaci suko!
- Wiem... - wyszeptała z ledwością tracąc powietrze oraz siły.
- Wiesz !A mimo to,polazłaś do tego chuja Mastiego!I co tym chciałaś ugrać szmato ?!!! - zapytał jeszcze bardziej zaciskając rękę na szyj dziewczyny.
- A...aaa,ja...a - próbowała złapać powietrze by odpowiedzieć.
Zwolnił uścisk by dać jej dojść do głosu.Jak tylko skończyła kasłać i nabrała potrzebnego powietrza powiedziała;
- Szefie ja,przepraszam!Ja nie chciałam,ja tylko...ja ...ja błagam niech szef, mnie nie zabija! - mówiła ze złożonymi rękoma jak do Boga.
Stał patrząc na nią nadal zimnym i niewzruszonym wzrokiem,klęknęła więc na kolana.
- Błagam,ja już będę posłuszna,zrobię wszystko co szef każe tylko...
- Milczy suko!!! - krzyknął ponownie łapiąc ją mocno za szyję i stawiając do pionu. - Teraz podzielisz los, swojej koleżanki,która niedawno, zrobiła to samo. Skoro u nas było ci źle,ciekawe co powiesz będąc w tamtym piekle! - powiedział puszczając ją ,po czym skinieniem głowy kazał wyprowadzić dziewczynę.Tym razem ,zaczęła się rzucać.Jak tylko poczuła duże łapy, dobrze napakowanych panów na swoich nadgarstkach.
- Nie!Proszę,nieeeeeeee!!! - krzyczała na całe gardło dławiąc się łzami. Poncho jednak stał ,niewzruszony.Taka sytuacja,była dla niego normalką,łzy,błagania nie wywierały na nim krzty uczucia.Można by rzecz ,iż nie posiadał serca,owszem posiadał!Tylko w jego przypadku, był to jedynie narząd, utrzymujący go przy życiu.On sam był pozbawiony jakichkolwiek uczuć,litość,sumienie,skrucha czy miłość były mu obce.Czy był taki od zawsze? Jasne,że nie!Nikt nie rodzi się od razu zły ,to rodzice kształtują nasz charakter,to oni uczą szacunku,miłości,oni wpajają nam zasady,tradycję oraz wszystko to,co potem w życiu, pomoże nam wybrać tą dobrą lub złą drogę.W każdej normalnej rodzinie,rodzice uczą dziecka szacunku do innych,miłości jednym słowem wszystkiego co dobre,a za złe każą. W jego rodzinie, było inaczej. Matka,przestała się nim interesować jak tylko ojciec pozbył się jej z domu,on sam co tydzień miał inną pannę,która robiła za niewolnicę i w łóżku i domu.Alfonso jako dziecko nie miał lekkiego życia,już od małego był wychowywany przez ojca według jego zasad i warunków.To ojciec wpoił mu,że poza kasą i władzą nic innego się nie liczy.On też skutecznie zniechęcił go do kobiet,od zawsze wpierał mu ,że ,,kobieta to diabeł w ciele anioła,który tylko czeka ,by zabrać go do piekła". To z jego ust zawsze padały słowa ,że kobieta to ,,kur.wa,szma*a,suka i dzi**a potrzebna jedynie do zaspokojenia fizycznego i usługiwania".Feliks ,był do tego stopnia podłym człowiekiem,że na oczach dziecka pokazywał jak bije ,poniża czy wyzywa swoją kobietę ,a kiedy mały nie chciał patrzyć też obrywał.To on ,pokazał Poncho jak jego własna matka, oddaje się innym mężczyznom.Pozwalał mu na to patrzeć ,by tylko wzbudzić w nim jeszcze większą nienawiść do płci przeciwnej.Jego samego musztrował bardziej niż żołnierza w wojsku.Brunet nie mógł bawić się jak jego rówieśnicy,nie można mu było płakać,okazywać litości czy jakichkolwiek uczuć ,poza agresją,złością i nienawiścią.Od dzieciństwa był uczony,jak zarabiać handlując bronią,kobietami i narkotykami,jak być bezwzględnym i jak likwidować tych którzy stawali mu na drodze do ,,szczęścia". Wszelkie protesty na nic się nie zdawały,bo gdy tylko próbował się sprzeciwić dostawał manto lub lądował na tydzień w ciemnej piwnicy o suchym chlebie i wodzie ,do czasu dopóki nie miękł.Dlatego teraz, każda kobieta była ścierwem w jego oczach.Wracając do zajścia w gabinecie.Jak tylko goryle wyprowadzili pannę ,usiadł w fotelu z cwaniackim uśmiechem na twarzy i powiedział;
- Głupia suka!Myślała,że kur.wy nie dorwę.
- Czemu jej nie zabiłeś ? - zapytał szatyn siedzący na przeciw niego.
- Po co ,skoro tam będzie konała w męczarniach,albo sama się powiesi pod wpływem presji. - odparł dumny z siebie.
,,Piekło" czym było ? To najgorszy burdel w Izraelu.Dlaczego nazywano go piekłem ? Bo tam kobieta ,miała gorzej niż zwierzę. Była bita,gwałcona kilka razy dziennie przez wielu osobników na raz. Czasem dla zabawy wkładano im różne narzędzia w pochwę lub kazano uprawiać seks z bydłem czy koniem. Spały na zimnej ,brudnej jak chlew podłodze,bez okryci ,materaca czy choć skrawka materiału.Jedzenie dostawały ,lecz tak samo jak spały, tak i jadły.Z podłogi,bez względu na obrażenia,musiały zawsze być na zawołanie.Jakikolwiek sprzeciw ,był karany.Żadna z nich, nie wytrzymała tygodnia.Każda się powiesiła,utopiła czy poderżnęła sobie gardło by tylko zakończyć swoje męki.Alfonso uważał,iż taka kara jest najodpowiedniejsza dla zdrajców.On być może, nie traktował kobiet z szacunkiem,jednak w jego przybytku panowały pewne zasady. Dziewczyny był podzielone,jedne były dziwkami zarabiając na seksie z klientami w różnym wieku i różnego pochodzenia,inne były ,,damami do towarzystwa" ich zadanie polegało na towarzyszeniu klientowi na przyjęciu czy innej imprezie.Jeśli chciały mogły służyć innego rodzaju usługą,ale tylko jeśli tego chciały.Był też trzeci podział na który składały się panny sprzedawane do innych burdeli.Jego ,,firma" dużo różniła się od pozostałych domów zabawy. Kobiety tu,miały swoje pokoje elegancko urządzone,posiłki były wytrawne i smakowite.Miały zapewnioną opiekę medyczną,fryzjera,kosmetyczkę ,stylistkę i wiele innych przywilejów oraz dogodności.Nie wszystko jednak, było takie kolorowe,jak wydawać by się mogło.Poza udogodnieniami, były też zasady.Panie, nie mogły opuszczać terytorium bez pozwolenia i tylko z ochroną, za nie posłuszeństwo, były karane. Podobnie jak tam, bito je i gwałcono,czasem zabijano lub wysyłano do owego ,,Piekła".
**************
Jesteście pewnie ciekawi jakim cudem,kobiety chciały tam pracować.Hym...pewnie gdyby wiedziały co je tam czeka,nie przyjęły by tej pracy za nic w świecie.Niestety ,umawiając się na spotkanie z Chrisem ,fotografem a jednocześnie współpracownikiem Poncha myślały,że idą w sprawie pracy w Agencji Modelek.Każde spotkanie z nową dziewczyną wyglądało tak samo,najpierw mydlenie oczu,boskimi opowieściami. Jaką to niby ona karierę zrobi,ile pieniędzy na tym zarobi,jakie luksusy ją czekają przyjmując ta pracę.Zawsze słuchały z uwagą i z każdym słowem coraz bardziej wpadały w pułapkę. Jednak by mieć pewność ,iż dobrze zakręcił im w głowie,na koniec robił im mini sesję,a inne próbował przekonać używając do tego uroku osobistego. I jak do tej pory,udawało mi się zdobywać coraz to nowe damy. W tej właśnie chwili ,czekał na kolejną kandydatkę.By umilić sobie jakoś czas ,zamówił czarną kawę bez cukru. Kilka minut później, do restauracji weszła blondynka i jak tylko się przedstawiła ,usiadła na przeciw szatyna.
- No więc panno Anahi ,dlaczego akurat ten zawód ? - zapytał rozkładając się wygodnie na krześle.
- Potrzebuję pieniędzy,proste. - powiedziała bez żadnego skrępowania.
- I tylko dlatego ? - zapytał uważnie się jej przyglądając.
- Tak,bo widzi pan.Chcę wrócić na studia medyczne,niestety nie stać mnie,dlatego najpierw chciałam zarobić. - skwitowała na koniec uśmiechając się do niego.
- To trafiłaś w dobre ręce,u nas zarobisz nie tylko szybko,ale i sporo. - rzekł uśmiechając się cwaniacko.
- A od kiedy, mogę zacząć ? - zapytała podekscytowana.
- Po wyjściu z restauracji zrobię ci kilka fotek w plenerze,pokażę szefowi i jutro zadzwonię z odpowiedzią. Ok ?Musisz jednak o czymś wiedzieć. - powiedział poważnie,ale ostrożnie.
- O czym ? - zapytała podejrzliwie.
- Mój szef,trzyma się pewnych zasad oraz ma wymogi,więc jeśli nie jesteś na to gotowa zrezygnuj od razu. - skwitował upijając łyk drugiej już kawy.
- Jakie to zasady i wymogi ? - zapytała poprawiając się na krześle.
- Jeśli chcesz zostać naszą modelką ,musisz zamieszkać w rezydencji z resztą dziewczyn i podporządkować się zasadom.Dam ci zaraz mini regulamin,co do kwatery to uwierz,źle tam nie jest.Każda z dziewczyn ma swój pokój z łazienką,jest wyżywienie,możecie też same sobie coś gotować,macie pod nosem lekarza,fryzjera ,kosmetyczkę no po prostu full wypas. Jeśli się słuchasz ,masz przywileje jeśli nie. Tracisz pracę.Jasne ? - zapytał na koniec patrząc jej prosto w oczy.
- Jasne, bez czytania tego regulaminu, mogę dać panu już odpowiedź.Wciąż chcę tą pracę. - rzekła stanowczo.
- Skoro tak,to idziemy robić sesję. - uśmiechną się dumnie.
Robienie zdjęć zajęło im godzinę.Potem spacerowała trochę po parku rozmyślając o nowej pracy.Co prawda nigdy nie uważała się za piękność ,jednak dla ukończenia studiów gotowa była zrobić wszystko. Wielokrotnie słysząc od koleżanek ,że praca modelki jest bardzo dochodowa,postanowiła spróbować swoich szans. Nie chodziło oto ,by ktoś ją zauważył lub by zyskać sławę i rozgłos,ale o kasę na studia. Zostać lekarzem,to było jej marzeniem,przysięgła sobie,że zarobi na nie choćby miała zamiatać na ulicę.Jej rodzina od zawsze była biedna ,pierwsze dwa lata studiów opłaciła jej ciotka,teraz jednak ona nie żyła ,a blondynki rodziców nie było stać na to. Porzuciła je więc,na jakiś czas. Zaczęła szukać pracy,nie szło jej najlepiej ,aż do dzisiejszego dnia. Była zbyt zmęczona i sfrustrowana by nadal szukać ,dlatego tez przyjęła dzisiejsza ofertę bez wahania. Poza tym,kiedy usłyszała to wszystko od szatyna,uznała że to najlepsze co mogło ją spotkać. Nie dość ,iż zyska pracę to jeszcze takie luksusy i przywileje. Nie będzie musiała wydawać na wiele rzeczy ,dzięki czemu szybciej zarobi.Zapłaci za studia,dołoży rodzicom do życia i będzie mogła sama wynająć mieszkanie.Szczęśliwa wróciła do domu koło wieczora,o wszystkim powiedziała rodzicom.Oni tez ucieszyli się na tę wiadomość,potem zajęła się pakowaniem. Przed snem obiecała sobie przeczytać ,,mini regulamin" jednak w rezultacie nie zrobiła tego bo jak tylko weszła do cieplutkiego łóżeczka zasnęła.
********************
Drobna brunetka ,siedziała skulona na wielkim parapecie, wpatrywała się w gwiazdy. Łza ,za łzą spływała po jej bladych policzkach. Miejsce w którym była, choć z zewnątrz wyglądało luksusowo.Tak naprawdę było piekłem.Przyjmując tę pracę myślała,że z okropnego sierocińca trafiła do prawdziwego nieba.Wierzyła,że po raz pierwszy w życiu los się do niej uśmiechną.Jakże gorzko się rozczarowała,gdy uświadomiła sobie ,iż trawiła z deszczu pod rynnę.Po nieudanym dzieciństwie ,które spędziła 18 lat w Domu Dziecka chciała ,zacząć układać je sobie na nowo.Była sama,ale zdeterminowana gotowa do wyrzeczeń i poświęceń ,by tylko odnieść sukces. Nie chodziło o sławę,jedynie czego pragnęła to dobra praca,małe ale przytulne mieszkanko i kochając mężczyzna.By to osiągnąć ,po wyjściu z sierocińca zaczęła szukać pracy,pierwszy rok przepracowała jako kelnerka. Mieszkała w wynajmowanym pokoju,żyła skromnie,ale szczęśliwie.Gdyby nie on, pewnie jej życie, wciąż było by takie samo.Ale nie żałowałby.Tego co ma teraz ,żałowała jak cholera.Owszem, miała elegancki duży pokój z ogromną łazienką,wytrawne jedzenie,ciuchy najlepszej marki ,ale za jaką cenę ? ,,Dlaczego nikt nie powiedział jej,że będzie musiała się sprzedawać ?!!!Czemu nikt do cholery jej nie ostrzegł ?!!!" wiele razy pytała samą siebie. Gdyby wiedziała,prędzej by się zabiła niż przyjęła tę pracę. Bardziej wolałby mieszkać w rynsztoku ze szczurami,codziennie żebrać o jedzenie ,niż robić to co kazano jej tu.Początkowo wszystko zapowiadało się bosko.Sesje zdjęciowe,ćwiczenia jak chodzić,co mówić i rożnego rodzaju inne lekcje. Tylko po to ,by stać się sławną i zarobić na tym dużo. Przychodząc tu ,prawie nie umarła z wrażenia na widok,ogromniastej posesji.Plac był mega wielki,stała tam, nie tylko rezydencja w której teraz mieszka.Były też cztery inne,do tego mały park,wielki basem,ogród,stawik,hala sportowa łącznie z siłownią.To było jak sen i snem się okazało.Tylko potem ,on zamienił się w koszmar.Kiedy została już ,,przeszkolona" czekała ją selekcja. Była zbyt głupia,naiwna oraz zafascynowana ,by wtedy zwracać uwagę na sygnały.Dopiero gdy usłyszała, zostajesz ,,damą do towarzystwa" dotarła do niej gorzka prawda.To żadna Agencja Modelek, a zwykły burdel był.Owszem luksusowy,ale burdel.Chciała uciec,ale jak taka mała ,głupia bezbronna kobitka jak ona ,może dać sobie radę z trzema gorylami ? Nie ma szans!Złapali ją!I wtedy, po raz pierwszy dotkliwie ją pobito.By jednak zrozumiała,że ma więcej nie kombinować i słuchać rozkazów, na tydzień wsadzono ją do piwnicy.I raz dziennie ,była chłostana by nabrać posłuchu. Wystarczyło,zmiękła i przystała na ich warunki.Chodziła na przyjęcia i spełniała każdą zachciankę, swojego klienta.Bez względu na to ,czy był stary czy młody ,ona musiała robić co jej kazał.Samo przebywanie z nim na przyjęciu,uśmiechanie się.Nie sprawiało jej problemu,ale kiedy ją dotykali ,czy też pragnęli pocałunku lub czegoś więcej.Od razu chciała umrzeć,szczególnie gdy klient był stary,obleśny,nachalny czy napalony. Nawet ci młodzi potrafili wzbudzić w niej wstręt.Brunetka jednak nie mając wyboru musiała to znosić,albo liczyć się z konsekwencjami.Czyli znowu wpier.dol lub karcer. bywało ,że gwałcono lub zabijano dziewczyny,za nie wykonane polecenie lub ,źle wykonane.Tak więc nie pozostało jej nic innego jak zostać ich NIEWOLNICĄ.Nie było jednak dnia,by nie prosiła Boga o pomoc lub nie płakał nie mogąc tego znieść.Chociaż nie była na najgorszej pozycji to jednak ,psychicznie nie radziła sobie z tym. Jednak na ratunek ,jak na razie nie miała co liczyć.Przysięgła sobie jednak,że nim umrze zabije tego, który ją w to wpakował.
*****************
Wściekła na maksa ,bez pukania wparowała do gabinetu zatrzaskując za sobą drzwi. Nim brunet zdążył się odezwać wrzasnęła;
- Kur.wa Poncho prosiłam tyle razy ,nie bij mi dziewczyn, kiedy szykuje się wielka impreza!No,ale nie !Ty jak zawsze, musisz zadziałać po swojemu !Jak ja ma teraz do cholery jasnej, zakryć im te sińce ?!!!No,jak mądralo ?! - zapytała uderzając w biurko dłonią.
Brunet popatrzył przez chwilę na nią ,po czym wstał bez słowa z fotela. Obszedł biurko i usiadł na jego kancie ,cały czas obserwując czerwonowłosą. Spojrzała mu w oczy czekając na odpowiedź.
- Wszyscy wyjść ! - rozkazał nagle.
Pedro jak i Ivan posłusznie opuścili gabinet,Dulce już chciała zrobić to samo,ale złapał ją za przedramię i stanowczo powiedział;
- Ty zostajesz !
Zimny ton jego głosu ,sprawił iż kolana się pod nią ugięły.Czuła jak jej serce przyspiesza,przełknęła ślinę i już chciała przeprosić,jednak Alfonso był szybszy.Zacisnął dłoń na jej szyi i wściekły wysyczał ;
- Jeszcze raz,wejdziesz bez pukania, powiesz do mnie po imieniu,zamiast SZEFIE,albo wrzaśniesz na mnie !Zabije cię!Rozumiesz?!
- T...ta...tak. - wydukała z ledwością.
Puścił ją ,poprawił marynarkę i ponownie usiadł na fotel.
- No więc ,zacznijmy od nowa.Co cię do mnie sprowadza, Marisa ? - zapytał jak gdyby nigdy nic podpalając papierosa.
- Szefie,bo ja chciałam zapytać ,co z tymi dziewczynami które są pobite ?Przecież, nie mogą w tym stanie iść na przyjęcie,a makijaż nie wszystko zakryje. - rzekła potulnie masując szyje.
- Dulce,czy ty myślisz,że mnie to interesuje ? Dobrze wiesz,że mam to gdzieś !To ty,jesteś od tego by coś z tym zrobić!Stań na głowie,a doprowadź je do porządku,chyba za to ci kur.wa płace no nie ? - zapytał zaciągając się szlugiem.
- Tak. - szepnęła.
- No,a teraz spier.dalaj do roboty i nie marnuj mojego, jakże cennego czasu. - powiedział śmiejąc się cwaniacko.
- Tak jest szefie. I jeszcze raz przepraszam,zapomniałam się. - powiedziała spuszczając głowę.
- To się kur.wa nie zapominaj więcej, siostra !Bo skończysz,jak te dziwki którymi się opiekujesz ! - powiedział mierząc ją zabójczym wzrokiem.
Kiedy opuściła gabinet ,łzy samoistnie potoczyły się po jej policzku.Otarła jej jednak szybko ,widząc nadchodzącego Lucasa.
- No młoda,niedługo dostaniesz nowe laski pod swoje skrzydła. - powiedział uśmiechając się.
- Masz fotki ? - zapytała starając się zachować jak najbardziej naturalny głos.
- Mam,idę właśnie pokazać je Hectorowi. A tobie co,płakałaś? - zapytał krzywiąc się.
- Ja ?Nie, no co ty ! - skłamała ,spuszczając głowę.
- Aha. Dobra lecę,a wpadnij do mnie dziś w nocy,zabawimy się ! - powiedział puszczając do niej oczko.
Kiedy się oddalił,uderzyła pięścią w ścianę,a kolejne nowe łzy poleciały po jej twarzy.Miała dość takiego życia.Jak nie brat,zanęcający się nad nią,to ukochany który chciał tylko jednego. Tak Poncho był jej bratem ,ale przyrodnim,nie traktował jej zbyt dobrze, bo była kobietą.Czyli dla niego zerem.Dziwiła się i tak,że nie zrobił z niej dziwki,być może dlatego,że była mu potrzebna ,by wyszkolić inne panny na to stanowisko. Ale ona, nawet jako jego rodzina, nie miała lekko.Za nie posłuszeństwo też obrywała lub była podobnie karana jak inni.W jakimkolwiek towarzystwie musiała mówić do niego szefie,po imieniu mogła zwrócić się tylko wtedy gdy byli sami.I to też ,za jego zgodą. Tak więc, rzadko zwracała się do niego, po imieniu.Kolejnym człowiekiem w jej życiu ,który sprawiał jej ból i przykrość był Chris. Od dawna się w nim kochała,ale on miał ją gdzieś. W pierwszym roku jego pracy ,często jej dokuczał lub gnębił.Potem,zaprzestał tego,bo był zbyt zajęty lataniem,za coraz to nowymi laskami.Nie skończył z tym,nadal co noc w jego łóżku jest inna panna,ale do tego grona od miesiąca zalicza się ona.Liczyła,że może przez łóżko zdobędzie jego serce w końcu,myliła się.Bo szatyn, traktował ją jak każda inną, dziwkę.Rżnął ją ,nie wkładając w to żadnych uczuć,a po wszystkim wyrzucał jak śmiecia. Dlaczego godziła się na to ? Bo go kochała,od dawna ,szaleńczo,ponad życie.Kochała go!Jednak tu ,żaden mężczyzna, nie szanował i nie kochał. Byli jak roboty,bez uczuć z ciężką żelazną dłonią.Gotowi zabić każdego, kto wejdzie im w drogę.Ale czerwonowłosa ,wciąż łudziła się ,iż kiedyś jej życie stanie się lepsze,by jednak dotrwać do tego czasu,słuchała posłusznie ich rozkazów.Tresowała nowe panny,tak jak jej nakazano.Udawała twardą i bezwzględną ,by miały posłuch.A potem sama ,pchała je w ręce brata, który wydawał na nie wyrok.Było jej żal,tych wszystkich młodych ,niewinnych czasem kobiet,ale niestety nic nie mogła na to poradzić. Bo sama też, była ofiarą.
Choć do niedawna nie czytałam żadnych telek, to pomału to się zmienia i postanowiłam tu zajrzeć, tym bardziej, że jest to nowe opowiadanie i nie miałam zbyt wiele do nadrobienia, a poza tym są tu moje kochane Levyrroni i historia wydaje się być ciekawa. Szykują nam się mafijne porachunki, co mi odpowiada. Lubię takie historie miłosne z domieszką kryminału
Dopiero pierwszy odcinek, a ja już nie znoszę Hectora. Fakt faktem jego dzieciństwo było okropne. Ojciec był bydlakiem i zwyrodnialcem przez co on stał się taki sam i traktuje kobiety jak zwykłe szmaty, albo i gorzej.
May spędziła dzieciństwo w domu dziecka, ale to był chyba raj w porównaniu z tym co przeżywa teraz. Wpadła w szpony mafi i nie ma od tego odwrotu. Anahi nie wie w co się pakuje i pewnie podzieli los May.
Hector nawet nie ma litości dla własnej siostry cóż za bydlak! Chris pewnie okaże się nielepszy od Hectora, już widać, że traktuje Dul tylko jak obiekt seksualny. Żal mi dziewczyn, mają przechlapane.
Czekam na kolejny odcinek i postaram się komentować na bieżąco
majka623 dnia 16:02:17 11-12-11, w całości zmieniany 2 razy
To opowiadanie jest wspaniałe , przeczytałam już 30 rozdziałów niebezpiecznej gry , codziennie zaglądam z nadzieję że jest nowy rozdział . To mnie wciągnęło , jestem uzależniona od większości twoich opowiadań , ale niestety brak konta na rebelde , nie pozwala mi na skomentowaniu . Czy mogłabym się kiedys spodziewać od ciebie jakiegoś opowiadania o levyrroni ? lub wtoczyć w ten świat czegoś Świerzego , nowego i ubrać razem Iglesiasa i Perroni ? to byłaby fajna mieszanka .;d taka niepowtarzalna a zarazem wybuchowa , moim zdaniem pasowaliby do siebie . tyle że liczy się także zdanie innych , no cóż . Aa , i może jakieś o Manerroni ? Przepraszam cię bardzo , za propozycje ale gdziekolwiek chciałabym zobaczyć , takie pray , a nie samo levyrroni . a bardziej przypadłoby mi to Iglerroni . : D pewnie zauważyłaś że mi odbija na punkcie " Rroni " ale co na to poradzić ? ;* UWIELBIAM TWOJE OPCIA ;***
To opowiadanie jest wspaniałe , przeczytałam już 30 rozdziałów niebezpiecznej gry , codziennie zaglądam z nadzieję że jest nowy rozdział . To mnie wciągnęło , jestem uzależniona od większości twoich opowiadań , ale niestety brak konta na rebelde , nie pozwala mi na skomentowaniu . Czy mogłabym się kiedys spodziewać od ciebie jakiegoś opowiadania o levyrroni ? lub wtoczyć w ten świat czegoś Świerzego , nowego i ubrać razem Iglesiasa i Perroni ? to byłaby fajna mieszanka .;d taka niepowtarzalna a zarazem wybuchowa , moim zdaniem pasowaliby do siebie . tyle że liczy się także zdanie innych , no cóż . Aa , i może jakieś o Manerroni ? Przepraszam cię bardzo , za propozycje ale gdziekolwiek chciałabym zobaczyć , takie pray , a nie samo levyrroni . a bardziej przypadłoby mi to Iglerroni . : D pewnie zauważyłaś że mi odbija na punkcie " Rroni " ale co na to poradzić ? ;* UWIELBIAM TWOJE OPCIA ;***
majka623 - Dziękuję ci za wyczerpującego koma. Co do Hectora to jeszcze go znienawidzisz. Buziaki
karolina1919 - dziękuję ci za twój komentarz. Co do opowiadanie z Maite i kimś innym niż William to hym... kurcze nie wiem czy bym potrafiła się w to wczuć. Jednak pewnie kiedyś spróbuję ,ale ja na razie jest to nie możliwe gdyż mam sporo opowiadań i jak na razie więcej nie zamierzam wstawiać póki nie skończę. A i na pewno nie wezmę Mene , gdyż ja gościa nie lubię. Jak już to Iglesiasa mogę. A tak a propo mam opowiadania z Herroni nie wiem czy wiesz. Jeszcze raz dziękuję za koma. Buziaki Aneć.
anetta418 dnia 23:19:38 20-12-11, w całości zmieniany 2 razy
Nie jest długi,ani superowy,ale jest. Za błędy przepraszam,ale oczy mnie bolą i sprawdzać mi się nie chce. Miłego czytania
ROZDZIAŁ 2
Siedział jak zwykle za biurkiem z papierosem w ręku i przeglądał fotki. Dziś nie bardzo miał chęć na to więc ,przerzucił jedną za drugą w pośpiechu. Po czym cisnął nimi na blat i powiedział;
- Mogą być,nie są jakieś urodziwe ,ale ujdą.
- Te może nie,ale ta na pewno ci się spodoba. - rzekł szatyn podsuwając mu pod nos zdjęcie Annie.
Zerknął kątem oka na kumpla i wziął do ręki podawaną mu fotografię.Spojrzał na foto i jego źrenice natychmiast się rozszerzyły.
- Zgodziła się ? - zapytał wpatrując się wciąż w zdjęcie.
- Jasne,naiwna tak samo jak reszta tych dziwek. - skwitował krótko.
- Świetnie! - rzekł wciąż przyglądając się dziewczynie ze zdjęcia.
- Co podoba ci się ? - zapytał Cuks.
- Hym... ładna jest nie powiem,ale jest taka sama jak każda z tych suk. Jednak...zarobimy na niej na pewno sporo,bo to jedna z tych które można zaliczyć do diamentów. - powiedział obracając jeden z nich ze swojej kolekcji.
- Jak May ? - zapytał Chris siadając na fotelu po drugiej stronie biurka.
- Dokładnie! - przytaknął brunet.
- Na Dulce, też byśmy zarobili sporo.Ja nie wiem czemu,nie poślesz jej do tej roboty. - powiedział spoglądając podejrzliwie na Hectora.
- Ktoś musi je szkolić,nie!Poza tym wystarczy,że ty ją bzykasz.Dziwie się,co ona widzi w takim draniu jak ty. - prychnął z cwaniackim uśmiechem na twarzy.
- Draniem powiadasz ? A ty to niby lepszy ? - zapytał unosząc brwi.
- Życie drania mi odpowiada,żadna babka nie wejdzie ci na głowę. Chcesz ja bzyknąć ,bzykasz!Zero zobowiązań ,uczuć i tych innych pierdoł. - skwitował dumnie.
- To fakt ,co noc można mieć inną. - odparł zadowolony z owego życia które prowadził.
- Co noc?Co chwila,ale dobra dość gadania.Trzeba za robotę się wziąć. - powiedział wstając.
- Jaka dziś dostawa? - zapytał spoglądając na kumpla.
- Broń z Irlandii.Zamówiłem ostatnio dla tego, jebniętego Meksykanina. - rzekł otwierając drzwi ,by opuścić gabinet.
- Czemu ty go kur.wa jeszcze nie sprzątnąłeś? - zapytał z deka zdziwiony.
- Za dużo szmalu,bym na nim stracił. - skwitował Alfonso.
Po czym obaj ruszyli w stronę wyjścia.Jak tylko,znaleźli się przed willa Poncho zwołał ludzi i wydał rozkazy. Sam zaś wsiadł do czerwonego Audi z przyciemnianymi szybami i ruszył przed siebie.Miał do załatwienia coś osobistego,mógł posłać ludzi,ale tym razem,chciał zadanie wykonać sam.Od rana był wkur.wiony na maksa.Musiał się wyładować,teraz miał okazję postanowił więc, w pełni z niej skorzystać.W tym czasie Ucker udał się na miasto,musiał upolować kolejną zdobycz. Od rana do południa jeździł po mieście,w poszukiwaniu lasek które mógłby ewentualnie zgarnąć do tej roboty. Jak tylko jakaś wzbudzała jego zainteresowanie ,robił jej zdjęcie a potem podchodził i zagadywał ,wręczał wizytówkę ,nawijkę o cudownej pracy na której można zbić spora kasę i dziewczyna już na drugi dzień,sama się do niego zgłaszała.Tak wyglądała jego robota,do godzin południowych.Potem, zajmował się tym co każdy,dostawa,transakcja.Czasem, trzeba było komuś dać wycisk,albo sprzątnąć.Uwielbiał to.W tej branży,żaden z nich nie miał skrupułów, czy wyrzutów sumienia.I dlatego nawet policja bała się reagować, na ich postępki,choć doskonale wiedzieli,czym od dawna zajmuje się Alfonso Herrera i jego ludzie.Władza miała związane ręce,a mafia korzystała z tego, pełną gębą.Po powrocie do rezydencji szatyn udał się do swojego gabinetu,szybko wywołał zdjęcia nowych zdobyczy,zaniósł na biurko kolegi i razem z Rodrigo pojechał dokonać transakcji z owym Meksykaninem.Zadanie,miał wykonać Poncho,jednak sam szef,załatwiał w tej chwili coś innego.Stał nad swoją ofiarą,patrzył jak gościu powoli się wykrwawia.Na początek obił mu gębę,zadając cios za ciosem mocno zaciśnięta pięścią,potem wbił mu w udo sztylet,by cierpienie było większe co jakiś czas,deptał go lub dzióbał końcami ostrza w ową ranę.Gdy Rosjanin zwijał się z bólu i błagał o choć odrobinę litości,brunet stał niewzruszony i cwaniacko się uśmiechał,zaciągając się co chwila dymem z papierosa.
- Szefie... aaaaaaaa! Błagam, na litość boską...aaaaaaaaa,ja mam rodzinę!!!niech szef...aaaa...da mi...aaa - błagał co chwila zwijając się z bólu gdy czuł dotyk buta lub ostrza.
- O rodzinę się nie martw ,ją też zabiję biały skur.wielu! - rzekł zimno i zgasił papierosa, na udzie ofiary,po czym wyciągnął gnata i strzelił mu między oczy.
Odszedł trzy kroki,przystaną odwrócił się do ciała.
- Wiesz co Delgado,zmieniłem zdanie.Twoją żonkę, zatrudnię u siebie ,córkę poślę do burdelu,w innym stanie ,a synalka dam lwom na pożarcie.Bo z niego taka sama ciota,jak z ciebie. - powiedział ,po czym jego szyderczy śmiech rozszedł się po całej piwnicy.
*******************
Blondynka, stała w wyznaczonym miejscu i czekała na szatyna.Spóźniał się już trzydzieści minut,zaczynała myśleć,że ją wykiwał. Po kolejnych kilku minutach postanowiła wrócić do domu,perspektywa braku pracy i taszczenia tych waliz całkiem popsuła jej humor.Wzdychnęła i uniosła pierwszą z walizek,miała już sięgnąć po druga,kiedy usłyszała klakson.Spojrzała i zobaczyła Cuksa wychodzącego z samochodu.Podszedł do niej z czarującym uśmiechem na twarzy,wziął bagaż wsadził do auta. Następnie poczekał,aż dziewczyna zajmie swoje miejsce i ruszył.Anahi usiadła z tyłu,bo na przodzie siedziała już jakaś blond piękność,a koło niej kolejna tyle ,że brunetka. Nikt nic nie mówił,dziewczyny mierzyły się wzajemnie wzrokiem,zaś szatyn zadowolony z siebie, prowadził wczuwając się w rytmy muzyki hip - hop.Annie czuła się trochę niezręcznie,była pewna,iż tylko z nim będzie jechała i miała nadzieję na pogawędkę po drodze,a tym czasem on nawet nie powiedział jej cześć.Dodatkowo jechali nie sami,a wzrok rywalek wkurzał ją niemiłosiernie. Starała się je ignorować ,ale przychodziło jej to z trudem. W tej chwili,nie czuła się jak kobieta zaczynająca nowy etap w swoim życiu,tylko jak jakiś towar.Kupił,zapakował i już.,,No cóż,może ma zły dzień!" pomyślała,chociaż nie wyglądał na takiego.Po godzinie jazdy,znaleźli się na miejscu. Wszystkie trzy,wysiadły jak na rozkaz. Nieznajoma brunetka jak i blondynka na widok domu jak i ogromniastego terenu zaczęły skakać i piszczeć z radości. Anahi zaś, stała spokojnie i rozglądała się uważnie.Na niej ten widok tez zrobił wielkie wrażenie,ale nie zamierzała zachowywać się jak debilka. W końcu była dorosłą ,dojrzałą kobietą,a nie małą dziewczynką.To wszystko,było takie piękne,eleganckie jak w bajce.Tylko do tej bajki,nie pasowało jej kilka,elementów.Po posiadłości,kręciło się mnóstwo facetów,dobrze zbudowanych z bronią.Na ich twarzach gościła powag,oczy były puste i zimne,wręcz przerażające.Nie zastanawiała się jednak zbyt długo, na nimi gdyż uznała,ze muszą tu być by pilnować owego dobytku który na pewno wiele był wart.Zresztą po chwili z rozmyślań wyrwał ją głos,czerwonowłosej piękności stojącej na wzgórzu schodów, prowadzących do wnętrza rezydencji.
- Witam! Jestem Dulce,od dziś należycie do mnie. - powiedziała zimno i wyniośle. - To ja,będę wprowadzała was w tajniki tutejszej pracy,jak i zwyczajów. Macie słuchać co mówię i robić co każę.Dla waszego dobra,radze się dostosować. - rzekła na koniec.
Następnie wydała po cichu jakieś polecenia brunetce, stojącej obok i zniknęła w środku.Zaraz za nią,wszedł Cuks,zaś one jak i dziewczyna której Dul wydała rozkaz zeszła do nich.
- Jestem Maite ,ale tu mówią na mnie Lena. - powiedziała wyciągając rękę w stronę dziewczyn.
,,Przynajmniej ta nie grzeszy uprzejmością." pomyślała Any podając jej swoją dłoń.
- Ja jestem Anahi,a tych dwóch nie znam. - rzekła spoglądając w stronę rywalek.
- Gina,a to Rosa. - powiedziała brunetka dumnie unosząc głowę i wypinając swoje duże piersi do przodu.
- Dobra,skoro powitanie mamy za sobą,chodzie pokażę wam, wasz dom i wasze pokoje. - powiedziała ruszając do przodu.
Dziewczyny bez słowa ,wzięły bagaż i ruszyły za May. Annie,po drodze oglądała to,co stało za samą willą.Był to wielki ogród,fontanna i wiele innych atrakcji których zbrakło by czasu by wymienić. Tym bardziej,ze już dotarły na miejsce ich dom,tak samo jak główna willa był piękny choć z deka skromniejszy,ale i tak robił wrażenie.Szczególnie wnętrze mieszkania. Rozejrzały się trochę za nim Lena,pokazała każdej z nich, sypialnie.Kiedy weszła do swojego pokoju, oniemiała.Był większy od domku jej rodziców, do tego jasny i bardzo luksusowy, jak dla niej.Samo łóżko robiło niesamowite wrażenie,rzuciła bagaże na podłogę i od razu wskoczyła na wyro. Rozłożyła się na nim i patrząc w sufit, uśmiechała się sama do siebie, od ucha do ucha.
- Anka wygrałaś los na loterii!!! - krzyknęła uradowana.
Tę chwilę radości,przewała jej May która po kilku minutach pojawiła się w drzwiach jej sypialni.Stanęła w progu i powiedziała;
- Masz dla siebie dwie godziny. W tym czasie możesz się rozpakować,obejrzeć resztę domu i zapoznać ze współlokatorkami. O 18.00 jest kolacja,a potem zebranie z Dulce. - powiedziała po czym zniknęła zamykając drzwi.
Nie podobało jej się to traktowanie,ale dziś była zbyt podekscytowana, by zawracać sobie tym głowę.Wstała i w pierwszej kolejności wypakowała rzeczy,potem obeszła każdy zakamarek domu.Gdy skończyła ,do kolacji zostało jej 30 min postanowiła to wykorzystać i wziąć prysznic,a także zmienić strój. Dwadzieścia minut później, była już gotowa ,bez czekania na koleżanki,a raczej rywalki ruszyła w stronę głównej willi.Miała ochotę iść spacerkiem,ale ze względu na czas przyspieszyła.Była już przy samym domu kiedy zobaczyła podjeżdżające auto,chwilę potem wysiadł z niego brunet.Początkowo nie widziała jego twarzy,bo stał tyłem do niej,ale gdy odwrócił się w stronę schodów, mogła przyjrzeć się mu dokładnie.Był przystojny z lekkim zarostem na twarzy,który dodawał mu jeszcze więcej urody jak i męskości.Włosy były krótko przystrzyżone,a do połowy rozpięta koszula ukazywała jego umięśniony tors.Próbowała zobaczyć kolor jego oczu,ale był zbyt daleko,jednak i bez tego jej serce biło szybko na jego widok. Po raz pierwszy ,poczuła nieodpartą chęć poznania ów nieznajomego. Tym bardziej,że jeszcze nigdy ,nie zareagowała tak silnie na widok mężczyzny. Zawsze gdy spotykała jakiegoś przystojniaka ,denerwowała się ,ale tylko to,nic więcej.Teraz jednak jej nogi były jak z waty,serce szalało,a w brzuchu czuła dziwne łaskotanie.Zamiast iść dalej,by się nie spóźnić,stała jak zahipnotyzowana i gapiła się.Dopiero czyjś głos sprowadził ją na ziemię.
- Zgubiłaś się ? - zapytał ktoś za jej plecami. - Czy może szpiegujesz ? - dodał męski chropowaty głos.Obejrzała się wolno i na widok srogiego wyrazu twarzy łysego mężczyzny,przełknęła głośno ślinę.Nie wyglądał przyjaźnie,co wywołało u niej strach.Nie mogąc wydusić z siebie,ani słowa i przerażona patrzyła na niego.
******************
Zamknął samochód i nim wszedł do środka domu,oparł się na chwilę o auto.Wciągnął głęboko powietrze do płuc,po czym wypuściła następnie ,podpalił papierosa którego, już od zaparkowania trzymał w dłoni.Sztachnął się dymem kilka razy,rozejrzał i na widok blondyna rzucił peta i zdeptał.
- Masz forsę?! - krzyknął ruszając w jego stronę.
- Leży na biurku,tu masz klucze. - odparł rzucając mu kluczyki od walizki.
- Jakieś kłopoty ? - zapytał podchodząc do brata.
- Żadnych,szczególnie gdy Tevez, przystawił mu gnata do skroni.Biedak nie tylko oddał kasę ,ale i posikał się ze strachu. - rzekł uśmiechając się perfidnie.
- Niech on dziękuje ,że mnie tam kur.wa nie było. - powiedział poważnie. - No to ,zapraszam na drinka,trzeba to oblać. - rzekł puszczając Williama przodem.
- Chętnie,tym bardziej,że czeka mnie ta pieprzona podróż do Grecji. Zabiję skur.wiela jak tylko znajdę! - wysyczał wściekły pokonując próg gabinetu bruneta.
- Lecisz tam dziś ? - zapytał zdziwiony Poncho nalewając koniaku w dwie szklanki.
- Jutro. - odparł biorąc do ręki podane szkło z trunkiem.
- Eee ,to dziś możesz sobie zaszaleć. - skwitował rozsiadając się w fotelu.
- Co masz na myśli ? - zapytał podejrzliwie lustrując brata.
- Najpierw zapraszam na kolację,gdy zapełnisz brzuszek,jedna z moich dam.Zapewni ci,nie zapomniane przeżycia,erotyczne. - wyjaśnił unosząc znacząco lewą brew.
- Wiesz co,dzięki!Ale ostatnio jedna z nich o mało, mi kutasa nie odgryzła.Już wolę ,żyć w celibacie. - rzekł upijając łyk brunatnego napoju.
- Nie pękaj,tym razem ja!Wybiorę ci laskę albo wybierzesz sam. - powiedział wstając z fotela.
- Dobra,a teraz pokaż mi tego gnata.Chce zobaczyć, czy sukinsyn padnie jak mucha,gdy mu zafunduję kulkę, prosto w tej jego zawszony łeb. - rzekł poprawiając pozycję na zajmowanym miejscu.
- Proszę,COLT M 1911 A1.Pojemność magazynka pistoletu,od 7 - 19 nabojów.Wymiana magazynka jest bardzo prosta i szybka.Ponadto pocisk,wystrzelony z lufy pistoletu.Ma większą prędkość początkową, od pocisku wystrzelonego z rewolweru.Sekunda i masz skur.wiela z głowy! - rzekł szczerząc się do blondyna.
Will wziął do ręki owy prezent i oglądając z każdej strony podziwiał srebrny nabytek. Zadowolony ,zaciągnął spust i wycelował w słonia wiszącego nad głową bruneta.Ten nawet nie drgnął,a kiedy zwisając figurka,natychmiast rozprysła się na kawałeczki.Poncho spojrzał na Marcosa z uśmiechem na twarzy i rzekł;
- Nigdy mi się nie podobał,mogłeś jednak ostrzec ,bo teraz muszę zrobić sobie nowego drinka.Gdyż w tym, pływają zwłoki twojej ofiary.- dodał otrzepując się z resztek po figurce która spadła na niego.
- Dzięki za giwerę ,a teraz przestań chrzanić i choć na tą kolację.Zgłodniałem! - powiedział wstając i chowając broń za pasek spodni z tyłu marynarki.
- Idź,schowam kasę do sejfu i zaraz przyjdę,a powiedz Dulce,by zarezerwowała dla ciebie,Lenę. - rzekł przekładając pieniądze z walizki do schowka.
- To jakaś nowa dzi**a ? - zapytał przystając w progu.
- Nowa nie,ale nie miałeś okazji jej poznać,bo nagrzeszyła.Trzeba było ją ,chwilowo nauczyć grzeczności.Wiesz co mam na myśli? - zapytał na koniec.
- Karcer ! - skwitował wychodząc na korytarz.
- Dokładnie! - potwierdził idąc w ślady brata i zamykając za sobą drzwi.
W połowie drogi,komórka bruneta zaczęła zawzięcie wibrować w jego kieszeni.Wyciągnął szybko aparat i odebrał;
- Czego?! - zapytał wściekły wiedząc kto dzwoni.
- Szefie,mamy szpiega! - rzekł dryblas ciągnąc dziewczynę w stronę willi.- Zabić czy przyprowadzić?-zapytał mocniej zaciskając dłoń na karku blondynki.
- Przyprowadź,sam ją zabiję ! - wysyczał wkur.wiony.
Pewnie tego nie wiesz , ale ja przeczytałam chyba wszystkie opowiadania , których autorką jesteś ty , także w których rolę odgrywała trauma Herroni . To było dość dawno i niestety nie zajrzałam później , bo brakowało mi czasu na naukę, a z dnia na dzień jest coraz trudniej , już nie mówić co będzie dalej . Totalny koszmar , określając tymi dwoma słowami . Osobiście nie lubię Manelica , ale jednak mi się wydaje że pasuje do Maite , nawet mimo to że go nie trawię . A para Iglesiasa & Perroni w opowiadaniach byłaby nieziemska , zawsze warto spróbować czegoś nowego , niż ciągle nawijać o tym samym LosA , Vondy - bo tego jest najwięcej . ; DDD Doskonale cię rozumiem i jestem świadoma tego że masz cholernie dużo opowiadań , widziałam na własne oczy na zbuntowane.pl ( niestety nie mam na tym forum konta , dlatego nie mogę komentować ) . Jednakże mam nadzieje , że kiedyś pojawi się opowiadanie w autorskim wykonaniu : Anetty? Enrique Iglesias & Maite Perroni . Pozdro XD
opowiadanie bardzo ciekawe czekam na next
Mam szczęście czytać te dalsze odcinki Twojego opowiadania Anettko na innym forum ale i tak miło będzie wrócić do pierwszych odcinków. Więc mogę tylko powiedzieć, że ta telka jest wspaniała. Podoba mi się to, że bohaterowie są ,, trochę niegrzeczni"
Mam takie małe pytanko : kiedy pojawi się nowy odcinek ,, Ile jeszcze bólu ? " i ,, Oddaję Ci wolność" ???
Pozdrawiam Marysia
marysiax1999 dnia 20:10:51 21-12-11, w całości zmieniany 1 raz
Muszę powiedzieć, że fajną odmianą jest zobaczyć Poncha, Uckera i Willa w rolach takich podłych sukinsynów. W rolach grzecznych chłopców już się sprawdzili, a w takiej wersji jeszcze ich nie widziałam
Chris to podła świnia, nie dość, że ciągle zwabia nowe ofiary to jeszcze Dul by wysłał do tej roboty. Poncho to człowiek...nie on nie zasługuje na miano człowieka, to zwierzę pozbawione jakichkolwiek uczuć.
Mai była dość miła dla dziewczyn w przeciwieństwie do Dul. Biedna Anahi ciągle nie wie w co się wpakowała i ciekawe co zrobi jak już do niej dotrze gdzie się znalazła i w jakim celu. Czyżby to Lena miała zaspokajać Willa. Pewnie i on się okaże podłym draniem. Anahi wzieli za szpiega, mam nadzieję, że Hector jej nic nie zrobi.
Czekam na next
Mam szczęście czytać te dalsze odcinki Twojego opowiadania Anettko na innym forum ale i tak miło będzie wrócić do pierwszych odcinków. Więc mogę tylko powiedzieć, że ta telka jest wspaniała. Podoba mi się to, że bohaterowie są ,, trochę niegrzeczni"
Mam takie małe pytanko : kiedy pojawi się nowy odcinek ,, Ile jeszcze bólu ? " i ,, Oddaję Ci wolność" ???
Pozdrawiam Marysia
No właśnie nie wiem bo obecnie brak weny ,a poza tym święta przez które obecnie nie mam czasu napisanie rozdziałów. Ale może po świętach uda mi się coś tam naskrobać. Dziękuję za komentarz Reszcie też bardzo dziękuję za miłe komentarze. Buziaki Aneć.
anetta418 dnia 10:21:34 22-12-11, w całości zmieniany 1 raz
ROZDZIAŁ 3
W połowie drogi, komórka bruneta zaczęła zawzięcie wibrować w jego kieszeni. Wyciągnął szybko aparat i odebrał;
- Czego?! - zapytał wściekły wiedząc kto dzwoni.
- Szefie, mamy szpiega! - rzekł dryblas ciągnąc dziewczynę w stronę willi.- Zabić czy przyprowadzić?- zapytał mocniej zaciskając dłoń na karku blondynki.
- Przyprowadź, sam ją zabiję ! - wysyczał wkur.wiony.
Nie minęło dziesięć minut jak w drzwiach gabinetu pojawił się Tony wraz z blondynką. Brunet spojrzał na nią lodowatym wzrokiem.
- Co zrobiła ? - zapytał groźnie podchodząc do ofiary która wciąż trzymana za kark klęczała teraz przed nim.
- Złapałem ją w pokoju Dulce, kradła jej biżuterię. - powiedział grubas.
- Czyli złodziejka ,a nie szpieg. - podsumował krótko.
- I jedno i drugie ,bo wcześniej zaglądała po całej rezydencji.
- A skąd to kur.wa wiesz ? - zapytał spoglądając na niego podejrzliwie.
- Śledziłem ją. - rzekł dumnie.
- Śledziłeś! - powiedział spoglądając kątem oka na swojego człowieka.
- Tak szefie. - rzekł przytakując głową.
- Ty debilu ! - wysyczał uderzając go pięścią w twarz. - Zamiast od razu złapać za wsiarz i przyprowadzić ty czekałeś ,aż obluka każdy zakamarek?!Co za kretyn! Wypier.dalaj, ale już! - krzyknął wściekły.
- Ale szefie ...
- Wypier.dalaj mówię!!! - powtórzył mierząc tym razem bronią w czoło delikwenta.
Ten zaś bez słowa szybko wycofał się na korytarz. Jak tylko drzwi się zatrzasnęły Poncho wierzchem dłoni ,strzelił dziewczynę w policzek.
- Ty kur.wo, przyszłaś tu węszyć?!Kto cie dziwko nasłał ,no kto ?!!!- zapytał łapiąc ją z całej siły za gardło.
- N...ni...nikt...ja...ja tylko...
- Wiesz co ? Nie wierzę ci, ale szkoda mi kulki na takie ścierwo jak ty! - rzekł rzucając nią o podłogę.
Jak tylko upadła zalana łzami ,brunet sięgnął po telefon stojący na biurku nacisnął zero i po chwili powiedział;
- Zak ,zawołaj Grubego mam dla niego zadanie. - rozkazał.
Nim zjawił się ów człowiek ,Alfonso usiadł na brzegu biurka i spoglądając kątem oka na dziewczynę siedział i spokojnie palił papierosa. Ona zaś skulona siedziała przy ścianie i zastawiała się co dalej. Łzy leciały jej po policzkach a całe ciało łącznie z rękoma drżało. Patrząc na twarz mężczyzny czuła, ze czekają ją kłopoty, by z nich wybrnąć zastawiała się co powinna zrobić ,by uratować swoje życie. Nie myśląc dłużej ,by nie stracić cennego czasu, powoli wstawać z podłogi .Następnie wolniutkim krokiem zaczęła iść się w stronę Poncha. Nie drgnął ,tylko czekał na rozwój sytuacji ,gdy stanęła na przeciw niego ,klęknęła rozpinając mu przy tym rozporek. Uśmiechnął się cwaniacko. Dziewczyna spojrzała na niego zalotnie i wsunęła dłoń pod jego bokserki. Nim jednak zdążyła wyciągnąć mu małego na zewnątrz ,złapał ją za nadgarstek ,wykręcił rękę do tyłu i przyciągnął do siebie.
- Chcesz uratować swoją dupę ,robiąc mi loda ?Hym...skorzystałbym ,ale spieszy mi się, jednak mój kolega zadowoli cię na maksa! - wysyczał i pchnął ją ponownie w stronę ściany.
Brunet zasunął rozporek i jak tylko w progu stanął Gruby rzekł;
- Zerżnij ,a potem zabij ! Miłej zabawy. - rzekł wychodząc i śmiejąc się perfidnie.
***
Strach, którego się najadła na widok łysielca już minął. Mimo to straciła apetyt, bo gdy przypominała sobie jak musiała się tłumaczyć i jak owy facet gapił się na jej dekolt. Próbował nawet ją pocałować ,gdyby nie to, że zawołał go jakiś blondyn. Od razu jej ulżyło gdy dryblas się oddalił. Ona zaś pobiegła w końcu na kolację. Żałował, że w tym czasie brunet zniknął z jej pola widzenia. Jadalnia, była dość spora ,no ale i dziewczyn nie brakowało. Anahi tak naprawdę zdziwił widok takiej ilości dziewcząt, ale bardziej chyba zadziwił ją ich sposób zachowania jak i ubioru. Jedne były eleganckie, poruszały się i mówiły jak damy ,a inne bardziej przypominały dziwki niż modelki. Jednak było coś co je łączyło, wszystkie nie tylko chodziły ,,jak zegarku" to jeszcze wyglądały na przestraszone lub zlęknione .Nie rozumiała z tego nic, ale teraz bardziej interesował ją, widziany wcześniej mężczyzna, niż dziwne zachowanie swoich rywalek. Siedząc, przy stoliku z trzema z nich myślała o brunecie, nie słuchając kompletnie tego, co mówiły koleżanki. Widziała go dość krótko, do tego z daleka ale ta chwila wystarczyła by ją zaintrygował. Nie tylko był przystojny ,ale też posiadał jakąś tajemniczość. To przyciągnęło jej uwagę jeszcze bardziej. Z rozmyślań wyrwało ją dość mocne i siarczyste uderzenie.
- Mówię do ciebie suko ! Zgrywasz damę ?! - zapytał kobiecy głos.
Any złapała się za policzek, zaraz po tym jak jej głowa odwróciła się w bok. Następnie odwróciła się do przeciwniczki, mierząc ją morderczym wzrokiem.
- Jeszcze raz to zrób ,a powyrywam ci to zielone siano, co masz na głowie! - wysyczała Anahi podnosząc się od stolika.
- Wow ,ale się boję!!!Blond szma*a pokazuje Różki ,już ja ci pokażę kto tu rządzi! - rzekła rzucając się z łapami to blondynki.
W czasie, kiedy dziewczyny okładały się pięściami, wyrywały sobie włosy, szarpały się, inne stały i zagrzewały do coraz ostrzejszej walki. Annie miała już zmiażdżyć swojej przeciwniczce nos, gdy usłyszała strzały. Zapadła cisza, dziewczyny wcześniej stojące w kółeczku nagle siedziały już na swoich miejscach, tylko on i zielonowłosa wciąż były na podłodze we wcześniejszej pozycji. Żadna nie była wstanie drgnąć póki dwóch goryli nie podeszło ich rozdzielić. Złapane w pasie, rzucały się. Jednak, żaden z panów nie reagował na to. Uspokoiły się dopiero, gdy zostały zamknięte w pokoju w którym stał, jedynie stolik i dwa krzesła.
- No i głupia k***o, mamy teraz przesrane przez ciebie! - wysyczała zielonowłosa.
- Jeszcze raz, powiedz tak do mnie, a cię zajebie rozumiesz? Tak na marginesie, ty zaczęłaś ulągu! - skwitowała Anahi.
- Ty pieprzona zdziro! - krzyknęła rywalka znowu się do niej rzucając.
- Spokój !!! - usłyszały głos Dulce.
Obie stanęły w bezruchu i jednocześnie spojrzały na czerwonowłosą.
- Kika, już raz narobiłaś sobie kłopotów, szukasz kolejnych ? - zapytała oschle. - A Ty, dopiero co się wprowadziłaś i już szukasz zadymy ? - Dulce skierowała kolejne pytanie w stronę Any.
- To ścierwo zaczęło, nie ja! - krzyknęła wściekła.
- Uważaj zdzi...
- Milczeć !I słuchać uważnie, jeszcze raz taki numer, a odeślę was do szefa, jasne! Jeśli żadna z was, nie chce wylecieć radzę posłuchać tego co mówię. A teraz jazda na zajęcia! - rzekła otwierając przed dziewczynami drzwi. Pierwsza wyszła zielonowłosa, a zaraz za nią ruszyła blondynka, nim jednak postawiła nogę za próg pokoju Dul złapała ją za przedramię i powiedziała;
- Lepiej, schowaj pazurki ,bo ci jeszcze je ktoś połamie, rozumiemy się ?! - zapytała mierząc ją zimnym i srogim wzrokiem.
- Puszczaj! - krzyknęła wyrywając się. - Dobre rady, zachowaj dla siebie rudzielcu! - powiedziała na koniec i z dumnie podniesioną głową ruszyła przed siebie.
***
Po dość obwitej kolacji, panowie udali się do sali bilardowej na drinka i partyjkę billarda. Tym czasem Maite poinformowana przez Dulce ,że za jakąś godzinę będzie miała klienta szykowała się na spotkanie. Chociaż była tu już od roku ,to za każdym razem czuła to samo wiedząc, iż za chwilę będzie musiała się sprzedawać. Po mimo, że była tylko ,,damą do towarzystwa" czuła się jak zwykła dzi**a. Poza seksem, praktycznie musiała robić to, co inne dziewczyny .Czyli uśmiechać się, wdzięczyć pozawalać dotykać tam gdzie życzył tego sobie klient. Nie musiała się z nimi bzykać. Jednak, obmacywanie też nie było tym, czego pragnęła. Szczególnie gdy klient był stary, natarczywy, cholernie napalony. Nawet, gdy trafiali się jej młodzi, przystojni mężczyźni, czuła obrzydzenie i strach. Ci młodzi czasem, byli bardziej niebezpieczni niż ci starsi. Przy żadnym, nie czuła się ani dobrze, ani bezpiecznie. W ogóle jak w takiej pracy można czuć się dobrze ? Jedyne co ją pocieszało ,to fakt, iż nie uprawia jednak z nim seksu, tego na pewno by nie zniosła .Ostatnim razem, trafił jej się gość, który sądził ,że za dodatkową opłatą, będzie mógł ją bzyknąć. Miała prawo odmówić i zrobiła to, niestety delikwent nie zrozumiał słowa ,,nie". Tak więc, brunetka chcąc obronić się przed jego natarczywością i schłodzić jego zapędy, kopnęła go w kroczę, następnie uciekła. Na jej szczęście, klient nie złożył skargi, dziękowała wtedy Bogu .Myśl, że znowu wpędzono by ją do karceru przerażała ją. Wystarczająco długo już tam spędziła, za próbę ucieczki z owego piekła. Dlatego teraz ,czy chciała czy nie, zaciskała zęby i robiła co jej kazano. Gotowa udała się do pokoju, w którym miała czekać na owego klienta. Z tego co mówiła czerwonowłosa wynikało iż razem z nim ma iść na kolację biznesową, ale nie do restauracji, a do klubu nocnego. Trochę dziwne miejsce jak na takowe spotkanie ,ale rozkaz to rozkaz. Dlatego, nie stroiła się w jakieś wytworne ciuszki, tylko założyła krótką, błyszczącą kieckę, ukazująca jej dekolt. Włosy rozpuściła, by choć trochę ale nie mogła w tym zawodzie tak się ubierać. Czekając na mężczyznę, nalała sobie drinka ,by choć trochę uspokoić skołatane nerwy, nie mógł widzieć, że drży ze strachu, dla niego musiała być, opanowaną kusicielką z zalotnym spojrzeniem i powalającym uśmiechem. Piła ,bo alkohol nie tylko pomagał rozładować napięcie, ale też dodawał jej odwagi .Oparła się o framugę drzwi balkonowych i czekała. Gdy usłyszała ,kroki pochodzące z korytarza, wzięła ostatni łyk brązowego trunku i odstawiła pustą szklankę na stolik ,następnie odwróciła się tyłem, by zaczerpnąć łyk powietrza i zapanować nad bijącym sercem. Kiedy to uczyniła ,chciała się już odwrócić w stronę faceta, jednak on był pierwszy. Podszedł do niej ,odgarnął spory kosmyk jej włosów z ramion i zaczął obsypywać pocałunkami, jej szyję i ramiona .Nie widziała jego twarzy, nie słyszała głosu czuła jedynie zapach jego wody po goleniu, a także gorące usta, błąkające się po jej odkrytych skrawkach ciała. Zaskoczył ją, tak bardzo iż przez chwilę stała bez ruchu, nie wiedząc co począć .Jej serce, zamiast bić spokojniej, przyspieszyło ze zdwojoną siłą .Powinna natychmiast przerwać ową chwilę i dać jasno do zrozumienia od czego tu jest ,ale to w jaki sposób ją całował .Nie dość, że przyprawiło ją o miłe dreszcze przechodzące przez całe jej ciało, to po raz pierwszy czuła spokój, podniecenie i w pewnym sensie bezpieczeństwo. Dla niej samej to było dziwne, nie zrozumiałe i choć przysięgała sobie, że nigdy tu się z nikim nie prześpi .To teraz, miała na to wielką ochotę .Bała się jednak odwrócić ,bała się zobaczyć twarz tego, który całował ją tak namiętnie, a jednocześnie słodko i lekko brutalnie .Zamknęła więc oczy i pozwalała, by on pokierował sytuacją ego usta sprawiały, że coraz bardziej drżała z podniecenia ,a gdy jego silna dłoń przejechała wzdłuż jej pleców ,a potem ramion na skórze pojawiła się gęsia skórka ,a plecy wygięły się w łuk. Był tak blisko, że jej głowa opadła na jedno z jego ramion, spodobało mi się to, bo intensywniej zaczął okładać ją pocałunkami. Jedną dłonią wolno zaczął rozsuwać suwak jej sukienki, zaś drugą rękę wsuną od dołu ,by dotrzeć do jej koronkowych majtek .Czując jego dłoń, jęknęła .Mimowolnie jej pośladki wypięły się do tyłu ,napotykając na jego nabrzmiałą męskość .Był gotów czuła to, ona zaś nie wiedziała czy jest, choć w jej kroczu było już wilgotno. Jej ramiączka od sukienki opadły, odsłaniając tym samym jej jędrne ,nabrzmiałe piersi. Różowe sutki, stojące na baczność, zachęcały do pieszczot .Złapał jedną z nich , w silną dłoń i zaczął miętosić ,drażniąc koniuszkiem kciuka, jej sterczącego sutka. Westchnęła a gdy jego palec drugiej ręki dotarł do jej dzyndzelka i zaczął zataczać na nim kółka, z jej ust wyrywał się co chwila coraz to głośniejszy jęk. Jej ciało wiło się i gięło, pośladki ocierały się coraz bardziej o jego członka. To podniecało go, jeszcze bardziej jego pocałunki, jak i inne pieszczoty stały się coraz bardziej intensywne, namiętne. Była tak pochłonięta, że nawet nie zwróciła uwagi kiedy zdarł z niej stringi. Dopiero gdy zanurzył palec w jej ciasnej szparce, zorientowała się jak daleko się posunęli .Teraz, nawet gdyby chciała się wycofać, nie zrobiła by tego z obawy przed jego gniewem, poza tym nie chciała. Podobało się jej ,pragnęła tego tak mocno, jak mocno nienawidziła tego zawodu. Rozkosz zalewała ją coraz bardziej, oddech przyspieszał, jęki i wijące się ciało, dało mu do zrozumienia, że brunetka za chwilę dojdzie, by zabawa nie zakończyła się za szybko wyjął palec z jej gorącej cipki. Już miał obrócić ją w swoją stronę, by całkowicie posiąść w pozycji stojącej, gdy nagle usłyszeli pukanie, a następnie głos bruneta.
- William ,jest zadyma wyłaź! - krzyknął do drzwi uderzając w nie pięścią na znak, że to pilne.
Blondyn bez słowa zostawił dziewczynę i opuścił pokój. Lekko zawiedziona, wreszcie otworzyła oczy, które przez całą zabawę były zamknięte i niechętnie zaczęła się ubierać .By po chwili, wrócić do swojego pokoju. Była dopiero 20.00.Wskoczyła więc w dres i usiadła na parapecie ,spoglądając w niebo wspominała zajście z przed kilku minut, wdychając zapach z sukienki, który pozostawił po sobie nieznajomy .Dopiero teraz żałowała, że nie miała odwagi, spojrzeć na jego twarz. Miała nadzieję, spotkać go ponownie.
***
Było późno, kiedy wszedł do jej pokoju. Chociaż wiedziała po co przyszedł, cieszyła się na jego widok.Za każdym razem, gdy przychodził, miała nadzieję, że stanie się w końcu dla niego kimś więcej, niż tylko laską do łóżka. Marzyła ,że pewnego dnia wyzna jej, iż ją kocha .Powie, iż nie może bez niej żyć, że dla niej porzuci inne kobiety i będzie tylko jej na wieki. Niestety, jak na razie ten dzień nie nadszedł, jak zwykle zaraz po wejściu dopadł się do niej jak dzikie zwierzę. Rzucił ją na łóżko, zerwał z niej kusą koszulę nocną i zachłannie oraz brutalnie zaczął ssać i miętosić jej piersi oraz sutki. W między czasie ściągając z niej stringi i rozsuwając sobie rozporek .Gdy jego spodnie, łącznie z bokserkami osunęły się po umięśnionych udach, wszedł w nią jednym gwałtownym i brutalnym ruchem .Jęknęła, ale bardziej z bólu niż rozkoszy, po jej policzkach potoczyły się łzy. Gdyby nie półmrok panujący w pokoju, pewnie by je dostrzegł, ale na jej szczęście było zbyt ciemno. Każde jego mocne pchnięcie, sprawiało jej ból, pieszczoty zamiast przynosić rozkosz, sprawiały coraz większe cierpienie .Dlaczego się na to godziła? Nie była dziwką, a mimo to pozwalała się tak upokarzać. I po co, dla kogo ? Dla niego, bo kochała go. Kochała tak bardzo ,od tak dawna, że wolała być traktowana jak zabawka, by mieć go choć przez chwilę .By choć przez tych kilka minut, godzin był tylko jej i nikogo więcej.Mimo ,że łzy leciały jej jedna za drugą na jej twarzy gościł uśmiech, nie chciała by odczuł jej ból ,by go nie zrazić do siebie. Zamknęła oczy i wdychając jego zapach wody kolońskiej pomieszany z alkoholem ,starała się znaleźć w tej zabawie odrobinę pieszczoty, delikatności. Niestety nim zdążyła nacieszyć się jego ciałem i bliskością ,on skończył. Zsunął się z niej, przez chwilę leżał łapiąc oddech, po czym usiadł na brzegu łóżka w samej koszuli sięgnął po spodnie z których wyjął papierosy .Podpalił jednego z nich, obejrzał się za siebie ,spoglądając na nią.
- Chcesz ? - zapytał kierując paczkę w jej stronę.
- Nie. - odpowiedziała podnosząc się.
Kiedy stanęła przed nim całkiem naga, klepnął ją w pośladek. Spojrzała na niego, uśmiechał się. Niestety, nie był to uśmiech jakiego oczekiwała nie było w nim delikatności ,a jedynie fascynacją jej ciałem.
- Piękna jesteś. - rzekł przeciągając palcem po jej plecach wzdłuż kręgosłupa. - Tym ciałem, mogłabyś zarabiać kupę forsy. - skwitował unosząc znacząco brew.
- Możliwe, ale nie chcę. - odparła naciągając na siebie stringi.
- Dlaczego ? - zapytał zaciągając się dymem z papierosa.
- Bo nie chcę ,być dziwką .Oddawać się co noc, innemu.
Uśmiechnął się cwaniacko, wstał zaciągając na siebie bokserki razem ze spodniami. Jak tylko zapiął rozporek ,złapał ją za przedramię i przyciągnął do siebie i patrząc prosto w jej czekoladowe oczy zapytał;
- Uważasz się lepszą od nich ?Myślisz ,że jak rżnę cię tylko ja i nie bierzesz za to forsy, to jesteś lepsza ?!
- Chris puść proszę...to boli...proszę...
- Milcz! - wrzasnął ściskając ją jeszcze mocniej. - Jesteś dziwką ,co noc oddajesz się mi, choć dobrze wiesz ,że ja nigdy cię nie pokocham. By zaspokoić swój głód, poniżasz się i sprzedajesz swoją dupę mi Właśnie mi !Więc jesteś dziwką, taką samą suką jak reszta tych kur.ewek!- wysyczał wściekły.
Następnie rzucił ją na wyro i wyszedł trzaskając drzwiami, skuliła się w kłębek i płakała .Serce rozpadało się na miliony drobnych kawałeczków, dusza paliła z bólu,w tej chwili pragnęła umrzeć.
Hej Zabierałam się za czytanie tutaj, ale wyczytałam, że jest już 30 odcinków na innym forum i zajrzałam tam Przeczytałam wszystko w jakieś 3h! Świetna telenowela! Uwielbiam levyrroni W tej telenoweli ku mojemu zdziwieniu lubię też Los A i Vondy. Czyli wszystkie traumy. Dulce, Ucker i Anahi nie irytują mnie tak jak w rzeczywistości Świetne, naprawdę. Oby tak dalej, pozdrawiam
Tyle tutaj znajomych nicków! ;-D
No ja tu już od dawna jestem tylko tam jakoś więcej czasu zaczęłam spędzać teraz jednak jak widzisz będę wszędzie
hah widze że i tu się znalazło