elvirka - Strona główna
Ja na pewno bêdê czytaæ. Bardzo siê zainteresowa³am po przeczytaniu w przedpremierach. Mam nadziejê, ¿e dokoñczysz historiê.
Szanse, ¿e bêdzie w ogóle jaki¶ koniec s± do¶æ spore, wiêc mam nadziejê, ¿e siê nie zawiedziesz i zostaniesz do koñca
OMG, wstawi³a¶! Kocham Ciê :*
Ja Ciebie te¿ :* A tylko spróbuj mnie teraz z t± dwójk± zostawiæ...
# 1.
______Siedzia³ w wiklinowym fotelu na ogromnym tarasie, nale¿±cym do jego apartamentu i têpym wzrokiem wpatrywa³ siê w migocz±ce na bezchmurnym niebie gwiazdy.
______– Jest pan m³odym, zdrowym przystojnym mê¿czyzn±. To normalne, ¿e mê¿czyzna w pana wieku i z pana… aparycj± ma swoje potrzeby i podoba siê kobietom. Sk±d pomys³, ¿e jest pan seksoholikiem?
______Westchn±³ i zaci±gn±³ siê nikotynowym dymem.
______Przystojnym mê¿czyzn±… mê¿czyzna z pana aparycj±… podoba siê kobietom…
______Jej s³owa wci±¿ d¼wiêcza³y mu w uszach. Czy naprawdê uwa¿a³a go za przystojnego? Czy by³ w jej typie? Czy choæby przez chwilê pomy¶la³a, ¿e mog³aby pój¶æ z nim do ³ó¿ka?
______Wypu¶ci³ z ust smu¿kê dymu i patrzy³ jak rozp³ywa siê w powietrzu, by po chwili utkwiæ wzrok w tl±cej siê bibu³ce.
______– Nikotyna. To twój kolejny, cholerny na³óg, Cam – mrukn±³ do siebie, gasz±c niedopa³ek w popielniczce, stoj±cej na ma³ym, okr±g³ym stoliku po jego prawej stronie.
______Sk±d pomys³, ¿e jest pan seksoholikiem?
______Upi³ ³yk czerwonego wina i znów poczu³ dok³adnie ten sam u¶cisk w ¿o³±dku, jaki poczu³, gdy zada³a to pytanie. Nie potrafi³ odpowiedzieæ, s³owa wiêz³y mu w gardle i wci±¿ jemu samemu trudno by³o w to uwierzyæ. Poza tym, choæ za wszelk± cenê stara³a siê ukryæ swoj± kobieco¶æ za niejednoznacznym nazwiskiem na tabliczce przytwierdzonej do drzwi jej gabinetu, rozci±gniêtym, starym swetrem i du¿ymi okularami, to jednak nadal by³a kobiet±. Nie móg³ powiedzieæ tego kobiecie…
______Kiedy wszed³ do klubu „80’s”, koledzy ju¿ na niego czekali. Uparli siê, by w jaki¶ niecodzienny sposób ¶wiêtowaæ jego trzydzieste trzecie urodziny. „Przecie¿ to taki piêkny i symboliczny wiek”, powtarzali rozbawieni miêdzy kolejkami, wodz±c ma¶lanym wzrokiem za pó³nagimi kelnerkami, które zalotnie ko³ysz±c biodrami krz±ta³y siê miêdzy stolikami.
______– Podaæ co¶ jeszcze? – spyta³a urocza blondynka, o wielkich, kocich oczach, pochylaj±c siê nad jego ramieniem, by zabraæ pusty kieliszek. U¶miechnê³a siê lekko, a jej piersi subtelnie otar³y siê o jego ramiê.
______– Jeszcze raz to samo i kolejkê dla wszystkich – powiedzia³, roziskrzonym wzrokiem wpatruj±c siê w jej nad wyraz apetyczny dekolt. Zapach jej perfum momentalnie uderzy³ mu do g³owy. Mocniej ni¿ najmocniejszy alkohol. W sekundzie zapragn±³ poczuæ jej m³ode, jêdrne, aksamitne cia³o pod sob±. To by³o silniejsze od niego. ______Kiedy przynios³a zamówiony alkohol i rozstawi³a go miêdzy jego kolegów na stoliku, ruszy³ za ni±, jak wyg³odnia³y lew za m³od± ³ani±. Nie dba³ o to, co sobie o nim pomy¶li. Chcia³ j± mieæ. Najlepiej tu i teraz.
______– O której koñczysz pracê? – spyta³, chwytaj±c j± za nadgarstek i odwracaj±c w swoj± stronê.
______– Ju¿ skoñczy³am – odpar³a, u¶miechaj±c siê promiennie. Najwyra¼niej schlebia³o jej jego zainteresowanie.
______– Odprowadzê ciê – zaproponowa³ tonem, oznajmuj±cym, ¿e podj±³ ju¿ decyzjê i nic go nie powstrzyma. Mimo, ¿e do¶æ szybko odwróci³a od niego wzrok, zauwa¿y³ jak na niego patrzy³a. Jak wiêkszo¶æ kobiet, chcia³a byæ z nim tej nocy, nie zwa¿aj±c na konsekwencje. Nawet, je¶li mia³aby to byæ tylko jedna, zupe³nie niezobowi±zuj±ca noc. Zdawa³ sobie sprawê, ¿e nie by³ pierwszym namolnym klientem jaki jej siê trafi³, widzia³ jej wahanie, ale wierzy³ te¿ w si³ê swojego uroku osobistego, w sprawcz± moc swoich ust i r±k.
______– Nie umawiam siê z obcymi – powiedzia³a rozbawiona.
______– Je¶li nie pozwolisz mi siê odprowadziæ, to jak inaczej mam przestaæ byæ obcym? – spyta³, zbli¿aj±c siê do niej. Dziewczyna tylko pokrêci³a g³ow± i ruszy³a w stronê szatni. On zosta³ w korytarzu, ale prze uchylone drzwi, widzia³ j± doskonale. Ca³±. G³adk±, mleczn± skórê jej pleców, koronkow±, czarn± bieliznê, która skrywa³a jej kr±g³e piersi, zgrabne, d³ugie nogi i jêdrne po¶ladki. Prze³kn±³ g³o¶no ¶linê, gdy po¶piesznie naci±gnê³a na siebie, ciemn± koszulkê i krótk±, jeansow± spódniczkê. Sam nie wiedzia³ kiedy znalaz³ siê tu¿ za ni±, a jego rêce spoczê³y na jej biodrach.
______– Co robisz? – spyta³a oszo³omiona, staraj±c siê odwróciæ przodem do niego, ale nie pozwoli³ jej na to. Przycisn±³ j± mocno do siebie, a jego d³onie powêdrowa³y na jej pe³ne piersi. Czu³ jak jej serce, zaczyna waliæ w piersi jak oszala³e i to nakrêca³o go jeszcze bardziej. – Pu¶æ mnie! – krzyknê³a, próbuj±c siê wyrwaæ, ale trzyma³ j± zbyt mocno. Jak w amoku pchn±³ j± na ¶cianê i przywar³ do niej ca³ym sob±, wsuwaj±c d³onie pod jej spódniczkê. – Proszê… – za³ka³a. – Mam ma³± córeczkê…
______Zamar³ w bezruchu. Wtuli³ twarz w jej w³osy, staraj±c siê uspokoiæ oddech.
______– Przepraszam – wyszepta³ i w¶ciek³y czym prêdzej opu¶ci³ szatniê i lokal.
______Nie móg³ tego wszystkiego powiedzieæ kobiecie. I nie dlatego, ¿e nie by³ gotów sam przed sob± przyznaæ siê do tego. ¯adna kobieta nie zrozumie przecie¿ mê¿czyzny, który wyrz±dzi³ czy te¿ prawie wyrz±dzi³ krzywdê innej kobiecie. Z góry ska¿e go na wieczne potêpienie i nie bêdzie nawet próbowa³a zrozumieæ.
______Mimo to zaryzykowa³. Powiedzia³ jej wszystko i co us³ysza³ w odpowiedzi?
______– Nie mogê panu pomóc, panie Paxton. Nie jestem seksuologiem.
______Dlaczego, do ciê¿kiej cholery, czeka³a wiêc, a¿ zrobi z siebie totalnego durnia i upokorzy siê, opowiadaj±c jej o wszystkim? Mia³a z tego jak±¶ satysfakcjê? Przecie¿ gdyby chodzi³o tylko o to, ¿e nie jest seksuologiem powiedzia³aby mu to od razu. A mo¿e wystraszy³a siê, ¿e straci kontrolê nad sob±, gdy bêdzie z nim sam na sam w gabinecie i tym razem siê nie opanuje?
______– Do diab³a z tob±, T.J. Winslow – warkn±³ i wypi³ resztê wina ze swojego kieliszka, po czym od razu skierowa³ siê do ³azienki. Zatrzyma³ siê przed lustrem i przez chwilê uwa¿nie przygl±da³ siê swojemu odbiciu. Zawsze lubi³ dominowaæ w ³ó¿ku, mieæ w³adzê nad swoimi kochankami. Lubi³ perwersje, o ile nie przekracza³y granic dobrego smaku, ale z dnia na dzieñ ³apa³ siê na tym, ¿e poszukuje coraz to nowych, znacznie mocniejszych doznañ. Nigdy jednak nie traktowa³ tego w kategoriach na³ogu czy choroby i nie przypuszcza³, ¿e bêdzie gotów skrzywdziæ drug± osobê, by osi±gn±æ jakikolwiek rodzaj satysfakcji czy zaspokojenia. Nie wiedzia³ kiedy wa¿niejsze od dawania drugiej osobie siebie, sta³o siê branie. Wszystkiego na co tylko mia³ ochotê bez wzglêdu na cenê.
______Kiedy przed oczami po raz kolejny tego wieczora mign±³ mu obraz uroczej, roze¶mianej jasnow³osej kelnerki z lokalu, zakl±³ siarczy¶cie i niewiele my¶l±c uderzy³ piê¶ci± w lustro.
______– Nieomal zgwa³ci³e¶ kobietê, draniu – fukn±³ w¶ciek³y, po czym z jeszcze wiêksz± furi± zrzuci³ z ³azienkowego blatu, stoj±ce na nim kosmetyki. Huk t³uczonego szk³a rozniós³ siê echem po pomieszczeniu, przyprawiaj±c go niemal o arytmiê. – Gdyby ciê tak nie kusi³a, nie flirtowa³a… – Ponownie spojrza³ w popêkane ju¿ lustro, ale wcale nie poczu³ siê lepiej. Nie kusi³a go przecie¿ i nie flirtowa³a z nim, by³a po prostu mi³a. Jak dla ka¿dego innego klienta lokalu, a to by³o za ma³o, by móg³ ro¶ciæ sobie do niej jakiekolwiek prawa.
______Usiad³ na pod³odze i ukry³ twarz miêdzy ramionami, wspieraj±c ³okcie na podci±gniêtych pod brodê kolanach.
______I nagle poczu³ jak±¶ dziwn± potrzebê odwiedzenia doktor Winslow po raz kolejny.
Wesz³am z ciekawo¶ci i ju¿ po przeczytaniu kilku wersów nie zawiod³am siê. Po pierwsze umiesz przyci±gn±æ uwagê czytelnika tytu³em i wstêpem. Po drugie masz ¶wietny styl pisania. Moje oczy rozkoszowa³y siê ka¿dym jednym s³owem. Po trzecie wymy¶li³a¶ ¶wietn± historiê i mam nadziejê, ¿e j± dokoñczysz. I poruszy³a¶ do¶æ nietypowy temat, bo czyta³am ju¿ wiele opowiadañ na blogach, forach i wszystkie mia³y t± sam± koncepcjê a tu taka niespodzianka dla mnie. Wielki plus. No i chyba tyle na teraz. Przepraszam, ¿e zanudzam ciê tymi s³owami ale uzna³am, ¿e takie opowiadanie zas³uguje na jak najwiêcej komplementów ( przepraszam, ¿e zaszczyci³am ciê takimi banalnymi, ale nic konkretnego nie przysz³o mi do g³owy )
Tytu³ mi siê skojarzy³ z muzu³manami, a takich opowiadañ nie lubiê. Jednak widz±c, ¿e to ty napisa³a¶ postanowi³am przeczytaæ przynajmniej prolog. A tutaj zaskoczenie- ¿adnych muzu³manów nie ma! Prolog bardzo dobry, ju¿ polubi³am g³ównych bohaterów W szczególno¶ci przypad³a mi do gustu T.J. Fajnie, ze historia bêdzie kr±¿y³a wokó³ g³ównych bohaterów, im ich wiêcej tym lepiej
Fantastyczny pomys³ z uzale¿nieniem Camerona od seksu Spodziewa³am siê, ¿e on bêdzie alkoholikiem czy te¿ narkomanem, a tutaj mi³a niespodzianka W ostatnim zdaniu Prologu napisa³a¶, ¿e T.J. to najmniej atrakcyjna kobieta jak± Cameron spotka³. Mimo to pierwsze o czym pomy¶la³ to to, czy ta pójdzie z nim do ³ó¿ka...
To, ¿e jest seksoholikiem jest pewne. Omal nie zgwa³ci³ kelnerkê z baru, tylko dlatego, ze by³a piêkna i wyzywaj±co ubrana. DObrze, ¿e siê opanowa³. My¶lê, ze ta sytuacja da³a mu du¿o do my¶lenia. Cam nie jest z³ym cz³owiekiem i zimnym draniem. Gdyby by³ tak nieczu³y to zgwa³ci³by t± kelnerkê i nie mia³ wyrzutów sumienia. Mam nadzieje, ¿e T.J. jednak mu pomo¿e z tego wyj¶æ, on potrzebuje pomocy.
Opowiadanie fantastyczne i ju¿ siê nie mogê doczekaæ kolejnych odcinków
Fajnie, ze historia bêdzie kr±¿y³a wokó³ g³ównych bohaterów, im ich wiêcej tym lepiej
No w³a¶nie nie bêdzie "wiêcej" - bêd± tylko Cam i T.J., do znudzenia
Dziêki, ¿e jeste¶cie :*
Kochanie, nie bêdzie Ci przeszkadzaæ, je¶li bêdê komentowaæ pojawiaj±ce sie odcinki krótko zwiê¼le i na temat, a na gg tak jak do tej pory? Bo nie bêdê siê bawiæ w kopiuj wklej
Nie bêdzie Przynajmniej dopóki inne komentarze siê tu bêd± pojawiaæ ;P
Ian uzale¿niony od seksu? Czy ja dobrze pojê³am. Kupi³a¶ mnie w ca³o¶ci. W takiej roli chyba w ¿adnym filmie go nie widzia³am a z Ianem trochê filmów ogl±da³am. I powiem ¿e plusa masz za wy³±cznie jeden w±tek. Historie wielow±tkowe s± fajne, potrzebne itd. jednak ca³y smaczek tej historii polega na tym ¿e ca³a uwaga w tym wypadku moja skupia siê na Ianie i uroczej pani doktor która ani trochê nie jest w jego typie
Co do komentarzy postaram siê dawaæ je na bie¿±co a je¿eli mnie nie ma to i tak jestem zbyt leniwa ¿eby co¶ napisaæ.
Czekam na rozdzia³ i to bardzo niecierpliwie
Dziêki :*
Ianowi w pewnym momencie pisania tej historii pojawi³ siê rywal w osobie Adama Levine'a z Maroon 5 i do ostatniej chwili waha³am siê, którego wybraæ, ale w koñcu stwierdzi³am, ¿e pierwsza my¶l zawsze najlepsza i zosta³ Ian. Ale tak sobie pomy¶la³am, ¿e to ostatnie opowiadanie, w którym "wykorzystujê" Iana do g³ównej roli, poza kontynuacj± "Fairytale", która byæ mo¿e kiedy¶ wróci na forum. W ka¿dym razie muszê znale¼æ inny "obiekt" - i w tym miejscu muszê powiedzieæ, ¿e osobnik, którego Sunshine ma w podpisie prezentuje siê ca³kiem obiecuj±co
No przystojniaczek przyznam ¿e te¿ zwróci³am na niego uwagê. A co do kontynuacji Fairytale to przeczyta³am czê¶æ numer 1 chêtnie zag³êbie siê w numer 2 a co do obsadzania Iana. To jest on wszêdzie! mi to nie przeszkadza ale jak to mówi±; Co za du¿o to niezdrowo
Nie kra¶æ mi aktorów! A zreszt±, Adama sprowadzi³am, Mirandê, to i mo¿e Colin siê zaszczepi
Adama sprowadzi³a¶? Sprowadzi³y¶my raczej - w "Idolu" A Colin na pewno siê zaszczepi, ju¿ ja mu co¶ wymy¶lê, tylko niech sobie ten zarost zostawi
A co do drugiej czê¶ci Fairytale, to ci±gle o niej my¶lê i od czasu do czasu otwieram plik i co¶ tam poprawiam, wiêc mo¿e kiedy¶ siê pojawi
A kto Ci go podrzuci³? Do Idola w³a¶nie? Wymy¶l, wymy¶l, do mojego wprowadzenia Game on jeszcze sporo czasu.
Dobra, dobra, niech bêdzie... ale tego, ¿e go porzuci³a¶, to powinien Ci nigdy nie wybaczyæ A co do wymy¶lania, to mo¿e jednak lepiej nie teraz. Co za du¿o to niezdrowo, póki co mam co pisaæ, ale z pewno¶ci± bêdê go mia³a na uwadze
Idzie Ci lepiej beze mnie Poza tym jako dobra ciocia, czasem ich dogl±dam, albo kopiê Ciê w ty³ek, ¿eby¶ co¶ napisa³a
Nie jestem pewna czy rzeczwi¶cie lepiej... a kop w ty³ek jak najbardziej wskazany
Lepiej, lepiej
Natu¶, z Arabami? Nie mam bladego pojêcia sk±d wziê³o Ci siê to skojarzenie, ale zapewniam, ¿e ¿aden Arab siê tu nie pojawi.
Fajnie, ze historia bêdzie kr±¿y³a wokó³ g³ównych bohaterów, im ich wiêcej tym lepiej
No w³a¶nie nie bêdzie "wiêcej" - bêd± tylko Cam i T.J., do znudzenia
Chodzi³o mi o to, ¿e im wiêcej g³ównych bohaterów tym lepiej
Ale to nie zmienia faktu, ¿e tu bêdzie ich tylko dwoje
Ale to nie zmienia faktu, ¿e tu bêdzie ich tylko dwoje
W takim razie bêdzie ciekawie, taka odmienno¶æ
# 2.
______Przez moment mia³a co¶, co mog³aby chyba nazwaæ wyrzutami sumienia. Przecie¿ oprócz dyplomu z psychologii klinicznej mia³a specjalizacjê w³a¶nie z seksuologii, a wiêc by³a w pe³ni kompetentn± osob±, by zostaæ jego terapeut± i pomóc mu z tego wyj¶æ. Ale kiedy opowiedzia³ jej, jak nieomal zgwa³ci³ kobietê, co¶ w niej pêk³o. Obok wstydu na jego twarzy widzia³a smutek i ogromne poczucie winy, a mimo to nie potrafi³a patrzeæ mu w oczy. Zapragnê³a zapa¶æ siê pod ziemiê mo¿e nawet bardziej ni¿ on. Przesz³o¶æ, któr± zdawa³o jej siê, ¿e pogrzeba³a dawno temu w najg³êbszych zakamarkach swojej pamiêci, nagle powróci³a do niej z wielk± si³± i zburzy³a jej spokój.
______Po raz ostatni omiot³a wzrokiem swój gabinet i upewniwszy siê, ¿e nie zostawia³a tu nic, po co musia³aby wróciæ, chwyci³a pod rêkê niewielki karton wype³niony po brzegi osobistymi rzeczami i skierowa³a siê do wyj¶cia. Westchnê³a lekko i przekrêci³a klamkê, powoli uchylaj±c drzwi i wycofuj±c siê z gabinetu. Wyci±gnê³a z kieszeni ¿akietu pêk kluczy, kiedy poczu³a za sob± ciep³o drugiego cia³a, a w jej nozdrza wdar³ siê silny, orze¼wiaj±cy zapach mêskich perfum. Czu³a jak jej cia³o sztywnieje, miê¶nie odmawiaj± pos³uszeñstwa, a serce trzepocze w piersi jak zamkniêty w d³oni motyl.
______Cameron przez chwilê przygl±da³ siê jej uwa¿nie, upajaj±c siê zapachem jej jasnych, l¶ni±cych w³osów, które tego dnia, by³y g³adko zaczesane w wysoki kucyk. Cierpliwie czeka³ a¿ odwróci siê w jego stronê, ale kiedy to nie nast±pi³o, wyci±gn±³ d³oñ nad jej ramieniem i pchn±³ prawie zamkniête ju¿ drzwi.
______– Wejdziemy? – spyta³ d¼wiêcznym pó³g³osem, ale by³o w tym wiêcej rozkazu ni¿ zwyk³ego, grzecznego pytania.
______T.J. westchnê³a, przekraczaj±c próg swojego gabinetu. Odstawi³a karton na biurko i odwróci³a siê przodem do niego, akurat w momencie, gdy zamyka³ za sob± drzwi. W sposobie w jaki to zrobi³, jak i w ca³ej jego postawie, by³o co¶ w³adczego, co nakazywa³o jej mieæ siê na baczno¶ci.
______Opar³a siê biodrami o biurko i skrzy¿owa³a d³onie na piersiach, czekaj±c a¿ zacznie mówiæ, ale on gapi³ siê na ni± bez s³owa, jakby szuka³ pod jej zbyt szerokim ubraniem jakichkolwiek oznak kobieco¶ci.
______– Boisz siê mnie? – spyta³ nagle i ¶ci±gn±wszy skórzan± kurtkê, rzuci³ j± niedbale na oparcie fotela przeznaczonego dla pacjenta, po czym rozsiad³ siê w nim wygodnie, zak³adaj±c nogê na nogê.
______Kobieta zmierzy³a go wzrokiem i u¶miechnê³a siê pod nosem.
______– Mówi³am ju¿, ¿e nie mogê panu pomóc, panie Paxton – powiedzia³a stanowczo.
______– Wiesz, taka postawa – zacz±³, puszczaj±c jej uwagê mimo uszu i skupiaj±c wzrok na jej ramionach – skrzy¿owane na piersiach rêce… i nogi – doda³, leniwie przesuwaj±c spojrzeniem po jej szczup³ych, ale niezwykle zgrabnych nogach, ukrytych pod plisowan± spódniczk± do kolan – nie sugeruj± wcale, ¿e jest ci zimo, ale ¿e masz potrzebê odgrodzenia siê od ¶wiata jakim¶ wielkim murem i ochrony samej siebie. Przyciskasz ³okcie bardzo mocno do cia³a, a to oznacza lêk, natomiast zaci¶niête piê¶ci sugeruj± wrogo¶æ. Przyznasz, ¿e jak na psychologa, to trochê nietypowa postawa.
______– Brawo, panie Paxton – powiedzia³a z nieskrywanym podziwem. By³ arogancki, pewny siebie. I spostrzegawczy. – Studiowa³ pan…
______– Cam – wszed³ jej w zdanie, wci±¿ obserwuj±c jej szczup³± sylwetkê. Tego dnia jednak prezentowa³a siê znacznie lepiej ni¿ podczas ich poprzedniego spotkania choæ ubrania, jakie mia³a na sobie, w dalszym ci±gu sprawia³y wra¿enie za du¿ych co najmniej o jeden numer. Przez moment zastanawia³ siê czy robi³a to nie¶wiadomie czy z pe³nym rozmys³em, by trzymaæ na dystans wszystkich swoich potencjalnych adoratorów.
______– Dobrze, wiêc Cam, studiowa³e¶ psychologiê?
______– Przez trzy semestry – odpowiedzia³ krótko.
______– Zrezygnowa³e¶?
______– Wyrzucili mnie, kiedy po raz enty zosta³em przy³apany w damskim akademiku na nieprzyzwoitych praktykach – odpar³, a na jego twarzy pojawi³ siê cieñ u¶miechu. Przez krótk± chwilê wygl±da³, jakby b³±dzi³ duchem w³a¶nie w owym akademiku. – Dlaczego nie mo¿esz mi pomóc? – spyta³, wracaj±c do rzeczywisto¶ci. – Wiem, ¿e zrobi³a¶ specjalizacjê z seksuologii. Sprawdzi³em to – doda³, pochwyciwszy jej spojrzenie.
______T.J. zacisnê³a nerwowo szczêki i jeszcze szczelniej objê³a siê ramionami. Cameron w³a¶nie zabra³ jej jeden jedyny argument, który mia³a przygotowany, by siê go pozbyæ. Ale on by³ uparty i najwyra¼niej nigdy nie dawa³ za wygran±.
______Najpierw zachêcasz mnie do zwierzeñ – naskoczy³ na ni±, podnosz±c siê z fotela i staj±c z ni± twarz± w twarz – a kiedy, wyznajê prawdê, czuj±c siê tym wyznaniem nie tylko przybity, ale te¿ w jaki¶ sposób upokorzony, ty dolewasz oliwy do ognia, odprawiaj±c mnie z kwitkiem.
______Je¶li chcia³ tym wyst±pieniem wzbudziæ w niej poczucie winy, to prawie mu siê uda³o.
______– Nie powiniene¶ przyznania siê przed obc± osob± do w³asnych s³abo¶ci traktowaæ w kategoriach upokorzenia.
______– A jednak – mrukn±³, odwróci³ siê na piêcie i podszed³ do rega³u z ksi±¿kami, który ogl±da³ poprzednim razem. Brakowa³o na nim kilku pozycji, ale „Zbrodnia i kara” wci±¿ sta³a na swoim miejscu. – Wiesz – zacz±³ po chwili, wpatruj±c siê w grzbiet ksi±¿ki pokryty z³otymi zdobieniami – na pocz±tku, jak Rodion, nie mia³em w ogóle poczucia winy, korzysta³em z nadarzaj±cych siê okazji bez ¿adnych wyrzutów sumienia, ale kiedy nieomal zgwa³ci³em tê nieszczêsn± dziewczynê… – urwa³ i przymkn±wszy powieki, zacisn±³ szczêki tak mocno, ¿e w jego policzkach pojawi³y siê pulsuj±ce do³eczki. – To diabe³ mnie wlók³ – dokoñczy³, cytuj±c Raskolnikowa. – Zabi³em dla siebie, dla siebie tylko… Ta blondynka z klubu, to moja zbrodnia, je¶li czego¶ z tym nie zrobiê, to wkrótce spotka mnie te¿ kara.
______– Seksoholizm to nie jest wyrok ¶mierci. Mo¿na to leczyæ i wygraæ z tym – dobieg³ go jej cichy g³os. Leniwie odwróci³ siê w jej stronê i u¶miechn±³ siê blado.
______– Wiêc pomó¿ mi.
______Kobieta pokrêci³a przecz±co g³ow± i za³o¿y³a za ucho kosmyk w³osów, który wysun±³ siê z jej kucyka.
______– Nie mogê. Muszê wyjechaæ.
______– To jaka¶ twoja kolejna wymówka? – spyta³, u¶miechaj±c siê kwa¶no i wsun±wszy d³onie w kieszenie spodni podszed³ do niej.
______– Mój ojciec umiera, muszê… – zawiesi³a g³os i spojrza³a prosto w jego b³êkitne oczy. Nie widzia³a w nich nic oprócz rozpaczliwego wo³ania o pomoc. Tylko dlaczego wybra³ w³a¶nie j±? – Muszê do niego pojechaæ – dokoñczy³a, odwracaj±c wzrok i dziwi±c siê swoim s³owom. Wcze¶niej nie zamierza³a odwiedzaæ ojca. Nie po tym wszystkim przez co musia³a przez niego przej¶æ.
______– Pojadê z tob± – zaoferowa³. Spojrza³a na niego zaskoczona propozycj±. Musia³ byæ cholernie zdeterminowany. Jak mia³a mu to odebraæ?
______– Nie musisz. Mo¿esz w tym czasie zapisaæ siê do anonimowej grupy wsparcia dla seksoholików.
______– Nie mogê. Nie jestem anonimowy. Wiesz, co by siê sta³o, gdyby ¶wiat us³ysza³ o problemie jedynego dziedzica fortuny Paxtonów?
______T.J. zamruga³a szybko powiekami, ponownie zak³adaj±c za ucho niesforny kosmyk. Mo¿e nie by³a na czasie, ale nie mia³a najmniejszego pojêcia o ¿adnych Paxtonach.
______– Koncern farmaceutyczny, Paxton Pharmaceutics – wyja¶ni³ rozbawiony jej zdezorientowaniem.
______– Aaa… rzeczywi¶cie – mruknê³a, wysilaj±c siê na s³aby u¶miech, choæ nadal niewiele jej to mówi³o.
______– To jak? Zabierzesz mnie ze sob±? Cena nie gra ¿adnej roli. I… bêdê d¿entelmenem – zapewni³, samemu z ca³ej si³y chc±c w to wierzyæ.
______Kobieta wlepi³a wzrok w jego spokojn± twarz i nagle udzieli³ jej siê jego spokój i opanowanie.
______– Nie sk³adaj obietnic, których nie jeste¶ w stanie dotrzymaæ – powiedzia³a cicho, si³uj±c siê z nim na spojrzenia. Wiedzia³a, ¿e nie powinna siê na to zgadzaæ, ale z drugiej strony by³o w nim co¶, co sprawia³o, ¿e nie potrafi³a mu odmówiæ.
______– Bêdê siê stara³ byæ d¿entelmenem, ze wszystkich si³.
______T.J. u¶miechnê³a siê blado. Cameron podj±³ ju¿ decyzjê. Za nich oboje.
Eillen dnia 17:34:47 18-01-13, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Dopiero drugi odcinek, a ja ju¿ jestem zachwycona Cameronem i T.J. Ich rozmowy s± wy¶mienite.
W przesz³osci T.J. prze¿y³a co¶ potwornego, dlatego nie chcia³a zgodzic siê pomóc Cameronowi. Dodatkowo w przesz³o¶ci z ojcem nie uk³ada³o jej siê najlepiej... Cieszê siê, ¿e Cameron zdoby³ siê na odwagê i pojecha³ do T.J., a nastêpnie upar³ siê, ¿e bêdzie jej towarzyszy³ Widaæ, ze bardzo chce zakoñczyæ z tym na³ogiem i wierzê, ze to mu siê uda
Cieszê siê, ¿e tak ich odbierasz A przed Cameronem jeszcze d³uga drog±, zreszt± przed T.J. te¿, ale oboje s± sobie potrzebni i wiêcej nic nie zdradzê ;D
Zauwa¿y³am, ze T.J. potrzebuje Camerona, a on jej On jest uzale¿niony, a ona prze¿y³a co¶ wstrz±saj±cego w przesz³o¶ci. No có¿, pozostaje tylko czekaæ na kolejne odcinki
Na razie mam ma³y zapas, ale lepiej nie bêde szaleæ z dodawaniem odcinków Chocia¿ jestem teraz na chorobowym, to mo¿e uda mi siê powiêkszyæ ten zapas ;D
Mam nadziejê, ze nowy odcinek pojawi siê niebawem
Rozwa¿ê to
Rozwa¿ to pozytywnie Zarówno w kontek¶cie tego opowiadania, jak i Haciendy del Sol
Pojawia siê nowe opowiadaniem z Ianem, pojawiam siê i ja Wiem, ¿e jestem ju¿ ma³o wiarygodn± osob± i nie komentujê rozdzia³ów na bie¿±co, ale musisz mi to wybaczyæ Mam od jakiego¶ czasu cholernie du¿o na g³owie Zagl±dam tutaj do¶æ czêsto, czytam nowe rozdzia³y i spadam, ale dzisiaj postanowi³am pozostawiæ po sobie jaki¶ ¶lad Bardzo spodoba³a mi siê fabu³a. Ju¿ nie chodzi nawet o Iana, choæ wiadomo - opowiadanie od razu zyska³o w moich oczach. No, ale fabu³a. Chyba nigdy wcze¶niej nie czyta³am opowiadania przedstawiaj±cego podobn± historiê. Powiedz mi sk±d Ty bierzesz te pomys³y? :O
Seksoholik szukaj±cy pomocy i wsparcia, postanawia udaæ siê do psychologa. Traf chce, ¿e trafia na kobietê i to do¶æ inn± od jego wcze¶niejszych zdobyczy. Szara myszka, na pierwszy rzut oka niezbyt atrakcyjna, ale w tym wypadku nie liczy siê wygl±d, a wnêtrze, bo towarzystwo Pani psycholog dzia³a na Camerona koj±co. Jak napisa³a¶ gdzie¶ we wcze¶niejszym komentarzu, bêd± oboje sobie potrzebni - mnie siê podobuje taka historia, i powiem wiêcej, mam wra¿enie, ¿e bêdzie to co¶ na miarê Fairytale Taka ma³a ciekawosta, tak jak g³ówna bohaterka, równie¿ uwielbiam Zbrodnie i kare Jedna z najmilej wspominanych przeze mnie lektur.
Nie bêdê ju¿ wiêcêj majaczyæ, czekam na kolejny rozdzia³ i jestem ogromnie ciekawa, co wydarzy siê na ich wspólnym wyje¼dzie i przede wszystkim jako kogo przedstawi T.J. Camerona
Jak tylko skoñczy mi siê sesja, to bêdê czê¶ciej komentowaæ, zarówno w Idolu jak i w Agentach.
Pozdrawiam
Aniu, jak mi³o Ciê widzieæ w moich skromnych progach Mówi³am ju¿, ¿e uwielbiam Twoje komentarze? No, to mówiê ;D
Cieszê siê, ¿e pomys³ Ci przypad³ do gustu, ale nie pytaj sk±d siê wzi±³. One po prostu same przychodz±, czêsto w najmniej odpowiednim momencie i albo s± na tyle silne, ¿e co¶ z nich powstaje, albo nie i zostaj± tylko pomys³ami
No i wiesz... mimo Twojej kiepskiej wiarygodno¶ci liczê na Ciebie i w Idolu i w Agentach No i bardzo, ale to bardzo, bardzo, bardzo chcia³abym, ¿eby¶ kontynuowa³a "Hell". Rozwa¿ to przynajmniej, co? <adnie>
Kiedy¶ tam mówi³a¶, ale mi³o mi to znowu s³yszeæ
Dobrze, ¿e akurat ten pomys³ siê przebi³ i zaowocowa³ nowym opowiadaniem z Ianem
Po sesji obiecujê wszystko nadrobiæ Mog³aby¶ wrzuciæ jaki¶ rozdzia³ek do Idola, pojawienie siê w domku siostry Ali zapewne du¿o namiesza A bylo tak blisko poca³unku!!! Tylko Ciê na pal wbiæ za co¶ takiego
Co do Hell, to obecnie sytuacja wygl±da tak, ¿e jak mam chwilê czasu, to co¶ tam sobie skrobiê, a przynajmniej próbujê. Hell jest dla mnie w jaki¶ sposób szczególnym opowiadaniem, wiêc na pewno do niego powrócê, a co wiêcej...mo¿e nawet kiedy¶ dobrnê do epilogu Po sesji, wszystko po sesji:haha:
A tak poza tematem. Obejrza³a¶ ju¿ 10 odcinek VD?
Melduje siê i ja
TJ zosta³a w jaki¶ sposób skrzywdzona przez faceta jednak swoje domys³y zachowam dla siebie. I jako kobieta jestem te¿ wstanie zrozumieæ uczucia które ni± zaw³adnê³y gdy wyzna³ jej swoje czyny. Prawdopodobnie czu³abym co¶ podobnego. Jednak cieszê siê jad± razem do schorowanego ojca TJ czuje ¿e ta podró¿ odmieni ich ¿ycie
No to mogê co jaki¶ czas powtarzaæ ;D
Ja tam ci±gle czekam na Hell, chocia¿ powiem Ci, ¿e wystawiasz moj± cierpliwo¶æ na naprawdê ciê¿ka próbê ;P
Uwziê³y¶cie siê na ten poca³unek jak bezzêbny na suchary! Ja nie wiem, co ja mam z Wami zrobiæ
A ogl±danie TVD zakoñczy³am na pocz±tku trzeciego sezonu, na odcinku, w którym niby-z³y Stefek dzwoni³ do Elki, ale siê nie odezwa³. Zirytowa³am sie wtedy i ola³am sprawê
Nie!Nie!Nie! Powiedz, ¿e ¿artujesz? Stefek mnie te¿ irytuje, ale najbardziej Elena i gdy tak gin± poszczególne osoby, to modlê siê, ¿e w koñcu przyjdzie i na ni± pora choæ wiem, ¿e to niemo¿liwe To Ci powiem, ¿e ostatnio jest czas Deleny I tak jak ich razem nie znoszê, tak dzisiaj kiedy Elena wyzna³a Damonowi mi³o¶c, wzruszy³am siê Ale cholera! Jestem w szoku, ¿e ju¿ nie ogl±dasz No kurdê, musisz w koñcu nas zaspokoiæ
Wiem, wiem Obiecywaæ mo¿e nie bêdê, ale postaram siê po sesji powa¿nie wzi±æ za Hell
Wiem, wiem, ¿e jest czas Deleny, ¿e by³ wampirzy seks miêdzy nimi, potem jaka¶ opcja z wiêzi± (co znów mnie utwierdzi³o w tym, ¿eby jednak tego nie ogl±daæ).
Wiesz co? Bêdzie poca³unek jak siê co¶ ruszy w Hell
No przesadzaj± i to bardzo. Najlepsze by³y dwa pierwsze sezony, ale có¿, teraz ogl±dam ze zwyk³ego przyzwyczajenia, no i Damon...niestety nie mogê podziwiaæ Iana w innych produkcjach, wiêc pozostaje mi VD
Hahahaha O nie, tak siê bawiæ nie bêdziemy! To jest szanta¿
A tak szczerze... Ja siê bojê Tutaj jest tyle znakomitych pisarek, którym nawet do piêt nie dorastam swoimi bazgro³ami. ¦wietnie piszesz, jak czytam Twoje opowiadania, to tak jakbym czyta³a normaln± ksi±¿kê...moje wypociny to dno a nie chce siê o¶mieszaæ Dobra, bo to juz podchodzi pod u¿alanie siê nad sob±
Iana to ja sobie na youtube ogl±dam, bez wg³êbiania siê w coraz bardziej beznadziejn± fabu³ê TVD
No i ja Ciê proszê! Samokrytyka jest w cenie ale Ty ju¿ przesadzi³a¶ z tym zdecydownie. Dno? Bazgro³y? Bredzisz, kobieto!
Forum ostatnio raczej ¶wieci pustkami, wszyscy siê gdzie¶ ulotnili, potrzeba nam dobrych pisarzy, a Ty siê do nich zdecydowanie zaliczasz i nie k³óæ siê ze mn±, bo naprawdê bêdê odwlekaæ ten poca³unek a¿ do skutku
Kiedy¶ jeszcze jako tako mi to sz³o, tzn przynajmniej ja by³am w miarê zadowolona z pisanych rozdzia³ów, a teraz? Wszystko idzie mi jak krew z nosa. W g³owie mam du¿o pomys³ów, wiem, jak mniej wiêcej scena ma wygl±daæ, jak ma przebiegaæ dialog, ale jak zaczynam to przelewaæ na klawiaturê to o mamusiu Brakuje mi s³ownictwa, przez co mam du¿o powtórzeñ i w ogóle wszystko jest takie niep³ynne, sztywne itp No, ale po sesji spróbujê porz±dnie przysi±¶æ do Hell Ale wtedy to ju¿ poca³unek musi byæ Bo jak nie ... Pff, zreszt±, co ja piszê...Jestem pewna, ¿e wiêkszo¶æ fanek Idola po poca³unku bêdzie domaga³a siê czego¶ wiêcej i mam nadziejê, ¿e masz to w planach
Haha... no w³a¶nie nieszczególnie mam to w planach Ale jak bêdzie to siê jeszcze oka¿e - mo¿e oni po porstu musz± dojrzeæ, jak Delena ;P
I nie marud¼ ju¿, bo piszesz naprawdê dobrze - wierzê w Ciebie!
# 3.
______Kiedy zatrzyma³ samochód pod star± kamienic±, spojrza³ na ni± zdezorientowany.
______– To na pewno tutaj? – spyta³, wpatruj±c siê w jej twarz z pow±tpiewaniem. – Czy to mo¿e jaki¶ twój sposób na pozbycie siê mnie i jak tylko odjadê, zadzwonisz po taksówkê? Je¶li choæby przez chwilê przesz³o ci to przez my¶l, to muszê ciê uprzedziæ, ¿e i tak ciê znajdê.
______U¶miechnê³a siê w odpowiedzi, a on poczu³, ¿e jej skorupa powoli zaczyna pêkaæ.
______– To tutaj – odpar³a. – Nie rozumiem dlaczego to dla ciebie takie dziwne, ¿e mieszkam w starej kamienicy?
______– Jeste¶ wziêtym i uznanym psychologiem, s±dzi³em…
______– ¯e p³awiê siê w luksusie i pomieszkujê w apartamentach piêciogwiazdkowych hoteli? – Skin±³ twierdz±co g³ow±. – To nie w moim stylu. Nigdy nie lubi³am przepychu, blichtru i ca³ego tego zak³amania towarzysz±cego elitom.
______Cameron roze¶mia³ siê, opieraj±c g³owê o zag³ówek i patrz±c gdzie¶ przed siebie. Wyprostowa³ ramiona, zaciskaj±c d³onie mocniej na kierownicy. On od ma³ego musia³ ¿yæ w tym przepychu, blichtrze i zak³amaniu. Nie zna³ innego ¶wiata.
______– Co ci siê sta³o w rêkê? – zagadnê³a, dostrzegaj±c na jego prawej d³oni cienk± warstwê banda¿a, na której zaczyna³y byæ ju¿ widoczne brunatne plamy. Nie pamiêta³a, by mia³ go podczas swojej pierwszej wizyty w jej gabinecie.
______Cam zacisn±³ nerwowo szczêki i przymkn±³ powieki. By³ pewien, ¿e wspomnienie uroczej kelnerki z klubu, któr± gotów by³ skrzywdziæ dla wy³±cznie w³asnej przyjemno¶ci, bêdzie prze¶ladowa³o go do koñca ¿ycia.
______– Po wyj¶ciu z twojego gabinetu by³em w¶ciek³y – zacz±³ po chwili, powoli podnosz±c powieki i znów wpatruj±c siê w jaki¶ sobie tylko wiadomy punkt za przedni± szyb±. – W¶ciek³y na siebie. I na ciebie – doda³, zerkaj±c na ni± przelotnie. – Poszed³em do dziewczyny, z któr± jeszcze niedawno do¶æ regularnie sypia³em. Czu³em, ¿e muszê siê… roz³adowaæ. Na szczê¶cie nie by³o jej w domu, bo nie wiem, jak to by siê skoñczy³o – urwa³ i leniwie odwróci³ g³owê w jej stronê. Patrzy³a na niego ze zrozumieniem, ale oczami psychologa, a nie kobiety. Widzia³ to i w jaki¶ sposób nawet go to cieszy³o, choæ w innych okoliczno¶ciach by³by pewnie zawiedziony. – Potem wróci³em do mieszkania, pi³em wino, pali³em papierosy, a na koniec… – odetchn±³ g³êboko i spojrza³ na swoj± zabanda¿owan± d³oñ, próbuj±c zacisn±æ j± w piê¶æ. – St³uk³em lustro w ³azience – dokoñczy³, przybieraj±c najbardziej bagatelizuj±cy ton, na jaki tylko by³o go staæ w tej chwili i wysilaj±c siê na u¶miech, z którego wyszed³ mu tylko jaki¶ dziwny grymas.
______T.J. st³umi³a westchnienie, nie¶wiadomie przygryzaj±c policzek od ¶rodka. To, co mówi³, by³o kolejnym objawem jego uzale¿nienia. Zbyt dobrze wiedzia³a, ¿e nieprzyjemne stany emocjonalne – bo za taki przecie¿ trzeba by³o uznaæ rozbicie lustra go³± rêk± – s± ewidentnie skutkiem niemo¿no¶ci zrealizowania kompulsywnego zachowania, w tym przypadku o pod³o¿u seksualnym. Ale Cameron by³ ¶wiadomy tego, ¿e ma problem, przyzna³ siê i poprosi³ o pomoc, co by³o jednoznaczne z og³oszeniem bezsilno¶ci i kapitulacji, a co ona sama uwa¿a³a za pierwszy, niezwykle wa¿ny krok w walce z jakimkolwiek uzale¿nieniem. Poza tym, doskonale zdawa³a sobie sprawê, ¿e seksoholicy, jako osoby maj±ce problem ze stworzeniem wiêzi z innymi lud¼mi, mog± mieæ te¿ problem z tym, by stworzyæ tak± wiê¼ z osob± terapeuty, a ów wiê¼ by³a przecie¿ niezwykle istotna w trakcie leczenia. Tym bardziej wiêc docenia³a fakt, ¿e Cam otworzy³ siê przed ni± i zaufa³ jej, daj±c tym pocz±tek rodz±cej siê miêdzy nimi wiêzi. Wiêzi, która by³a jeszcze do¶æ w±t³a, niemal niewidoczna i w ka¿dej chwili mog³a zostaæ zerwana jednym nieprzemy¶lanym s³owem czy gestem, ale któr± wyra¼nie czu³a i której nie mog³a go teraz pozbawiæ.
______– T.J. to w³a¶ciwie skrót od czego? – Wyrwa³ j± z rozmy¶lañ. – Thomas Jefferson? – za¶mia³ siê.
______– Taylor Jane – odpar³a. – Ojciec bardzo chcia³ mieæ syna. Taylor James Winslow mia³ byæ jego spadkobierc± i oczkiem w g³owie, ale pojawi³am siê ja i z marzenia ojca o synu pozosta³o tylko jedno s³owo.
______– Taylor – mrukn±³ Cameron, jakby siê nad czym¶ zastanawia³. – Mogê mówiæ do ciebie Jane? Jest bardziej… – zawaha³ siê. Przez chwilê patrzy³ bez s³owa w jej oczy, otoczone wachlarzem gêstych, ciemnych rzês, po czym powoli przeniós³ wzrok na zaci¶niête, ró¿owe usta i dalej w dó³, gdzie dziêki dwóm rozpiêtym guziczkom jej be¿owej koszuli, jego wprawne oko dostrzeg³o brzeg koronkowego biustonosza. – Kobiece – dokoñczy³ wreszcie, wracaj±c wzrokiem do jej twarzy. Wydawa³o mu siê, ¿e jej policzki przybra³y zdrowszego, ró¿owego odcieniu, ale nie by³ pewien czy powinien ufaæ swoim zmys³om.
______– Jak chcesz – odpar³a, wzruszaj±c ramionami, jakby w ogóle nie dostrzeg³a jego po¿±dliwego spojrzenia. – Pó¼no ju¿. Dziêki za podwiezienie – doda³a, otwieraj±c drzwi samochodu. Mia³a nadziejê, ¿e za chwilê skryje siê bezpiecznie za drzwiami swojego ma³ego, przytulnego mieszkania i w spokoju przeanalizuje przypadek Paxtona zanim podejmie jak±kolwiek ostateczn± decyzjê.
______– Poczekaj, pomogê ci – powiedzia³, staj±c za ni± w momencie, gdy otworzy³a tylne drzwi jego samochodu, by z siedzenia zabraæ swój karton z rzeczami.
______Zawaha³a siê przez moment, odruchowo ukrywaj±c znaczn± czê¶æ swojej sylwetki za sporych rozmiarów drzwiami jego Suva. W koñcu ust±pi³a i wymin±wszy go bez s³owa, skierowa³a siê w stronê kamienicy. Cam za¶ chwyci³ jej karton pod pachê, zamkn±³ samochód i szybkim krokiem ruszy³ za ni±. W milczeniu wdrapali siê na poddasze. Taylor wyjê³a z kieszeni ¿akietu pêk kluczy i szybko znalaz³szy w³a¶ciwy, otworzy³a drzwi mieszkania i wesz³a do ¶rodka. Zapalaj±c wszêdzie po drodze ¶wiat³o, odruchowo ¶ci±gnê³a swoje pantofle, odrzucaj±c je w k±t i zaczê³a nuciæ co¶ pod nosem. Cameron przygl±da³ siê jej bez s³owa. Zachowywa³a siê, jakby zapomnia³a, ¿e ma towarzystwo. Widzia³, ¿e czu³a siê tu bezpiecznie i swobodnie. To by³ jej w³asny, ma³y azyl. Sam nie wiedzia³ dlaczego, ale nie chcia³ do niego wkraczaæ nieproszony. Bez s³owa sta³ wiêc w progu, nonszalancko opieraj±c siê ramieniem o framugê i czekaj±c, a¿ przypomni sobie o jego istnieniu. Nast±pi³o to w tej samej chwili, w której on doszed³ do wniosku, ¿e postawi karton na ziemi, zamknie drzwi i zniknie, a ona nawet nie zauwa¿y jego nieobecno¶ci.
______– Wejdziesz? – spyta³a zak³opotana w³asnym zachowaniem, odwracaj±c siê przodem do drzwi. Nie by³a przyzwyczajona do przyjmowania go¶ci. Nie miewa³a ich czêsto, a je¶li nawet ju¿ jej siê to zdarzy³o, to nigdy nie byli to mê¿czy¼ni. Tym bardziej wiêc dziwne wyda³o jej siê jej w³asne zachowanie. Nie poznawa³a siebie. Cam by³ jej prawie–pacjentem, ale przede wszystkim zupe³nie obcym facetem. W dodatku seksoholikiem. Zapraszanie go do ¶rodka nie by³o zbyt rozwa¿nym posuniêciem z jej strony. – Postaw to, gdziekolwiek – powiedzia³a, znikaj±c za kuchenn± wysp±. – Napijesz siê czego¶?
______– Powinienem ju¿ pój¶æ – powiedzia³, przysiadaj±c na wysokim krze¶le z drugiej strony kuchennego blatu.
______T.J. powoli wy³oni³a siê zza wyspy, trzymaj±c w d³oniach dwa ró¿owe kubki z Hello Kitty i spojrza³a mu prosto w oczy, u¶miechaj±c siê zachêcaj±co.
______– Kawa? Czekolada? Kakao?
______Cameron pokrêci³ g³ow± i roze¶mia³ siê szczerze.
______– Wiêc?
______– Mo¿e byæ czekolada. Masz co¶ przeciwbólowego? – spyta³, rozmasowuj±c d³oñ owiniêt± banda¿em, która zaczyna³a dawaæ o sobie znaæ.
______– Poczekaj – powiedzia³a i zniknê³a gdzie¶, by po chwili wróciæ z apteczk±. – Poka¿ mi to.
______Nim zd±¿y³ zaprotestowaæ, siedzia³a ju¿ na krze¶le obok i odkrêca³a banda¿ z jego d³oni. Skrzywi³a siê, widz±c poharatan± skórê i siêgnê³a po ¶rodek dezynfekuj±cy.
______– Dlaczego nie pojecha³e¶ z tym do lekarza? – spyta³a, strofuj±cym tonem.
______– Bo to nic powa¿nego. Nie umrê od tego.
______– Do szpitala nie je¼dzi siê tylko ze ¶miertelnymi chorobami. Zreszt±, jak siê jest ¶miertelnie chorym, to ju¿ nawet nie ma po co je¼dziæ do szpitala… – powiedzia³a szybciej ni¿ pomy¶la³a, nie kryj±c goryczy. – Przepraszam – mruknê³a, nas±czaj±c gazik p³ynem dezynfekuj±cym. Nie powinna tak mówiæ ani my¶leæ. Zgani³a siê za to w duchu, a jeszcze bardziej za to, ¿e my¶la³a tak o ojcu. I przez ojca.
______Cameron westchn±³, przygl±daj±c siê z jakim zaanga¿owaniem zajmuje siê jego rêk±, ale ju¿ po chwili jego wzrok powêdrowa³ w stronê jej dekoltu, a potem na zgrabne kolana, dotykaj±ce jego w³asnych. Bezwiednie wyci±gn±³ d³oñ i opuszkami palców powoli przesun±³ po zewnêtrznej stronie jej ³ydki w górê uda. Poczu³ jak zadr¿a³a, ale nie cofn±³ rêki. Oderwa³ jedynie palce od jej ciep³ej skóry i spojrza³ jej w oczy. Mia³ wra¿enie, ¿e jaka¶ jej czê¶æ pragnê³a, by jego d³oñ kontynuowa³a tê wêdrówkê, krzycza³a, by nie przestawa³, ale nie wierzy³ ju¿ swoim zmys³om. Nie chcia³ jej skrzywdziæ. Nikogo ju¿ nie chcia³ skrzywdziæ.
______Zacisn±³ d³oñ w piê¶æ i opu¶ci³ g³owê, walcz±c z samym sob±.
______– Gotowe – szepnê³a, choæ skoñczy³a opatrunek kilkana¶cie sekund temu, dok³adnie w momencie, w którym jego d³oñ znalaz³a siê na jej kolanie.
______– Dziêkujê – odpar³ równie cicho, staraj±c siê na ni± nie patrzeæ. I nie dziêkowa³ tylko za opatrunek. Wiedzia³a to. U¶miechnê³a siê lekko i wsta³a z krzes³a, zbieraj±c przybory i zu¿yty opatrunek. – Lepiej ju¿ pójdê. O której jutro po ciebie przyjechaæ?
______– To nie jest dobry pomys³ – powiedzia³a, odwracaj±c siê w jego stronê.
______– Jedyny jaki mam.
______– Znajd¼ innego terapeutê. Nie chcê wywracaæ twojego ¿ycia do góry nogami, burzyæ planów zawodowych, a nie mogê prze³o¿yæ wyjazdu.
______– Bêd± musieli poradziæ sobie beze mnie. Mam zaleg³y urlop.
______– Nie wiem, ile to potrwa. Nie wrócê dopóki ojciec…
______– Czas nie ma tu ¿adnego znaczenia. Nie wiemy przecie¿ te¿ jak d³ugo potrwa moja… terapia.
______T.J. westchnê³a. Cameron zdawa³ siê mieæ gotow± odpowied¼ na ka¿de pytanie, a do tego ca³± masê kontrargumentów w zanadrzu.
______– Je¶li wyjedziemy wczesnym rankiem, powinni¶my byæ na miejscu ko³o po³udnia.
______– Wiêc bêdê przed ósm± – zakomunikowa³, a kiedy nie bardzo maj±c inne wyj¶cie, skinê³a g³ow± z aprobat±, skierowa³ siê do wyj¶cia. – Jane – zacz±³, stoj±c ju¿ w progu. – Przepraszam – powiedzia³ i nie czekaj±c na jej reakcjê, zamkn±³ za sob± drzwi.
Jak ju¿ wspomina³am (wiesz, gg ), to ten odcinek jeste bardzo, bardzo emocjonalny, choæ nie tak jak poprzedni. TJ zosta³a nak³oniona przez urok osobisty Cama (wiem, wiem, nie psuj mi moich fantazji), by zostaæ jego terapeutk± i chyba widzi dla iego ¶wiate³ko w tunelu. Ju¿ fakt, ¿e zaczyna dostrzegaæ nieprawid³owo¶ci w w swoim zachowaniu to spory kron naprzód. Widzi, co jest nie tak i przeprasza to ju¿ dwa kroki naprzód. Nie cofajmy siê za bardzo, a mo¿e co¶ z tego bêdzie.
No uroku, to mu odmówiæ nie mo¿na ;D Ja bym mu siê tam za d³ugo nie opiera³a, ale co do T.J... zobaczymy W ka¿dym razie ¶wiate³ko jest ;D
A jak tam sesja? Mogê ju¿ przestaæ kciuki trzmaæ i zacz±æ sêpiæ? Bo wiesz... jaki¶ odcinek by siê gdzie¶ przyda³ - np. w OMN albo K&G
Sesja - 5:1, wiêc jeszcze poprawka, ale damy radê.
Przecie¿ obie wiemy co dalej, wiêc mo¿emy ¶mia³o powiedzieæ, ¿e ciê¿ko siê oprzeæ jego urokowi, a mimo to TJ jest twarda
No to jeszcze siê trochê wstrzymam z sêpieniem odcinków ;D
Bez spoilerowania proszê Zreszt± wiesz, to ¿e napisa³am tak a nie inaczej nie oznacza jeszcze, ¿e mi siê koncepcja nie zmieni przed sam± publikacj±
Przecie¿ wstawi³am jeden
Oki, oki, ju¿ nie spojleruje
No w³a¶nie - jeden, do tego króciutki. Ja wstawi³am dwa plus filmik, a jutro mo¿e do³o¿ê Idola, jak siê zmobilizujê do pisania ;P
To jest króciutki? Jak na moje mo¿liwo¶ci to, to jest megaaaa!
Staæ Ciê na wiêcej
Jako¶ w±tpiê
Ju¿ nie ¶ciemniaj. Obie o tym doskonale wiemy
Raz w ¿yciu mi siê uda³o napisaæ co¶ d³u¿szego, co nie oznacza, ¿e dam radê czê¶ciej.
Oczywi¶cie, ¿e dasz Zdolna jeste¶, wiêc kto jak nie Ty?
Kto¶ inny
Dobra, dobra, Ty mi siê tu nie wymiguj, tylko otwieraj plik i bierz siê do pisania
Ty to masz pomys³y...
I do tego wiem jak Ciê zmotywowaæ ;D
To wredne, ale masz racjê...
Wiem I cieszy mnie to, wiesz? My¶lê, ¿e innych te¿ bo w koñcu nie tylko ja tu czytam Twoje dzie³a
Coraz czê¶ciej mam wra¿enie, ¿e jeste¶my tu same
zadziwiaj±ce... czytam i przy ka¿dym opisie mimiki i gestów Cama widzê Iana i my¶lê: "On na prawdê siê tak zachowuje, serio robi taka minê, taki gest".
Cameron, pomimo swojego uzale¿nienia, jest wspania³ym facetem Wie, ¿e to co zrobi³ (wobec kelnerki) by³o z³e i wci±¿ nie mo¿e przestaæ o tym my¶leæ. T.J. mu siê spodoba³a, ale nie zamierza jej skrzywdziæ. Cameron równie¿ zainteresowa³ dziewczynê, ale ona siê go troszkê obawia i dlatego ca³y czas go odsuwa od siebie. Ju¿ siê nie mog± doczekaæ ich gor±cych scen, ale do tego jeszcze daleka droga
Cam przeprosi³ T.J. za to, ¿e j± dotkn±³?
Coraz czê¶ciej mam wra¿enie, ¿e jeste¶my tu same
zadziwiaj±ce... czytam i przy ka¿dym opisie mimiki i gestów Cama widzê Iana i my¶lê: "On na prawdê siê tak zachowuje, serio robi taka minê, taki gest".
Cameron, pomimo swojego uzale¿nienia, jest wspania³ym facetem Wie, ¿e to co zrobi³ (wobec kelnerki) by³o z³e i wci±¿ nie mo¿e przestaæ o tym my¶leæ. T.J. mu siê spodoba³a, ale nie zamierza jej skrzywdziæ. Cameron równie¿ zainteresowa³ dziewczynê, ale ona siê go troszkê obawia i dlatego ca³y czas go odsuwa od siebie. Ju¿ siê nie mog± doczekaæ ich gor±cych scen, ale do tego jeszcze daleka droga
Cam przeprosi³ T.J. za to, ¿e j± dotkn±³?
Do gor±cych scen bardzo, ale to baaaaaardzo daleka droga, a Cam przeprosi³ T.J. raczej za to, co chodzi³o mu po g³owie wzglêdem niej ni¿ za sam dotyk. To jego terapeutka i nie powinien siê tak zachowywaæ, pomiajac fakt, ¿e prawie w ogóle siê nie znaj±, a on 24 godziny na dobê my¶li o seksie ;P
Dziêki za sprostowanie To dobrze z jego strony, ¿e przeprosi³ Nie potrafiê ¼le o nim my¶leæ, Cam jest zbyt uroczy
Spoko, po to tu jestem, nie?
Uroczy? hmmm... do tej pory nie my¶la³am o nim w takich kategoriach, ale rzeczywi¶cie co¶ w tym jest - mo¿e uda mi siê tego nie zepsuæ ;D
Uroczy? Heh, jasneeeee...
Mi siê podoba w nim to, ze walczy ze swoimi s³abo¶ciami
Martynko, podwa¿asz jego urok osobisty?
Co do tej walki ze s³abo¶ciami, to mo¿naby podyskutowaæ, ale o tym za parê odcinków
A co do zaprzstania pisania, to spróbuj, a nigdy nie dowiesz siê nic wiêcej o Molly i Connorze, i Cass i Drake'u. Zaraz zaczniesz mi groziæ, ja Ciê znam, ale tym razem siê nie dam.
Groziæ? Gdzie¿ bym mog³a Po prostu poczekam z og³oszeniem zawieszenia mojej dzia³alno¶ci twórczej, a¿ siê dowiem wszystkiego o Molly i Connorze i Cass i Drake'u, szanta¿ystko wredna
Nie jestem szanta¿ystk±, choæ co do wredno¶ci siê zgodzê (nie ma sensu k³óciæ siê z oczywisto¶ci±). Zobaczymy jak Ci to wyjdzie, mam duuuu¿o czasu by dodawaæ odcinki, wiêc ja te¿ poczekam.
A ja mam trochê czasu by skoñczyæ to, co jest zaczête i nie zaczynaæ w miêdzyczasie nic nowego
No ¿eby nie czasem Naprawdê...
Wszêdzie pustki. Pozostali tylko wytrwali
Gdzie by³am? trochê tu, trochê tam. Buszowa³am w anglojêzycznych fanfikach.
Ale do twoich opowiadañ wracam nagminnie, to jak na³óg
Aktualnie nic nie pisze. Tyle w oko³o dobrych autorów, ¿e nabawi³am siê kompleksów i straci³am zapa³.
No i w³a¶nie przez to forum ¶wieci pustkami A poza tym co ja mam czytaæ? We¼ nie marud¼ i nie opowiadaj bzdur o kompleksach, tylko zakasaj rêkawki i napisz co¶ To Ty mnie tu ¶ci±gnê³a¶ wiêc siê teraz nie wymiguj
Bo w koñcu zastrajkujê. Naprawdê.
Wszêdzie pustki. Pozostali tylko wytrwali
Gdzie by³am? trochê tu, trochê tam. Buszowa³am w anglojêzycznych fanfikach.
Ale do twoich opowiadañ wracam nagminnie, to jak na³óg
Aktualnie nic nie pisze. Tyle w oko³o dobrych autorów, ¿e nabawi³am siê kompleksów i straci³am zapa³. '
Jakich fanfikch? Ja jestem uzale¿niona od Avengersów, PLL i Sherlocka a i Merlina i Gry o tron.
Oo.. o Sherlocku i Merlinie chêtnie bym poczyta³a. Je¿eli mo¿esz podaj linka
Ja trafi³am na ca³e zbiorowisko k-popowych fanfików, a poniewa¿ od ponad roku mam obseje na temat Big Bang, 2ne1 itd. to tam przesiaduje. Mo¿na tam znale¼æ naprawdê niez³e opowiadania.
Aga, nie strajkuj tylko pisz. Tylko ciebie teraz czytam z polskich opowiadañ. Widzisz jaki zaszczyt cie kopn±³
Od czasu do czasu co¶ wrzucam na zb ale nie mam werwy. Zreszt± widaæ po odcinkach ¿e s± pisane na si³ê.
Aktualnie zamiast pisaæ wolê czytaæ. Najlepiej ciebie
mila851 dnia 22:48:46 08-02-13, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
O Merlinie to ja te¿ bardzo chêtnie wiêc pamiêtajcie o mnie jakby co
Mila, czujê siê zaszczcona aczkolwiek to nie zmienia faktu, ¿e kiedy¶ naprawdê zastrajkujê, zw³aszcza jak tu dalej takie pustki bêd± - ka¿emu siê mo¿e odechcieæ pisania przy takiej frekwencji
# 4.
______Ca³± noc my¶la³a o Paxtonie. Niew±tpliwie mia³ problem, ale by³ te¿ na naprawdê dobrej pozycji wyj¶ciowej, by zakoñczyæ tê walkê z podniesion± przy³bic±. Ona, jako jego terapeutka – bo w koñcu podjê³a ostateczn± decyzjê, ¿e jednak ni± zostanie – by mu pomóc, w pierwszej kolejno¶ci musia³a znale¼æ przyczynê jego uzale¿nienia. Wielu fachowców, za genezê seksoholizmu uwa¿a³o nie w pe³ni dojrza³±, a czêsto nawet zaburzon± osobowo¶æ, a jego przyczyny upatrywa³o w dzieciñstwie – w przypadku seksoholika mê¿czyzny, najczê¶ciej, w dysfunkcyjnych relacjach z w³asn± matk±. Wiedzia³a to wszystko doskonale. Póki co, zbyt ma³o jednak wiedzia³a jeszcze o jego ¿yciu, by wysnuwaæ takie czy inne wnioski.
______Spojrza³a w lustro i przeczesa³a w³osy palcami. Westchnê³a wspieraj±c siê d³oñmi o umywalkê i wpatruj±c w swoje odbicie. I po raz pierwszy odk±d w jej ¿yciu pojawi³ siê Cameron Paxton pomy¶la³a o sobie. Paradoksalnie, to w³a¶nie przez niego, przez mê¿czyznê przed którym chcia³a uciec z powodu swojej przesz³o¶ci, musia³a wróciæ do miejsca, z którego uciek³a wiele lat temu i zmierzyæ siê w³a¶nie ze swoj± przesz³o¶ci±. Ale mo¿e w³a¶nie tak mia³o byæ? Mo¿e przyszed³ czas, by w koñcu wzi±æ byka za rogi, rozliczyæ siê z przesz³o¶ci± i wreszcie zacz±æ oddychaæ pe³n± piersi±? Mo¿e Cam nie pojawi³ siê w jej ¿yciu przypadkiem?
______Nie wierzy³a przecie¿ w przypadki.
______Wysz³a z toalety i przy ladzie odebra³a zamówionego wcze¶niej hamburgera i colê. Zap³aci³a, u¶miechaj±c siê promiennie do mi³ej, m³odej dziewczyny za lad±, a kiedy ta chcia³a wydaæ jej resztê, pokrêci³a przecz±co g³ow± i ruszy³a do wyj¶cia nim ta zd±¿y³a zaprotestowaæ. Pamiêta³a przecie¿ doskonale jak sama, w podobny sposób, usi³owa³a zarobiæ na wymarzone studia, bo ojciec nie mia³ zamiaru daæ jej nawet z³amanego centa. Ale dopiê³a swego. Zosta³a kim¶. Bez jego pieniêdzy i pomocy. I by³a z siebie dumna.
______Cameron sta³ oparty plecami o przednie drzwi swojego przestronnego samochodu i pali³ papierosa, ogl±daj±c siê za mijaj±cymi go kobietami. Przez chwilê zastanawia³a siê czy nie skorzysta³ z okazji i nie ul¿y³ sobie gdzie¶ na uboczu, w koñcu nie by³o jej d³u¿sz± chwilê. Jednak czy mia³o to teraz jakiekolwiek znaczenie?
______– Mam nadziejê, ¿e jeste¶ g³odny – powiedzia³a, wskazuj±c trzymane przez siebie papierow± torebkê i zimn± puszkê z col±. – I ¿e lubisz hamburgery.
______Spojrza³ na ni± przez ramiê i u¶miechn±³ siê z wdziêczno¶ci±.
______– A ty? Nie bêdziesz jad³a? – spyta³, wypuszczaj±c z ust smu¿kê dymu, kiedy dostrzeg³ tylko jedn± torebkê.
______– Wypi³am kawê z automatu. Nie lubiê je¶æ, gdy jadê samochodem.
______Cameron ¶ci±gn±³ swoje ciemne okulary i zawiesi³ je na koszulce. Zaci±gn±³ siê ostatni raz nikotynowym dymem i rzuci³ niedopa³ek papierosa na ziemiê, by odebraæ pakunek.
______– To nie by³o zbyt m±dre – upomnia³a go. Cam spojrza³ na ni±, unosz±c brwi. – Jeste¶my na stacji benzynowej, jakby¶ zapomnia³.
______Mê¿czyzna przewróci³ oczami i bez s³owa zabra³ od niej najpierw puszkê, któr± od razu otworzy³ i upiwszy ³yk, odstawi³ na maskê samochodu, a potem hamburgera.
______– Na pewno nie masz ochoty? – spyta³, odwijaj±c papier. Pokrêci³a przecz±co g³ow± i za³o¿ywszy rêce na piersiach, opar³a siê biodrami o maskê i wystawi³a blad± twarz w stronê s³oñca.
______Cameron pa³aszuj±c hamburgera przyjrza³ siê uwa¿nie jej profilowi. Gdy zobaczy³ j± po raz pierwszy od razu zauwa¿y³, ¿e jest cholernie drobna choæ za wszelk± cenê stara³a siê to ukryæ pod zbyt szerokimi ubraniami. Teraz, gdy nie mia³a na sobie obszernego swetra czy ¿akietu, a jedynie zwiewn± koszulkê z krótkim rêkawem i cienki, jasny – w porównaniu z poprzednim – do¶æ dopasowany sweterek, jego wzrok przyku³y zbyt chude ramiona i zbyt wystaj±ce, jak na jego gust, ko¶ci obojczyka.
______– A mo¿e to nie choroba lokomocyjna tylko jaka¶ dieta? – spyta³, miêdzy kêsami. – Jeste¶ strasznie chuda – wyja¶ni³, gdy spojrza³a na niego zdziwiona pytaniem.
______– Po prostu du¿o pracujê i nie przejadam siê. Zreszt±, zawsze by³am chuda – uciê³a, wzruszaj±c ramionami i ponownie odda³a swoj± twarz k±pieli s³onecznej.
______Cam przyj±³ jej wyja¶nienie do wiadomo¶ci i zamy¶li³ siê przez chwilê. Kiedy przyjecha³ po ni± tego ranka ju¿ na niego czeka³a. Ubrana w nieco bardziej dopasowane jeansy ni¿ te, które mia³a sobie podczas ich pierwszego spotkania i letni± koszulkê, z rozpuszczonymi w³osami nie wygl±da³a jak wziêta pani psycholog, a raczej jak nastolatka, a najwy¿ej studentka pierwszego roku. Ale w jej dziewczêcej twarzy by³o co¶, czego nie potrafi³ zdefiniowaæ. Otworzy³a mu drzwi, u¶miechaj±c siê przyja¼nie i zak³adaj±c w³osy za uszy. Wpu¶ci³a go do ¶rodka, ale tym razem nie zaproponowa³a kawy, czekolady, ani niczego innego.
______– Jak twoja rêka? – spyta³a, zamiast zwyk³ego „dzieñ dobry”.
______U¶miechn±³ siê wtedy niewyra¼nie i bez s³owa chwyci³ jej walizkê i ma³± torbê podró¿n±, które sta³y ju¿ przygotowane przy drzwiach. W jakim¶ sensie poczu³ siê zawiedziony tego rodzaju przywitaniem, ale czego tak naprawdê oczekiwa³? Przecie¿ mia³a byæ jego terapeutk±, a to, co zdarzy³o siê minionego wieczora nie powinno siê nigdy wiêcej powtórzyæ. Mo¿e w³a¶nie przez ten „wybryk” postanowi³a trzymaæ go na dystans? Tak na wszelki wypadek. A mo¿e po prostu postanowi³a wytyczyæ granice, których oboje nie bêd± przekraczaæ?
______Zaniós³ jej baga¿e do swojego samochodu, a potem wróci³, na wypadek, gdyby zdecydowa³a siê zabraæ co¶ jeszcze. Uchyli³ ostro¿nie drzwi i zatrzyma³ siê w progu, tak jak zrobi³ to poprzedniego wieczora. Patrzy³, jak zirytowana krz±ta siê po swoim ma³ym mieszkanku, w poszukiwaniu czego¶. Musia³ przyznaæ, ¿e mieszkanie by³o bardzo przytulne choæ zdecydowanie dominowa³ w nim minimalizm. Lustruj±c wnêtrze, stara³ siê dostrzec jakie¶ rodzinne pami±tki, ale nie napotka³ wzrokiem nawet jednej ramki z jakimkolwiek zdjêciem rodzinnym.
______– Nie ma… nie mam pojêcia gdzie go w³o¿y³am – jêknê³a, rozk³adaj±c bezradnie rêce i spogl±daj±c na niego z min± dziecka, które w³a¶nie zgubi³o swoj± ukochan± zabawkê.
______– Ale co? – spyta³.
______– Mój ulubiony, granatowy sweter…
______Roze¶mia³ siê na te s³owa. By³ przekonany, ¿e szuka jakiego¶ wa¿nego dokumentu, a ona szuka³a swojego swetra. Grantowego swetra. Zapewne dok³adnie tego, w którym zobaczy³ j± po raz pierwszy – z grubej w³óczki i rozci±gniêtego tak, ¿e nawet w worku po kartoflach wygl±da³aby lepiej ni¿ w nim.
______– Nie obra¼ siê, ale to dobrze, ¿e nie mo¿esz go znale¼æ, bo jest beznadziejny. Nie znam siê na modzie, ale jeste¶ w nim zupe³nie… – zawaha³ siê przez moment, zastanawiaj±c siê czy powinien powiedzieæ to, co mia³ na my¶li. Spojrza³a na niego zaciekawiona, unosz±c brwi wysoko i krzy¿uj±c d³onie na piersiach. „Wiêc mo¿e to jednak by³ nawyk a nie pozycja obronna?” przebieg³o mu przez my¶l. – Aseksualna – powiedzia³ w koñcu.
______– I dobrze – skwitowa³a, jakby w ogóle nie dotknê³a jej ta uwaga, choæ wyczu³ w jej g³osie nutkê ¿alu i z³o¶ci. – Mam byæ twoj± terapeutk±. Tylko i wy³±cznie terapeutk± – podkre¶li³a dosadnie. – Nie muszê ci siê podobaæ, a nawet nie powinnam.
______– A mo¿e we¼miesz ten? – zasugerowa³, wzrokiem wskazuj±c jasny sweterek, le¿±cy na oparciu sofy, który zapewne odrzuci³a podczas pakowania..
______Unios³a wtedy ponownie brwi zaskoczona. Nie wiedzia³ czy bardziej tym, ¿e tak nagle zmieni³ temat, czy sam± jego sugesti±, ale nie zamierza³ dociekaæ. Po chwili spojrza³a na sweterek z wahaniem. W koñcu narzuci³a go na siebie i opu¶cili jej przytulne, ciep³e mieszkanko. A teraz siedzia³a na masce jego samochodu, pozwalaj±c by delikatne promienie porannego s³oñca pie¶ci³y jej twarz. Patrzy³ na ni± jak zahipnotyzowany, zastanawiaj±c siê jak wygl±da³aby w bardziej dopasowanych, najlepiej idealnie przylegaj±cych do cia³a ubraniach, z makija¿em i jak±¶ wymy¶ln±, fachowo u³o¿on± fryzur±.
______– Piêkna – szepn±³, mn±c w palcach papier po hamburgerze.
______– Co? – spojrza³a na niego przez ramiê, zak³adaj±c w³osy za uszy.
______– Piêkna pogoda – powiedzia³, dopijaj±c resztê coli.
______– Skoro ju¿ skoñczy³e¶ – mówi³a rozbawiona, zeskakuj±c z maski i otwieraj±c drzwi po stronie pasa¿era – to jed¼my.
______Cameron u¶miechn±³ siê i wyrzuciwszy ¶mieci do pobliskiego kosza, wpakowa³ siê za kierownicê.
______– Nie jeste¶ chyba mocno zwi±zana z ojcem – zagai³, uruchamiaj±c silnik – z rodzin± – poprawi³ siê szybko.
– Mówi³am ci. Ojciec zawsze chcia³ mieæ syna.
______– Nie o tym mówiê. W twoim mieszkaniu nie zauwa¿y³em ¿adnych rodzinnych zdjêæ.
______– Chcesz zostaæ moim terapeut±? – spyta³a rozbawiona.
______– Je¶li ty tego chcesz – odpar³ zupe³nie powa¿nie. – Po prostu uwa¿am, ¿e to dziwne. Za³o¿ê siê, ¿e nie utrzymywa³a¶ z nim kontaktu odk±d tylko uda³o ci siê opu¶ciæ rodzinny dom, a teraz jedziesz tam, by czuwaæ przy jego ³ó¿ku, jakby nie by³o tych wszystkich lat, które spêdzili¶cie osobno, nie interesuj±c siê sob± nawzajem.
______– To ci±gle mój ojciec.
______– To niczego nie wyja¶nia. Jeste¶ psychologiem, powinna¶ to wiedzieæ.
______– Jed¼ ju¿ – poprosi³a, wpatruj±c siê w jaki¶ sobie tylko wiadomy punkt za boczn± szyb±. Cameron by³ spostrzegawczy. I móg³by byæ naprawdê dobrym psychologiem, gdyby nie jego wybryki w ¿eñskim akademiku. Tylko dlaczego musia³a go spotkaæ? I dlaczego, do cholery, to w³a¶nie jej pogmatwane ¿ycie postanowi³ roz³o¿yæ na czynniki pierwsze?
Powiem Ci szczerze, ¿e przera¿a mnie zachowanie Camerona Tak jak pisa³am we wcze¶niejszym komentarzu, nigdy nie czyta³am opowiadania/ksi±¿ki o podobnej fabule. Nie zetknê³am siê nigdy z seksoholizmem, czy to w literaturze, filmie, czy w prawdziwym ¿yciu. Dlatego te¿ zachowanie, my¶li g³ównego bohatera s± dla mnie czym¶ zupe³nie nowym i przera¿aj±cym Momentami wspó³czuje Cameronowi, a momentami widzê w nim potwora, którego natychmiast trzeba unicestwiæ, by nie skrzywidzi³ ¿adnej bezbronnej kobiety Czytaj±c scene w mieszkaniu T.J., kiedy to nie wytrzyma³ i dotkn±³ jej ³ydki, mia³am dziwne przeczucie, ¿e zaraz siê na ni± rzuci i brew jej woli zacznie siê do niej dobieraæ. Dobrze, ¿e tak siê nie sta³o, ale co by by³o gdyby w danym momencie siê nie opanowa³? Ju¿ raz do¶wiadczy³ podobnej sytuacji i pomimo drêcz±cych go wyrzutów sumienia, uzale¿nienie mo¿e kiedy¶ zwyciê¿yæ z moralno¶ci±. Czego oczywi¶cie mu nie ¿yczê. Jako¶ dziwinie porusza mnie jego choroba, problematyka jak± zamie¶ci³a¶ w opowiadaniu. T.J. to odwa¿na babka, skaza³a siê na towarzystwo seksoholika, który jest chodz±c± bomba zegarow±. Nigdy nie wiadomo, co siedzi w jego g³owie, ja przez ca³y czas mia³abym siê na baczno¶ci. Pomimo wszystko, po³±czy³a ich niewidzialna wiê¼ porozumienia. Ciekawa jestem, czy T.J. ud¼wignie jego chorobê i bêdzie w stanie mu pomóc. Jej postaæ równie¿ mnie zaintrygowa³a Jest bardzo skryta, owiana jak±¶ tajemnic±. Mam wra¿enie, ¿e w dzieciñstwie b±d¼ w czesnej m³odo¶ci spotka³o j± co¶ bardzo przykrego, co teraz odbija siê na jej sposobie ubierania siê, zachowaniu, odizolowaniu od facetów. I do tego jej ojciec, o którym mówi do¶æ ch³odno, widaæ, ¿e jest z nim w jakim¶ konflikcie. Pewnie ma to zwi±zek z tym, ¿e zawsze chcia³ mieæ syna, a pojawienie siê T.J. zaburzy³o wszystkie jego plany, czego z pewno¶ci± nie przyj±³ zbyt dobrze. Co¶ czujê, ¿e nie tylko Cameron potrzebuje terapii, ale równie¿ sama pani psycholog. Cam zacz±³ interesowaæ siê jej ¿yciem, zastanawiaæ siê nad jej zachowaniem, nawet zabawi³ siê w stylistê tak jak pisa³am w innym komentarzu, wydaje mi siê, ¿e wzajemnie sobie pomog±. Dobra, nie bêdê ju¿ d³u¿ej spekulowaæ, bo i tak czort wie, co siedzi w Twojej g³owie Pozdrawiam i czekam na nastêpny rozdzia³.
Mówi³am ju¿, ¿e uwielbiam Twoje komentarze? No, to mówiê
¯eby jasno¶æ by³a - nigdy nie mia³am styczno¶ci z ¿adnym seksoholikiem wiêc wszystko co tu piszê to wy³±cznie wytwór mojej wyobra¼ni wsparty informacjami znalezionymi w necie Chcia³arm raz napisaæ co¶ innego ni¿ jakie¶ pierdo³y o zakochaniu, motylach w brzuchu albo jakiej¶ nieszczê¶liwej mi³o¶ci - mam nadziejê, ¿e uda mi siê to doprowadziæ do koñca.
Masz racjê co to T.J. i co do tego, ¿e oboje potrzebuj± terapii, ró¿nica miêdzy nimi jest taka, ¿e Cam ju¿ to sobie u¶wiadomi³, a jego aseksualna terapeutka jeszcze nie ;D
Skoro siê przenosimy, to nie wiem, czy zostawiaæ komentarz jeszcze tutaj czy ju¿ tam?
Nie wiem, jak Ci wygodniej Ja i tak tu bêdê zagl±daæ, bo mam sentyment do tego forum, a tamto jest jakie¶ takie... no ale jak siê nie ma co siê lubi, to siê lubi co siê ma Zreszt± jest tu trochê opowiadañ, w których liczê, ¿e kiedy¶ pojawi siê jaki¶ ci±g dalszy, wiêc na pewno nie wyniosê siê st±d ca³kiem i na amen. A odcinki do tego opowiadania bêdê dodawaæ i tam i tu równocze¶nie wiêc komentuj, gdzie Ci wygodniej
# 5.
______Na miejsce dotarli w samo po³udnie. Cameron zatrzyma³ samochód na ogromnym podje¼dzie pod rodzinn± posiad³o¶ci± T.J.. Dom, a w³a¶ciwie rezydencja rodem z seriali o najbogatszych ludziach ¶wiata albo przynajmniej Stanów Zjednoczonych, ju¿ na pierwszy rzut oka sprawia³ wra¿enie niedostêpnego i wiej±cego ch³odem. Jane w ogóle nie pasowa³a do tego miejsca. Nawet je¶li chcia³a uchodziæ za zimn± i niedostêpn±, wcale taka nie by³a.
______– W porz±dku? – spyta³, widz±c, ¿e siedzi nieruchomo, jakby ba³a siê wysi±¶æ.
______– Nie, Cam – powiedzia³a, spogl±daj±c na niego. – Nic nie jest w porz±dku, ale to nie jest twój problem – dokoñczy³a, daj±c mu wyra¼nie do zrozumienia, ¿e nie chce o tym rozmawiaæ i wysiad³a z samochodu. Z sekundy na sekundê, z ka¿dym krokiem przybli¿aj±cym j± do drzwi rodzinnego domu, by³a coraz bardziej z³a i sama siê sobie dziwi³a. Nie wiedzia³a tylko co jest bardziej zadziwiaj±ce – czy to, ¿e po tylu latach postanowi³a spojrzeæ ojcu w oczy, czy te¿ raczej, ¿e pozwoli³a by zupe³nie obcy cz³owiek, a w dodatku jej pacjent, towarzyszy³ jej w tej podró¿y. Podró¿y w przesz³o¶æ i w g³±b siebie. Jakkolwiek by jednak nie by³o, nie widzia³a ¿adnego powodu, dla którego mia³aby siê mu z czegokolwiek t³umaczyæ.
______Cameron westchn±³ i wyci±gn±³ kluczyki ze stacyjki.
______– Zaniosê twoje baga¿e i poszukam sobie jakiego¶ hotelu – zakomunikowa³, otwieraj±c baga¿nik, gdy ona nieobecnym wzrokiem wpatrywa³a siê w mury posiad³o¶ci. Wystawi³ walizkê, przewiesi³ sobie jej torbê podró¿n± przez ramiê i zatrzasn±³ drzwi, ale ona nawet nie drgnê³a. Sta³a nieruchomo, ciasno obejmuj±c siê ramionami. Wygl±da³a, jakby by³o jej zimno, choæ temperatura z pewno¶ci± ju¿ dawno przekroczy³a 25 stopni. – Idziemy? – spyta³ cicho, przystaj±c obok niej, a kiedy skinê³a niepewnie ruszyli w stronê wiej±cej ch³odem rezydencji.
______– Nie musisz szukaæ hotelu – powiedzia³a, naciskaj±c dzwonek. – Dom jest tak du¿y, ¿e przy odrobinie szczê¶cia byæ mo¿e nawet siê nie spotkamy w ci±gu dnia.
______– Masz ju¿ do¶æ mojego towarzystwa? – spyta³ rozbawiony, ale nie dane by³o mu us³yszeæ odpowiedzi, bo drzwi otworzy³y siê z trzaskiem.
______– Panienka Taylor! – ucieszy³a siê starsza kobieta, porywaj±c w±t³± T.J. w swoje pulchne ramiona. – Jak to dobrze, ¿e panienka przyjecha³a.
______Dziewczyna u¶miechnê³a siê s³abo, staraj±c siê wysun±æ z objêæ kobiety, która zastêpowa³a jej matkê, gdy by³a ma³ym dzieckiem.
______– Emmo, poznaj proszê mojego… – zaczê³a, wskazuj±c wzrokiem, na stoj±cego tu¿ za ni± Cama, jednak zawaha³a siê, szukaj±c odpowiednich s³ów. Nie mog³a przecie¿ powiedzieæ, ¿e by³ jej pacjentem, zreszt±, przecie¿ i tak nikt w tym domu nie mia³ pojêcia, ¿e zrobi³a dyplom z psychologii.
______– Cameron Paxton – przedstawi³ siê, wyci±gaj±c d³oñ na przywitanie.
______Kobieta odwzajemni³a u¶cisk d³oni, u¶miechaj±c siê przyja¼nie, po czym przenios³a wzrok na Taylor i u¶miechnê³a siê jeszcze szerzej.
______– Strasznie zmizernia³a¶, moje dziecko – powiedzia³a Emma, otwieraj±c drzwi szerzej, by wpu¶ciæ ich do ¶rodka. – Proszê to postawiæ – zwróci³a siê do Cama, wzrokiem wskazuj±c taszczone przez niego baga¿e. – Bart za chwilê zaniesie to do sypialni panienki Taylor – oznajmi³a, bêd±c najwyra¼niej ¶wiêcie przekonan±, ¿e jej ma³a T.J. wreszcie postanowi³a przedstawiæ rodzinie wybranka swojego serca. Jane k±tem oka zerknê³a na Cama, ale nie wygl±da³ na zbyt przejêtego tym faktem, wiêc póki co postanowi³a nie wyprowadzaæ Emmy z b³êdu tym bardziej, ¿e kobieta wydawa³a siê byæ uradowana faktem, ¿e wreszcie w tej wielkiej rezydencji co¶ siê dzieje. Trajkota³a jak nakrêcona, o obiedzie, o tym co wydarzy³o siê ostatnimi czasy w okolicy, nie stroni±c od powtarzania zas³yszanych tu i ówdzie ploteczek, jednak ani T.J. ani Cam nie s³uchali. Taylor wydawa³a siê znudzona jej opowie¶ciami, a Cameron ch³on±³ z zachwytem ka¿dy najmniejszy detal z bogatego wystroju wnêtrz. Sam wychowywa³ siê w przepychu i nie powinien siê tak zachowywaæ, ale bêd±c tu czu³ siê jak w pa³acu. W lodowym pa³acu.
______Po kilku chwilach zasiedli w koñcu w jadalni, przy d³ugim owalnym stole pokrytym bia³ym obrusem, a Emma poda³a obiad w porcelanowej zastawie. Cam wch³on±³ wszystko niczym odkurzacz, podczas gdy T.J. w ogóle nie tknê³a zupy, a z drugiego dania ledwie skubnê³a sa³atkê i od kilku dobrych minut tylko grzeba³a widelcem w talerzu, podpieraj±c brodê na d³oni i wpatruj±c siê nad jego ramieniem w jaki¶ punkt za wielkim tarasowym oknem.
______– Prawie niczego nie zjad³a¶ – powiedzia³, wycieraj±c usta serwetk± i przygl±daj±c siê jej (za)szczup³ym palcom i (zbyt)ko¶cistym nadgarstkom.
______– Opowiedz mi o swojej rodzinie – odpar³a, leniwie przenosz±c na niego wzrok. – Na przyk³ad o matce. Jaka by³a?
______Cam popatrzy³ na ni± zaskoczony, ¿e tym razem to nie on zmienia temat.
______– Matka? – powtórzy³, zastanawiaj±c siê nad odpowiedzi±. – Nigdy jej nie by³o. Zawsze by³a wszêdzie i ze wszystkimi tylko nie w domu i nie ze mn± – powiedzia³ w koñcu, odchylaj±c siê na oparcie krzes³a. – Dlaczego pytasz?
______– Jestem twoj± terapeutk±, pamiêtasz? ¯eby ci pomóc, muszê ciê poznaæ.
______– Jeste¶ pewna, ¿e mo¿esz mi pomóc, skoro nie potrafisz pomóc sobie? – zagadn±³, opieraj±c przedramiona o blat sto³u i pochylaj±c siê lekko w jej stronê.
______– Co masz na my¶li?
______– To, ¿e ewidentnie masz problem. Nie wiem jeszcze jaki i z czego wynika, ale widzê jak siê mêczysz, przebywaj±c tutaj i jestem pewien, ¿e to skutek jakiego¶ wydarzenia z przesz³o¶ci.
______T.J. prychnê³a zirytowana, odk³adaj±c widelec na stó³ i odsuwaj±c od siebie talerz.
______– Skoro jeste¶ taki m±dry i tak ¶wietnie znasz siê na psychologii, to po co w ogóle do mnie przyszed³e¶?
______Cameron zacisn±³ nerwowo szczêki, wytrzymuj±c jej w¶ciek³e spojrzenie. Mia³a racjê. Powinien zaprzestaæ zabaw w psychologa i zaj±æ siê sob±. Przecie¿ w³a¶nie po to tu z ni± przyjecha³.
______– Chcê ci pomóc – zaczê³a ju¿ ³agodniej po krótkiej chwili, która zdawa³a mu siê jednak wlec w nieskoñczono¶æ – i wierzê, ¿e jestem w stanie, ale musisz mi zaufaæ i przestaæ zmieniaæ temat, kiedy przestaje byæ dla ciebie wygodny. Moje problemy z pewno¶ci± nie przeszkodz± mi w pracy. Potrafiê oddzieliæ ¿ycie prywatne od zawodowego, choæ nie ukrywam, ¿e w tym przypadku, kiedy jeste¶ ze mn±, w moim rodzinnym domu zamiast w gabinecie, mo¿e to byæ nieco utrudnione, ale zapewniam ciê, ¿e dam sobie radê. Jak zawsze.
______– I jeste¶ absolutnie pewna, ¿e nie powinienem zamieszkaæ w hotelu? – spyta³ zmys³owym pó³g³osem, sprawiaj±c, ¿e przez jej cia³o przebieg³ przyjemny dreszcz. – Emma ju¿ wziê³a nas za parê, a kiedy rozejdzie siê po okolicy, ¿e panienka Winslow sprowadzi³a do rodzinnego gniazda przystojnego kawalera, chyba bêdziesz musia³a za mnie wyj¶æ, ¿eby ocaliæ honor tego domu – za¶mia³ siê.
______K±ciki w±skich ust T.J. równie¿ drgnê³y w lekkim u¶miechu. W zasadzie nie mia³aby nic przeciwko temu, ¿eby jej (ewentualny) m±¿ wygl±da³ jak Cameron.
______– Jestem pewna – odpar³a, patrz±c wprost w jego b³êkitne oczy. Zadziwiaj±ce, ¿e dopiero teraz je dostrzeg³a. – W hotelu, móg³by¶ szukaæ okazji. Tu masz tylko Emmê, Barta i swoj±… aseksualn± terapeutkê – dokoñczy³a, nie mog±c powstrzymaæ z³o¶liwego u¶miechu.
______Cam le¿a³ w ³ó¿ku z d³oñmi splecionymi za g³ow± i têpym wzrokiem wpatrywa³ siê w dziewczynê, która zbieraj±c swoje rzeczy z pod³ogi, ubiera³a siê po¶piechu, z³orzecz±c pod nosem.
______Westchn±³ ciê¿ko, kiedy pochyli³a siê obok ³ó¿ka, by podnie¶æ swój bia³y fartuszek, wypinaj±c po¶ladki w jego stronê. Odwróci³ wzrok i usiad³ na ³ó¿ku ty³em do niej, siêgaj±c po swoje spodnie.
______– Nie powinna¶ wiêcej mnie… odwiedzaæ – rzuci³ oschle. – W ogóle, trzymaj siê jak najdalej od tego pokoju i ode mnie. Najlepiej, ¿eby¶my siê w ogóle nie widywali – dokoñczy³, zerkaj±c na ni± przez ramiê. Jej policzki w momencie przybra³y barwê dojrza³ego buraka, a szczêki zazgrzyta³y z³owrogo. Biedaczka, poczu³a siê wykorzystana i upokorzona, chocia¿ przecie¿ nie obiecywa³ jej niczego poza nieziemsk± rozkosz±. Kiedy po chwili z furi± trzasnê³a za sob± drzwiami, u¶miechn±³ siê pod nosem i naci±gn±³ na siebie jasny podkoszulek. Wsta³ i przeci±gn±³ siê leniwie. Seks by³ dla niego najwspanialszym sportem i najprzyjemniejszym sposobem dbania o formê. Seks…
______– Cholera – mrukn±³ pod nosem, przewracaj±c oczami. Dopiero teraz dotar³o do niego to, co mówi³a T.J. o szukaniu okazji. Po rozmowie przy obiedzie, naprawdê nie s±dzi³, ¿e okazja znajdzie go sama i to tak szybko.
______Przewróci³ oczami i klapn±³ na ³ó¿ko, na chwilê ukrywaj±c twarz w d³oniach.
______Ka¿dy na³ogowiec zawsze szuka okazji i prêdzej czy pó¼niej znajduje j±, albo ona jego – d¼wiêcza³o mu w uszach.
______Musia³ porozmawiaæ ze swoj± terapeutk±. Natychmiast.
______Wsta³ i skierowa³ siê do jej pokoju po drugiej stronie korytarza. Zapuka³ delikatnie, ale nie us³ysza³ zaproszenia. Mimo to, ostro¿nie uchyli³ drzwi.
______– Jane, jeste¶? – spyta³, nie maj±c pewno¶ci, czy wróci³a ju¿ ze szpitala. Kiedy jego uszu dobieg³ szum prysznica, wszed³ do ¶rodka, zamykaj±c za sob± drzwi. Rozejrza³ siê po pokoju. By³ przestronny i na pierwszy rzut oka sprawia³ wra¿enie przytulnego, ale brakowa³o mu… duszy, jak powiedzia³aby jego matka. U¶miechn±³ siê do siebie na wspomnienie o kobiecie, której nie by³o przy nim nigdy, gdy tego naprawdê potrzebowa³, która wszystko i wszystkich ceni³a sobie bardziej ni¿ w³asnego syna, dla której zawsze najwa¿niejsza by³a praca. On nigdy siê nie liczy³, nie mia³o dla niej ¿adnego znaczenia, ¿e by³ dobrym uczniem i odnosi³ sukcesy w sporcie, nie interesowali j± jego przyjaciele ani pierwsze mi³ostki. Traktowa³a go jak powietrze. Którego¶ dnia u¶wiadomi³ sobie, ¿e gdyby nagle znikn±³, nawet by tego nie zauwa¿y³a. By³ dla niej niczym wiêcej jak z³em koniecznym.
______Podszed³ do drzwi prowadz±cych do ³azienki i przystawi³ do nich ucho, zastanawiaj±c siê czy powinien ponagliæ Jane, by natychmiast wysz³a i porozmawia³a z nim.
______– Jane… – zacz±³, ale nie us³ysza³ nic wiêcej oprócz szumu wody. Oczami wyobra¼ni dok³adnie widzia³ ka¿d± kropelkê wody sp³ywaj±c± po jej mlecznej, g³adkiej skórze. Odruchowo po³o¿y³ d³oñ na klamce, ale zamiast j± nacisn±æ, zamar³ w bezruchu. – Co robisz? – mrukn±³ do siebie, opieraj±c siê czo³em o ch³odn± ¶cianê. Nabra³ powietrza w p³uca i odwróci³ siê, przywieraj±c plecami do drzwi. Przez chwilê lustrowa³ pomieszczenie, szukaj±c czego¶, na czym móg³by skupiæ swoj± uwagê, by nie my¶leæ o nagiej kobiecie pod prysznicem, która by³a na wyci±gniêcie rêki, a której nie móg³ tkn±æ nawet palcem, je¶li chcia³ z tego wyj¶æ.
______Przymkn±³ powieki i policzy³ do dziesiêciu, staraj±c siê skupiæ na w³asnym oddechu, po czym ponownie rozejrza³ siê po pokoju. Jego rzeczy wci±¿ sta³y w jej sypialni, tam gdzie zostawi³ je Bart, bêd±c przekonanym, ¿e jest narzeczonym panienki Taylor.
______Narzeczony. Czy by³by kiedykolwiek w stanie zbudowaæ zwi±zek oparty na czym¶ wiêcej ni¿ seksie? Przecie¿ jego ¿ycie do tej pory krêci³o siê niemal wy³±cznie wokó³ seksu. Pracownice rodzinnego koncernu, znajome, dziewczyny kumpli, córki przyjació³ ojca… wszystkie prêdzej czy pó¼niej l±dowa³y w jego ³ó¿ku, ale nigdy ¿adna nie dotar³a do jego serca i zawsze wszystko koñczy³o siê na co najwy¿ej kilku upojnych nocach.
______Westchn±³, u¶wiadamiaj±c sobie jak puste jest jego ¿ycie. Nie mia³ nikogo z kim móg³by otwarcie porozmawiaæ. Nikogo z wyj±tkiem doktor Winslow, ale jej p³aci³ za to, w koñcu by³a jego terapeutk±.
______Gdy jego wzrok spocz±³ na wielkim ³ó¿ku z baldachimem i le¿±cych na nim rzeczach T.J., podszed³ bli¿ej i przycupn±³ na brzegu. Przez my¶l przebieg³o mu, ¿e Jane ze swoj± drobniutk± postur±, gdyby siê postara³a, mog³aby zgubiæ siê w tak ogromnym ³o¿u, miêdzy niezliczon± ilo¶ci± poduszek ozdobnych, u³o¿onych równo u wezg³owia ³ó¿ka.
______– Cam? – dobieg³ go jej zdziwiony g³os. Podniós³ spojrzenie znad koronkowego biustonosza, który sam nie wiedzia³ kiedy znalaz³ siê w jego d³oniach i u¶miechn±³ siê blado. – Co tu robisz? – spyta³a, ignoruj±c zupe³nie to, czym siê bawi³.
______Wzruszy³ ramionami, mierz±c j± od góry do do³u. Wpatrywa³a siê w niego swoimi wielkimi, ciemnymi oczami, pieczo³owicie wycieraj±c mokre w³osy rêcznikiem. Jej policzki by³y zaró¿owione, a oczy szkli³y siê dziwnie, za¶ gruby, frotowy szlafrok, który mia³a na sobie, skrzêtnie ukrywa³ wszystkie jej kobiece walory.
______– Wyja¶ni³am Emmie, ¿e nie jeste¶my par± i poprosi³am, by przygotowa³a ci osobny pokój – zaczê³a po chwili, widz±c, ¿e Cameron nie zamierza odezwaæ siê pierwszy. – Mo¿esz zabraæ tam swoje rzeczy.
______– Wiem, by³em ju¿ tam – mrukn±³ beznamiêtnym g³osem. – A nawet przetestowa³em ju¿ ³ó¿ko… – doda³ po chwili, nie patrz±c na ni±. Czu³ siê jak na spowiedzi, a nawet jeszcze gorzej, bo jego spowiednik by³ jednocze¶nie zakazanym owocem, który z ka¿d± chwil± kusi³ go coraz bardziej.
______T.J. zmarszczy³a brwi i na chwilê zaprzesta³a wycierania w³osów, chwytaj±c siê pod boki. Nie by³a a¿ tak naiwna, by pytaæ co mia³ na my¶li, mówi±c o testowaniu ³ó¿ka. Zw³aszcza, kiedy patrzy³a teraz na niego, siedz±cego ze zwieszon± g³ow± i sprawiaj±cego wra¿enie dzieciaka, które korzy siê przed surowym ojcem.
______– Chcesz mi o czym¶ powiedzieæ? – spyta³a.
______Cameron u¶miechn±³ siê krzywo i spojrza³ jej w oczy.
______– O tym, ¿e oprócz Emmy, Barta i mojej… – zawiesi³ na chwilê g³os i ponownie zlustrowa³ wzrokiem j± ca³±, od palców bosych stóp, po czubek mokrej g³owy, a jego w±skie usta w sekundê u³o¿y³y siê w cyniczny u¶mieszek – aseksualnej terapeutki jest w tym domu pewna cholernie gor±ca pokojówka. Gdyby nie ten jej tandetny mundurek, to jak siê porusza³a, u¶miecha³a, kusi³a, prowokowa³a…
______– Cam – przerwa³a mu. – S³yszysz siê? Kusi³a, prowokowa³a, wabi³a… – zrobi³a pauzê, by dosadnie zrozumia³ i spojrza³a mu prosto w oczy. – T³umaczysz swoje dzia³ania zachowaniem innych. Wiesz, ¿e robisz ¼le, ale szukasz dla siebie usprawiedliwienia.
______Patrzy³ na ni± jak zahipnotyzowany, analizuj±c jej s³owa. Mia³a racjê. Zawsze usprawiedliwia³ siê i wybiela³, nawet sam przed sob±.
______– Jak by³o w szpitalu? – spyta³.
______– Nie jeste¶ tu po to, by rozmawiaæ ze mn± o moich problemach – przypomnia³a mu. – I nie powiniene¶ zmieniaæ tematu…
______– Kiedy przestaje byæ dla mnie wygodny – dokoñczy³ za ni±.
______– W³a¶nie. Szybko siê uczysz, mo¿e jeszcze wyjdziesz na ludzi. Je¶li tylko siê postarasz.
Niesamowicie inny temat, ni¿ wszystkie inne opowiadania. Calkowicie odmienny styl, ¿e fabu³a kr±¿y woko³ nich, zw³aszcza ¿e u Ciebie obsada siê powiêksza co jaki¶ czas. Zreszt± naprawdê przyjemnie jest czytaæ tylko o ich dwójce.
Ja ju¿ ich uwielbiam! Mo¿e czasami Cameron mnie denerwuje, gdy jest sam, tzn. na pocz±tku jak ukazujesz jego my¶li, zachowanie, ale za to razem z T.J. wydaj± siê niesamowici! Ju¿ na samym pocz±tku wzbudzili swoj± ciekawo¶æ sob± nawzajem. I mimo i¿, chyba Jane nie by³a w jego typie, my¶lê ¿e go do niej ci±gnie. Zreszt±, jak j± do niego. Nie tylko Jane pomaga jemu, ale on sam jest pomocny dla niej.
Chcia³am raz napisaæ co¶ innego i ograniczyæ ilo¶æ bohaterów to niezbêdnego minimum i chyba mi siê uda³o Cieszê siê, ¿e przypad³o Ci do gustu, a co do Camerona... có¿, jak wiêkszo¶æ moich mêskich postaci ma swoje za skór± i w tym chyba jego urok ;D I masz racjê - oboje s± sobie potrzebni ^^
Jak Cam postara siê wyj¶æ na ludzi, to chyba ¶wiat zatrzêsie siê w posadach Prowokuj±c± pokojówkê wyobrazi³am sobie w³a¶nie tak i ju¿. Jestem ciekawa jakich bajerów Jane mu nawciska do ³epetyny, ¿eby wiedzia³, ¿e tak nie wolno:D (jak do dziecka).
Wci±¿ ciekawi mnie dlaczego Jane jest tak niechêtnie nastawiona do pobytu w rodzinnym domu, co j± tam spotka³o? Ehh, jak zwykle odkryjesz to dopiero gdzie¶ za piêæ milionów odcinków.
Nie doceniasz go, a przecie¿ to taki porz±dny cz³owiek
Pokojówka mi siê podoba, aczkolwiek nie przewidujê, by mia³a siê tu jeszcze kiedy¶ pojawiæ, je¶li jednak zmieniê zdanie (albo Cam znów postanowiæ zboczyæ z w³a¶ciwej drogi) to siê o ni± upomnê
I jakie piêæ milionów odcinków? To nie 'Moda na sukces' ;P
No dobra to przynajmniej z dziesiêæ
Wiedzia³am, ¿e Ci siê spodoba, dlatego Ci j± wklei³am. Mo¿e siê jeszcze przydaæ, bo w±tpiê w siln± wole Cama, oj w±tpiê
A ja Ci powtarzam, ¿e go nie doceniasz A mo¿e raczej nie doceniasz wp³ywu jaki na jego osobê wywiera jego aseksualna terapeutka ;D
Dziesiêæ? My¶lê, ¿e co nieco wyja¶ni siê nawet odrobinê wcze¶niej
Wp³yw to raczej idzie na razie w drugim kierunku
To siê jeszcze oka¿e ;P
# 6
______Obudzi³a siê, czuj±c dziwne odrêtwienie i ucisk w okolicy krzy¿a. Powoli otworzy³a oczy i unosz±c lekko g³owê znad miêkkiej poduszki, odgarnê³a z twarzy spl±tane w³osy, usi³uj±c przypomnieæ sobie przebieg wieczoru i zlokalizowaæ przyczynê tego dziwnego uczucia w dole pleców.
______Gdy za sob± us³ysza³a senne mrukniêcie, zamar³a z przera¿ania, czuj±c, ¿e serce podchodzi jej do gard³a. To przecie¿ niemo¿liwe. Nie dopu¶ci³aby do tego.
______Ostro¿nie odwróci³a siê na plecy i spojrza³a w swoj± lew± stronê. Cameron spa³ obok niej, le¿±c na brzuchu z twarz± wtulon± w jej ulubion± poduszkê, pod któr± trzyma³ jedno ramiê. Drugim, obejmowa³ j± na wysoko¶ci talii – ot, i ca³a przyczyna ucisku na wysoko¶ci krzy¿a.
______T.J. przewróci³a oczami, staraj±c siê st³umiæ westchniêcie. Przymknê³a powieki, a obrazy z minionego wieczora natychmiast u³o¿y³y siê jedn± sensown± ca³o¶æ.
______– Mogê tu z tob± posiedzieæ? – spyta³, wpatruj±c siê w ni± b³agalnie tymi swoimi krystalicznie b³êkitnymi oczyma. – Nie chcê znowu… znale¼æ o k a z j i – doda³, krzywi±c siê na samo wspomnienie jego ostatniej okazji.
______Skinê³a g³ow± i wróci³a do przerwanej czynno¶ci czyli wycierania w³osów. Czy nie by³a dla niego… o k a z j ±? Co¶ zaku³o j± w sercu na my¶l o tym, ale przecie¿ by³ jej pacjentem i w³a¶nie w takich kategoriach powinna o nim my¶leæ.
______Siêgnê³a do swojej torby podró¿nej i wyci±gn±wszy z bocznej kieszeni ma³± ksi±¿eczkê, poda³a mu j±.
______– Co to? – spyta³, ale nie patrzy³ wcale na ksi±¿eczkê tylko w jej wielkie, ciemne oczy. Jakby chcia³ w nieskoñczono¶æ przeci±gaæ moment, w którym jej palce dotknê³y jego w³asnych.
______– Metoda 12 kroków.
______Cameron zmarszczy³ czo³o i powoli przeniós³ wzrok na ok³adkê ksi±¿eczki, a kiedy jej palce oderwa³y siê od jego, spojrza³ na ni± ponownie.
______– Nie chcê teraz czytaæ ¿adnych broszurek – stwierdzi³, odrzucaj±c ksi±¿eczkê na ³ó¿ko.
______– A czego chcesz?
______K±ciki jego ust unios³y siê w pó³u¶miechu. Z ca³± pewno¶ci± nie by³o to dobrze postawione pytanie, zwa¿ywszy na okoliczno¶ci, w których je zda³a.
______– Porozmawiaæ… – odpar³ bez zastanowienia, a mimo to wyczu³a w jego g³osie wahanie.
______– O czym?
______Wzruszy³ ramionami, a jego oczy b³ysnê³y niebezpiecznie.
______– Mo¿e… o tobie?
______– Dlaczego o mnie?
______– Bo ka¿dy od czasu do czasu potrzebuje siê przed kim¶ wygadaæ – odpar³. – Jestem twoim pacjentem, a ty moj± terapeutk±, ale to nie znaczy, ¿e nie mo¿emy normalnie rozmawiaæ, prawda? – zawiesi³ na chwilê g³os, nie przestaj±c wpatrywaæ siê w jej drobn±, dziewczêc± twarz. – Porozmawiaj ze mn±, Jane, ale nie jak z facetem, który ma na³óg, tylko jak z facetem, który… martwi siê o ciebie.
______U¶miechnê³a siê lekko i usiad³a na ³ó¿ku obok niego, podci±gaj±c kolana pod brodê i oplataj±c je ciasno ramionami.
______– Martwisz siê o mnie?
______– Co w tym dziwnego? – odpowiedzia³ pytaniem, zerkaj±c na ni± nad swoim ramieniem.
______– Przecie¿ ledwo siê znamy.
______– I…? Czy to definitywnie zabrania mi martwiæ siê o ciebie?
______– Ja my¶lê, ¿e wcale nie martwisz siê o mnie. Chcesz zag³uszyæ swoje my¶li, a moje ¿ycie jest dla ciebie jak puzzle, których nie potrafisz u³o¿yæ. Wkurza ciê to, ale jednocze¶nie zajmuje twoj± uwagê na tyle, by twoje my¶li nie kr±¿y³y nieustannie wokó³ seksu.
______– Seksowna pokojówka, któr± mia³em okazjê poznaæ naprawdê blisko, trochê nie pasuje do twojej teorii – zauwa¿y³ ze z³o¶liwym u¶mieszkiem.
______– Owszem, pasuje. Nie pozwoli³am ci ze sob± jechaæ do szpitala. Zdenerwowa³e¶ siê i pod¶wiadomie postanowi³e¶ mi udowodniæ, ¿e je¶li bêdziesz chcia³, to wszêdzie znajdziesz i o k a z j ê i pretekst...
______Pretekst i okazjê…
______Czy to, ¿e spa³ teraz obok niej w jej w³asnym ³ó¿ku te¿ by³o pretekstem i okazj±? A to, ¿e do¶æ brutalnie wkroczy³ do jej ¿ycia i nie zamierza³ go opuszczaæ?
______Westchnê³a cicho i przygryz³a doln± wargê, wpatruj±c siê w jego spokojn± twarz. Powoli unios³a rêkê i wierzchem d³oni delikatnie przesunê³a po jego policzku. Wiedzia³a lepiej ni¿ ktokolwiek inny, ¿e seksoholicy zazwyczaj unikaj± emocjonalnych relacji z innymi osobami. Ale Cameron by³ zupe³nie odmiennym przypadkiem. I mo¿e to w³a¶nie ci±gnê³o j± do niego?
Odetchnê³a g³êboko i przymknê³a ciê¿kie powieki.
______Pó¼niej siê nad tym zastanowi.
______Gdy siê przebudzi³, Jane le¿a³a przodem do niego, skulona w pozycji embrionalnej, z d³oñmi u³o¿onymi pod policzkiem. Wygl±da³a na spokojn± i odprê¿on±. U¶miecha³a siê przez sen wiêc i on siê u¶miechn±³. Po raz pierwszy w ¿yciu spa³ obok kobiety i nie my¶la³ o seksie. I by³o mu z tym nadzwyczajnie dobrze.
______Kiedy poprzedniego wieczora zasugerowa³a, ¿e przespa³ siê z pokojówk±, ¿eby zrobiæ jej na z³o¶æ, a potem zaczê³a wypytywaæ o jego praktyki seksualne, poczu³ siê nieco za¿enowany. Nie by³ gotowy mówiæ o tym wszystkim. Nawet jego kumple nie wiedzieli o jego ulubionych perwersyjnych zabawach. Ona jednak wcale nie wygl±da³a na zgorszon±. I pyta³a go o to wszystko, siedz±c obok niego na ³ó¿ku, ubrana tylko w gruby, frotowy szlafrok, a on odpowiada³ jej i nawet przez chwilê nie pomy¶la³ o tym, by go z niej ¶ci±gn±æ i kochaæ siê z ni± w jej w³asnym ³ó¿ku, demonstruj±c dok³adnie to, o czym jej opowiada³.
______Kochaæ siê…
______– Seksoholicy zazwyczaj nie utrzymuj± relacji emocjonalnych z innymi osobami, a do wszystkich zwi±zków, obojêtne czy sformalizowanych, czy nie, podchodz± z du¿± obaw± i rezerw±, czêsto traktuj±c je jak zagro¿enie. Sama my¶l o bli¿szych relacjach wywo³uje w nich niepokój – mówi³a powoli, uwa¿nie mu siê przygl±daj±c. – Unikaj± blisko¶ci emocjonalnej, koncentruj±c siê na blisko¶ci fizycznej. Powiedzia³abym nawet, ¿e czêstymi stosunkami zag³uszaj± strach przez nawi±zaniem bliskiej relacji z drugim cz³owiekiem.
______– Chcesz mi powiedzieæ, ¿e ze strachu przed tym, co czujê bêd±c z tob±, poszed³em do ³ó¿ka z pokojówk±?
______– Mniej wiêcej.
______– Ale czy to normalne, ¿e… nie pragnê ciebie posi±¶æ?
______– A naprawdê nie pragniesz? – spyta³a przekornie, przekrzywiaj±c lekko g³owê.
______Zmarszczy³ czo³o i spojrza³ w jej b³yszcz±ce oczy, niczego nie rozumiej±c.
______– Mo¿e to przez mój rozci±gniêty sweter, którego tak nie lubisz, wmówi³e¶ sobie, ¿e jestem aseksualna – zaczê³a, u¶miechaj±c siê lekko na samo wspomnienie chwili, gdy jej to obwie¶ci³ – ale jestem pewna, ¿e nieraz my¶la³e¶ o mnie nie jak o terapeutce, ale w³a¶nie kobiecie, któr± móg³by¶ posi±¶æ. Kiedy opatrywa³am ci rêkê, potem na stacji benzynowej, gdy mówi³e¶ o piêknej pogodzie i teraz, kiedy zasta³am ciê z moim biustonoszem w d³oniach.
______Wpatrywa³ siê w ni± z niedowierzaniem. Przechytrzy³a go. Udawa³a, ¿e nie dostrzega pewnych jego zachowañ, a tak naprawdê widzia³a wszystko. Mia³ wra¿enie, ¿e wie o nim wiêcej ni¿ on sam o sobie. Ale on te¿ dostrzega³ pewne rzeczy, nawet je¶li ona by³a przekonana, ¿e doskonale je ukrywa.
______– Poza tym chwilami patrzysz na mnie jak… – zawiesi³a g³os i spojrza³a w sufit, szukaj±c odpowiednich s³ów. – Jak tygrys na ³aniê, na chwilê przed atakiem.
______Nie móg³ powstrzymaæ u¶miechu na my¶l o sobie jako tygrysie, wpijaj±cym siê ostrymi k³ami w szyjê ³ani w osobie Jane. Jego zwierzêce instynkty byæ mo¿e by³y zdecydowanie bardziej rozwiniête ni¿ u innych i byæ mo¿e zbyt czêsto bra³y górê nad zdrowym rozs±dkiem, ale by³ pewien, ¿e jej na pewno by nie skrzywdzi³. Choæ jeszcze niedawno – dopóki nie spotka³ uroczej blondynki z klubu – by³ przekonany, ¿e nie skrzywdzi³by absolutnie nikogo.
______– Wiêc dlaczego jeszcze nie… zaatakowa³em? – spyta³.
______Wzruszy³a ramionami i po³o¿y³a siê na boku, wspieraj±c g³owê na d³oni.
______– Nie wiem. Mo¿e nie jestem dla ciebie wystarczaj±co poci±gaj±ca, a mo¿e po prostu poczu³e¶, ¿e blisko¶æ, przyja¼ñ czy zwyk³e, codzienne relacje miêdzy kobiet± a mê¿czyzn± mog± nie mieæ ¿adnych podtekstów seksualnych. Mo¿e byæ te¿ tak, ¿e pod¶wiadomie pragniesz w³a¶nie takiej czystej, nieska¿onej niczym blisko¶ci i czuj±c, ¿e miêdzy nami tworzy siê jaka¶ szczególna wiê¼, uzna³e¶, ¿e warto zaryzykowaæ i pozwoliæ mi siê do siebie zbli¿yæ zupe³nie inaczej ni¿ wszystkim innym kobietom do tej pory.
______Opu¶ci³ g³owê i u¶miechn±³ siê pod nosem. Mo¿e faktycznie tak by³o? Westchn±³ ciê¿ko i po³o¿y³ siê na plecach. Za³o¿ywszy rêce za g³owê zerkn±³ w jej stronê.
______– Cam, musisz wiedzieæ, ¿e taka wiê¼, miêdzy terapeut± a jego pacjentem, ma naprawdê ogromne znaczenie w trakcie leczenia…
______Miêdzy terapeut± a pacjentem. Problem w tym, ¿e gdy zasnê³a w trakcie jego opowie¶ci o trudnym dzieciñstwie bogatego ch³opca, a on uk³ada³ j± na ³ó¿ku i okrywa³ ko³dr±, nie patrzy³ na ni± jak na terapeutkê. Ani jak na ³aniê. Teraz, kiedy obserwowa³ jej spokojn± twarz tylko utwierdzi³ siê w przekonaniu, ¿e chcia³by byæ dla niej kim¶ wiêcej ni¿ tylko pacjentem, odmiennym przypadkiem.
______Ostro¿nie podniós³ siê z ³ó¿ka i naci±gn±wszy ko³drê na jej ramiona, cicho wyszed³ z pokoju. W korytarzu natkn±³ siê na Emmê.
______– Dzieñ dobry – przywita³ siê, u¶miechaj±c ciep³o, ale kobieta nie odpowiedzia³a nic, obrzucaj±c go jedynie pogardliwym spojrzeniem. – Mogliby¶my porozmawiaæ? – spyta³, kiedy go wyminê³a. Emma odwróci³a siê powoli w jego stronê i za³o¿y³a d³onie na piersiach, przybieraj±c bojow± postawê. Zupe³nie jak T.J. – Widzê, ¿e Jane ma jaki¶ problem, chcia³bym jej pomóc, ale nie wiem jak.
______– Jej ojciec jest w szpitalu, umiera. Czy to nie jest wystarczaj±co du¿y problem? – fuknê³a, jakby chcia³a mu daæ do zrozumienia, ¿e on sam jest kolejnym, o wiele powa¿niejszym problemem.
______– Wiem, ¿e jej relacje z ojcem… – zawaha³ siê, gdy pochwyci³ wrogie spojrzenie Emmy. Wiedzia³ ju¿, ¿e kobieta raczej mu nie pomo¿e. Nie by³a ju¿ dla niego tak uprzejma jak wtedy, gdy s±dzi³a, ¿e jest narzeczonym T.J.
______– Niech pan siê trzyma od niej z daleka – rozkaza³a. – Wystarczaj±co du¿o ju¿ w ¿yciu wycierpia³a – dokoñczy³a i odwróciwszy siê na piêcie, ruszy³a do swoich zajêæ.
______Cam westchn±³ i opar³szy siê plecami o ¶cianê przez chwilê obserwowa³, jak Emma maszeruje korytarzem z dumnie uniesion± g³ow± i piersi± wypiêt± do przodu.
______Wygl±da³o na to, ¿e sam bêdzie musia³ rozwik³aæ tajemnicê Jane.
Oo i Emma go zgasi³a, nie ma tak ³atwo, trzeba siê postaraæ je¶li siê czego¶ chcê.
Wyobrazi³am sobie t± scenkê, gdy najpierw przebudzi³o siê jedno a potem drugie, oni jeszcze nie wiedz±, co my ju¿ tak
Te wszystkie problemy Cama musz± mieæ jak±¶ przyczynê w relacjach z lud¼mi w dzieciñstwie, nic nie dzieje siê bez przyczyny. To samo jest z TJ Ehh, biedni...
No w Emmie to on raczej sprzymierzeñca mieæ nie bêdzie, ale o tym pó¼niej
A nasza dwójka - chyba wcale nie s± tacy biedni, w koñcu trafili na siebie i zaczynaj± to i owo dostrzegaæ I nie wiem czy chcê siê zag³êbiaæ w problemy Cama, mo¿e powinnam, ale chyba wolê siê skupiæ na jego relacji z Jane ^^
No ja mam nadziejê, ¿e wolisz siê skupiæ, tak tylko rzuci³am, ¿e mog³oby tak byæ...
Czy¿by pokojówka zd±¿y³a siê ju¿ poskar¿yæ?
No bo tak te¿ jest, tylko nie wiem jeszcze czy siê bêdê nad tym rozwodziæ.
A pokojówka raczej niewiele ma z tym wspólnego Ty chyba koniecznie chcesz, ¿eby ona siê tu jeszcze pojawi³a, co??
Niekoniecznie, raczej zastanawiam siê co takiego Jane musia³a powiedzieæ Emmie, ¿e ju¿ go nie lubi. Bo jak nie TJ to kto?
Wielbicielko telenoweli, nie wiesz jakie pokojówki bywaj± wcisbskie? Przecie¿ one zawsze wszystko wiedz± prêdzej ni¿ g³ówni bohaterowie
A mo¿e Emma jest staro¶wiecka i conajmniej dziwnym jest dla niej, ¿e Jane przywozi ze sob± do rodzinnego domu zupe³nie obcego mê¿czyznê, który spêdza noc u niej w sypialni... ;D
Eillen dnia 19:49:01 28-05-13, w ca³o¶ci zmieniany 2 razy
Oj tam, czepiasz siê
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl burdelmama.opx.pl
Szanse, ¿e bêdzie w ogóle jaki¶ koniec s± do¶æ spore, wiêc mam nadziejê, ¿e siê nie zawiedziesz i zostaniesz do koñca
OMG, wstawi³a¶! Kocham Ciê :*
Ja Ciebie te¿ :* A tylko spróbuj mnie teraz z t± dwójk± zostawiæ...
# 1.
______Siedzia³ w wiklinowym fotelu na ogromnym tarasie, nale¿±cym do jego apartamentu i têpym wzrokiem wpatrywa³ siê w migocz±ce na bezchmurnym niebie gwiazdy.
______– Jest pan m³odym, zdrowym przystojnym mê¿czyzn±. To normalne, ¿e mê¿czyzna w pana wieku i z pana… aparycj± ma swoje potrzeby i podoba siê kobietom. Sk±d pomys³, ¿e jest pan seksoholikiem?
______Westchn±³ i zaci±gn±³ siê nikotynowym dymem.
______Przystojnym mê¿czyzn±… mê¿czyzna z pana aparycj±… podoba siê kobietom…
______Jej s³owa wci±¿ d¼wiêcza³y mu w uszach. Czy naprawdê uwa¿a³a go za przystojnego? Czy by³ w jej typie? Czy choæby przez chwilê pomy¶la³a, ¿e mog³aby pój¶æ z nim do ³ó¿ka?
______Wypu¶ci³ z ust smu¿kê dymu i patrzy³ jak rozp³ywa siê w powietrzu, by po chwili utkwiæ wzrok w tl±cej siê bibu³ce.
______– Nikotyna. To twój kolejny, cholerny na³óg, Cam – mrukn±³ do siebie, gasz±c niedopa³ek w popielniczce, stoj±cej na ma³ym, okr±g³ym stoliku po jego prawej stronie.
______Sk±d pomys³, ¿e jest pan seksoholikiem?
______Upi³ ³yk czerwonego wina i znów poczu³ dok³adnie ten sam u¶cisk w ¿o³±dku, jaki poczu³, gdy zada³a to pytanie. Nie potrafi³ odpowiedzieæ, s³owa wiêz³y mu w gardle i wci±¿ jemu samemu trudno by³o w to uwierzyæ. Poza tym, choæ za wszelk± cenê stara³a siê ukryæ swoj± kobieco¶æ za niejednoznacznym nazwiskiem na tabliczce przytwierdzonej do drzwi jej gabinetu, rozci±gniêtym, starym swetrem i du¿ymi okularami, to jednak nadal by³a kobiet±. Nie móg³ powiedzieæ tego kobiecie…
______Kiedy wszed³ do klubu „80’s”, koledzy ju¿ na niego czekali. Uparli siê, by w jaki¶ niecodzienny sposób ¶wiêtowaæ jego trzydzieste trzecie urodziny. „Przecie¿ to taki piêkny i symboliczny wiek”, powtarzali rozbawieni miêdzy kolejkami, wodz±c ma¶lanym wzrokiem za pó³nagimi kelnerkami, które zalotnie ko³ysz±c biodrami krz±ta³y siê miêdzy stolikami.
______– Podaæ co¶ jeszcze? – spyta³a urocza blondynka, o wielkich, kocich oczach, pochylaj±c siê nad jego ramieniem, by zabraæ pusty kieliszek. U¶miechnê³a siê lekko, a jej piersi subtelnie otar³y siê o jego ramiê.
______– Jeszcze raz to samo i kolejkê dla wszystkich – powiedzia³, roziskrzonym wzrokiem wpatruj±c siê w jej nad wyraz apetyczny dekolt. Zapach jej perfum momentalnie uderzy³ mu do g³owy. Mocniej ni¿ najmocniejszy alkohol. W sekundzie zapragn±³ poczuæ jej m³ode, jêdrne, aksamitne cia³o pod sob±. To by³o silniejsze od niego. ______Kiedy przynios³a zamówiony alkohol i rozstawi³a go miêdzy jego kolegów na stoliku, ruszy³ za ni±, jak wyg³odnia³y lew za m³od± ³ani±. Nie dba³ o to, co sobie o nim pomy¶li. Chcia³ j± mieæ. Najlepiej tu i teraz.
______– O której koñczysz pracê? – spyta³, chwytaj±c j± za nadgarstek i odwracaj±c w swoj± stronê.
______– Ju¿ skoñczy³am – odpar³a, u¶miechaj±c siê promiennie. Najwyra¼niej schlebia³o jej jego zainteresowanie.
______– Odprowadzê ciê – zaproponowa³ tonem, oznajmuj±cym, ¿e podj±³ ju¿ decyzjê i nic go nie powstrzyma. Mimo, ¿e do¶æ szybko odwróci³a od niego wzrok, zauwa¿y³ jak na niego patrzy³a. Jak wiêkszo¶æ kobiet, chcia³a byæ z nim tej nocy, nie zwa¿aj±c na konsekwencje. Nawet, je¶li mia³aby to byæ tylko jedna, zupe³nie niezobowi±zuj±ca noc. Zdawa³ sobie sprawê, ¿e nie by³ pierwszym namolnym klientem jaki jej siê trafi³, widzia³ jej wahanie, ale wierzy³ te¿ w si³ê swojego uroku osobistego, w sprawcz± moc swoich ust i r±k.
______– Nie umawiam siê z obcymi – powiedzia³a rozbawiona.
______– Je¶li nie pozwolisz mi siê odprowadziæ, to jak inaczej mam przestaæ byæ obcym? – spyta³, zbli¿aj±c siê do niej. Dziewczyna tylko pokrêci³a g³ow± i ruszy³a w stronê szatni. On zosta³ w korytarzu, ale prze uchylone drzwi, widzia³ j± doskonale. Ca³±. G³adk±, mleczn± skórê jej pleców, koronkow±, czarn± bieliznê, która skrywa³a jej kr±g³e piersi, zgrabne, d³ugie nogi i jêdrne po¶ladki. Prze³kn±³ g³o¶no ¶linê, gdy po¶piesznie naci±gnê³a na siebie, ciemn± koszulkê i krótk±, jeansow± spódniczkê. Sam nie wiedzia³ kiedy znalaz³ siê tu¿ za ni±, a jego rêce spoczê³y na jej biodrach.
______– Co robisz? – spyta³a oszo³omiona, staraj±c siê odwróciæ przodem do niego, ale nie pozwoli³ jej na to. Przycisn±³ j± mocno do siebie, a jego d³onie powêdrowa³y na jej pe³ne piersi. Czu³ jak jej serce, zaczyna waliæ w piersi jak oszala³e i to nakrêca³o go jeszcze bardziej. – Pu¶æ mnie! – krzyknê³a, próbuj±c siê wyrwaæ, ale trzyma³ j± zbyt mocno. Jak w amoku pchn±³ j± na ¶cianê i przywar³ do niej ca³ym sob±, wsuwaj±c d³onie pod jej spódniczkê. – Proszê… – za³ka³a. – Mam ma³± córeczkê…
______Zamar³ w bezruchu. Wtuli³ twarz w jej w³osy, staraj±c siê uspokoiæ oddech.
______– Przepraszam – wyszepta³ i w¶ciek³y czym prêdzej opu¶ci³ szatniê i lokal.
______Nie móg³ tego wszystkiego powiedzieæ kobiecie. I nie dlatego, ¿e nie by³ gotów sam przed sob± przyznaæ siê do tego. ¯adna kobieta nie zrozumie przecie¿ mê¿czyzny, który wyrz±dzi³ czy te¿ prawie wyrz±dzi³ krzywdê innej kobiecie. Z góry ska¿e go na wieczne potêpienie i nie bêdzie nawet próbowa³a zrozumieæ.
______Mimo to zaryzykowa³. Powiedzia³ jej wszystko i co us³ysza³ w odpowiedzi?
______– Nie mogê panu pomóc, panie Paxton. Nie jestem seksuologiem.
______Dlaczego, do ciê¿kiej cholery, czeka³a wiêc, a¿ zrobi z siebie totalnego durnia i upokorzy siê, opowiadaj±c jej o wszystkim? Mia³a z tego jak±¶ satysfakcjê? Przecie¿ gdyby chodzi³o tylko o to, ¿e nie jest seksuologiem powiedzia³aby mu to od razu. A mo¿e wystraszy³a siê, ¿e straci kontrolê nad sob±, gdy bêdzie z nim sam na sam w gabinecie i tym razem siê nie opanuje?
______– Do diab³a z tob±, T.J. Winslow – warkn±³ i wypi³ resztê wina ze swojego kieliszka, po czym od razu skierowa³ siê do ³azienki. Zatrzyma³ siê przed lustrem i przez chwilê uwa¿nie przygl±da³ siê swojemu odbiciu. Zawsze lubi³ dominowaæ w ³ó¿ku, mieæ w³adzê nad swoimi kochankami. Lubi³ perwersje, o ile nie przekracza³y granic dobrego smaku, ale z dnia na dzieñ ³apa³ siê na tym, ¿e poszukuje coraz to nowych, znacznie mocniejszych doznañ. Nigdy jednak nie traktowa³ tego w kategoriach na³ogu czy choroby i nie przypuszcza³, ¿e bêdzie gotów skrzywdziæ drug± osobê, by osi±gn±æ jakikolwiek rodzaj satysfakcji czy zaspokojenia. Nie wiedzia³ kiedy wa¿niejsze od dawania drugiej osobie siebie, sta³o siê branie. Wszystkiego na co tylko mia³ ochotê bez wzglêdu na cenê.
______Kiedy przed oczami po raz kolejny tego wieczora mign±³ mu obraz uroczej, roze¶mianej jasnow³osej kelnerki z lokalu, zakl±³ siarczy¶cie i niewiele my¶l±c uderzy³ piê¶ci± w lustro.
______– Nieomal zgwa³ci³e¶ kobietê, draniu – fukn±³ w¶ciek³y, po czym z jeszcze wiêksz± furi± zrzuci³ z ³azienkowego blatu, stoj±ce na nim kosmetyki. Huk t³uczonego szk³a rozniós³ siê echem po pomieszczeniu, przyprawiaj±c go niemal o arytmiê. – Gdyby ciê tak nie kusi³a, nie flirtowa³a… – Ponownie spojrza³ w popêkane ju¿ lustro, ale wcale nie poczu³ siê lepiej. Nie kusi³a go przecie¿ i nie flirtowa³a z nim, by³a po prostu mi³a. Jak dla ka¿dego innego klienta lokalu, a to by³o za ma³o, by móg³ ro¶ciæ sobie do niej jakiekolwiek prawa.
______Usiad³ na pod³odze i ukry³ twarz miêdzy ramionami, wspieraj±c ³okcie na podci±gniêtych pod brodê kolanach.
______I nagle poczu³ jak±¶ dziwn± potrzebê odwiedzenia doktor Winslow po raz kolejny.
Wesz³am z ciekawo¶ci i ju¿ po przeczytaniu kilku wersów nie zawiod³am siê. Po pierwsze umiesz przyci±gn±æ uwagê czytelnika tytu³em i wstêpem. Po drugie masz ¶wietny styl pisania. Moje oczy rozkoszowa³y siê ka¿dym jednym s³owem. Po trzecie wymy¶li³a¶ ¶wietn± historiê i mam nadziejê, ¿e j± dokoñczysz. I poruszy³a¶ do¶æ nietypowy temat, bo czyta³am ju¿ wiele opowiadañ na blogach, forach i wszystkie mia³y t± sam± koncepcjê a tu taka niespodzianka dla mnie. Wielki plus. No i chyba tyle na teraz. Przepraszam, ¿e zanudzam ciê tymi s³owami ale uzna³am, ¿e takie opowiadanie zas³uguje na jak najwiêcej komplementów ( przepraszam, ¿e zaszczyci³am ciê takimi banalnymi, ale nic konkretnego nie przysz³o mi do g³owy )
Tytu³ mi siê skojarzy³ z muzu³manami, a takich opowiadañ nie lubiê. Jednak widz±c, ¿e to ty napisa³a¶ postanowi³am przeczytaæ przynajmniej prolog. A tutaj zaskoczenie- ¿adnych muzu³manów nie ma! Prolog bardzo dobry, ju¿ polubi³am g³ównych bohaterów W szczególno¶ci przypad³a mi do gustu T.J. Fajnie, ze historia bêdzie kr±¿y³a wokó³ g³ównych bohaterów, im ich wiêcej tym lepiej
Fantastyczny pomys³ z uzale¿nieniem Camerona od seksu Spodziewa³am siê, ¿e on bêdzie alkoholikiem czy te¿ narkomanem, a tutaj mi³a niespodzianka W ostatnim zdaniu Prologu napisa³a¶, ¿e T.J. to najmniej atrakcyjna kobieta jak± Cameron spotka³. Mimo to pierwsze o czym pomy¶la³ to to, czy ta pójdzie z nim do ³ó¿ka...
To, ¿e jest seksoholikiem jest pewne. Omal nie zgwa³ci³ kelnerkê z baru, tylko dlatego, ze by³a piêkna i wyzywaj±co ubrana. DObrze, ¿e siê opanowa³. My¶lê, ze ta sytuacja da³a mu du¿o do my¶lenia. Cam nie jest z³ym cz³owiekiem i zimnym draniem. Gdyby by³ tak nieczu³y to zgwa³ci³by t± kelnerkê i nie mia³ wyrzutów sumienia. Mam nadzieje, ¿e T.J. jednak mu pomo¿e z tego wyj¶æ, on potrzebuje pomocy.
Opowiadanie fantastyczne i ju¿ siê nie mogê doczekaæ kolejnych odcinków
Fajnie, ze historia bêdzie kr±¿y³a wokó³ g³ównych bohaterów, im ich wiêcej tym lepiej
No w³a¶nie nie bêdzie "wiêcej" - bêd± tylko Cam i T.J., do znudzenia
Dziêki, ¿e jeste¶cie :*
Kochanie, nie bêdzie Ci przeszkadzaæ, je¶li bêdê komentowaæ pojawiaj±ce sie odcinki krótko zwiê¼le i na temat, a na gg tak jak do tej pory? Bo nie bêdê siê bawiæ w kopiuj wklej
Nie bêdzie Przynajmniej dopóki inne komentarze siê tu bêd± pojawiaæ ;P
Ian uzale¿niony od seksu? Czy ja dobrze pojê³am. Kupi³a¶ mnie w ca³o¶ci. W takiej roli chyba w ¿adnym filmie go nie widzia³am a z Ianem trochê filmów ogl±da³am. I powiem ¿e plusa masz za wy³±cznie jeden w±tek. Historie wielow±tkowe s± fajne, potrzebne itd. jednak ca³y smaczek tej historii polega na tym ¿e ca³a uwaga w tym wypadku moja skupia siê na Ianie i uroczej pani doktor która ani trochê nie jest w jego typie
Co do komentarzy postaram siê dawaæ je na bie¿±co a je¿eli mnie nie ma to i tak jestem zbyt leniwa ¿eby co¶ napisaæ.
Czekam na rozdzia³ i to bardzo niecierpliwie
Dziêki :*
Ianowi w pewnym momencie pisania tej historii pojawi³ siê rywal w osobie Adama Levine'a z Maroon 5 i do ostatniej chwili waha³am siê, którego wybraæ, ale w koñcu stwierdzi³am, ¿e pierwsza my¶l zawsze najlepsza i zosta³ Ian. Ale tak sobie pomy¶la³am, ¿e to ostatnie opowiadanie, w którym "wykorzystujê" Iana do g³ównej roli, poza kontynuacj± "Fairytale", która byæ mo¿e kiedy¶ wróci na forum. W ka¿dym razie muszê znale¼æ inny "obiekt" - i w tym miejscu muszê powiedzieæ, ¿e osobnik, którego Sunshine ma w podpisie prezentuje siê ca³kiem obiecuj±co
No przystojniaczek przyznam ¿e te¿ zwróci³am na niego uwagê. A co do kontynuacji Fairytale to przeczyta³am czê¶æ numer 1 chêtnie zag³êbie siê w numer 2 a co do obsadzania Iana. To jest on wszêdzie! mi to nie przeszkadza ale jak to mówi±; Co za du¿o to niezdrowo
Nie kra¶æ mi aktorów! A zreszt±, Adama sprowadzi³am, Mirandê, to i mo¿e Colin siê zaszczepi
Adama sprowadzi³a¶? Sprowadzi³y¶my raczej - w "Idolu" A Colin na pewno siê zaszczepi, ju¿ ja mu co¶ wymy¶lê, tylko niech sobie ten zarost zostawi
A co do drugiej czê¶ci Fairytale, to ci±gle o niej my¶lê i od czasu do czasu otwieram plik i co¶ tam poprawiam, wiêc mo¿e kiedy¶ siê pojawi
A kto Ci go podrzuci³? Do Idola w³a¶nie? Wymy¶l, wymy¶l, do mojego wprowadzenia Game on jeszcze sporo czasu.
Dobra, dobra, niech bêdzie... ale tego, ¿e go porzuci³a¶, to powinien Ci nigdy nie wybaczyæ A co do wymy¶lania, to mo¿e jednak lepiej nie teraz. Co za du¿o to niezdrowo, póki co mam co pisaæ, ale z pewno¶ci± bêdê go mia³a na uwadze
Idzie Ci lepiej beze mnie Poza tym jako dobra ciocia, czasem ich dogl±dam, albo kopiê Ciê w ty³ek, ¿eby¶ co¶ napisa³a
Nie jestem pewna czy rzeczwi¶cie lepiej... a kop w ty³ek jak najbardziej wskazany
Lepiej, lepiej
Natu¶, z Arabami? Nie mam bladego pojêcia sk±d wziê³o Ci siê to skojarzenie, ale zapewniam, ¿e ¿aden Arab siê tu nie pojawi.
Fajnie, ze historia bêdzie kr±¿y³a wokó³ g³ównych bohaterów, im ich wiêcej tym lepiej
No w³a¶nie nie bêdzie "wiêcej" - bêd± tylko Cam i T.J., do znudzenia
Chodzi³o mi o to, ¿e im wiêcej g³ównych bohaterów tym lepiej
Ale to nie zmienia faktu, ¿e tu bêdzie ich tylko dwoje
Ale to nie zmienia faktu, ¿e tu bêdzie ich tylko dwoje
W takim razie bêdzie ciekawie, taka odmienno¶æ
# 2.
______Przez moment mia³a co¶, co mog³aby chyba nazwaæ wyrzutami sumienia. Przecie¿ oprócz dyplomu z psychologii klinicznej mia³a specjalizacjê w³a¶nie z seksuologii, a wiêc by³a w pe³ni kompetentn± osob±, by zostaæ jego terapeut± i pomóc mu z tego wyj¶æ. Ale kiedy opowiedzia³ jej, jak nieomal zgwa³ci³ kobietê, co¶ w niej pêk³o. Obok wstydu na jego twarzy widzia³a smutek i ogromne poczucie winy, a mimo to nie potrafi³a patrzeæ mu w oczy. Zapragnê³a zapa¶æ siê pod ziemiê mo¿e nawet bardziej ni¿ on. Przesz³o¶æ, któr± zdawa³o jej siê, ¿e pogrzeba³a dawno temu w najg³êbszych zakamarkach swojej pamiêci, nagle powróci³a do niej z wielk± si³± i zburzy³a jej spokój.
______Po raz ostatni omiot³a wzrokiem swój gabinet i upewniwszy siê, ¿e nie zostawia³a tu nic, po co musia³aby wróciæ, chwyci³a pod rêkê niewielki karton wype³niony po brzegi osobistymi rzeczami i skierowa³a siê do wyj¶cia. Westchnê³a lekko i przekrêci³a klamkê, powoli uchylaj±c drzwi i wycofuj±c siê z gabinetu. Wyci±gnê³a z kieszeni ¿akietu pêk kluczy, kiedy poczu³a za sob± ciep³o drugiego cia³a, a w jej nozdrza wdar³ siê silny, orze¼wiaj±cy zapach mêskich perfum. Czu³a jak jej cia³o sztywnieje, miê¶nie odmawiaj± pos³uszeñstwa, a serce trzepocze w piersi jak zamkniêty w d³oni motyl.
______Cameron przez chwilê przygl±da³ siê jej uwa¿nie, upajaj±c siê zapachem jej jasnych, l¶ni±cych w³osów, które tego dnia, by³y g³adko zaczesane w wysoki kucyk. Cierpliwie czeka³ a¿ odwróci siê w jego stronê, ale kiedy to nie nast±pi³o, wyci±gn±³ d³oñ nad jej ramieniem i pchn±³ prawie zamkniête ju¿ drzwi.
______– Wejdziemy? – spyta³ d¼wiêcznym pó³g³osem, ale by³o w tym wiêcej rozkazu ni¿ zwyk³ego, grzecznego pytania.
______T.J. westchnê³a, przekraczaj±c próg swojego gabinetu. Odstawi³a karton na biurko i odwróci³a siê przodem do niego, akurat w momencie, gdy zamyka³ za sob± drzwi. W sposobie w jaki to zrobi³, jak i w ca³ej jego postawie, by³o co¶ w³adczego, co nakazywa³o jej mieæ siê na baczno¶ci.
______Opar³a siê biodrami o biurko i skrzy¿owa³a d³onie na piersiach, czekaj±c a¿ zacznie mówiæ, ale on gapi³ siê na ni± bez s³owa, jakby szuka³ pod jej zbyt szerokim ubraniem jakichkolwiek oznak kobieco¶ci.
______– Boisz siê mnie? – spyta³ nagle i ¶ci±gn±wszy skórzan± kurtkê, rzuci³ j± niedbale na oparcie fotela przeznaczonego dla pacjenta, po czym rozsiad³ siê w nim wygodnie, zak³adaj±c nogê na nogê.
______Kobieta zmierzy³a go wzrokiem i u¶miechnê³a siê pod nosem.
______– Mówi³am ju¿, ¿e nie mogê panu pomóc, panie Paxton – powiedzia³a stanowczo.
______– Wiesz, taka postawa – zacz±³, puszczaj±c jej uwagê mimo uszu i skupiaj±c wzrok na jej ramionach – skrzy¿owane na piersiach rêce… i nogi – doda³, leniwie przesuwaj±c spojrzeniem po jej szczup³ych, ale niezwykle zgrabnych nogach, ukrytych pod plisowan± spódniczk± do kolan – nie sugeruj± wcale, ¿e jest ci zimo, ale ¿e masz potrzebê odgrodzenia siê od ¶wiata jakim¶ wielkim murem i ochrony samej siebie. Przyciskasz ³okcie bardzo mocno do cia³a, a to oznacza lêk, natomiast zaci¶niête piê¶ci sugeruj± wrogo¶æ. Przyznasz, ¿e jak na psychologa, to trochê nietypowa postawa.
______– Brawo, panie Paxton – powiedzia³a z nieskrywanym podziwem. By³ arogancki, pewny siebie. I spostrzegawczy. – Studiowa³ pan…
______– Cam – wszed³ jej w zdanie, wci±¿ obserwuj±c jej szczup³± sylwetkê. Tego dnia jednak prezentowa³a siê znacznie lepiej ni¿ podczas ich poprzedniego spotkania choæ ubrania, jakie mia³a na sobie, w dalszym ci±gu sprawia³y wra¿enie za du¿ych co najmniej o jeden numer. Przez moment zastanawia³ siê czy robi³a to nie¶wiadomie czy z pe³nym rozmys³em, by trzymaæ na dystans wszystkich swoich potencjalnych adoratorów.
______– Dobrze, wiêc Cam, studiowa³e¶ psychologiê?
______– Przez trzy semestry – odpowiedzia³ krótko.
______– Zrezygnowa³e¶?
______– Wyrzucili mnie, kiedy po raz enty zosta³em przy³apany w damskim akademiku na nieprzyzwoitych praktykach – odpar³, a na jego twarzy pojawi³ siê cieñ u¶miechu. Przez krótk± chwilê wygl±da³, jakby b³±dzi³ duchem w³a¶nie w owym akademiku. – Dlaczego nie mo¿esz mi pomóc? – spyta³, wracaj±c do rzeczywisto¶ci. – Wiem, ¿e zrobi³a¶ specjalizacjê z seksuologii. Sprawdzi³em to – doda³, pochwyciwszy jej spojrzenie.
______T.J. zacisnê³a nerwowo szczêki i jeszcze szczelniej objê³a siê ramionami. Cameron w³a¶nie zabra³ jej jeden jedyny argument, który mia³a przygotowany, by siê go pozbyæ. Ale on by³ uparty i najwyra¼niej nigdy nie dawa³ za wygran±.
______Najpierw zachêcasz mnie do zwierzeñ – naskoczy³ na ni±, podnosz±c siê z fotela i staj±c z ni± twarz± w twarz – a kiedy, wyznajê prawdê, czuj±c siê tym wyznaniem nie tylko przybity, ale te¿ w jaki¶ sposób upokorzony, ty dolewasz oliwy do ognia, odprawiaj±c mnie z kwitkiem.
______Je¶li chcia³ tym wyst±pieniem wzbudziæ w niej poczucie winy, to prawie mu siê uda³o.
______– Nie powiniene¶ przyznania siê przed obc± osob± do w³asnych s³abo¶ci traktowaæ w kategoriach upokorzenia.
______– A jednak – mrukn±³, odwróci³ siê na piêcie i podszed³ do rega³u z ksi±¿kami, który ogl±da³ poprzednim razem. Brakowa³o na nim kilku pozycji, ale „Zbrodnia i kara” wci±¿ sta³a na swoim miejscu. – Wiesz – zacz±³ po chwili, wpatruj±c siê w grzbiet ksi±¿ki pokryty z³otymi zdobieniami – na pocz±tku, jak Rodion, nie mia³em w ogóle poczucia winy, korzysta³em z nadarzaj±cych siê okazji bez ¿adnych wyrzutów sumienia, ale kiedy nieomal zgwa³ci³em tê nieszczêsn± dziewczynê… – urwa³ i przymkn±wszy powieki, zacisn±³ szczêki tak mocno, ¿e w jego policzkach pojawi³y siê pulsuj±ce do³eczki. – To diabe³ mnie wlók³ – dokoñczy³, cytuj±c Raskolnikowa. – Zabi³em dla siebie, dla siebie tylko… Ta blondynka z klubu, to moja zbrodnia, je¶li czego¶ z tym nie zrobiê, to wkrótce spotka mnie te¿ kara.
______– Seksoholizm to nie jest wyrok ¶mierci. Mo¿na to leczyæ i wygraæ z tym – dobieg³ go jej cichy g³os. Leniwie odwróci³ siê w jej stronê i u¶miechn±³ siê blado.
______– Wiêc pomó¿ mi.
______Kobieta pokrêci³a przecz±co g³ow± i za³o¿y³a za ucho kosmyk w³osów, który wysun±³ siê z jej kucyka.
______– Nie mogê. Muszê wyjechaæ.
______– To jaka¶ twoja kolejna wymówka? – spyta³, u¶miechaj±c siê kwa¶no i wsun±wszy d³onie w kieszenie spodni podszed³ do niej.
______– Mój ojciec umiera, muszê… – zawiesi³a g³os i spojrza³a prosto w jego b³êkitne oczy. Nie widzia³a w nich nic oprócz rozpaczliwego wo³ania o pomoc. Tylko dlaczego wybra³ w³a¶nie j±? – Muszê do niego pojechaæ – dokoñczy³a, odwracaj±c wzrok i dziwi±c siê swoim s³owom. Wcze¶niej nie zamierza³a odwiedzaæ ojca. Nie po tym wszystkim przez co musia³a przez niego przej¶æ.
______– Pojadê z tob± – zaoferowa³. Spojrza³a na niego zaskoczona propozycj±. Musia³ byæ cholernie zdeterminowany. Jak mia³a mu to odebraæ?
______– Nie musisz. Mo¿esz w tym czasie zapisaæ siê do anonimowej grupy wsparcia dla seksoholików.
______– Nie mogê. Nie jestem anonimowy. Wiesz, co by siê sta³o, gdyby ¶wiat us³ysza³ o problemie jedynego dziedzica fortuny Paxtonów?
______T.J. zamruga³a szybko powiekami, ponownie zak³adaj±c za ucho niesforny kosmyk. Mo¿e nie by³a na czasie, ale nie mia³a najmniejszego pojêcia o ¿adnych Paxtonach.
______– Koncern farmaceutyczny, Paxton Pharmaceutics – wyja¶ni³ rozbawiony jej zdezorientowaniem.
______– Aaa… rzeczywi¶cie – mruknê³a, wysilaj±c siê na s³aby u¶miech, choæ nadal niewiele jej to mówi³o.
______– To jak? Zabierzesz mnie ze sob±? Cena nie gra ¿adnej roli. I… bêdê d¿entelmenem – zapewni³, samemu z ca³ej si³y chc±c w to wierzyæ.
______Kobieta wlepi³a wzrok w jego spokojn± twarz i nagle udzieli³ jej siê jego spokój i opanowanie.
______– Nie sk³adaj obietnic, których nie jeste¶ w stanie dotrzymaæ – powiedzia³a cicho, si³uj±c siê z nim na spojrzenia. Wiedzia³a, ¿e nie powinna siê na to zgadzaæ, ale z drugiej strony by³o w nim co¶, co sprawia³o, ¿e nie potrafi³a mu odmówiæ.
______– Bêdê siê stara³ byæ d¿entelmenem, ze wszystkich si³.
______T.J. u¶miechnê³a siê blado. Cameron podj±³ ju¿ decyzjê. Za nich oboje.
Eillen dnia 17:34:47 18-01-13, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Dopiero drugi odcinek, a ja ju¿ jestem zachwycona Cameronem i T.J. Ich rozmowy s± wy¶mienite.
W przesz³osci T.J. prze¿y³a co¶ potwornego, dlatego nie chcia³a zgodzic siê pomóc Cameronowi. Dodatkowo w przesz³o¶ci z ojcem nie uk³ada³o jej siê najlepiej... Cieszê siê, ¿e Cameron zdoby³ siê na odwagê i pojecha³ do T.J., a nastêpnie upar³ siê, ¿e bêdzie jej towarzyszy³ Widaæ, ze bardzo chce zakoñczyæ z tym na³ogiem i wierzê, ze to mu siê uda
Cieszê siê, ¿e tak ich odbierasz A przed Cameronem jeszcze d³uga drog±, zreszt± przed T.J. te¿, ale oboje s± sobie potrzebni i wiêcej nic nie zdradzê ;D
Zauwa¿y³am, ze T.J. potrzebuje Camerona, a on jej On jest uzale¿niony, a ona prze¿y³a co¶ wstrz±saj±cego w przesz³o¶ci. No có¿, pozostaje tylko czekaæ na kolejne odcinki
Na razie mam ma³y zapas, ale lepiej nie bêde szaleæ z dodawaniem odcinków Chocia¿ jestem teraz na chorobowym, to mo¿e uda mi siê powiêkszyæ ten zapas ;D
Mam nadziejê, ze nowy odcinek pojawi siê niebawem
Rozwa¿ê to
Rozwa¿ to pozytywnie Zarówno w kontek¶cie tego opowiadania, jak i Haciendy del Sol
Pojawia siê nowe opowiadaniem z Ianem, pojawiam siê i ja Wiem, ¿e jestem ju¿ ma³o wiarygodn± osob± i nie komentujê rozdzia³ów na bie¿±co, ale musisz mi to wybaczyæ Mam od jakiego¶ czasu cholernie du¿o na g³owie Zagl±dam tutaj do¶æ czêsto, czytam nowe rozdzia³y i spadam, ale dzisiaj postanowi³am pozostawiæ po sobie jaki¶ ¶lad Bardzo spodoba³a mi siê fabu³a. Ju¿ nie chodzi nawet o Iana, choæ wiadomo - opowiadanie od razu zyska³o w moich oczach. No, ale fabu³a. Chyba nigdy wcze¶niej nie czyta³am opowiadania przedstawiaj±cego podobn± historiê. Powiedz mi sk±d Ty bierzesz te pomys³y? :O
Seksoholik szukaj±cy pomocy i wsparcia, postanawia udaæ siê do psychologa. Traf chce, ¿e trafia na kobietê i to do¶æ inn± od jego wcze¶niejszych zdobyczy. Szara myszka, na pierwszy rzut oka niezbyt atrakcyjna, ale w tym wypadku nie liczy siê wygl±d, a wnêtrze, bo towarzystwo Pani psycholog dzia³a na Camerona koj±co. Jak napisa³a¶ gdzie¶ we wcze¶niejszym komentarzu, bêd± oboje sobie potrzebni - mnie siê podobuje taka historia, i powiem wiêcej, mam wra¿enie, ¿e bêdzie to co¶ na miarê Fairytale Taka ma³a ciekawosta, tak jak g³ówna bohaterka, równie¿ uwielbiam Zbrodnie i kare Jedna z najmilej wspominanych przeze mnie lektur.
Nie bêdê ju¿ wiêcêj majaczyæ, czekam na kolejny rozdzia³ i jestem ogromnie ciekawa, co wydarzy siê na ich wspólnym wyje¼dzie i przede wszystkim jako kogo przedstawi T.J. Camerona
Jak tylko skoñczy mi siê sesja, to bêdê czê¶ciej komentowaæ, zarówno w Idolu jak i w Agentach.
Pozdrawiam
Aniu, jak mi³o Ciê widzieæ w moich skromnych progach Mówi³am ju¿, ¿e uwielbiam Twoje komentarze? No, to mówiê ;D
Cieszê siê, ¿e pomys³ Ci przypad³ do gustu, ale nie pytaj sk±d siê wzi±³. One po prostu same przychodz±, czêsto w najmniej odpowiednim momencie i albo s± na tyle silne, ¿e co¶ z nich powstaje, albo nie i zostaj± tylko pomys³ami
No i wiesz... mimo Twojej kiepskiej wiarygodno¶ci liczê na Ciebie i w Idolu i w Agentach No i bardzo, ale to bardzo, bardzo, bardzo chcia³abym, ¿eby¶ kontynuowa³a "Hell". Rozwa¿ to przynajmniej, co? <adnie>
Kiedy¶ tam mówi³a¶, ale mi³o mi to znowu s³yszeæ
Dobrze, ¿e akurat ten pomys³ siê przebi³ i zaowocowa³ nowym opowiadaniem z Ianem
Po sesji obiecujê wszystko nadrobiæ Mog³aby¶ wrzuciæ jaki¶ rozdzia³ek do Idola, pojawienie siê w domku siostry Ali zapewne du¿o namiesza A bylo tak blisko poca³unku!!! Tylko Ciê na pal wbiæ za co¶ takiego
Co do Hell, to obecnie sytuacja wygl±da tak, ¿e jak mam chwilê czasu, to co¶ tam sobie skrobiê, a przynajmniej próbujê. Hell jest dla mnie w jaki¶ sposób szczególnym opowiadaniem, wiêc na pewno do niego powrócê, a co wiêcej...mo¿e nawet kiedy¶ dobrnê do epilogu Po sesji, wszystko po sesji:haha:
A tak poza tematem. Obejrza³a¶ ju¿ 10 odcinek VD?
Melduje siê i ja
TJ zosta³a w jaki¶ sposób skrzywdzona przez faceta jednak swoje domys³y zachowam dla siebie. I jako kobieta jestem te¿ wstanie zrozumieæ uczucia które ni± zaw³adnê³y gdy wyzna³ jej swoje czyny. Prawdopodobnie czu³abym co¶ podobnego. Jednak cieszê siê jad± razem do schorowanego ojca TJ czuje ¿e ta podró¿ odmieni ich ¿ycie
No to mogê co jaki¶ czas powtarzaæ ;D
Ja tam ci±gle czekam na Hell, chocia¿ powiem Ci, ¿e wystawiasz moj± cierpliwo¶æ na naprawdê ciê¿ka próbê ;P
Uwziê³y¶cie siê na ten poca³unek jak bezzêbny na suchary! Ja nie wiem, co ja mam z Wami zrobiæ
A ogl±danie TVD zakoñczy³am na pocz±tku trzeciego sezonu, na odcinku, w którym niby-z³y Stefek dzwoni³ do Elki, ale siê nie odezwa³. Zirytowa³am sie wtedy i ola³am sprawê
Nie!Nie!Nie! Powiedz, ¿e ¿artujesz? Stefek mnie te¿ irytuje, ale najbardziej Elena i gdy tak gin± poszczególne osoby, to modlê siê, ¿e w koñcu przyjdzie i na ni± pora choæ wiem, ¿e to niemo¿liwe To Ci powiem, ¿e ostatnio jest czas Deleny I tak jak ich razem nie znoszê, tak dzisiaj kiedy Elena wyzna³a Damonowi mi³o¶c, wzruszy³am siê Ale cholera! Jestem w szoku, ¿e ju¿ nie ogl±dasz No kurdê, musisz w koñcu nas zaspokoiæ
Wiem, wiem Obiecywaæ mo¿e nie bêdê, ale postaram siê po sesji powa¿nie wzi±æ za Hell
Wiem, wiem, ¿e jest czas Deleny, ¿e by³ wampirzy seks miêdzy nimi, potem jaka¶ opcja z wiêzi± (co znów mnie utwierdzi³o w tym, ¿eby jednak tego nie ogl±daæ).
Wiesz co? Bêdzie poca³unek jak siê co¶ ruszy w Hell
No przesadzaj± i to bardzo. Najlepsze by³y dwa pierwsze sezony, ale có¿, teraz ogl±dam ze zwyk³ego przyzwyczajenia, no i Damon...niestety nie mogê podziwiaæ Iana w innych produkcjach, wiêc pozostaje mi VD
Hahahaha O nie, tak siê bawiæ nie bêdziemy! To jest szanta¿
A tak szczerze... Ja siê bojê Tutaj jest tyle znakomitych pisarek, którym nawet do piêt nie dorastam swoimi bazgro³ami. ¦wietnie piszesz, jak czytam Twoje opowiadania, to tak jakbym czyta³a normaln± ksi±¿kê...moje wypociny to dno a nie chce siê o¶mieszaæ Dobra, bo to juz podchodzi pod u¿alanie siê nad sob±
Iana to ja sobie na youtube ogl±dam, bez wg³êbiania siê w coraz bardziej beznadziejn± fabu³ê TVD
No i ja Ciê proszê! Samokrytyka jest w cenie ale Ty ju¿ przesadzi³a¶ z tym zdecydownie. Dno? Bazgro³y? Bredzisz, kobieto!
Forum ostatnio raczej ¶wieci pustkami, wszyscy siê gdzie¶ ulotnili, potrzeba nam dobrych pisarzy, a Ty siê do nich zdecydowanie zaliczasz i nie k³óæ siê ze mn±, bo naprawdê bêdê odwlekaæ ten poca³unek a¿ do skutku
Kiedy¶ jeszcze jako tako mi to sz³o, tzn przynajmniej ja by³am w miarê zadowolona z pisanych rozdzia³ów, a teraz? Wszystko idzie mi jak krew z nosa. W g³owie mam du¿o pomys³ów, wiem, jak mniej wiêcej scena ma wygl±daæ, jak ma przebiegaæ dialog, ale jak zaczynam to przelewaæ na klawiaturê to o mamusiu Brakuje mi s³ownictwa, przez co mam du¿o powtórzeñ i w ogóle wszystko jest takie niep³ynne, sztywne itp No, ale po sesji spróbujê porz±dnie przysi±¶æ do Hell Ale wtedy to ju¿ poca³unek musi byæ Bo jak nie ... Pff, zreszt±, co ja piszê...Jestem pewna, ¿e wiêkszo¶æ fanek Idola po poca³unku bêdzie domaga³a siê czego¶ wiêcej i mam nadziejê, ¿e masz to w planach
Haha... no w³a¶nie nieszczególnie mam to w planach Ale jak bêdzie to siê jeszcze oka¿e - mo¿e oni po porstu musz± dojrzeæ, jak Delena ;P
I nie marud¼ ju¿, bo piszesz naprawdê dobrze - wierzê w Ciebie!
# 3.
______Kiedy zatrzyma³ samochód pod star± kamienic±, spojrza³ na ni± zdezorientowany.
______– To na pewno tutaj? – spyta³, wpatruj±c siê w jej twarz z pow±tpiewaniem. – Czy to mo¿e jaki¶ twój sposób na pozbycie siê mnie i jak tylko odjadê, zadzwonisz po taksówkê? Je¶li choæby przez chwilê przesz³o ci to przez my¶l, to muszê ciê uprzedziæ, ¿e i tak ciê znajdê.
______U¶miechnê³a siê w odpowiedzi, a on poczu³, ¿e jej skorupa powoli zaczyna pêkaæ.
______– To tutaj – odpar³a. – Nie rozumiem dlaczego to dla ciebie takie dziwne, ¿e mieszkam w starej kamienicy?
______– Jeste¶ wziêtym i uznanym psychologiem, s±dzi³em…
______– ¯e p³awiê siê w luksusie i pomieszkujê w apartamentach piêciogwiazdkowych hoteli? – Skin±³ twierdz±co g³ow±. – To nie w moim stylu. Nigdy nie lubi³am przepychu, blichtru i ca³ego tego zak³amania towarzysz±cego elitom.
______Cameron roze¶mia³ siê, opieraj±c g³owê o zag³ówek i patrz±c gdzie¶ przed siebie. Wyprostowa³ ramiona, zaciskaj±c d³onie mocniej na kierownicy. On od ma³ego musia³ ¿yæ w tym przepychu, blichtrze i zak³amaniu. Nie zna³ innego ¶wiata.
______– Co ci siê sta³o w rêkê? – zagadnê³a, dostrzegaj±c na jego prawej d³oni cienk± warstwê banda¿a, na której zaczyna³y byæ ju¿ widoczne brunatne plamy. Nie pamiêta³a, by mia³ go podczas swojej pierwszej wizyty w jej gabinecie.
______Cam zacisn±³ nerwowo szczêki i przymkn±³ powieki. By³ pewien, ¿e wspomnienie uroczej kelnerki z klubu, któr± gotów by³ skrzywdziæ dla wy³±cznie w³asnej przyjemno¶ci, bêdzie prze¶ladowa³o go do koñca ¿ycia.
______– Po wyj¶ciu z twojego gabinetu by³em w¶ciek³y – zacz±³ po chwili, powoli podnosz±c powieki i znów wpatruj±c siê w jaki¶ sobie tylko wiadomy punkt za przedni± szyb±. – W¶ciek³y na siebie. I na ciebie – doda³, zerkaj±c na ni± przelotnie. – Poszed³em do dziewczyny, z któr± jeszcze niedawno do¶æ regularnie sypia³em. Czu³em, ¿e muszê siê… roz³adowaæ. Na szczê¶cie nie by³o jej w domu, bo nie wiem, jak to by siê skoñczy³o – urwa³ i leniwie odwróci³ g³owê w jej stronê. Patrzy³a na niego ze zrozumieniem, ale oczami psychologa, a nie kobiety. Widzia³ to i w jaki¶ sposób nawet go to cieszy³o, choæ w innych okoliczno¶ciach by³by pewnie zawiedziony. – Potem wróci³em do mieszkania, pi³em wino, pali³em papierosy, a na koniec… – odetchn±³ g³êboko i spojrza³ na swoj± zabanda¿owan± d³oñ, próbuj±c zacisn±æ j± w piê¶æ. – St³uk³em lustro w ³azience – dokoñczy³, przybieraj±c najbardziej bagatelizuj±cy ton, na jaki tylko by³o go staæ w tej chwili i wysilaj±c siê na u¶miech, z którego wyszed³ mu tylko jaki¶ dziwny grymas.
______T.J. st³umi³a westchnienie, nie¶wiadomie przygryzaj±c policzek od ¶rodka. To, co mówi³, by³o kolejnym objawem jego uzale¿nienia. Zbyt dobrze wiedzia³a, ¿e nieprzyjemne stany emocjonalne – bo za taki przecie¿ trzeba by³o uznaæ rozbicie lustra go³± rêk± – s± ewidentnie skutkiem niemo¿no¶ci zrealizowania kompulsywnego zachowania, w tym przypadku o pod³o¿u seksualnym. Ale Cameron by³ ¶wiadomy tego, ¿e ma problem, przyzna³ siê i poprosi³ o pomoc, co by³o jednoznaczne z og³oszeniem bezsilno¶ci i kapitulacji, a co ona sama uwa¿a³a za pierwszy, niezwykle wa¿ny krok w walce z jakimkolwiek uzale¿nieniem. Poza tym, doskonale zdawa³a sobie sprawê, ¿e seksoholicy, jako osoby maj±ce problem ze stworzeniem wiêzi z innymi lud¼mi, mog± mieæ te¿ problem z tym, by stworzyæ tak± wiê¼ z osob± terapeuty, a ów wiê¼ by³a przecie¿ niezwykle istotna w trakcie leczenia. Tym bardziej wiêc docenia³a fakt, ¿e Cam otworzy³ siê przed ni± i zaufa³ jej, daj±c tym pocz±tek rodz±cej siê miêdzy nimi wiêzi. Wiêzi, która by³a jeszcze do¶æ w±t³a, niemal niewidoczna i w ka¿dej chwili mog³a zostaæ zerwana jednym nieprzemy¶lanym s³owem czy gestem, ale któr± wyra¼nie czu³a i której nie mog³a go teraz pozbawiæ.
______– T.J. to w³a¶ciwie skrót od czego? – Wyrwa³ j± z rozmy¶lañ. – Thomas Jefferson? – za¶mia³ siê.
______– Taylor Jane – odpar³a. – Ojciec bardzo chcia³ mieæ syna. Taylor James Winslow mia³ byæ jego spadkobierc± i oczkiem w g³owie, ale pojawi³am siê ja i z marzenia ojca o synu pozosta³o tylko jedno s³owo.
______– Taylor – mrukn±³ Cameron, jakby siê nad czym¶ zastanawia³. – Mogê mówiæ do ciebie Jane? Jest bardziej… – zawaha³ siê. Przez chwilê patrzy³ bez s³owa w jej oczy, otoczone wachlarzem gêstych, ciemnych rzês, po czym powoli przeniós³ wzrok na zaci¶niête, ró¿owe usta i dalej w dó³, gdzie dziêki dwóm rozpiêtym guziczkom jej be¿owej koszuli, jego wprawne oko dostrzeg³o brzeg koronkowego biustonosza. – Kobiece – dokoñczy³ wreszcie, wracaj±c wzrokiem do jej twarzy. Wydawa³o mu siê, ¿e jej policzki przybra³y zdrowszego, ró¿owego odcieniu, ale nie by³ pewien czy powinien ufaæ swoim zmys³om.
______– Jak chcesz – odpar³a, wzruszaj±c ramionami, jakby w ogóle nie dostrzeg³a jego po¿±dliwego spojrzenia. – Pó¼no ju¿. Dziêki za podwiezienie – doda³a, otwieraj±c drzwi samochodu. Mia³a nadziejê, ¿e za chwilê skryje siê bezpiecznie za drzwiami swojego ma³ego, przytulnego mieszkania i w spokoju przeanalizuje przypadek Paxtona zanim podejmie jak±kolwiek ostateczn± decyzjê.
______– Poczekaj, pomogê ci – powiedzia³, staj±c za ni± w momencie, gdy otworzy³a tylne drzwi jego samochodu, by z siedzenia zabraæ swój karton z rzeczami.
______Zawaha³a siê przez moment, odruchowo ukrywaj±c znaczn± czê¶æ swojej sylwetki za sporych rozmiarów drzwiami jego Suva. W koñcu ust±pi³a i wymin±wszy go bez s³owa, skierowa³a siê w stronê kamienicy. Cam za¶ chwyci³ jej karton pod pachê, zamkn±³ samochód i szybkim krokiem ruszy³ za ni±. W milczeniu wdrapali siê na poddasze. Taylor wyjê³a z kieszeni ¿akietu pêk kluczy i szybko znalaz³szy w³a¶ciwy, otworzy³a drzwi mieszkania i wesz³a do ¶rodka. Zapalaj±c wszêdzie po drodze ¶wiat³o, odruchowo ¶ci±gnê³a swoje pantofle, odrzucaj±c je w k±t i zaczê³a nuciæ co¶ pod nosem. Cameron przygl±da³ siê jej bez s³owa. Zachowywa³a siê, jakby zapomnia³a, ¿e ma towarzystwo. Widzia³, ¿e czu³a siê tu bezpiecznie i swobodnie. To by³ jej w³asny, ma³y azyl. Sam nie wiedzia³ dlaczego, ale nie chcia³ do niego wkraczaæ nieproszony. Bez s³owa sta³ wiêc w progu, nonszalancko opieraj±c siê ramieniem o framugê i czekaj±c, a¿ przypomni sobie o jego istnieniu. Nast±pi³o to w tej samej chwili, w której on doszed³ do wniosku, ¿e postawi karton na ziemi, zamknie drzwi i zniknie, a ona nawet nie zauwa¿y jego nieobecno¶ci.
______– Wejdziesz? – spyta³a zak³opotana w³asnym zachowaniem, odwracaj±c siê przodem do drzwi. Nie by³a przyzwyczajona do przyjmowania go¶ci. Nie miewa³a ich czêsto, a je¶li nawet ju¿ jej siê to zdarzy³o, to nigdy nie byli to mê¿czy¼ni. Tym bardziej wiêc dziwne wyda³o jej siê jej w³asne zachowanie. Nie poznawa³a siebie. Cam by³ jej prawie–pacjentem, ale przede wszystkim zupe³nie obcym facetem. W dodatku seksoholikiem. Zapraszanie go do ¶rodka nie by³o zbyt rozwa¿nym posuniêciem z jej strony. – Postaw to, gdziekolwiek – powiedzia³a, znikaj±c za kuchenn± wysp±. – Napijesz siê czego¶?
______– Powinienem ju¿ pój¶æ – powiedzia³, przysiadaj±c na wysokim krze¶le z drugiej strony kuchennego blatu.
______T.J. powoli wy³oni³a siê zza wyspy, trzymaj±c w d³oniach dwa ró¿owe kubki z Hello Kitty i spojrza³a mu prosto w oczy, u¶miechaj±c siê zachêcaj±co.
______– Kawa? Czekolada? Kakao?
______Cameron pokrêci³ g³ow± i roze¶mia³ siê szczerze.
______– Wiêc?
______– Mo¿e byæ czekolada. Masz co¶ przeciwbólowego? – spyta³, rozmasowuj±c d³oñ owiniêt± banda¿em, która zaczyna³a dawaæ o sobie znaæ.
______– Poczekaj – powiedzia³a i zniknê³a gdzie¶, by po chwili wróciæ z apteczk±. – Poka¿ mi to.
______Nim zd±¿y³ zaprotestowaæ, siedzia³a ju¿ na krze¶le obok i odkrêca³a banda¿ z jego d³oni. Skrzywi³a siê, widz±c poharatan± skórê i siêgnê³a po ¶rodek dezynfekuj±cy.
______– Dlaczego nie pojecha³e¶ z tym do lekarza? – spyta³a, strofuj±cym tonem.
______– Bo to nic powa¿nego. Nie umrê od tego.
______– Do szpitala nie je¼dzi siê tylko ze ¶miertelnymi chorobami. Zreszt±, jak siê jest ¶miertelnie chorym, to ju¿ nawet nie ma po co je¼dziæ do szpitala… – powiedzia³a szybciej ni¿ pomy¶la³a, nie kryj±c goryczy. – Przepraszam – mruknê³a, nas±czaj±c gazik p³ynem dezynfekuj±cym. Nie powinna tak mówiæ ani my¶leæ. Zgani³a siê za to w duchu, a jeszcze bardziej za to, ¿e my¶la³a tak o ojcu. I przez ojca.
______Cameron westchn±³, przygl±daj±c siê z jakim zaanga¿owaniem zajmuje siê jego rêk±, ale ju¿ po chwili jego wzrok powêdrowa³ w stronê jej dekoltu, a potem na zgrabne kolana, dotykaj±ce jego w³asnych. Bezwiednie wyci±gn±³ d³oñ i opuszkami palców powoli przesun±³ po zewnêtrznej stronie jej ³ydki w górê uda. Poczu³ jak zadr¿a³a, ale nie cofn±³ rêki. Oderwa³ jedynie palce od jej ciep³ej skóry i spojrza³ jej w oczy. Mia³ wra¿enie, ¿e jaka¶ jej czê¶æ pragnê³a, by jego d³oñ kontynuowa³a tê wêdrówkê, krzycza³a, by nie przestawa³, ale nie wierzy³ ju¿ swoim zmys³om. Nie chcia³ jej skrzywdziæ. Nikogo ju¿ nie chcia³ skrzywdziæ.
______Zacisn±³ d³oñ w piê¶æ i opu¶ci³ g³owê, walcz±c z samym sob±.
______– Gotowe – szepnê³a, choæ skoñczy³a opatrunek kilkana¶cie sekund temu, dok³adnie w momencie, w którym jego d³oñ znalaz³a siê na jej kolanie.
______– Dziêkujê – odpar³ równie cicho, staraj±c siê na ni± nie patrzeæ. I nie dziêkowa³ tylko za opatrunek. Wiedzia³a to. U¶miechnê³a siê lekko i wsta³a z krzes³a, zbieraj±c przybory i zu¿yty opatrunek. – Lepiej ju¿ pójdê. O której jutro po ciebie przyjechaæ?
______– To nie jest dobry pomys³ – powiedzia³a, odwracaj±c siê w jego stronê.
______– Jedyny jaki mam.
______– Znajd¼ innego terapeutê. Nie chcê wywracaæ twojego ¿ycia do góry nogami, burzyæ planów zawodowych, a nie mogê prze³o¿yæ wyjazdu.
______– Bêd± musieli poradziæ sobie beze mnie. Mam zaleg³y urlop.
______– Nie wiem, ile to potrwa. Nie wrócê dopóki ojciec…
______– Czas nie ma tu ¿adnego znaczenia. Nie wiemy przecie¿ te¿ jak d³ugo potrwa moja… terapia.
______T.J. westchnê³a. Cameron zdawa³ siê mieæ gotow± odpowied¼ na ka¿de pytanie, a do tego ca³± masê kontrargumentów w zanadrzu.
______– Je¶li wyjedziemy wczesnym rankiem, powinni¶my byæ na miejscu ko³o po³udnia.
______– Wiêc bêdê przed ósm± – zakomunikowa³, a kiedy nie bardzo maj±c inne wyj¶cie, skinê³a g³ow± z aprobat±, skierowa³ siê do wyj¶cia. – Jane – zacz±³, stoj±c ju¿ w progu. – Przepraszam – powiedzia³ i nie czekaj±c na jej reakcjê, zamkn±³ za sob± drzwi.
Jak ju¿ wspomina³am (wiesz, gg ), to ten odcinek jeste bardzo, bardzo emocjonalny, choæ nie tak jak poprzedni. TJ zosta³a nak³oniona przez urok osobisty Cama (wiem, wiem, nie psuj mi moich fantazji), by zostaæ jego terapeutk± i chyba widzi dla iego ¶wiate³ko w tunelu. Ju¿ fakt, ¿e zaczyna dostrzegaæ nieprawid³owo¶ci w w swoim zachowaniu to spory kron naprzód. Widzi, co jest nie tak i przeprasza to ju¿ dwa kroki naprzód. Nie cofajmy siê za bardzo, a mo¿e co¶ z tego bêdzie.
No uroku, to mu odmówiæ nie mo¿na ;D Ja bym mu siê tam za d³ugo nie opiera³a, ale co do T.J... zobaczymy W ka¿dym razie ¶wiate³ko jest ;D
A jak tam sesja? Mogê ju¿ przestaæ kciuki trzmaæ i zacz±æ sêpiæ? Bo wiesz... jaki¶ odcinek by siê gdzie¶ przyda³ - np. w OMN albo K&G
Sesja - 5:1, wiêc jeszcze poprawka, ale damy radê.
Przecie¿ obie wiemy co dalej, wiêc mo¿emy ¶mia³o powiedzieæ, ¿e ciê¿ko siê oprzeæ jego urokowi, a mimo to TJ jest twarda
No to jeszcze siê trochê wstrzymam z sêpieniem odcinków ;D
Bez spoilerowania proszê Zreszt± wiesz, to ¿e napisa³am tak a nie inaczej nie oznacza jeszcze, ¿e mi siê koncepcja nie zmieni przed sam± publikacj±
Przecie¿ wstawi³am jeden
Oki, oki, ju¿ nie spojleruje
No w³a¶nie - jeden, do tego króciutki. Ja wstawi³am dwa plus filmik, a jutro mo¿e do³o¿ê Idola, jak siê zmobilizujê do pisania ;P
To jest króciutki? Jak na moje mo¿liwo¶ci to, to jest megaaaa!
Staæ Ciê na wiêcej
Jako¶ w±tpiê
Ju¿ nie ¶ciemniaj. Obie o tym doskonale wiemy
Raz w ¿yciu mi siê uda³o napisaæ co¶ d³u¿szego, co nie oznacza, ¿e dam radê czê¶ciej.
Oczywi¶cie, ¿e dasz Zdolna jeste¶, wiêc kto jak nie Ty?
Kto¶ inny
Dobra, dobra, Ty mi siê tu nie wymiguj, tylko otwieraj plik i bierz siê do pisania
Ty to masz pomys³y...
I do tego wiem jak Ciê zmotywowaæ ;D
To wredne, ale masz racjê...
Wiem I cieszy mnie to, wiesz? My¶lê, ¿e innych te¿ bo w koñcu nie tylko ja tu czytam Twoje dzie³a
Coraz czê¶ciej mam wra¿enie, ¿e jeste¶my tu same
zadziwiaj±ce... czytam i przy ka¿dym opisie mimiki i gestów Cama widzê Iana i my¶lê: "On na prawdê siê tak zachowuje, serio robi taka minê, taki gest".
Cameron, pomimo swojego uzale¿nienia, jest wspania³ym facetem Wie, ¿e to co zrobi³ (wobec kelnerki) by³o z³e i wci±¿ nie mo¿e przestaæ o tym my¶leæ. T.J. mu siê spodoba³a, ale nie zamierza jej skrzywdziæ. Cameron równie¿ zainteresowa³ dziewczynê, ale ona siê go troszkê obawia i dlatego ca³y czas go odsuwa od siebie. Ju¿ siê nie mog± doczekaæ ich gor±cych scen, ale do tego jeszcze daleka droga
Cam przeprosi³ T.J. za to, ¿e j± dotkn±³?
Coraz czê¶ciej mam wra¿enie, ¿e jeste¶my tu same
zadziwiaj±ce... czytam i przy ka¿dym opisie mimiki i gestów Cama widzê Iana i my¶lê: "On na prawdê siê tak zachowuje, serio robi taka minê, taki gest".
Cameron, pomimo swojego uzale¿nienia, jest wspania³ym facetem Wie, ¿e to co zrobi³ (wobec kelnerki) by³o z³e i wci±¿ nie mo¿e przestaæ o tym my¶leæ. T.J. mu siê spodoba³a, ale nie zamierza jej skrzywdziæ. Cameron równie¿ zainteresowa³ dziewczynê, ale ona siê go troszkê obawia i dlatego ca³y czas go odsuwa od siebie. Ju¿ siê nie mog± doczekaæ ich gor±cych scen, ale do tego jeszcze daleka droga
Cam przeprosi³ T.J. za to, ¿e j± dotkn±³?
Do gor±cych scen bardzo, ale to baaaaaardzo daleka droga, a Cam przeprosi³ T.J. raczej za to, co chodzi³o mu po g³owie wzglêdem niej ni¿ za sam dotyk. To jego terapeutka i nie powinien siê tak zachowywaæ, pomiajac fakt, ¿e prawie w ogóle siê nie znaj±, a on 24 godziny na dobê my¶li o seksie ;P
Dziêki za sprostowanie To dobrze z jego strony, ¿e przeprosi³ Nie potrafiê ¼le o nim my¶leæ, Cam jest zbyt uroczy
Spoko, po to tu jestem, nie?
Uroczy? hmmm... do tej pory nie my¶la³am o nim w takich kategoriach, ale rzeczywi¶cie co¶ w tym jest - mo¿e uda mi siê tego nie zepsuæ ;D
Uroczy? Heh, jasneeeee...
Mi siê podoba w nim to, ze walczy ze swoimi s³abo¶ciami
Martynko, podwa¿asz jego urok osobisty?
Co do tej walki ze s³abo¶ciami, to mo¿naby podyskutowaæ, ale o tym za parê odcinków
A co do zaprzstania pisania, to spróbuj, a nigdy nie dowiesz siê nic wiêcej o Molly i Connorze, i Cass i Drake'u. Zaraz zaczniesz mi groziæ, ja Ciê znam, ale tym razem siê nie dam.
Groziæ? Gdzie¿ bym mog³a Po prostu poczekam z og³oszeniem zawieszenia mojej dzia³alno¶ci twórczej, a¿ siê dowiem wszystkiego o Molly i Connorze i Cass i Drake'u, szanta¿ystko wredna
Nie jestem szanta¿ystk±, choæ co do wredno¶ci siê zgodzê (nie ma sensu k³óciæ siê z oczywisto¶ci±). Zobaczymy jak Ci to wyjdzie, mam duuuu¿o czasu by dodawaæ odcinki, wiêc ja te¿ poczekam.
A ja mam trochê czasu by skoñczyæ to, co jest zaczête i nie zaczynaæ w miêdzyczasie nic nowego
No ¿eby nie czasem Naprawdê...
Wszêdzie pustki. Pozostali tylko wytrwali
Gdzie by³am? trochê tu, trochê tam. Buszowa³am w anglojêzycznych fanfikach.
Ale do twoich opowiadañ wracam nagminnie, to jak na³óg
Aktualnie nic nie pisze. Tyle w oko³o dobrych autorów, ¿e nabawi³am siê kompleksów i straci³am zapa³.
No i w³a¶nie przez to forum ¶wieci pustkami A poza tym co ja mam czytaæ? We¼ nie marud¼ i nie opowiadaj bzdur o kompleksach, tylko zakasaj rêkawki i napisz co¶ To Ty mnie tu ¶ci±gnê³a¶ wiêc siê teraz nie wymiguj
Bo w koñcu zastrajkujê. Naprawdê.
Wszêdzie pustki. Pozostali tylko wytrwali
Gdzie by³am? trochê tu, trochê tam. Buszowa³am w anglojêzycznych fanfikach.
Ale do twoich opowiadañ wracam nagminnie, to jak na³óg
Aktualnie nic nie pisze. Tyle w oko³o dobrych autorów, ¿e nabawi³am siê kompleksów i straci³am zapa³. '
Jakich fanfikch? Ja jestem uzale¿niona od Avengersów, PLL i Sherlocka a i Merlina i Gry o tron.
Oo.. o Sherlocku i Merlinie chêtnie bym poczyta³a. Je¿eli mo¿esz podaj linka
Ja trafi³am na ca³e zbiorowisko k-popowych fanfików, a poniewa¿ od ponad roku mam obseje na temat Big Bang, 2ne1 itd. to tam przesiaduje. Mo¿na tam znale¼æ naprawdê niez³e opowiadania.
Aga, nie strajkuj tylko pisz. Tylko ciebie teraz czytam z polskich opowiadañ. Widzisz jaki zaszczyt cie kopn±³
Od czasu do czasu co¶ wrzucam na zb ale nie mam werwy. Zreszt± widaæ po odcinkach ¿e s± pisane na si³ê.
Aktualnie zamiast pisaæ wolê czytaæ. Najlepiej ciebie
mila851 dnia 22:48:46 08-02-13, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
O Merlinie to ja te¿ bardzo chêtnie wiêc pamiêtajcie o mnie jakby co
Mila, czujê siê zaszczcona aczkolwiek to nie zmienia faktu, ¿e kiedy¶ naprawdê zastrajkujê, zw³aszcza jak tu dalej takie pustki bêd± - ka¿emu siê mo¿e odechcieæ pisania przy takiej frekwencji
# 4.
______Ca³± noc my¶la³a o Paxtonie. Niew±tpliwie mia³ problem, ale by³ te¿ na naprawdê dobrej pozycji wyj¶ciowej, by zakoñczyæ tê walkê z podniesion± przy³bic±. Ona, jako jego terapeutka – bo w koñcu podjê³a ostateczn± decyzjê, ¿e jednak ni± zostanie – by mu pomóc, w pierwszej kolejno¶ci musia³a znale¼æ przyczynê jego uzale¿nienia. Wielu fachowców, za genezê seksoholizmu uwa¿a³o nie w pe³ni dojrza³±, a czêsto nawet zaburzon± osobowo¶æ, a jego przyczyny upatrywa³o w dzieciñstwie – w przypadku seksoholika mê¿czyzny, najczê¶ciej, w dysfunkcyjnych relacjach z w³asn± matk±. Wiedzia³a to wszystko doskonale. Póki co, zbyt ma³o jednak wiedzia³a jeszcze o jego ¿yciu, by wysnuwaæ takie czy inne wnioski.
______Spojrza³a w lustro i przeczesa³a w³osy palcami. Westchnê³a wspieraj±c siê d³oñmi o umywalkê i wpatruj±c w swoje odbicie. I po raz pierwszy odk±d w jej ¿yciu pojawi³ siê Cameron Paxton pomy¶la³a o sobie. Paradoksalnie, to w³a¶nie przez niego, przez mê¿czyznê przed którym chcia³a uciec z powodu swojej przesz³o¶ci, musia³a wróciæ do miejsca, z którego uciek³a wiele lat temu i zmierzyæ siê w³a¶nie ze swoj± przesz³o¶ci±. Ale mo¿e w³a¶nie tak mia³o byæ? Mo¿e przyszed³ czas, by w koñcu wzi±æ byka za rogi, rozliczyæ siê z przesz³o¶ci± i wreszcie zacz±æ oddychaæ pe³n± piersi±? Mo¿e Cam nie pojawi³ siê w jej ¿yciu przypadkiem?
______Nie wierzy³a przecie¿ w przypadki.
______Wysz³a z toalety i przy ladzie odebra³a zamówionego wcze¶niej hamburgera i colê. Zap³aci³a, u¶miechaj±c siê promiennie do mi³ej, m³odej dziewczyny za lad±, a kiedy ta chcia³a wydaæ jej resztê, pokrêci³a przecz±co g³ow± i ruszy³a do wyj¶cia nim ta zd±¿y³a zaprotestowaæ. Pamiêta³a przecie¿ doskonale jak sama, w podobny sposób, usi³owa³a zarobiæ na wymarzone studia, bo ojciec nie mia³ zamiaru daæ jej nawet z³amanego centa. Ale dopiê³a swego. Zosta³a kim¶. Bez jego pieniêdzy i pomocy. I by³a z siebie dumna.
______Cameron sta³ oparty plecami o przednie drzwi swojego przestronnego samochodu i pali³ papierosa, ogl±daj±c siê za mijaj±cymi go kobietami. Przez chwilê zastanawia³a siê czy nie skorzysta³ z okazji i nie ul¿y³ sobie gdzie¶ na uboczu, w koñcu nie by³o jej d³u¿sz± chwilê. Jednak czy mia³o to teraz jakiekolwiek znaczenie?
______– Mam nadziejê, ¿e jeste¶ g³odny – powiedzia³a, wskazuj±c trzymane przez siebie papierow± torebkê i zimn± puszkê z col±. – I ¿e lubisz hamburgery.
______Spojrza³ na ni± przez ramiê i u¶miechn±³ siê z wdziêczno¶ci±.
______– A ty? Nie bêdziesz jad³a? – spyta³, wypuszczaj±c z ust smu¿kê dymu, kiedy dostrzeg³ tylko jedn± torebkê.
______– Wypi³am kawê z automatu. Nie lubiê je¶æ, gdy jadê samochodem.
______Cameron ¶ci±gn±³ swoje ciemne okulary i zawiesi³ je na koszulce. Zaci±gn±³ siê ostatni raz nikotynowym dymem i rzuci³ niedopa³ek papierosa na ziemiê, by odebraæ pakunek.
______– To nie by³o zbyt m±dre – upomnia³a go. Cam spojrza³ na ni±, unosz±c brwi. – Jeste¶my na stacji benzynowej, jakby¶ zapomnia³.
______Mê¿czyzna przewróci³ oczami i bez s³owa zabra³ od niej najpierw puszkê, któr± od razu otworzy³ i upiwszy ³yk, odstawi³ na maskê samochodu, a potem hamburgera.
______– Na pewno nie masz ochoty? – spyta³, odwijaj±c papier. Pokrêci³a przecz±co g³ow± i za³o¿ywszy rêce na piersiach, opar³a siê biodrami o maskê i wystawi³a blad± twarz w stronê s³oñca.
______Cameron pa³aszuj±c hamburgera przyjrza³ siê uwa¿nie jej profilowi. Gdy zobaczy³ j± po raz pierwszy od razu zauwa¿y³, ¿e jest cholernie drobna choæ za wszelk± cenê stara³a siê to ukryæ pod zbyt szerokimi ubraniami. Teraz, gdy nie mia³a na sobie obszernego swetra czy ¿akietu, a jedynie zwiewn± koszulkê z krótkim rêkawem i cienki, jasny – w porównaniu z poprzednim – do¶æ dopasowany sweterek, jego wzrok przyku³y zbyt chude ramiona i zbyt wystaj±ce, jak na jego gust, ko¶ci obojczyka.
______– A mo¿e to nie choroba lokomocyjna tylko jaka¶ dieta? – spyta³, miêdzy kêsami. – Jeste¶ strasznie chuda – wyja¶ni³, gdy spojrza³a na niego zdziwiona pytaniem.
______– Po prostu du¿o pracujê i nie przejadam siê. Zreszt±, zawsze by³am chuda – uciê³a, wzruszaj±c ramionami i ponownie odda³a swoj± twarz k±pieli s³onecznej.
______Cam przyj±³ jej wyja¶nienie do wiadomo¶ci i zamy¶li³ siê przez chwilê. Kiedy przyjecha³ po ni± tego ranka ju¿ na niego czeka³a. Ubrana w nieco bardziej dopasowane jeansy ni¿ te, które mia³a sobie podczas ich pierwszego spotkania i letni± koszulkê, z rozpuszczonymi w³osami nie wygl±da³a jak wziêta pani psycholog, a raczej jak nastolatka, a najwy¿ej studentka pierwszego roku. Ale w jej dziewczêcej twarzy by³o co¶, czego nie potrafi³ zdefiniowaæ. Otworzy³a mu drzwi, u¶miechaj±c siê przyja¼nie i zak³adaj±c w³osy za uszy. Wpu¶ci³a go do ¶rodka, ale tym razem nie zaproponowa³a kawy, czekolady, ani niczego innego.
______– Jak twoja rêka? – spyta³a, zamiast zwyk³ego „dzieñ dobry”.
______U¶miechn±³ siê wtedy niewyra¼nie i bez s³owa chwyci³ jej walizkê i ma³± torbê podró¿n±, które sta³y ju¿ przygotowane przy drzwiach. W jakim¶ sensie poczu³ siê zawiedziony tego rodzaju przywitaniem, ale czego tak naprawdê oczekiwa³? Przecie¿ mia³a byæ jego terapeutk±, a to, co zdarzy³o siê minionego wieczora nie powinno siê nigdy wiêcej powtórzyæ. Mo¿e w³a¶nie przez ten „wybryk” postanowi³a trzymaæ go na dystans? Tak na wszelki wypadek. A mo¿e po prostu postanowi³a wytyczyæ granice, których oboje nie bêd± przekraczaæ?
______Zaniós³ jej baga¿e do swojego samochodu, a potem wróci³, na wypadek, gdyby zdecydowa³a siê zabraæ co¶ jeszcze. Uchyli³ ostro¿nie drzwi i zatrzyma³ siê w progu, tak jak zrobi³ to poprzedniego wieczora. Patrzy³, jak zirytowana krz±ta siê po swoim ma³ym mieszkanku, w poszukiwaniu czego¶. Musia³ przyznaæ, ¿e mieszkanie by³o bardzo przytulne choæ zdecydowanie dominowa³ w nim minimalizm. Lustruj±c wnêtrze, stara³ siê dostrzec jakie¶ rodzinne pami±tki, ale nie napotka³ wzrokiem nawet jednej ramki z jakimkolwiek zdjêciem rodzinnym.
______– Nie ma… nie mam pojêcia gdzie go w³o¿y³am – jêknê³a, rozk³adaj±c bezradnie rêce i spogl±daj±c na niego z min± dziecka, które w³a¶nie zgubi³o swoj± ukochan± zabawkê.
______– Ale co? – spyta³.
______– Mój ulubiony, granatowy sweter…
______Roze¶mia³ siê na te s³owa. By³ przekonany, ¿e szuka jakiego¶ wa¿nego dokumentu, a ona szuka³a swojego swetra. Grantowego swetra. Zapewne dok³adnie tego, w którym zobaczy³ j± po raz pierwszy – z grubej w³óczki i rozci±gniêtego tak, ¿e nawet w worku po kartoflach wygl±da³aby lepiej ni¿ w nim.
______– Nie obra¼ siê, ale to dobrze, ¿e nie mo¿esz go znale¼æ, bo jest beznadziejny. Nie znam siê na modzie, ale jeste¶ w nim zupe³nie… – zawaha³ siê przez moment, zastanawiaj±c siê czy powinien powiedzieæ to, co mia³ na my¶li. Spojrza³a na niego zaciekawiona, unosz±c brwi wysoko i krzy¿uj±c d³onie na piersiach. „Wiêc mo¿e to jednak by³ nawyk a nie pozycja obronna?” przebieg³o mu przez my¶l. – Aseksualna – powiedzia³ w koñcu.
______– I dobrze – skwitowa³a, jakby w ogóle nie dotknê³a jej ta uwaga, choæ wyczu³ w jej g³osie nutkê ¿alu i z³o¶ci. – Mam byæ twoj± terapeutk±. Tylko i wy³±cznie terapeutk± – podkre¶li³a dosadnie. – Nie muszê ci siê podobaæ, a nawet nie powinnam.
______– A mo¿e we¼miesz ten? – zasugerowa³, wzrokiem wskazuj±c jasny sweterek, le¿±cy na oparciu sofy, który zapewne odrzuci³a podczas pakowania..
______Unios³a wtedy ponownie brwi zaskoczona. Nie wiedzia³ czy bardziej tym, ¿e tak nagle zmieni³ temat, czy sam± jego sugesti±, ale nie zamierza³ dociekaæ. Po chwili spojrza³a na sweterek z wahaniem. W koñcu narzuci³a go na siebie i opu¶cili jej przytulne, ciep³e mieszkanko. A teraz siedzia³a na masce jego samochodu, pozwalaj±c by delikatne promienie porannego s³oñca pie¶ci³y jej twarz. Patrzy³ na ni± jak zahipnotyzowany, zastanawiaj±c siê jak wygl±da³aby w bardziej dopasowanych, najlepiej idealnie przylegaj±cych do cia³a ubraniach, z makija¿em i jak±¶ wymy¶ln±, fachowo u³o¿on± fryzur±.
______– Piêkna – szepn±³, mn±c w palcach papier po hamburgerze.
______– Co? – spojrza³a na niego przez ramiê, zak³adaj±c w³osy za uszy.
______– Piêkna pogoda – powiedzia³, dopijaj±c resztê coli.
______– Skoro ju¿ skoñczy³e¶ – mówi³a rozbawiona, zeskakuj±c z maski i otwieraj±c drzwi po stronie pasa¿era – to jed¼my.
______Cameron u¶miechn±³ siê i wyrzuciwszy ¶mieci do pobliskiego kosza, wpakowa³ siê za kierownicê.
______– Nie jeste¶ chyba mocno zwi±zana z ojcem – zagai³, uruchamiaj±c silnik – z rodzin± – poprawi³ siê szybko.
– Mówi³am ci. Ojciec zawsze chcia³ mieæ syna.
______– Nie o tym mówiê. W twoim mieszkaniu nie zauwa¿y³em ¿adnych rodzinnych zdjêæ.
______– Chcesz zostaæ moim terapeut±? – spyta³a rozbawiona.
______– Je¶li ty tego chcesz – odpar³ zupe³nie powa¿nie. – Po prostu uwa¿am, ¿e to dziwne. Za³o¿ê siê, ¿e nie utrzymywa³a¶ z nim kontaktu odk±d tylko uda³o ci siê opu¶ciæ rodzinny dom, a teraz jedziesz tam, by czuwaæ przy jego ³ó¿ku, jakby nie by³o tych wszystkich lat, które spêdzili¶cie osobno, nie interesuj±c siê sob± nawzajem.
______– To ci±gle mój ojciec.
______– To niczego nie wyja¶nia. Jeste¶ psychologiem, powinna¶ to wiedzieæ.
______– Jed¼ ju¿ – poprosi³a, wpatruj±c siê w jaki¶ sobie tylko wiadomy punkt za boczn± szyb±. Cameron by³ spostrzegawczy. I móg³by byæ naprawdê dobrym psychologiem, gdyby nie jego wybryki w ¿eñskim akademiku. Tylko dlaczego musia³a go spotkaæ? I dlaczego, do cholery, to w³a¶nie jej pogmatwane ¿ycie postanowi³ roz³o¿yæ na czynniki pierwsze?
Powiem Ci szczerze, ¿e przera¿a mnie zachowanie Camerona Tak jak pisa³am we wcze¶niejszym komentarzu, nigdy nie czyta³am opowiadania/ksi±¿ki o podobnej fabule. Nie zetknê³am siê nigdy z seksoholizmem, czy to w literaturze, filmie, czy w prawdziwym ¿yciu. Dlatego te¿ zachowanie, my¶li g³ównego bohatera s± dla mnie czym¶ zupe³nie nowym i przera¿aj±cym Momentami wspó³czuje Cameronowi, a momentami widzê w nim potwora, którego natychmiast trzeba unicestwiæ, by nie skrzywidzi³ ¿adnej bezbronnej kobiety Czytaj±c scene w mieszkaniu T.J., kiedy to nie wytrzyma³ i dotkn±³ jej ³ydki, mia³am dziwne przeczucie, ¿e zaraz siê na ni± rzuci i brew jej woli zacznie siê do niej dobieraæ. Dobrze, ¿e tak siê nie sta³o, ale co by by³o gdyby w danym momencie siê nie opanowa³? Ju¿ raz do¶wiadczy³ podobnej sytuacji i pomimo drêcz±cych go wyrzutów sumienia, uzale¿nienie mo¿e kiedy¶ zwyciê¿yæ z moralno¶ci±. Czego oczywi¶cie mu nie ¿yczê. Jako¶ dziwinie porusza mnie jego choroba, problematyka jak± zamie¶ci³a¶ w opowiadaniu. T.J. to odwa¿na babka, skaza³a siê na towarzystwo seksoholika, który jest chodz±c± bomba zegarow±. Nigdy nie wiadomo, co siedzi w jego g³owie, ja przez ca³y czas mia³abym siê na baczno¶ci. Pomimo wszystko, po³±czy³a ich niewidzialna wiê¼ porozumienia. Ciekawa jestem, czy T.J. ud¼wignie jego chorobê i bêdzie w stanie mu pomóc. Jej postaæ równie¿ mnie zaintrygowa³a Jest bardzo skryta, owiana jak±¶ tajemnic±. Mam wra¿enie, ¿e w dzieciñstwie b±d¼ w czesnej m³odo¶ci spotka³o j± co¶ bardzo przykrego, co teraz odbija siê na jej sposobie ubierania siê, zachowaniu, odizolowaniu od facetów. I do tego jej ojciec, o którym mówi do¶æ ch³odno, widaæ, ¿e jest z nim w jakim¶ konflikcie. Pewnie ma to zwi±zek z tym, ¿e zawsze chcia³ mieæ syna, a pojawienie siê T.J. zaburzy³o wszystkie jego plany, czego z pewno¶ci± nie przyj±³ zbyt dobrze. Co¶ czujê, ¿e nie tylko Cameron potrzebuje terapii, ale równie¿ sama pani psycholog. Cam zacz±³ interesowaæ siê jej ¿yciem, zastanawiaæ siê nad jej zachowaniem, nawet zabawi³ siê w stylistê tak jak pisa³am w innym komentarzu, wydaje mi siê, ¿e wzajemnie sobie pomog±. Dobra, nie bêdê ju¿ d³u¿ej spekulowaæ, bo i tak czort wie, co siedzi w Twojej g³owie Pozdrawiam i czekam na nastêpny rozdzia³.
Mówi³am ju¿, ¿e uwielbiam Twoje komentarze? No, to mówiê
¯eby jasno¶æ by³a - nigdy nie mia³am styczno¶ci z ¿adnym seksoholikiem wiêc wszystko co tu piszê to wy³±cznie wytwór mojej wyobra¼ni wsparty informacjami znalezionymi w necie Chcia³arm raz napisaæ co¶ innego ni¿ jakie¶ pierdo³y o zakochaniu, motylach w brzuchu albo jakiej¶ nieszczê¶liwej mi³o¶ci - mam nadziejê, ¿e uda mi siê to doprowadziæ do koñca.
Masz racjê co to T.J. i co do tego, ¿e oboje potrzebuj± terapii, ró¿nica miêdzy nimi jest taka, ¿e Cam ju¿ to sobie u¶wiadomi³, a jego aseksualna terapeutka jeszcze nie ;D
Skoro siê przenosimy, to nie wiem, czy zostawiaæ komentarz jeszcze tutaj czy ju¿ tam?
Nie wiem, jak Ci wygodniej Ja i tak tu bêdê zagl±daæ, bo mam sentyment do tego forum, a tamto jest jakie¶ takie... no ale jak siê nie ma co siê lubi, to siê lubi co siê ma Zreszt± jest tu trochê opowiadañ, w których liczê, ¿e kiedy¶ pojawi siê jaki¶ ci±g dalszy, wiêc na pewno nie wyniosê siê st±d ca³kiem i na amen. A odcinki do tego opowiadania bêdê dodawaæ i tam i tu równocze¶nie wiêc komentuj, gdzie Ci wygodniej
# 5.
______Na miejsce dotarli w samo po³udnie. Cameron zatrzyma³ samochód na ogromnym podje¼dzie pod rodzinn± posiad³o¶ci± T.J.. Dom, a w³a¶ciwie rezydencja rodem z seriali o najbogatszych ludziach ¶wiata albo przynajmniej Stanów Zjednoczonych, ju¿ na pierwszy rzut oka sprawia³ wra¿enie niedostêpnego i wiej±cego ch³odem. Jane w ogóle nie pasowa³a do tego miejsca. Nawet je¶li chcia³a uchodziæ za zimn± i niedostêpn±, wcale taka nie by³a.
______– W porz±dku? – spyta³, widz±c, ¿e siedzi nieruchomo, jakby ba³a siê wysi±¶æ.
______– Nie, Cam – powiedzia³a, spogl±daj±c na niego. – Nic nie jest w porz±dku, ale to nie jest twój problem – dokoñczy³a, daj±c mu wyra¼nie do zrozumienia, ¿e nie chce o tym rozmawiaæ i wysiad³a z samochodu. Z sekundy na sekundê, z ka¿dym krokiem przybli¿aj±cym j± do drzwi rodzinnego domu, by³a coraz bardziej z³a i sama siê sobie dziwi³a. Nie wiedzia³a tylko co jest bardziej zadziwiaj±ce – czy to, ¿e po tylu latach postanowi³a spojrzeæ ojcu w oczy, czy te¿ raczej, ¿e pozwoli³a by zupe³nie obcy cz³owiek, a w dodatku jej pacjent, towarzyszy³ jej w tej podró¿y. Podró¿y w przesz³o¶æ i w g³±b siebie. Jakkolwiek by jednak nie by³o, nie widzia³a ¿adnego powodu, dla którego mia³aby siê mu z czegokolwiek t³umaczyæ.
______Cameron westchn±³ i wyci±gn±³ kluczyki ze stacyjki.
______– Zaniosê twoje baga¿e i poszukam sobie jakiego¶ hotelu – zakomunikowa³, otwieraj±c baga¿nik, gdy ona nieobecnym wzrokiem wpatrywa³a siê w mury posiad³o¶ci. Wystawi³ walizkê, przewiesi³ sobie jej torbê podró¿n± przez ramiê i zatrzasn±³ drzwi, ale ona nawet nie drgnê³a. Sta³a nieruchomo, ciasno obejmuj±c siê ramionami. Wygl±da³a, jakby by³o jej zimno, choæ temperatura z pewno¶ci± ju¿ dawno przekroczy³a 25 stopni. – Idziemy? – spyta³ cicho, przystaj±c obok niej, a kiedy skinê³a niepewnie ruszyli w stronê wiej±cej ch³odem rezydencji.
______– Nie musisz szukaæ hotelu – powiedzia³a, naciskaj±c dzwonek. – Dom jest tak du¿y, ¿e przy odrobinie szczê¶cia byæ mo¿e nawet siê nie spotkamy w ci±gu dnia.
______– Masz ju¿ do¶æ mojego towarzystwa? – spyta³ rozbawiony, ale nie dane by³o mu us³yszeæ odpowiedzi, bo drzwi otworzy³y siê z trzaskiem.
______– Panienka Taylor! – ucieszy³a siê starsza kobieta, porywaj±c w±t³± T.J. w swoje pulchne ramiona. – Jak to dobrze, ¿e panienka przyjecha³a.
______Dziewczyna u¶miechnê³a siê s³abo, staraj±c siê wysun±æ z objêæ kobiety, która zastêpowa³a jej matkê, gdy by³a ma³ym dzieckiem.
______– Emmo, poznaj proszê mojego… – zaczê³a, wskazuj±c wzrokiem, na stoj±cego tu¿ za ni± Cama, jednak zawaha³a siê, szukaj±c odpowiednich s³ów. Nie mog³a przecie¿ powiedzieæ, ¿e by³ jej pacjentem, zreszt±, przecie¿ i tak nikt w tym domu nie mia³ pojêcia, ¿e zrobi³a dyplom z psychologii.
______– Cameron Paxton – przedstawi³ siê, wyci±gaj±c d³oñ na przywitanie.
______Kobieta odwzajemni³a u¶cisk d³oni, u¶miechaj±c siê przyja¼nie, po czym przenios³a wzrok na Taylor i u¶miechnê³a siê jeszcze szerzej.
______– Strasznie zmizernia³a¶, moje dziecko – powiedzia³a Emma, otwieraj±c drzwi szerzej, by wpu¶ciæ ich do ¶rodka. – Proszê to postawiæ – zwróci³a siê do Cama, wzrokiem wskazuj±c taszczone przez niego baga¿e. – Bart za chwilê zaniesie to do sypialni panienki Taylor – oznajmi³a, bêd±c najwyra¼niej ¶wiêcie przekonan±, ¿e jej ma³a T.J. wreszcie postanowi³a przedstawiæ rodzinie wybranka swojego serca. Jane k±tem oka zerknê³a na Cama, ale nie wygl±da³ na zbyt przejêtego tym faktem, wiêc póki co postanowi³a nie wyprowadzaæ Emmy z b³êdu tym bardziej, ¿e kobieta wydawa³a siê byæ uradowana faktem, ¿e wreszcie w tej wielkiej rezydencji co¶ siê dzieje. Trajkota³a jak nakrêcona, o obiedzie, o tym co wydarzy³o siê ostatnimi czasy w okolicy, nie stroni±c od powtarzania zas³yszanych tu i ówdzie ploteczek, jednak ani T.J. ani Cam nie s³uchali. Taylor wydawa³a siê znudzona jej opowie¶ciami, a Cameron ch³on±³ z zachwytem ka¿dy najmniejszy detal z bogatego wystroju wnêtrz. Sam wychowywa³ siê w przepychu i nie powinien siê tak zachowywaæ, ale bêd±c tu czu³ siê jak w pa³acu. W lodowym pa³acu.
______Po kilku chwilach zasiedli w koñcu w jadalni, przy d³ugim owalnym stole pokrytym bia³ym obrusem, a Emma poda³a obiad w porcelanowej zastawie. Cam wch³on±³ wszystko niczym odkurzacz, podczas gdy T.J. w ogóle nie tknê³a zupy, a z drugiego dania ledwie skubnê³a sa³atkê i od kilku dobrych minut tylko grzeba³a widelcem w talerzu, podpieraj±c brodê na d³oni i wpatruj±c siê nad jego ramieniem w jaki¶ punkt za wielkim tarasowym oknem.
______– Prawie niczego nie zjad³a¶ – powiedzia³, wycieraj±c usta serwetk± i przygl±daj±c siê jej (za)szczup³ym palcom i (zbyt)ko¶cistym nadgarstkom.
______– Opowiedz mi o swojej rodzinie – odpar³a, leniwie przenosz±c na niego wzrok. – Na przyk³ad o matce. Jaka by³a?
______Cam popatrzy³ na ni± zaskoczony, ¿e tym razem to nie on zmienia temat.
______– Matka? – powtórzy³, zastanawiaj±c siê nad odpowiedzi±. – Nigdy jej nie by³o. Zawsze by³a wszêdzie i ze wszystkimi tylko nie w domu i nie ze mn± – powiedzia³ w koñcu, odchylaj±c siê na oparcie krzes³a. – Dlaczego pytasz?
______– Jestem twoj± terapeutk±, pamiêtasz? ¯eby ci pomóc, muszê ciê poznaæ.
______– Jeste¶ pewna, ¿e mo¿esz mi pomóc, skoro nie potrafisz pomóc sobie? – zagadn±³, opieraj±c przedramiona o blat sto³u i pochylaj±c siê lekko w jej stronê.
______– Co masz na my¶li?
______– To, ¿e ewidentnie masz problem. Nie wiem jeszcze jaki i z czego wynika, ale widzê jak siê mêczysz, przebywaj±c tutaj i jestem pewien, ¿e to skutek jakiego¶ wydarzenia z przesz³o¶ci.
______T.J. prychnê³a zirytowana, odk³adaj±c widelec na stó³ i odsuwaj±c od siebie talerz.
______– Skoro jeste¶ taki m±dry i tak ¶wietnie znasz siê na psychologii, to po co w ogóle do mnie przyszed³e¶?
______Cameron zacisn±³ nerwowo szczêki, wytrzymuj±c jej w¶ciek³e spojrzenie. Mia³a racjê. Powinien zaprzestaæ zabaw w psychologa i zaj±æ siê sob±. Przecie¿ w³a¶nie po to tu z ni± przyjecha³.
______– Chcê ci pomóc – zaczê³a ju¿ ³agodniej po krótkiej chwili, która zdawa³a mu siê jednak wlec w nieskoñczono¶æ – i wierzê, ¿e jestem w stanie, ale musisz mi zaufaæ i przestaæ zmieniaæ temat, kiedy przestaje byæ dla ciebie wygodny. Moje problemy z pewno¶ci± nie przeszkodz± mi w pracy. Potrafiê oddzieliæ ¿ycie prywatne od zawodowego, choæ nie ukrywam, ¿e w tym przypadku, kiedy jeste¶ ze mn±, w moim rodzinnym domu zamiast w gabinecie, mo¿e to byæ nieco utrudnione, ale zapewniam ciê, ¿e dam sobie radê. Jak zawsze.
______– I jeste¶ absolutnie pewna, ¿e nie powinienem zamieszkaæ w hotelu? – spyta³ zmys³owym pó³g³osem, sprawiaj±c, ¿e przez jej cia³o przebieg³ przyjemny dreszcz. – Emma ju¿ wziê³a nas za parê, a kiedy rozejdzie siê po okolicy, ¿e panienka Winslow sprowadzi³a do rodzinnego gniazda przystojnego kawalera, chyba bêdziesz musia³a za mnie wyj¶æ, ¿eby ocaliæ honor tego domu – za¶mia³ siê.
______K±ciki w±skich ust T.J. równie¿ drgnê³y w lekkim u¶miechu. W zasadzie nie mia³aby nic przeciwko temu, ¿eby jej (ewentualny) m±¿ wygl±da³ jak Cameron.
______– Jestem pewna – odpar³a, patrz±c wprost w jego b³êkitne oczy. Zadziwiaj±ce, ¿e dopiero teraz je dostrzeg³a. – W hotelu, móg³by¶ szukaæ okazji. Tu masz tylko Emmê, Barta i swoj±… aseksualn± terapeutkê – dokoñczy³a, nie mog±c powstrzymaæ z³o¶liwego u¶miechu.
______Cam le¿a³ w ³ó¿ku z d³oñmi splecionymi za g³ow± i têpym wzrokiem wpatrywa³ siê w dziewczynê, która zbieraj±c swoje rzeczy z pod³ogi, ubiera³a siê po¶piechu, z³orzecz±c pod nosem.
______Westchn±³ ciê¿ko, kiedy pochyli³a siê obok ³ó¿ka, by podnie¶æ swój bia³y fartuszek, wypinaj±c po¶ladki w jego stronê. Odwróci³ wzrok i usiad³ na ³ó¿ku ty³em do niej, siêgaj±c po swoje spodnie.
______– Nie powinna¶ wiêcej mnie… odwiedzaæ – rzuci³ oschle. – W ogóle, trzymaj siê jak najdalej od tego pokoju i ode mnie. Najlepiej, ¿eby¶my siê w ogóle nie widywali – dokoñczy³, zerkaj±c na ni± przez ramiê. Jej policzki w momencie przybra³y barwê dojrza³ego buraka, a szczêki zazgrzyta³y z³owrogo. Biedaczka, poczu³a siê wykorzystana i upokorzona, chocia¿ przecie¿ nie obiecywa³ jej niczego poza nieziemsk± rozkosz±. Kiedy po chwili z furi± trzasnê³a za sob± drzwiami, u¶miechn±³ siê pod nosem i naci±gn±³ na siebie jasny podkoszulek. Wsta³ i przeci±gn±³ siê leniwie. Seks by³ dla niego najwspanialszym sportem i najprzyjemniejszym sposobem dbania o formê. Seks…
______– Cholera – mrukn±³ pod nosem, przewracaj±c oczami. Dopiero teraz dotar³o do niego to, co mówi³a T.J. o szukaniu okazji. Po rozmowie przy obiedzie, naprawdê nie s±dzi³, ¿e okazja znajdzie go sama i to tak szybko.
______Przewróci³ oczami i klapn±³ na ³ó¿ko, na chwilê ukrywaj±c twarz w d³oniach.
______Ka¿dy na³ogowiec zawsze szuka okazji i prêdzej czy pó¼niej znajduje j±, albo ona jego – d¼wiêcza³o mu w uszach.
______Musia³ porozmawiaæ ze swoj± terapeutk±. Natychmiast.
______Wsta³ i skierowa³ siê do jej pokoju po drugiej stronie korytarza. Zapuka³ delikatnie, ale nie us³ysza³ zaproszenia. Mimo to, ostro¿nie uchyli³ drzwi.
______– Jane, jeste¶? – spyta³, nie maj±c pewno¶ci, czy wróci³a ju¿ ze szpitala. Kiedy jego uszu dobieg³ szum prysznica, wszed³ do ¶rodka, zamykaj±c za sob± drzwi. Rozejrza³ siê po pokoju. By³ przestronny i na pierwszy rzut oka sprawia³ wra¿enie przytulnego, ale brakowa³o mu… duszy, jak powiedzia³aby jego matka. U¶miechn±³ siê do siebie na wspomnienie o kobiecie, której nie by³o przy nim nigdy, gdy tego naprawdê potrzebowa³, która wszystko i wszystkich ceni³a sobie bardziej ni¿ w³asnego syna, dla której zawsze najwa¿niejsza by³a praca. On nigdy siê nie liczy³, nie mia³o dla niej ¿adnego znaczenia, ¿e by³ dobrym uczniem i odnosi³ sukcesy w sporcie, nie interesowali j± jego przyjaciele ani pierwsze mi³ostki. Traktowa³a go jak powietrze. Którego¶ dnia u¶wiadomi³ sobie, ¿e gdyby nagle znikn±³, nawet by tego nie zauwa¿y³a. By³ dla niej niczym wiêcej jak z³em koniecznym.
______Podszed³ do drzwi prowadz±cych do ³azienki i przystawi³ do nich ucho, zastanawiaj±c siê czy powinien ponagliæ Jane, by natychmiast wysz³a i porozmawia³a z nim.
______– Jane… – zacz±³, ale nie us³ysza³ nic wiêcej oprócz szumu wody. Oczami wyobra¼ni dok³adnie widzia³ ka¿d± kropelkê wody sp³ywaj±c± po jej mlecznej, g³adkiej skórze. Odruchowo po³o¿y³ d³oñ na klamce, ale zamiast j± nacisn±æ, zamar³ w bezruchu. – Co robisz? – mrukn±³ do siebie, opieraj±c siê czo³em o ch³odn± ¶cianê. Nabra³ powietrza w p³uca i odwróci³ siê, przywieraj±c plecami do drzwi. Przez chwilê lustrowa³ pomieszczenie, szukaj±c czego¶, na czym móg³by skupiæ swoj± uwagê, by nie my¶leæ o nagiej kobiecie pod prysznicem, która by³a na wyci±gniêcie rêki, a której nie móg³ tkn±æ nawet palcem, je¶li chcia³ z tego wyj¶æ.
______Przymkn±³ powieki i policzy³ do dziesiêciu, staraj±c siê skupiæ na w³asnym oddechu, po czym ponownie rozejrza³ siê po pokoju. Jego rzeczy wci±¿ sta³y w jej sypialni, tam gdzie zostawi³ je Bart, bêd±c przekonanym, ¿e jest narzeczonym panienki Taylor.
______Narzeczony. Czy by³by kiedykolwiek w stanie zbudowaæ zwi±zek oparty na czym¶ wiêcej ni¿ seksie? Przecie¿ jego ¿ycie do tej pory krêci³o siê niemal wy³±cznie wokó³ seksu. Pracownice rodzinnego koncernu, znajome, dziewczyny kumpli, córki przyjació³ ojca… wszystkie prêdzej czy pó¼niej l±dowa³y w jego ³ó¿ku, ale nigdy ¿adna nie dotar³a do jego serca i zawsze wszystko koñczy³o siê na co najwy¿ej kilku upojnych nocach.
______Westchn±³, u¶wiadamiaj±c sobie jak puste jest jego ¿ycie. Nie mia³ nikogo z kim móg³by otwarcie porozmawiaæ. Nikogo z wyj±tkiem doktor Winslow, ale jej p³aci³ za to, w koñcu by³a jego terapeutk±.
______Gdy jego wzrok spocz±³ na wielkim ³ó¿ku z baldachimem i le¿±cych na nim rzeczach T.J., podszed³ bli¿ej i przycupn±³ na brzegu. Przez my¶l przebieg³o mu, ¿e Jane ze swoj± drobniutk± postur±, gdyby siê postara³a, mog³aby zgubiæ siê w tak ogromnym ³o¿u, miêdzy niezliczon± ilo¶ci± poduszek ozdobnych, u³o¿onych równo u wezg³owia ³ó¿ka.
______– Cam? – dobieg³ go jej zdziwiony g³os. Podniós³ spojrzenie znad koronkowego biustonosza, który sam nie wiedzia³ kiedy znalaz³ siê w jego d³oniach i u¶miechn±³ siê blado. – Co tu robisz? – spyta³a, ignoruj±c zupe³nie to, czym siê bawi³.
______Wzruszy³ ramionami, mierz±c j± od góry do do³u. Wpatrywa³a siê w niego swoimi wielkimi, ciemnymi oczami, pieczo³owicie wycieraj±c mokre w³osy rêcznikiem. Jej policzki by³y zaró¿owione, a oczy szkli³y siê dziwnie, za¶ gruby, frotowy szlafrok, który mia³a na sobie, skrzêtnie ukrywa³ wszystkie jej kobiece walory.
______– Wyja¶ni³am Emmie, ¿e nie jeste¶my par± i poprosi³am, by przygotowa³a ci osobny pokój – zaczê³a po chwili, widz±c, ¿e Cameron nie zamierza odezwaæ siê pierwszy. – Mo¿esz zabraæ tam swoje rzeczy.
______– Wiem, by³em ju¿ tam – mrukn±³ beznamiêtnym g³osem. – A nawet przetestowa³em ju¿ ³ó¿ko… – doda³ po chwili, nie patrz±c na ni±. Czu³ siê jak na spowiedzi, a nawet jeszcze gorzej, bo jego spowiednik by³ jednocze¶nie zakazanym owocem, który z ka¿d± chwil± kusi³ go coraz bardziej.
______T.J. zmarszczy³a brwi i na chwilê zaprzesta³a wycierania w³osów, chwytaj±c siê pod boki. Nie by³a a¿ tak naiwna, by pytaæ co mia³ na my¶li, mówi±c o testowaniu ³ó¿ka. Zw³aszcza, kiedy patrzy³a teraz na niego, siedz±cego ze zwieszon± g³ow± i sprawiaj±cego wra¿enie dzieciaka, które korzy siê przed surowym ojcem.
______– Chcesz mi o czym¶ powiedzieæ? – spyta³a.
______Cameron u¶miechn±³ siê krzywo i spojrza³ jej w oczy.
______– O tym, ¿e oprócz Emmy, Barta i mojej… – zawiesi³ na chwilê g³os i ponownie zlustrowa³ wzrokiem j± ca³±, od palców bosych stóp, po czubek mokrej g³owy, a jego w±skie usta w sekundê u³o¿y³y siê w cyniczny u¶mieszek – aseksualnej terapeutki jest w tym domu pewna cholernie gor±ca pokojówka. Gdyby nie ten jej tandetny mundurek, to jak siê porusza³a, u¶miecha³a, kusi³a, prowokowa³a…
______– Cam – przerwa³a mu. – S³yszysz siê? Kusi³a, prowokowa³a, wabi³a… – zrobi³a pauzê, by dosadnie zrozumia³ i spojrza³a mu prosto w oczy. – T³umaczysz swoje dzia³ania zachowaniem innych. Wiesz, ¿e robisz ¼le, ale szukasz dla siebie usprawiedliwienia.
______Patrzy³ na ni± jak zahipnotyzowany, analizuj±c jej s³owa. Mia³a racjê. Zawsze usprawiedliwia³ siê i wybiela³, nawet sam przed sob±.
______– Jak by³o w szpitalu? – spyta³.
______– Nie jeste¶ tu po to, by rozmawiaæ ze mn± o moich problemach – przypomnia³a mu. – I nie powiniene¶ zmieniaæ tematu…
______– Kiedy przestaje byæ dla mnie wygodny – dokoñczy³ za ni±.
______– W³a¶nie. Szybko siê uczysz, mo¿e jeszcze wyjdziesz na ludzi. Je¶li tylko siê postarasz.
Niesamowicie inny temat, ni¿ wszystkie inne opowiadania. Calkowicie odmienny styl, ¿e fabu³a kr±¿y woko³ nich, zw³aszcza ¿e u Ciebie obsada siê powiêksza co jaki¶ czas. Zreszt± naprawdê przyjemnie jest czytaæ tylko o ich dwójce.
Ja ju¿ ich uwielbiam! Mo¿e czasami Cameron mnie denerwuje, gdy jest sam, tzn. na pocz±tku jak ukazujesz jego my¶li, zachowanie, ale za to razem z T.J. wydaj± siê niesamowici! Ju¿ na samym pocz±tku wzbudzili swoj± ciekawo¶æ sob± nawzajem. I mimo i¿, chyba Jane nie by³a w jego typie, my¶lê ¿e go do niej ci±gnie. Zreszt±, jak j± do niego. Nie tylko Jane pomaga jemu, ale on sam jest pomocny dla niej.
Chcia³am raz napisaæ co¶ innego i ograniczyæ ilo¶æ bohaterów to niezbêdnego minimum i chyba mi siê uda³o Cieszê siê, ¿e przypad³o Ci do gustu, a co do Camerona... có¿, jak wiêkszo¶æ moich mêskich postaci ma swoje za skór± i w tym chyba jego urok ;D I masz racjê - oboje s± sobie potrzebni ^^
Jak Cam postara siê wyj¶æ na ludzi, to chyba ¶wiat zatrzêsie siê w posadach Prowokuj±c± pokojówkê wyobrazi³am sobie w³a¶nie tak i ju¿. Jestem ciekawa jakich bajerów Jane mu nawciska do ³epetyny, ¿eby wiedzia³, ¿e tak nie wolno:D (jak do dziecka).
Wci±¿ ciekawi mnie dlaczego Jane jest tak niechêtnie nastawiona do pobytu w rodzinnym domu, co j± tam spotka³o? Ehh, jak zwykle odkryjesz to dopiero gdzie¶ za piêæ milionów odcinków.
Nie doceniasz go, a przecie¿ to taki porz±dny cz³owiek
Pokojówka mi siê podoba, aczkolwiek nie przewidujê, by mia³a siê tu jeszcze kiedy¶ pojawiæ, je¶li jednak zmieniê zdanie (albo Cam znów postanowiæ zboczyæ z w³a¶ciwej drogi) to siê o ni± upomnê
I jakie piêæ milionów odcinków? To nie 'Moda na sukces' ;P
No dobra to przynajmniej z dziesiêæ
Wiedzia³am, ¿e Ci siê spodoba, dlatego Ci j± wklei³am. Mo¿e siê jeszcze przydaæ, bo w±tpiê w siln± wole Cama, oj w±tpiê
A ja Ci powtarzam, ¿e go nie doceniasz A mo¿e raczej nie doceniasz wp³ywu jaki na jego osobê wywiera jego aseksualna terapeutka ;D
Dziesiêæ? My¶lê, ¿e co nieco wyja¶ni siê nawet odrobinê wcze¶niej
Wp³yw to raczej idzie na razie w drugim kierunku
To siê jeszcze oka¿e ;P
# 6
______Obudzi³a siê, czuj±c dziwne odrêtwienie i ucisk w okolicy krzy¿a. Powoli otworzy³a oczy i unosz±c lekko g³owê znad miêkkiej poduszki, odgarnê³a z twarzy spl±tane w³osy, usi³uj±c przypomnieæ sobie przebieg wieczoru i zlokalizowaæ przyczynê tego dziwnego uczucia w dole pleców.
______Gdy za sob± us³ysza³a senne mrukniêcie, zamar³a z przera¿ania, czuj±c, ¿e serce podchodzi jej do gard³a. To przecie¿ niemo¿liwe. Nie dopu¶ci³aby do tego.
______Ostro¿nie odwróci³a siê na plecy i spojrza³a w swoj± lew± stronê. Cameron spa³ obok niej, le¿±c na brzuchu z twarz± wtulon± w jej ulubion± poduszkê, pod któr± trzyma³ jedno ramiê. Drugim, obejmowa³ j± na wysoko¶ci talii – ot, i ca³a przyczyna ucisku na wysoko¶ci krzy¿a.
______T.J. przewróci³a oczami, staraj±c siê st³umiæ westchniêcie. Przymknê³a powieki, a obrazy z minionego wieczora natychmiast u³o¿y³y siê jedn± sensown± ca³o¶æ.
______– Mogê tu z tob± posiedzieæ? – spyta³, wpatruj±c siê w ni± b³agalnie tymi swoimi krystalicznie b³êkitnymi oczyma. – Nie chcê znowu… znale¼æ o k a z j i – doda³, krzywi±c siê na samo wspomnienie jego ostatniej okazji.
______Skinê³a g³ow± i wróci³a do przerwanej czynno¶ci czyli wycierania w³osów. Czy nie by³a dla niego… o k a z j ±? Co¶ zaku³o j± w sercu na my¶l o tym, ale przecie¿ by³ jej pacjentem i w³a¶nie w takich kategoriach powinna o nim my¶leæ.
______Siêgnê³a do swojej torby podró¿nej i wyci±gn±wszy z bocznej kieszeni ma³± ksi±¿eczkê, poda³a mu j±.
______– Co to? – spyta³, ale nie patrzy³ wcale na ksi±¿eczkê tylko w jej wielkie, ciemne oczy. Jakby chcia³ w nieskoñczono¶æ przeci±gaæ moment, w którym jej palce dotknê³y jego w³asnych.
______– Metoda 12 kroków.
______Cameron zmarszczy³ czo³o i powoli przeniós³ wzrok na ok³adkê ksi±¿eczki, a kiedy jej palce oderwa³y siê od jego, spojrza³ na ni± ponownie.
______– Nie chcê teraz czytaæ ¿adnych broszurek – stwierdzi³, odrzucaj±c ksi±¿eczkê na ³ó¿ko.
______– A czego chcesz?
______K±ciki jego ust unios³y siê w pó³u¶miechu. Z ca³± pewno¶ci± nie by³o to dobrze postawione pytanie, zwa¿ywszy na okoliczno¶ci, w których je zda³a.
______– Porozmawiaæ… – odpar³ bez zastanowienia, a mimo to wyczu³a w jego g³osie wahanie.
______– O czym?
______Wzruszy³ ramionami, a jego oczy b³ysnê³y niebezpiecznie.
______– Mo¿e… o tobie?
______– Dlaczego o mnie?
______– Bo ka¿dy od czasu do czasu potrzebuje siê przed kim¶ wygadaæ – odpar³. – Jestem twoim pacjentem, a ty moj± terapeutk±, ale to nie znaczy, ¿e nie mo¿emy normalnie rozmawiaæ, prawda? – zawiesi³ na chwilê g³os, nie przestaj±c wpatrywaæ siê w jej drobn±, dziewczêc± twarz. – Porozmawiaj ze mn±, Jane, ale nie jak z facetem, który ma na³óg, tylko jak z facetem, który… martwi siê o ciebie.
______U¶miechnê³a siê lekko i usiad³a na ³ó¿ku obok niego, podci±gaj±c kolana pod brodê i oplataj±c je ciasno ramionami.
______– Martwisz siê o mnie?
______– Co w tym dziwnego? – odpowiedzia³ pytaniem, zerkaj±c na ni± nad swoim ramieniem.
______– Przecie¿ ledwo siê znamy.
______– I…? Czy to definitywnie zabrania mi martwiæ siê o ciebie?
______– Ja my¶lê, ¿e wcale nie martwisz siê o mnie. Chcesz zag³uszyæ swoje my¶li, a moje ¿ycie jest dla ciebie jak puzzle, których nie potrafisz u³o¿yæ. Wkurza ciê to, ale jednocze¶nie zajmuje twoj± uwagê na tyle, by twoje my¶li nie kr±¿y³y nieustannie wokó³ seksu.
______– Seksowna pokojówka, któr± mia³em okazjê poznaæ naprawdê blisko, trochê nie pasuje do twojej teorii – zauwa¿y³ ze z³o¶liwym u¶mieszkiem.
______– Owszem, pasuje. Nie pozwoli³am ci ze sob± jechaæ do szpitala. Zdenerwowa³e¶ siê i pod¶wiadomie postanowi³e¶ mi udowodniæ, ¿e je¶li bêdziesz chcia³, to wszêdzie znajdziesz i o k a z j ê i pretekst...
______Pretekst i okazjê…
______Czy to, ¿e spa³ teraz obok niej w jej w³asnym ³ó¿ku te¿ by³o pretekstem i okazj±? A to, ¿e do¶æ brutalnie wkroczy³ do jej ¿ycia i nie zamierza³ go opuszczaæ?
______Westchnê³a cicho i przygryz³a doln± wargê, wpatruj±c siê w jego spokojn± twarz. Powoli unios³a rêkê i wierzchem d³oni delikatnie przesunê³a po jego policzku. Wiedzia³a lepiej ni¿ ktokolwiek inny, ¿e seksoholicy zazwyczaj unikaj± emocjonalnych relacji z innymi osobami. Ale Cameron by³ zupe³nie odmiennym przypadkiem. I mo¿e to w³a¶nie ci±gnê³o j± do niego?
Odetchnê³a g³êboko i przymknê³a ciê¿kie powieki.
______Pó¼niej siê nad tym zastanowi.
______Gdy siê przebudzi³, Jane le¿a³a przodem do niego, skulona w pozycji embrionalnej, z d³oñmi u³o¿onymi pod policzkiem. Wygl±da³a na spokojn± i odprê¿on±. U¶miecha³a siê przez sen wiêc i on siê u¶miechn±³. Po raz pierwszy w ¿yciu spa³ obok kobiety i nie my¶la³ o seksie. I by³o mu z tym nadzwyczajnie dobrze.
______Kiedy poprzedniego wieczora zasugerowa³a, ¿e przespa³ siê z pokojówk±, ¿eby zrobiæ jej na z³o¶æ, a potem zaczê³a wypytywaæ o jego praktyki seksualne, poczu³ siê nieco za¿enowany. Nie by³ gotowy mówiæ o tym wszystkim. Nawet jego kumple nie wiedzieli o jego ulubionych perwersyjnych zabawach. Ona jednak wcale nie wygl±da³a na zgorszon±. I pyta³a go o to wszystko, siedz±c obok niego na ³ó¿ku, ubrana tylko w gruby, frotowy szlafrok, a on odpowiada³ jej i nawet przez chwilê nie pomy¶la³ o tym, by go z niej ¶ci±gn±æ i kochaæ siê z ni± w jej w³asnym ³ó¿ku, demonstruj±c dok³adnie to, o czym jej opowiada³.
______Kochaæ siê…
______– Seksoholicy zazwyczaj nie utrzymuj± relacji emocjonalnych z innymi osobami, a do wszystkich zwi±zków, obojêtne czy sformalizowanych, czy nie, podchodz± z du¿± obaw± i rezerw±, czêsto traktuj±c je jak zagro¿enie. Sama my¶l o bli¿szych relacjach wywo³uje w nich niepokój – mówi³a powoli, uwa¿nie mu siê przygl±daj±c. – Unikaj± blisko¶ci emocjonalnej, koncentruj±c siê na blisko¶ci fizycznej. Powiedzia³abym nawet, ¿e czêstymi stosunkami zag³uszaj± strach przez nawi±zaniem bliskiej relacji z drugim cz³owiekiem.
______– Chcesz mi powiedzieæ, ¿e ze strachu przed tym, co czujê bêd±c z tob±, poszed³em do ³ó¿ka z pokojówk±?
______– Mniej wiêcej.
______– Ale czy to normalne, ¿e… nie pragnê ciebie posi±¶æ?
______– A naprawdê nie pragniesz? – spyta³a przekornie, przekrzywiaj±c lekko g³owê.
______Zmarszczy³ czo³o i spojrza³ w jej b³yszcz±ce oczy, niczego nie rozumiej±c.
______– Mo¿e to przez mój rozci±gniêty sweter, którego tak nie lubisz, wmówi³e¶ sobie, ¿e jestem aseksualna – zaczê³a, u¶miechaj±c siê lekko na samo wspomnienie chwili, gdy jej to obwie¶ci³ – ale jestem pewna, ¿e nieraz my¶la³e¶ o mnie nie jak o terapeutce, ale w³a¶nie kobiecie, któr± móg³by¶ posi±¶æ. Kiedy opatrywa³am ci rêkê, potem na stacji benzynowej, gdy mówi³e¶ o piêknej pogodzie i teraz, kiedy zasta³am ciê z moim biustonoszem w d³oniach.
______Wpatrywa³ siê w ni± z niedowierzaniem. Przechytrzy³a go. Udawa³a, ¿e nie dostrzega pewnych jego zachowañ, a tak naprawdê widzia³a wszystko. Mia³ wra¿enie, ¿e wie o nim wiêcej ni¿ on sam o sobie. Ale on te¿ dostrzega³ pewne rzeczy, nawet je¶li ona by³a przekonana, ¿e doskonale je ukrywa.
______– Poza tym chwilami patrzysz na mnie jak… – zawiesi³a g³os i spojrza³a w sufit, szukaj±c odpowiednich s³ów. – Jak tygrys na ³aniê, na chwilê przed atakiem.
______Nie móg³ powstrzymaæ u¶miechu na my¶l o sobie jako tygrysie, wpijaj±cym siê ostrymi k³ami w szyjê ³ani w osobie Jane. Jego zwierzêce instynkty byæ mo¿e by³y zdecydowanie bardziej rozwiniête ni¿ u innych i byæ mo¿e zbyt czêsto bra³y górê nad zdrowym rozs±dkiem, ale by³ pewien, ¿e jej na pewno by nie skrzywdzi³. Choæ jeszcze niedawno – dopóki nie spotka³ uroczej blondynki z klubu – by³ przekonany, ¿e nie skrzywdzi³by absolutnie nikogo.
______– Wiêc dlaczego jeszcze nie… zaatakowa³em? – spyta³.
______Wzruszy³a ramionami i po³o¿y³a siê na boku, wspieraj±c g³owê na d³oni.
______– Nie wiem. Mo¿e nie jestem dla ciebie wystarczaj±co poci±gaj±ca, a mo¿e po prostu poczu³e¶, ¿e blisko¶æ, przyja¼ñ czy zwyk³e, codzienne relacje miêdzy kobiet± a mê¿czyzn± mog± nie mieæ ¿adnych podtekstów seksualnych. Mo¿e byæ te¿ tak, ¿e pod¶wiadomie pragniesz w³a¶nie takiej czystej, nieska¿onej niczym blisko¶ci i czuj±c, ¿e miêdzy nami tworzy siê jaka¶ szczególna wiê¼, uzna³e¶, ¿e warto zaryzykowaæ i pozwoliæ mi siê do siebie zbli¿yæ zupe³nie inaczej ni¿ wszystkim innym kobietom do tej pory.
______Opu¶ci³ g³owê i u¶miechn±³ siê pod nosem. Mo¿e faktycznie tak by³o? Westchn±³ ciê¿ko i po³o¿y³ siê na plecach. Za³o¿ywszy rêce za g³owê zerkn±³ w jej stronê.
______– Cam, musisz wiedzieæ, ¿e taka wiê¼, miêdzy terapeut± a jego pacjentem, ma naprawdê ogromne znaczenie w trakcie leczenia…
______Miêdzy terapeut± a pacjentem. Problem w tym, ¿e gdy zasnê³a w trakcie jego opowie¶ci o trudnym dzieciñstwie bogatego ch³opca, a on uk³ada³ j± na ³ó¿ku i okrywa³ ko³dr±, nie patrzy³ na ni± jak na terapeutkê. Ani jak na ³aniê. Teraz, kiedy obserwowa³ jej spokojn± twarz tylko utwierdzi³ siê w przekonaniu, ¿e chcia³by byæ dla niej kim¶ wiêcej ni¿ tylko pacjentem, odmiennym przypadkiem.
______Ostro¿nie podniós³ siê z ³ó¿ka i naci±gn±wszy ko³drê na jej ramiona, cicho wyszed³ z pokoju. W korytarzu natkn±³ siê na Emmê.
______– Dzieñ dobry – przywita³ siê, u¶miechaj±c ciep³o, ale kobieta nie odpowiedzia³a nic, obrzucaj±c go jedynie pogardliwym spojrzeniem. – Mogliby¶my porozmawiaæ? – spyta³, kiedy go wyminê³a. Emma odwróci³a siê powoli w jego stronê i za³o¿y³a d³onie na piersiach, przybieraj±c bojow± postawê. Zupe³nie jak T.J. – Widzê, ¿e Jane ma jaki¶ problem, chcia³bym jej pomóc, ale nie wiem jak.
______– Jej ojciec jest w szpitalu, umiera. Czy to nie jest wystarczaj±co du¿y problem? – fuknê³a, jakby chcia³a mu daæ do zrozumienia, ¿e on sam jest kolejnym, o wiele powa¿niejszym problemem.
______– Wiem, ¿e jej relacje z ojcem… – zawaha³ siê, gdy pochwyci³ wrogie spojrzenie Emmy. Wiedzia³ ju¿, ¿e kobieta raczej mu nie pomo¿e. Nie by³a ju¿ dla niego tak uprzejma jak wtedy, gdy s±dzi³a, ¿e jest narzeczonym T.J.
______– Niech pan siê trzyma od niej z daleka – rozkaza³a. – Wystarczaj±co du¿o ju¿ w ¿yciu wycierpia³a – dokoñczy³a i odwróciwszy siê na piêcie, ruszy³a do swoich zajêæ.
______Cam westchn±³ i opar³szy siê plecami o ¶cianê przez chwilê obserwowa³, jak Emma maszeruje korytarzem z dumnie uniesion± g³ow± i piersi± wypiêt± do przodu.
______Wygl±da³o na to, ¿e sam bêdzie musia³ rozwik³aæ tajemnicê Jane.
Oo i Emma go zgasi³a, nie ma tak ³atwo, trzeba siê postaraæ je¶li siê czego¶ chcê.
Wyobrazi³am sobie t± scenkê, gdy najpierw przebudzi³o siê jedno a potem drugie, oni jeszcze nie wiedz±, co my ju¿ tak
Te wszystkie problemy Cama musz± mieæ jak±¶ przyczynê w relacjach z lud¼mi w dzieciñstwie, nic nie dzieje siê bez przyczyny. To samo jest z TJ Ehh, biedni...
No w Emmie to on raczej sprzymierzeñca mieæ nie bêdzie, ale o tym pó¼niej
A nasza dwójka - chyba wcale nie s± tacy biedni, w koñcu trafili na siebie i zaczynaj± to i owo dostrzegaæ I nie wiem czy chcê siê zag³êbiaæ w problemy Cama, mo¿e powinnam, ale chyba wolê siê skupiæ na jego relacji z Jane ^^
No ja mam nadziejê, ¿e wolisz siê skupiæ, tak tylko rzuci³am, ¿e mog³oby tak byæ...
Czy¿by pokojówka zd±¿y³a siê ju¿ poskar¿yæ?
No bo tak te¿ jest, tylko nie wiem jeszcze czy siê bêdê nad tym rozwodziæ.
A pokojówka raczej niewiele ma z tym wspólnego Ty chyba koniecznie chcesz, ¿eby ona siê tu jeszcze pojawi³a, co??
Niekoniecznie, raczej zastanawiam siê co takiego Jane musia³a powiedzieæ Emmie, ¿e ju¿ go nie lubi. Bo jak nie TJ to kto?
Wielbicielko telenoweli, nie wiesz jakie pokojówki bywaj± wcisbskie? Przecie¿ one zawsze wszystko wiedz± prêdzej ni¿ g³ówni bohaterowie
A mo¿e Emma jest staro¶wiecka i conajmniej dziwnym jest dla niej, ¿e Jane przywozi ze sob± do rodzinnego domu zupe³nie obcego mê¿czyznê, który spêdza noc u niej w sypialni... ;D
Eillen dnia 19:49:01 28-05-13, w ca³o¶ci zmieniany 2 razy
Oj tam, czepiasz siê