elvirka - Strona główna

Tu Kysio.

Mo¿e trochê toporne, ale dla poprawy nastroju zamieszczam.

1. Czytasz na w³asn± odpowiedzialno¶æ.
2. Je¶li czytasz, nie rób tego na trze¼wo.

UFO 

19:00 Gdzie¶ pod S³awnem, zakoñczenie zlotu ASG…

-No ch³opaki, to by³a godna impreza. Wasz Bichæ to zajebisty pomys³. No prêdzej bym siê ¶mierci spodziewa³, ni¿ tego, ¿e bêdê przez pó³ nocny szuka³ po krzakach bimbrowni Jareckiego, co by mu „rêkodzie³o” zar±baæ… A i teren miodny. Tylko pozazdro¶ciæ.
- Na pewno nie zostaniecie na nockê? – zapyta³em.
- Stara by mnie zajeba³a, a i reszta te¿ ma obowi±zki. I tak dobrze, ¿e siê wyrwali¶my choæ na dzionek. Dajcie cyne jak bêdziecie krêciæ jeszcze jak±¶ imprezê to z przyjemno¶ci± wpadniemy. No, czas ju¿ na nas. Trzymta siê ASGejki.
- OK, to do zobaczyska pisiory!
Z ¿alem patrzy³em jak siê pakuj± w samochody. Fajne ch³opaki, postrzelaæ siê z nimi to by³a prawdziwa przyjemno¶æ. ¯adnych terminatorów, ¿adnych kwasów, a i perfekcyjnie wczuli siê w swoje role ormoli. I zosta³o nas siedmiu. Bez s³owa zabrali¶my siê za siebie i obóz. Roz³adowa³em ka³asza, wyj±³em baterie i wysypa³em kulki z magazynków. Oporz±dzenie opró¿niê ju¿ w domu, bo i tak trzeba je wrzuciæ do prania. Mundur zreszt± te¿, bo po 24 godzinach w lesie i na bagnach z lekka… no fio³kami to on nie pachnie. I choæ noc zapowiadali ciep³±, zabra³em siê za rozstawianie namiotu. Nigdy nic nie wiadomo.

19:20

Popatrzy³em na te wymem³ane, pomêczone mordy, jak siê jeszcze guzdraj± przy swoich namiotach… Wzi±³em w rêkê toporek i poszed³em w las po drewno. Noc d³uuuga, a opa³u nigdy za ma³o, bo jak to mówi±, zapas w dupê nie jeb..., nie kopie. Zw³aszcza, ¿e piwa i miêcha by³o do cholery, a i „rêkodzie³a” Jareckiego z nocki zosta³o jeszcze ze 3 litry…

Samolot E3-Sentry Avacs (Lotniczy System Ostrzegania i Kontroli) gdzie¶ nad Hanowerem, Niemcy godzina 23 32

Operator systemów wykrywania dalekiego zasiêgu wpatrywa³ siê przez sekundê w ekran. To co widzia³ wydawa³o siê niemo¿liwe, ale lata treningów i szkoleñ wziê³y górê.
- Alfa 2! Start rakiety balistycznej!! Odleg³o¶æ 550 kilometrów, prêdko¶æ 410 metrów na sekundê!! To nie s± æwiczenia!! Miejsce startu Polska, ¶rodkowe wybrze¿e Ba³tyku, okolice Slawno, pomiêdzy Koszalin, a Slupsk!
- Alfa 4, potwierdzam! – krzycza³ operator kontroluj±cy normalnie inny sektor dalekiego zasiêgu.
- Gdzie siê kieruje, sk±d wystartowa³a i jaka to rakieta? – spokojny g³os dowódcy, pu³kownika Jó¼wiaka, wyrwa³ wszystkich z zaskoczenia. By³ pierwszym Polakiem jakiemu powierzono tak odpowiedzialne stanowisko - Procedura Beta1! Zawróciæ Orze³ 2! Wszystkie stanowiska, meldowaæ potwierdzenia odbioru naszych danych! Potwierdziæ nasze dane, meldowaæ natychmiast!
Na stanowiskach operatorów zagotowa³o siê jak w ulu. W tym momencie na nogi zosta³a postawiona ca³a Europa, a wszystkie bazy obrony powietrznej krajów zrzeszonych w NATO na ca³ym ¶wiecie, je¶li same jeszcze nie widzia³y, to zobaczy³y w tym momencie, to co widzia³ AWACS.
- Jeszcze nie wesz³a na krzyw± balistyczn±, na razie pionowo do góry i przyspiesza!Potwierdzam miejsce startu!
- Polska potwierdza nasze dane!
- Niemcy potwierdzaj± nasze dane!
- Mam potwierdzenie od Orze³ 2! Przerwa³ podej¶cie do l±dowania i wchodzi z powrotem na pu³ap operacyjny, jest ju¿ na 4200 metrów i zwiêksza! Widzi to wszystko i potwierdza to co widzimy!
- Minê³a punkt dla rakiet bliskiego zasiêgu!!
- Ca³a Europa potwierdza, ¿e widzi! Francja i Anglia w gotowo¶ci!
- Wci±¿ nie wesz³a na krzyw± balistyczn±!
W tym momencie wp³ynê³y dane z polskiego i niemieckiego systemów kontroli powietrznej kraju. Dodatkowo potwierdza³y to co mia³ na ekranie. My¶li, tysi±c i jedna bieg³y przez g³owê. S³awno, rodzinne miasto… ¯ona, syn, matka, brat…
Wyszkolenie to katowanie cz³owieka tak d³ugo, a¿ siê tak odcz³owieczy, ¿e bêdzie, nawet umieraj±c, z zimn± krwi± wykonywa³ swoje obowi±zki, bez wzglêdu nas konsekwencje dla siebie. A on by³ wyszkolony bardzo dobrze i wiedzia³, ¿e w tym momencie otwar³y siê atomowe walizeczki, a przywódcy atomowych mocarstw zostali gwa³townie wyrywani ze snu, czy oderwani od swoich zajêæ… Jego AVACS wykry³ rakietê jako pierwszy i to on teraz dowodzi³ ca³ym tym burdelem, przynajmniej póki go nie zdejm±. Wszystko jak b³yskawica przebieg³o mu przez g³owê. Od tych sekund i jego decyzji zale¿a³y losy ¶wiata.
- Rosjanie s± ju¿ w gotowo¶ci!! Uzbrajaj± wszystkie systemy uderzenia odwetowego w trybie alarmowym – potwierdzenie tego koszmaru pad³o ze stanowiska wywiadu – za dwie minuty bêd± gotowi!! Stany Zjednoczone w gotowo¶ci z minutê! Chiny bêd± gotowe do uderzenia odwetowego za 6 minut!!
- Minê³a punkt dla rakiet ¶redniego zasiêgu, to miêdzykontynentalna!! Wci±¿ idzie pionowo do góry!
- Stanê³a!! – wrzasn±³ operator systemów dalekiego zasiêgu.
- Co?!
- Potwierdzam! Stanê³a na 65500 metrów i stoi!
- Sprawdziæ systemy!! Uruchomiæ rezerwowe i zweryfikowaæ!! – pu³kownik Jó¼wiak wpatrywa³ siê z niedowierzaniem w monitor.
- SYSTEMY SPRAWNE!! Rezerwowe uruchomione i potwierdzaj± dane!!
- Potwierdzam! 65500 metrów i stoi!!
- Orze³ 2 zweryfikowa³ swoje i potwierdza nasze dane!
To co lecia³o, sta³o…
- Namierzaæ i podawaæ WSZELKIE zmiany. Analiza celu, czy wiecie co to jest?
- Nie, nie mamy czego¶ takiego w bazie danych, ale moim zdaniem jest za du¿e na rakietê.
- Dzwoñ po rozkazy…
- Ruszy³a dalej i przyspiesza! Brak krzywej balistycznej, wci±¿ idzie pionowo!
- Co to do jasnej cholery, jest?

03 30 Dar³owo, urlop… Bez telefonów, bez wezwañ…

Chocia¿ mia³a ju¿ swoje lata, czu³a, namiêtna, chêtna… Kobieta z któr± konie mo¿na kra¶æ… A ¿e mia³a boskie cia³o… Zaiskrzy³o jak cholera… Zawsze podoba³y mu siê starsze… Przekrêci³ siê, a ona zareagowa³a natychmiast i wtuli³a siê w niego ty³eczkiem, reakcja by³a natychmiastowa… Zamar³a na chwilê i poczu³, ¿e jej oddech przyspiesza… Trzeci raz…
- Có¿ bycie mê¿czyzn± zobowi±zuje… - pomy¶la³ zsuwaj±c d³oñ z uda na brzuch. Jêknê³a nieziemsko kiedy w ni± wszed³…
Brutalnie g³o¶ny d¼wiêk WY£¡CZONEGO telefonu zmrozi³ ich oboje. Choæ wy³±czy³ go w momencie jak dosta³ urlop, pierwszy raz od 10 lat, to DZWONI£!
- Przepraszam – szepn±³ – nic nie rozumiem, by³ wy³±czony…- siêgn±³ i zmrozi³o go jak zobaczy³ kto dzwoni.
- To go nie dobieraj Skarbie, proszê…
- Wybacz, muszê… - wsta³ i podszed³ do okna. - Obieca³ skurwiel!!! – pomy¶la³ i wcisn±³ klawisz ODBIERZ…
- ¯e siê tak, kurwa, grzecznie, zapytam, czego, do kurwy nêdzy?
- Rozumiem Twój gniew, ale hamuj siê przy swojej kobiecie, a i ja nie jestem sam, jeste¶ na g³o¶no mówi±cym…
- Obieca³e¶ KUTASIE… - warkn±³, a mózg b³yskawicznie analizowa³ sk±d móg³ wiedzieæ, ¿e nie jest sam.
- Panie Prezydencie, proszê mówiæ…
Po minucie nagle usiad³ i popatrzy³ dooko³a nie bardzo przytomnym wzrokiem.
- Tak, rozumiem, ¿e to nie jest kawa³… - szepn±³ – Chce wedle MOJEGO uznania WSZYSTKICH, których wyznaczê, bez ¿adnych ograniczeñ, a Pan i mój szef macie staæ za mn± i moimi decyzjami bez wzglêdu na wszystko, z ca³± moc± swoich urzêdów i mo¿liwo¶ci. Je¶li tak bêdzie, to chce mieæ to na pi¶mie, przez Pana podpisanym, odrêcznie i w mojej obecno¶ci. Bez tego dupochronu nigdzie siê nie ruszam… Inaczej idê od zaraz na emeryturê… Ale TO ju¿ nie jest mój problem, Panie Prezydencie, a w takich ¶mierdz±cych sytuacjach, PRZEDE WSZYSTKIM obowi±zuje ChWD… Co to jest? Chroñ W³asn± Dupê… No tak, czas… Ale to ju¿ Pañski problem, Panie Prezydencie i tego KUTASA co wykrêci³ mój numer telefonu... A teraz Pan wybaczy, ma inne wa¿ne sprawy, pa.
- Kochanie wybacz, ale jaja sobie chyba robi±… - i wtulaj±c siê w ni± pomy¶la³ jeszcze – Pociski miêdzykontynentalne wystrzeliwane z kraju, mo¿e jeszcze ufo… No bez jaj…

Po 46 minutach jeszcze nie skoñczyli, ale byli ju¿ blisko, ju¿ prawie, razem…!!

DZYÑ, DZYÑ… Telefon pomimo tego, ¿e by³ wy³±czony ponownie dzwoni³…
- …! – delikatnie szepn±³ widz±c po³±czenie nadrzêdne. Ale jak siê rzek³o A…
- Zabijê CIEBIE!! – warkn±³.
- Nie wiem w jakie gówno wpad³e¶ – us³ysza³ g³os swojego brata, który by³ znanym warszawskim prawnikiem - lub nasz zamiar wpa¶æ, ale moim skromnym zdaniem pi¿ama nie jest o tej porze odpowiednim strojem na kawê u Prezydenta. Napisa³ przy mnie dziwne upowa¿nienie dla Ciebie w dwóch egzemplarzach, które podpisa³, a wraz z nim du¿o innych ludzi. Specjalny kurier rz±dowy ju¿ leci dostarczyæ Ci jeden z nich do r±k w³asnych. Drugi mam ja i mam go dla Ciebie schowaæ. Z tych ludzi niektórych znam i wiem co mog± i bojê siê… ROZUMIESZ, KURWA?! BOJÊ SIÊ!! MAM ¯ONÊ I DZIECI!!!!
- Nie spodziewa³em siê… Wybacz braciszku… - ale on ju¿ siê roz³±czy³.
- Kurwa, ale gnój… - zd±¿y³ pomy¶leæ nim telefon zadzwoni³ ponownie.
- Tu KUTAS, je¶li¶ zadowolony, to bierz siê do roboty, Ojczyzna czeka…

0527 Warszawa, Sala Konferencyjna w gmachu MSW.

Wko³o sto³u siedzieli zmêczeni, dziwnie ubrani ludzie. Dwóch siedzia³o w pi¿amach i szlafrokach. Nastêpnych dwóch w garniturach. Kolejny w smokingu. Pozostali byli w dresach, czy krótkich spodenkach. W sumie wygl±dali tak jakby ich zgarniêto prosto z domów, porannego biegania, czy imprez, bo i tak by³o. Przed nimi stali mê¿czy¼ni w mundurach wojsk lotniczych, marynarki wojennej, a z ekranów laptopów ustawionych na stole patrzyli policjant i cywil, który wygl±da³ jakby zosta³ psu z gard³a wyrwany. On zacz±³ przemowê.
- Panowie, nazywam siê Galiñski i to ja Was tutaj zaprosi³em w imieniu Prezydenta. Powiem tak, jeszcze dwie godziny temu, w Dar³owie nad morzem, tuli³em w objêciach wspania³± i namiêtn± kobietê. Wyrwano mnie z tych s³odkich objêæ i powierzono rozwik³anie tego bajzlu w który wpad³ nasz kraj. Zaprosi³em do pomocy Was tu obecnych, nie dlatego, ¿e jeste¶cie wybitnymi specjalistami w swoich dziedzinach, bo s± lepsi, ale dla tego, ¿e my¶licie nieszablonowo, widzicie to, co nie raz umyka wybitnym autorytetom. Od teraz jeste¶cie moimi doradcami i do Waszych zadañ nale¿y u¶wiadomienie nam tego, co my i nasi spece przeoczyli¶my. Panowie, wiem, ¿e nie muszê Wam o tym przypominaæ, ¿e to co powiem jest okryte tak ¶cis³± tajemnic± pañstwow±, ¿e sam mam lêki. A teraz proszê bardzo uwa¿nie wys³uchaæ Panów z wojska, bo oni najlepiej wprowadz± Was w ten popaprany temat. Do Was nale¿y analiza faktów, wyci±gniêcie wniosków i wskazanie jak mo¿na opanowaæ ten ca³y burdel, bo jako kraj, NAPRAWDÊ, jeste¶my w czarnej dupie...
- Jestem pu³kownik Ruszczak z Lotnictwa. – przedstawi³ siê lotnik - Wstêp poprowadzi komandor Lewy z Marynarki Wojennej. – i odwróci³ siê do marynarza.
- Panowie. Na morzu Pó³nocnym, w cie¶ninach i na Ba³tyku trwaj± wielkie manewry NATO „Ba³tycka Burza”, które maj± przetestowaæ mo¿liwo¶ci obrony Europy, jak i floty przed niespodziewanym napadem rakietowym, atakiem lotniczym, jak i precyzyjnym uderzeniem asymetrycznym, czyli inaczej mówi±c atakujemy siê nawzajem na wszelkie mo¿liwe sposoby i je¶li siê komu¶ uda³o lub nie uda³o, to analizujemy to drobiazgowo, jak i dlaczego. W tych æwiczeniach uczestniczy 15 krajów w tym Polska. Amerykanie wys³ali na nie swoj± bojow± grupê lotniskowca. Jest to teraz najwiêksze zgrupowanie uderzeniowe w historii. Setki okrêtów, ponad tysi±c samolotów i ¶mig³owców, dziesi±tki tysiêcy ludzi. Wszyscy w najwy¿szym pogotowiu… A oni…
Lotnik przerwa³ podniesion± d³oni± i poprowadzi³ dalej.
- Otó¿ o godzinie 23:32 nasz radar obrony powietrznej kraju zaobserwowa³, ¿e z okolic S³awna na ¦rodkowym Wybrze¿u wystartowa³ pionowo do góry niezidentyfikowany obiekt lataj±cy, który rozwin±³ 1,25 km/s w pionie czyli ponad 4 500 kilometrów na godzinê. Na podstawie danych uznano ¿e jest to miêdzykontynentalny rakietowy pocisk balistyczny i g³oszono alarm dla ca³ej Europy, æwicz±cej floty, Rosji i w koñcu dla ca³ego ¶wiata. W ci±gu minuty i 25 sekund dotar³ na wysoko¶æ 65500 metrów, a nastêpnie niespodziewanie, bez zwalniania zatrzyma³ siê. W tym czasie uderzeniowe si³y j±drowe Stanów Zjednoczonych, Rosji, Chin i innych przesz³y w stan najwy¿szej gotowo¶ci bojowej. W ci±gu 3 minut Prezydenci zostali obudzeni, a ich atomowe walizki otwarte i przygotowane do u¿ycia, czyli wpisania kodów startowych dla rakiet z g³owicami nuklearnymi. By³ tam oko³o 4 minut po czym ponownie polecia³ do góry, a¿ wyszed³ z atmosfery w kosmos i znikn±³ z ekranów radarów. Po sze¶ciu minutach, czyli o 23:42 opad³ pionowo w dó³ z t± sam± prêdko¶ci±. Zatrzyma³ siê na wysoko¶ci 550 metrów nad Gdañskiem i z miejsca ponownie wystartowa³ na 1200 metrów. Skaka³ tak w kierunku zachodnim z prêdko¶ci± 1100 km/h, znikaj±c nad wiêkszymi miastami po czym na dobre znikn±³ nad S³awnem.
Dalej przedstawi pan nadinspektor Kosakowski.
- O 00:01 w markecie w S³awnie w³±czy³ siê alarm w³amaniowy. Sklep jest na skraju miasta, wiêc czêste s± próby w³amañ. Patrol policji by³ dwie ulice dalej, wiêc byli na miejscu niemal natychmiast. Nic nie widzieli, ale podmuch powietrza by³ tak silny, ¿e poprzewraca³ kosze na ¶mieci i wybi³ dwie szyby w sklepie. Na ich i nasze szczê¶cie, potwierdza to jeszcze sze¶ciu innych ¶wiadków, jeden z nich jest w szpitalu na obserwacji, bo podmuch rzuci³ nim o krawê¿nik i ma uraz krêgos³upa.
- Jeden ze ¶wiadków zaj¶cia stwierdzi³, ¿e, tu cytujê stenogram z nagrania patrolu: „ufoki przysz³y od strony pól i by³y ciemnozielone. Musi sz³y z jumy, bo du¿o fantów nies³y, z³omu, palet i a wsiego dobra, ¿e by i na tydzieñ na winko styk³o. Jeden musi by³ ranny, bo jak niós³ niedu¿± skrzynuszkê siê tak tacza³ jak somsiad z za p³ota, Jarek Saper, kiedy se golnie jak go baba wkurwi. Wciepli to do ¶rodka, a z³omu tam by³o, ¿e hej, i polatali w góre, jakie¶ta to z tym kogutem wpadli”… Czyta³em jak jest w oryginale. Problem jest w tym, ¿e ¶wiadek mia³ ponad 3 promile w wydychanym powietrzu i to takie promile rosn±ce, ¿e obecnie jest absolutnie niekomunikatywny…
- A oni ponownie polecieli w kosmos i to szybciej ni¿ rakieta. – dokoñczy³ lotnik.

- O godzinie 19:20, bo taka by³a akurat wtedy w Ameryce weszli ponownie atmosferê. Na ca³ym wschodnim wybrze¿u Stanów Zjednoczonych og³oszono alarm. Proszê w³±czyæ nagranie wiadomo¶ci. Na dole jest tekst po polsku.
- „Kolejny alarm terrorystyczny w Nowym Jorku postawi³ na nogi wszystkie si³y. Niezidentyfikowany obiekt lataj±cy przelecia³ silnie dymi±c nad Long Beatch i Quenns, kieruj±c siê w stronê Manhattanu. Przelecia³ nad East River, wlecia³ miêdzy domy nad 67 Ulic± i spowity dymem zatrzymali siê w Central Parku na Sheep Meadow wzbudzaj±c panikê w¶ród biwakuj±cych. Oto nagranie jednego z odwa¿nych nowojorczyków, który po¶pieszy³ na ratunek my¶l±c, ¿e rozbi³ siê tam samolot”.
- Akurat z w³±czonym telefonem, nagraæ i sprzedaæ, pieprzone hieny – pad³o z Sali.
Ekran wype³ni³a dziwna konstrukcja, unosz±ca siê oko³o 3 metrów nad ziemi± i co chwila, znikaj±ca w chmurach dymu. Nagrywaj±cy by³ wystarczaj±co blisko by nagraæ d¼wiêk dochodz±cy z tej dziwnej konstrukcji i wrzaski… Wrzaski których nie trzeba by³o t³umaczyæ…
- …wa, debilu! Chcesz nas, pojebie, pozabijaæ! Na cholere to odpala³e¶?!
- NIC NIE WIDZE!!
- WYWALCIE ZA BURTE TEGO IDIOTE I TO CHOLERSTWO!
- KTO MU, QWA, DA£ ZAPA£KI?!
Z pojazdu wypad³ mocno dymi±cy przedmiot, ale wci±¿ by³o s³ychaæ kaszel i rzê¿enie.
- Gdzie jeste¶my?
- Nie wiem, wszystko mi zapaæka³ tym ¶wiñstwem, wsio osmolone! Z jakiego gówna to robisz?! I do tego strasznie jebie!
- I tak Ci nie powiem i ciesz siê, ¿e nie odpali³ tych ³zawi±cych w puszkach po czerwonej Warce, bo by nas w cholerê wytru³. Masz, przemyj acetonem, powinno pomóc. Szukaj, gdzie jeste¶my, masz ju¿ namiar?
- Mam… O ja pierdyle, Ty Baranie, nie trafi³e¶ nawet w Europe!
- CO?!
- O ¿esz Qwa, Ameryka… Nowy J…
- Pierdzielisz!
- Nie… Jeste¶my na Manhatanie. Daj chodu, bo zgnijemy w cholernym Guantanamo!
Dym siê rozwia³ powoli i na ziemi le¿a³a powoli dopalaj±ca siê du¿a puszka.
-„ Pirotechnicy potwierdzili, ¿e przyczyn± tak silnego dymu by³o zapalenie dziesiêciofuntowej ¶wiecy dymnej domowej produkcji, jednak co z pojazdem? Co z lud¼mi? G³upi ¿art czy realna próba zamachu. Burmistrz wyznaczy³ nagrodê za pomoc w ujêciu sprawców tego makabrycznego wydarzenia…” - i ekran zgas³.

Nie ma dowodów startu z tego miejsca, bo USA zablokowa³y wszelkie dane i teraz ziej± takim ogniem oraz ¿±dz± zemsty, ¿e zawstydzili by smoka, a w³osk± vendettê wpêdzili w kompleksy. O godzinie 00:40 ponownie pojawili siê na naszych radarach nad Polsk±. – podj±³ dalej lotnik – Opadli siê na 400 metrów i polecieli na wschód z prêdko¶ci± oko³o 1600 km/h. Przelecieli centralnie nad S³upskiem, Lêborkiem i Gdañskiem, tu skrêcili na po³udnie i wzd³u¿ Wis³y, to przyspieszaj±c to zwalniaj±c, polecieli do Warszawy… Zajê³o im to oko³o 5 minut.
W Warszawie okr±¿yli Pa³ac Kultury, ¶wiadków nie ma, choæ Pa³ac i okolice s± znakomicie o¶wietlone… Dalej polecieli na po³udnie. O godzinie
00:55
wybito okno w gmachu astrofizyki na Uniwersytecie Jagielloñskim, co uruchomi³o alarm. Pracownicy naukowi sprowadzeni do ustalenia szkód, od razu wskazali na le¿±ce na ziemi worki budowlane. Poproszê o zdjêcia.
Na ekranie pojawi³y siê zwyk³e niebieskie worki budowlane.
- Dok³adnie 18 sztuk, do jednego z nich by³a przyczepiona p³yta dvd z kartk±, któr± cytujê S£UCHAJCIE KUTASY, NIE JESTE¦MY NA£UKOWCE I NIE WIEMY JAK SIÊ TE MIEJSCÓWKI NAZYWAJ¡, ALE MAMY KAMERKIE TO¦MY JE ZGRALI KU CHWALE POLSKIEJ NAUKI! P.S. SORKI ZA OKNO I ZA OBCIACHOWE OPAKOWANIA, ALE TO FUNKIEL NÓWKI!! Razem ponad 350 kilo Ksiê¿ycowego gruntu i ska³ z nagranymi miejscami pobrania próbek. Wstêpne oglêdziny sugeruj±, ¿e na 99 % materia³ skalny jest autentyczny i je¶li ostateczna analiza to potwierdzi to jest warty dziesi±tki milionów Euro, je¶li nie setki. Rektor Pleszyniak dosta³ z wra¿enia zawa³u, jego stan jest ciê¿ki.
-S³odki Jezu!!

O 01:04 widziano ich nad Berlinem, a konkretnie nad Bram± Brandenbursk±. Kilkudziesiêciu ¶wiadków i dziesi±tki zdjêæ w sieci. - na ekranie zaczê³y siê pojawiaæ niewyra¼ne zdjêcia czego¶ dziwnego nad Bram± – Nastêpnie gwa³townie zawrócili i znowu zniknêli mniej wiêcej nad S³awnem.

O 01:18 polecieli dalej na zachód. Niemcy i Francuzi postawili na nogi ca³e systemy obrony krajów, dodatkowo z bazy w Rammstein poderwano w trybie alarmowym my¶liwce F 16, to samo zrobili Duñczycy i Holendrzy. Samoloty, które zdo³a³y ich przechwyciæ, nadawa³y dziwne meldunki. To widzieli dziwn± smugê, to za¶ nic, to znowu znikaj±c± dziwn± plamê. W koñcu gwa³townie zwolnili nad Dusseldorfem, a to wystarczy³o, ¿eby ich dopadli. Lecieli poni¿ej podstawy chmur. Przechwyci³y ich ich trzy za³ogi, dwie w F16 i jedna w Tajfunie. Pierwsi dolecieli Niemcy Tajfunem. W kontroli lotów nie uwierzyli w to co widzieli piloci. Na szczê¶cie mieli z powodu æwiczeñ podwieszone zasobniki rozpoznawcze, które mia³y ró¿ne kamery, w tym termowizyjn± i na podczerwieñ. Na szczê¶cie pilot i operator systemów nie stracili g³owy, wiêc niemal natychmiast ogl±dali to na ¿ywo. Dziêki uprzejmo¶ci Niemców my mamy ten ca³y materia³ do analizy przed Amerykanami i nie pytajcie dlaczego… Proszê w³±czyæ zapis… Poka¿emy najciekawszy i najbardziej wyra¼ny fragment. I nie jest to ¿art… Zga¶cie ¶wiat³o.
¦wiat³o zgas³o, ekran rozb³ysn±³ i…

Zebrani w ciszy wpatrywali siê z niedowierzaniem w ekran. Lecieli tu¿ pod chmurami, od których odbija³o siê ¶wiat³o z... Na ekranie pokaza³a siê rama od jakiego¶ du¿ego samochodu bez kabiny i kó³, na samych osiach z platform± ³adunkow± zrobion± z palet i obudowan± paletami. Zamiast silnika sta³ tam wielki, dziwny zbiornik z którego do ty³u sz³y jakie¶ wê¿e, tak samo jak z baterii butli, które by³y do niego dowi±zane. Nieco z ty³u i powy¿ej za tym ca³ym arsena³em by³o kanapowe siedzenie na którym siedzia³ grubas w kufajce, w uszance, a na twarzy mia³, wielkie staro¶wieckie gogle motocyklowe i pó³maskê przeciwgazow± z pod³±czonym grubym wê¿em. Zamiast kierownicy mia³ dwa dr±gi jak w czo³gu, a nogi w gumofilcach oparte mia³ na wielkich peda³ach z desek, do których przywi±zano sznurki, które znika³y z ty³u za siedzeniem w gigantycznej gêstwinie kabli, wê¿y, skrzynek i wszelkiej ma¶ci dziwnych urz±dzeñ, które tam na paletach wt³oczono. Po bokach pojazdu, do palet, by³y umocowane w równych odstêpach cztery wielkie okr±g³e pokrywy. Po¶rodku tego wszystkiego siedzia³o trzech skulonych ludzi, ubranych jeszcze dziwaczniej. Jeden z nich mia³ na g³owie wielki, okr±g³y he³m do którego by³y przymocowane du¿e cylindry, stercz±ce przez ¶rodek s³ynny irokez. Drugi ubrany by³ w jakie¶ wylinia³y futrzany p³aszcz, na szyi wisia³ mu wielki zwój stalowego ³añcucha i do tego ró¿owy kapelusik

a’la Jacyków. Trzeci wygl±da³ ¿o³nierz Wehrmachtu, ¿ywcem przeniesiony z wojny, lub planu filmowego tylko, ¿e by³ w he³mie z wielkimi rogami. Wszyscy mieli na twarzach stare maski przeciwgazowe typu „s³oñ”, jak to kiedy¶ nazywali, tylko z ogromnie d³ugimi rurami, które te¿ znika³y w pl±taninie.
- O w pyte…
- Nie…
- Bez jaj!!
- To przecie¿…
Szum i krzyki przesz³y przez salê.
- To ma byæ ¿art?!
- Proszê o spokój!! – krzykn±³ lotnik – To nagranie jest prawdziwe. TO tam naprawdê by³o i lecia³o!! PROSZÊ O CISZÊ!!! Proszê popatrzeæ na prawy dó³ ekranu, du¿ymi cyframi to prêdko¶æ w Mach, czyli prêdko¶ci d¼wiêku, ma³ymi w kilometrach…
- Co to jest?...
- Nasi spece zidentyfikowali czê¶æ z tego z³omowiska. Rama to stary ¯uk, a raczej jego szcz±tki bez kabiny i silnika. Zamiast silnika ma stary agregat do robienia acetylenu z karbidu, a doko³a butle z tlenem, dwutlenkiem wêgla, argonem i zwyk³ym propan butanem, do tego dwa potê¿ne transformatory. To za siedzeniem kierowcy w czym znikaj± wszystkie wê¿e i kable, to dwa stare sedesy z³±czone brzegami muszli, to po ¶rodku to obudowa od pralki. W jej wnêtrzu to chyba jakie¶ lampy elektronowe, a na górze s± dwa akumulatory po oko³o 180-200 amperogodzin. Te okrêgi po bokach to denka od dwustu litrowych beczek, odpi³owane jakie¶ 10 cm od krawêdzi. Do tego pó³ elektrotechnicznego wysypiska ¶mieci… Tyle ustalili¶my, tylko ¿e TO zasuwa³o Mach 0,9 na wysoko¶ci 11 tysiêcy metrów. Proszê zwróciæ uwagê, ¿e pomimo tej prêdko¶ci ubranie im nie faluje. Jakby nie odczuwali pêdu powietrza. Ciekawy jest odczyt termiczny. Zbiornik od acetylenu ma ponad 40 stopni, a sedesy prawie 200, za¶ ca³o¶æ otaczaj±ca to… TO CO¦ na oko³o 20 stopni. Wtedy na tej wysoko¶ci by³o minus 46. Ale to nie wszystko. Start proszê.
Film zaczyna siê w momencie gdy samolot by³ ju¿ blisko platformy. Platforma by³a dobrze o¶wietlona i by³o widaæ prawie wszystkie szczegó³y. Pierwszy poderwa³ siê cz³owiek z „irokezem” na g³owie i waln± w plecy „pilota”. Go¶æ w uszance szybko poci±gn±³ za trzy d¼wignie po lewej stronie fotela i obejrza³ siê, po czym z za cholewy gumofilca wyj±³ butelkê, której kszta³t wszyscy rozpoznali. Odkrêci³ j±, uchyli³ maskê, ³ykn± i poda³ resztê do ty³u, po czym gwa³townie zacz±³ machaæ rêk± miêdzy nogami. Na pace jeden trzyma³ kubki, drugi nalewa³, a trzeci wyj±³ pêtko kie³basy. Wypili, zagry¼li, a resztê wlali do zbiornika ko³o sedesów i zaczêli ustawiaæ w ko³o platformy talerze anten.
- Zatrzymaj proszê. Spece przeanalizowali to dok³adnie, to s± stare talerze anten do odbioru telewizji satelitarnej, tylko z dziwnymi pude³kami w miejscach konwerterów, a facet prawdopodobnie uruchamia jaki¶ silnik spalinowy lub co¶ podobnego. Pilot w³a¶nie pomacha skrzyd³ami i poka¿e im, ¿e maj± l±dowaæ i tu najlepsze, puszczaj.
Obraz zafalowa³. Pilot pojazdu popatrza³ na samolot i po prostu pokaza³ wa³a, ten w kapelutku podniós³ do góry lew± rêkê zaci¶niêt± w piê¶æ, a praw± krêci³ z jej boku, jakby korbk±. ¦rodkowy palec podniós³ siê powoli do góry, po czym odwróci³ siê, popuka³ w manometr i zacz±³ odkrêcaæ jaki¶ zawór, a sam pojazd zacz±³ gwa³townie przyspieszaæ. Reszta z nowej flaszki la³a drug± kolejkê.
- Qwa, ale to przecie¿ Mach 0,9…
- Tak, w³a¶nie to. Gonili ich do Mach 2,2, potem zniknêli w oddali i z wszelkich radarów i wtedy siê zaczê³o. Okaza³o siê, ¿e zawrócili zaszli ich od ty³u i o¶wietlili wi±zk± radarow± o tak szerokim spektrum, ¿e w kabinie wszystkie systemy ostrzegawcze, o wszystkim co mo¿liwe, zapali³y siê na czerwono. Wtedy dolecieli amerykanie i odgonili ich, choæ my uwa¿amy, ¿e po prostu sami odlecieli. Nad po³ow± Niemiec, po³ow± Francji, Holandi±, Belgi±, Dani±, Morzem Pó³nocnym i Ba³tykiem ¶ciga³o ich ponad 150 samolotów, pojawiali siê to tu to tam, piloci wyczyniali prawdziwe cuda w powietrzu usi³uj±c ich dopa¶æ, a oni podlatywali do samolotów, o¶wietlali siln± wi±zk± z bliskiej odleg³o¶ci od, której zapala³o siê wszystko, a pilot dostawa³ zawa³u i uciekali. Pó¼niej zaczêli robiæ sobie ¿arty. Na przyk³ad, kiedy w jednym z F16 pad³ silnik i pilot skierowa³ siê natychmiast do bazy, zawrócili i podlecieli do niego z boku. Pilot z nawigatorem twierdz±, ¿e zobaczyli cztery go³e dupy, a w eter posz³o, tu cytujê dos³ownie, bo pad³o to po polsku: „A taki by³ ³adny, chamerykañski”… Tu proszê zwróciæ uwagê na prêdko¶æ, radar w tym typie eFa widzi na 180 kilometrów, nim zniknêli mi z radarów namierzania mieli Mach 2,4 i wci±¿ przyspieszali. Nim znikli z ekranów systemów radarowych dalekiego zasiêgu robili Mach 4. Innym razem podlecieli dos³ownie na 20 metrów do samolotu i zapytali pilota, czy chce zajaraæ, bo zrobili sobie ma³y postój w Holandii i maj± zajebisty towar i podawali sobie skrêta. Jeszcze innym razem, ¿e im zdech³ GPS i zapytali o pozycje i pomachali jakim¶ szkolnym atlasem. A jeszcze innym wlecieli pomiêdzy dwa samoloty i w niemieckich he³mach z drugiej wojny z rogami grozili pilotom wielkimi toporami, jak jacy¶ cholerni wikingowie. I tak przez ponad godzinê! Jak wie¶æ siê roznios³a co ¶cigaj±, to za³ogi samolotów nie rozstawa³y siê z aparatami, zdjêæ s± dziesi±tki, je¶li nie setki. Ale nic nie przebije tego co odjebali, nad cie¶ninami nad Dani±. Podlecieli od ty³u do amerykañskiego Tomcata i zaczêli go wyprzedzaæ, lec±c przy samym skrzydle. Nawigator mia³ kamerê w pogotowiu i nagra³ ich, filmu jeszcze nie mamy, ale robi ponoæ furorê. Wedle plotek ten co pilotowa³ sta³ na siedzeniu jak skoczek narciarski na skoczni, tylko ze spuszczonymi spodniami i w go³ej dupie, po¶ladkami trzyma³ rybi ogon wyciêty z kartonu i zapyta³ po angielsku zdêbia³ego pilota, cytujê: „Co siê tak patrzysz? Syrenki nigdy nie widzia³e¶?”
O 01:45 spodek widziano nad Wierz± Eiffla… Francuzi, nawet ich nie przechwycili, nie mieli szans…

O 02:06 w Rzymie wlecieli do wnêtrza Colosseum. Setki ¶wiadków i zdjêæ.

Chwilê pó¼niej zatrzymali siê przed nocnym sklepem na obrze¿ach miasta. Sprzedawca jedyne co pamiêta to co¶ z palet zaparkowane na placu parkingowym, dwóch zataczaj±cych siê mê¿czyzn w mundurach, wymalowanych zielon± farb± w he³mach z rogami na g³owach i to ¿e k³ócili siê w dziwnym jêzyku o zakrêty, zrobili zakupy i, ¿e wystartowali pionowo do góry.
- Czy mogê? – zapyta³ pan w z wyra¼nymi objawami kaca – Jest Pan pewien, ¿e chodzi o zakrêty?
- Tak mam tu dos³ownie podane.
- Widzi Pan, znaj±c kwiecisto¶æ wypowiedzi Polaków i podejrzewaj±c, ¿e to byli nasi, chcia³bym zwróciæ Panu uwagê, i¿ po w³osku zakrêt to curva i fonetycznie brzmi to prawie identycznie jak nasz... eh mmm… „przecinek narodowy”, tyko znaczenie ma ciut inne… - g³o¶ny chichot przeszed³ przez salê.
– A co kupili? – pad³o niewinnie pytanie z tylnego rzêdu.
- Wed³ug wydruku z kasy skrzynkê piwa, butelkê wódki, pêto kie³basy i ogórki kiszone…- powiedzia³ lotnik ponurym g³osem, patrz±c na kul±c± siê ze ¶miechu widowniê, po czym niemal grobowym tonem kontynuowa³.

- Dalej, polecieli na pó³noc. Kiedy pojawili siê ponownie w zasiêgu naszych radarów, lecieli w linii prostej z Rzymu i znowu zniknêli, tym razem w okolicach Dar³owa. Ponownie wystartowali o godzinie 02:35 i obrali kurs bezpo¶rednio na amerykañskie zgrupowanie uderzeniowe. W odleg³o¶ci 300 km od zespo³u lotniskowca USS Endeavour zniknêli nagle ze wszystkich radarów, a Amerykanie dostali zawa³u i zaczêli szaleæ…

W tym samym czasie Uderzeniowa Grupa Lotniskowca USS Endeavour, fregata USS Thomas Jefferson

¦wit poma³u rozja¶nia³ na czystym niebie. S³oñce jeszcze nie wzesz³o, ale by³o ju¿ ca³kiem widno. Na mostek wszed³ steward z tac± i rozda³ wszystkim kubki z paruj±c± kaw±. Kapitan podziêkowa³ skinieniem g³owy i wróci³ do ekranu wielkiego komputera, na którym wy¶wietlany by³o obraz sytuacyjny ca³ego zgrupowania. Po ca³onocnych alarmach by³ wykoñczony. Nagle odezwa³ siê g³o¶nik. G³os wachtowego brzmia³ dziwnie.
- Panie Kapitanie, mat Sumayari, proszê popatrzeæ na nasz lotniskowiec i powiedzieæ, ¿e nie mam halucynacji. ¯e widzê to, co widzê!
Kapitan zdziwiony podniós³ g³owê znad monitora i popatrzy³ na Pierwszego, który bez s³owa wzi±³ lornetkê i podszed³ do szyby os³aniaj±cej mostek. Przez chwilê uwa¿nie obserwowa³ okrêt p³yn±cy nieopodal. Nagle:
- Jezu… - g³o¶ny jêk zwróci³ uwagê wszystkich.

Siedziba Eksperckiej Grupy Kryzysowej

Ponownie pojawili siê o godzinie 03:30 prawie w tym samym miejscu w którym zniknêli i kursem, niemal idealnie prostym, polecieli na wschód. Wed³ug danych kursem na Moskwê. Ponownie pomimo b³yskawicznej reakcji, nikomu nie uda³o siê ich przechwyciæ. Zniknêli 260 km od Moskwy…

W tym samym czasie Moskwa, Plac Czerwony.

Patrol milicji szed³ powolnym krokiem przez Plac Czerwony. Jeszcze godzina do koñca zmiany, wiêc rutynowo, znudzonym wzrokiem omiatali teren dooko³a. Nigdy nic nie wiadomo. Nagle jeden stan±³ jak wryty. Potrz±sn±³ g³ow±, bo nie uwierzy³ w to co zobaczy³. Jego kolega poruszony jakim¶ szóstym zmys³em natychmiast siê odwróci³ z rêk± na kaburze pistoletu. Zdumia³ go widok partnera. Sta³ z otwartymi ustami patrz±c w stronê Kremla.
- Misza… - i natychmiast odwróci³ siê, jednocze¶nie wyrywaj±c broñ z kabury. Omiót³ wzrokiem ca³y teren, ale nic siê nie dzia³o. I wtedy zobaczy³. Szczêka sama mu opad³a…

Siedziba Eksperckiej Grupy Kryzysowej

O 04:15 ponownie pojawili siê nad Polsk± lec±c kursem na S³awno. I znikli na dobre. Wszyscy ju¿ wiedz±, i ze wschodu, i z zachodu, sk±d wystartowali, gdzie byli i gdzie wyl±dowali i domy¶laj± siê tego samego…
- Czyli mówi±c obrazowo – przerwa³ mu jeden ze s³uchaczy - gówno trafi³o w wentylator, a my musimy to posprz±taæ.
- I to jak najszybciej, jak najszybciej, bo…
Dalszy wywód przerwa³o gwa³towne pukanie w drzwi.
- Wej¶æ!
Do Sali wpad³, czerwony na twarzy, major, bez s³owa poda³ kartkê z wiadomo¶ci± i natychmiast wyszed³. By³o widaæ, ¿e bardzo stara siê zapanowaæ nad sob±. Ruszczak rzuci³ okiem na kartkê po czym usiad³ za biurkiem, wtuli³ twarz w zgiête ramiê i wstrz±sany spazmami, bez s³owa, poda³ kartkê Lewemu. Wszyscy z zaciekawieniem wpatrywali siê w marynarza, który staraj±c siê zachowaæ za wszelk± cenê spokój, opad³ na krzes³o i rykn±³ potê¿nym ¶miechem do którego do³±czy³ p³acz±cy Ruszczak.
- O Jezu…Nie mogê… W³±czcie YouFube!!!

Bia³y Dom, Gabinet Owalny

Prezydent siedzia³ przy biurku w wymem³anej koszuli, bez krawata i uwa¿nie czyta³ podsumowanie Europejskich wydarzeñ.
- Panie Prezydencie, czy mogê zwróciæ Panu na co¶ uwagê?
- John, znamy siê 50 lat i jeste¶my na ty, musisz pieprzyæ takie oficjalne frazesy? Nie spa³em prawie wcale przez te alarmy i jestem wykoñczony, nie mo¿esz normalnie?
- Niestety nie. Jeste¶ Prezydentem… Nic nam nie uszkodzili, choæ mogli. Rozrabiali nad ca³± Europ±, raport z analiz± jest przed Panem, proszê siê zapoznaæ.
- Mów, nie mam ochoty…
- Czytaj DO CHOLERY!!! Uszanuj pracê ludzi, którzy harowali jak wo³y ca³± cholern± noc, by¶ móg³ siê zapoznaæ z faktami!!!
Prezydent popatrzy³ dziwnie na swojego Szefa Kancelarii. Krzycza³… Pierwszy raz odk±d… Odk±d go zna³ nigdy nie podniós³ g³osu, nawet na podwórku w zabawach. Skupi³ siê na papierach. Po piêciu minutach podniós³ g³owê i powiedzia³ zachrypniêtym g³osem.
- Dobry Bo¿e… Masz racjê… Obud¼ WSZYSTKICH, maj± pó³ godziny ¿eby siê stawiæ. Kto siê spó¼ni, straci sto³ek. Daj im te papiery i powiedz, ¿e sezon polowañ uwa¿am za otwarty. Tak im powiedz. Je¶li ich nie dostaniemy…
W tym momencie do gabinetu wpad³ asystent do spraw bezpieczeñstwa i bez s³owa poda³ Prezydentowi now± teczkê.
- Gdyby Pan chcia³ osobi¶cie porozmawiaæ z Admira³em to wystarczy daæ sygna³ do pokoju ³±czno¶ci i w³±czyæ ekran, Panie Prezydencie. S± na to przygotowani.
Prezydent bez s³owa otworzy³ teczkê i przejrza³ zawarto¶æ. Szczególnie d³ugo ogl±da³ zdjêcia. Napisy mia³y prawie po 6 stóp wysoko¶ci. Po chwili poda³ raport sekretarzowi.
- Jimmy w³±cz proszê ekran… - Po czym wcisn±³ przycisk interkomu i powiedzia³ – Po³±czcie mnie z Admira³em Doylem.
Ekran, który zajmowa³ ca³± ¶cianê rozb³ysn±³ i pojawi³a siê twarz Admira³a Doyla. Prezydent odezwa³ siê z lodowat± uprzejmo¶ci±.
- Proszê mi wybaczyæ mój wygl±d, jak i strój, panie Admirale, ale to by³a bardzo ciê¿ka noc, która, jak mia³em nadziejê ju¿ siê skoñczy³a, ale jak widzê to i czeka mnie równie fascynuj±cy dzieñ. Czy móg³by mi Pan TO wyja¶niæ? – powiedzia³ trzymaj±c w rêce zdjêcie - Proszê siê nie krêpowaæ, bo choæ widzê na zdjêciach Pana problem, to chyba nic nie zrozumia³em… Moi ludzie chc± mi powiedzieæ, ¿e maj±c do dyspozycji najwiêksz± militarn± potêgê morsk± od czasów Normandii, z najnowocze¶ñiejszym sprzêtem jaki istnieje na tej planecie, pozwoli³ Pan, aby kto¶, na ¶rodku morza, przemalowa³ okrêty bêd±ce pod Pañskim dowództwem? Czy tak?
Admira³ nie wiedzia³ gdzie siê ma podziaæ.
- Tak, Panie Prezydencie…
- A wie Pan, ¿e nasi marynarze porobili ju¿ filmiki i zamie¶cili na You Fube?
- Tak, Panie Prezydencie…
Wzrok Prezydenta wypala³ niczym rozgrzane ¿elazo, choæ g³os sp³ywa³ miodem.
- A mo¿e mi Pan jeszcze raz powtórzyæ tê nazwê?
- Okrêt dowodzenia przemalowano na BUMMM!! USS Cow Ass*, rozpoznania i walki elektronicznej na BUMMM!! USS Stevie Wonder** Panie Prezydencie…
- Lotniskowiec, Panie Admirale… Chodzi mi o PAÑSKI lotniskowiec…
- BUMMM!! USS Pussy ***, Panie Prezydencie …
- Acha… A ten mniejszy napis pod t± nazw±? Co to?
- To po polsku, Panie Prezydencie… - Prezydent wpatrywa³ siê przez chwilê w ekran.
- Panie JESZCZE Admirale, jak zadajê pytanie, proszê to sobie zapamiêtaæ na resztê swojej jak¿e krótkiej kariery, to chcê mieæ, ¿e tak siê wyra¿ê w Waszym dosadnym, marynarskim jêzyku, pe³n± PIERDOLON¡ ODPOWIED¬!!!!
- W wolnym t³umaczeniu „POLSKA PANY!!! RESZTÊ WAS, FIUTY, ZATOPIMY JUTRO, BO ZABRAK£O NAM FARBY”, Panie Prezydencie …
* Krowia Dupa
** Amerykañski muzyk, niewidomy od urodzenia
*** Ang. wulgarnie – Cipa

Sekretarz stoj±cy z boku poza zasiêgiem kamery z³apa³ siê za s³uchawkê w uchu, s³ucha³ przez moment i gwa³townie zamacha³ rêk± przed szyj±. Prezydent bez s³owa przerwa³ po³±czenie.
- Dajcie to na ekran Prezydenta.
Ekran wype³ni³a strona YouFube.
- Wstawili to 20 minut temu, Panie Prezydencie. S± ju¿ miliony wej¶æ …
Film by³ nieostry i bardzo ciemny, wykonany amatorsk± kamer± w podczerwieni. Ludzie w kominiarkach, pij±c piwo z puszek, ¶miej±c siê, malowali wielkimi pêdzlami napis i krowi± dupê z wystaj±c± z niej torped±. Nastêpne ujêcie. Ci sami ludzie koñcz± malowaæ, napis i wypiête, kobiece po¶ladki miêdzy którymi z niezwyk³y artyzmem oddano szczegó³y anatomiczne. Nastêpnie zwijaj± pêdzle i jad± do góry, widaæ jak kad³ub siê przesuwa w dó³. Krawêd¼ pok³adu i w kadrze pokaza³o siê zamieszanie na pok³adzie lotniskowca. Ludzie biegali, wózki je¼dzi³y, samoloty startowa³y… Kamera zasz³a poni¿ej krawêdzi pok³adu i by³o widaæ, ¿e przesuwa siê do ty³u, po czym znowu unosi. Nie by³o ju¿ pok³adu tylko wysoka, masywna nadbudówka. Trzech ludzi wskoczy³o na pok³ad i podbieg³o do nadbudówki. Postawili wiadro po farbie, wrzucili do niego puste puszki, rozpinaj±c spodnie dwóch odwróci³o siê do ¶ciany, trzeci kucn±³, a w rêku b³ysn±³ zwój papieru toaletowego…
Prezydent ogl±da³ dalej w milczeniu po czym wy³±czy³ i patrz±c w pusty ekran g³uchym g³osem powiedzia³.
- Zanotuj. Wy¶lesz trzy wiadomo¶ci. Pierwsz± niech zaadresuj±, do USS Cow Ass, USS Stevie Wonder, USS Pussy. Nie bêdzie ¿adnej tre¶ci tylko ten film. Potem wy¶lesz drug±, u¿ywaj±c numerów okrêtów, a nie nazw, to bêdzie rozkaz, ¿e:
- uwa¿am ich za zatopionych i wycofujê z æwiczeñ,
- zakazujê u¿ywaæ nazw okrêtów,
- maj± zdj±æ WSZELKIE naszywki, odznaki i loga z nazwami i numerami okrêtów,
- oraz wracaæ natychmiast do kraju, bo w±tpiê w ich kompetencje.
Trzeci± do Marynarki, maj± zrobiæ rzeteln± analizê jak do tego mog³o doj¶æ i niech posprz±taj± to gówno, bo jak ja to zrobiê, to pójd± ¿ebraæ na bruk, bo to ju¿ nie jest hañba… To… Jest jakie¶ s³owo oznaczaj±ce co¶ gorszego od hañby?

W tym samym czasie Kreml, Gabinet Prezydenta.

Ryk Prezydenta s³yszano dos³ownie wszêdzie w ca³ym budynku. I wszyscy ju¿ wiedzieli, ze polec± g³owy. I ¿e to wcale nie by³a przeno¶nia. Co jak co, ale TO… TO nie mog³o uj¶æ na sucho. Genera³owie wychodzili z poobrywanymi pagonami, a pu³kowników mieszano z gównem… A to dopiero 06:30… YouFube bi³o rekordy wej¶æ… Wszystkie moskiewskie telewizje ju¿ krêci³y materia³ na ¿ywo na tle kremlowskich, czerwonych wie¿ i wielkiego bia³ego napisu na jednej z nich, „JESZCZE TU WRÓCÊ SUKI – Zygmunt III Waza”…

Siedziba Eksperckiej Grupy Kryzysowej

- A zatem podsumujmy… – powiedzia³ jeden z cywili, specjalista od bezpieczeñstwa – Z naszego kraju wystartowa³ pojazd lataj±cy, który parametrami lotu odes³a³ do lamusa ca³± znan± ludzko¶ci technikê, ¶cigani bawili siê w berka z najlepszymi samolotami… Jakby tego by³o ma³o to zag³uszyli na amen najnowocze¶niejsze systemy radarowe, pojawiali siê i znikali kiedy tylko chcieli, polecieli na Ksiê¿yc i nie wiemy co jeszcze nawyprawiali. Mog± przerzucaæ narkotyki, bomby, terrorystów… Mog± wszystko…
- W Warszawie nie maj± pojêcia co robiæ. Amerykanie, Rosjanie i Chiñczycy ju¿ zagotowali po³±czenia z Polsk±, a „tury¶ci” z ca³ego ¶wiata zaczynaj± nap³ywaæ szerok± strug±, która do wieczora zamieni siê w potop. Nasi eksperci od techniki twierdz±, ¿e prawdopodobnie oni rozgry¼li napêd antygrawitacyjny. Nie wiemy jak to zrobili, ale dla tej technologii wszyscy pójd± na no¿e , a je¶li nie bêd± mogli jej zdobyæ, zniszcz± wszystko i wszystkich. I to wszystko u nas… I dlatego Was Panowie zaprosi³em, bo chodzi nam w³a¶nie o to jak politycznie wyj¶æ z tego gówna. Bo znale¼æ ich, znajdziemy. Nad rejonem startu kr±¿y wszystko co mo¿e lataæ i ma kamery, patrole Stra¿y Granicznej, Policji i Wojskowych S³u¿b Specjalnych, razem ponad 2000 ludzi, przeczesuje dos³ownie wszystko w terenie, a specs³u¿by informatyczne w intrenecie, wiêc to tylko kwestia czasu.
- Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy, który Wam umkn±³. – rzuci³ ten, który mia³ wyra¼ne objawy kaca – Ropa.
Wszyscy zdziwieni popatrzyli na mówi±cego.
- A co ma ropa do tego? – zapyta³ zdziwiony Galiñski.
- Ch³opaki dajcie mi jakie¶ piwo, bo uschnê. – powiedzia³ do wojskowych – Wszystko. Dos³ownie wszystko. Obecna gospodarka ¶wiata oparta jest na ropie naftowej i jej przetworach. Kraje OPEC i koncerny naftowe zarabiaj± krocie na wydobyciu i przerobie ropy. Musicie wiedzieæ, ¿e tylko w naszym bud¿ecie, o ile siê nie mylê, chyba co piata z³otówka pochodzi z podatków i akcyz na³o¿onych na paliwa. U Ruskich dochody z ropy i gazu to ponad 60%, u Arabów ponad 90%... Do tego dochodz± podatki od transportu, VATy, sraty i inne pierdo³y. Popatrzmy na przemys³ przetwórczy ropy, na te kolosy motoryzacyjne, no i miejsca pracy w fabrykach i warsztatach. Banki zarabiaj± krocie na kredytach na kupno aut. Ubezpieczyciele bij± fortuny na ubezpieczeniach obowi±zkowych i innych. Och, s± jeszcze op³aty za drogi i firmy budowlane, które te drogi stawiaj±, naprawiaj±, no i mandaty… To wszystko runie z dnia na dzieñ. Platformy wydobywcze, tankowce, rafinerie, samochody, samoloty, czo³gi, systemy antyrakietowe i rakiety z kosmicznymi w³±cznie stan± siê nikomu niepotrzebn± kup± z³omu. Fabryki produkuj±ce pojazdy na silniki spalinowe zostan± pozamykane, a wraz z nimi wszystkie zak³ady wspó³pracuj±ce. Je¿eli upubliczni± ten napêd, to ropa jako paliwo napêdowe straci racjê bytu, a wraz z ni± ca³y biznes na niej oparty. Upadn± wszystkie koncerny wydobywcze, samochodowe, lotnicze, zbrojeniowe i kosmiczne. Do tego upadni± ca³e sektory transportowu drogowy, lotniczy, nie wiem jak z wodnym, ale je¶li tak, to wszystkie stocznie i porty mo¿na bêdzie sobie wsadziæ w dupê. To wszystko dos³ownie z dnia na dzieñ trafi szlag… Nawet NASA upadnie, w sumie to ca³a ga³±¼ kosmiczna, bo ka¿dy bêdzie móg³ sobie polecieæ w kosmos. Jeste¶my ma³ym krajem, ale wyobra¼cie sobie co siê bêdzie dziaæ jak zniknie nam po³owa dochodu pañstwa, a w Stanach jak padnie u nich to wszystko? A u Ruskich, czy na Bliskim Wschodzie, kiedy zniknie zapotrzebowanie na ich ropê? Komu bêd± potrzebni? Totalna katastrofa ekonomiczna na globaln± skalê. A je¶li, nie daj Bo¿e zrobili to w gara¿u, a du¿o na to wskazuje i ka¿dy, byle wiejski majsterklepka bêdzie móg³ sobie zbudowaæ takie cudo i polecieæ gdzie zechce, to do tego czeka nas najwiêksza migracja ludno¶ci w dziejach ¶wiata. Setki milionów ludzi ruszy w poszukiwaniu lepszego ¶wiata i nikt ich nie zatrzyma, bo jak? A je¶li dodamy do tego chêæ zemsty i odwetu za „wprowadzanie” demokracji w Iraku czy Czeczenii, fanatyków islamskich i innych psycholi to wolê nie my¶leæ co siê mo¿e dziaæ… Ci co to wymy¶lili i wszyscy, którzy mieli cokolwiek z tym wspólnego s± ju¿ trupami, a ¿e sta³o siê to w naszym kraju to, moim zdaniem, i tu zgodzê siê z przedmówc±, mamy przejebane, bo staniemy siê polem bitwy dla obcych potêg. Chyba, ¿e drapniemy ich pierwsi i rozmowy zaczniemy z pozycji si³y…
W tym momencie do Sali wpad³ goniec i co¶ szepn± pu³kownikowi Ruszczakowi do ucha.
- Naprawdê? Jaki?
- Na ósemce s± wiadomo¶ci, jak sam Pan zobaczy to zrozumie, ¿e to oni. – i wyszed³.
- Panowie mam wie¶ci. Nad Warszaw± zniknêli na 4 minuty i jest uzasadnione podejrzenie, ¿e to oni. W³±cz proszê ósemkê.
Ekran wype³ni³a znana sylwetka pó³ okr±g³ego gmachu Sejmu filmowana od Wiejskiej. Pod sam± kopu³± na szerokiej lamówce wymalowano napis: POLAKU, NIE KRADNIJ, MY POS£OWIE NIE ZNIESIEMY KONKURENCJI!

Polana w lesie gdzie by³a strzelanka, czas nieznany.

Wiecie jak to jest czasami nad ranem, kiedy prosisz muchê spaceruj±c± po poduszce NIE TUP. Wtedy jedyne czego pragniecie to, a przynajmniej ja, aby zimne piwo sp³ynê³o, wspania³± zimn± strug± do wyschniêtego gard³a i spaæ dalej. Mówi±c krótko, kac jeba³ mnie niesamowicie. I dlatego w przeb³ysku geniuszu zbunkrowa³em sobie browara na okoliczno¶æ otwarcia moich piêknych ocz±t i zacz±³em macaæ wko³o ¶piwora. Kiedy trunek rozkoszn± strug± wp³yn± do mojego wysuszonego gard³a, przetar³em zaropia³e oczy, a wtedy ³eb mi eksplodowa³ i zobaczy³em gwiazdy i wsie galaktyki. Ca³a lewa strona by³a po cholerze zapuchniêta. Delikatnie pomaca³em. £uk brwiowy rozwalony na jakie¶ trzy palce, a ¿e nie zszyte to rozlaz³o siê szeroko i na oko ledwo widzia³em. Klatka piersiowa pozlepiana szar± ta¶m± pakow± bola³a jak diabli. Kostki na ³apach pozdzierane, zreszt± ca³e rêce tak w zasadzie. Pomaca³em siê ca³y, ale z³amañ nie stwierdzi³em, wiêc wygramoli³em siê na czworakach z namiotu, bo najlepszym przyjacielem zimnego piwa jest drugie zimne piwo... Zreszt± nie mia³em wyj¶cia, bo kac-kupa napiera³a bezlito¶nie na zwieracze. Przy ognisku siedzia³ go¶æ w kominiarce i miesza³ kijem w ¿arze, a boku mia³ browary!
- Otworzysz ³askawco? – spyta³em niemal anielskim g³osem, o ile tak mo¿na nazwaæ zasuszony skrzek nieudolnie na¶laduj±cy ludzki g³os – Suszy mnie…
Kole¶ spojrza³ na mnie dziwnie i popatrzy³ nad moim ramieniem. Gdzie¶ z ty³u rozleg³ siê ¶miech. Obejrza³em siê, a raczej spróbowa³em, ale ¶wiat mi zawirowa³ i gwa³townie podziwia³em go z poziomu mrówki. Rechotali ju¿ chyba wszyscy.
- To ja Was z³amasy kutane wo¿ê przez ca³± noc – mamrota³em wkurzony, podnosz±c siê na kolana - a teraz siê napierdalacie ze mnie?!
I dotar³o do mnie. Go¶æ przy ognisku… Popatrzy³em. Kominiarka, mundur, MP5 z t³umikiem, pistolet, kamizelka, buty… Ch³opaki pojechali wczoraj, ale takiego wypasionego szpeju nie mia³ ¿aden… I oczy, zimne, wyrachowane, ale patrz±ce jakby ciep³o, z szacunkiem… W koñcu przekrêci³em g³owê… By³o ich ze dwudziestu… Kubek w kubek jak ten pierwszy, tylko mieli wiêcej broni, a która by³a paskudnie wycelowana w moj± skromn± osobê. A czemu w moj±? Bo reszta ch³opaków jeszcze spa³a i to chyba do¶æ mocno, w ka¿dym razie zupe³nie mi nie przeszkadza³o jak ich ci w kominiarkach wynosili za szmaty z namiotów. Chrapali jak dziki. Jareckiego to nawet nie trza by³o wynosiæ, bo do wej¶cia do namiotu dotar³ tylko z po³ow± cia³a.
- Orzesz… - wychrypia³em – To ja siê sam powoli podniosê i sam sobie wezmê, OK, milordzie?

Ruchome Stanowisko Dowodzenia, czyli du¿y bus

Ze stanowiska ³±czno¶ci zawo³a³ dy¿urny.
- Proszê siê roz³±czyæ! Chyba ich mamy! GROM ich zgarn±³. Jest ich siedmiu. Pomazani bia³± farb± i maj± w³oskie puszki z piwem. Ale jest problem. S± w trupa pijani.
- Jak to w trupa?!
- Ten co siê ockn±³ ma w wydychanym powietrzu 5,1 promila, ale nim go zgarnêli dorwa³ siê do piwa i wiêc wynik nie jest ju¿ miarodajny, a wrêcz na pewno wy¿szy… Ale mówi±, ¿e jest przytomny.
- 5,1?
- Dwa razy badali, 4,9 i 5,0. Z reszty, trzech, których uda³o siê zmusiæ do dmuchniêcia, wysz³o po za skale, ale podrêczny alkomat, który maj± do kontroli, jest wyskalowany tylko do 5,5 promili. Teraz ju¿ tylko wyniki z krwi, albo jaki¶ lepszy sprzêt. Pozostali niezbyt przytomni. Teren ju¿ zabezpieczyli…
- Daj mi ich.
£±czno¶ciowiec poda³ drug± parê s³uchawek.
-To szyfrowany kana³. Mo¿e Pan mówiæ spokojnie.
- Galiñski. Ja tu dowodzê, mówcie co macie.
- Major Badzimirak. Mówi±, ¿e s± tu legalnie. Wczoraj by³ tu zlot ASG. To taki paintbol…
- Wiem co to jest! – warkn±³ – Do rzeczy.
- Zostali na noc i zdrowo pochlali i to wszystko. Mówi±, ¿e nie wiedz± dlaczego s± poplamieni bia³± farb±, ani sk±d maj± w³oskie piwo… Ale jeden z nich powiedzia³ dos³ownie „To ja Was chuje wo¿ê przez ca³± noc, a teraz siê ze mnie nabijacie?!”…
- BADZI!!! – g³o¶ny krzyk jednego z operatorów badaj±cych krzaki przerwa³ rozmowê.
- Co jest?
- MUSISZ SAM TO ZOBACZYÆ!
- Proszê poczekaæ, ale chyba co¶ znale¼li.
Przez d³u¿sz± chwilê trwa³o nerwowe oczekiwanie.
- Panie Galiñski, okazuje siê, ¿e te nasze ptaszki to SROKI Z£ODZIEJKI i mam tu TERAZ powa¿ne spory kompetencyjne miêdzy resortami, kompletnie nie mogê siê dogadaæ. Nie mog± zrozumieæ, ¿e jestem ¿o³nierzem i mam rozkazy. Jestem od wojny nie od pa³owania i mam w dupie ich PIÊÆ PROBLEMÓW, bo na tym KOSMICZNYM burdelu siê nie znam i wpychaæ tam paluchów nie bêdê. Pan jeste¶ tu szef, wiêc to gówno spada teraz na Pana. Jakby co teren zabezpieczyli¶my, nikogo nie wpuszczamy i czekamy na decyzje, co dalej, ale proszê siê pospieszyæ. Sympatyczny z Pana go¶æ, to powiem, ¿e ja osobi¶cie NATYCHMIAST poradzi³bym siê profesora Miodka, z Kancelarii Atomiak, Bagnucki, Chemiñski i Spó³ka, bo takich jaj to jeszcze nie widzia³em. To dobrzy prawnicy, którzy nie jedno ju¿ widzieli.
Lata praktyki zrobi³y swoje. Odpowiedzia³ bez chwili wahania.
- Szlag, znowu? Co za cholerny burdel! Ok, bêdê gdzie¶ za jakie¶ – tu popatrzy³a na ³±czno¶cowca, który podniós³ palce - 45 minut. – i wy³±czy³ siê.
Patrzy³ przez chwilê w dal, przez ¶cianê, usi³uj±c zgadn±æ o co chodzi³o GROMowcowi. Prawnicy i GROM?! No bez jaj. Nikt w tym kraju nie wchodzi w drogê gromow³adnym.
- Podaj kierowcy namiary na nich i niech nadepnie do deski. – powiedzia³ do ³±czno¶ciowca.
- Ju¿ ma, czeka na rozkaz startu.
- Ok, jak bezpieczne jest to po³±czenie?
- Najlepsze jakie mamy – ³±czno¶ciowiec zdziwiony patrzy³ na Giliñskiego – to rz±dowy sprzêt.
- A gdybym siê UPAR£ pods³uchiwaæ, to… - pytanie zawis³o w powietrzu.
- To by pan s³ucha³ z 20 minutowym opó¼nieniem, to tylko kwestia odpowiedniej technologii i kasy. Dla starych wyjadaczy jak Ruskie czy Amerykanie mo¿e z 10 sekundowym opó¼nieniem.
Puzzle szybko wskakiwa³y na swoje miejsca.
- Domy¶lasz siê kto to jest profesor Miodek?
- My¶lê, ¿e je¶li pad³o profesor Miodek, z Kancelarii Atomiak, Bagnucki, Chemicki to na bank pu³kownik Mioduszewski, ale on cholernie nienawidzi tej ksywki…
O¿esz… Zna³ to nazwisko. Cz³owiek Legenda. Ca³a misterna uk³adanka utkana z nadziei, ¿e to nie to, w³a¶nie runê³a z wielkim hukiem.
- Wiesz gdzie jest?
- Na bank w Sali Kryzysowej, tak jak podczas ka¿dego wa¿niejszego kryzysu. Wzywaj± go na wszelki wypadek. To geniusz.
- Po³±cz… I poka¿ mi który to.
Na ekranie pokaza³a siê Sala Kryzysowa. Nie wyró¿nia³a siê niczym szczególnym. Ot zwyk³a sala konferencyjna, a jednak by³o to jedno z najwa¿niejszych pomieszczeñ w kraju, a osoby tam zgromadzone mia³y w³adzê do poruszenia nieba i ziemi.
- Trzeci z lewej… -szepn±³ ³±czno¶ciowiec.
- Panowie, grupa, któr± GROM zatrzyma³, a która pocz±tkowo odpowiada³a warunkom, to zwyk³e SROKI Z£ODZIEJKI. Jednak¿e w zwi±zku z tym kryzysem, na wszelki wypadek zabezpieczono teren do kontroli. Lepiej dmuchaæ na zimne. Ale nie o z tym dzwoniê. Mia³em mieæ, na osobiste polecenie Prezydenta, woln± rêkê na wszelkie dzia³ania i podleg³o¶æ wszelkich s³u¿b, a mam tu TERAZ PIÊÆ KOSMICZNYCH PROBLEMÓW pomiêdzy GROMem przeszukuj±cym i zabezpieczaj±cym teren, a innymi s³u¿bami podleg³ymi Panom. GROMiarze mówi±, na tym gównie kto, co, na co i dlaczego siê nie znaj± i wpychaæ tego do KOSMOSU paluchów do nie bêd±, bo nie od tego s± i ¿e mam NATYCHMIAST znale¼æ prawnika profesora Miodka, z Kancelarii Antomiak, Bagnucki, Chemiñski i wspólnicy – widzia³ jak Mioduszewski drgn±³ – bo on jest szpeniem od tych spraw miêdzyresortowych. Znajd¼cie mi go i za³atwcie po³±czenie.
Wiedzia³ ju¿, ¿e dobrze przekaza³ wiadomo¶æ, Mioduszewski zblad³ jak ¶ciana i kiwn±³ delikatnie g³ow±. – Tak¿e proszê pozak³adaæ kagañce swoim ogarom zanim ja siê tam nie pojawiê, bo, jak Bóg na niebie, jak mnie jeszcze raz podkurwi± to spuszczê GROM ze smyczy, a mam do tego prawo. Jak bêdê co¶ wiedzia³ wiêcej to dam znaæ.
I wy³±czy³ siê.

Sala Kryzysowa

Wszystkie oczy w Sali wpatrywa³y siê jeszcze zdumione takim s³ownictwem w martwy ju¿ ekran, jak Mioduszewski zerwa³ siê tak gwa³townie, ¿e wywróci³ krzes³o. Podbieg³ do panelu Wojskowej £±czno¶ci Utajnionej i dos³ownie wyrwa³ s³uchawkê telefonu z pulpitu. Gwa³townie wystuka³ numer. Jak tylko us³ysza³ g³os Oficera Dy¿urnego gwa³townie mu przerwa³. I zacz±³ wydawaæ rozkazy w tempie nowoczesnego karabinu szturmowego. Poda³ s³uchawkê ³±czno¶ciowcowi i powiedzia³:
- Przeka¿ im wszystkie dane do ³±czno¶ci z Ruchomym Stanowiskiem Dowodzenia. A jak usi±dê i dam znak po³±cz z Ruchomym.
- S³uchaj – zwróci³ siê bezpo¶rednio do szefa sztabu kryzysowego - jak bêdzie po³±czenie to powiedz, ¿e Kancelaria Prawna Miodek i Wspólnicy wysy³a najlepszych negocjatorów, bo zna problem, jakim jest niechêæ do wspó³pracy miêdzyresortowej. Szef Kancelarii profesor Miodek zostaje na miejscu, gdyby trzeba by³o co¶ za³atwiæ bezpo¶rednio w resortach. I wy³±cz siê, a wtedy Wam wyt³umaczê wszystko. W³±czaj po³±czenie.

Ruchome Stanowisko Dowodzenia, czyli du¿y bus

Galiñski wys³ucha³ i u¶miechn±³ siê z ulg±.
- Zaraz przeka¿ê to w teren…
Po czym wcisn±³ klawisz interkomu i powiedzia³ do kierowcy:
- Gaz do dechy!
- OK! Trzymaæ siê! Bêdzie rzuca³o!
Ale to zaczê³o siê dziaæ absolutnie nie odpowiada³o definicji „rzucaæ” przyporz±dkowanej do tego samochodu. Galiñskiego podbi³o do góry, a samochód polecia³ w dó³. Kiedy on lecia³ w dó³, samochód polecia³ w górê. Zderzenie, które nast±pi³o, podbi³o go znowu w górê i cykl siê powtórzy³, tylko bardziej bole¶nie i z udzia³em ¶ciany. I znowu, i znowu… £±czno¶ciowiec z³apa³ go za ubranie i docisn±³ do fotela, do którego by³ przypiêty.
- TRZYMAJ SIÊ, DO KURWY NÊDZY!!!! CO TY ODPIERDALASZ?!
- JA?! – wrzasn±³ Galiñski, kurczowo wczepiaj±c siê pazurami w podstawê fotela. Dopiero teraz zrozumia³, dlaczego tu wszystko jest przykrêcone na g³ucho…

Sala Kryzysowa

Kiedy ekran zgas³ g³os zabra³ Mioduszewski.
- Panowie, wiem, ¿e nic nie rozumiecie, ale je¶li jest tak jak my¶lê, to te numery z farb±, to tylko niewinne wyg³upy. Galiñski przekaza³, ¿e GROM mówi, ¿e to sroki z³odziejki i maj± spór kompetencyjny miêdzy resortami. Otó¿ sroka z³odziejka to osoba, która kradnie co¶, bo to siê b³yszczy i mo¿e to ukra¶æ. Je¶li Grom dostaje rozkaz, to go wykona lub zginie i w tym kraju wszyscy schodz± mu z drogi, bo podlegaj± bezpo¶rednim rozkazom Prezydenta i nawet my musieli¶my im schodziæ z drogi. W tym kraju oni nie maj± problemów z resortami, to resorty maj± problemy z nimi. Je¶li wzywaj± profesora Miodka, z Kancelarii Atomiak, Bagnucki, Chemiñski, czyli mnie i moj± grupê do zagro¿eñ Atomowych, Biologicznych i Chemicznych, bo maj± kosmiczny problem to moim zdaniem nale¿y traktowaæ to dos³ownie. Wnosz±c z kontekstu obecnego kryzysu to ci idioci ukradli z orbity oko³oziemskiej jakiego¶ satelitê lub, nie daj Bo¿e, piêæ satelitów. Nie mam pojêcia jakiego, komercyjnego, szpiegowskiego, czy wojskowego. Normalne komercyjne satelity zasilane s± panelami s³onecznymi, które mog± siêgaæ dziesi±tków, czy setek metrów kwadratowych. Dla szpiegowskich, czy wojskowych jest to nie do przyjêcia, bo zdradza ich obecno¶æ i dlatego u¿ywa siê innych ¼róde³ zasilania. Pierwsze to chemiczne, które opiera siê o naprawdê skomplikowane ¶rodki chemiczne, które musz± dzia³aæ w temperaturze do -270 stopni, s± NAPRAWDÊ CHOLERNIE TOKSYCZNE. A w takim satelicie s± ich dziesi±tki kilogramów, które s± zdolne wytruæ ca³e miasta. Do tego dochodzi paliwo, bo przecie¿ czasami musz± siê poruszaæ. Normalnie nikt siê tym nie przejmuje, bo jak siê zu¿yj± po prostu, bez stresu, spycha siê je z orbity i spalaj± siê w atmosferze. Niestety takie satelity trzeba co jaki¶ czas zatankowaæ i dlatego coraz czê¶ciej do ich zasilania u¿ywa siê atomowych lub j±drowych mikro reaktorów i baterii. Zaoszczêdzon± masê i przestrzeñ mo¿na wykorzystaæ na zmniejszenie gabarytów satelity lub na zwiêkszenie ilo¶ci paliwa, co pozwala na d³u¿szy okres autonomiczno¶ci. A skoro nie wiemy co ukradli, to chyba nie muszê mówiæ, o tym ¿e ka¿dy z nich ma obowi±zkowo urz±dzenia do namierzania pozycji i, ¿e w razie próby kradzie¿y takiego satelity ma on ca³y system zabezpieczeñ, ³±cznie z destrukcj± zdaln± jak i automatyczn±. Panowie, je¶li kto¶ zareaguje za nerwowo to moim zdaniem mówimy o mo¿liwym w naszym kraju chemicznym lub atomowym ma³ym Czarnobylu, bo o Hiroszimie to nawet nie my¶lê, bo przecie¿ na 100 procent wszyscy przestrzegaj± umów miêdzynarodowych o nierozprzestrzenianiu broni atomowej w kosmosie, prawda?!
- Jezu Nazareñski…!

Ruchome Stanowisko Dowodzenia, czyli du¿y bus

Kiedy w koñcu stanêli nie móg³ uwierzyæ, ¿e ¿yje i nic nie ma po³amane.
- On zawsze tak prowadzi? – spyta³ wstaj±c z pod³ogi.
- Kiedy tylko mo¿e. – odpar³ ³±czno¶ciowiec – Je¿d¿ê z nim ju¿ dwa lata i dzi¶ nie by³o tak ¼le. Proszê mi wierzyæ.
- Acha…
Otworzy³ drzwi kabiny i wysiad³, po czym rozejrza³ siê, mi³e miejsce. Dolinka, dooko³a górki poro¶niête lasami, rzeczka, polanka, a na jej skraju drewniane ³awki i sto³y pod dachem, w sumie mi³e miejsce na biwak…
- Cicho, pusto, idealne miejsce do prób – pomy¶la³ i zacz±³ wymiotowaæ…
Szybkim krokiem podszed³ dowódca gromiarzy, ale widz±c „problem” taktownie odczeka³ chwilê nim wyci±gn±³ rêkê.
- Witam. Badzimirak. Chod¼my…
- Galiñski. Pana pro¶bê przekaza³em do Centrali. – powiedzia³ wycieraj±c usta - Oddzia³ ABC ju¿ wyruszy³, choæ nie bardzo jestem pewny o co tak naprawdê chodzi.
- To dobrze. Zaraz sam Pan zobaczy – powiedzia³ prowadz±c go w krzaki. Kiedy weszli w zielon± ¶cianê, zobaczy³ i nagle zrobi³o siê mu zimno.
- Yyyyyyyyyyy...
Trzy mia³y po oko³o dwa i pó³ metra d³ugo¶ci i do metra szeroko¶ci. Dwa mia³y namalowane amerykañskie flagi na kad³ubach, trzeci chiñsk±. Czwarty to by³ kolos ponad cztery metry d³ugo¶ci, kupê anten i mia³ sowieck± flagê na korpusie. Pi±ty, trochê mniejszy, rosyjsk±.
- Mo¿e siê mylê, panie Galiñski, ale moim zdaniem to s± kompletne satelity, które kto¶ r±bn±³ z orbity nad nami. Jak je znale¼li¶my, by³y jeszcze zimne i przymarzniête do ziemi.
Patrzy³ na to co mia³ przed sob±… Dotkn±³ tego… By³ zawodowcem. I wci±¿ nie wierzy³. Ale wiara wiar±, a fakty faktami.
- Jezu, po co to im?!- powiedzia³ do siebie i zapyta³ g³o¶no - Gdzie oni s±?
- Tam za nami, przy ognisku…
Bez s³owa zawróci³ i wyszed³ z krzaków. Faktycznie siedzieli beztrosko, ¶miej±c siê i pij±c kawê. Ubrani w ró¿ne mundury maskuj±ce, miejscami poplamione bia³± farb±. Dwóch mia³o jeszcze farbê kamufla¿ow± na twarzach.
- Czemu nie s± skuci i odseparowani? – rzuci³ ostro.
- Mo¿e ich jeszcze mam spa³owaæ, co? Wystarczy, ¿e ich znalaz³em…
Ju¿ wiedzia³, ¿e przesadzi³, ¿o³nierz mia³ racjê, ale jego reakcja i tak by³a dziwna..
- Przepraszam, masz racjê. Pojazd?
- Nie ma ¶ladu, ale wci±¿ szukamy.
- Pytali¶cie ich?
- Pytali¶my, ale tylko siê ¶miali i pokazali mam samochód… W sumie to o co siê mam pytaæ? Gdzie macie co? Wyrzutnie rakiet miêdzykontynentalnych? Ufo?
Faktycznie. O tym nie pomy¶la³. Spojrza³ na Badzimiraka, ale ten patrzy³ dziwnie w dal.
- Wiesz co? – zacz±³ dziwnym tonem – Jestem ¿o³nierzem, wykonujê rozkazy i nie pytam dlaczego. Robi³em ró¿ne rzeczy w imiê ojczyzny i bezpieczeñstwa i nigdy nie mia³em z tym moralniaków, czy wyrzutów sumienia. A¿ do dzi¶… Kazali mi ich znale¼æ, to znalaz³em, rozkaz wykona³em. Ale nie oczekuj ode mnie niczego wiêcej. Masz.
I wyci±gn±³ rêkê. W d³oni by³ aparat cyfrowy.
- Co to jest?
- Ten w okularach go mia³. W³±cz przegl±d zdjêæ.
40 sekund pó¼niej.
- O KUR…
- Noo. ¯al mi tych cholerników… Zjedz± ich ¿ywcem.
- Kto¶ to widzia³?
- Film z lotniskowca wrzucili na You Fube. Do tej pory na pewno ju¿ miliony, je¶li nie dziesi±tki milionów.
- Co?!
- Wgrano to jakie¶ trzy godziny temu. Ch³opaki nie wierzyli w³asnym oczom. Maj± kutasy jaja. Najlepsze jest to, ¿e ten co to wrzuci³ da³ niemy film, tu masz z d¼wiêkiem… Acha i podpisa³ go GROM WYMIATA… Ch³opaki s±… No… Powiem tak... Nasi „koledzy” ze ¶wiata u¿ywaj± WSZELKICH sposobów, by siê z nami skontaktowaæ…
Gwa³townie obróci³ siê do Galiñskiego, z³apa³ go za marynarkê, mocno przyci±gn±³ do siebie i szepn±³ do ucha.
- Tylko ja dosta³em ju¿ propozycjê pracy od zaraz jako „konsultant” za pó³ miliona euro, jak powiem jak i czym to zrobili¶my, wiêc pomy¶l co siê dzieje wy¿ej… - po czym odsun±³ siê i g³o¶no powiedzia³ - Kreml te¿ jest niez³y.
- Kreml?!
- Przewiñ dalej.
Po chwili…
- M… Mmmm… Musz… Zaaad…Zadzw…- nie j±ka³ siê od dzieciñstwa - KURWA!! Dajcie mi telefon!
- Poczekaj, najpierw obejrzyj resztê…
- CO?!
- A co Ci bêdê gada³, strza³k± w lewo. Zreszt± daj mi bêdzie szybciej.
I zacz±³ sam szukaæ w aparacie.
- Masz… T± strza³k± w³±czasz film.
Pierwsze ujêcie przedstawia³o otwart± rampê z palet i dwóch mê¿czyzn kucaj±cych na krawêdzi ze spodniami spuszczonymi do kostek, asekurowanych przez dwóch innych. Kolejny odpali³ petardy i rzuci³ w dó³. Kadr przesun±³ siê na facetów ze spuszczonymi spodniami i z ty³kami wystawionymi poza krawêd¼ rampy, po czy pokazywa³ teraz obraz z za krawêdzi rampy, pionowo w dó³. Widaæ by³o jak b³yskaj± petardy i po chwili sylwetki wybiegaj±ce, jak mrówki z mrowiska i du¿e br±zowe smugi opadaj±ce na te mrówki… Ten pó³kolisty kszta³t rozpozna³ natychmiast.
- Ooooo… Oniiiiii… OoooOOooooB… BB….
- Obrzucili petardami trawnik Bia³ego Domu, a jak wybiegali agenci to nasrali im na g³owy…
- BO¯E…
- Maj± kutasy jaja, co? Heheheheheh… - rechota³.
- To jakie¶ pojeby!! Lotniskowiec, Kreml, bawili siê w berka nad Europ± z bojowymi samolotami, nasrali na Bia³y Dom, ukradli, chuj wie jakie, satelity…
- I Ksiê¿yc…
- Co?! A co on ma wspóln… - strach zimn± obrêcz± ¶cisn±³ go za gard³o.
- I strza³eczk±, panie Galiñski - powiedzia³ s³odko GROMiarz - I strza³eczk±…

Pó¼niej… Gdzie¶ w jakim¶ budynku…

Pokój by³ w sumie bezp³ciowy. Go³e ¶ciany, prosty stó³, dwa krzes³a i wielkie lustro na ¶cianie. Zupe³nie jak w amerykañskich filmach klasy D. Siedzia³em tu ju¿ nie wiadomo ile. Nie wiem na co liczyli, mo¿e, ¿e zacznê siê baæ? Idioci. Kac mnie wali³ niemi³osiernie, praktycznie nie spa³em, to chyba nic dziwnego, ¿e g³owa sama mi tak jako¶ polecia³a… Obudzi³o mnie trza¶niêcie drzwi. Przede mn± sta³ m³ody go¶æ w ciemnym garniaku z w³osami w kaczy kuper, czy jak siê to tam zwie. Garniak ju¿ na pierwszy rzut oka ¶mierdzia³ ciê¿kimi pieniêdzmi, a do tego jeszcze jedwabny krawat i wielgachny z³oty zegarek. Popatrzy³ na mnie arogancko i, jak na filmach, rzuci³ na stó³ grub± teczkê z papierami. W sumie to mu siê nie dziwiê. Po dwóch dniach w lesie i… no… le¶nej integracji, by³em brudny, zaro¶niêty, ¶mierdz±cy i jeszcze wali³o od mnie jak od pana Zenka spod wiejskiego sklepu rankiem po rencie. Po prostu wyj¶ciowo nie wygl±da³em. Zacz±³ od razu ostro, ordynarnie, wrêcz po chamsku. Zwali³ mi do razu na g³owê dziesi±tki paragrafów i wyroków. Czego to nie wymy¶la³, a jak krzycza³, straszy³, grozi³. £apami jak wiatrak macha³, piê¶ciami w stó³ jak w bêben... Patrzy³em na niego jak urzeczony, bo ró¿nych ¶wirów widzia³em, ale ten bi³ wszystkich na g³owê. W koñcu siê zmêczy³…
- … i siedzisz po uszy w pierdolonym gównie i dlatego teraz powiesz mi wszystko, co chcê wiedzieæ, to mo¿e z niego wyjdziesz.
- A w ryj chcesz?
- CO?
- W ryj – powtórzy³em spokojnie - bo tak zazwyczaj traktuje siê takie co¶ jak Ty. Wali w ryj.
Chyba dotar³o do niego co mówiê, bo zrobi³ siê czerwony jak burak, a ja spokojnie kontynuowa³em.
- Zacznijmy od pocz±tku. DZIEÑ DOOBRY, panie CO TY SOBIE KURWA MY¦LISZ, jaka¿ to niewys³owiona obrzydliwo¶æ móc Pana poznaæ. Nie wiem, czy zdaje Pan sobie sprawê z tego faktu, ale jeste¶my w POLSCE i w tym kraju obowi±zuj± nas, obywateli, jakie¶ normy zachowania. Pan za¶, panie CO TY SOBIE zbydlacza te normy tak bardzo, ¿e nie mam w swoim s³owniku dostatecznie obel¿ywego s³owa, by okre¶liæ nim Pana i jego zachowanie, wiêc proszê pana o szybkie wypierdalanie z tego pomieszczenia, nim z obrzydzenia zwymiotujê na Pañsk± osobê, a mam ¿e zajebistego kaca, wiêc proszê mnie nie prowokowaæ… A po drugie czym Ty mnie, pajacu, straszysz?! Fundniesz mi „ rozszerzone metody przes³uchañ” jak ci zjebani amerykañce nazywaj± tortury? Bo mi nie dadz± spaæ? I tak jak mam szczê¶cie ¶piê po godzinie na dobê, tak mam zryty ³eb. Pobij± mnie? Sam siê zszy³em wczoraj takerem, jak mnie jakim¶ ustrojstwem w klate kutas zajecha³, tak jucha sz³a. Ból? Wylecia³e¶ w powietrze? Zapierdala³e¶ fizycznie po 20 godzin na dobê miesi±cami, a¿ skóra na palcach pêka³a? Mia³e¶ kiedy¶ kolkê? Tak± prawdziw±, jak jelita zamieraj± i robi siê pêcherz gazu i wyjesz z bólu? Czym chcesz mi groziæ? B£AAHAHAHAHAHA!! Trzema posi³kami dziennie i cel± z telewizorem?! A nawet i bez niego, ale ze ¶wiêtym spokojem?! Wypierdalaj i popytaj o mnie, na mojej ulicy, nim zaczniesz mi tu skakaæ, eleganciku pierdolony. - po czym krzykn±³em w powietrze - DAJCIE TU KOGO¦ NORMALNEGO! I piwo, por fawor, bo kac mnie jebie… Je¶li mo¿na prosiæ.

Po drugiej stronie lustra trwa³a gor±czkowa krz±tanina. Wycierano lustro i pod³ogê z kawy, a ci co ni± napluli na szybê, starali siê ¶miej±c wiêcej nie ulaæ na pod³ogê…

Po 5 minutach otworzy³y siê drzwi i wszed³ go¶æ pod czterdziestkê, w miarê normalnie ubrany. Poda³ mi piwo.
- Cze¶æ. Galiñski jestem.
- To prawdzie nazwisko? – zapyta³em otwieraj±c puszkê.
- W tych okoliczno¶ciach...
- Fakt… Mniam zimniu¶kie…
- Ale prawdziwe, choæ ciê¿ko mnie znale¼æ.
- Chyba nawet nie bêdê próbowa³ – zapewni³em delektuj±c siê zimnym browarem, który powoli wprowadza³ b³ogo¶æ w moje skacowane cia³o. Co dziwne, u¶miechn±³ siê.
- Wkurzyli¶cie wielu ludzi, wielu WA¯NYCH LUDZI.
- No co Ty, nasz± strzelank±? Kogo na przyk³ad?
- Naszego Prezydenta, który specjalnie zepsó³ mi urlop i wys³a³ na poszukiwanie Was, nasz sejm, nasz± prawice – wylicza³ - i wszyscy chc± Waszych g³ów, a jak za ma³o, to jeszcze amerykañski prezydent za przemalowanie okrêtów i nasranie mu na progu Bia³ego Domu. Nowojorsk± policjê z Burmistrzem na czele za Central Park, jest nawet 100 000 nagrody za Was. Rosyjskiego Prezydenta za napis na Kremlu. CA£¡ EUROPÊ za to co wy


CA£¡ EUROPÊ za to co wyprawiali¶cie nad ni±. Chiñczyków za zdjêcie im ich g³ównego satelity telekomunikacyjnego. Nieee, chyba nie wkurzyli¶cie, no bo niby jak? Ale choæ, teoretycznie, nie s± wkurwieni to wszyscy, ale to wszyscy chc± wiedzieæ jak, jak to zrobili¶cie? I chc± tê wiedzê tylko dla siebie i pójd± po trupach, nawet ca³ego naszego narodu, jak bêdzie im potrzeba. A wiesz, ¿e szuka Was nawet Alkaida
- A co oni maj± do nas?! I jeszcze prawica, sejm? Tego to ju¿ zupe³nie nie kumam… - mrukn±³em zaciekawiony i potrz±sn±³em puszk±, a rozlu¼nienie postêpowa³o… - Masz jeszcze?
- A za umieszczenie krzy¿a na meczecie Haga Sophia, który zajebali¶cie z przed Belwederu? O Szwedach za Lwy Kazanowskich, które pojawi³y siê przed Wawelem nie wspomnê... Mo¿e w koñcu pogadamy szczerze, bo naprawdê nie masz ju¿ za wiele czasu.
- OK, ale cztery warunki, pierwszy, wszyscy razem, ja i moi koledzy z jednej strony sto³u, Wy z drugiej, bo sam chyba nie jeste¶?
- A drugi?
- Poczekaj, Prezydenta jeszcze skumam, ale sejm?
- Sejm za graffiti na ich murach…
- Acha, co¶ mi ¶wita… A prawica o co siê wkurza?
- O ksiê¿yc…
- Nooo proooszê, najebany by³em, ale tego mi nie wci¶niesz.
I wyj±³ zdjêcie.
- To z Waszego aparatu. Ca³kiem fajne, jak siê chce byæ samobójc± w tym kraju…
- To nie tak… - jêk³em wpatruj±c siê w zdjêcie, a raczej w napis - Bardzo to widaæ?
- Te piêædziesiêciometrowe litery ? Nieee, no co Ty, zreszt± kto teraz tam patrzy, zw³aszcza po tym jak zwalili¶cie na uniwerku 350 kilo kosmicznego gruzu wraz z map± sk±d to pobrali¶cie… To co, pogadamy w koñcu szczerze?
– ASG mia³o byæ du¿e i kutasy… - jêcza³em, ale mia³ racjê. „Walta siê assgejskie PISiory”…
Tego nam nie daruj±.

GODZINA PÓ¬NIEJ.

Dwóch mê¿czyzn ogl±da³o przez weneckie lustro salê konferencyjn±. Przy d³ugim stole siedzieli dziwacznie umundurowani ludzie. U wiêkszo¶ci by³y jeszcze na twarzach ¶lady malowañ maskuj±cych.
- Jest Pan pewien tego trzeciego warunku, Panie Galiñski? Przecie¿ oni s± JESZCZE w trupa pijani!
- Fakt, w wydychanym powietrzu, maj± od 2,5 do 3,2 promila, ale niech sam Pan na nich popatrzy. Czy oni sprawiaj± wra¿enie pijanych czy przestraszonych? Czy siê boj±? Stresuj±? A przecie¿ wiedz±, ¿e my wiemy, ¿e to oni tak narozrabiali i chyba zdaj± sobie z tego sprawê im grozi, a jednak...
- Fakt…
Przez sale przesz³a kolejna fala ¶miechu. Wysoki mê¿czyzna w okularach podniós³ g³owê i popatrzy³ prosto w lustro.
- Panie Galiñski! Zgodzi³ siê Pan na moje cztery warunki, czekamy na Was i drugi warunek!
- Czy on nas widzi?!
- Nie ma mo¿liwo¶ci, Panie…
- A w³a¶nie, ¿e widzeeee, cwaniaczki! My¶licie, ¿e jak stoicie w cieniu i za lustrem to kij nam w krzy¿?! – ¶mia³ siê ten w okularach – A takie jest niby WENECKIE, ¿e nie widaæ, hihihihihihihih. Czas biegnie, a jak sam Pan powiedzia³, nie mamy go za wiele. A co by rozwiaæ w±ty to pan Galiñski jest po … Cholera czterech widze… - i zas³oni³ rêk± jedno oko – Po mojej prawej.
- O cholera… Jak?

PO 10 MINUTACH

Do sali wesz³o 12 mê¿czyzn w garniakach, a za nimi wózek, czyli wjecha³y skrzynki.
- No Panowie, drugim z warunków by³o tyle browarów ile wypijemy, bo kac nas yyyyyyyyyyyyyyy… mêczy?! To chyba dobre okre¶lenie, co?
- Ty DEBILU, przehandlowa³e¶ nas za BROWARY?!
- A fakaj siê!! Nie chcesz to nie pij! Ale i tak to nic nie zmieni, i tak wiedz±, wiêc choæ siê napijmy… A jak nie to ch… ci krzy¿, i pogrzebacz gor±cym koñcem na zewn±trz, co by¶ sobie jeszcze paluchy poparzy³ jak bêdziesz go wyci±ga³!
- ECHMMMM, ¿e tak chrz±knê, mo¿e przejd¼my do meritum sprawy… Dwa warunki spe³nione!
- A NASZA NIETYKALNO¦Æ?
- WOLNO¦Æ…
- WIN ODPUSZCZ…
- ZAMKN¡Æ MORDY!!! CO WY MY¦LICIE, ¯E PÓJDZIECIE SOBIE DO DOMÓW?! – wrzasn±³em – CO TO PRZEDSZKOLE? CIESZCIE SIÊ ¯E JESZCZE ¯YJECIE! A teraz nie wpieniaæ mnie tylko zapodajcie browara! – dokoñczy³em ju¿ spokojnie – I mówiê tylko JA, zaczynajmy.
- OK, jak to zrobili¶cie i czym? – zapyta³ Galiñski.
- MY?! – moja mina niewini±tka skruszy³aby nawet ska³ê – To s± bezpodstawne insynuacje! A poza tym nie widzê tu naszych prawników! I trzeciego warunku!
- Nie wkurwiaj mnie… - Galiñski nie musia³ groziæ, to nie ta liga. By³o w nim co¶… Co¶… Cholera, ba³em siê go…
- Pos³uchaj, jak chcesz mo¿emy pomówiæ o mojej powie¶ci, albo dyplomatycznie, czyli powiemy "SPIERDALAJ" w taki sposób, by¶cie poczuli podniecenie na my¶l o zbli¿aj±cej siê podro¿y . Piszê opowiadanie… - ch³opaki rechotali chórem – Chcesz pos³uchaæ o tym jak Polacy r±bnêli UFO ufokom? – rechot przeszed³ w wycie, spazmy zag³uszone turlaniem po sto³ach i pod³odze. Wypowiedzi ch³opaków nie przytoczê, ale mile mnie po³echta³y.
- Zaczyna siê od gówna…
- No i mnie wkurwi³e¶, nie to nie…
- Ale serio, mówiê! Od kupy w ¶rodku lasu, ko³o ruin starej le¶niczówki ko³o Podgórek, na ognisku, oko³o 23ej. Pogoda piêkna, pe³nia, widno prawie jak w dzieñ. – mina ichniej dru¿yny… tego siê nie da opowiedzieæ, to trzeba by³o widzieæ – Ale wszystko za spe³nienie trzeciego warunku, czyli pe³ne immuniuniu dla nas, bo inaczej nic z tego… I macie swoje win odpuszczenie z³amasy kutane.

JAKI¦ CZAS PÓ¬NIEJ.

– Zachcia³o mi siê sraæ, no kupê znaczy. A musicie wiedzieæ, ¿e w tym gronie nawet zdaæ mocza to prawdziwe wyzwanie, bo widzicie szczaj±cy nie mo¿e siê broniæ, bo rêce ma BARDZO zajête, a tym bardziej siê rozgl±daæ. Jak takiego dobrze przyuwa¿ysz to do koñca ¿ycia bêdziesz siê ¶mia³ na wspomnienie faceta, który naprawdê usi³uje szczaæ w biegu! Wiêc poluje siê ju¿ z zemsty na takiego, za serie co siê samemu w dupê dosta³o. A sraj±cy to ju¿ ELDORADO, bo nie do¶æ, ¿e dupa go³a, to jeszcze wypiêta! A jak jeszcze jaja wisz±... Wiem, ¿e dla Was laików strzelanie w dupê sraj±cemu to do¶æ dziwne hobby, ale nie znacie nas, wiêc nie oceniajcie, ot hobby takie. No fakt faktów, zachcia³o mi siê, to wyczeka³em chwilkê, ¿e nikt nie patrzy³ to odczo³ga³em siê w stronê zabudowañ. Za wêg³em zas³oni³em siê starym arkuszem blachy, a dla pewno¶ci na g³owê w³o¿y³em stary gar, czemu? Jak nie dosta³e¶ kulk± w ³ys± pa³ê to nie zrozumiesz. Na oku mia³em ognisko i wszystkich, wiêc mog³em spokojnie sraæ to se sra³em. Nagle us³ysza³ jak Misiek wo³a:
- „ O go¶æ, prosimy, w czym mo¿emy pom…” – i Msiek polecia³ w powietrze jak szmata, zupe³nie jak na tych bzdetach z Hollywoodu, gdzie ludzie lataj± jak ptaki, a dwójka superduper agentów zabija setki ludzi z pizdoletów wielkich jak armaty. No¿ syf totalny. Ale wracaj±c do opowie¶ci, po tym jak Mi¶kiem rzuci³o jak szmat±, wal³o po reszcie ch³opaków. Rzuca³o nimi po ziemi tak jak siedzieli. Wytar³em dupê, ale pod blach± by³o nijak spodnie i gacie nadziaæ. No i co tu robiæ? Do ogniska podszed³… podesz³o co¶ humanoidalnego… Cirka dwa metry z groszem wzrostu, w barkach i biodrach jak lalka barbi i wielkim he³mie na ³bie, no¿ kurczaczki, jakby balon. W ³apach mia³ taki jakby prêt i tornister na plecach. Rozejrza³ siê i zacz±³ ch³opakom przyk³adaæ do g³ów, na czo³o jakie¶ ustrojstwo, tak± skrzyneczkê i co przy³o¿y³ to zostawa³a, a on klepa³ siê w przedramiê, a ich przez moment trzepa³o jak w padaczce. No to jak on tak se pogrywa³, to wzi±³em gacie w gar¶æ i po cichu podszed³em przywitaæ siê z UFOkiem jak cz³owiek cywilizowany... – siorba³em z butelki, bo zasch³o mi w gardle od gadania.
- Czyli jak?
- Zajeba³ mu ceg³±…
- Co?!
- ¯e jak?!
- Yyyy… No normalnie, po ch³opsku, ceg³±, a¿ mu siê z tego tornistra kredki wysypa³y.
- Choæby nie wiem co na g³owie by³o i jaki by³by kozak, to ceg³a razy prêdko¶æ, zawsze z kapciów wyjmie. - mówi³em spokojnie - A on kozak nie by³. Poprawi³em mu w parterze po tym czajniku, ale bez efektu, to z³apa³em za niego i mu zerwa³em go z g³owy. Ch³opaki jêkli chórem, to ju¿ wiedzia³em, ¿e obra³em dobr± metodê i poprawi³em mu w ry³o z kopytka, a ¿e mia³em stare, porz±dne opinacze to... I wtedy podeszli ch³opaki i zaczêli Krakowiaczka…
- Czyli co?
- No Krakowiaczek…
- ?!
- YYYY… No Krakowiaczek, jeden le¿y, reszta kopie… Ale suczysyn nie by³ sam i Hrechor polecia³, jak motyl, tylko utyty, reszta siê rozbieg³a… W wiêkszo¶ci po ceg³y. Pierwszego dorwali¶my od razu, szed³ jak debil na wprost my¶l±c, ¿e siê go boimy i bêdziemy uciekaæ. Pierwsz± ceg³ê dosta³ w mostek, kl±k³ i zielony szlam zacz±³ mu siê wylewaæ spod baniastego czajnika. Druga posz³a w ramie i majt³a nim jak szmat± o 180 stopni, trzecia nie trafi³a, ale czwarta wesz³a idealnie miêdzy po¶lady i tak ju¿ zosta³a. Gefrajter zawsze by³ wredn± mend± aspo³eczn±. Trzeci strzela³, fisiowa³, ale w lesie… Do nas! W LESIE!! Kocur tak mu zajeba³ rur±, ¿e czajnik do po³owy wpad³ mu miêdzy ramiona. Pó³tora metra, cal i æwieræ z kolankiem i zaworem na koñcu, TO JEST MOC! Czwarty spierdziela³ bez ³±kê, mo¿e by i zwia³, ale przygrucha³em se te rurkie, co mia³ ten od ogniska, tak ¿e teraz ichni polecia³, a z 6 metrów, nim pierdykn±³ o glebê, a i tam turla³o go jak pijanego w dó³ po schodach. Nie rusza³ siê ju¿. Stanêli¶my nad nim, popatrzyli na siebie i wrócili, do obozu. Hrochor doszed³ do siebie, ale z Mi¶kiem nie by³o za weso³o. Ch³opaki siê nimi zajêli, a ja zaciekawi³em siê tym he³mem. By³ dziwnie ciê¿ki i bez ¿adnego wizjera. Ot kula z otworem na g³owê. A, ¿e po pijaku odwa¿ny, to wsadzi³em to sobie na g³owê, i ³eb mi eksplodowa³. To by³ sterowany mózgiem he³m dowódcy grupy, która zabezpiecza³a teren, kiedy on dokonywa³ selekcji, to ca³y system kierowania zwiadem, ³±czno¶ci±, obiektami… Wszystko to wla³o mi siê lawin± do mózgu w u³amek sekundy. Na to nie by³em gotowy. Dobrze, ¿e jak upada³em to stoczy³o mi siê to z g³owy, bo bym chyba zwariowa³. Ale po chwili doszed³em do siebie, tylko w g³owie mi hucza³o. Powiedzia³em ch³opakom co i jak i ¿e, nie s± sami. ¯e kawa³ek dalej jest ich statek. I ¿e to oni s± obiektami, a to co mieli na g³owach to umys³owa smycz, pod³±czona do he³mu. Wziêli¶my te ich rurki i po³ówki cegie³, bo ³atwiej nimi rzucaæ jakby rurki zawiod³y i poszli¶my w kierunku w którym ucieka³ ten ostatni. By³o ich dwóch. Pierwszy dosta³ w kolano, potem ko³o naszego pêpka i w czajnik, nie by³o po co ju¿ poprawiaæ. Drugiego dorwa³ Misiek. Nie znam spokojniejszego i bardzie opanowanego cz³owieka jak on. Niby emeryt… Urwa³ mu rêce, a reszt± napierdziela³ o pieñ drzewa. Postanowili¶my mu nie przeszkadzaæ i poczekaæ, a¿ siê sam zmêczy, bo po co skoñczyæ jak ten, co go tak wkurwi³? A w sumie to nie rozumiem, dlaczego na najgro¼niejsze bydle naszych czasów mówi siê mi¶ i jest maskotk± dla dzieci… W sumie to jak Misiek demolowa³ drzewo tym truch³em, to zaczêli¶my siê rozgl±daæ po okolicy i zauwa¿yli co¶ dziwnego. Wielki prostok±t ciemno¶ci. Zupe³nie jakby kto¶ wymalowa³ wielki kawa³ muru na czarno. Nie wiem jak to jeszcze opisaæ, no ciemno¶æ sta³a, taka 4 na 3 metry. Chcia³em to obej¶æ i zobaczy co jest z ty³u, ale tak ³bem w co¶ zajeba³em, ¿e sami widzicie… A nic nie by³o widaæ! Normalna polana! Tylko ta ciemno¶æ… Jak wsta³em, to siê w¶ciek³em i po prostu w ni± wszed³em i oczy mi o¶lep³y z bólu tak jasno tam by³o. To by³a po prostu opuszczona rampa za³adunkowa z cholernie dobrym maskowaniem. W ¶rodku by³ jeszcze jeden stra¿nik. Jak by³em o¶lepiony to obcy zaprawi³ mnie w klate jakim¶ no¿em, czy innym ustrojstwem. No rozpru³ mi klate… Dziêki za po³atanie. Zabi³ by, ale ch³opaki wbiegli i nie by³o co zbieraæ… Ciêcie ponad 20 cm, a¿ strach siê baæ. Na szczê¶cie, tylko sama skóra posz³a i nic wiêcej. Kicia mia³ taker, nie wiem sk±d i po co, ale on zawsze nosi kupê dziwnych rzeczy. Przytrzymali mnie w trzech, bo reszta posz³a do góry, a Kicia sk³ada³ do kupy brzegi rany i napierdziela³ takerem. Mi³e to nie by³o, potem, te ¶winie wytarli to wszystko bimbrem, co ju¿ w ogóle, dali gazê i zalepili szar± ta¶m± pakow± ¶miej±c siê, ¿e jak bêdê to zrywa³ to se wydepiluje klate! ¦winie wrednie… Wy¿ej by³a wielka komora. Na zwisaj±cych z sufitu rurkach wisia³y ró¿ne detale, ró¿nych cia³, w tym chyba i ludzkich, zazwyczaj detale wewnêtrzne, wszystkie ¿ywe ruszaj±ce siê… Cholera, krowia g³owa z wypatroszonymi p³ucami zamucza³a do mnie! I choæ krwawi³em jak ¶winia to porzyga³em siê wtedy. Chyba wtedy nam odbi³o, bo ruszyli¶my w ten statek. W sumie by³o ich jeszcze sze¶ciu. Piêciu ch³opaki dorwali ko³o tej sali podczas tych wiwisekcji. Szósty by³ w sterowni, piêtro wy¿ej. Jak nas zobaczy³, ca³ych we krwi i w tym zielonym szlamie, co go maj± w ¿y³ach… yyyyy… no w sobie, to zbarania³. Ruszy³em pierwszy, z palcem na spu¶cie, jak by³em z pó³tora metra od Obcego to wtedy ten ruszy³ siê. Ale co dziwne, nie na mnie, tylko za siebie, do he³mu le¿±cego na pulpicie. Strzeli³em w nogi, efekt by³ niemo¿liwy. Po prostu zmiot³o mu nogi i przekrêci³o w powietrzu, bo cia³o nie nad±¿a³o za nogami, a ¿e przez to nabra³o pêdu to jak pod³oga wybieg³a mu na spotkanie, to g³owa rozprys³a siê jak arbuz co wypad³ z trzeciego piêtra. Ten he³m by³ nieco wiêkszy. Wiedzia³em ju¿ co siê stanie to usiad³em i delikatnie powoli w³o¿y³ go na g³owê. Tym razem posz³o du¿o l¿ej. By³ statkiem. Widzia³ wszystko i wszystkich. Móg³ wszystko. To reagowa³o na ka¿d±, nawet najdrobniejsz± my¶l. I zapyta³em ch³opaków jakie maj± najbardziej szalone zachcianki nim nas z³api±, resztê chyba ju¿ sami mo¿ecie dopisaæ, co?
- Wys³ucha³em, nie przerywa³em – powiedzia³ Galiñski kiwaj±c g³ow± – Liczy³em na wspó³pracê. Na cokolwiek… Ale to… I mam w to uwierzyæ? Tak? To niby gdzie jest ten spodek?!
- A my¶lisz, ¿e tylko na ziemi jest policja i s³u¿by specjalne?!
- Ale siê u¶mia³em! ¯e niby zgarn±³ was radiowóz?! Tak?! – krzycza³.
- Jednemu by¶my uciekli, ale ich by³a ca³a chmara. Pierwszy raz dopadli nas jak szczali¶my na Mount Evere¶cie…
-?!?!
- No ka¿dy ma jakie¶ zwariowane marzenia! Hitowi chcia³o siê szczaæ, a jak akurat s± takie mo¿liwo¶ci, to sobie naszczaæ z Pa³acu Kultury. Lepsze to jak narzygaæ na Placu Tiananmen! Ale to by³o banalne. Potem Brama Brandenburska, ale to by³o za ma³e, Wie¿a Eiffla zat³oczona, no i taka banalna, to w koñcu wpad³ na Mount Everest. No i siê zgodzili¶my, bo lepsze to ni¿ sranie na Bia³y Dom, choæ przyznajê ubaw by³ przedni.
- Chcesz powiedzieæ, ¿e postawili¶cie na nogi ca³y ¶wiat, bo Hit chcia³ sikaæ i nie móg³ sobie znale¼æ miejsca?!
- Yyyyy… Nie, to nie tak, sikanie by³o na koñcu. Wtedy ju¿ umia³em siê maskowaæ. Tego nauczy³em siê jak Miêta chcia³ siê bawiæ w berka z my¶liwcami z Rammstein.
- W BERKA?!
- Bo¿e, czy ja w chiñskim mówiê? Chcia³ ch³op siê pobawiæ to siê pobawi³! Specjalnie dla niego zrobili¶my te platformê na starym ¯uku, pó³ z³omu tam posz³o. Ale jaja by³y. Takich pomys³ów i patentów przy monta¿u jeszcze w ¿yciu nie widzia³em. A¿ mnie brzuch od ¶miania bola³, bo samym spodkiem to nie by³o by zabawy. Ot ufok taki i co z tego? Ale TO, co¶ takiego?! I jeszcze lata?! Ca³o¶æ ustawili¶my na platformie desantowej i heja…
- Platforma mówisz?
- Tak, ma takie same w³a¶ciwo¶ci jak statek-matka, a nawet lepsze maskowanie i mo¿e lataæ do 500km od statku. Sterowaæ tym mo¿na, albo ze statku, albo stoj±c na platformie. A zapierdziela to… Najlepiej by³o jak zbierali¶my satki dla Gregora, do ogródka, ¿eby ¿ona nie postawi³a „pierdolonych krasnali i cholernych, ró¿owych flamingów”.
- Ty nie ¿artujesz... - powiedzia³ w szoku.
- Nie, po prostu rozumiemy ch³opa. Gdyby moja Stara chcia³a mi to postawiæ w ogródku to bym j± chyba zastrzeli³.
- STOP! –krzykn±³ Galiñski trzymaj±c siê za g³owê - Niech nikt ju¿ nic nie mówi! Mam do¶æ Waszego trajkotania! Zacznijmy od pocz±tku! Gdzie jest pojazd.?!
- No to¿ przecie¿ mówiê, ¿e obcy go zabrali! Zgubili¶my ich w Himalajach, w dolinach, ale jak wyskoczyli¶my na równy teren to nas obsiedli nas jak muchy gówno. Statek wyczynia³ cuda, ale jak siê mu w³amali do ³ba, tak dupa. Ale wtedy spotkali tam mnie, a ¿e lekko podpity…
- Lekko?! – parsknêli ch³opaki.
- By³e¶ tak napruty, ¿e jakby¶my Ciebie nie przytrzymali, to by¶ siê zjeba³ na ryj z tej cholernej góry!
- Staæ nie móg³!
- To s± wredne i pod³e k³amstwa, Wy wredne, pod³e, oszukañcze, dwulicowe, k³amliwe, szowinistyczne, zapijaczone knury!!
- Co dalej? – powiedzia³ spokojnie Galiñski, ale wiedzieli¶my, ¿e nie musia³ krzyczeæ.
- No czu³em jak statek siê broni. Czu³em to w g³owie. Bo to jest tak. Ja wydajê polecenia co ma robiæ, a on to robi. Nie pyta³em jak, po prostu, chcê byæ na Ksiê¿ycu, a on mnie tam zawozi. Albo jak w Himalajach kaza³em mu spierniczaæ w doliny i tam ich zgubiæ. Wolê tego nie pamiêtaæ, co wyrabia³…
- My siê darlim jak to widzieli¶my na ekranie – powiedzia³ Sutan – Ale On… Ale mu siê nie dziwiê, bo mia³ to w swojej g³owie.
- Cichaj ¿e! Jak mówi³em czu³em jak siê broni i jak pada, wiêc… Ciê¿ko to wyja¶niæ, ale mówi±c obrazowo wal³em tego co siê w³amywa³ tak mocno, ¿e z rozpêdu w³adowali¶my siê im do umys³ów. A jak ju¿ tam byli¶my, to wrzasn±³em ZEMSTA, a naszemu statkowi nie trzeba by³o powtarzaæ. Tak i im zaj… przywali³, ¿e zwiali¶my. Dupli nas nad obozem, po prostu czekali, a my weszli¶my jak mysz w pu³apkê. ¯adnej zabawy, tylko prosty przekaz l±duj lub giñ. To wyl±dowali¶my. Jak wyszli¶my na ziemi sta³ tylko jeden. Taki ma³y, a szeroki. Ch³opaki padli jakby ich kto wy³±czy³. Ja nie mog³em siê poruszyæ, jakbym by³ z kamienia. Kurdupel podszed³ do mnie i wsadzi³ sobie na g³owê jak±¶ ¶mieszn± miskê. Mi drug±. We ³bie mi zaszumia³o, pohafta³em siê jak mnie pu¶ci³. Wsysa³ z mojej g³owy wszystko co zasz³o, brutalnie i bez szczypania. Ale pozostawi³ te¿ informacje. Ci co nas napadli, dostarczali na ichni czarny rynek substancji, które s± tam niedostêpne. Zazwyczaj z ¿ywych organizmów. To co¶ jak chiñska medycyna ludowa i róg nosoro¿ca. Nie mieli pretensji, rozumia³ ¿e siê bronili¶my, tylko nie rozumia³ jak to zrobili¶my, bo Ci byli najlepsi. Pozostawiali po sobie gruzy i zniszczenie. Choæ widzia³ i czu³ to co ja, nadal nie rozumia³. Przeszukali teren i zabrali wszystko co znale¼li. Nie zostawili nic, nawet nas spryskali jakim¶ dziadostwem, ¿e ¶ladu nie ma. Ot i tyle…
- I Wy chcecie ¿ebym w TO uwierzy³?! I jeszcze chcecie immunitet?! Niby za co? Nie macie NIC!
- Nooo tego bym nie powiedzia³…
- Czego?
- ¯e nic nie mamy. – powiedzia³em z min± niewini±tka – Powiedzia³em, ¿e przeszukali teren i zabrali wszystko co znale¼li.
- To znaczy…
- To znaczy, ¿e jak bêdziecie grzeczni i dacie nam nasze immuniuniu, to MO¯E co¶ sobie przypomnimy na przyk³ad gdzie jest zakopany jaki¶ trup, czy ichnia rurka... Bo chyba nie s±dzicie, ¿e nic sobie nie zostawili¶my?!

Kosmos.

- Kapitanie. Testujê pryz. Nic nie rozumiem. Ten pojazd jest dziwny. Jestem w jego funkcjach, jest w pe³ni sprawny, a mimo to jest uszkodzony.
- Sprecyzuj to.
- Usi³owa³em wej¶æ do jego pamiêci i otrzyma³em od niego dziwn±, nielogiczn± wiadomo¶æ, odno¶nie rozrodu mojego gatunku i mojego stanu emocjonalnego.
Cisza.
- Nie rozumiem... Jak dok³adnie brzmi wiadomo¶æ?
- „Pierdol siê... Jeste¶ nudny”. dnia Sob 9:44, 05 Mar 2016, w ca³o¶ci zmieniany 4 razy
Uwielbiam ten tekst...
A ju¿ my¶la³em, ¿e na b³azna wyszed³em z t± "publikacj±", a tu jak¿e¿ me serce po³echta³o...
Mam do Was pytanie. Czytali¶cie, ale co Wy by¶cie zrobili maj±c takie mo¿liwo¶ci? ¯adnego niszczenia, kradzie¿y, zabijania, co najwy¿ej strza³ w mordê. Co?! Jakie macie naprawdê marzenia?! Z moich pomys³ów jest jedynie przemalowanie okrêtów, reszta jest ch³opaków, tylko trochê ubarwiona, dla efektu. Jak± zrypê by¶cie zrobili? Tylko logicznie poproszê, bo Fortu Knox unie¶æ siê nie da!!

Pomys³y Gregora zosta³y uwzglêdnione, czekam na inne, ale wnioskujê, ¿e brak Wam WYOBRA¬NI!

Jakby co przeredagujem to w ³ykend szaleñstwa, ale sam do cholery nie dam rady! dnia Sob 8:42, 05 Mar 2016, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl
  •