ďťż

elvirka - Strona główna

Tytuł: "Pokochaj mnie na nowo"
Gatunek: Romans
Ilość rozdziałów: 12



Kostas nie wierzy własnym oczom, gdy na swojej wyspie Strathmos spotyka po latach dawną kochankę Scarlet. Nie może jej wybaczyć, że kiedyś go zdradziła i porzuciła, i chce, by jak najszybciej opuściła wyspę. Dowiaduje się jednak, że Scarlet po wypadku straciła pamięć i przybyła tu, by dowiedzieć się czegoś o swojej przeszłości. Po kilku rozmowach niespodziewanie nawiązuje się między nimi więź, jakiej nigdy nie było. Kostas nawet się nie domyśla dlaczego...


Scarlet Cushing - Amber Heard

Kostas Martakis - Jorge Alberti


Tessa Wilkinson - Katie Holmes

Travis Radley - Arap Bethke

Clarise Crosby - Olivia Wilde

libby87 dnia 21:46:02 24-01-11, w całości zmieniany 6 razy


Wiesz, że czytam
Pomysł super, a do tego oryginalna obsada - jak na razie same plusy i coś czuję, że minusów to się tu raczej nie doszukam;)
Czekam niecierpliwie na premierę
Nie ma ludzi idealnych, i nie ma opowiadań idealnych - więc minusy pewnie jakieś będą, ponieważ byłoby za pięknie
Długo myślałam nad tym "Grekiem" ( nawet myślałam, żeby nie dodawać obsady ) aż w końcu ( wczoraj pod prysznicem ) wpadłam na pomysł, że może Jorge się nada i chyba nie jest to taki zły pomysł.
Pierwszą część pierszego rozdziału dodam jutro. Postanowiłam, że będzie 12 rozdziałów i każdy będzie się składał z 2 lub 3 części.
Pozdrawiam,
Może ktoś znajdzie jakieś minusy - ja, szczerze mówiąc, nie zamierzam się wysilać by ich na siłę szukać, wolę się cieszyć kolejnymi odcinkami
A właśnie - uspokoiłaś mnie teraz, bo myślałam, że będzie tu tylko 12 odcinków, ale skoro każdy będzie miał ok. 3 części, to nam daje ok. 30 części, a to już brzmi i wygląda o wiele lepiej niż 12
Co do obsady - nie wiem, co to za typ ten Jorge - w ogóle go nie kojarzę, ale jak na moje oko świetnie tu pasuje i już mi się podoba


Kto by się przejmował minusami?
Czekam na odcinek, fabuła jest bardzo interesująca.
Utrata pamięci, ożywiająca stara miłość a w tle piękna wyspa taka historia z pewnością będzie przyjemną odskocznią od tego zimna, które panuje za oknem
Interesująca obsada i fabuła
Z pewnością jeszcze tu zajrzę, by poczytać twoją telcię
Super Mi się bardzo podoba
Fabuła bardzo interesująca i ciekawy ten wątek stracenia pamięci
A z obsadą też trafiłaś w dziesiątkę, przynajmniej ja tak uważam
Chętnie sobie poczytam
Czytałam o pomyśle w przedpremierach i wiem, że na pewno się skuszę na czytanie całości, jak zresztą zawsze, gdy chodzi o twoje dzieła.
Facet, na którego się zdecydowałaś też świetnie pasuje mi do przeznaczonej mu roli.
Nie ma co sie rozpisywać, czekam na premierę.
Bardzo dziękuje za miłe komentarze. Nie spodziewałam się, że to opowiadanie wzbudzi takie zainteresowanie. A jeśli chodzi o Jorge to cieszę się, że dokonałam dobrego wyboru

~~~ROZDZIAŁ 1~~~

~Część 1~

Scarlet Cushing wróciła.
Kostas Martakis zamarł. Przez chwilę gorączkowo się zastanawiał, co zrobić. Wreszcie szybkim krokiem podszedł do kobiety, która przed laty wykorzystała go i zdradziła.
Pracownicy nie kłamali. Prawda jest taka, że jego piękna była dziewczyna stoi sobie spokojnie na jego plaży, na jego wyspie i podziwia jego widok na morze. Kostas bardzo chciał się dowiedzieć, dlaczego tak naprawdę wróciła.
- Co ty tu robisz? – spytał lodowatym tonem. – Miałem nadzieję, że się już nigdy nie spotkamy, a na pewno nie tutaj, na Strathmos.
Powoli odwróciła głowę w jego kierunku. Minął pierwszy tydzień listopada, więc wieczorami robiło się już chłodno. Wiatr targał długimi, jasnymi włosami Scarlet, tworząc wokół jej głowy aureolę. Skinęła mu głową.
- Kostas, jak się masz?
Jej głos także brzmiał chłodno, a duże oczy ciskały błyskawice.
- Darujmy sobie te uprzejmości. Masz wielki tupet, występując w moim Pałacu Posejdona!
Jego usta zacisnęły się w cienką linię.
- Nie mogłem uwierzyć, gdy mi powiedziano, że koncertujesz w Teatrze Elektra.
- To wolny kraj. Mogę pracować, gdziekolwiek zechcę – odpowiedziała na pozór obojętnym tonem.
- Wszędzie, byle nie na Strathmos. Zrozum, to mój świat, rządzący się prawami ustanowionymi wyłącznie przeze mnie.
Ta wyspa była czymś więcej niż jego całym światem, była jego domem i wszystkim, co posiadał i kochał. Wrócił po bardzo ciężkim miesiącu na wyspę i niemal w samym progu dowiedział się, że Scarlet pracuje tu już od tygodnia.
- Naprawdę chcesz mnie stąd wyrzucić z powodów osobistych? Niezbyt to profesjonalne…
Kostas wysoko uniósł podbródek. Znany był z twardego charakteru, lecz także z uczciwości. W milczeniu popatrzył na jej piękną twarz. Wyglądała jeszcze ładniej niż kiedyś. Włosy miała dłuższe i o wiele bardziej puszyste, oczy wyglądały na jaśniejsze, a usta na jeszcze bardziej namiętne. Szybko odwrócił wzrok od jej twarzy i ze złośliwą miną omiótł spojrzeniem całą jej sylwetkę.
- Śpiewanie to na pewno awans społeczny. Już nie jesteś tylko tancerką.
- Minęły trzy lata. Wiele się zmieniło – odpowiedziała obojętnie.
- Ja się nie zmieniłem.
- Zdążyłam zauważyć – odrzekła kąśliwie.
- Czego chcesz? Drugiej szansy?
Parsknął śmiechem na samą myśl.
- Chyba zwariowałeś – odpowiedziała z pogardą w głosie.
- Więc po co przyjechałaś?
- Do pracy. Twoi asystenci złożyli propozycję teatrowi, z którym aktualnie występuję. Potrzebuję pieniędzy, a tutaj je spokojnie zarobię.
- Ach, chodzi ci tylko o kasę?
- Nie wszyscy tak jak ty w wieku dwudziestu jeden lat odziedziczyli najładniejszą grecką wyspę z siecią najdroższych hoteli. Nie masz prawa mnie oceniać!
W jej oczach pojawiły się dzikie błyski. Położyła dłonie na biodrach i spojrzała na niego z wyzwaniem.
Kostas także się zdenerwował. Język jej się wyostrzył od czasu ostatniego spotkania.
- Czy muszę ci przypominać, że na wyspie były jedynie barki udające najtańsze kwatery? Pracowałem bardzo ciężko, żeby je zamienić na światowej klasy hotele.
- Widząc twoje zdjęcia w brukowych gazetach, można się domyślać, że wiedziesz życie niczym bożek z Olimpu! – odgryzła się.
- A od kiedy wierzysz we wszystko, co przeczytasz w gazetach? – spytał, przepędzając z myśli tytuły ostatnich artykułów na swój temat.
Jego rozstanie z Mariną nie schodziło z pierwszych stron plotkarskich czasopism przez miesiąc.
- Więc nie jesteś takim podrywaczem, jak cię przedstawiają? Przypominam, że co miesiąc masz inną gwiazdeczkę u swego boku.
- Każda reklama jest dobra dla mojej wyspy. To transakcja wiązana. Ludzie przyjeżdżają tutaj na wakacje, gwiazdeczka zdobywa angaż w jakimś serialu bądź filmie, a gazeta dobrze się sprzedaje.
- Tak, wy, młodzi, bogaci i wspaniali musicie sobie pomagać… – powiedziała złośliwie.
- Skąd to nagle zainteresowanie? Mówiłaś, że nie chcesz, żebym cię przyjął z powrotem do mojego łóżka.
- Nigdy w życiu już nie chcę z tobą być – wycedziła z nienawiścią w głosie.
- A nikt, ci gwiazdeczko, nie mówił, że powinnaś być miła dla szefa? Trzy lata temu zupełnie inaczej się do mnie zwracałaś.
- Trzy lata temu byłam bezwolną idiotką – odpowiedziała dziwnym tonem, jakby ze wstydem i strachem w głosie.
- Więc dlaczego tak się interesujesz nowinkami z mojego życia?
Przysunął się do niej o dwa kroki.
- Nie mogę zaprzeczyć, że wciąż jesteś w jakiś sposób atrakcyjny – stwierdziła obojętnie, spoglądając na swój zegarek.
- Nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, ale uważasz, że jestem atrakcyjny. O co chodzi? – spytał zaskoczony.
Przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią. Skrzyżowała ręce na piersiach, głaszcząc się po ramionach, które jak zauważył Kostas, były pokryte gęsią skórką.
- Zimno ci?
- Nie! – odfuknęła gwałtownie.
- Skoro nie jest ci zimno, to skąd się to tutaj wzięło? – spytał, wyciągając dłoń i delikatnie jednym palcem dotykając jej skóry.
Odskoczyła. Spojrzała na niego oszołomiona. Coś się tliło w jej oczach. Strach?
- Przepraszam, ale muszę już iść.
Uśmiechnęła się blado.
- Muszę się przygotować do występu. Może wpadniesz?
Miała zamiar przejść koło niego i uciec, ale zatrzymała się zaskoczona, czując na swoim ramieniu zaciśniętą dłoń.
Odwróciła się. Tym razem był pewien, jaka to emocja czai się na dnie jej oczu.
To był strach, niemal zwierzęcy strach. Jej twarz nagle się zmieniła. Poczerwieniała i zakłopotana wpatrywała się w fale uderzające o brzeg.
Dlaczego tu przyjechała? Mówiła, że potrzebuje pieniędzy, ale czy to jedyny powód?
- Puść mnie – zażądała słabym głosem.
Odwróciła wzrok od wody i dziwnym spojrzeniem wpatrywała się w jego długie palce zaciśnięte na jej ramieniu.
Cofnął rękę.
- Powinnam powiedzieć, że miło było cię znowu spotkać…
- Ale wtedy byś skłamała.
- Tego nie powiedziałam.
Patrzyła na niego ze spokojem malującym się w oczach. Lekko się uśmiechnęła. Kostas zapatrzył się na jej usta. Miały różowy kolor, były pełne i lekko błyszczące. Nieoczekiwanie poczuł lekkie ukucie pożądania. Wypuścił ze świstem powietrze. To bardzo dziwne. Jak choć przez chwilę mógł pomyśleć, że jej pożąda, skoro tak z nim postąpiła? To wręcz niedorzeczne.
- Z tancerki na piosenkarkę… Spodziewaj się mojej obecności na występie – wycedził.
Odwrócił się i odszedł szybko, starając się zapomnieć obraz jej ust.

Miłego czytania
Witam. Jestem twoją nową czytelniczką.
Na pewno będę czytać gdyż masz ładny styl i poprawny (co najważniejsze), no i mnóstwo ładnego słownictwa, idealnie udane dialogi. Dużo by wyliczać zalet.

W pierwszej scenie poznajemy głównych bohaterów, których nie łączą dobre wspomnienia, a przynajmniej te ostatnie. Kostas i Scarlet spotykają się ponownie i oboje nie cieszą się z tego spotkania. No choć może jednak? No tak, łączyło ich coś kiedyś, ale kobieta potraktowała go nie za fajnie i przez to on ma do niej wielką urazę. Dziewczyna też nie była dla niego miła. Odpowiadała mu z pazurkiem, przez co Kostas zauważył, że trochę się zmieniła. On zaś się nie zmienił, jej zdaniem. Początkowo między nimi można było tylko wyczuć wyrzuty, złość, ale potem jakoś wszystko poszło w innym kierunku... Dziewczyna poczuła strach. Tylko z jakiego powodu? To jak narazie jest częściowo dla nas zagadką.
Zaś Kostas zamierza wpaść na jej koncert. Zapowiada się ciekawie. Może romans odżyje? Kto tam wie.

Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam i życzę udanego Sylwka.
Wiedziałam, że to będzie cudo i nie pomyliłam się
Na razie o Kostasie i Scarlett wiemy tylko tyle, że kiedyś coś ich łączyło, ale rozpadło się z jej winy. Ciekawi mnie co między nimi zaszło, ale pewnie minie jeszcze trochę czasu, zanim nam się to rozjaśni. W każdym razie zdaje się, że oboje nadal coś do siebie czują...
Czekam na new:D
Pozdrawiam!
Maite...witam Cię w moich skromnych progach Strach Scarlet jest uzasadniony i z czasem dowiesz się skąd się wziął.
agam...moja kochaniutka cieszę się, że Ci się podoba. Przeszłość Scarlet i Kostasa nie jest do końca taka, jaka może się wydawać ( na pierwszy rzut oka ).
To ich pierwsze spotkanie po latach było cudownie udawane. Niby on jej nienawidzi, w końcu go tak zraniła a jednak pragnie z nią być. Ona też gra swoją rolę idealnie, w końcu przy nim musi być zimna jak sopel lodu. Niby złość, niechęć a pod tym schowana namiętność. Ciekawa jestem czy wydarzy się coś na występie. Czekam na kolejny odcinek
Oboje mają powody żeby udawać. Tylko, że każdym kierują inne intencje
Druga część miała być jutro, ale co tam

~~~ROZDZIAŁ 1 ~~~

~Część 2~

Pół godziny później, ubrana jedynie w skąpą koronkową bieliznę i srebrny naszyjnik, siedziała przed wielkim lustrem w swojej garderobie, którą dzieliła z Tessą Wilkinson, zabawną komediantką.
Spotkanie z Kostasem było wielkim szokiem. Nie wiedziała, że właśnie wrócił na wyspę. Czekała na niego już od prawie tygodnia, więc teoretycznie powinna być przygotowana. Miała zamiar pokazać mu się jako piękna, chłodna i w pełni zadowolona z życia kobieta. A tak straciła nad panowanie i pokazała się raczej jako histeryczka.
Wciąż się zastanawiała, jak Kostas zareaguje na jej występ. Ostry sceniczny makijaż upodabniał ją do manekina sklepowego. Miała perfekcyjnie dopracowaną twarz, bez śladu przebarwień czy piegów wokół nosa. Cała feeria barw na powiekach i karminowa szminka tylko dopełniały wizerunku lalki Barbie. Kostas lubił piękne kobiety. Wszystkie te, z którymi widziała go na zdjęciach, były aktorkami bądź modelkami. Nie miał zamiaru się ustatkować, co miesiąc zmieniał dziewczynę, szalał w klubach i pokazywał się na snobistycznych wyścigach konnych. Jeszcze raz spojrzała w lustro. Szczerze sama przed sobą przyznała, że wygląda pięknie… Kostas dzisiaj będzie siedział na widowni.
A może jej plan…
- Dziesięć minut, Scarlet!
Ostry głos zza drzwi wyrwał ją z zamyślenia.
- Zaraz idę ! – odkrzyknęła.
Zatopiła ręce w bujnych jasnych włosach i roztrzepała je na ramiona. Nie pamiętała, kiedy ktoś ostatni raz głaskał jej włosy. Przez chwilę przypomniała sobie muśnięcie jego palców na swoim nagim ramieniu. Dotknęła tego miejsca, gdy nagle drzwi do jej garderoby się otworzyły i w lustrze zobaczyła Kostasa.
- Hej, tu nie można wchodzić!
Odwróciła się do niego, a po chwili, widząc jego spojrzenie błądzące w okolicach piersi, wstydliwie położyła dłonie na biuście.
- Nie zasłaniaj się. Wszystko już kiedyś widziałem.
Po części prawda. Mimo to wciąż nie odsunęła rąk.
Wyglądał niezwykle atrakcyjnie. Biała, szyta na zamówienie marynarka podkreślała jego szczupłą sylwetkę.
Da mu taką lekcję, jakiej nigdy nie zapomni.
- Czego chcesz?
- Zapraszam cię na drinka po występie.
Scarlet ukryła triumfalny uśmiech. Właśnie po to przyleciała na Strathmos. Kilka lat temu okłamał ją swoim wyglądem greckiego bożka, teraz wiedziała, czego się spodziewać, i nie zamierzała tracić głowy.
Postanowiła nie poddawać się zbyt szybko jego urokowi, nie może stracić jego zainteresowania ani zapomnieć, po co tak naprawdę tu przyjechała.
- Nie sądzisz, że powinieneś zapukać, zanim wejdziesz?
Odczekała chwilę, a potem dodała delikatnie:
- Szefie?
Kostas, zaskoczony jej nagłą zmianą, zamrugał szybko, a ona w duchu uśmiechała się zwycięsko. Oczywiście, był łasy na pochwały i miękki wobec piękna kobiecej natury. Bezlitośnie zrobi z tego użytek.
- Chyba nie zamierzasz wykorzystywać przeszłości?
- Nie, nie zamierzam. Przyjechałam tu tylko, żeby śpiewać.
- Świetnie.
Uśmiechnął się.
- A może kłamiesz? Chcesz wrócić do mojego łóżka?
Starała się nie okazać złości. Zamiast tego odpowiedziała z uśmiechem.
- Nie sądzę żebyś tego właśnie pragnął. Ja z resztą też już ci powiedziała, co o tym myślę.
Aby zrealizować swój plan, musiała być bardzo ostrożna i dobrze dobierać słowa. Jeden niewinny błąd może zniweczyć jej zamiary.
- Myślałem, że skoro tu przyjechałaś, to może się za mną stęskniłaś.
Był bezczelny.
- Jak zawsze pewny siebie.
Teatralnie pokręciła głową.
- Przyjechałam do pracy.
- Powinnaś przemyśleć pracę w moim łóżku.
Powiedział to cicho, więc postanowiła udawać, że nie usłyszała tych słów. Z jego wygłodniałego wzroku wnioskowała, że już zupełnie stracił dla niej resztki szacunku.
Patrzył wprost na jej sutki, które prześwitywały przez cienki materiał. Zasłoniła je dłońmi i udała się do łazienki, gdzie nałożyła przyszykowaną na dzisiejszy wieczór sukienkę. Złoty połyskliwy materiał opadł jej do stóp. Poprawiła ramiączka i wyszła do niego.
Wyglądał na zachwyconego. Wiedziała, że materiał doskonale opina jej kształty, a dekolt jest bardzo głęboki.
- Moja kariera była dla mnie zawsze bardzo ważna – powiedziała, przełamując ciszę.
- Skoro tak mówisz. Ja zawsze miałem wrażenie, że pożądasz czegoś innego – stwierdził z dziwnym wyrazem twarzy.
- Co masz na myśli?
- Nadzianego faceta, który będzie w stanie spełnić każdą twoją zachciankę. Biżuteria, ciuchy, buty.
Patrzył na nią z pogardą. Jego wzrok zatrzymał się na jej pierścionku z dużym topazem. Przestraszyła się jego dziwnej miny. Nie chciała słuchać tego, co ma do powiedzenia.
- Wybrałaś go sobie, gdy spędziliśmy weekend w Monaco, pamiętasz?
- Nie, nie pamiętam!
Odwróciła się do lustra, zdjęła pierścionek, włożyła go do szuflady, a na ręce naciągnęła długie, czarne atłasowe rękawiczki.
Dorian Donovan , jej kierownik, głośno ją nawoływała.
- Muszę iść. Za kilka minut występ.
Chciała go wyminąć, ale zagrodził jej drogę.
- Nie uciekniesz przed tą rozmową. Nie pamiętasz balu w Monaco, podczas którego podrywałaś każdego co bogatszego faceta?
- O czym ty mówisz?
- Było ich tak wielu, że nawet ich nie rozróżniasz?
- Nie pamiętam.
- Daruj sobie. Nie kupiłem ci aż tak wielu błyskotek, żebyś zapomniała, kiedy którą dostałaś. Na balu miałaś na palcu właśnie ten pierścionek, za który ja zapłaciłem.
Scarlet poczuła zimno. Ciągle słyszała krzyki Doriana. Spojrzała chłodno na Kostasa.
- Nie pamiętam. Nie pamiętam balu w Monaco, nie pamiętam ciebie ani niczego, co nas łączyło. Straciłam pamięć.
Kolejny facet z wybujałym ego, pomyśl o pracy w moim łóżku, odezwał się don Juan za pięć dwunasta. Zignoruje jego wady, w końcu ona też święta nie jest. Zastanawiam się nad reakcją Kostasa, kiedy ona powiedziała, że nic nie pamięta. Uwierzy? Szczerze ja bym nie uwierzyła, ale to ta moja podejrzliwa natura. On może, chyba że znowu poczuje, że ona chcę go oszukać. Przez tą utratę pamięci i ich zgrywanie się, może wyjść błędne koło. I jeszcze ta jego maska podrywacza i ten brak szacunku, za to powinien dostać po głowię, ciężkim przedmiotem.
Grrr... Co za bezczelny typ! "- Powinnaś przemyśleć pracę w moim łóżku." - nawet jeśli nic nie pamięta, to powinna go za to zdzielić czymś po głowie, żeby mu rozum wskoczył na właściwe miejsce. Nie wiem, co między nimi zaszło, ale nic nie upoważnia go chyba do tego, by traktować ją w ten sposób... Ciekawe jak zareaguje na jej wyznanie o utracie pamięci. Czekam na new:D
Dziewczynki...zachowanie Kostasa jest w pewien sposób uzasadnione. Może zachowuje się jak prostak i dupek, ale ma swoje powody. I nie chodzi tutaj tylko o zdardę Scarlet. "Stara Scarlet" była dziewczyną bez zasad. Nic nie stanowiło dla niej wartości ( przynajmniej do pewnego momentu ). Nie mogę nic więcej powiedzieć
A Kostas?hmm...przekonacie się z czasem
Rozumiem, że Scarlet może nie była święta, ale trochę taktu ze strony Kostasa też by się przydało, a nie tak... jak jakiś jaskiniowiec
Musisz pamiętać, że Kostas jest Grekiem. A Greccy słyną z wybychowego temperamentu i porwyczości
Wiem, że go usprawiedliwiam
Ja to wszystko wiem, ale chyba nawet najbardziej temperamentny facet może (a nawet powinien) się zachowywać jak dżentelmen, prawda?
Może on lubi zachowywać się jak jaskiniowiec
Hmm...Kostas uwielbia być taki nieokrzesany A tak na poważnie - jego zachowanie to poza obronna przed Scarlet.
I przeczytałam.

W tej części dowiedzieliśmy się sporo, a przynajmniej jak dla mnie. Scarlet szykowała się na występ, gdy do jej garderoby wtargnął Kostas. Poczuła się trochę nieswojo, tym bardziej, że była w samej bieliźnie, a stanik był prześwitujący. Mimo wszystko zakryła się. On nie szczędził jej głupich komentarzy, choć widać było, że mu się podobała. Widocznie nie jest za bardzo szczęśliwy, że kobieta tu przybyła, bo przecież źle zakończyła się poprzednio ich znajomość. Wypominał jej to, jaka kiedyś była i chciał się upewnić czy aby Scarlet czasem nie przyjechała tu by znowu go usidlić. Kobieta zaprzeczyła jego słowom i dodała, że dla niej liczy się kariera. Jednak Kostas nie za bardzo jej uwierzył, gdyż pamiętał ją z czasów gdy szukała bogatego mężczyzny by ten mógł spełniać jej zachcianki. Nie wierzył także w sam fakt, że dziewczyna nie pamięta balu w Monaco na którym podarował jej pierścionek. I wtedy dziewczyna nie wytrzymała i powiedziała, że straciła pamięć. No i to całkowicie pewnie go zagięło.

Z niecierpliwością czekam na kolejne wydarzenia.
Cieszę się, że się Wam podoba. Buziaki:*:*:*

libby87 dnia 21:31:04 04-01-11, w całości zmieniany 2 razy
~~~ROZDZIAŁ 1~~~

~Część 3~

Wyszła na zalaną światłami scenę. Omiotła wzrokiem zgromadzoną publiczność. Musi się wziąć w garść, i to jak najszybciej. Powinna wyrzucić z pamięci tę scenę z garderoby.
Chwilę poczekała, aż ludzie ją zauważą. Wielu już skończyło jeść kolację i teraz raczyło się drinkami.
W piątkowy wieczór sala była wypełniona po brzegi. Nagle otoczyły ją kłęby szarej mgły, a na scenę padły czerwone i niebieskie światła.
Na chwilę opanowała ją straszna trema, ale wiedziała jak sobie z nią poradzić. Odetchnęła głęboko, uśmiechnęła się do siebie i ruszyła dwa kroki w przód. To była jej część sceny, wiedziała, że stąd jej głos brzmi najlepiej, a ona sama w tym świetle i miejscu wygląda oszałamiająco.
Kończyła już drugą piosenkę, gdy przez chmurę dymu ujrzała Kostasa. Siedział sam przy okrągłym stoliku, opary o ścianę. Spoglądał na nią od czasu do czasu.
Scarlet drżała na samą myśl o wypiciu z nim drinka. Wciąż pamiętała gorący dotyk jego ręki, ale także ostre słowa i pogardę w oczach.
Na razie powinna się skupić na sprawieniu przyjemności publiczności.
Gdy skończyła śpiewać, przez chwilę panowała cisza, ale potem przerwał ją szalony dźwięk klaskania. Uśmiechnęła się uszczęśliwiona. Znowu udany występ!
Scarlet ukłoniła się i pomachała publiczności.
Skryła się za kotarą, ale po chwili wywołano ją do bisowania.
Stanęła przed mikrofonem.
- Teraz wykonam moją ulubioną piosenkę napisaną przez Andrew Lloyda Webbera. Jeśli kiedykolwiek straciłeś ukochaną osobę, to ta piosenka jest właśnie dla ciebie.
Zaczęła śpiewać „Pamięć”. Jej czysty głos odbijał się od ścian i niemal wzleciał do sufitu. Zauważyła, że niemal wszyscy pilnie słuchają słów. Gdy tylko skończyła śpiewać, tłum oszalał.
Dostała aplauz na stojąco.
Jeszcze raz podziękowała i pomachała zgromadzonym w pałacu ludziom. Odszukała wzrok Kostasa. Przez chwilę wpatrywali się w siebie. Jej uśmiech powoli zgasł. Nie było dla nich przyszłości, bo przeszłość wciąż oddziaływała na teraźniejszość.
Gdy tylko doszła do swojej garderoby, niemal bez zmysłów położyła się na małej leżance. Po każdym występie czuła się wypompowana z sił i emocji. Po kilkunastu minutach wróciła Tessa. Szybko przebrała się w normalne ubranie.
- Szef chce się z tobą zobaczyć – powiedziała, gdy zobaczyła, że Scarlet powoli wstaje.
- Dorian?
- Nie, szef wszystkich szefów Kostas Martakis. Przypomina, że miałaś dołączyć do jego stolika. Nic mi o tym nie mówiłaś.
Scarlet powinna wiedzieć, że nie da się przed nim uciec.
- Przyszedł tu przed występem – wytłumaczyła.
Nigdy nie opowiadała Tessie o sobie. Były jedynie koleżankami z pracy, o żadnej przyjaźni nie mogło być mowy.
- Jestem zbyt zmęczona na drinki – wymamrotała, wpatrując się w swoje odbicie.
Nie zamierzała się z nim dzisiaj spotkać. Nie miała ochoty wysłuchiwać jego złośliwości i opryskliwości. Poza tym dotyk jego palców dziwnie ją rozpalał, a pożądanie tego człowieka było ostatnią rzeczą, której chciałaby doświadczać. Potrzebuje trochę czasu, żeby spokojnie to wszystko przemyśleć. Kolejne spotkanie z Kostasem będzie na jej terenie i na jej warunkach.
- Jak go spotkasz, przekaż, że dzisiaj… odpuszczam.
Jeśli go przetrzyma, sam przyjdzie.
- Scarlet, zachowujesz się głupio. Pracuję na tej wyspie od ośmiu miesięcy, a on nigdy nikogo nie zaprosił na drinka po pracy. Naprawdę odmawiasz?
Tessa wstała z fotela i zaczęła chodzić po garderobie, gestykulując zapalczywie.
- Nie rozumiem. Szef zaprasza cię na drinka, a ty odmawiasz?! Dzisiaj nawet nie przyprowadził ze sobą żadnej seksbomby.
Scarlet nie odpowiedziała. Spokojnie zmywała makijaż. Niedługo Kostas pewnie będzie jej tutaj szukał, więc powinna wyjść jak najszybciej.
Tessa mamrotała coś do siebie.
Scarlet wiedziała, że musi działać powoli i ostrożnie. Od roku próbowała się jakoś do niego zbliżyć. Teraz nadarzyła się okazja. Miesiąc temu inna artystka musiała zrezygnować z występu w teatrze, a Scarlet istnym cudem wskoczyła na jej miejsce.
Za osiemnaście dni Kostas zapłaci za wszystkie krzywdy, jakie jej wyrządził. Nic tego nie zmieni.
Kolejna część i jak zwykle doceniona przeze mnie, hehe.

Scarlet błyszczała na scenie. Była jedną z najlepszych i bardzo dobrze wiedziała jak sprawić by publiczność była zadowolona. Trochę zestresowała się na początku, a szczególnie z faktu, że stoi nie daleko Kostas i od czasu do czasu na nią zerka. To też wplątało ją w dziwny nastrój. Później zaśpiewała (z tego co można było wywnioskować) bardzo ładną i nastrojową piosenkę - przez co dostała brawa na stojąco i wszystkich zachwyciła. Czyżby Kostasa też?
Na samym końcu wróciła do swojej garderoby i marzyła by sobie odpocząć w ciszy, jednakże nie było jej to pisane. Los chciał, że Kostas zaprosił ją do siebie na drinka. Miała zresztą dołączyć do niego. Jednakże dziewczyna nie dość, że była wyczerpana to na dodatek nie chciała za bardzo po tym wszystkim się z nim spotkać. Może dobrze zrobiła, ale nie może też wciąż przed nim uciekać. To by było trochę podejrzane.

Pozdrawiam.
Nie dane nam było poznać reakcji Kostasa na słowa Scarlet, że straciła pamięć, ale zakładam, że wrócisz do tego w którymś z odcinków Niby zaprosił ją na drinka, ale dlaczego wysługuje się Tess? Powinien sam do niej przyjść.
Dziewczyna chyba lubi to co robi, cieszy ją, kiedy swoim śpiewem uszczęśliwia ludzi i jak widać publiczność też ją uwielbia. Przynajmniej tyle... Zastanawia mnie teraz tajemnicza końcówka tego rozdziału - że za 18 dni Kostas za wszystko zapłaci... Hmm... ale chyba nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny odcinek
Maite...dziękuje za miły komentarz.
Aguś...reakcja Kostasa ( przynajmniej w pewnym stopniu ) na amnezję Scarlet będzie już w kolejnej części ( a dokładniej w drugim rozdziale ). Scarlet uważa, że z winy Kostasa doszło do pewniej tragedii, która miała miejsce trzy lata temu. Pytanie - tylko, czy aby na pewno Scarlet obwinia właściwą osobę - ale już nic więcej nie powiem
Jak zwykle, Karinko, podsycasz moją ciekawość Nie wiem, jaką historię wymyśliłaś dla tej dwójki, ale niezależnie od tego, co będzie dalej, podoba mi się ta historia i nie wyobrażam sobie, żebym mogła przestać ją czytać i nie dowiedzieć się co dalej;D
Cieszę się, że Ci się podoba. Jak dobrze pójdzie to kolejną część dodam w sobotę lub niedzielę.
Mogę jedynie powiedzieć, że cała historia będzie trochę bardziej skomplikowana niż by mogło się wydwać na pierwszy rzut oka I, że nie chodzi tu tylko i wyłącznie o zdradę Scarlet
Mówiłam już, że nas rozpieszczasz? Mówiłam - ale powiem jeszcze raz Naprawdę bardzo się cieszę, że odcinki pojawiają się tak często, ale z drugiej strony... nie podoba mi się, że sama nie mam zapasu, żeby tak Was rozpieszczać. Niestety na razie nie zanosi się na zmiany w tej kwestii więc będziemy się kulać z odcinka na odcinek;)
Częste dodawanie odcinków ma swoje plusy i minusy. Ja uwielbiam ten czas oczekiwania na nowy odcinek
Kiedyś bałam się, iż częste dodawanie odcinków spowoduje, że czytelnik szybko się znudzi.
~~~ROZDZIAŁ 2~~~

~Część 1~

Nawet się nie pofatygowała, żeby mu osobiście powiedzieć o swojej odmowie pójścia na drinka! Złość na nią sięgnęła już zenitu.
Scarlet twierdziła, że straciła pamięć. Jeśli mówiła poważnie, to po co tu wróciła? Jak to się w ogóle stało? Czy to ma coś wspólnego z nim? Pytania szumiały mu w głowie, ale teraz tym bardziej nie pozna odpowiedzi na nie.
Kostas bez słowa wpatrywał się w miejsce, gdzie pół godziny wcześniej śpiewała Scarlet. Musiał przyznać, że wyglądała naprawdę zjawiskowo. Wciąż miał przed oczami tę złotą połyskującą suknię i nagie ramiona, okryte płaszczem jasny włosów. Z irytacją zauważył, że od chwili, gdy ją spotkał, nie może się zająć niczym innym.
Wstał od stolika i zabierając ze sobą ulubionego szampana Scarlet, ruszył na jej poszukiwanie. Nie było jej w garderobie, ale na szafie wisiała jej sukienka, więc już pewnie poszła do hotelu. Myśl, że siedzi gdzieś przy barze i pije drinka, z którymś z klientów, odrzucił od razu. Nie podejrzewał jej o aż takie wyrachowanie.
Nie tracąc czasu, wyszedł na dwór. Wieczór był chłodnawy i wiał silny wiatr. Już się skierował do hotelu, gdy kątem oka zauważył samotną postać na pobliskiej plaży. Uśmiechnął się z satysfakcją.
- Dlaczego nie przyszłaś?
Odwróciła się zaskoczona. Włosy upięła na czubku głowy i przebrała się w jasny dres.
Spojrzała na niego z lekkim przestrachem.
Nie umiał ukryć złości.
- To było tylko zaproszenie, a nie rozkaz. Chyba miałam prawo odmówić – zauważyła z ironią w głosie. – Podaj mi choć jeden powód, dla którego miałabym się z tobą spotkać na gruncie prywatnym.
Myślał, że go raczej przeprosi, a nie zaatakuje. Żadna kobieta nie była w stanie mu odmówić. Nie musiał powtarzać zaproszeń. Wystarczyło, że powiedział jedno słowo, a już otaczał go wianuszek pięknych, gotowych na wszystko kobiet.
- Ponieważ chciałem z tobą pomówić – odparł nieco kulawo.
- O czym?
- Powiedziałaś, że straciłaś pamięć, więc chciałem…
- Pudło. Zaprosiłeś mnie na drinka, zanim ci o tym powiedziałam.
Tak naprawdę chciał wiedzieć, dlaczego wróciła na wyspę. Tu nie chodziło tylko o pieniądze. Instynkt mu podpowiadał, że jest to sprawa związana bardziej z jej domniemaną amnezją. Nie chciał się do tego przyznać, ale denerwowała go myśl, że faktycznie może go nie pamiętać. Z drugiej strony może to jej kolejna wymówka? Może chciała w tak oryginalny sposób uciec od odpowiedzialności za to, co zrobiła przed trzema laty?
- Naprawdę nie pamiętasz, jak flirtowałaś z każdym dorosłym facetem na balu w Monaco? Nie pamiętasz mnie… nas?
- Tak trudno w to uwierzyć? Mam amnezję – odpowiedziała chłodno.
- Wygodne, nieprawdaż?
Otworzyła szeroko oczy i napotkała jego podejrzliwe spojrzenie. Miała ochotę na wygłoszenie jakieś kąśliwej uwagi, ale głos zamarł jej w gardle. Zamiast tego spojrzała na niego smutno.
- Jaki to rodzaj amnezji?
- A to coś zmieni? Wierz lub nie, ale nie pamiętam niczego sprzed trzech lat. Biała plama, nic więcej…
- To wyjaśnia, skąd miałaś tyle tupetu, żeby tu wrócić.
- Dla ciebie to wszystko takie proste, prawda?
Spojrzała na niego ostro.
- Muszę odkryć, kim byłam i jaka byłam.
Złość powoli znikała z jego twarzy, ale wciąż podejrzliwie mrużył oczy.
- Pamiętam bardzo dużo z okresu, kiedy cię jeszcze nie znałam. Wiem też, co robiłam po naszym rozstaniu. Między tymi wydarzeniami… nie ma nic.
- Jak to się stało? Upadłaś? Uderzyłaś się w głowę? Co mówią lekarze? Wróci ci kiedyś pamięć?
- Nie wiem! – krzyknęła ze złością. – Nie chcę o tym mówić, to jest… dla mnie potworne, a ty sobie zrobiłeś z mojego nieszczęścia rozrywkę!
- Jeśli nie bujasz, to faktycznie twoja sytuacja jest nie do pozazdroszczenia – przyznał w końcu.
Teraz wyglądał na szczerze przejętego tym, co się wydarzyło.
Wiedziała jednak, że to tylko przykrywka, maska, którą wkłada, żeby zrobić dobre wrażenie. Tak naprawdę był twardym, trudnym we współżyciu człowiekiem, który wymaga wiele od innych, ale najwięcej od siebie.
- Zjedz ze mną kolację – poprosił.
Ta prośba bardzo ją zdziwiła. Oblizała spierzchnięte usta. Wiedziała, że powinna się zgodzić. Dla dobra… sprawy.
- To taka trudna decyzja? Tak bardzo cię przerażam?
- Wcale mnie nie przerażasz – skłamała.
- Więc to udowodnij.
Zmrużyła oczy. Był tak odrażająco pewny siebie i w pewien sposób dziecinny. Wyzywał ją na pojedynek.
Powoli podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Miał idealnie proporcjonalną twarz z łagodnie zakończonym podbródkiem. Z tej bliskiej odległości doskonale widziała twardą linię szczęki i długą szyję. Nie miała ochoty jeść z nim kolacji. Był diabelnie atrakcyjny, a ona nie miała czasu na głupie rozmyślania o nich dwojgu… razem. Musiała się przygotować.
- Nie dzisiaj. Jestem zbyt zmęczona, żeby jeść.
Już otwierał usta, żeby ją przekonać, ale nagle zadzwoniła jego komórka. Wymruczał jakieś przeprosiny i odszedł parę kroków, szybko rozmawiając po grecku.
Scarlet ukryła twarz w dłoniach. Miała ochotę krzyczeć ze złości. To wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej.
- Jutro wieczorem?
Patrzył na nią uśmiechnięty, wkładając do kieszeni komórkę.
- Jutro wieczorem.
Przeczytałam już wcześniej, ale po nocnych wojażach jakoś nie umiałam zebrać myśli, żeby napisać coś konkretnego. W sumie dalej nie bardzo mi to idzie, więc powiem tylko, że mam mieszane uczucia co do tej dwójki. Kostas, wiadomo - neandertalczyk, a Scarlett - wygląda jakby coś knuła i mam przeczucie, że nic dobrego z tego nie wyniknie.
Tak sobie myślę, że oboje są siebie warci, ale może się mylę?
Masz sporo racji - oboje są siebie warci ale to tylko na pierwszy rzut oka tak źle wygląda.
I rzeczywiście - Scarlet...coś knuje. Tylko ciekawe jak to się dla niej skończy.
Buziaki:*:*:*
Ps. Mam nadzieję, że nocy wypad się udał
Że niby to, co knuje, odwróci się przeciwko niej? Cóż... zazwyczaj tak bywa. Na dzień dzisiejszy chciałabym, żeby obojgu im się dostało Wredna jestem, wiem;)

No a wypad... nie licząc "dziadka-zombi", "miśka-erotomana" i "blond Stefana", to jak najbardziej się udał Dużo by opowiadać, a nie chcę robić off-topa^^
Wiem, że na dzień dzisiejszy ani Scarlet, ani Kostasa nie da się lubić, ale z czasem...może to ulegnie zmianie
Jedno jest pewne - powrót na wyspe przyniesie jej dużo szczęścia, ale też dużo cierpienia, i wyrzutów sumienia. A poza tym będzie musiała podjąć kilka ważnych decyzji.
A Kostas...to spotkanie odmieni całe jego życie.
Przepraszam, że tak długo nie było "odcinka".

libby87 dnia 22:27:14 21-01-11, w całości zmieniany 1 raz
~~~ROZDZIAŁ 2~~~

~Część 2~

- Więc jak się poznaliśmy? – spytała, grzebiąc srebrnym widelcem w swoich smażonych owocach morza.
- Na festiwalu filmowym. Myślałem, że jesteś aktorką…
To by wiele wyjaśniało, pomyślała. Gdyby wiedział, że jest tylko tancerką, na pewno nie zwróciłby na nią uwagi.
- A potem co się stało?
- Byłaś bardzo piękna i zabawna. Od razu cię polubiłem, więc zaproponowałem wspólne spędzenie weekendu na Strathmos. Przyjechałaś tutaj i zostałaś na dłużej – opowiadał, patrząc na nią z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.
- Pracowałam tu? – spytała nagle zdenerwowana.
Miała nadzieję, że jej nie utrzymywał.
- Masz ochotę na deser?
- Nie, dziękuje.
- Kawa?
Pokręciła głową, wpatrując się intensywnie w jego twarz. Oczekiwała odpowiedzi.
Odsunął nieco swoje krzesło od stolika i rozsiadł się wygodnie.
- Udawałaś, że jesteś piosenkarką na miesięcznym urlopie. Dopiero potem się przyznałaś, że jesteś tancerką egzotyczną.
- Och.
Pokryła się jasnoróżowym rumieńcem wstydu.
- Nigdy nie chciałam od ciebie odejść?
- A dlaczego miałabyś chcieć? – parsknął śmiechem. – Miałaś wszystko. Mieszkałaś w rezydencji, używałaś złotej karty kredytowej i miałaś udane życie seksualne.
Czy to miało być zabawne? Spojrzała na niego ostro. Wstała od stolika i wyszła z lokalu. Nawet nie zauważyła przystojnego bruneta, który machał do niej z końca sali.
Kostas dogonił ją przy wyjściu na plażę.
- Dlaczego się tak denerwujesz? – spytał. – To nie ja tańczyłem półnagi na barze.
- Nie wróciłam do pracy? – spytała szeptem.
- Nie, ale za to miałaś mnie.
Poprowadził ją chodnikiem wzdłuż linii brzegowej.
- A co ty miałeś z tego układu? – zapytała, starając się, aby jej głos brzmiał pewnie i spokojnie.
- Piękną kobietę w łóżku.
- Oczywiście nie przyszło ci do głowy, że pewnie potrzebowałam czegoś więcej?
- Niby czego?
- Kariery!
- Przy mnie miałaś najlepsze życie, jakie ktokolwiek mógłby sobie wymarzyć. Nie musiałaś pracować, chodziłaś ciągle do kosmetyczki, jeździliśmy na przyjęcia. O jakiej karierze mówisz? Już ci powiedziałem, czym się zajmowałaś.
Nie wiedziała, co ma na to odpowiedzieć.
- Kochałeś mnie? – spytała w końcu drżącym od emocji głosem.
- Czy cię kochałem? – powtórzył zaskoczony.
- Tak, właśnie o to pytam! – zniecierpliwiona podniosła głos. – Czułeś coś do mnie?
- Posłuchaj, Scarlet, w naszym związku nie chodziło o miłość. To była taka umowa między dwiema dorosłymi osobami, które miło spędzały czas. Nie byliśmy Tristanem i Izoldą…
- Gdybyś był Tristanem, to już byś nie żył – wycedziła.
- Czemu mnie atakujesz? Chcesz znać prawdę, to ci ją mówię. Zachowujesz się jak nastolatka, której się nie podoba nowa spódniczka.
- A czy ja kochałam ciebie? – zapytała.
- Zwariowałaś z tą miłością?! Nigdy mi tego nie powiedziałaś, więc skąd, u licha, mam wiedzieć? Nasz związek nie opierał się na miłości.
- Skoro mnie nie kochałeś, to dlaczego tak cię ubodło zakończenie tego związku?
- Może się zmieniłem – wymamrotał, uparcie patrząc w morze.
- Po co ja w ogóle z tobą rozmawiam? Nie potrafisz powiedzieć o mnie niczego dobrego – wytknęła.
- Może to ci coś przypomni.
Podniosła głowę zaskoczona. Był o wiele za blisko. Poczuła, że jej serce przyśpiesza rytm.
- Tak? – wydusiła z siebie.
Jej głos był cichy, ale Kostas i tak zrozumiał. Delikatnym gestem uniósł nieco w górę jej podbródek.
W momencie gdy ich usta się zetknęły, wiedziała, że jej życie już nigdy nie będzie takie jak przedtem. Poczuła w brzuchu pożar, a na ustach słodki smak jego warg. Był delikatny, ale stanowczy. Gdy dotknęła jego języka, poczuła się jak w niebie. Adrenalina uderzyła jej do głowy.
Nieśmiało oddała pocałunek, gdy jego palce wślizgnęły się pod jej sweter i objęły talię. Jego dotyk przypominał muśniecie motyla, był tak delikatny, ale jednocześnie pobudzał wszystkie jej zmysły. Dreszcz przeszedł jej wzdłuż kręgosłupa. Przesunęła się bliżej i po krótkiej chwili wahania objęła go za szyję. Wybrzuszenie w okolicach jego lędźwi pokazało, że jest gotowy na coś więcej. Czyżby Kostas stracił nad sobą panowanie z jej powodu?
Cokolwiek się stało w przeszłości, pragnął jej teraz.
Całowała go z zapałem, wsłuchując się w szaleńcze bicie swego serca.
Po chwili oderwał się od niej i z żarem w oczach spytał:
- Pamiętasz to?
Scarlet wpatrywała się w niego przez chwilę, po czym delikatnie potrząsnęła głową.
- Myślę, że oboje powinniśmy się uspokoić. Chodźmy do kasyna. Zawsze lubiłaś tam bywać.
Bez słowa podążyła za nim.
Hmmm... a więc to, co między nimi było zdaniem Kostasa nie miało nic wspólnego z miłością. Świetnie, tylko w takim razie dlaczego ona rzeczywiście zachowuje się jak nastolatka (i bynajmniej nie mam tu na myśli sytuacji ze spódniczką) a on ciągle przeżywa ich rozstanie? Nie wiem, czy się kochają, ale na pewno jest między nimi jakaś "chemia" - zobaczymy co będzie dalej
Hmm...czy jest między nimi miłość? - To dobre pytanie, ale na razię nie mogę na nie odpowiedzieć A Kostas? - może chodzi o jego zranionę dumę i o to, że nie przywykł do tego aby kobieta "przyprawiała mu rogi"
Zraniona duma to rzeczywiście idealne wytłumaczenie zachowania Kostasa, ale ja i tak myślę, że chodzi o coś więcej
Aguś...jak zawsze masz rację

~~~ROZDZIAŁ 2~~~

~Część 3~

Klub Kostasa strzeżony był przez dwóch ochroniarzy. Nie wszyscy klienci mogli wejść do kasyna. Wielki, kryształowy żyrandol zwisał z sufitu pomalowanego w mitologiczne sceny. Wystrój był bardzo bogaty i utrzymany w kolorze purpury.
Kostas zaprowadził ją do stolika zajmowanego przez kilku mężczyzn w smokingach i kobiety w eleganckich wieczorowych sukniach. Scarlet zawstydziła się swojej krótkiej spódnicy i zwykłego podkoszulka. Nikt nie zwracał na nią uwagi, więc poszukała wzrokiem Kostasa, który zamieniał wysoki plik banknotów na różnokolorowe żetony.
Kostas rzucił kilka krążków na stół, a krupier ułożył je w pewnym porządku. Scarlet patrzyła zaskoczona na tę niemą scenę.
- Nie umiem w to grać – wyszeptała. – Poza tym to zbyt duże pieniądze…
Kostas był wyraźnie zdezorientowany.
- Nigdy się tym nie martwiłaś – stwierdził rozbawiony. – Spróbuj.
- A jeśli je stracę? – spytała przerażona.
- Kupię następne.
Spojrzała na niego zdziwiona. Ciekawe, jaka będzie zapłata? Kiedyś pewnie płaciła mu seksem za wszystkie przyjemności, które jej fundował. Teraz nie miała takiego zamiaru.
- Nie pamiętam żadnych zasad, więc od razu przegram.
- Spróbuj.
- Kostas, nie chcę tego robić – oświadczyła dobitnie.
- Dobrze.
Spojrzał na nią uważnie.
- Znajdziemy inny sposób, żeby ci przywrócić pamięć. Zatrzymaj kilka, w razie gdybyś chciała zagrać.
- Nie!
- W takim razie może napijemy się czegoś?
Pokiwała głową. Już się odwracał, by ją zaprosić do baru, gdy nagle poczuła na ramieniu czyjś dotyk.
- Scarlet?
Odwróciła się zdziwiona.
- Tak myślałem, że to ty.
Mężczyzna wpatrywał się w nią z uśmiechem. Był przystojny, mimo to w jego śnieżnobiałym uśmiechu czaiło się coś fałszywego. Oczy także pozostawały zimne.
- Zaprosiłaś go tutaj? – spytał rozzłoszczony Kostas wprost do ucha Scarlet.
- Ja? Ja go nawet nie znam. O co… - urwała, widząc jego wyraz twarzy.
- Nie sądzę, żeby Travis się ucieszył z twojej amnezji – roześmiał się Kostas.
- Kto to?
- Travis – odpowiedział prosto, patrząc na nią w sposób jasno wskazujący, że powinna go pamiętać.
Rozłożyła ręce, wpatrując się w niego wyczekująco.
- Twój kochanek. Człowiek, którego wyrzuciłem z naszego łóżka trzy lata temu.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl
  •